''Z perspektywy Zuzy
Po wyjściu z pokoju poszłam najpierw na długi spacer po pobliskich parkach. W ten czas wiele sobie przemyślałam zdałam sobie sprawę, że Magda nie jest małym dzieckiem a ja tym bardziej. Nie powinnam Jej zawracać tyłka sobą kiedy w końcu zakochała się w kimś normalnym i wszystko się układa. Szwendałam się po mieście bez celu. Postanowiłam zadzwonić do Wojtka
''[. . .] No niestety ja dla Niego się zmieniłam, ale nie żałuję pójdę do Wojtka może on mnie nie oleje. . .''
- Siemanko z tej strony Zuzka. Co porabiasz??- zapytałam z nadzieją, że może ma czas.
- O hej nic w sumie niedawno wyszedłem z łazienki. Rozumiesz takie tam przygotowanie przed meczem. A co potrzebujesz czegoś czy coś to wpadaj do mnie chętnie pomogę.- słyszałam jak się uśmiecha do telefonu.
- No bo jest taka sprawa, że jestem w parku koło hotelu zaraz, znaczy za jakieś pół godziny powinnam w nim być. Także o 15 mogę do Ciebie zajść.
- No okey malutka widzimy się zatem o 15 - powiedział rozłączając się
- Cześć - wchodząc zamknęłam drzwi i mocno się do niego przytuliłam.
- Witam Cię mała jeszcze chwilka NIE PATRZ za młoda jesteś i możemy iść.Okey- zapytał się wciskając w spodnie ciągle śmiejąc.
- Spokojnie mi się nie spieszy do meczu mamy jeszcze trochę czasu.- mówiłam nie patrząc na niego jak kazał. Po chwili były już ubrany w spodnie i buty, koszulke, tą bluze i do ręki wziął kurtkę. I o 15:20 wyszliśmy.
- Zuzka to co robimy?? -zapytał lekko mnie szturchając
- Hm. . . wiesz głodna jestem troszkę, ale jest 16:20 więc może skorzystamy ze stadionowego jedzenia??
- Oo. . . jesteś wielka Mała. Przecież my wchodzimy na miejsca VIP, a tam jest kuchnia. Tylko teraz co idziemy czy jedziemy??
- W sumie ja mogę się przejść ładna pogoda, więc czemu nie.
- Okey to idziemy, bo mam ochotę zjeść coś lub nawet kogoś -nagle na mnie spojrzał wzrokiem ''wilka''
- AAAAA. . . Mam się bać, że zostanę pożarta przez strasznego piłkarza - po czym zaczęłam pomału biec tak, żeby to wyglądało, że uciekam przed Nim.
- Aaa. . . Jestem złym piłkarzem zjadającym przyjaciółkę- po czym zaczął mnie gonić. Oczywiście nie miałam z nim szans. I po kilku sekundach znajdowałam się w jego ramionach. (To dziwne mdlałam na widok Boenischa, Leintera i innych a na jego nie).
- Aaa. . . złapał mnie niech mi ktoś pomoże- mówiłam już normalnym tonem.
- Może ja będę Twoim księciem ?? - zapytał nadal trzymając mnie w ramionach.
- Dobra idę na taki układ mój książę. Ale lepiej się zbierajmy, bo się jeszcze spóźnimy na mecz.
Jednak Wojtkowi nie chciało się iść, więc wziął zamówił taksówkę. Po 30 minutach byliśmy pod stadionem. - To jak mój książę kto pierwszy ten lepszy - zapytałam szykując się do biegu.
- Dobra przegrany daje wygranemu buzi. Co Ty na to?? - zapytał z podejrzanym uśmiechem.
- Okey. . . Ale w policzek ;)
Po czym zaczęliśmy biec oczywiście dał mi fory i to ja wygrałam. Wbiegając na stadion wszyscy na nas dziwnie patrzyli bo pod koniec Szczęsny przyspieszył i wpadł na mnie. Kiedy dał mi buzi w policzek usłyszałam głos Magdy. - No no co ja tu widzę czy może ja o czymś nie wiem- zapytała z drwiną w głosie( byłam na nią zła i nie chciałam jej widzieć, a tu wtrąciła się w takiej chwili)
- No może i nie wiesz, a w ogóle co Marco dał Ci kosza, że zaczęłaś się Zuzką interesować- stanął w mojej obronie bramkarz.
- Nie nie dał mi kosza. Ale widzę, że nie chcecie mnie widzieć to narazie. Po czym się od nas oddaliła siadając na ławkę. W tym samym momencie podbiegł do mnie Piszczu, Błaszczu i Lewy.
- Siemanko jak miło Cię widzieć zdrową - pierwszy był Piszczu łapiąc mnie w tali i podnosząc do góry.
- Ej ja też chciałem - powiedzieli równo Błaszczu i Lewy
- No cóż mówi się pech. To moja zdobycz - krzyknął Obrońca złowrogo się śmiejąc.
- Pomocy! Pomocy Niech mi ktoś pomoże - krzyczałam.
- No chyba śnisz malutka - drażnił mnie Łukasz.
- Niech mi ktoś pomoże. Ja się tak nie bawię. Puść mnie- krzyczałam okładając go delikatnie pięściami.
- Już biegnie Twój książę na białym koniu - nabijał się Lewy.
- Lewy widzę, że dawno nikt Ci nie przywalił - śmiał się Wojtek w ubraniu bramkarza gotowy do ratowania swej księżniczki. Po czym Piszczu mnie kulturalnie odstawił na trawę. W tym samym momencie przyszedł także Mo żeby się przywitać(nareszcie normalnie )
- Hej miło Cię w końcu poznać ja jestem. . . - nie dokończył, bo mu przerwałam
- Tak wiem Moritz Leitner i grasz w Borussii Dortmund na pozycji pomocnika. - mówiłam jak nakręcona trzymając jego dłoń którą podał na przywitanie.
- Wow ładnie widzę, że mnie znasz. A Ty jesteś Zuzka - mówił lekko sepleniąc.
- Tak właśnie. Co komu będziesz kibicować Polsce czy BVB - zapytał porażając mnie swoim uśmiechem.
- Kurcze mam dylemat tylu przystojniaków wokół mnie że nie wiem. Ale będę kibicować wybranym osobom.
- A komu jak można wiedzieć - zapytał patrząc mi głęboko w oczy co przyprawiło mnie o dreszcze.
- Zobaczysz jak będziesz grać. O ile w ogóle mnie usłyszysz.
- No dobrze jakoś wytrzymam te 90 minut. Bo w końcu będę grać w pierwszej 11.
- O to dobrze. Jesteś drugą osobą której będę kibicować w sumie jak zawsze.- mówiąc czułam jak się rumienie
- Ooo. . . jak miło. Tak śliczna dziewczyna będzie kibicować takiemu przeciętnemu chłopakowi jak ja - powiedział i zrobił smutną buźkę.
- Ej Mo nie smuć się - podeszłam i Go przytuliłam na co on odwzajemnił.
******
To tyle na dziś mam nadzieję, spodoba Wam się moje aktualne pisanie. Jak nie to proszę o opinie w komentarzach powrócę do tamtego lub jeszcze bardziej Go udoskonalę. Oczywiście dla tych co nie czytali poprzednich postów zapraszam do wpisu '' Bohaterowie ''. A i od razu mówię Zuzka i Magda nie za szybko się pogodzą. To tak żeby nie robiło zbyt różowo w ich życiu.
Super.
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda,że się pokłóciły...ale oby jak najszybciej się pogodziły i było9 wszystko ok.
I Zuzka niby taka cicha i skromna ale...tu,tu,ru,tu,:)))
Szczypiorek :***
+ ;P
OdpowiedzUsuń