[. . .]Po wejściu do pokoju zostałam zaatakowana pytaniami przyjaciół. Głównie tylko Damiana i Olka, bo Magdy nigdzie nie było. Po tym co się dowiedziałam poszła gdzieś z Marco. Do około 1 w nocy opowiedziałam im wszystko bardzo ogólnie po czym poszłam spać. O 9:10 miałam testy, a przez nich nie śpię. . .''
Po przebudzeniu się rano żyłam jeszcze chwila wczorajszego dnia, a dokładnie wieczoru. Rozejrzałam się po pokoju co mnie zdziwiło to to, że nikt już nie spał. Ale okazało się że zamiast o 9 mamy śniadanie o 8:30. Spojrzałam na zegarek była 8:05, więc wstałam
- Siemanko kochani - odpowiedziałam rozciągając się na łóżku.
- O witaj śpiochu - powiedział równo Olek z Damianem.
- Jak się spało - zapytał Olek
- A dobrze nawet bardzo. A gdzie Magda - zapytałam.
- A wiesz no ten tego no rozumiesz - mówił Olek jąkając się troszkę.
- No poszła wczoraj z Marco i nie wróciła na wieczór - dokończył Damian, który wchodził do łazienki.
- No witam. Gdzie to się było całą noc - zapytałam przyjaciółkę pożerając ją wzrokiem, kiedy chłopcy polecieli na śniadanie.
- A tu i ówdzie - mówiła uśmiechając się.
- A tak bardziej dokładnie mogę wiedzieć.
- A byłam z Marco - po czym zaczęła opowiadać.
- O ja nie spodziewałam się, że z Niego taki romantyk.
- Wiesz, że nawet ja się tego nie spodziewałam, ale było miło nawet bardzo. Może lepiej Ty mów jak tam u Ciebie było.
- No u mnie też było miło. Wiesz poszliśmy na spacer brzegiem Odry, a jak zmarzliśmy zaszliśmy do restauracji, a tam poczułam się jak nigdy dotąd coś podobnego ostatnio czułam przy Patryku i to było cudowne. Potem wróciliśmy do hotelu i dał mi buzi to było fantastyczne odczucie - na to ostatnie zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
- Dobra dobra no to widzę, że ładnie Wam się układa mam nadzieję, że coś więcej z tego będzie.
- No nie wiem. W tym rzecz, że boję się znowu angażować. Nie chce znowu tak cierpieć jak poprzednio - mówiłam, a w oczach pojawiły się łzy.
- Kurcze przepraszam wiem ile znaczył dla Ciebie Patryk i pamiętam co przechodziłaś. Wybacz już nie będę macie dużo czasu nie spieszcie się - szybko zareagowała Magda i mnie przytuliła.
- Co tu się dzieje?? Co dziewczyny?? - za drzwi wyskoczył nam Piszczek.
- Nie nic rozmawiamy sobie. Rozumiesz jak to kobiety nie - na co obie się uśmiechnęłyśmy do blondyna.
- Tak rozumiem mam dwie cudowne dziewczyny w domu - mówił odwzajemniając gest.
- No więc właśnie - po czym we trójkę weszliśmy do stołówki.
- Można - zapytałam niepewnie.
- Yes - odpowiedział po angielsku nawet na mnie nie patrząc.
- Dziękuje czemu siedzisz sam - zapytałam Niemca, ale on nadal nie patrzył na mnie.
- A nic znaczy dużo nie chce Cię martwić - mówił po czym zauważyłam, że płacze. Co totalnie mnie zdziwiło był zawsze uśmiechniętym chłopakiem, a teraz się rozkleił.
- O nie, nie. Nie możesz płakać Mo słyszysz mnie nie możesz. Jesteś zbyt dobry żeby cierpieć - mówiłam przytulając się do Niego co odwzajemnił.
- Powiedz mi dlaczego akurat ja trafiam na nie odpowiednich ludzi - mówił patrząc i prosto w oczy zapłakanym wzrokiem.
- Lepiej powiedz co się dzieje, bo nie wiem jak Ci mogę pomóc - mówiłam próbując Go pocieszyć.
- Wiesz mam znaczy w sumie już miałem dziewczynę była nawet narzeczoną, ale zadzwoniła wczoraj do mnie po naszym spotkaniu i powiedziała, że jednak mnie nie kocha i nie kręci ją gdy chłopak całe życie ugania się za piłką i tylko to go kręci. Nawet nie wiesz jak mnie to zabolało 2 lata na marne. A ja ją tak cholernie kocham - mówił następnie mocno mnie przytulił.
- Moritz nie wiem co powiedzieć. Wiem jak się czujesz, bo niedawno sama zerwałam z chłopakiem. Nie chcę do tego wracać, bo wiem, że nie warto. Ale uszanowałam jego i swoją decyzję przyjaźnimy się. Jest nam cholernie trudno, bo jednak coś nas łączyło, ale olewał mnie i nie było wyjścia. Nie zamierzał się zmieniać, wiec nie było po co to dalej ciągnąć. Wzięłam się w garść i jestem tutaj z Wami wszystkimi. Wiem, że nie warto się poddawać i trzeba walczyć o marzenia i bycie szczęśliwym. Kiedyś straciłam sens swojego życia, ale mam przyjaciół i Magdę dla niej jestem gotowa zrobić wszystko tak samo jak i ona dla mnie.
- Skąd wiesz może jednak Cię zostawi - mówił nie wierząc w moje słowa.
- Uwierz mi nie zostawiła mnie, a miała tyle okazji. Tyle prób co my przeszłyśmy w czasie tych 3 lat przyjaźni. W gimnazjum przeszłyśmy istne piekło 3 lata byłyśmy gnębione. W trzeciej klasie nie miałyśmy nawet ochoty wstawać i iść tam, ale miałyśmy siebie i to nam bardzo pomagało - mówiłam pełna życia, a On siedział i patrzył na mnie jak w obrazek.
- Wiesz co masz rację wezmę się za siebie nie mogę jej pokazać, że wygrała upokarzając mnie. Jesteś cudowna na prawdę zazdroszczę Magdzie i tym waszym kolegom, że mają Ciebie przy sobie. Przy Tobie nie da się smutać wystarczy spojrzeć w Twoje oczy, a już się człowiekowi wyskakuję banan od ucha do ucha - pod koniec mocno mnie przytulił, a w oddali było słychać dzwonek na zbiórkę.
- Jejku nie słodź, bo się rozpłynę. Jestem jak każdy inny. Kocham pomagać i uszczęśliwiać innych i tyle. Pewnie na moim miejscu zrobiłbyś to samo - odpowiedziałam.
- Zbieramy się - zapytał patrząc na nasze torby.
- No niestety trzeba miło się gadało, ale mam badania dziś i nie mogę się doczekać powrotu do gry.
- Rozumiem miałem to samo - po czym wziął mnie za rękę i wyszliśmy razem z hotelu.
- Dobra Mo, Piszczu i reszta, ja muszę lecieć miłego rozdawania autografów - po czym pożegnałam się z tamtą dwójką, a reszcie przybiłam piątki i pobiegłam z Magdą do szatni.
- Magda denerwuję się, że coś pójdzie nie tak - mówiłam, a ręce drżały mi jak galareta.
- Spokojnie jesteś świetna w tym co kochasz robić. Pomyśl sobie na przykład o wspieraniu innych, a nie o tym co będziesz zaraz robić - mówiła trzymając moją dłoń.
- Złap te piłki- krzyknął z oddali. A ja porozstawiam tyczki i inne. Sprawdzimy zaraz Twoją sprawność, a także wytrzymałość - krzyknął do mnie Pan Nowak podając kilka piłek.
- I jak - zapytał Lewy.
- Nie wiem kazał mi wrócić do Was - odpowiedziałam drżącym i lekko zmęczonym głosem.
- A to na pewno będzie dobrze nie masz co się martwić. Ja miałem tak samo, ale najpierw musiał się skontaktować z Fornalikiem - zagadał do nas Kosecki.
- Dzięki za dodanie otuchy - uśmiechnęłam się do legionisty.
- O widzę, że już jesteś - zagadał Piszczu z Mo, którzy wrócili najprawdopodobniej z kuchni, bo byli obładowani jedzeniem.
- Nom jestem i teraz to już w ogóle się denerwuję - mówiłam spoglądając na zegarek. Była już 12:30.
- O cześć mała nie źle Ci szło. Mam nadzieję, że będziesz ze mną na pozycji pomocnika - przytulił mnie od tyłu Damian.
- No nie była bym tego taka pewna będzie razem ze mną na pozycji napastnika - krzyknęła Magda siedząca między Marco i Mario.
- No ja mam osobiście nadzieję, że będę na bramce, ale najbardziej chcę wrócić do gry - uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Także mała mamy dla Ciebie wiadomość - zaczął jak zawsze Klopp. . .
To tyle na dziś przepraszam, że nie dodałam nic w piątek, ani sobotę. Ale miałam doła przez grę naszych chłopaków. Nie sądziłam, że aż tak źle im pójdzie. Ale dziękuję Piszczowi za tę jedną bramkę oraz Kubie za tą świetną asystę.
Chciałam jeszcze podziękować wszystkim tym co czytają mojego bloga i regularnie dodają komentarze to mi bardzo pomaga w dalszym pisaniu.
Świetny rozdział! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńWe wtorek na pewno będzie lepiej, wierzę, że nasi wygrają :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/03/rozdzia-50.html mile widziany komentarz :3
No własnie ja wierzę w to że wygramy nawet rodzinkę przekonuje.
UsuńDziękuję zaraz się zrewanżuje :)
Super :)
OdpowiedzUsuńSzczypiorek:***
Super.;p zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com ;p
OdpowiedzUsuńMusimy wygrac ! ;) Lece rozdzial 19 ;)
OdpowiedzUsuń