''[. . .] A więc tak. . . ''
a : A więc tak. . .
- Powiem Ci jutro w pokoju jak chłopcy pójdą na trening. Weźmie się chipsy, popcorn, bułki z czekoladą, napoje i inne żebyśmy nie zgłodniały. Bo dużo Cię ominęło - gdy skończyła mówić lekko westchnęła i uśmiechnęła się do Marco i Mortiza.
- Kurcze chciałam wiedzieć teraz, a muszę czekać do jutra - odpowiedziałam ze smutną minką.
- O dzień dobry. Jak się Pani czuje -podszedł do nas Mieczysław Nowak lekarz, który się mną opiekował.
- A czuję się dość dobrze jest lepiej niż przedtem wzięłam kilka tabletek może dlatego.
- Dobrze to jutro jeszcze posiedzisz w domu. Ale proszę nie brać nic przeciwbólowego, bo może się to źle skończyć z branymi już dotąd lekami - powiedział i odszedł od stolika.
- Dziękuję do widzenia.
- I co chciał - zapytała lekko zdenerwowana, a w oddali nadchodził Piszczu.
- Co jest stało się coś?? Może odwieść Cię do domu - zaproponował piłkarz.
- Ej spokojnie. Nigdzie nie jadę, bo już nigdy mnie rodzice z domu nie wypuszczą. Bardzo się zdziwiłam, że teraz jestem tu z Wami, a nie siedzę sama w domu przed telewizorem i rozmyślam nad swoją chorobą i osobą. Także skończcie nic mi nie jest tylko zemdlałam żyje jestem wśród Was nie przejmujcie się tak. Wszystko jest okey mogło być lepiej, ale nie narzekam. Jeszcze jutro posiedzę w hotelu, a pojutrze lecę z Wami na trening nie mogę się już doczekać - zawołałam.
- Przepraszam martwię się o Ciebie i tyle. Wiem jak się czujesz mnie też czeka operacja i muszę się oszczędzać. Mimo bólu gram, ale niestety Ty nie możesz, bo jesteś tu na naszą odpowiedzialność i jakby Ci się coś stało nie wybaczył bym sobie tego nigdy - mówił, a w oczach było widać łzy.
- Dobrze tato nic mi nie będzie jeszcze jutro posiedzę w pokoju. Ale nie nudzę się, bo Madzia do mnie wpada. Musimy sobie zrobić babski dzień.- uśmiechnęłam się do nadchodzącej Magdy.
- Co mnie ominęło??- zapytała przytulając się do mnie od tyłu.
- Nic martwiłem się o Nią ale jest silna da sobie radę skoro już tyle lat daje. Ogólnie słyszałem, że robicie jutro imprezkę - powiedział szczerząc się do nas.
- My nie no coś Ty zawsze jesteśmy grzeczne nigdy nie rozrabiamy ani nie imprezujemy - mówiła z sarkazmem.
- No może czasami, ale to tylko takie małe wyjątki - uśmiechnęłam się do piłkarza.
- Dobra ja lecę, bo jutro czeka nas ostry trening od 8 rano następnie sparing z Borussia. Wiecie taki meczyk Polska- BVB. Wpadniecie - zapytał z nadzieją w głosie.
- Hmm. No wiesz nie wiemy czy znajdziemy czas - udawałyśmy nie zdecydowane.
- Ale my ładnie prosimy - Niemieccy piłkarze powiedzieli razem, a Marco trochę sepleniąc.
- A o której - szybko zapytała kiedy Marco puścił jej oczko.
- O 17:45. To mogę na Was liczyć, bo ogólnie będą szkoły z Dolnego Śląska.
- Zrobimy to dla Was - mówiąc patrzyłam cały czas na przyjaciółkę i Marco.
- Dziękuję Kocham Cię wiesz - powiedzieli razem po czym oboje się na mnie rzucili i mocno przytulili.
- Dobra Przystojniaki my lecimy, bo musimy się wyspać i przyszykować na jutrzejszy mecz - powiedziałam z przyjaciółką.
- My piękne też lecimy pa. Widzimy się jutro na treningu - mówiąc to razem nie mogłam powstrzymać śmiechu z mowy Niemca.
- Cześć Kochany mam dla Ciebie śniadanie na stoliku - powiedziałyśmy słodkimi głosikami.
- Ale musimy. Mamo jeszcze pięć minut - po ich słowach z Magda zaczęłam się śmiać.
- Nie jestem Twoją mamą, tylko przyjaciółką wstawaj, bo jest 6:50. Zaraz się na trening spóźnisz - krzyknęłyśmy im do ucha.
- To film zaraz włączę, a Ty siadaj i opowiadaj - powiedziałam, gdy skończyłam porządki, a ona akurat szła do mnie z miską pełną popcornu i drugą z chipsami.
- Już jestem, a więc tak. Mówiąc od początku to poznaliśmy się przez Ciebie.
- Jak przeze mnie jak ja ich praktycznie nie znam - odpowiedziałam zdezorientowana.
- No jak za pierwszym razem zemdlałaś to zagadał do mnie trochę po polsku trochę po niemiecku i jak Moritz wyniósł Cię z szatni gdzie również straciłaś przytomność. Pamiętasz jak odwieźliśmy Cię do hotelu. Chciałam z Tobą posiedzieć, ale już w wejściu zasypiałaś Damianowi na rękach, a jak położył Cię na łóżku to od razu odpłynęłaś. Więc chwilkę zostałam potem trener zadzwonił i musieliśmy wracać. Całą drogę widziałam jak Mo się o Ciebie martwi. Potem w ogóle okazało się, że wpadłaś mu w oko. Nawet specjalnie dla Ciebie uczy się polskiego.
- Ojejku jak miło z Jego strony. Ale kto Go uczy??
- Ja Łukasz, Robert i Kuba. W sumie od tych dwóch dni, ale wracając to na stadionie Moritz od razu do mnie zagadał, a Damian tłumaczył. I pytał się o Ciebie i takie tam, więc na pewno mu się podobasz. Ale co do mnie i Marco to - na chwilę zawiesiła głos.
- Mów, bo się wciągnęłam - mówiłam wcinając popcorn i chipsy.
- Dogadujemy się bardzo dobrze nawet nie sądziłam, że dziewczyna taka jak ja będzie z piłkarzem. Choć nie interesowała mnie piłka teraz dla Niego mogła bym mieszkać na stadionie. Tam na prawdę panuje niezwykła magia i atmosfera, która nie pozwala myśleć racjonalnie. Wszystko krąży przy piłce, piłkarzach, emocjach itd.
- No jakby nie patrzeć zawsze mówiłam Ci to samo. No ale trzeba było żebyś zakochała się w Marco i to tak poważnie, bo nawet dla mnie nie polubiłaś piłki ani się nie interesowałaś - moją mowę przerwał dźwięk jej telefonu, a któż to był oczywiście że Marco. No jak że inaczej chodziło o to żeby przyjechała na stadion, bo muszą pogadać.
- Przepraszam muszę jechać na stadion pogadać z Reusem. Nie obrazisz się - zapytała z nadzieją w głosie.
- Leć on i tak jak zawsze ważniejszy ode mnie. Dobrze, że w ogóle się spotkałyśmy. Przyjdę na mecz potem albo może i jeszcze trening pa - mówiłam z ironią w głosie i łzami w oczach. Wzięłam torebkę z kurtką i wyszłam.
Z perspektywy Magdy.
Kurcze znowu ją zostawiłam dla Niego, ale mi tak cholernie na nim zależy. Wiem, że ją ranię swoim zachowaniem, bo zerwała niedawno z Patrykiem. Sama pewnie bym inaczej nie zrobiła skoro miał ją gdzieś, bo jest warta kogoś kto będzie ją kochać. Dobrze, ze chociaż się przyjaźnią, że nie zachowują się jak małe dzieci. Ale cóż lecę do Marco jestem ciekawa co chce ode mnie. Dawno się tak nie denerwowałam. A Zuza no cóż nie raz ją tak zostawiałam, ale pogadamy i mam nadzieję, że mi wybaczy.
Z perspektywy Zuzy
Płacze. . .No i jak zwykle ma mnie gdzieś. Szkoda, bo nie mam w sumie nikogo tak bliskiego jak Ona. Smutno mi trochę, bo nie jestem z Patrykiem, ale dobrze, że chociaż się przyjaźnimy. Nawet dla Niego zakochała się w stadionie, a ja ją zawsze próbowałam wciągnąć w swoją pasje. Tak samo jak ona mnie kiedyś w rysowaniem. Ale cóż ludzie niestety się nie zmieniają. Wiem to po Patryku nie zmienił się i nie było dla nas szans niestety. Bo na prawdę wierzyłam jak głupia w to, że mnie kocha i jest gotowy się dla mnie zmienić. No niestety ja dla Niego się zmieniłam, ale nie żałuję pójdę do Wojtka może on mnie nie oleje. . .
******
No i to tyle trochę namieszałam ale cóż zaczęło by się robić nudno. Ale to dopiero początek mojego mieszania w życiu Zuzy, Magdy Marco i Mo. Oczywiście zapraszam do zakładki bohaterów.
Słodzio...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Zuzka i Magda się dogadają.
Kocham Cie :***
Szczypiorek <33