sobota, 30 marca 2013

Rozdział 21

  • ''[...]Widziałaś się dzisiaj w lustrze - zapytał Marco za co oberwał od Magdy w łeb..
  • Nie, a co - zapytałam. Po czym Damian przyniósł mi lusterko, a ja zaczęłam płakać. . .''


Spojrzałam. . . To co zobaczyłam było straszne. Wyglądałam jak jakiś zombie po przejściach. Zastanawiało mnie tylko jedno dlaczego chłopcy rano mi nie powiedzieli, że mam podkrążone na fioletowo oko i usta we krwi.
  • Chłopcy czemu mi nie powiedzieliście, że wyglądam jak zobmiak - zapytałam lekko poddenerwowana.
  • Wczoraj wieczorem miałaś już lekko podkrążone oko myśleliśmy, że wiesz - bronił się Piszczek.
  • No jakbym wiedziała to bym z pokoju nie wychodziła.
  • A Ty lepiej może popatrz na klatkę i brzuch - powiedziała Magda, a ja spojrzałam.
  • O Matko Boska - powiedziałam uniesionym tonem łapiąc się za głowę, bo ujrzałam jednego olbrzymiego bordowego krwiaka.
  • Ej wstawać sztab schodzi - krzyknął stojący na czatach Leitner.
  • Pomoże ktoś może co - uśmiechnęłam się do przyjaciół.
  • O wybacz zapomniałem, że tu siedzisz - podał mi rękę Wasyl.
  • Dziękuję - uśmiechnęłam się do obrońcy.
  • Co tu się dzieje - zapytał Jurgen z bananem na twarzy jak zawsze.
  • A ma coś się dziać po prostu idziemy razem na śniadanie - powiedział Kuba, który dostał cynk od przyjaciela, że muszą improwizować.
  • Zuzanna jak się czujesz - zapytał Fornalik.
  • . . .- nie odpowiadałam chwilę tylko zwiesiłam głowę.
  • A no wie pan jak to poobijana nastolatka nie lubi mówić o tym co ją boli - szybko zareagowała Magda.
  • To prawda - dalej drążył selekcjoner Polski.
  • Tak boli trochę, ale nie narzekam daję radę - szybko odpowiedziałam.
  • To dobrze chodźcie na śniadanie  - machnęli znacząco trenerzy.
Po godzinie dobrego śniadania i obmyślania strategi jak ukryć moje siniaki przed sztabem znaleźliśmy się na stadionie. Musiałyśmy przebierać się z chłopakami BVB, bo naszą szatnię zajęli chłopcy z naszej reprezentacji. Kiedy ściągnęłam koszulkę zasłonił mnie Marco, Magda i Moritz z Mario, bo tylko oni  w szatni wiedzieli o całym wydarzeniu. Lewy Piszczu z Błaszczem byli w drugiej szatni tym razem.
  • Co wy ją tak zasłaniacie - zapytał ciekawski Santana.
  • A Ty co znowu się interesujesz - odpowiedział Mo, a ja szybko wskoczyłam w jego koszulkę.
  • Nie no po prostu wszyscy przebierają się normalnie tylko ona nie. Chciałem wiedzieć co się dzieje - w jego głosie było słychać niepokój.
  • Nie trzeba Felipe nic mi nie jest - uśmiechnęłam się do ciemnoskórego kolegi.
  • Wszyscy na murawę - nagle rozległ się krzyk Klopa.
  • Już - odpowiedzieli równo piłkarze. A ja z Magda i resztą wtajemniczonych udaliśmy się na końcu.
  • Boję się - mówiłam szeptem żeby mnie nikt nie usłyszał.
  • Spokojnie nikt się nie dowie musisz tylko jak dobrze pójdzie dawać z siebie wszystko na meczu.I nie pokazywać, że bardzo boli - mówił Moritz zarzucając rękę na moje ramię.
  • Dziękuję Mo - pocałowałam chłopaka w policzek.
  • Mmm . . . ja mogę tak zawsze - wyszczerzył ten swój cudowny uśmiech.
  • Hehe. . . dobra musimy przyspieszyć, bo trener nas pozabija - mówiłam lekko zmartwionym głosem, przyspieszając kroku, a Mo razem z resztą wbiegli na murawę.
  • Spokojnie maleńka - złapał mnie za rękę Mitchell.
  • O Jezu wystraszyłeś mnie - złapałam się drugą ręką za serce.
  • Nie Jezu jestem Mit. Pomóc Ci może - zapytał z  uśmiechem na twarzy.
  • Nie trzeba dziękuję. Daję radę - powiedziałam udając twardą.
  • A ogólnie jak się czujesz  - pytał dalej bramkarz dotrzymując mi towarzystwa, aż do bramki.
  • A no jakoś muszę w końcu dziś mamy ważny mecz dla tych dzieciaków.
  • A no tak zapomniałem. Słyszałaś o tym, że mają być drużyny mieszane i mamy losować.
  • (O matko tylko nie to) Taaa. . . skąd wiesz - odpowiedziałam po chwili.
  • A coś Kehl z Kubą wczoraj gadali - mówił rozpoczynając rozgrzewkę.
  • Hmm. . . miło by było w sumie - odpowiedziałam ruszając za nim.
Biegaliśmy tak ze wszystkimi bramkarzami według poleceń trenera na nasza wyłączność. Aż nagle było słychać męski krzyk i głośne śmiechy Damiana i Magdy, a także reprezentacji Polski.
  • Co się dzieje - zapytał zdezorientowany Roman.
  • My nie wiemy - odpowiedział Zlatan i Mitchell
  • Hmm. . . może chodźmy się dowiedzieć. Po drodze dołączył do nas Mario, Marco i Moritz.
Chwilę potem staliśmy z resztą nabijającą się z kogoś. Tym kimś oczywiście, bo jakże inaczej okazał się nasz ciamajda Olek, który tak się na kogoś zapatrzył, że potknął się o torbę Pana Fornalika i rozdarł się na cały stadion. Przy okazji wybijając nadgarstek i skręcając kostkę.
  • Ojej co się stało - podbiegła Magda wraz z Lewym i Milikiem. 
  • A no wiesz. . . - zaczął Damian, który był najbliżej zdarzenia i najbardziej się śmiał.
  • A no nasza ciamajda szła zapatrzyła się na kogoś i wywaliła się - dokończyłam za przyjaciela klepiąc go po plecach.
  • Hahahahahahah. . . - po moich słowach cała trójka wybuchła śmiechem.
  • Ojej Olek ciołku na kogo się tak zapatrzyłeś - zadałam mu pytanie.
  • A nie nic na nikogo - odpowiedział chowając głowę w dłoniach.
  • No mów przecież możesz mi zaufać.
  • Nie zostaw mnie - krzyknął.
  • Ej spokojnie nie chce się z Ciebie śmiać nie należę do takich ludzi - po czym przytuliłam przyjaciela.
  • Oj nie ważne potknąłem się rozmyślając nad czymś i tyle. Wracaj do treningu, bo jeszcze sama stracisz - mówił a ja poleciałam szybko do reszty bramkarzy.
  • Dobra dajecie 4 okrążenia. Wszyscy i żebym nie musiał się powtarzać - krzyknął coach niemiecki.
  • Tak jest trenerze - po czym dołączyła do mnie Magda i zaczęliśmy biegać.
  • I jak się czujesz - zapytała po przebiegnięciu 2 kółka.
  • Lepiej niż rano, ale nie jest dobrze - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
  • Biegać laski, a nie korki nam tu robicie - krzyknął biegnący za nami Nuri.
  • Ej możecie nas nie rozpraszać - krzyknął Piszczu kiedy kończyłyśmy 3 okrążenie.
  • I tak Was kochamy - odpowiadałyśmy po każdej zaczepce.
  • My Was też - dostawałyśmy w odpowiedzi.
Po około dwóch godzinach na trybunach zaczęli schodzić się ludzie. To było nieco głupio mi tak ćwiczyć kiedy nagle trenerzy zawołali wszystkich do siebie. 
  • Mamy dla niektórych dobrą lub złą wiadomość - zaczęli trenerzy.
  • No więc słuchamy - powiedział Ilkay z Nurim.
  • Także zagramy mecz, ale mieszamy drużyny.
  • To są te wiadomości - zapytał Lewy.
  • Jak tak to my nie narzekamy - uśmiechnęłyśmy się z przyjaciółką.
  • A więc losujecie jak wylosujecie siebie samego wrzucasz z powrotem karteczkę. Pasuje - zapytał Fornalik.
  • Okey nam odpowiada  - odpowiedzieli wszyscy chórem.
  • Dobra to zaczynamy.
Na początku był problem z tym kto pierwszy, bo nie było nikogo chętnego. Ale potem podszedł odważny Mario, potem Marco, Magda, Moritz, Ja, Piszczu, Lewy, Błaszczu, Mit, Roman, Kosecki, Wawrzyniak, Wasyl,Obraniak, Perquis, Boenisch, Kehl i inni. 
  • Magda z kim jesteś - zapytałam ciekawa.
  • A normalnie nie zgadniesz - krzyknęła biegając po całym boisku ze szczęścia.
  • No nie wiem pewnie z Marco, bo ja jestem z Moritzem w BVB.
  • No nie z Tobą w BVB, ale Marco też ma Borussie - odpowiedziała rzucając się na mnie.
  • Ej jej. . . nie zapominaj się może -odpowiedziałam uśmiechając ze łzami w oczach.
  • Ojej przepraszam, ale to przez radość wybacz zapomniałam - i strzeliła facepalm.
Po dodatkowej godzinie treningów mieliśmy przerwę i zeszliśmy do szatni.
  • I jak dziewczyny po treningu - zagadał Santana ściągając koszulkę.
  • A okey trochę zmęczone jesteśmy, ale dajemy rade - powiedziałyśmy równo.
  • Jak się czujesz - zapytał dyskretnie Mario.
  • A dobrze boli trochę daję radę. 
  • Mario nie podrywaj mi dziewczyny - krzyknęli Marco z Moritzem.
  • Dziewczyny - wszyscy spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem.
  • No przecież żartowałem - powiedział pomocnik rumieniąc się, a ja nie wiedziałam jak zareagować. . .  
*****
To tyle na dziś. To miało być jutro, ale dodaje już dzisiaj. Dziękuję wszystkim za komentarze pod  poprzednim postem dziękuję Wam że mnie wspieracie. To dodaje dużo nowej energii do pisania :*** Kocham Was :******

Rozdział 20

''[. . ]Około 18:30 byliśmy już pod hotelem, bylibyśmy szybciej, ale utknęliśmy w korku, ale nie narzekaliśmy ja pospałam, a reszta dobrze jak zawsze się bawiła. . .''


Po przespaniu dość długiej podróży do hotelu poszłam z Mo, Mario i zakochańcami na stołówkę. Na obiado-kolację było jak zawsze zdrowe jedzenie dla naszych piłkarzy. Mi osobiście to odpowiadało, bo było mało mięsa za którym ja osobiście nie przepadam. A trzeba było przyznać, że na tym obozie były świetne panie kucharki przygotowywały najlepsze na świecie sałatki i paluszki rybne z ryżem, aż przypomniały mi się świetne lata w przedszkolu. Siedząc tak w towarzystwie Marco, Magdy, Mario i Moritza czułam jak motylki latają mi w brzuchu(pomijając pulsujący ból) to było coś innego niż to co czułam do innych chłopaków. Podczas kolacji poczułam się trochę gorzej całe obite ciało z minuty na minutę bolało coraz bardziej, ale starałam się nie dawać po sobie poznać tego bólu.

  • Coś się dzieje - zapytał Mo widząc jak cierpię.
  • Nie nic - skłamałam lekko się uśmiechając.
  • O nie znam ten Twój uśmiech - wyrwała się Magda z objęć swego blondyna.
  • Ale nie czuję się tragicznie, a w ogóle muszę coś zjeść, bo mnie sztab zamorduje i zje zaraz na kolację ewentualnie zostawi na później - nadal nie opuszczało mnie poczucie humoru, choć mimo wszystko bolało.
  • To zjesz i idziesz spać do pokoju rozumiesz - powiedziała ostrzegawczo przyjaciółka.
  • Tak mamo wszystko rozumiem coś jeszcze - zapytałam śmiejąc się.
  • Tak córko masz się słuchać starszych - powiedziała dźgając mnie palcem w brzuch (czemu akurat tam) próbując poprawić mi humor, bo mam gilgotki.
  • Aaaała. . .- wydarłam się na całą salę.
  • UPS . . . - powiedziała Magda, która po chwili zorientowała się co zrobiła.
  • Ała to bolało - powiedziałam już nieco ciszej, a łzy same pchały mi się do oczu.
  • Co się tutaj dzieje słyszałem Was na drugim końcu sali - podbiegł przerażony Piszczek.
  • Nic Magda ją tknęła w brzuch - powiedział Mo, bo nie mogłam wydusić z siebie słowa. Po czym przyjaciel zauważył jak się popłakałam trzymając za obolałe miejsce.
  • Moritz możesz coś dla mnie zrobić - zapytał Łukasz.
  • No oczywiście, ale mogę wiedzieć co - zapytał.
  • Zaprowadź ją do pokoju i mimo wszytko nie wypuszczaj stamtąd.
  • Nawet jak będzie kopać, krzyczeć i mnie bić - zapytał przerażony Niemiec.
  • No o to się nie martw młody. Ona nie jest w stanie oddychać ani sama wstać, więc nie masz się czego bać.
  • A kto Wam powiedział, że ja idę do swojego pokoju - zapytałam zakładając rękę o rękę.
  • Nikt nie mówił, że będziesz tam szła o własnych siłach - uśmiechnął się do mnie Piszczu.
  • O nie ja się nigdzie nie wybieram -  zaczęłam mówić uniesionym tonem, kiedy Mo mnie podniósł, a za rogu wyszedł Damian po moje rzeczy.
  • Nie krzycz mała, bo jeszcze sama sobie zaszkodzisz - krzyknął z oddali Kosecki.
  • Fajnie nikt mnie nie słucha. O nie już Was nie kocham - krzyknęłam kiedy byliśmy pod drzwiami, a w odpowiedzi usłyszałam 
  • I tak wiemy swoje - I głośne śmiechy chłopaków.
Już po krótkiej chwili znajdowałam się sam na sam z Niemcem.
  • To co robimy - zapytał odstawiając mnie na łóżko.
  • Może coś obejrzymy - zaproponowałam.
  • No okey tylko co - zapytał
  • Weź otwórz trzecią szufladę od dołu tam powinny być jeszcze filmy od Wojtka - zaczął czytać tytuły, ale w końcu wybraliśmy 2012.
  • O czym ten film - zapytał patrząc na płytkę.
  • Zobaczysz to jeden z moich ulubionych z tego gatunku.
  • A jaki to gatunek - ponownie zadał pytanie.
  • A katastroficzne, ale sam zobaczysz więcej szczegółów nie poznasz chyba, że ładnie poprosisz - uśmiechnęłam się do szatyna.
Następnie położyłam się przyjacielowi na kolana. Po czym do pokoju wpadła Magda z Marco, a w rękach mieli popcorn, chipsy, cole i paluszki.
  • Siemanko moi mili. My tu o Was się troszczymy i z jedzeniem bardzo pożywnym do Was przychodzimy - po czym skoczyli na łóżko uważając na mnie.
  • To co robimy - zapytał Marco.
  • Mamy jeszcze nadzieję, że nie przeszkadzamy - zapytała po cichu Magda widząc moje rozkojarzenie.
  • Nie no coś Ty po prostu nie spodziewałam się Was tutaj - odpowiedziałam uśmiechając się.
  • Dobra cisza ja chcę to obejrzeć - krzyknęli razem Mo z Marco, a my z Magdą wybuchnęłyśmy śmiechem. 
Po godzinie ściskania się w 4 na jednym łóżku wpadłyśmy z Magdą na pomysł, aby swoje  złączyć razem i tak stały obok siebie. Oczywiście, aby zrzucić chłopaków z łóżka to był problem, a odciągnąć ich od filmu to już w ogóle. Po zatrzymaniu filmu i 40 minutowych kłótniach chłopaków z nami leżeliśmy już grzecznie w ciągu dalszym oglądając film. Po zakończeniu jak zawsze miałam łzy w oczach choć kończy się bardzo dobrze.
  • To kto pierwszy idzie do łazienki - zapytałam patrząc na wszystkich.
  • Hmm. . . a tak ogólnie która godzina - zapytali chłopcy.
  • A dochodzi 23 - uśmiechnęłam się do Magdy.
  • To my się lepiej zbieramy - powiedziała Magda z Marco.
  • A Wy gdzie - zapytałam parę. 
  • A my Was zostawiamy, bo nie daliśmy Wam dziś prywatności - powiedział szyderczo Marco.
  • Okey to dzięki - powiedzieliśmy równo i pożegnaliśmy się z nimi.
  • To jak pomożesz mi wstać - zapytałam piłkarza.
  • No oczywiście, ale gdzie Ty się wybierasz - zapytał schylając się nade mną.
  • A do łazienki, a co chcesz iść ze mną pewnie nie - na co cmoknęłam Go w nos.
  • No nie wiem - mówił, a na jego policzkach było widać rumieńce.
  • Zapomnij mój drogi, ale możesz mi pomóc tam dojść.
  • O nie to Ty tu poczekaj ja Ci przyszykuję kąpiel - powiedział i pobiegł do łazienki.
  • Ojejku jesteś kochany- krzyknęłam za nim.
  • Wiem - usłyszałam z łazienki.
Po 15 minutach przyszedł po mnie i zaniósł do łazienki. Tam wzięłam kąpiel przygotowaną przez mojego lubego. Weszłam do wanny, a tam zaczęłam się myć. Po chwili niestety najechałam gąbką na potłuczone miejsce.
  • Aaa. . . Kurde no - krzyknęłam dość cicho, ale na tyle głośno, że mnie usłyszał Leitner.
  • Kochanie co się stało - zapytał po chwili przez drzwi.
  • Nic nic nie martw się zaraz wyjdę - skłamałam, ale w dobrej wierze nie chciałam Go zamartwiać. Spojrzałam jeszcze raz na brzuch i ujrzałam tam 3 dość duże krwiaki na ich widok zaczęłam płakać. Po 10 minutach wyszłam z łazienki w mojej piżamie.
  • Ojej, ale słodko wyglądasz - powiedział uśmiechając się do mnie.
  • Dziękuję czuję się jak małe dziecko, które uczy się chodzić i trzyma się najbliżej położonych stabilnych rzeczy - powiedziałam trzymając się pobliskiej szafki. 
Po podejściu do niego chwilę pogadaliśmy, a on poszedł się kąpać. Następnie powróciliśmy do rozmowy ja położyłam głowę na jego kolanach od razu odpływając w objęciach Morfeusza. Budząc się w sobotę rano spojrzałam na zegarek była 6. A w pokoju spali jeszcze Damian i Olek. Chciałam wstać, ale na podłodze zobaczyłam słodko śpiącego Mo. Miałam małe problemy (chciała bym żeby były małe), aby wstać. Zwlekłam się z łóżka po jakieś pierwsze lepsze ubrania. Musiałam jeszcze spakować ubrania na trening, a tak mi się nie chciało. Poszwendawszy się jeszcze chwilkę po pokoju i zaczęłam budzić Leintera, a była dopiero 7:30.
  • Kochanie wstawaj - powiedziałam cicho nad jego uchem.
  • Mamo jeszcze pięć minut - mruczał pod nosem.
  • Nie jestem Twoją mamą słodziaku wstawaj - ponowiłam próbę.
  • Ale mi się tak miło śpi - dalej bełkotał i co piąte słowo rozumiałam o co chodzi. Dałam mu więc spokój. Ale o 9:30 ruszyłam na niego z wiaderkiem wody i go oblałam.
  • Aaaa. . . co się dzieje o co chodzi nikogo nie zabiłem - zerwał się na równe nogi budząc moich towarzyszy w pokoju.
  • Co się dzieje - zapytał zaspany Damian.
  • A nic nasza Zuzka bawi się w lany poniedziałek i budzi biednego chłopaka - powiedział Olek, który obudził się o 7:30 i  obserwował całą sytuację.
  • No i to takim kosztem wiesz co mała ja się tak nie bawię - krzyknął Mo i zaczął ganiać mnie po pokoju, a potem po korytarzu. Niestety wpadłam w ręce Wasyla, a ten lekko podniósł mnie w tali co zakończyło się bolesnym krzykiem.
  • Kurde Wasyl to boli - krzyknęłam po czym mnie puścił, a ja rąbnęłam tyłkiem o podłogę.
  • Ooo. . . Piszczu mnie zabije - złapał się za głowę, a ja siedziałam skulona na podłodze i płakałam z bólu.
  • Co tu się znowu dzieje - z pokojów zaczęli wychodzić Marco z Magdą, Mario, Lewy z Błaszczem i Piszczu.
  • Nic nic idźcie do pokojów - tłumaczył się Marcin zasłaniając mnie razem z Damianem.
  • Co jest - zapytał Piszczek domyślając się co dobrego narobił Polski obrońca.
  • A nic, bo ona mnie obudziła oblewając woda i goniłem ją, ale Wasyl wpadł nie w porę i pomógł mi łapać uciekinierkę, ale dorwał ją w nieodpowiednim czasie i miejscu - mówił jak nakręcony i smutny Mo.
  • Ja was kiedyś pozabijam. Zostawić Was samych na chwilkę, a już jej krzywdę robicie - powiedziała Magda klękając koło mnie.
  • Pokaż mi ten brzuch - mówiła podnosząc koszulkę, a Piszczu kazał wszystkim wrócić do pokojów.
  • Nie nie dotykaj proszę - mówiłam przez łzy.
  • O nie ma tak dobrze pokazuj, albo jedziemy do szpitala- powiedziała bardzo groźnie przyjaciółka na co przystąpiłam bardzo posłusznie( w sumie zrobiłam to dla Wojtka było by mu zapewne smutno).
  • O RANY!!! - rozległ się krzyk Magdy, Marco, Moritza, Mario i Łukasza z Błaszczem oraz Lewym którzy nadal stali za mną.
  • Co jest - zapytałam zdezorientowana, bo rano ubierając się nie patrzyłam na to.
  • Zuza coś Ty dobrego narobiła - zakrył twarz Kuba.
  • Ja nic przecież nie zrobiłam o co chodzi to tylko siniaki zejdą za kilka dni.
  • No Ty lepiej się módl, żeby trenerzy nie widzieli, bo nas pozabijają, a w szczególności Juliana i Jakuba - kontynuował Lewy.
  • Rany co jest nie wiem o czym mówicie. Twarz ładnie się goi łuk brwiowy trochę krwawił tak jak i usta w nocy, ale daje radę.
  • Widziałaś się dzisiaj w lustrze - zapytał Marco za co oberwał od Magdy w łeb..
  • Nie, a co - zapytałam. Po czym Damian przyniósł mi lusterko, a ja zaczęłam płakać. . .
*****
Niestety nie dostałam komentarzy tylu ile oczekiwałam, ale dodam dziś kolejny, bo jutro mnie nie ma. Przechodziła mi dziś myśl czy by nie zakończyć bloga, bo wiem, że nie pisze jakoś super, a potwierdzają to statystyki. Nie wiem zobaczę. Robię coś co kocham i dzielę się tym z Wami ale i tak nikt praktycznie tego nie czyta, a to przykre :(

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 19


''[. . .]Po około dwóch godzinach zawołał mnie trener Fornalik wraz z Jurgenem i Panem Nowakiem.
  • Także mała mamy dla Ciebie wiadomość - zaczął jak zawsze Klopp. . .''

  • Mam się bać - zapytałam jak zawsze drżącym głosem.
  • No, a Ty jak zawsze jasne, że nie głuptasie - poczochrał mi włosy Jurgen.
  • A wręcz przeciwnie tracąc Cię byśmy byli skończonym kretynami - powiedział Pan Fornalik.
  • Ale poważnie nie robicie sobie ze mnie żartów - mówiłam z niedowierzaniem.
  • Tak jesteś idealnym zawodnikiem. Pasujesz na każdą pozycję możemy manipulować Tobą na każdym miejscu. Fakt faktem trzeba jeszcze nad Tobą popracować, ale. . . - nie dokończył pan Nowak, bo trener niemiecki się wtrącił.
  • Ale nawet Ronaldo, Messi i Lewandowski potrzebują ostrych treningów, bo mimo wysokich klasyfikacji muszą się wiele nauczyć.
  • Ale wracając do słów Mieczysława chcemy Cię sprawdzić na pozycji bramkarza. Co Ty na to - zapytali.
  • No okey sama też jestem bardzo za. Od początku grałam na tej pozycji i tam też czuję się najlepiej.
  • Okey to ja idę po naszych chłopaków - odszedł na chwilę Jurgen, a po pięciu minutach wrócił z Romanem Weidenfellerem, Mitchellem Langerakiem, Zlatanem Alomerovieciem i Arturem Borucem (Tytoń także miał testy).
  • Dzień Dobry jestem Roman, a to Mitchell, Zlatan i Artur pewnie nas znasz- podał mi dłoń i po kolei wymieniał chłopaków, których znałam bardzo dobrze.
  • Hej ja jestem Zuza i bardzo miło mi Was osobiście poznać - podeszłam do każdego podając dłoń. A w tym czasie trenerzy zaczęli.
  • To jest Zuzanna jak już Wam pewnie wiadomo, ale możecie się trochę zdziwić, że to nowa bramkarka, ale musimy ją najpierw przetestować czy da radę takim mężczyznom jak Wy - końcówkę krzyknęli trenerzy obu drużyn.
Następnie podeszłam z nimi pod bramkę. Dostałam rękawice Mitchella. Stanęłam między słupkami po czym każdy z bramkarzy wykonał rzut karny. Oczywiście każdy obroniłam to było dziwne, a zarazem fantastyczne odczucie kiedy stałam w tej ogromnej bramce. Nagle z trybun dało się słyszeć krzyki:
  • Ej stary postaraj się nie dawaj jej takich forów - krzyczał Schieber do Romana.
  • Przecież uderzam najmocniej jak potrafię - odkrzyknął bramkarz.
  • Dobra, dobra widzę, że się nie staracie może zawołamy naszych graczy - zapytał Klopp. 
  • No jak chcecie mi na tym nie zależy. Liczy się tylko to, żeby obronić - wyraziłam swoją opinię.
  • No okey to ja idę po moich chłopaków - rzekł Jurgen i poszedł.
  • No to może i ja wezmę swoich - odpowiedział Pan Waldemar.
  • Uf. . . Mała nie chciał bym być w Twojej skórze. Oni nie mają uczuć jak trzeba - powiedział Mitchell opierając się o najbliższy mu i mi słupek (tak rozumiem niemiecki, bo w towarzystwie Niemców lepiej się go nauczyć).
  • Wiem widziałam to po Julianie jak poturbował Wojtka - mówiłam z miną bardzo wystraszonej, po czym niemiecki bramkarz mnie przytulił.
  • Spokojnie Klopp im nagada nie zrobią Ci krzywdy - mówił próbując mnie pocieszyć.
  • O idą -  powiedziałam kiedy zauważyłam trenera BVB z Kehlem, Leitnerem, Götze, Reusem, Großkreutzem, ale także Scheiberem.
  • No to mała nie chcesz chyba tam stać, my Ci pokażemy prawdziwe strzały - przechwalał się Marco z Mario.
  • Okey i na to liczę - odpowiedziałam szczerząc się do nich.
Po czym każdy z nich nie szczędził sobie delikatnych podań. Mo, Mario i Marco nie mogli się powstrzymać od wysokich strzałów w narożniki, Schieber, Kehl i Großkreutz kopali za każdym razem w inna stronę. Niestety nie udało mi się obronić strzału Sebastiana i Juliana.
  • Mogę przerwę - na co podniosłam rękę. W odpowiedzi dostałam zgodę trenerów.
Usiadłam między słupkami chowając twarz między kolanami.
  • No chyba śnisz maleńka na meczu nie ma przerw jak się strzeli gola - krzyknął Julian i zaczął kopać piłki w siatkę, a dokładnie we mnie.
  • Julian przestań jesteś nie normalny - krzyknął na niego Piszczu.
  • Schieber opanuj się - krzyknął na niego coach niemiecki nie widząc żadnej reakcji.
  • Ej powaliło Cię chcesz i jej krzywdę zrobić. Opanuj się - krzyczał Leitner próbując go odciągnąć od piłek, a w tym czasie Mit z Romanem wyjmowali mnie bezpiecznie z bramki.
  • Nic Ci nie jest - w tym samym momencie podbiegli do mnie Marco, Mario i Magda z Damianem.
  • Nic wszystko okey - uśmiechnęłam się do nich, a z ust i łuku brwiowego leciała mi krew.
  • Jak nic jak krew Ci leci - przytulił mnie Mo.
  • Zostawcie mnie nic mi nie będzie - odpowiedziałam uśmiechając się przez łzy.
  • Chyba śnisz kotku, że Cię teraz zostawię w takim stanie.Po czym Mo zaprowadził mnie do lekarza.
  • Matko co się stało - zapytał Pan Mieczysław nie wiedzący o całym wydarzeniu.
  • A nic ważnego - odpowiedziałam zwieszając głowę.
  • Jak nic jak wiele. Nasz Julian ją tak załatwił. Trener Go na razie zawiesił i kazał wrócić do domu, bo znowu komuś zrobi krzywdę - stanął w mojej obronie Mo, a lekarz zaczął zaszywać mi brew.
  • No i bardzo dobrze, a Ty uważaj na siebie. I nie daj sobą pomiatać pamiętaj. A teraz leć na trening trzymam z Ciebie kciuki - powiedział lekarz kończąc zabieg.
  • Dziękuję do widzenia - po czym wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy się na murawę. Po wyjściu zauważyłam chłopaków z ojczystej drużyny, którzy się rozgrzewali.
  • O jesteś jak chcesz możesz iść się przebrać i odpocząć jesteś już naszym bramkarzem - podał mi dłoń trener Polski i Dortmundu.
  • Nie o nie ma mowy gram dalej - krzyknęłam po czym wzięłam swoje rękawiczki (znaczy Mitchella, ale mogłam sobie je zachować)
  • O uparciuch widzę - uśmiechnęli się trenerzy na słowa Mo.
Jako kolejni podchodzili do mnie Robert, Kuba, Łukasz w ciągu dalszym Mo, Mario i Marco.
W tym czasie widziałam jak Trener Borussii i Polski krzyczy na niemieckiego napastnika, a ten jak zawsze wyraża swoją opinię. Po czym Niemiec do mnie podszedł i zaczął przepraszać na co się przestraszyłam Go trochę po tym co mi zrobił. A na sam widok do akcji wkroczyli Błaszczu, Piszczu i Mo.
  • Ty sobie za dużo ostatnio nie pozwalasz - zaczął Błaszczu.
  • Ona nie jest jak Pudzian, ani jakiś sumo, że o piłka się odbije i nawet nic nie poczuje - dalej mówił Piszczu.
  • Ma także uczucia jak każdy z nas baranie. Mogłeś ją nawet zabić licz się czasami z tym, że są tu inni oprócz Ciebie, a także konsekwencje - w ciągu dalszym mówił Mo.
  • Kurde uspokójcie się chciałem ją tylko przeprosić nic więcej bym jej nie zrobił - tłumaczył się napastnik.
  • A nie wpadło Ci do głowy, że ona nie chce na Ciebie patrzeć, a tym bardziej słuchać - powiedział rozzłoszczony Piszczu.
  • Chłopaki spokojnie. Okey dobra nic poważnego się nie stało - stałam za przyjaciółmi mówiąc przyciszonym tonem.
  • Czyli mogę liczyć na przebaczenie - powiedział zbliżając się do mnie.
  • Nie podchodź - powiedziałam przestraszona, ale on dalej zbliżał się w moją stronę.
  • Nie słyszysz co mówi - szturchnął go Mo i wdali się w mała bójkę, ale trener BVB wkroczył.
  • W ogóle co się z Tobą ostatnio dzieje idź lepiej do domu jak się opanujesz to wrócisz - powiedział Klopp na co piłkarz odszedł wkurzony do szatni. 
Następnie podchodził do mnie Marco, Mario, Mo, Lewy, Piszczu,Wasyl, a na końcu Krychowiak z Wawrzyniakiem. Ten ostatni nie spojrzał na mnie tylko kopnął tyle ile miał siły z 11 metrów. Odebrałam to wprost w ręce jednak uderzenie było tak silne, że piłka trafiła wprost na moją klatkę piersiową. W pierwszym momencie nie mogłam złapać powietrza, upadłam na kolana i w kilka sekund zaczęłam sinieć. Po krótkim podobno czasie lekarze znaleźli się przy mnie udzielając pomocy. Po około 3 minutach mogłam już samodzielnie oddychać.
  • Rany Ty skończony kretynie coś zrobił - zaczął krzyczeć Kosecki.
  • Nic nie zrobiłem kopnąłem tylko - bardzo spokojnie odpowiedział Wawrzyniak.
  • Nie no stary kurde nic nie zrobiłeś - krzyknął Piszczu trzymając się za głowę.
  • No ona już jedną nogą była na drugiej stronie świata, ale przecież nic się nie stało - mówił przejęty Mo.
  • Trzymajcie mnie lepiej, bo Go zaraz zabiję. Jak nie ten chory Julian to teraz ten przyjeb. Wy w ogóle czasami myślicie - krzyczała Magda.
  • Marco do cholery weź ją, bo nas zaraz pozabija - krzyknął do Niemca Damian.
W tym samym czasie podszedł do mnie Mo z Piszczem i pomogli wstać. Zaprowadzili mnie do szatni gdzie poczekałam na Magdę.
  • Magda mam małą prośbę, bo nie chce prosić o to chłopaków - mówiłam szeptem do przyjaciółki.
  • Słucham Cię kochanie - mówiła przejęta.
  • Możesz podać mi torbę i pomóc dojść do łazienki, a resztę zrobię sama - zapytałam niepewnie.
  • No oczywiście nie ma sprawy dla Ciebie wszystko - powiedziała mocno mnie przytulając i od razu spełniając moją prośbę.
Poszłam się kapać, ale miałam ogromny problem, bo nie mogłam podnieść rąk do góry ani dotknąć brzucha i okolic klatki. Po 30 minutach męki wyszłam z pod prysznica. Ale nikogo nie było w środku założyłam ubrania z torby. I usłyszałam jak ktoś wchodzi odwróciłam się, a to była Magda, Marco i Moritz.
  • O rany wystraszyliście mnie - pisnęłam, bo na więcej odgłosu z siebie nie mogłam wydobyć.
  • Przepraszam, ale pomyślałam że będziesz potrzebować pomocy dzisiaj to zawołałam chłopaków - powiedziała Magda.
  • Miło z Twojej strony dziękuję - wolnym tempem podeszłam do przyjaciółki i najmocniej jak tylko potrafiłam przytuliłam ją.
  • A tak w ogóle Marco wiele o Tobie od Mo i mnie słyszał. Chciał Cię lepiej poznać.
  • Okey to może chodźmy do hotelu co, bo mam dość dzisiejszego dnia - mówiłam ostatnimi siłami do przyjaciół.
  • Dobra to chodźmy - powiedział Marco.
  • Chyba jeźdźmy - poprawił kumpla Mo.
  • Oj dobra uczę się dopiero tego chorego języka - mówił śmiejąc się Marco.
  • Boże chodźcie głuptasy - pociągnęła chłopaków za rękę Magda.
O 16:20 wyszliśmy ze stadionu, znaczy mnie wyniósł Mo. Około 18:30 byliśmy już pod hotelem, bylibyśmy szybciej, ale utknęliśmy w korku, ale nie narzekaliśmy ja pospałam, a reszta dobrze jak zawsze się bawiła. . .

******
To tyle przepraszam, że tak długo nie dodawałam. W zamian dość długi.
Następny dodam jak będzie 5 komentarzy. :D

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 18


[. . .]Po wejściu do pokoju zostałam zaatakowana pytaniami przyjaciół. Głównie tylko Damiana i Olka, bo Magdy nigdzie nie było. Po tym co się dowiedziałam poszła gdzieś z Marco.  Do około 1 w nocy opowiedziałam im wszystko bardzo ogólnie po czym poszłam spać. O 9:10 miałam testy, a przez nich nie śpię. . .''


Po przebudzeniu się rano żyłam jeszcze chwila wczorajszego dnia, a dokładnie wieczoru. Rozejrzałam się po pokoju co mnie zdziwiło to to, że nikt już nie spał. Ale okazało się że zamiast o 9 mamy śniadanie o 8:30. Spojrzałam na zegarek była 8:05, więc wstałam
  • Siemanko kochani - odpowiedziałam rozciągając się na łóżku.
  • O witaj śpiochu - powiedział równo Olek z Damianem.
  • Jak się spało - zapytał Olek
  • A dobrze nawet bardzo. A gdzie Magda - zapytałam.
  • A wiesz no ten tego no rozumiesz - mówił Olek jąkając się troszkę.
  • No poszła wczoraj z Marco i nie wróciła na wieczór - dokończył Damian, który wchodził do łazienki.
Poczekałam chwilę, aż Damian wyskoczy z łazienki. A w tym czasie przyszła nasza zguba. Za ten czas spakowałam : korki, ręczniki, żele i szampon, dezodoranty, a także ubranie na przebranie. Chwilę potem wyszedł Damian, a ja poleciałam się ogarnąć. Założyłam to, włosy związałam w luźnego kucyka, wzięłam torbę z kurtką i poszliśmy na śniadanie.
  • No witam. Gdzie to się było całą noc - zapytałam przyjaciółkę pożerając ją wzrokiem, kiedy chłopcy polecieli na śniadanie.
  • A tu i ówdzie - mówiła uśmiechając się.
  • A tak bardziej dokładnie mogę wiedzieć.
  • A byłam z Marco - po czym zaczęła opowiadać.
  • O ja nie spodziewałam się, że z Niego taki romantyk.
  • Wiesz, że nawet ja się tego nie spodziewałam, ale było miło nawet bardzo. Może lepiej Ty mów jak tam u Ciebie było.
  • No u mnie też było miło. Wiesz poszliśmy na spacer brzegiem Odry, a jak zmarzliśmy zaszliśmy do restauracji, a tam poczułam się jak nigdy dotąd coś podobnego ostatnio czułam przy Patryku i to było cudowne. Potem wróciliśmy do hotelu i dał mi buzi to było fantastyczne odczucie - na to ostatnie zaczęłam piszczeć ze szczęścia.
  • Dobra dobra no to widzę, że ładnie Wam się układa mam nadzieję, że coś więcej z tego będzie.
  • No nie wiem. W tym rzecz, że boję się znowu angażować. Nie chce znowu tak cierpieć jak poprzednio - mówiłam, a w oczach pojawiły się łzy.
  • Kurcze przepraszam wiem ile znaczył dla Ciebie Patryk i pamiętam co przechodziłaś. Wybacz już nie będę macie dużo czasu nie spieszcie się - szybko zareagowała Magda i mnie przytuliła.
  • Co tu się dzieje?? Co dziewczyny?? - za drzwi wyskoczył nam Piszczek.
  • Nie nic rozmawiamy sobie. Rozumiesz jak to kobiety nie - na co obie się uśmiechnęłyśmy do blondyna.
  • Tak rozumiem mam dwie cudowne dziewczyny w domu - mówił odwzajemniając gest.
  • No więc właśnie - po czym we trójkę weszliśmy do stołówki.
Jak zawsze panował tam hałas, ale kochałam tych chłopaków i można się było do tego przyzwyczaić. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, bo Magda poleciała do Marco Mario i Hummelsa. Wszyscy siedzieli w 3 tylko Mo siedział tak jakby w innym świecie sam. Zdziwiło mnie to troszkę. Więc podeszłam do niego.
  • Można - zapytałam niepewnie.
  • Yes - odpowiedział po angielsku nawet na mnie nie patrząc.
  • Dziękuje czemu siedzisz sam - zapytałam Niemca, ale on nadal nie patrzył na mnie.
  • A nic znaczy dużo nie chce Cię martwić -  mówił po czym zauważyłam, że płacze. Co totalnie mnie zdziwiło był zawsze uśmiechniętym chłopakiem, a teraz się rozkleił.
  • O nie, nie. Nie możesz płakać Mo słyszysz mnie nie możesz. Jesteś zbyt dobry żeby cierpieć - mówiłam przytulając się do Niego co odwzajemnił.
  • Powiedz mi dlaczego akurat ja trafiam na nie odpowiednich ludzi - mówił patrząc i prosto w oczy zapłakanym wzrokiem.
  • Lepiej powiedz co się dzieje, bo nie wiem jak Ci mogę pomóc - mówiłam próbując Go pocieszyć.
  • Wiesz mam znaczy w sumie już miałem dziewczynę była nawet narzeczoną, ale zadzwoniła wczoraj do mnie po naszym spotkaniu i powiedziała, że jednak mnie nie kocha i nie kręci ją gdy chłopak całe życie ugania się za piłką i tylko to go kręci. Nawet nie wiesz jak mnie to zabolało 2 lata na marne. A ja ją tak cholernie kocham - mówił następnie mocno mnie przytulił.
  • Moritz nie wiem co powiedzieć. Wiem jak się czujesz, bo niedawno sama zerwałam z chłopakiem. Nie chcę do tego wracać, bo wiem, że nie warto. Ale uszanowałam jego i swoją decyzję przyjaźnimy się. Jest nam cholernie trudno, bo jednak coś nas łączyło, ale olewał mnie i nie było wyjścia. Nie zamierzał się zmieniać, wiec nie było po co to dalej ciągnąć. Wzięłam się w garść i jestem tutaj z Wami wszystkimi. Wiem, że nie warto się poddawać i trzeba walczyć o marzenia i bycie szczęśliwym. Kiedyś straciłam sens swojego życia, ale mam przyjaciół i Magdę dla niej jestem gotowa zrobić wszystko tak samo jak i ona dla mnie.
  • Skąd wiesz może jednak Cię zostawi - mówił nie wierząc w moje słowa.
  • Uwierz mi nie zostawiła mnie, a miała tyle okazji. Tyle prób co my przeszłyśmy w czasie tych 3 lat przyjaźni. W gimnazjum przeszłyśmy istne piekło 3 lata byłyśmy gnębione. W trzeciej klasie nie miałyśmy nawet ochoty wstawać i iść tam, ale miałyśmy siebie i to nam bardzo pomagało - mówiłam pełna życia, a On siedział i patrzył na mnie jak w obrazek.
  • Wiesz co masz rację wezmę się za siebie nie mogę jej pokazać, że wygrała upokarzając mnie. Jesteś cudowna na prawdę zazdroszczę Magdzie i tym waszym kolegom, że mają Ciebie przy sobie. Przy Tobie nie da się smutać wystarczy spojrzeć w Twoje oczy, a już się człowiekowi wyskakuję banan od ucha do ucha - pod koniec mocno mnie przytulił, a w oddali było słychać dzwonek na zbiórkę.
  • Jejku nie słodź, bo się rozpłynę. Jestem jak każdy inny. Kocham pomagać i uszczęśliwiać innych i tyle. Pewnie na moim miejscu zrobiłbyś to samo - odpowiedziałam.
  • Zbieramy się - zapytał patrząc na nasze torby.
  • No niestety trzeba miło się gadało, ale mam badania dziś i nie mogę się doczekać powrotu do gry.
  • Rozumiem miałem to samo - po czym wziął mnie za rękę i wyszliśmy razem z hotelu.
A także siedzieliśmy w autobusie. Pod stadionem się rozstaliśmy, bo chłopaków zaatakowali fani (ich miny były rozbrajające jak zobaczyli taki tłum).
  • Dobra Mo, Piszczu i reszta, ja muszę lecieć miłego rozdawania autografów - po czym pożegnałam się z tamtą dwójką, a reszcie przybiłam piątki i pobiegłam z Magdą do szatni.
Na miejscu przebrałam buty i usiadłam na ławce.
  • Magda denerwuję się, że coś pójdzie nie tak - mówiłam, a ręce drżały mi jak galareta.
  • Spokojnie jesteś świetna w tym co kochasz robić. Pomyśl sobie na przykład o wspieraniu innych, a nie o tym co będziesz zaraz robić - mówiła trzymając moją dłoń. 
Chwilę posiedziałyśmy po czym udałam się na murawę, a Magda na trybuny gdzie już obie drużyny wraz ze Śląskiem zajmowały miejsca. Na początek Pan Nowak przeprowadził ze mną wywiad środowiskowy, zmierzył mi ciśnienie, wzrost, wagę, osłuchał serce, sprawdził stawy itd. Po upływie około godziny takich badań.
  • Złap te piłki- krzyknął z oddali. A ja porozstawiam tyczki i inne. Sprawdzimy zaraz Twoją sprawność, a także wytrzymałość - krzyknął do mnie Pan Nowak podając kilka piłek.
Po ogólnych i bardzo szczegółowych badaniach kazał mi wrócić do przyjaciół.
  • I jak - zapytał Lewy.
  • Nie wiem kazał mi wrócić do Was - odpowiedziałam drżącym i lekko zmęczonym głosem.
  • A to na pewno będzie dobrze nie masz co się martwić. Ja miałem tak samo, ale najpierw musiał się skontaktować z Fornalikiem - zagadał do nas Kosecki.
  • Dzięki za dodanie otuchy - uśmiechnęłam się do legionisty.
  • O widzę, że już jesteś - zagadał Piszczu z Mo, którzy wrócili najprawdopodobniej z kuchni, bo byli obładowani jedzeniem.
  • Nom jestem i teraz to już w ogóle się denerwuję - mówiłam spoglądając na zegarek. Była już 12:30.
  • O cześć mała nie źle Ci szło. Mam nadzieję, że będziesz ze mną na pozycji pomocnika - przytulił mnie od tyłu Damian.
  • No nie była bym tego taka pewna będzie razem ze mną na pozycji napastnika - krzyknęła Magda siedząca między Marco i Mario.
  • No ja mam osobiście nadzieję, że będę na bramce, ale najbardziej chcę wrócić do gry - uśmiechnęłam się do wszystkich.
Po około dwóch godzinach zawołał mnie trener Fornalik wraz z Jurgenem i Panem Nowakiem.
  • Także mała mamy dla Ciebie wiadomość - zaczął jak zawsze Klopp. . .
*****
 To tyle na dziś przepraszam, że nie dodałam nic w piątek, ani sobotę. Ale miałam doła przez grę naszych chłopaków. Nie sądziłam, że aż tak źle im pójdzie. Ale dziękuję Piszczowi za tę jedną bramkę oraz Kubie za tą świetną asystę. 
 Chciałam jeszcze podziękować wszystkim tym co czytają mojego bloga i regularnie dodają komentarze to mi bardzo pomaga w dalszym pisaniu.

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 17

'' [. . . ]Chodziliśmy tak brzegiem rzeki - Odry, aż troszkę zmarzliśmy. Postanowiliśmy, więc zajść do pobliskiej restauracji. . .''

   Po wejściu do restauracji. Piłkarz zaprowadził mnie do stolika zabrał mi płaszczyk i poleciał po menu. Po czym zamówiliśmy spaghetti i sok do picia. I miło nam się rozmawiało.

W tym czasie u Magdy.

Po wyjściu ze szpitala
  • To co robimy - powiedział pytająco Marco.
  • Nie wiem , jedziemy do hotelu - odparłam.
  • No - odpowiedzieliśmy razem wybuchając śmiechem. Jadąc Marco szepnął mi do ucha tak, aby nie słyszał  tego zazdrosny Mario.
  • Wiesz co. . . Jak dojedziemy do hotelu to wyszykuj się. Mam dla Ciebie niespodziankę - mówił szczerząc się do mnie.
  • Okey - odpowiedziałam dając mu buziaka.
  • Ej nie miziać się na moich oczach . Bleee więcej nie usiądę na środku - mówił Mario zakrywając oczy.
   Po wyjściu z samochodu poszłam od razu do pokoju i zaczęłam się szykować. Szybko się wykąpałam i ubrałam. Nie było nawet czasu tłumaczyć się chłopakom, bo nagle ktoś zapukał do drzwi.
  • Hej kochanie. Mmm. . . ślicznie wyglądasz- powiedział mój chłopak
  • Dziękuję, a więc co to za niespodzianka - zapytałam
  • Chodź to zobaczysz - uśmiechnął się i wziął mnie za rękę do jednego z wolnych pokojów na osobnym piętrze.
   Przed drzwiami kazał zamknąć mi oczy, ale dla pewności jeszcze sam je zasłonił. Po wejściu trzymał moje oczy już tylko jedną ręką, a drugą po coś sięgnął. Po czym odsłonił mi wzrok, a ja zauważyłam jak stoi naprzeciwko mnie z piękna czerwoną różą w dłoni, a dookoła na meblach były poustawiane świece, usypane płatki róż. W jednej części pokoju stał stolik  nakryty tylko dla nas. Piłkarz dał mi kwiatka, po czym odsunął krzesło bym mogła usiąść. Miałam szklanki w oczach, a On z uśmiechem na twarzy zamknął drzwi i zapytał
  • Mam nadzieję, że Ci się podoba moja mała niespodzianka.
  • Jeszce pytasz Głuptasku ??!! - zaśmiałam się.
Siedząc tak i jedząc zamówione przez Niego jedzenie (nie zdarzył nic ugotować, ale obiecał to zrekompensować) gadaliśmy i śmialiśmy się. Gdy nagle z zaskoczenia złapał mnie za rękę.
  • Myszko, kochanie...wiesz... Nie wiem od czego zacząć, ale nic nie mów, bo się zacznę denerwować. Hmm. . . Kocham Cię!! Jesteś dla mnie najważniejsza. Kiedy tylko jesteś w pobliżu, czuję, że mam wszystko. Gdy tylko znikasz mi z oczu czuję jak serce mi pęka, a me życie traci bez Ciebie sens - mówił, a ja nie wiedziałam jak zareagować.
  • Jejuś nie wiem co mam powiedzieć - zaczęłam płakać. Marco szybko zareagował mocno mnie przytulając.
  • Miśku też Cię kocham i to nawet bardzo. Dawno nie byłam tak szczęśliwa....
   Usiedliśmy sobie na kanapę i tuląc się do siebie oglądaliśmy filmy. Kiedy zrobiło się późno ukochany pościelił tapczan i razem położyliśmy się dalej oglądając. Potem wtuleni w siebie zasnęliśmy.

Tymczasem u Zuzki.

   Jedząc podane danie cały czas się śmialiśmy, rozmawiając praktycznie o wszystkim i niczym zauważyłam, że mamy wiele wspólnego. Czułam jakbyśmy znali się od narodzin, jakby był moim bratem,a nawet kimś bliższym, bo gadało mi się z nim lepiej niż z własną siostrą. Około 23 wróciliśmy bardzo szczęśliwi i wtuleni w siebie do hotelu. Na korytarzu spotkaliśmy Wasyla z Krychowiakiem, a także Tytonia z Borucem wracających z salonu gier.
  • Siema. Co tam widzę że miło spędzasz wieczór- zaczepił Moritza Grzesiek.
  • No, a poznałem ją na pierwszym spotkaniu i jakoś tak wyszło, że dało się ją namówić na spotkanie, a wy skąd idziecie - zapytał Mo.
  • A idzie się z salonu gier gdzie z Arturem pokonaliśmy te dwie cioty - żartował sobie Przemek.
  • No nie chwal się, bo najpierw przegrywaliście - mówił z uśmiechem na twarzy Wasyl.
  • Dobra jak chcesz to ja idę, bo zmęczona jestem, a jutro mam badania - powiedziałam żegnając się z chłopakami, ale Niemiec za mną pobiegł.
  • Poczekaj Kochanie - podbiegł i dał mi buzi w usta na co nogi mi totalnie zmiękły, ale nie stawiałam oporu oddałam się emocjom i to było bardzo miłe.
  • To pa do jutra - powiedziałam uśmiechając się. 
   Po wejściu do pokoju zostałam zaatakowana pytaniami przyjaciół. Głównie tylko Damiana i Olka, bo Magdy nigdzie nie było. Po tym co się dowiedziałam poszła gdzieś z Marco.  Do około 1 w nocy opowiedziałam im wszystko bardzo ogólnie po czym poszłam spać. O 9:10 miałam testy, a przez nich nie śpię. . .

*****
Ten rozdział pisałam razem z blogową Magdą. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.To tyle jutro następny liczę na komentarze. :****

środa, 20 marca 2013

Rozdział 16

''[. . . ]Kiedy skończyłam wszyscy jeszcze mocniej mnie przytulili.  A po godzinie pojechaliśmy do Wojtka. . .''



Na korytarzu siedziałyśmy z Magdą dość długo, bo Wojtka zabrali na jakieś badania nareszcie się obudził to najlepszy dzień jaki ostatnio mnie spotkał. W czasie oczekiwań plotkowałyśmy o wszystkim i niczym. Głównie o tym jak szybko leci nam tutaj czas (znamy tych piłkarzy już od tygodnia), a także o modzie i piłkarzach. 
  • Cześć piękne może jesteście spragnione - zaczepił nas Marco coraz lepiej mówiący po polsku.
  • O cześć kochanie dziękuję. Kochany jesteś - podeszła do niego Magda przytulając i dając buzi w policzek. A ja z Mario i Mo staliśmy patrząc na nich jak wryci. A nasze wzroki mówiły o tym samym'' Co jest grane do cholery?? Oni są razem?? Od kiedy??!! To było ekstra oni się miziali, a my w ogóle nie w temacie.
  • Od kiedy jesteście razem. I czemu ja o niczym nie wiem - zapytałam z ciekawością w głosie.
  • Ups. . . Zapomniałam Ci powiedzieć, ale jesteśmy już od 2 dni razem - mówiła moja przyjaciółka szczerząc się do ukochanego jak mysz do sera.
  • A dzięki Marco, że mnie zdradzasz i nic mi nie powiedziałeś - mówił Mario z wyrzutami i lekko żartem do swojego przyjaciela.
  • No właśnie Magda jak możesz mnie zdradzać foch forever nie odzywaj się do mnie- powiedziałam udając minę obrażonej.
  • Ale my chcieliśmy zrobić Wam niespodziankę wybaczycie - mówili razem Maco i Magda.
  • Mo możesz im powiedzieć, że ja nie chce z nimi gadać - powiedziałam równo z Mario.
  • Haha. . . No to macie przechlapane - wyśmiał ich Mo.
  • To co Mario idziemy coś zjeść - zapytałam kumpla opierając się o jego ramię.
  • Z Tobą zawsze. Przynajmniej Ty mnie nie zdradzasz - mówił uśmiechając się swym uroczym uśmiechem.
  • Okey to idziemy - po czym oddalaliśmy się od znajomych. Po 15 minutach wróciliśmy cali utaplani zapiekanką i napojami w dłoniach, a także mieliśmy coś dla Mo. 
   Podczas takiego gadania i jedzenia także wiele sobie myślałam. W myślach miałam swój sen, który dużo rzeczy mi uświadomił. Zdałam sobie sprawę, że muszę brać w swoje ręce własne marzenia. Nie mogę się poddać i muszę walczyć nie należy odpuszczać, bo nigdy więcej nie może trafić się taka okazja. A po chwili przypomniało mi się, że jutro mam testy i badania sprawnościowe.
  • O cholera - krzyknęłam na cały korytarz od razu zasłaniając usta.
  • Co jest - zapytali siedzący obok Mo i na przeciwko Magda.
  • A nic znaczy dużo, ale nie ważne znaczy ważne. Z tym tylko, że mam sklerozę teraz będę się denerwować i w ogóle.
  • Mów, a nie owijaj w bawełnę czy jak Wy tu w Polsce mówicie - powiedział bardzo groźnie Leitner.
  • No, bo mam jutro testy zapomniałam o nich zupełnie - mówiłam i schowałam twarz w dłoniach.
  • O i Ty nic nie mówisz. Rany maleńka gratuluję już myślałem, że nigdy nie zobaczę Cię w akcji - mówił Mario, a z każdym słowem coraz mocniej mnie przytulał.
  • Aaa. . .  zapomniałam , że już jutro mamy piątek. Zuzka to świetnie trzymam za Ciebie kciuki - mówiła bujająca w obłokach Magda.
  • A trenerzy nie mówili przypadkiem wczoraj o tych całych testach, a my będziemy siedzieć na trybunach - rzekł nagle Marco.
  • A ja mam bardzo ciekawy pomysł - powiedział szczerząc się Moritz
  • Jaki- zapytała pozostała trójka włącznie ze mną.
  • A może Zuza pójdziesz ze mną na spacer wieczorem i na kolacje - zapytał lekko się jąkając, a ja wyczułam w głosie to, że się denerwuje.
  • Ale jesteś pewien że chcesz ze mną się pokazać- zapytałam niepewnie.
  • Tak z taką ślicznotką, aż warto- powiedział dając mi buziaka w policzek, a w oddali słychać było buczenie przyjaciół.
  • Ale masz dziewczynę - mówiłam uspokajając jego radość.
  • Mam, ale to zobaczymy na jak długo - mówiąc widać było, że coś go boli .
  • Okey nie naciskam, ale zgadzam się na ten wieczór tylko na którą - zapytałam z lekką obawą, że coś złego może się stać.
  • No to teraz mogę Cię odwieźć i o 19 przyjść po Ciebie co Ty na to - mówił szczerząc się słodko do mnie.
  • No to dobra - w tym czasie lekarz powiedział, że w tym czasie nie możemy spotkać się z Wojtkiem, bo jest bardzo wyczerpany.
  • To my zmykamy powiedziała Magda z Marco i Mario - po czym odeszli żegnając się z nami. A my chwilkę po nich udaliśmy się do wyjścia.
Odwiózł mnie dość szybko do hotelu odprowadzając do pokoju.
  • A więc tak ogólnie wszystko załatwione. Będę po Ciebie o 19 to do potem mała - dał mi buzi w policzek i pobiegł do swojego pokoju na drugi koniec korytarza.
Wpadłam szybko do pokoju gdzie na łóżkach siedzieli Damian z Olkiem a na zegarku dochodziła 18:30. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i wleciałam do łazienki po 10 minutach rzuciłam się do swojej szafy wyciągając z niej pierwszą lepszą sukienkę wróciłam do łazienki  ubrać się, delikatnie pomalować i uczesać . Równo o 18:55 byłam gotowa, a koledzy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
  • Co Ty wyprawiasz - zapytał Olek
  • Może lepiej zapytaj się o takiej porze w czwartek ona się wybiera - mówił Damian.
  • Co zazdrośni jesteście że dla was się tak nie ubieram - zapytałam puszczając im oczko po czym opowiedziałam im wszystko
  • Ooo. . . Kroi się kolejny romansik nam tutaj - szczerzył się głupio Damian. Po czym ktoś zapukał.
  • Ja otworzę szykuj się lepiej - powiedział Olek i ruszył do drzwi kiedy ja zakładałam kozaki.
  • Cześć ja do Zuzanny. Jest - zapytał stający w drzwiach Mo
  • Nie nie ma jej wyszła przekazać jej coś - mówił Damian śmiejąc się.
  • Jeszcze słowo, a Wam trzepnę w łeb - krzyknęłam z łazienki.
  • Hej gotowa - zapytał wchodząc
  • No pewnie tylko jeszcze płaszczyk i możemy iść- mówiłam cała w skowronkach
  • Nie będzie Ci zimno - zapytał Olek.
  • Coś Ty nie odróżniasz leginsów od czarnych rajstop - nakrzyczał go znawca Damian.
  • No dobra, ale Ty Niemiec zaczekaj - mówił dalej Damian drażniąc Mo (ale to norma zawsze się wygłupiali) I dał mu ostre ostrzeżenia.
  • Ej dobra koniec tego idziemy - rzuciłam nagle, bo zaczynali być gorsi od rodziców. I wyszliśmy
  • Oni tak zawsze - zapytał Moritz z uśmiechem na twarzy.
  • Nie znam ich za długo, ale od kiedy ich znam czyli od tygodnia to tak - powiedziałam i obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. 
Wychodząc z hotelu było dość chłodno, ale atmosfera między nami była wystarczająco gorąca, żeby mnie zagrzać. Patrząc już na same ubrania robiło mi się ciepło. Chodziliśmy tak brzegiem rzeki - Odry, aż troszkę zmarzliśmy. Postanowiliśmy, więc zajść do pobliskiej restauracji. . .

*****
Jutro dodam coś od siebie i blogowej Magdy, także zapowiada się ciekawie. Oczywiście mile widziane komentarze :) I dziękuję wszystkim tym co czytają :******

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 15

''[. . .]Dla mnie to wszystko trwało kilka godzin a ogólnie nie było mnie 10 minut. Po wejściu na sale przedstawiłam sytuacje Wojtkowi on mnie zrozumiał. Chwilkę gadaliśmy po czym musiałam wrócić do hotelu. Bo z rana rodzice mieli po mnie przyjechać . . .''

Następny dzień rano.

  Wstałam ledwo żywa Magda i Olek jeszcze spali, a Damian grał na telefonie. Powiedziałam do niego szeptem
  • Cześć możesz mi pomóc- zapytałam trochę niepewnie.
  • Siemanko. No oczywiście powiedz tylko w czym- odpowiedział z uśmiechem na twarzy
  • W walizce mam maści z antybiotykami ze strzykawką podasz mi je i pomożesz mi pójść do Pana Nowaka.
  • Okey tylko cicho, bo śpią żeby nic nie podejrzewali –  mówiąc patrzył na śpiochy po czym pomógł mi po cichu podnieść się z łóżka. Po 5 minutach staliśmy pod drzwiami sztabu. Po zapukaniu usłyszeliśmy proszę i weszliśmy do pomieszczenia.
  • Dzień dobry -  powiedziałam podtrzymując się klamki i przyjaciela.
  • O rany Zuzanna co się dzieje- zapytał masażysta w ogóle nie poinformowany, a także trener Fornalik z Klopem.
  • Boli mnie nie mogę chodzić czuje ogromny ból, ale nie mogę stanąć – mówiłam, a Damian podprowadził mnie na siedzenie.
  • Dobra siadaj i daj mi te leki zaraz postaram się jakoś Ci pomóc.
   Po dłuższym wywiadzie z wczorajszego dnia sztab został w 100 % poinformowany, a ja po 30 minutach mogłam już wstać. Niestety musiałam zrezygnować z całego obozu i nie mogłam pojechać z BVB do Dortmundu. Ani kontynuować szkolenia w  Warszawie. O 9 poszłam zjeść śniadanie, a o 12 przyjechali rodzice. Razem z Moritzem zeszłam na dół gdzie pierwsza zobaczyła mnie mama.
  • Boże Zuza jak Ty marnie wyglądasz- krzyknęła mama, która już wiedziała o raku.
  • No troszeczkę jeszcze gorzej się czuje, ale daje radę jestem przecież silna i to bardzo – powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam, żeby nie byli smutni. Chwilkę gadaliśmy po czym pożegnałam się z Mo i wsiadłam do auta.
 Ogólnie nie utrzymywałam z nikim kontaktu jedynie z Wojtkiem, który często dzwonił do mnie przez skypa. Zawsze informował mnie o tym co się dzieje w kadrze i nie tylko. Na początku zamknęłam się w sobie nie wychodziłam z domu, aż do czerwca siedziałam w pokoju po prostu się poddałam. Potem koniec roku, więc przyszłam, ale z wielkimi trudnościami. Na wakacjach Magda się mną zainteresowała przez co też dowiedziała się o chorobie. Nie zareagowała dobrze, ale kto by zareagował. Rzuciła się na mnie i krzyczała czemu jej nie powiedziałam, ale potem zrozumiała. Półtora roku spędzałam z Nią co jakiś czas witałam w szkole jak tylko dobrze się czułam to byłam tam o każdej porze. Nauczyciele byli załamani z mojego wyglądu nie mogli na mnie patrzeć na żadnej lekcji mnie nie pytali przychodziłam tylko na sprawdziany i ważne kartkówki. Na wakacje rok po obozie znów spotkałam się z piłkarzami. Niestety wszyscy już wiedzieli, ale nie współczuli mi wiedzieli, że umieram i nie chce o tym rozmawiać. Bardzo chcieli mi pomóc jeździli nawet ze mną na chemioterapię, ale byłam już na wózku nie narzekałam mogłam w ogóle nie ruszać się z domu. Codziennie wstawałam z uśmiechem na twarzy ciesząc się każdą wolną chwila bez bólu.  Po trzech latach byłam samotna nie chciałam się z nikim wiązać i tworzyć nadziei, które nie miały by sensu. Dowiedziałam się tylko, że podobam się Szczęsnemu, a zakochał się we mnie Leitner tak samo jak ja w nim. Pod koniec życia pojechałam na mecz znów towarzyski BVB vs Polska. Podczas meczu bardzo źle się czułam bardzo bolała mnie głowa, a mecz był zadedykowany mi. Niestety wraz z wybiciem 77 minuty i golem Leitnera mój organizm przegrał walkę z rakiem. Serce przestało bić. To było piękne radość piłkarzy i tysięcy kibiców na stadionie. I ten nagły wzrok Szczęsnego na mnie i krzyk, cichy krzyk moja ostatnia łza i cisza błoga cisza nagły spokój i glosy wszystkich, że już ich opuściłam. To było coś pięknego(w pewnym sensie pięknego). Dalej wszystko widziałam jak przez mgłę tak jakbym patrzyła na wszystko z góry. Oglądałam jak Wojtek krzyczy na wszystkich, żeby coś zrobili,żeby mi pomogli jestem ciepła są szanse. Ale pan Nowak i rodzice wiedzieli, że nie chce być ratowana. Moritz  z Łukaszem stali i patrzyli jak bramkarz mną potrząsa prosząc a dokładniej błagając, żebym się obudziła. Obie drużyny stały i patrzyły na mnie nie wierząc w to co widzą. Po chwili słyszałam mamę, która pozwala mi odejść. Widząc jak wszyscy płaczą wszyscy kibice stoją i oddają cześć 3 minuty miałam ochotę się obudzić zejść do nich przytulić się, ale Nela mnie zatrzymała wiedziała co czuję, bo chciała zrobić to samo jak widziała nasz smutek.
         Po 4 dniach zorganizowali mi pogrzeb. Widok Magdy Damiana, Olka, Patryka i Pablito, przyjaciół z technikum, piłkarzy Śląska (poznałam ich podczas jednej z chemioterapii jeden mecz był nawet  charytatywny z mojego powodu i dostałam koszulkę Gikiewicza Łukasza i rękawiczki Rafała Gikiewicza), Borussii Dortmund i Reprezentacji Polski był straszny ubrali mnie  w czarno niebieską sukienkę z rozpuszczonymi włosami. Nie chciałam aby byli na czarno ubrani i mieli kolorowe ubrania z czarnymi dodatkami. Do trumny schowali mi piłkę ta co dostałam od Magdy, moje maskotki, telefon. Po pochówku mogłam wybrać osoby, które odwiedzę w śnie a były to : Szczęsny, Magda, Damian, siostra z rodzicami głównie cała rodzina, a do tego Leitner, Reus oraz Patryk z Pablito. Wszystkim powiedziałam, że już nic mnie tu nie boli nie chce, aby płakali za mną ani tęsknili, bo to nie ma najmniejszego sensu. Doskonale znam ich ból ale muszą być silni bo ich kocham. Jestem z Kornelią o tym marzyłam mogę też tu grać nie mam się czego bać. Przynajmniej tutaj spełniają się moje marzenia. A do Marco dodałam, że jak skrzywdzi Magdę to będę go codziennie nawiedzać. Po czym się obudziłam.
Dokładnie obudził mnie Leitner siedzący obok, a raczej jego dzwoniący telefon. Po przebudzeniu zaczęłam płakać i mocno Go przytuliłam, bo ten sen wyglądał jak w rzeczywistości. Spojrzałam jeszcze na zegarek była 16.
  • Czemu mnie nikt nie obudził- zapytałam przez łzy patrząc na Piszcza, Mo i Magdę z Olkiem.
  • No bo tak słodko wyglądałaś normalnie jakbyś nie żyła- powiedział żartem Łukasz
  • No masz rację - odpowiedziałam dalej płacząc w ramiona Niemca.
  • A co się stało - zapytała Magda, a ja im wszystko opowiedziałam. Kiedy skończyłam wszyscy jeszcze mocniej mnie przytulili. A po godzinie pojechaliśmy do Wojtka. . .
*****
Tyle mam nadzieję, że się podoba. Ja osobiście się popłakałam. Oczywiście to był tylko sen mój prawdziwy sen z małymi dodatkami, bo był bez piłkarzy. Liczę na komentarze :****