'' [. . .]
- Jest tu ktoś z rodziny - zapytał po wyjściu.
- Tak jesteśmy rodzicami - poderwali się moi opiekunowie.
- A więc. . . . ''
Chciałam podziękować tym co zawsze komentują to znaczy dla mnie więcej niż liczba wyświetleń.
W tej chwili wszyscy zamarli tak jak siedzieli czy stali nikt się nie odezwał po prostu z zapartym oddechem czekali na to co powie doktor.
- Więc niestety nie mamy dobrych informacji - powtórzył swoje słowa, gdy z sali zaczęły wychodzić pielęgniarki
- Moja córka żyje proszę tylko nie zaprzeczać - szlochała moja mama.
- No to mogę Państwu powiedzieć. Pańska córka żyje, ale - mówił, lecz piłkarze mu przeszkodzili.
- Jakie, ale ona żyje to świetna wiadomość.
- Proszę mi nie przerywać to jest bardzo poważna sprawa. Na OIOM-ie walczy dwóch ważnych trenerów i dwoje nastolatków w dodatku nie wiadomo czy tamta dziewczyna się nie podda w nocy. Straciła bardzo dużo krwi udało się uratować wątrobę i poskładać żebra jest w śpiączce farmakologicznej, bo to co teraz będzie przechodzić to ogromny ból i nie chcemy jej jeszcze bardziej wykończyć. Także trzeba modlić się by przeżyła kolejne 12 godzin. Przepraszam muszę iść do innych pacjentów- mówił po czym podał rodzicom rękę i udał się od innych pacjentów.
- No to teraz pewnie zabiorą ją na OIOM - powiedział załamany Mo.
- Teraz zostaje nam się tylko modlić - powiedział tato.
- I wyczekiwać rana - dodała mama.
- Może będziemy się zmieniać - zaproponował Wojtek.
- My nie mamy gdzie spać także musimy tu zostać - powiedzieli rodzice.
- Jak to nie - powiedział Marco.
- A no właśnie pokój Zuzy. Magdy, Damiana i Olka jest pusty przecież oprócz braku drzwi, ale ważne, że są łóżka - powiedział Kuba.
- Możemy państwo zawieść o ile sobie życzycie - podszedł do nich Lewy z Anią.
- Dobrze potrzebuje wypoczynku, ale mogę Wam zaufać - zapytała rodzicielka.
- Mi oczywiście - powiedział uśmiechnięty Mo, Mario, Marco i Wojtek, którzy się ostatnio bardzo zżyli.
- Dobrze to my pojedziemy rano z powrotem tu przyjedziemy do widzenia - pożegnali się po czym wyszli wraz z Lewandowskim i Jego partnerką.
Tymczasem u Magdy.
Podczas porwania bardzo się bałam tego co mi mogą zrobić. Martwiłam się o Marco przecież Go postrzelili, a także o Zuzę widziałam jak krwawi, a do tego Mo z połamanym nosem, matko jak ja się o nich martwię. Ogólnie obudziłam się w piwnicy oblepionej zdjęciami różnych kobiet. Postanowiłam się tutaj rozejrzeć, bo nie było aż tak strasznie jak na porywaczy. Aczkolwiek na ścianach były napisy bramka, obrona, pomoc i atak, a pod każdym zdjęcia z życia codziennego każdej z dziewczyn. Jak się domyślam są to piłkarki. Nagle dostałam olśnienia zauważyłam wycinki z gazet wszystkie dotyczyły mnie i Zuzanny, więc na ścianie tez powinny być patrzę są. Tylko po co im 23 dziewczyny czyżby jakieś nielegalne mecze czy co. Nie ja muszę się stąd wydostać nie mogę tutaj zostać nawet nie wiem co oni kombinują. Zaczęłam szukać jakieś drogi ucieczki, ale nie było żadnych okien tylko właz wentylacyjny już chciałam go otworzyć, gdy usłyszałam kroki. Po czym drzwi zaczęły się otwierać, a mi w kieszeni zaczęło wibrować. Zupełnie zapomniałam, że mam telefon najwidoczniej kretyni zapomnieli mi go zabrać. Postanowiłam Go szybko wyłączyć i rzuciłam pod poduszkę, aby nie zauważyli.- Co jest malutka pewnie zastanawiasz się co tutaj robisz, więc Ci wyjaśnię - podszedł do mnie wysoki ciemnoskóry, dobrze zbudowany mężczyzna.
- Chętnie posłucham dlaczego mnie porwaliście - odpowiedziałam oschle.
- Lepiej bądź miła, bo stracisz tą swoją urodę i wyszczekaną mowę - złapał mnie za podbródek Łysy.
- Zostaw ją przecież nie możemy zrobić jej krzywdy, bo od niczego nam się nie przyda debilu - warknął do niego mężczyzna, który jak dla mnie wygląda jak ten cały prezes.
- No, a więc dowiem się co tutaj robię.
- Nie rozmyśliłem się zaraz Duży przyniesie Ci coś do jedzenia, a jutro dowiesz się co tutaj robisz - powiedział Łysy po czym obaj wyszli.
- Nie jestem głodna - powiedziałam smutnym głosem.
- Spokojnie nie chcę Cię otruć jestem z tych dobrych.
- Dobrych??!! znasz w ogóle tego słowa znaczenie, bo coś mi się wydaje, że nie.
- Na prawdę nie chce Ci nic zrobić. Proszę jedz sam robiłem - mówił, a ja zaufałam tym jego pięknym oczętom.
- Piękna jesteś mówił Ci to ktoś - zapytał.
- Tak moja przyjaciółka i chłopak - powiedziałam po czym zaczęłam płakać.
- Nie płacz proszę. Pomogę Ci stąd uciec obiecuję - powiedział trzymając mnie za rękę.
- Dobrze, a teraz idź sobie, bo zaczną coś podejrzewać - kazałam mu iść, bo chciałam powiadomić znajomych.
- Okey przyjdę do Was rano ze śniadaniem - powiedział.
- Jak to Was jestem tutaj sama - powiedziałam, ale nie odpowiedział.
- Kochanie gdzie Ty jesteś - krzyknął do słuchawki.
- Spokojnie nic mi nie jest. Mam tu jednego przyjaznego człowieka, który mam nadzieję pomoże mi się stąd wyrwać.
- Okey mów, bo policja namierza Twój sygnał - powiedział mój ukochany.
- Dobra, a co z Wami - zapytałam zmartwiona.
- Spokojnie wszystko dobrze - powiedział lekko łamiącym się głosem.
- Dasz mi mojego Skarbka do telefonu, bo dzwoniłam do niej, ale nie odbiera.
- Myszko obiecasz, że się tam nie załamiesz - powiedział, a ja czułam, że coś się stało.
- Obiecam nie mam innego wyjścia tęsknię za Wami.
- Więc Zuza jest w stanie krytycznym może nie przetrwać nocy. Ma zszytą wątrobę, ale niestety nie ma dawcy krwi, a bardzo dużo Jej straciła. Jeśli operacja się nie powiodła stracimy ją - powiedział po czym zaczął płakać.
- Co - krzyknęłam - To nie może być prawda nie mogę Jej stracić. Ona nie może mnie zostawić - zaczęłam płakać - Gdybym tam była oddała bym krew dla niej mamy tą samą kurcze - załamałam się.
- Wiemy lekarz mówił, że tak zawziętej osoby nigdy nie poznał. Ona cały czas walczy spokojnie - pocieszał mnie choć wiedział, że szanse na Jej przeżycie są marne.
- Misiek muszę kończyć ktoś idzie nie dzwońcie do mnie tylko mnie stąd zabierzcie proszę. Powiedz mojemu Słonikowi, że musi walczyć dla mnie i Neli, oraz że nie może mnie opuścić na pewno zadziała. Pamiętaj kocham Was cześć - pożegnałam się.
- Teraz masz współlokatorkę jutro o 9 trening - usłyszałam męski głos i damski szloch po czym drzwi się zamknęły.
- Cześć - powiedziała smutnym głosem dziewczyna o bardzo ładnej urodzie.
- Hej - odpowiedziałam równie smutna.
- Czemu płaczesz - zapytała.
- Nie ważne nie przejmuj się mną pewnie masz tutaj gorzej co - odpowiedziałam przez łzy.
- Przepraszam nie przedstawiłam się - Julia miło poznać - podała mi rękę.
- Magda - odwzajemniłam gest.
- Szkoda, że w takich okolicznościach - obejrzała się po pokoju.
- Wiesz co ja tu robię- zapytałam.
- Tak pewnie to samo co my. Wiesz coś o nielegalnych meczach - powiedziała pytająco.
- Kiedyś oglądałam taki program o nielegalnych sportach.
- Właśnie. Ci mężczyźni oprócz Daniela porywają najlepsze piłkarki, aby zmuszać je do nielegalnej gry za kasę.
- O rany - przeraziłam się.
- No jestem tutaj już od wczoraj. Dziewczyny, które są tutaj dłużej znajdują się wyżej i wyglądają okropnie.
- Boję się - odpowiedziałam tuląc poduszkę.
- Ja także, a może opowiesz mi co się stało. To będzie Ci lżej - położyła mi na ramieniu dłoń.
- Okey jestem tu od nie wiem kiedy, ale chyba dziś popołudnia. Rano do mojego hotelu w których mieszkam z Reprezentantami Polski i zawodnikami Borussii Dortmund wpadli Ci rabusie chcieli porwać mnie i moją przyjaciółkę Zuzannę, ale ma złamaną nogę i stwierdzili, że do niczego im się nie przyda. Mój chłopak Marco Reus może kojarzysz nie chciał mnie puścić, więc Go postrzelili, a Ona ma poważną chorobę rzucili ją na roztrzaskane drzwi. Podczas upadku połamała żebra przebijając wątrobę, straciła dużo krwi i umiera, a mnie tam nie ma z nią kiedy tak mnie potrzebuje - ledwo wszystko opowiedziałam ponieważ zalałam się łzami.
- O matko. Na pewno jest silna dużo czytałam o Was w gazetach na pewno da radę. Zostało Ci już tylko w nią wierzyć.
- Wiem, ale boję się kilka lat temu straciła kuzynkę zawsze chciała do Niej dołączyć. Tak cholernie się martwię, że zostawi mnie tak samo jak Nela ją.
- Proszę Cię nie płacz - przytuliła mnie. Po kilku godzinach zasnęłyśmy. A nad ranem obudzili nas oblewając zimną wodą.
- Aaa. . . - krzyknęłyśmy.
- Zamknąć się!! Śniadanie!! Macie 30 minut zaraz Daniel po Was przyjdzie i pojedziecie na trening, więc musicie mieć siły.
- Tak jest - odpowiedziała Julia po czym zaczęłyśmy jeść.
Tymczasem w szpitalu.
- Przynieść Ci kawę - zapytał Mo Szczęsnego.
- Dzięki wypiłem chyba z 20 - uśmiechnął się.
- A co tam u niej - zapytał Niemiec.
- Nadal to samo zaraz będą jej rodzice. A co u trenerów - zapytał bramkarz.
- Fornalik w śpiączce, a Klopp już wariuje na ogólnej sali w nocy Go przenieśli.
- To tyle dobrego, to ja się przejdę do chłopaków okey.
- Dobra posiedzę poczekam na Jej rodziców.
- To cześć zaraz przyjdę - powiedział piłkarz Arsenalu i wyszedł. Kilka minut po nim przyszli moi rodzice.
- I co obudziła się - zapytali Niemca.
- Nie w nocy kilka razy serce biło słabiej, raz się zatrzymało, ale sama wracała zanim lekarze dobiegli.
- O matko no to nie za wesoło.
- Dzień dobry - z OIOM-u wyszedł mój lekarz prowadzący.
- I co z nią - zapytała mama.
- Nie jest dobrze organizm odrzucił nici i wątroba przestała pracować. Aktualnie przy życiu trzyma ją aparatura - powiedział.
- A możemy do niej wejść - zapytali bliscy.
- Tak, ale tylko jedna osoba na 15 minut - odpowiedział i udał się na górę.
- Marco chcesz wejść- zapytali moi rodzice i Mo.
- Gadałem z Magdą nic jej nie jest kazała mi coś jej przekazać, więc bardzo chętnie.
- Dobrze, ale przekaż Jej, że ją kochamy - powiedział Leitner i mocno przytulił kumpla.
- Spoko stary.
Z perspektywy Marco.
Wszedłem tam i ujrzałem ją. Wyglądała jakby spała, dotknąłem Jej dłoni była zimna jakby nie żyła, ale aparatura wskazywała życie. Usta i oczy miała sine co oznaczało, że straciła na prawdę dużo krwi.- Hej mała - nienawidziła jak tak do niej mówiłem.
- Wiem, że tego nie lubisz, ale uwielbiam się denerwować - zaśmiałem się do siebie, a aparatura zaczęła wariować.
- Ej spokojnie, bo zaraz wpadną tutaj lekarze i mnie wygonią, a muszę Ci coś przekazać. Więc tak na początek to rodzice i Moritz każą powiedzieć, że Cię kochają tak samo jak reszta piłkarz wszyscy się martwią i są tutaj zmieniamy się. Po drugie Magda żyje nic jej nie jest uratuję ją, ale musisz mi pomóc. Kazała Ci powiedzieć, że nie możesz Jej zostawić tak jak Nela Ciebie, bo tego nie przeżyje. Załamie się tak jak Ty rozumiesz - mówiłem trzymając ją za dłoń. A na Jej twarzy widać było łzy po czy aparatura się zatrzymała.
- Lekarze - krzyknąłem wybiegając z sali.
- Proszę nie wchodzić - pielęgniarka zatrzymała tatę z Mo kiedy chcieli wejść.
- Co tam się stało - zapytał Wojtek, a ja im wszystko opowiedziałem.
- Jezu Nelcia nie zabieraj Jej Nam słyszysz nie zabieraj. . . - zaczęła błagać moja mama, na co pielęgniarka zabrała ją do gabinetu obok. Po 30 minutach z sali wyszedł lekarz.
- Ona. . .
To tyle. Tej części chyba nikt nie czyta, ale cóż. Ostatnio piszę dość smutno, bo od tygodnia się nie wysypiam i mam koszmary. Wybaczcie mi taki obrót spraw, ale obiecuję, że jak się wyśpię napiszę coś lepszego. Chyba nikt tego nie czyta jak pisałam na samym początku.
Ubóstwiam twojego bloga, jest genialny trzyma w napięciu i wzrusza :****** <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię, Twój Misiek :********
na początek: PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM!! wiesz za co xD ale ostatnio praktycznie ciągle nadrabiałam rozdziały i nic nie komentowałam... wybaczysz?
OdpowiedzUsuńja po prostu uwielbiam twoje opowiadanie, czytam każdy rozdział, a nawet opowiadam go koleżance XD
weny życzę ♥
Spokojnie nic się nie stało :D Liczy się to, że w ogóle komentujesz i czytasz :P A to, że opowiadasz Go koleżance to na serio trafił mnie zaszczyt :D Na serio bardzo się z tego powodu cieszę. Pozdrów ją ode mnie :)
UsuńJak dla mnie, komentowanie Twoich rozdziałów to sama przyjemność? Kocham tego bloga, i z przyjemnością go czytam <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej! Z całego serca życzę Ci weny!
Rozdział powyższy świetny, bardzo mi się podoba ;)
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam ciepło ;*
Genialny rozdział! Zresztą jak zawsze! :D Lubię jak podtrzymujesz napięcie ;>
OdpowiedzUsuńWeny życzę i przed wszystkim mnóstwa rozdziałów! <3
Uwielbiam! Czekam na następny!
Zapraszam do mnie:
http://zakochaniwdortmundzie.blogspot.com/
Głupku czytamy :*:* Nie przestawaj pisać. Czekam na kolejny :D Uwielbiam Cię - Klaudia :**
OdpowiedzUsuńCzytamy ;** Genialnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy znowu mam pisać, że rozdział jest świetny, cudowny i wgl, bo to już wiesz :d
Rozdziały są smutne, ale czy kiedy ktoś leży w ciężkim stanie w szpitalu to jest wesoło?
Życzę dużo weny i wyspania się ;**
Powtórzę się, ale proszę nie zabijaj Zuzki..
Zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://thiswonderfulworld0.blogspot.com/
Super... Popłakałam się jak głupia :***
OdpowiedzUsuńSzczypiorek <3