wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 41

''[. . .] Cii ktoś idzie - uciszył nas Marco, a za drzwiami było słychać kolejne strzały. . .''


Gdy tylko Marco nas uciszył wszyscy wtuleni do siebie nasłuchiwaliśmy otoczenia.
  • I co teraz - zapytał przerażony Mario tuląc się do Leo.
  • Nie wiem przyjacielu nie wiem - powiedział przerażony Marco.
  • A jak nas wszystkich pozabijają - wyszeptał przerażony Moritz, a na korytarzu było słychać jak wyłamują drzwi.
  • Znajdą nas i pozabijają - zaczęłam panikować.
  • Spokojnie przede wszystkim musimy trzymać się razem - Marco trzymał zimną krew i próbował nas uspokoić.
Nagle rozległa się cisza. Było jedynie słychać ciężkie kroki bandytów, a także ich rozmowy.
  • Stary jak to nie ten hotel - zapytał jeden.
  • Nie przesadzaj w gazetach pisali, więc na pewno tu są.
  • No może masz rację tych dwóch co byli z nimi już załatwiliśmy - szyderczo zaśmiał się jeden z nich.
  • No, a po drugie przecież spotkaliśmy trenera tych patałachów z Naszego kraju, więc nie ma opcji, że ich tutaj nie ma. Tym bardziej, że to oni sprawują opiekę za nie.
  • No chyba raczej sprawowali - zaśmiał się jeden.
  • Dokładnie. Rudy normalnie się z Tobą zgodzę - odpowiedział, a w tym samym czasie u nas była burza mózgów kogo już załatwili, oraz czyjego trenera.
  • Wszystkie sprawdziliście, bo na górze ich nie ma - krzyknął jakiś trzeci głos.
  • Na dole także - odpowiedział kolejny.
  • No to został ten jeden - powiedzieli razem, a my wiedzieliśmy, że chodzi o naszą kryjówke.
  • Marco co teraz - zapytał szeptem Mario.
  • Nie wiem chowamy się wygląda na to, że szukają dziewczyn nie możemy pozwolić na to, aby Je skrzywdzili - odpowiedział Reus.
  • Masz rację musimy się schować - zasugerował Mo.
  • I to już - powiedział Leonardo.
Wszyscy na te słowa stanęliśmy na równe nogi, spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się chować gdzie popadnie. Magda z Marco pod jedno łóżko, Ja z Mo pod drugie, Leo do szafy, a Mario wcisnął się za nią. Po chwili jednak usłyszeliśmy ogromny huk wywarzanych drzwi. Do pokoju wtargnęło 4 osiłków każdy z nich miał broń.
  • Szefie tu nikogo nie ma - krzyknął jeden.
  • Sprawdzaliście wszędzie - zapytał. I wtedy jak na złość musiał spojrzeć tam gdzie się ukrywałam.
  • Oo tu jest jedna - krzyknął.
  • To na co czekasz sama stamtąd nie wyjdzie przecież - warknął ich szefuńcio.
  • Ale tu jest jeden z tych piłkarzy.
  • Cholera wyjmujesz ją czy nie. Prezes mówił, że mamy je znaleźć i przywieść dziewczyny, więc się rusz - krzyknął. Po czym podwładny pociągnął mnie za rękę wprost na rozwalone drzwi.
  • Ała - krzyknęłam nabijając się bokiem na rozwaloną klamkę.
  • Uważaj jeszcze jej krzywdę zrobisz, a tego chyba nie chcesz - powiedział już nieco spokojniej zbudowany mężczyzna w kominiarce. W tym czasie dwóch wyjmowało Leitnera z naszej marnej kryjówki.
  • No niczego sobie ta nasza piłkarka - powiedział Rudy bawiąc się swoją nie innego koloru brodą.
  • Ale szefie ona ma złamaną nogę - pokazał młody szatyn wskazując na moją nogę.
  • Dobra mniejsza zaraz zobaczymy co z Nią zrobimy - warknął, na co bandyta rzucił mnie na tapczan.
  • Ej tutaj jest ta druga - powiedział mężczyzna z tatuażem na ramieniu.
  • To dawaj ją tutaj.
  • No próbuje, ale ta blond laleczka nie chce puścić tego Niemca.
  • No to ja go zaraz uspokoję - szef podszedł do Marco i wycelował mu w głowę.
  • Puść ją, albo odstrzelę Ci tą piękną główkę - powiedział sarkastycznie.
  • Możecie mnie zabić, ale nie pozwolę zrobić jej krzywdy- krzyknął cały rozłoszczony.
  • Ej piękny nie szalej tak, bo złość piękności szkodzi - zażartował rudzielec.
  • Jemu to i tak nie zaszkodzi - powiedział głupio się uśmiechając szatyn.
  • Łysy to co robimy - zapytał rudy mężczyznę w kominiarce.
  • Jak już to szefie - warknął - nie wiem bierzemy blondi, ta druga nam się do niczego nie przyda ze złamaną nogą.
  • Nie ja nigdzie nie idę - zaczęła krzyczeć Magda trzymająca mocno Marco za rękę.
  • Zamknij się - krzyknął Łysy.
  • Nie możecie Jej zabrać - zaczęłam krzyczeć próbując się poderwać, na co facet z tatuażem przyłożył mi broń do skroni.
  • Lepiej się nie ruszaj, bo zaraz nie będziesz już tak szczekać.
  • Zostaw ją - w mojej obronie stanął Mo.
  • O rycerz na białym koniu się znalazł. Ty lepiej się też nie odzywaj, bo nie mam dziś dobrego dnia - podszedł do niego Rudy(taką miał ksywkę) i uderzył pięścią w twarz.
  • Niee - krzyknęłam kiedy polała się krew.
  • Puśćcie mnie - dalej szarpali się z Magdą.
  • Ty blondasku puść ją.
  • Nie - odpowiedział Marco.
  • No to inaczej sobie pogadamy - powiedział Łysy i wyjął broń.
  • Dalej chcesz się z Nami szarpać - zapytał ładując broń.
  • Tak, nie oddam Jej Wam - krzyknął po czym napluł im w twarz.
  • O nie mały teraz to przesadziłeś - powiedział po czym wystrzelił mu prosto w ramię.
  • Marco nieee - zaczęła płakać Magda, a my nie mogliśmy nic zrobić, bo dwóch napakowanych typków miało nas na celowniku.
  • No zabierać ją - krzyknął ich prowadzący, gdy Reus zwijał się z bólu.
  • Kochanie uratuję Cię zobaczysz. Kocham Cię - krzyknął Niemiec ostatkiem sił.
  • Ja Ciebie też - zdążyła odkrzyknąć kiedy tylko znikli za zniszczonym wejściem. 
Po całej akcji wszyscy siedzieliśmy płacząc nie wiedzieliśmy co robić. Po chwili Mario  z Leo wyszli za i z szafy cali bladzi ze strachu, gdy tylko zobaczyli krew u mnie i Marco.
  • Matko co oni Ci zrobili - podbiegł do mnie Mario, a Leo butem zgarniał zdemolowane drewno za nic nie przypominające drzwi.
  • Nic przecież nic mi nie jest  - odpowiedziałam tak jakby nie docierało do mnie to co się stało.
  • O rany ta klamka nie źle Ci się wbiła - powiedział mój obrońca.
  • Zamknij się nie uczyli Cię w szkole, że nie mówi się co się stało - naskoczył na Mo Leo.
  • Dobra już nic nie mówię.
  • Mała Ty to jesteś biedna - przytulił mnie Mario.
  • Dzięki Mario, a ja mam się wykrwawić - zażartował Marco też jakby nic się nie wydarzyło.
  • O rany już dzwonię po pogotowie i policję - powiedział Leo szukając numeru.
Po jakiś 10 minutach do pokoju wpadł Szczęsny, Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski z partnerkami. A byłam tam tylko ja z Marco, a także Mo. Mario z Leo poszli zobaczyć co u reszty.
  • Nic Wam nie jest gdzie jest Magda - zapytał Wojtek z Lewym.
  • Robert nie widzisz, że krwawią - powiedziała przerażona Ania.
  • Co oni Wam zrobili - złapała się za głowę Sandra.
  • Matko co z Magdą - przeraził się Kuba nigdzie jej nie widząc.
  • Po-po- porwali ją - wyjąkałam po czym zaczęłam płakać, a ciśnienie krwi się zwiększyło.
  • Ej słuchajcie nie możemy pozwolić, by się wykrwawiła - powiedziała przerażona Ewa.
  • No tu masz raję - przytaknął Szczęsny.
  • No to na co czekacie - krzyknęła Agata.
  • Mała nie płacz zrób to dla Magdy słyszysz nie możesz się wykrwawić pogotowie już jedzie - gadał do mnie Piszczu.
  • Ej słuchajcie Damian i Olek są poważnie ranni. Jedno pogotowie już ich zabrało - do pokoju wpadł Mario.
  • A drugie wzięło Kloppa i Fornalika podobno ciężko z Nimi. Dobrze będzie jak Waldemar z Jurgenem przetrwają noc - resztę dokończył Leo.
  • Nie tylko nie to - totalnie się rozpłakałam.
  • A wy gdzie byliście - zapytał Götze przyjaciół.
  • A my pojechaliśmy z rana do dziewczyn prawie jak wszyscy. Zostaliście tylko Wy i sztab - powiedział Kuba.
  • Aha to my spaliśmy Wy pojechaliście o której - zapytał Marco. 
  • Około 9 - odpowiedział Wojtek.
  • Aha, a o 10 się zaczęło - zakrył twarz Leo.
  • Ej ona odchodzi - krzyknął Moritz.
  • Kurcze Zuzka nie rób Nam tego słyszysz - potrząsnął mną Łukasz, gdy robiłam się coraz bardziej blada.
  • Gdzie jest to pogotowie - krzyknął Marco zwijający się z bólu.
  • Nie wiem zabrali trenerów i chłopaków mówili, że zaraz będzie kolejne - odpowiedział bezsilnie Mario
  • Zuza nie odchodź mów do mnie, słyszysz mów, nie zamykaj oczu mała - krzyczał nade mną na zmianę Łukasz z Moritzem.
  • Nie rób tego mi i Magdzie okey ona Ciebie potrzebuje - usłyszałam głos Marco.
  • Ale to tak boli tak bardzo boli - trzymałam rękę pod sercem próbując zatamować krwotok, czując wypływający strumień krwi.
  • Wiem, że boli, ale się nie poddawaj - krzyknął Wojtek i to były ostatnie słowa jakie słyszałam. . .
*****
Ten rozdział jest napisany przez blogową Magdę, a Ja dodałam tylko coś od siebie mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to tu i w przyszłości wymyśliłam.

5 komentarzy:

  1. Teraz zupełnie nie wiem co napisać. Jestem w szoku. Boże.. że tez tacy ludzie jak TAMCI istnieją. Proszę niech wszyscy przeżyją. Tylko lub aż tyle...
    Rozdział genialny. Czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam ciepło :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaje###
    Popłakałam się.:***


    Szczypiorek :**<3

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko... masakra, co oni musieli przeżyć!
    A te oddanie, ta miłość Marco, niesamowite <3
    Mam nadzieję ze pozamykają wkrótce tych łotrów!
    Genialny <3 wyczekuję nexta!
    Zapraszam tez do mnie na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny ciekawe kto zginie oby jak najszybciej kolejny rodział bo jestem bardzo ciekawy :****

    Twój Misiek

    OdpowiedzUsuń
  5. Oni mają wszyscy po przeżywać :D
    Oj wzruszyło mnie.. :(
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń