niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 37

''[. . .] A dla Śląska 2x Gikiewicz , 1x Sobota i Mila. Po meczu''


Po meczu widziałam tę cudowną radość Borussii i ich kibiców, którzy przyjechali za nimi, aż do Wrocławia, abyod razu kontuzjaesprzeć ukochaną drużynę nawet w towarzyskim meczu ze Śląskiem. Chciałam już schodzić do szatni po kule, gdy :
  • Zuza poczekaj dobra - krzyknął Kosecki.
  • Spoko, ale po co - zapytałam.
  • Poczekaj nie odwracaj się i o nic nie pytaj dobra - odpowiedział po czym się oddalił. Najlepsze było to, że wcięło gdzieś Wojtka i Krysię. Stałam tak, a po kilku minutach usiadłam sobie na schodach, bo noga coraz bardziej bolała.
  • Jesteśmy chodź z nami - usłyszałam głos Kuby i Łukasza Teodorczyka.
  • Ale o co chodzi - powiedziałam po czym z małym problemem wstałam ze schodków.
  • Chodź zobaczysz - Teo podał mi rękę.
  • Okey idę spokojnie - następnie udaliśmy się w stronę murawy. Tam podszedł do mnie Łukasz z Rafałem.
  • Wiesz co słyszeliśmy, że bardzo nas lubisz i chciałaś nasze koszulki - powiedzieli razem.
  • O kurde skąd to wiecie - powiedziałam z rumieńcem na twarzy.
  • Twoi przyjaciele chcieli Ci zrobić niespodziankę, a my się zgodziliśmy za to ile teraz przez nas będziesz cierpieć - dalej mówił Łuki, po czym mocno mnie przytulił ściągnął koszulkę i mi ją oddał.
  • OMG. . . Ja chyba śnie, ale nie budźcie mnie poważnie nie chce. A jeszcze Rafał mam do Ciebie małą prośbę moja siostra Cię uwielbia podszedł byś ze mną do niej - zapytałam niepewna jego reakcji.
  • Oczywiście, że tak z takim bramkarzem to zaszczyt gdziekolwiek iść - mówił po czym wziął moją rękę i przełożył sobie za szyję, a jego synek dziwnie na nas patrzył.
  • Tatuś, a co tej pani się stało - zapytał po chwili wskazując palcem na gips.
  • Po pierwsze nie pokazuj paluszkiem, a po drugie wujek ''Pepe'' za mocno kopnął Jej piłkę przez co upadła i złamała sobie nogę.
  • Aaa. . . bardzo Cię boli - zapytał mnie.
  • Nieee. .  - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
  • To twarda jesteś tatuś z wujkiem od razu by płakali - mówił trzymając w rączkach piłkę.
  • Ej mały nie mówisz może troszkę za dużo - zaśmiał się bramkarz Śląska.
  • Nie, albo chociaż troszkę. No dobra już nic nie mówię.
  • O tu jest - powiedziałam wskazując na swoją siostrę z olbrzymim plakatem.
  • Podobna jest ta Twoja siostra do Ciebie, ale nie tak bardzo jak tatuś do wujka - zaczepił mnie malec.
  • Hehehe. . . ale często nam mówią, że jesteśmy podobne do siebie.
  • To się mylą jesteś ładniejsza - szepnął do mnie, gdy Rafał podszedł do Łucji i oddał jej koszulkę. Widziałam jak na mnie patrzy z burakiem na twarzy i dziękuje w odpowiedzi puściłam jej oczko. 
  • Rafał mam pytanie.
  • Słucham Cię - odpowiedział, gdy stał już obok mnie machając do kibiców robiących nam zdjęcia.
  • Pomógł byś mi wrócić na moją trybunę - zapytałam niepewnie.
  • No pewnie sam chciałem się pytać czy nie potrzebujesz może pomocy - uśmiechnął się po czy odprowadził mnie na moje miejsce i poszedł do kumpli, którzy wygłupiali się wraz z kibicowskim młynem.
Siedziałam sobie sama na trybunach patrząc na Borussię i Śląsk jak świetnie się bawią, gdy nagle przypomniało mi się, ze w torebce mam słuchawki. Podłączyłam więc telefon i włączyłam '' James Arthur - Impossible'' to piosenka przy której dużo ostatnio przemyślałam. Widząc szczęśliwą Magdę z Marco, a za nimi wygłupiającego się Mario bardzo się cieszyłam, że tutaj trafiłam, że zaryzykowałam, wybrałam ten obóz. Tyle zyskać przez jeden mały odruch - ciekawość. Podczas rozmyślań wszyscy zaczęli schodzić z płyty boiska. Piszczyk na plechach Błaszcza, Leo niosący Mo, Magda na plecach Marco, Lewy ganiający Mario, który zabrał mu buta z resztą Borussi i Ślaska. Kiedy wszyscy znikli z murawy oglądałam trybuny szczęśliwych kibiców. Gdy jeszcze raz spojrzałam na tunel wstałam i udałam się pod ogrodzenie. Nagle zauważyłam jak Magda, Marco, Piszczu, Błaszczu, Nuri, Ilkay, Mario, Mo i Leo idą w moją stronę.
  • O matko co Ci się stało - zawołał Ilkay.
  • Co komu mi nic nie wiadomo. O co chodzi ?? - uśmiechnęłam się do bohaterów dzisiejszego dnia.
  • No ja Ci zaraz nakopie zobaczysz - powiedział przyjaźnie Piszczyk.
  • No ja Ci nakopie sama zaraz - zaśmiała się Magda.
  • Ej spokojnie spokojnie, bo zaraz będę musiał interweniować - zareagował Marco.
  • Spokojnie Misiek - pocałowała Go w policzek.
  • A tak poważnie to co się stało - zapytał Leo otwierając mi bramkę od wyjścia z trybun.
  • Aaaa. .  piłkarska kontuzja zamiast połamanych żeber mam wybite kolano - uśmiechnęłam się i z pomocą Mo weszłam na płytę stadionu.
  • O rany to narobiłaś sobie problemu - powiedział Nuri, który pomagał mi razem z Leitnerem przejść murawę.
  • No cóż życie to nie sen jak z bajki, gdzie wszystko toczy się idealnie niestety. A jakby sama chciała narobić sobie problemów to nie wpakowała bym się w gips taką porą - uśmiechnęłam się.
  • No, ale jedna rzecz została taka sama - zaśmiał się Mario.
  • Co nie humor jej nie opuszcza - zaśmiał się Marco.
  • Oj tam chyba nie narzekacie choć już mało czasu razem będziemy - rzekłam lekko smutna.
  • I niestety noga w gipsie nie pobawisz się z nami - zagadał smutny Kuba.
  • No i będziemy bardzo tęsknić - dodała Magda.
  • A no właśnie Kochana idziesz z nami jutro na imprezę - zapytał Mo przez co wszyscy na niego spojrzeli.
  • Przykro mi nie z tą nogą nie dziękuję  - odpowiedziałam zawiedziona i zdziwiona Jego pytaniem.
  • Ej ej tak po za tematem imprez to przyjechałaś tu dziś z Krychowiakiem i Szczęsnym - powiedział Łukasz z gazetą w reku.
  • No tak, a co - zapytałam.
  • No bo jesteś już dziewczyną Grześka. Masz i patrz na okładkę - podał mi gazetę na której widniało moje i Krysi zdjęcie z podpisem Czyżby nowa dziewczyna Krychowiaka miała złamaną nogę?? I dlaczego Polski pomocnik ją tak ukrywa??!!
  • Co to ma być - gazetę zabrała mi Magda widząc brak mojej reakcji.
  • Nie wiem sam chciał bym wiedzieć - odpowiedział Piszczek i weszliśmy do szatni.
  • No no no kogo ja tu widzę - zaczepił mnie Pan Jurgen, gdy dotarliśmy do szatni.
  • Dzień dobry - podałam mu rękę.
  • Jak się czujesz - zapytał.
  • Boli i to bardzo, ale daję radę - uśmiechnęłam się - ale mam coś jeszcze do powiedzenia. Przepraszam, że zawiodłam Pana i Was kochani- rozejrzałam się po piłkarzach, którzy grzecznie siedzieli w szatni - Bardzo mi przykro, że nie było mnie z Wami w ostatnim meczu tego obozu. Zrozumiem jutro jeżeli nie zostanę powołana na następny obóz w czerwcu po co komuś taki bramkarz, który ledwo gdzieś wyjdzie, a już nie może grać, bo od kontuzja. Ale czego oczekiwać gdy w wieku 13 lat kończy się z grą i po 4 latach wraca bez kondycji i w ogóle. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie - nie mogłam dalej mówić, bo zaczęłam płakać.
  • Zuza, kochanie nie płacz - podbiegła do mnie Magda.
  • Mała - podszedł do mnie Julian i mocno mnie przytulił. Nie wiedziała w ogóle dlaczego to robi, ale odwzajemniłam uścisk.
  • To ja na oczach wszystkich bardzo bym chciał Cię przeprosić za to co zrobiłem i jak się zachowywałem w stosunku do Ciebie miałem gorszy moment w życiu i znalazłem sobie nie odpowiedniego kozła ofiarnego. Mam nadzieję, że Ty - spojrzał mi prosto w oczy - a także Wy kochani przyjaciele mi wybaczycie - powiedział i udał się do wyjścia.
  • Julian poczekaj - krzyknęła za nim Magda i podziękowała za odwagę w tym czasie podeszłam do niego.
  • Nic się nie stało każdemu mogło się zdarzyć. Niestety akurat padło na mnie bałam się, ale to co zrobiłeś przed chwilą to pokazało, że żałujesz i wybaczam - przytuliłam Niemca.
  • No to co mi pozostało powiedzieć powiem jutro, a dziś dziękuję - powiedział smutny trener BVB i wyszedł.
  • Moja droga Panno Padlowska jest Pani najlepszym bramkarzem w kobiecym ciele jakiego poznałem w całym swoim życiu tak walecznej i odważnej dziewczyny nie widziałem. No nawet ja tak nie radzę sobie z bólem biodra jak Ty. Nie możesz się poddawać rozumiesz nie możesz! Pokaż nam i swoim młodym kibicom, że potrafisz walczyć tak jak oni z chorobą. Pokonasz to co w Tobie siedzi wygrasz wierzę w Ciebie tak jak Ty w to co kochasz tak samo jak My tutaj wszyscy - piłkę nożna. Mała rozumiesz musisz walczyć - mówił do mnie w pełni spokojny Łukasz.
  • Ja Was rozumiem, ale wpakowali mnie w gips na około 3-4 tygodnie, a potem mam 4 miesiące rehabilitacji nie zagram z Wami i nie zobaczę Was więcej - zaczęłam płakać wzięłam kule i udałam się do wyjścia.
  • Zuzka wróć proszę - krzyknął Piszczu.
  • Zostaw ją potrzebuje chwili spokoju - zatrzymała Go Magda.
  • Ale. . .
  • Nie ma, ale znam ją dłużej i lepiej potrzebuje zostać sama na chwilę.
Po wyjściu nie miałam ochoty z nikim gadać, a tym bardziej z dziennikarzami.
  • Oo witam młodą bramkarkę Borussi Dortmund - zawołał jeden z nich.
  • Ma Pani może ochotę z nami porozmawiać - zapytał kolejny.
  • Nie i do widzenia - odpowiedziałam bez podnoszenia głowy, bo znów były by głupie kolejne plotki.
  • Ale. . .- próbowali jakoś mnie przekonać.
  • Nie słyszeli Państwo nie ma ochoty z nikim rozmawiać - w mojej obronie stanął Sebastian Kehl, który wyszedł za mną.
  • Dziękuję - to było jedyne co z siebie wydukałam.
  • Choć zawiozę Cię do pokoju, bo sama z tym ustrojstwem nie dotrzesz.
  • Ale. . .
  • Nie ma żadnego ale idziesz ze mną sama, albo sam Cię tam zaniosę i tak jestem z żoną czeka koło samochodu - powiedział co zabrzmiało bardzo groźnie.
  • No dobra nie zrezygnuje z takiej propozycji. Jeszcze raz dziękuję.
  • Nie dziękuj mi tyle, bo się przyzwyczaję - zaśmiał się.
Idąc zauważyłam auto Sebastiana, gdy się zbliżyliśmy za auta wyskoczyła piękna Niemka uśmiechająca się do nas.
  • Hej kotku - pocałował żonę w usta i mocno przytulił.
  • Hej jak mniemam to jest ta Zuzanna o której tyle słyszałam - uśmiechnęła się do mnie.
  • Tak jestem Zuzanna Padlowska miło mi Panią poznać - podałam jej rękę.
  • Ojej, ale ze mnie gapa Tina jestem i równie miło mi Ciebie poznać - powiedziała.
  • To co jedziemy do hotelu - zapytał piłkarz.
  • No chyba jednak nie tak od razu - powiedziała kobieta.
  • A co się stało - zapytał przestraszony.
  • Nic przydało by się do sklepu podjechać - spojrzała na mnie.
  • Ale po co - zapytał dalej nic nie rozumiejący piłkarz.
  • Ty chyba sobie żartujesz widzisz tę dziewczynę ona chyba od rana nic nie jadła oczy podkrążone, policzki wpadnięte trzeba pojechać po coś do jedzenia, bo nam jeszcze zemdleje i w ogóle się połamie.
  • Ale nie trzeba nie jestem głodna nie będę robić problemów sama sobie coś kupię jak będziemy w hotelu.
  • Oj kochana to nie będzie żaden problem tylko przyjemność, a już widzę jak z tym na nodze pójdziesz gdzieś o własnych siłach - powiedziała i otworzyła mi drzwi.
  • Dziękuję - powiedziałam zrezygnowana i wsiadłam do samochodu. Całą drogę Państwo Kehl rozmawiali o czymś, bo jeszcze nie za dobrze rozumiałam język niemiecki. Podjechaliśmy do pobliskiego sklepu gdzie Sebastian wyszedł sam po coś do jedzenia. A po 30 minutach wrócił.
  • Coś Ty tak długo robił tam - zapytała Tina.
  • A nie wiedziałem co Zuza lubi i nie mogłem nic dobrego znaleźć - uśmiechnął patrząc przez lusterko na mnie.
  • Mówiłam, że nie chcę być problemem - odpowiedziałam zamyślona.
  • Mała, bo zaraz się tam do Ciebie dosiądę i nakarmię jak własne dziecko - zaśmiał się.
  • Dobra to zjem sama - odpowiedziałam
  • No to masz tu 2 bułki słodkie i duże frugo jakaś dobra starsza kobieta powiedziała mi, że Polska młodzież to lubi, więc masz - po czym podał mi torbę z jedzeniem.
Nie miałam wyboru musiałam zjeść, a w dodatku byłam bardzo głodna. Po 30 minutach znajdowałam się już w pokoju. Oczywiście jak zawsze sama, bo wszyscy poszli na imprezę po meczu świętować, więc miałam spokój na resztę wieczoru. Więc poszłam się kąpać i do łózka, bo jutro czeka mnie wielki dzień, czy zostanę w domu na kolejnym obozie czy zostanę powołana na kolejny obóz. Głęboko w sercu wierzę, że w końcu zacznę w siebie wierzyć i wrócę do gry i dostanę to powołanie.

*****
To tyle. Podoba się?!! Sami to oceńcie w komentarzach liczę na wiele, choć pewnie będzie inaczej ;( Troszkę się rozpisałam więc macie co czytać.

10 komentarzy:

  1. Podobuje mi się to. :** Pisz dalej . Już nie mogę się doczekać nowych rozdziałów. Kiedy masz zamiar dodać nowy ? :**** - Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) Czekamy wszyscy na więcej ;)
    Nie wiedziałem że są piękne Niemki hyhy :P
    Mam nadzieję że Zuza jak najszybciej wróci do gry może jakieś cudowne ozdrowienie ? :)
    Pączuś ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne...
    Na pewno wróci szybko do zdrowia ... choć jak będzie się nią zajmował Mo to nie będzie chciała.:))


    Kocham...:)
    Szczypiorek <3:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo bardzo fajny rodział :***** :)))
    Czekam na wiecej oby jak najszybciej :*****

    Twój Misiek :*** <3

    OdpowiedzUsuń
  5. mam 3 gotowe propozycje do dalszego blogu
    1.więcej więcej teodorczyka
    2więcej własnej siostry
    3.Abyś już ni nie miała gipsu

    ChOcOlAtE

    OdpowiedzUsuń
  6. po pierwsze: PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM Xe ni komentuję rozdziałów... możesz mi za to karę wymyślić xD
    po drugie: wszystkie twoje rozdały są świetne i ten też ;3
    po trzecie: pisz już następny ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jak zawsze super.;p Nominowałam cię do Liebster Award :) Mam nadzieję że odpowiesz.:* ps.u mnie nowy.;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudooo <3 Przeczytałam ten rozdział i się zakochałam <3 Z chęcią przeczytam całość :D Uwielbiam blogi o Mo. Sama próbuję o nim pisać..
    http://wiezienswojegotalentu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba i czekam na następny ;)
    W wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział czekam na kolejny ! Napisz do mnie jak opublikujesz ;D przy okazji zapraszam do mnie ;D
    http://wzyciupieknesatylkochwile1.blogspot.com/2013/06/rozdzia-26.html

    OdpowiedzUsuń