sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 38

''[. . .] Głęboko w sercu wierzę wierzę, że w końcu zacznę w siebie wierzyć i wrócę do gry i dostanę to powołanie.''




Tak wspaniale mi się spało, ale niestety dobra passa nie trwa wiecznie. Z całkowitego przypadku obudziła mnie Magda, rzucając mi na łóżko korki.
  • Hej. Co się dzieje - zapytałam totalnie zaskoczona takim obudzeniem.
  • Cześć nie chciałam Cię obudzić przepraszam - powiedziała przestraszona Magda.
  • Spoko nic się nie stało, ale co się tutaj dzieje - zapytałam rozglądając po pokoju gdzie panował istny bajzel.
  • Pakujemy się, bo dostaliśmy wiadomość o zgrupowaniu sama zobacz - powiedziała składając ubrania.
  • Dobra tylko niech znajdę telefon - rozejrzałam się po pokoju, ale nie było go widać.
  • Ej nie widział ktoś mojej komórki - zapytałam przyjaciół.
  • Chodzi Ci o tą niebieską nokię - zapytał Damian trzymając mój telefon.
  • Tak o ten już idę - powiedziałam wstając.
  • Nie!! Nie wstawaj ja Ci przyniosę - uśmiechnął się.
  • Dziękuję, ale ja mam złamaną nogę, a nie jej brak, więc umiem jakoś, bo jakoś, ale chodzić umiem.
  • Wiem, ale mamy dziś imprezę, więc się nie przemęczaj. A tu masz jakieś wiadomości - pokazał na wyświetlacz i poszedł szukać ubrań. Kiedy spojrzałam na ekranik zauważyłam dwa smsy jeden od Mo, a drugi od Jurgena Kloppa. 
***
Siemka tu Moritz :*
Chciałem Cię zaprosić na dzisiejszy bankiet o 16. O ile oczywiście masz ochotę. Wybrałem Ci nawet sukienkę mam nadzieję, że Ci się spodoba. Dam Ci ją na zgrupowaniu o 14.
Całuski Mo ;*****

***
Dzień Dobry z tej strony trener Jurgen Klopp.
Po pierwsze zapewne zastanawiasz się skąd mam Twój numer. Spokojnie zabrałem Piszczowi za Jego zgodą. A po drugie zapraszam Cię dziś o 14 na ostatnie zgrupowanie na tym obozie, a następnie o godzinie 16 na bankiet pożegnalny.
Pozdrawiam Jurgen :)
***
  • No to twórczo - pomyślałam dość głośno z powrotem kładąc się do łóżka.
  • Co jest - zapytał Olek wychylając głowę z łazienki.
  • Dostałam zaproszenie od Leitnera na imprezę.
  • No to super kochana - rzuciła się na mnie przyjaciółka.
  • No nie za super, bo po pierwsze ma dla mnie sukienkę i da mi ją na zgrupowaniu o 14, a ja mam przecież gips - pokazałam na białe ustrojstwo na nodze.
  • Oj tam nie narzekaj ja idę się pierwsza ubrać, a Ty masz tam przyszykowany zestaw jak wyjdę pójdziesz się ubrać, bo mamy już 11 - blondynka uśmiechnęła się i poszła ubrać.
Po 30 minutach wyszła gotowa  Magda w niebieskiej sukience, czarnych rajstopach i krótkich kremowych kozakach. Potem była moja kolej, po godzinie męki wyszłam ubrana w to co mi przyszykowała blondynka. Po wyjściu ujrzałam chłopaków gotowych do wyjścia. I doznałam szoku wyglądali jak nie oni.
  • Co źle wyglądamy - zapytał Damian poprawiając się.
  • Zostaw wyglądacie wspaniale wszyscy, aż nie wiem co powiedzieć. Najchętniej to bym Was przytuliła, ale lepiej nie, bo Wam wygniotę stroje - zaśmiałam się.
  • Oj nie wygłupiaj się chodź, bo jeszcze trzeba śniadanie zjeść - powiedział Damian przytulając mnie.
  • A w ogóle skąd macie te ubrania - zapytałam.
  • A wiesz było się wczoraj na zakupach z chłopakami plus Marco, Mario i Mo oraz innymi - powiedziała Magda.
  • A czyli wiesz jaką kupił mi sukienkę i chce mnie w niej zobaczyć - zapytałam patrząc na nią podejrzanym wzrokiem.
  • Dobra chodź, bo jeszcze musisz coś zjeść - powiedział Olek, który wziął moją torbę treningową z kurtką i wyszliśmy.
  • Co czyli mnie nie powiecie - nie ustępowałam.
  • No nie powiemy, a co - zaśmiał się Damian.
  • Jesteście wredni wiecie - zaśmiałam się.  Po 10 minutach znajdowaliśmy się na stołówce pełnej piłkarzy i ich Wags.
  • No powiedzcie mi - zagadywałam do Olka i Damiana.
  • Co Ona wam tak suszy głowę - zagadał Szczęsny.
  • Byłeś z nami wczoraj na zakupach i Leitner kupował sukienkę dla niej i chce wiedzieć jaka ona jest - powiedział Słabowski. 
  • A no to teraz wiem o co kaman. Mała spokojnie na pewno jest ładna nie masz się o co bać.
  • Dzięki za pocieszenie - odpowiedziałam, a około 13:00 wszyscy najedzeni udaliśmy się do autokaru.
  • Magda siadasz ze mną - podbiegł do niej Marco kiedy wyszliśmy z budynku.
  • Eee. . . - spojrzała na mnie ze smutną minką.
  • Idź spokojnie dam sobie radę - powiedziałam ze szklankami w oczach i wzięłam swoją torbę przewieszając ją sobie jakoś przez ramię i zarzuciłam płaszczyk na ramiona, kiedy tylko się ode mnie oddalili. W sumie to każdy szedł w ramionach swoich ukochanych tylko nie ja. Już chciałam  wchodzić, ale pasek od torby jak na złość urwał się i wplątał w kule przez co upadłam prosto na tyłek.
  • Ała - powiedziałam pod nosem nie wytrzymując popłakałam się nie próbując już nawet wstać.
  • Ej Zuzka co się stało - usłyszałam znajomy głos za sobą.
  • Nic mi nie jest zostaw mnie dam sobie sama radę - odpowiedziałam próbując wstać.
  • Mów sobie co chcesz, ale nie zostawię Cię w takim stanie na środku parkingu i to w dodatku w zimie.
  • Sebastian proszę zostaw mnie jestem duża nie potrzebuje Twojej pomocy - odpowiedziałam po czym w końcu udało mi się wstać z Jego pomocą.
  • Dzięki i na razie - powiedziałam po czym założyłam słuchawki ruszyłam w stronę busu polskiej reprezentacji na szczęście na końcu było wolne miejsce usiadłam i próbowałam naprawić pasek. 
Zastanawiałam się tylko dlaczego jedyny Boenisch mnie zauważył przecież byłam bardzo blisko autokaru BVB. Może nie chcieli tego widzieć albo na prawdę nie widzieli. Nie wiem nie wnikam mam dość chcę już wrócić do domu położyć się na łóżku nikomu nic nie mówić i po prostu popłakać. Chyba jednak nie jestem taka twarda jak poprzednio. W pewnym momencie koło mnie usiał Teodorczyk,  Kosecki i jakieś dziewczyny zapewne ich partnerki. Wszyscy oczywiście odświętnie ubrani tylko nie ja. Jak zawsze musiało coś się stać i nie pójść po mojej myśli. Zauważyłam, że na mnie patrzą, ale chyba zauważyli, że coś jest nie tak, bo nie pytali wiedząc, że jak zawsze w takim stanie nie chce gadać. Niestety Wasyl z partnerką siedzieli naprzeciwko i nie chcieli zostawić mnie w takim stanie, to piłkarz zabrał mi torbę widząc jak się męczę.
  • Wasyl daj mi ją - powiedziałam przez łzy.
  • Nie i nie kłóć się ze mną mała, bo i tak wiesz, że nie wygrasz, a ja już nie raz naprawiałem takie paski - puścił mi oczko na co odpuściłam i z powrotem odpłynęłam w świat muzyki.
  • Przepraszam za męża on czasami tak ma. Ale i ja nie moge patrzeć jak tak młoda osóbka jest smutna. - zagadała do mnie miło wyglądająca blondynka siedząca z piłkarzem.
  • Nic nie szkodzi rozumiem. I przepraszam nie mam ochoty rozmawiać - odpowiedziałam i spojrzałam za okno wyjmując słuchawki z uszu.
  • Kochanie w ogóle poznaj to jest Zuzanna Padlowska jeden z najlepszych bramkarzy zamieszkujących Polskę, a grających dla Borussii - powiedział po chwili Marcin oddając mi naprawioną torbę.
  • O to zaszczyt poznać i siedzieć obok takiej gwiazdy - powiedzieli wszyscy w około.
  • Oj już nie przesadzajmy - uśmiechnęłam się.
  • Nie przesadzamy taka prawda - zagadał Łukasz.
  • Teo chciała bym być wspaniałym bramkarzem, ale z tą noga nie da się.
  • No, ale przed złamaniem byłaś wspaniała i sama nie zaprzeczysz - powiedział Kuba.
  • Słyszałam wiele o Tobie i przyjaciółce, znaczy przeczytałam. Wiesz początkowo byłyście na każdej okładce gazet sportowych - powiedziała żona Wasyla.
  • A no tak ogólnie to wiesz już to moja żona - zaśmiał się Polski obrońca.
  • Wiesz umiem się przedstawiać - poczochrała mu ułożone włosy - Joanna jestem - następnie podała mi rękę.
  • Zuza miło poznać - uśmiechnęłam się.
  • Ej, a tak w ogóle jesteś z Krychowiakiem - zagadał Polski napastnik.
  • Jeżeli chodzi Ci o ten artykuł z gazet to nie - odpowiedziałam.
  • A tak ogólnie - zaczepił mnie Kosecki.
  • Także nie. Nie uważasz, że jestem trochę za młoda na niego, a ogólnie no już bez przesady. - odpowiedziałam zdziwiona ich pytaniami. Resztę drogi było bardzo miło cały czas Teo mnie zaczepiał. Gdy dojechaliśmy pomógł mi nawet wyjść z pojazdu.
  • Dziękuję już sobie poradzę - powiedziałam, gdy tylko wysiadłam.
  • Wiem, że dasz, ale torby Ci nie oddam póki do szatni nie wejdziemy - powiedział uparcie Łukasz.
  • Okey dobra tylko uważaj, bo się pasek urywa.
  • Co wątpisz we mnie - udał urażonego Marcin.
  • Nie no co Ty w Ciebie nigdy, ale jest jeszcze druga strona tego paska.
  • Oj tam nie zepsuje się ja o nią zadbam - powiedział po czym przytulił moją torbę.
  • Okey nie wnikam co Was łączy - zaśmiałam się i za kuśtykałam na stadion.
  • No nie źle sobie radzisz widzę - podszedł do nas Mario z Ann.
  • No oczywiście po prostu latam - zaśmiałam się z ironią w głosie.
  • Lewy coś mówił, że chyba upadłaś to prawda - zagadała partnerka Niemca.
  • No tak niedaleko Waszego autobusu.
  • Czemu mi nic nie powiedziałaś - zapytał zdenerwowany Mario.
  • Bo nie wiedziałam, że się znacie.
  • No to już wiesz - krzyknął na nią.
  • Ej Götze nie krzycz na nią nie jest niczemu winna - uspokoiłam chłopaka.
  • Dobra, ale mogło Ci się coś stać - powiedział patrząc na mnie.
  • No, ale nic się nie stało.
  • Okey skoro tak uważasz to chodź - powiedział i machnął ręką na mnie. Gdy weszliśmy na murawę wszyscy już byli. Piłkarze na boisku, a ich partnerki na trybunach. Gdy nagle Jurgen Klopp zaczął mówić. . .
*****
To tyle. Sorki, że tak krótko, ale ktoś mnie tu denerwuje i jeszcze idę na festyn. Całuski licze na komentarze :***

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział jak zawsze, mimo że krótki :>
    Czekam na kolejny!
    Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. super jak.zawsze !!! chcę następnego i czekam na zwrot akcji huehue ;)))

    paczuś ;))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, ale krótki :D Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tylko troszeczke przeszkadzałem ale i tak świetny rodział :**** Czekam na kolejny :*** <3

    Twój Misiek :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać następnego :*** Ten jest świetny. :3 Czekam :* ♥♥♥ - Klaudia

    OdpowiedzUsuń