'' [. . .]Masz moją możesz sobie ją
nawet zachować - powiedział dając mi buzi w policzek. Następnie ubrałam
się zabandażowałam z powrotem i ruszyliśmy na rozgrzewkę.''
Wchodząc na murawę poczułam dziwny ścisk w żołądku. Był chyba z wrażenia, bo z trybun było słychać głośne oklaski bijące prosto do piłkarzy. To coś niesamowitego kiedy wychodziło się z ciemnego, przyciszonego korytarza wprost na oświetlone boisko. W myślach miałam tylko, aby poszło nam dobrze. Oczywiście okazało się, że moja, Magdy, Olka i Damiana rodzina była na trybunach i wszystkiemu się przyglądała. Nie mogliśmy ich zawieść, a tym bardziej dzieci, które były z nami, a te bardziej chore oglądały nas w telewizji równo mocno wspierając. Na samą myśl radość jaką zrobimy tym dzieciakom sprawiały, że serce biło mocniej, a łzy same pchały się do oczu. Na początek podzieliliśmy grupy według ustalonego wcześniej składu Ja wraz z Zlatanem i Mitchellem ruszyliśmy do trenerów bramkarzy w pole karne. Piszczu z Boenischem, Perquisem, Schemlzerem i Wasylem rozgrzewali się bardzo blisko nas. Za to Kehl, Leitner, Reus, Krychowiak, Bittencourt, Kirch, Sahin, Polanski, Łukasik i Gündoğan porozrzucani w małe grupki po całej naszej połowie , najdalej mnie znajdowała się Magda z Lewym. Za to na połowie Polski, także porozrzucani byli pomocnicy z napastnikami, czyli Obraniak, Damian, Götze, Kosecki, Błaszczu, Rybus, Majewski, Bender, Bakalorz i Mierzejewski, a także bliżej linii bocznej boiska rozgrzewali się Teodorczyk i Großkreutz. W polu karnym znajdowali się natomiast Weidenfeller, Boruc i Tytoń tuż obok nich był Olek, Hummels, Santana, Subotić i Salomon z Celebanem. Ogólnie składy każdemu odpowiadały. Najwięcej wycisku dostawali Ci z pierwszej jedenastki (na przypomnienie pogrubieni). Początkowo wszyscy praktycznie udawali, że biegają mówiąc wprost obijali się jak to dość często było w ich przypadku.
- A Wy co na wakacjach nie jesteście i jeszcze trochę czasu nam zostało ruszać dupy - krzyczał jeden przez drugiego trenerów.
- Dobra, dobra i tak wygramy - krzyknął Lewy, który akurat przebiegał koło mnie.
- Lewandowski nie bądź taki przemądrzały - powiedział Klopp do swojego podopiecznego.
- A co nie mam racji. Z taką drużyną to nawet na koniec świata - śmiał się polski napastnik.
- Możemy iść nawet na mistrzostwa świata - dopowiedział Reus.
- Heheh. . . głuptasy - zaśmiała się Magda która, także biegała z Robertem.
- A jakie kochane - zaśmiał się Moritz z Boenischem.
- No oczywiście - widziałam dalej uśmiech Magdy. To było miłe uczucie, że jest w końcu szczęśliwa.
- Dobra teraz poćwiczmy podania, a potem pójdziemy na bramkę - zarządził Jurgen.
- Okey - odpowiedział Perquis. Po 20 minutach podań wszyscy do mnie podeszli. A z lini pola karnego wykonywali naraz podania.
- Ej to zamach na mnie czy co - krzyknęłam przestraszona akurat w tym momencie bramkarze dawali mi dobre rady na mecz.
- Tak gramy w dwa ognie 22 na 1 - zaśmiał się Boenisch.
- Okey okey, ale nie wszyscy na raz co nie mam 21 rąk i nóg - po czym pokazałam im język.
- Nam pokazujesz język nam - mówił dalej śmiejąc się.
- Tak Wam, bo zasłużyliście - dalej pokazywałam im język.
- O nie my się tak nie bawimy zaraz Cię dorwiemy - wtedy zaczęli mnie gonić Sebastian, Piszczu, Moritz i Krychowiak.
- Słabeusze z Was - krzyczałam uciekając po liniach bocznych i końcowych tak, aby trenerzy się nie domyślili co my robimy.
- I tak Cię dorwiemy - krzyczał Krychowiak.
- No nie wiem Krysia czy mnie dogonisz. Coś słabo wyglądasz - drażniłam chłopaka.
- No to zobaczymy - po czym przyspieszył tempo. Nawet nie wiem kiedy, a znalazłam się w kogoś ramionach.
- Oj. . .- rzekłam z miną zbitego kota.
- No co teraz już nie jesteś taka mądra co - uciszył mnie piłkarz.
- O cześć Sebastian.
- O już Cię nie boli - wpadł na nas przerażony Moritz przy okazji taranując nas.
- Ała kurde Mo patrz jak chodzisz - krzyknął Seba leżący na samym dole.
- Co??!! Nie zjadłam kilka tabletek, nasmarowałam się maściami, obandażowałam i oto jestem. A ogólnie wygodnie mi się leży ma brzuchu Boenischa.
- Heheh. . . rany jak ja Cię kocham taką jaką jesteś - rzuciła mi się w ramiona Magda.
- Denerwujesz się - zapytał Leitner stojący za mną
- Troszeczkę - czułam jak mi się wszystko trzęsie.
- Spokojnie będzie dobrze - uśmiechnął się do mnie kapitan mojej drużyny.
- Wiem, ale wiesz mój pierwszy mecz.
- Rozumiem jak byłem w Twoim wieku też się tak denerwowałem - zagadał Weidenfeller.
- Okey postaram się uspokoić kapitanie dam wam wzór i szczęście po wygranym meczu.
******
Miałam to dodać za kilka tygodni, ale nie mogę żyć bez bloga. Dziś wróciłam z udanego meczu Śląska, a do tego Borussia ładnie wygrała 4:2 z Augsburgiem. Te mecze bardzo poprawiły mi humor. Dziękuję także za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem. Dziękuję i liczę na więcej :D
Świetny! <3 Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :3
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/2013/04/rozdzia-60.html
Genialny, ciekawe jakie będzie wynik meczu :* :* :* <3
OdpowiedzUsuńTwój Misiek :* :* <3 <3
; ))
OdpowiedzUsuńTo czekamy ma wyniki meczu;)
Szczypiorek <3
Awawaw ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :*
Świetnie piszesz ;)Pozdrawiam !
świetny.;*
OdpowiedzUsuńŚwietny proszę szybko o nexta !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ! Nowy rozdział ! Miły był by komentarz ;D
http://wzyciupieknesatylkochwile1.blogspot.com
25 Rozdzial zaliczony ;) Biegne czytac 26 z ciekawoscia jak potoczy sie mecz ;)
OdpowiedzUsuń