niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 29

''[. . .] W wejściu wpadłam na Łukasza, który się właśnie po mnie wybierał, więc zdążyłam złapać tylko bułkę i poszłam za piłkarzem wprost do samochodu . . .''




  • Co się mi tak przyglądasz - zapytałam Piszcza, bo jeszcze wracaliśmy się do pokoi po kurtki.
  • A bo masz śliczne nogi w tych butach tylko czy Ci zimno nie będzie i w ogóle. Tu zimowy czarny płaszczyk, komin opatulający całą szyje, białe zakolanówki i szpilki - mówił mierząc mnie od stóp do głów.
  • O rany buty!! Zapomniałam wziąć. Widzisz wszystko przez Ciebie - uśmiechnęłam się do piłkarza.
  • Ale mała nie pędź tak, bo te śliczne nogi zaraz sobie połamiesz - krzyczał goniąc mnie.
  • Dobra nic mi nie będzie - odkrzyknęłam wpadając do pokoju gdzie przyglądali mi się dziwnie Damian, Olek i Magda, którzy wrócili niedawno ze śniadania.
  • Co Ty robisz - zapytał Damian.
  • Nie widać szukam moich butów - krzyknęłam biegając po naszym 4-osobowym  pokoju antracytowym.
  • No w tym rzecz, że nie widać - zaśmiał się Olek.
  • Tych kozaków - wyszła Magda za ściany oddzielającej naszą część od chłopaków.
  • Tak właśnie tych. Dziękuję - powiedziałam po czym szybko wrzuciłam szpilki i kapelusz do torebki, a butki założyłam na nogi.
  • To papa miśki ja lecę widzimy się po 13.
  • A czemu po - zapytał jak zwykle zazdrosny Olek widząc mnie tak ubraną.
  • Jadę z Łukaszem do domu po przyjaciółkę potem wracamy do was a co - uśmiechnęłam się do Damiana.
  • O to czekaj odprowadzę Was kawałek, bo idziemy z Marco, Mario i Moritzem na spacer - rzuciła Magda z łazienki.
  • Spoko kochana nie spiesz się mamy dopiero 11:30 - krzyknęłam, ale i tak wiedziałam, że zrobi inaczej, bo chce się zobaczyć z Marco.
  • To pa chłopaki - dałam buzi w policzek Damianowi i pomachałam Olkowi po czym wyszłyśmy.

Tymczasem za drzwiami u Łukasza.

Stałem tam czekając na Zuzkę kiedy zagadał do mnie Lewy.
  • Siema stary - przywitał się.
  • No siema siema - uśmiechnąłem się do kumpla.
  • Co tak wyczekujesz pod tymi drzwiami
  • A czekam na Zuzkę już tak od dobrych 15 minut, a Ty co robisz tutaj nie jesteście na śniadaniu - zapytałem.
  • Ooo. . . czemuż to tak na Nią wyczekujesz??
  • No bo jedziemy do jej domu po Ewelinę wracam tutaj i idziemy do tego szpitala, a co?
  • A no bo idę i patrzę stoisz, więc podszedłem zagadać. Myślałem już, że coś innego Was łączy - szturchnął mnie śmiejąc się.
  • Co Ty wygadujesz w ogóle co - zapytałem lekko zdenerwowany.
  • A co tak odwalony stoisz pod drzwiami co miałem pomyśleć - uśmiechnął się.
  • Stary pogięło Cię chyba ona ma prawie 18 lat jest fantastyczną przyjaciółką, ale nic więcej. A jakby nie patrzeć ja mam Sarę i Ewę, a do niej stratuje Moritz i najprawdopodobniej Mitchell z Damanem.
  • Tak nasz Leitnerek i Langerak z Kowalskim się w niej zakochali. Żartujesz ?? - miał minę jakby mi nie wierzył.
  • Nie mówię całkiem poważnie, ale nie wiem czy to prawda tyle wywnioskowałem widząc ich, ale nie wiem.
  • No nie zaprzeczę i Magda z Zuzką to jedne z obozowiczek które są ładne, a nie to co w tamtym roku.
  • No pamiętasz Emillie i Patrycję w ogóle nie znały się na piłce były paskudne, a o grze nie będę wspominać - zacząłem opowiadać z kumplem.
  • No weź mi nie przypominaj. A tak w ogóle mogę się zabrać razem z Wami - zapytał mnie Robert.
 Akurat Magda z Zuzką wychodziły z pokoju.
  • Ooo. . . Jak bosko wyglądacie - uśmiechnął się napastnik.
  • A wiemy, ale dzięki - powiedziałyśmy razem wybuchając śmiechem.
  • No skromnością i urodą to pewnie grzeszycie co - zapytał nas Piszczu.
  • Niee - odpowiedziałyśmy razem.
  • Rany, ale wy jesteście świetne - zaczęli się z nas śmiać po czym nas przytulili.
  • Ej ała to boli. My mamy kości jeszcze całe, ale coś czuje, że zaraz nie będziemy - krzyknęła Magda.
  • Oj przepraszamy. Dobra Zuzka jedziemy - powiedział Łukasz i złapał mnie za rękę.
  • To mogę - powiedział Robert robiąc oczy kota ze Shreka.
  • Ale co - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
  • A bo chce z nami jechać tylko nie wiem po co - uśmiechnął się polski obrońca.
  • Żeby was pilnować kochani - zaszedł nas od tylu razem z Magdą.
  • Dobra możesz moja siostra chętnie Cię pozna.
  • Jezu kocham Cię kobieto normalnie, ale wiesz jak przyjaciółkę - zaszedł mi drogę i wziął mnie na ręce.
  • Ej gwiazdo futbolu zaraz nabawisz się jakieś kontuzji i będzie na mnie. Klopp i Fornalik mnie powiesi.
  • No prędzej nas powieszą jak się dowiedzą co żeś sobie tu zrobiła - powiedziała pozostała trójka.
  • Okey to ja Was opuszczam bo tam już na mnie czekają - powiedziała Magda żegnając się ze mną i chłopakami od razu biegnąc do chłopaka i przyjaciół. A ja im tylko pomachałam i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych wraz z rodakami. Po czym ruszyliśmy w drogę w moje rodzinne strony. Oczywiście całą drogę Lewy męczył mnie pytaniami na temat Mitchell'a i Mo, a także Damiana totalnie nie wiem czemu, ale mniejsza nie wnikam w ich rozmyślania.

Tymczasem u Magdy.

Podbiegając do chłopaków od razu rzuciłam się Marco w ramiona. Obdarowując go namiętnym całusem.
  • O kotku widzę, że się stęskniłaś - powiedział mój ukochany.
  • No nawet nie wiesz jak bardzo - nadal nie puszczałam go z objęć.
  • Ale nie widzieliśmy się tylko pół nocy - mówił nie przerywając buziaków.
  • Halo my tu jesteśmy - zagadał Mario.
  • Oj wybacz już - przytuliłam się do przyjaciela. 
  • Siemanko Mo - zagadałam do Leitnera, ale on stał jak wryty i patrzył jak Zuza wychodzi w towarzystwie Polaków.
  • Chłopaki wiecie co z nim - zagadałam do moich przystojniaków.
  • A no wiesz ten tego i w ogóle - mówił Mario.
  • Misiek co jest - zagadałam do chłopaka.
  • A no, bo obiecałem mu, że nie wygadam - bronił się.
  • No mów i tak się zaraz wygadasz wiem o tym .
  • No przy Tobie i Twych pięknych oczach nie da się nic ukrywać.
  • No, a więc mów, a nie słodź mi tutaj ( Rany co ja gadam ).
  • No widzę, że na serio chcesz wiedzieć. No, a więc ona mu się bardzo podoba, bardzo mu pomogła ostatnio i on czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń - tłumaczył mi dość wolno nie gubiąc polskich literek.
  • Ooo. . . Fajnie miło wiedzieć dopiero teraz, ale miło że w końcu się komuś podoba. To jest jej najbardziej ulubiony piłkarz.
  • Kto!! Co!! Który!! - wtrącił się Moritz słysząc ostatnie słowa.
  • No Ciebie kretynie jesteś jej idolem. Zawsze jak Cię ogląda i coś Ci się stanie dostaje nerwicy  i ma ochotę wejść w tv i nakopać winowajcy lub sędziemu. I uwierz mi odkąd pamiętam gada tylko o Tobie.
  • Poważnie - zapytał nie wierząc
  • A wyglądam jakbym mówiła na żarty - stanęłam przed nim składając ręce w krzyż.
  • To fajnie muszę z nią chyba pogadać.
  • No, a teraz chodźcie na ten spacer bo do jutra nie wyjdziemy - wtrącił się Mario.
No i ruszyliśmy na spacer po Wrocławiu. Ja w objęciach Marco, obok nas Mario, a z tyłu za nami rozmarzony i zakochany Mo. Mam nadzieję, że coś z tego w końcu będzie. . .

***** 
To tyle jest nawet nawet. :PP
Dziękuję, że jesteście to daje wiele wiary w dalsze pisanie.:D
Liczę na Wasze opinie postaram się dodać coś nowego w środę.

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 28

''[. . .]  Po pożegnaniu się z dziećmi ruszyliśmy do szatni po swoje ubrania i udaliłmy się do hotelu. ''



Oczywiście pobiegłam jeszcze do rodziców i Eweliny.
  • No witam naszą młodą gwiazdę futbolu - zaśmiał się tato.
  • Oj bez przesady, bo rumieniec mi wyskoczy, ale widzę, że się podobało - odpowiedziałam witając się z każdym.
  • No pewnie, że się podobało broniłaś prawie tak dobrze jak Casillas - śmiała sie Ewelina trzymająca mnie w objęciu.
  • No prawie jeszcze wiele mi do Niego brakuje. Nawet nie ma co porównywać - czułam jak się rumienię.
  • A gdzie zgubiłaś Magdę - zapytała mama.
  • A no dużo do opowiadania, ale pogadamy popołudniu jak przyjadę po Ewelinę - uśmiechnęłam się do siostry.
  • A z kim przyjedziesz - zapytała widząc mój wzrok.
  • A nie wiem zobaczę. Musze lecieć pa do popołudnia zadzwonię - uśmiechnęłam się i pożegnałam widząc Moritza.
  • Dobra pa - usłyszałam pożegnania rodzinki.
W autokarze wszyscy mieliśmy szampańskie nastroje mimo tego, że już tylko cała drużyna BVB siedziała z nami. Oczywiście Magda siedziała z Marco na przeciwko mnie, a ja z Mario, obok Moritz siadł wraz z  Leo.
  • Co tam jak tam?- zagadał Mario widzący, że rozmyślam.
  • A no nie wiem w sumie nic ciekawego rozmyślam, a tam ??- uśmiechnęłam się do przyjaciela.
  • Też rozmyślam O TYM JAK ZAJEBIŚCIE NAM SIĘ GRA - krzyknął mi do ucha, a w tle było slychać.
  • Do boju, do boju, bo boju BVB - w dwóch językach polskim i niemieckim.
  • Heheh. . . Wariaci - zaśmiałyśmy się z Magdą.
  • Zawsze i wszędzie wariaci czają się w około - krzyknął z końca Piszczu, Błaszczu, Lewy, Marcel. 
  • Heheheh. . . - wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Chwilkę tak siedzieliśmy kiedy Mario zasłonił mi oczy.
  • Co robisz - zapytałam lekko wystraszona.
  • Nie patrz za młoda jesteś na takie widoki - mówił brechtając się jak głupi nie zwracając uwagi na to, że ściągam jego dłoń z mojej twarzy. 
  • Ale o co chodzi zapytałam Mo siedzącego obok - rozejrzałam się nic nie zauważyłam, więc potrząsnęłam kumpla, bo miał słuchawki.
  • Co co jest - zapytał lekko nie kojarząc.
  • Nie wiem Mario wariat zasłania mi oczy i ryje się jak małe dziecko mówiąc, że jestem za młoda na to - mówiłam, a on rozglądał się po busie.
  • Nie wiem o co mu chodzi Błaszczu czyta Piszczu i Marcel z Lewym śpią, Leo patrzy w okno Ilkay, Mats, Felipe, Neven, Zlatan, Roman, Mitchell, Kevin i Nuri mają głupawkę jak zawsze . . . - i zawiesił głos.
  • No co mów, a nie.
  • No, a Marco z Magdą się miziają - smutno się uśmiechnął.
  • Ej kochany nie smuć się no - pogłaskałam kumpla po ręce.
  • Mario mam bajerę - zapytałam lekko przytulając się do Niemca.
  • Bardzo chętnie Cię wysłucham - odwzajemnił uścisk.
  • Przygarniesz Leo, bo muszę pogadać z Mo - zapytałam patrząc prosto w jego oczy.
  • Spoko myślałem, że chcesz to samo co oni - wskazał na parę zakochanych - Ale i na taki układ mogę iść, bo widzę, że chłopak coś przybity.
  • Dziękuję kochany jesteś - pocałowałam go w policzek i od razu zamieniłam się z Leonardo miejscami.
  • I oto jestem mów co się dzieje, bo nie odpuszczę - zagadałam od razu do przyjaciela.
  • O widzę, że groźnie - zagadał Lewy,który właśnie się obudził i siedział na końcu z Marcelem i resztą.
  • Stary daj jej spokój co - powiedział lekko zaspany Schmele.
  • No dobra dobra ulatniam się - powiedział Robert i założył słuchawki.
  • No więc my też się ulatniamy - zaśmiał się Kehl z Matsem.
  • Heheh . . . dziękuję.
  • Także jesteśmy sami tak jakby - rozejrzałam się po okolicy - więc słucham - uśmiechnęłam się.
  • Wiesz niedawno byłem po uszy zakochany w Lisie, a zostawiła mnie mówiąc, że nie kręci jej piłka ani lalusie uganiający się za nią - mówił i widziałam jak łzy mu lecą. I była ze mną tylko dla sławy i kasy. A teraz widzę jak moi najlepsi przyjaciele świetnie się bawią ze swoimi partnerkami. Po niektórych nawet przyjadą w sobotę żeby zabrać ich do Dortmundu.
  • Oj misiek nie smuć się mi też jest ciężko niedawno zerwałam z chłopakiem, ale dogadujemy się nie narzekam odwiedzał mnie tu nawet. Wiesz stara miłość nigdy nie rdzewieje, ale nie można jej cały czas rozpamiętywać, bo nic nowego się nie narodzi po porostu nie zagości w naszych sercach. Ale staram się też postawić w Twojej sytuacji i niemal Cię rozumiem - przytuliłam się do jego klaty.
  • Jesteś kochana wiesz - pogłaskał mnie po głowie.
  • Nie wiem nie zwracam na to uwagi, ale bardzo chcę Cię wesprzeć.
  • Postaram się jakoś ułatwić Ci to zadanie. 
  • Dobra idziemy - zapytał Mario kiedy już zatrzymaliśmy się po hotelem.
  • No oczywiście, że tak - odpowiedziałam i wyszłam z autobusu.
  • Bleee. . . mogli byście przestać jakby nie patrzeć tu są single ze złamanymi sercami - krzyknął Mario.
  • No właśnie jesteście bardzo nie mili - ciągnęłam z uśmiechem na twarzy wraz za nim.
  • Też macie problem dwa ciacha i taka laska. Macie jeszcze problem z miłością - zapytał Marco dalej się drocząc.
  • Tak mamy, bo my to nie Ty, że kilka dni po zerwaniu z laską czujemy się wyśmienicie - powiedzieli Mario z Moritzem.
  • Ja tam bym osobiście Zuzkę  któregoś z Was zeswatała - dalej przekomarzała się Magda.
  • Oj nie potrzebuje pomocy sama też sobie dam radę - rzekłam urażona jej słowami.
  • Oj też Cię kocham Cebulko - rzuciła się na mnie od boku mocno przytulając.
  • No ja Ciebie też Szczypiorku.
Po powrocie do pokoi wszyscy od razu rzuciliśmy się na łóżka zasypiając. Budząc się rano pierwsze co zrobiłam to zerknęłam na zegarek była 10. A potem zauważyłam śpiących przyjaciół co najlepsze w meczowych strojach, bo nie mieli sił najwidoczniej się przebrać. Wszyscy wyglądali uroczo Olek leżał połową ciała na łóżku, a reszta bezwładnie wisiała w powietrzu, Magda była zakryta od pasa w dół z poduszką na głowie (chłopcy strasznie chrapali), za to Damian słodko leżał kołdry z różkiem przy twarzy obejmując przy okazji koc. Po kąpieli ubrałam kremowy zestaw i obudziłam przyjaciół. Po 30 minutach wszyscy byliśmy gotowi i udaliśmy się na śniadanie. W wejściu wpadłam na Łukasza, który się właśnie po mnie wybierał, więc zdążyłam złapać tylko bułkę i poszłam za piłkarzem wprost do samochodu . . .
*****
Tyle na dziś nie wiem kiedy będzie kolejny. . . Sorki, że tak późno, ale dopiero dociera do mnie co się stało w środę. Normalnie magia istna zajebioza brak słów chwalących wyczyn Lewandowskiego.
Jesteś zostaw komentarz, bo wyszło jakoś nijako. :***********

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 27

'' [. . .]W powietrzu było jeszcze czuć siarkę, a na boisku wypalone dziury, ale ogólnie było dobrze. Około godziny 23:50 mecz zakończył się wynikiem.''



   Wynikiem 7:2 dla Borussii.W drugiej połowie dostałam opaskę kapitana choć miała ją mieć Magda. Podobno Kehl dowiedział się co przechodziłam przez chorobę i ile znaczy dla mnie gra, więc wybrał mnie. Oczywiście obyło się bez forów wszyscy grali fair play, ale ogólnie ja troszkę zawiodłam pod koniec i nie wyłapałam goli Mario i Großkreutza. Za to w reprezentacji Polski nie popisał się Weidenfeller, a bramki strzelili Magda z Grześkiem, w drugiej połowie w bramce pojawił się Artur Boruc, a strzały należały się Lewemu, Boenischowi, Marco, Mo i Piszczowi. Równo z gwizdkiem wszyscy zeszliśmy w wyśmienitych  humorach.
  • I jak podobał się pierwszy mecz na taką skalę - zagadał Klopp, kiedy już schodziliśmy do szatni.
  • Oczywiście mimo problemów jakie miałam w pierwszej połowie i ze zmęczenia zawiodłam Was pod koniec. Przepraszam, ale mogłam poprosić o zmianę - mówiąc zwiesiłam głowę wiedząc, że zawiodłam dzieciaki.
  • Oj już się nie smuć, bo zaraz idziemy z powrotem do naszych bohaterów z trybun - na pocieszenie zarzucił sobie rękę na moje ramię i mocno mnie przytulił.
  • Ałć. . . ale po co idziemy - zapytałam lekko zdziwiona.
  • Ups. . . zapomniałem. Ale obiecałem opiekunom, że wejdziemy do nich tylko sobie szybko pogadamy i wracamy. Także widzimy za się za 30 minut na murawie przekaż reszcie - uśmiechnął się i wszedł do swojej szatni.
  • Dobrze - pod drzwiami szatni usłyszałam okrzyki radości i wybuchy otwierających szampanów. Mocno się zastanawiałam pod drzwiami czy chcę tam wejść, ale zaryzykowałam.
  • Siemanko kochani - wpadłam do szatni gdzie chłopcy paradowali z szampanami w dłoniach i bez koszulek.
  • Witamy witamy - odpowiedział jedyny normalny w tamtym momencie Ilkay.
  • Co tu się dzieje - zapytałam widząc tę dzicz.
  • To norma wiesz zawsze się tak cieszymy po wygranym meczu. Nawet jeśli to mecz towarzyski czy sparing  to zawsze tak samo, choć czasami bardziej - mówił zakładając świeżą koszulkę meczową.
  • Ej posłuchajcie mnie - próbowałam zwrócić ich uwagę na siebie, ale to nic za bardzo nie dawało.
  • Ej no mam coś ważnego do powiedzenia - stanęłam na stole może by mnie zauważyli, ale też się nie dało.
  • No kurde chłopaki i Magda posłuchajcie mnie - krzyknęłam, ale nie było żadnej specjalnej uwagi na mnie.
  • Kurde chłopaki zamknąć się i siadać. Ona chce coś wam powiedzieć, a zachowujcie się tak jakbyście co dopiero wyszli z dżungli  - krzyknął Kehl, który także od kilku minut obserwował sytuację stojąc w wejściu.
  • Tak jest kapitanie - zasalutował najbardziej roześmiany Nuri.
  • Siadaj głupku - krzyknął Mo, który w końcu mnie zauważył.
  • A więc słuchamy - powiedział Marco trzymając Magdę na kolanach.
  • Klopp 20 minut temu kazał nam za 30 być już na murawie.
  • I teraz nam to dopiero mówisz - powiedział z oburzeniem Oliver.
  • Próbowałam do Was przemówić, ale jakoś to nie wychodziło - prawie krzyczałam.
  • Ups to przepraszamy - powiedział Marco.
  • No ja w sumie też mogłam Cię jakoś wesprzeć - przytuliła mnie Magda.
  • Okey dobra to zbierajcie się, bo nas trener zabije - powiedziałyśmy równo.
  Na co chłopcy od razu ruszyli pod prysznice. A my z Magdą poszłyśmy do drugiej. Po 5  minutach wszyscy byliśmy już gotowi do wyjścia do małych bohaterów dzisiejszego wieczoru.
  • To jak idziemy - zapytał Mo.
  • No nie wiem - powiedziałam kiedy już wszyscy wyszli na boisko.
  • Czemu? Co się dzieje??
  • A wspomnienia troszkę za bardzo mnie bolą - po czym nie kontrolując się zaczęły mi płynąc łzy po policzku.
  • Ojejku maleńka nie płacz wszystko będzie dobrze. Pomożesz im i ta bliska osoba, którą straciłaś na pewno by chciała żebyś teraz dzieciom pomogła. Wiem, że potrafisz to zrobić jesteś fantastyczną osobą. Wręcz idealną do tego zadania - mówił trzymając mnie w swoich ramionach.
  • ( złapałam duży oddech ) Okey mogę iść pod jednym warunkiem - puściłam mu oczko słodko się uśmiechając.
  • Co księżniczko - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
  • Mm. . . możesz zawsze tak do mnie mówić - zapytałam lekko zawstydzona.
  • Oczywiście kochana tylko o to chodzi - zapytał nie dowierzając.
  • Nie no chciałam się Ciebie zapytać czy może nie chciał być mi dotrzymać towarzystwa zaraz.
  • Oczywiście dla Ciebie mogę zrobić wszystko, a teraz chodź, bo znów będą nas chcieli zeswatać.
Po wejściu na murawę udzieliliśmy kilku wywiadów, a następnie weszliśmy w trybuny. Ja weszłam z Mo, Piszczem, Błaszczem, Sebastianem Boenischem i Damianem.
  • Ej czemu ten chłopczyk siedzi samotnie tam - zapytałam chłopaków.
  • Nie wiem w sumie chciałem do niego podejść, ale się przestraszył - powiedział Kuba.
  • No stary nie dziwię się - zażartował Marco.
  • Może podejdę do niego - zaproponowała Magda.
  • Nie no może ja to zrobię. Nie wyglądam chyba na groźną - zapytałam.
  • No ja bym się kłócił - zaśmiał się Nuri, który akurat przechodził obok z Lewym.
  • No ja popieram Sahina - zaśmiał się Lewy na co oberwał w łeb od Mo.
  • Nie wiem idź pogadaj z nim - uśmiechnął się Piszczu.
  • Hej - podeszłam do nieznajomego, samotnego chłopca.
  • Kim jestes nie zrobis mi krzywdy - zapytał maluch bardzo przestraszny.
  • Spokojnie nic Ci nie grozi. Jestem bramkarzem w Borussii Dortmund i chciałam Cie poznać - przyjaźnie uśmiechnęłam się do chłopczyka.
  • Dobze, ale nie bedzies mnie kłuć tak jak w spitalu, bo to baldzo boli - mały schował rączki pod siebie.
  • Nie będę sama się boję igieł. A tak ogólnie ile masz lat - zapytałam.
  • Ctery, a Ty na pewno nie wiele, bo młodo wyglądas jak na innych piłkarzy - lekko się uśmiechnął
  • Ja mam 18 ale jeszcze nie skończyłam. 
  • Aha a czemu grasz w piłe - zapytał
  • Bo to po prostu kocham nie wyobrażam sobie bez tego życia. Choć gram od 1,5 tygodnia, bo na kilka lat musiałam przestać przez chorobę.
  • O to tak jak ja - od razu posmutniał.
  • Oj nie przejmuj się. Jestem Zuza, a Ty - zapytałam.
  • Ja jestem Symon, a Ty mas baldzo ładne imię ale nie powtórzę, bo nie umiem.
  • Heheh. . . a Ty co lubisz robić.
  • Grać w piłe strzelać bramki, ale także podawać kumplom. Ale nie grałem dawno. Chciałbym tez poznać Kubę i Łukasza oraz tego Niemca z numerem 7.
  • O wiesz mogę Ci jakoś pomóc - od razu się uśmiechnęłam do Szymona.
  • Jak - zapytał swoimi wielkimi szarymi oczkami.
  • Zaproszę chłopaków do Ciebie co Ty na to?
  • A bedzies obok - zapytał łapiąc mnie za rękę.
  • Oczywiście, że będę nie zostawię Cię z nimi. To jak iść po nich??
  • Taakk - krzyknął malec. Na co ja poszłam po chłopaków.
  • Ej Piszczu, Błaszczu i Mo potrzebuję Was - krzyknęłam w stronę grupy chłopaków, wśród samych dziewcząt.
  • Co jest mała - podeszli od razu.
  • Chodźcie Szymek chce Was poznać.
  • Ooo. . . masz talent, że przekonałaś Go do siebie. 
  • A no ma się ten urok osobisty - na co się wszyscy zaśmialiśmy. Akurat koło czterolatka.
  • Cześć to znów ja. A to Moritz, Łukasz i Kuba - mówiłam wskazując na chłopaków.
  • O rany Lula kocham Cię - bardzo się mały postarał żeby to powiedzieć.
  • Ja Ciebie też Szymek, ale dla mnie to przyjemność - powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaków.
Siedzieliśmy tak trochę, ale niestety dzieci musiały już wracać do szpitala, bo rano miały badania, ale obiecaliśmy, że odwiedzimy je o 14.
  • Na pewno mnie odwiedzicie - pytał mnie i Mo Szymek. 
  • Tak obiecuję że się zobaczymy - mówiliśmy z ręką na sercu. A w tym samym czasie
  • Odwiedzicie mnie jutro - męczyła mała blondynka Marco i Magdę.
  • Tak Julka odwiedzimy nie martw się pa - pożegnali się z dziewczynką.
   Po pożegnaniu się z dziećmi ruszyliśmy do szatni po swoje ubrania i udaliśmy się do hotelu.

******
To tyle  dawno nic nie dodawałam więc ten nawet dłuższy. Jak Wam się podoba proszę o opinie w komentarzach. Przepraszam ale już będę dodawać regularnie. Już ze mną prócz zdrowia wszystko okey. Także dziękuję i do następnego rozdziału :D

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 26

'' [. . .]Już tak bardzo nie denerwowałam myślałam, że to kolejny mini mecz taki jak zawsze na treningach. . .''

    Ogólnie mecz z minuty na minutę robił się coraz ciekawszy. Moja obrona w postaci Piszcza, Boenischa, Damiena i Marcela nie zawodziła może były gorsze momenty, ale najwidoczniej napastnicy z przeciwnej byli zbyt silni. Pomyślałam zbyt głośno, bo usłyszał mnie Marcel.
  • No mała zabawne i nawet tak nie myśl, bo to my jesteśmy tą Świetną drużyną i to z naciskiem na słowo świetną - uśmiechnął się po czym pobiegł dalej.
  • Spoko - mruknęłam sama do siebie.
    Czasami trzeba było na nich pokrzyczeć, ale taka już rola bramkarzy.  W pewnych momentach nawet musiałam interweniować, a ogólnie z nudów wychodziłam nawet za pole karne. Choć raz mało brakowało przez Sebastiana, że nie zareagował na kontrakcje przeciwników. Wtedy czułam się jak w piekle nie ruszyłam się nawet z pola bramkowego. Dobrze, Kevin nie przyłożył się do uderzenia, a piłka wpadła wprost w dłonie. Bliżej końca jednak nic ciekawego pomijając niektóre mniej i bardziej przyjemne momenty.
    Magda i Krysia (Grzesiek Krychowiak, ale spodobała mu się nowa ksywka) strzelili gole, a ich nie pohamowana radość to było coś pięknego. Magda strzeliła gola w 10 minucie stanęła po trafieniu i wyglądała jakby nie mogła uwierzyć w to co się stało, a potem chyba powstrzymać swojej euforii. Dosłownie przeleciała cale boisko wprost w moje ramiona. Tuż za nią przyleciał oczywiście nie kto inny jak nasza drużynowa lama. Mocno ją przytulił i pocałował na co wszyscy wróciliśmy do gry. Następnie w 20 minucie uszczęśliwił nas Grzesiek swoimi pięknym strzałem główką z rzutu rożnego. Od  naszego wejścia na murawę jako oprawa wyrzucono konfetti i nie wiem co tam było jeszcze, bo wszystko działo się  za moją bramką i nie zwracałam uwagi na to. Znajdował się tam także sektor dla ''gości'' o ile można było nazwać wrogów piłki nożnej tym słowem. Ogólnie nie było z nimi żadnych problemów prócz wybuchów pirotechnicznych, ale to norma na każdym meczu we Wrocławiu na którym byłam tzw. udoskonalenie atmosfery meczowej. Jednak wydarzenia zdawały się robić coraz częstsze, a smuga dymu wkraczała coraz głębiej w stadion. Z początku było czuć siarkę, a odgłosy wybuchów było coraz głośniejsze. W 30 minucie nie widziałam nawet Łukasza.
  • Halo jest tu ktoś - krzyczałam do cieni w szarej poświacie.
  • Mała gdzie jesteś - dawało się usłyszeć głosy piłkarzy.
  • Nic nie widzę boję się i nie wiem co robić.
  • Spokojnie Kehl gada z sędziami o zaistniałej sytuacji nie bój i ani rusz z tego miejsca dobra - uspokajał mnie  Boenisch, który akurat stał najbliżej.
  • Sebastian, a co będzie jak będę musiała bronić, a nic nie widzę - mówiłam czując jak szczypią mnie oczy, ale przedarłam się jakoś do chłopaka.
  • Maleńka tak na początek gra jest wstrzymana póki dym nie zniknie każdy musi siedzieć czy stać na swojej pozycji w której stracił orientację. A Klopp, Fornalik, Kehl i Weidenfeller załatwiają całą sytuację z sędziami i resztą władz - mówił na co mnie przytulił i razem siedliśmy w bramce.
    Po 10 minutach dym się rozszedł, a my od razu ruszyliśmy do gry. Jednak im bliżej ubłaganego końca robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Bardzo blisko mnie leciały petardy i inne, które kilka sekund po uderzeniu o trawę wybuchały. Tworząc kolejną warstwę dymu. 
  • Pomocy - krzyknęłam.
  • O matko co tam się dzieje - zauważył Kehl poszturchując najbliżej stojącego Moritza.
  • O matko trzeba ją stamtąd zabrać - krzyknęła Magda i Mo.
  • No trzeba już coś robię - po czym Niemiec ruszył do akcji.
  • Ciebie też tak szczypią oczy - zagadał Teodorczyk i Großkreutz stojący dość blisko.
  • No tak troszeczkę, ale daję radę wiecie za dużo dymu nam trochę szkodzi.
  • Trochę daje nam nie źle popalić dobrze, że zaraz mamy koniec, bo oszaleje - mówił Teo.
  • Ooo. . . chyba będzie koniec - pokazałam chłopakom na bilbord bez doliczonego czasu na co zareagował sędzia gwiżdżąc.
     Do szatni poszliśmy nieco przygaszeni całą sytuacją, ale dawaliśmy radę. No przecież nie na każdym meczu mamy takie atrakcje. Po chwili jednak zauważyłam obrońców siedzących tak jakby płakali. Podeszłam bliżej by się upewnić, a to co zobaczyłam troszkę mnie przeraziło.
  • Chłopaki co Wam się stało - zapytałam nie wierząc w to co widzę.
  • Co nie nic nie martw się - zareagował Piszczu.
  • Będę, bo jesteście moimi przyjaciółmi.
  • Przestań proszę to tylko trochę za dużo zanieczyszczeń jak na nasz wzrok. Ty też masz takie - wtrącił się Sebastian.
  • O nie idę do pana Mieczysława po pomoc - chciałam wyjść, ale nagle na wysokości brzucha  złapał mnie Leonardo znajdujący się najbliżej.
  • Kurde to boli - krzyknęłam.
  • Oj przepraszam wybacz, ale. . . - nie dokończył, bo akurat do szatni wpadł Peter Krawietz (asystent Jurgena)
  • Nie wychodzić nawet nie wyciągajcie nosa z szatni. Macie zakaz wychodzenia póki nie przyjdzie trener zrozumiano  - krzyczał bardzo zdenerwowany.
  • Tak zrozumiano - odpowiedzieli wszyscy zgromadzeni w szatni w lekkim szoku.
  • O co chodzi wie ktoś - zapytała Magda.
  • No właśnie nie. Pewnie Mario i Błaszczu wiedzą oni są zawsze najlepiej poinformowani - powiedział szczerząc się Marco.
  • Ej ej. . . a co z dziećmi, Eweliną i naszymi rodzinami - zapytałam lekko przez łzy.
  • To ja mam bardzo mądry pomysł - wyrwał się Marcel.
  • Ciekawe jaki - zapytałam razem z Magdą.
  • Ja Marco i Moritz skradniemy się do tamtej szatni po tv i chłopaków.
  • E stary jednak nie masz samych złych pomysłów - objął przyjaciela ramieniem Ilkay.
  • No bez przesady zdarzają mi się bardzo inteligentne pomysły - mówiąc wyszczerzył swoje ząbki.
  • Dobra dobra to ja chcę być na czatach - zaśmiał się Lewy.
  • Okey to my bawimy się w ninja - zapytał ze zdziwieniem Mo.
  • Tak młody idziemy - zaśmiał się Marco i pociągnął kumpla za rękę w stronę drzwi.
  • Gorzej jak ich trener nakryje. Chciałbym zobaczyć ich miny wtedy - zaśmiał się Zlatan siadający obok.
  • Heheheh. . .wyobraziłam sobie ich miny - wybuchnęłyśmy w tym samym czasie z Magdą.
  • Cicho tam no ja tu stoję na czatach, ale nie słyszę nic prócz waszego śmiechu - uciszał nas Robert, który sam nie był lepszy.
     Po kilku minutach nasze ninje były już z nami w szatni i oglądaliśmy relację z boiska. Nie wyglądało to za dobrze nie było już nikogo na sektorze VIP gdzie siedziały nasze rodziny i chore dzieci. Za to sektor gości nadrabiał, służby porządkowe nie dawały sobie z całą sytuacją rady. Ale jakoś z godziny na godzinę bez jedzenia na samych energetykach zauważyliśmy, że nie ma już nikogo kto utrudniał by mecz na tamtym sektorze. Widać było także jak reszta trybun się wypełnia.
  • O tu jesteście wszyscy możecie już wchodzić niestety nie robimy większych zmian, ale za Nevena wchodzi Kuba i tyle - powiedział spokojnie Jurgen, a my ruszyliśmy dokończyć mecz.
     W powietrzu było jeszcze czuć siarkę a na boisku wypalone dziury, ale ogólnie było dobrze. Około godziny 23:50 mecz zakończył się wynikiem. . .

*********
     To tyle na dziś. Wybaczcie, że tak długo nic nie dodawałam. Chciałam dodać coś w piątek, ale zdrowie mi na to nie pozwoliło w sumie nadal nie pozwala, ale musiałam coś dodać. Dziękuję za 2000 wyświetleń, komentarze pod poprzednim rozdziałem liczę, że zawsze już tak będzie. Nie wiem kiedy dodam kolejny, bo ten napisałam łącząc dwa rozdziały napisane na brudno. I nie wiem kiedy przestaną boleć mnie kości. Jeszcze raz Wam bardzo mocno dziękuję.
P.S Jesteś zostaw pamiątkę po sobie :*********

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 25

'' [. . .]Masz moją możesz sobie ją nawet zachować - powiedział dając mi buzi w policzek. Następnie ubrałam się zabandażowałam z powrotem i ruszyliśmy na rozgrzewkę.''


   Wchodząc na murawę poczułam dziwny ścisk w żołądku. Był chyba z wrażenia, bo z trybun było słychać głośne oklaski bijące prosto do piłkarzy. To coś niesamowitego kiedy wychodziło się z ciemnego, przyciszonego korytarza wprost na oświetlone boisko. W myślach miałam tylko, aby poszło nam dobrze. Oczywiście okazało się, że moja, Magdy, Olka i Damiana rodzina była na trybunach i wszystkiemu się przyglądała. Nie mogliśmy ich zawieść, a tym bardziej dzieci, które były z nami, a te bardziej chore oglądały nas w telewizji równo mocno wspierając. Na samą myśl radość jaką zrobimy tym dzieciakom sprawiały, że serce biło mocniej, a łzy same pchały się do oczu. Na początek podzieliliśmy grupy według ustalonego wcześniej składu Ja wraz z Zlatanem i Mitchellem ruszyliśmy do trenerów bramkarzy w pole karne. Piszczu z Boenischem, Perquisem, Schemlzerem i Wasylem rozgrzewali się bardzo blisko nas. Za to Kehl, Leitner, Reus, Krychowiak, Bittencourt, Kirch, Sahin, Polanski, Łukasik i Gündoğan porozrzucani w małe grupki po całej naszej połowie , najdalej mnie znajdowała się Magda z Lewym. Za to na połowie Polski, także porozrzucani byli pomocnicy z napastnikami, czyli Obraniak, Damian, Götze, Kosecki, Błaszczu, Rybus, Majewski, Bender, Bakalorz i Mierzejewski, a także bliżej linii bocznej boiska rozgrzewali się Teodorczyk i Großkreutz. W polu karnym znajdowali się natomiast Weidenfeller, Boruc i Tytoń tuż obok nich był Olek, Hummels, Santana, Subotić i Salomon z Celebanem. Ogólnie składy każdemu odpowiadały. Najwięcej wycisku dostawali Ci z pierwszej jedenastki (na przypomnienie pogrubieni). Początkowo wszyscy praktycznie udawali, że biegają mówiąc wprost obijali się jak to dość często było w ich przypadku.
  • A Wy co na wakacjach nie jesteście i jeszcze trochę czasu nam zostało ruszać dupy - krzyczał jeden przez drugiego trenerów.
  • Dobra, dobra i tak wygramy - krzyknął Lewy, który akurat przebiegał koło mnie.
  • Lewandowski nie bądź taki przemądrzały - powiedział Klopp do swojego podopiecznego.
  • A co nie mam racji. Z taką drużyną to nawet na koniec świata - śmiał się polski napastnik.
  • Możemy iść nawet na mistrzostwa świata - dopowiedział Reus.
  • Heheh. . . głuptasy - zaśmiała się Magda która, także biegała z Robertem.
  • A jakie kochane - zaśmiał się Moritz z Boenischem.
  • No oczywiście - widziałam dalej uśmiech Magdy. To było miłe uczucie, że jest w końcu szczęśliwa.
  • Dobra teraz poćwiczmy podania, a potem pójdziemy na bramkę - zarządził Jurgen.
  • Okey - odpowiedział Perquis. Po 20 minutach podań wszyscy do mnie podeszli. A z lini pola karnego wykonywali naraz podania.
  • Ej to zamach na mnie czy co - krzyknęłam przestraszona akurat w tym momencie bramkarze dawali mi dobre rady na mecz.
  • Tak gramy w dwa ognie 22 na 1 - zaśmiał się Boenisch.
  • Okey okey, ale nie wszyscy na raz co nie mam 21 rąk i nóg - po czym pokazałam im język.
  • Nam pokazujesz język nam - mówił dalej śmiejąc się.
  • Tak Wam, bo zasłużyliście - dalej pokazywałam im język.
  • O nie my się tak nie bawimy zaraz Cię dorwiemy - wtedy zaczęli mnie gonić Sebastian, Piszczu, Moritz i Krychowiak.
  • Słabeusze z Was - krzyczałam uciekając po liniach bocznych i końcowych tak, aby trenerzy się nie domyślili co my robimy.
  • I tak Cię dorwiemy - krzyczał Krychowiak.
  • No nie wiem Krysia czy mnie dogonisz. Coś słabo wyglądasz - drażniłam chłopaka.
  • No to zobaczymy - po czym przyspieszył tempo. Nawet nie wiem kiedy, a znalazłam się w kogoś  ramionach.
  • Oj. . .- rzekłam z miną zbitego kota.
  • No co teraz już nie jesteś taka mądra co - uciszył mnie piłkarz.
  • O cześć Sebastian.
  • O już Cię nie boli - wpadł na nas przerażony Moritz przy okazji taranując nas.
  • Ała kurde Mo patrz jak chodzisz - krzyknął Seba leżący na samym dole.
  • Co??!! Nie zjadłam kilka tabletek, nasmarowałam się maściami, obandażowałam i oto jestem. A ogólnie wygodnie mi się leży ma brzuchu Boenischa.
  • Heheh. . . rany jak ja Cię kocham taką jaką jesteś - rzuciła mi się w ramiona Magda.
Po 1,5 godzinie trener zwołał  wszystkich do szatni, bo była już  18:30 po wejściu wskoczyliśmy w ubrania meczowe. I nieco zestresowani kroczyliśmy do tunelu. Kapitanem BVB  został oczywiście  Sebastian Kehl, który w drugiej połowi miał zejść i według siebie samego wybrać swego zastępcę. A Polski został Weidenfeller, który potem miał oddać opaskę Błaszczykowskiemu.
  • Denerwujesz się - zapytał Leitner stojący za mną
  • Troszeczkę - czułam jak mi się wszystko trzęsie.
  • Spokojnie będzie dobrze - uśmiechnął się do mnie kapitan mojej drużyny.
  • Wiem, ale wiesz mój pierwszy mecz.
  • Rozumiem jak byłem w Twoim wieku też się tak denerwowałem - zagadał Weidenfeller.
  • Okey postaram się uspokoić kapitanie dam wam wzór i szczęście po wygranym meczu.
Kiedy już wszyscy przyszli razem za sędziami ruszyliśmy w głąb boiska. Szłam jako druga przede mną szedł Kehl za mną Mo, Piszczu, Sebastian, Damien, Marcel Marco, Grzesiek, Magda i Lewy. A przeciwnej drużynie Weidenfeller, Mats, Olek, Felipe, Neven, Ludo, Damian, Mario, Kosecki, Teodorczyk i Großkreutz. Każdy z nas miał małe dziecko, które chyba denerwowało się bardziej od nas. Najmilsza rzecz jaka mnie spotkała to to, że byliśmy mieszaną drużyną i tak skandowali nasze nazwiska. Najpierw oczywiście odśpiewaliśmy hymn Polski, następnie Borussii. A potem bardzo nie typowo wyczytano nasze nazwiska wraz z numerkami. Najlepszym momentem jest to kiedy wyczytują Zuzanna Padlowska bramkarz BVB trzeba się odwrócić i pomachać. Normalnie zamurowało mnie na to wszystko jak by we śnie pomachałam po czym reszta drużyny i ruszyliśmy na swoje pozycje. Stanęłam na bramce kiedy usłyszałam pierwszy gwizdek serce zabiło mocniej po czym wróciło do normalnego bicia. Już tak bardzo nie denerwowałam myślałam, że to kolejny mini mecz taki jak zawsze na treningach. . .

******
Miałam to dodać za kilka tygodni, ale nie mogę żyć bez bloga. Dziś wróciłam z udanego meczu Śląska, a do tego Borussia ładnie wygrała 4:2 z Augsburgiem. Te mecze bardzo poprawiły mi humor. Dziękuję także za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem. Dziękuję i liczę na więcej :D

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 24

''[. . .]   Siemanko. Poznajesz starych znajomych. . . - zagadał.
  • O matko. . . .''


Moim oczom ukazał się dwie męskie sylwetki, a za nimi trzecia nie za bardzo wyraźna. Przypominała kobiecą ale nie byłam pewna. Choć bardzo się zdziwiłam widząc Patryka i Pawła (Pablito) to mimo wszystko bardzo się ucieszyłam. Wpadłam wprost w ramiona Patryka. Nie zważając na ból.
  • No widzę, że się tutaj nie źle denerwujesz- zaśmiał się.
  • A ja - zapytał Paweł.
  • Cześć - przybiłam mu żółwika.
  • Aha, czyli nie mam co liczyć na więcej - zapytał smutnym głosem.
  • Przykro mi, ale ja też mam uczucia - odpowiedziałam.
  • I jak grasz dziś - zapytali razem po chwili.
  • No, a jakże inaczej. Spróbowali byście tylko we mnie zwątpić.
  • No, a na jakiej pozycji ??
  • A zapomniałem powiedzieć ona jest uniwersalna - dołączył Moritz obejmując mnie ramieniem.
  • Jak uniwersalna, bo nie rozumiem. W jednym meczu grasz jako powiedzmy napastnik i obrońca - zapytał Patryk wytrzeszczając oczy.
  • No normalnie jak zajdzie potrzeba to na przykład w drugiej połowie mogę wejść zamiast bramkarza, obrońcy, pomocnika czy napastnika. To zależy tylko od wymaganej sytuacji w jakiej znajdą się trenerzy. Ale ogólnie w dokumentach mam wpisane uniwersalny. Bramkarz.
  • Aaa. . . Dobra teraz czaję. To jednak nie jesteś taka zła za jaką Cię uważaliśmy - mówił dalej patrząc na Niemca obejmującego mnie.
  • A tak po za tematem jesteście razem - zapytał ze smutkiem w głosie. Na co my spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem
  • Poważnie pytam - bardzo się oburzył na naszą reakcję.
  • No, a my odpowiadamy, że nie - powiedział Mo na co przytaknęłam.
  • A, bo wyglądacie jak para. Pasujecie do siebie nawet - powiedział Patryk i przytakujący Pablito.
  • Dzięki, ale nie jesteśmy razem i wątpię żebyśmy byli - odpowiedziałam smutnym głosem na co Mo też posmutniał, ale potem podejrzanie się uśmiechnął.
Kiedy tak gadaliśmy ta trzecia osoba zaczęła rozmawiać z Damianem.
  • Mo kto to jest - zapytałam po chwili wskazując na nieznaną osobę.
  • A kiedyś podsłuchałem jak rozmawiałaś, że brakuje Ci przyjaciół jeszcze na tym meczu, bo ma być cała rodzina, która będzie Cię wspierać w pierwszym meczu takiej rangi. Łatwo było ściągnąć Twoich kumpli. Z  nią było nieco gorzej - w tym czasie podszedł Piszczu z tą dziewczyna.
  • Pewnie męczysz chłopaka pytaniami co - zażartował Łukasz.
  • No trochę chcę się dowiedzieć co wy kombinujecie - odpowiedziałam.
  • No my nic nie kombinujemy chcemy żebyś mimo wszystko była szczęśliwa, a ma się swoje wtyki także było ciężko, ale posłałem ludzi do Czarnej i oto Twoja najbliższa osoba - uśmiechnął się do tajemniczej postaci.
  • Czarna, czarna. . . czekaj mówi mi to coś - wtedy dziewczyna ściągnęła kaptur.
  • O rany Ewelina - z tego wszystkiego popłakałam się.
  • Ej kochana nie płacz - przytuliła mnie na co zareagowałam jeszcze większym szlochem.
  • To sen to na pewno piękny sen, ale nie nie budźcie mnie ja chce dalej śnić. Nie poznałam Cię siostrzyczko tak bardzo tęskniłam - z każdym słowem płakałyśmy coraz bardziej.
  • No ja tak samo - stałyśmy tak po czym weszłyśmy do tunelu tam rozmawiając i wspominając stare dobre czasy. Plotkowałyśmy tak około 1.5 godziny aż niestety musiałyśmy się pożegnać. Ewelina, Patryk i Paweł poszli na trybuny do moich rodziców. A ja z chłopakami i Magdą do szatni.
  • No hej dziewczyny mogły byście zostać w tych sukienkach tylko nie wiem czy te szpileczki to wygodne - zagadał Mitchell.
  • Nie są wygodne za to piękne - odpowiedziałyśmy.
  • No jak to mówi moja narzeczona. To co że nie wygodne przynajmniej umrę w pięknych butach - cytował Lewy.
  • Dobra jest problem spodenki dostałyśmy, ale co z koszulkami - zapytałam po chwili .
  • No wiesz zawsze możesz wyjść w korkach, ochraniaczach, nowych rękawicach, tych naszych spodenkach z 7 i nic więcej oprócz tego co masz na sobie (miałam top i zabandażowany brzuch) - wkręcił się Götze.
  • Ty młody nie rozpalaj się tak za bardzo może co - przystopował Go Reus i Magda.
  • Tylko po co Ci ten bandaż masz idealny brzuch - wtrącił się Schieber siedzący na ławce obok.
  • Nie Twój interes Julian - odwarknął zdenerwowany Reus.
  • Spokojnie Marco jak chcą wiedzieć to się dowiedzą w końcu  i dadzą mi spokój - mówiąc odwijałam bandaż, a chłopcy zaniemówili.
  • Oooo. . kurwa - krzyknął Piszczu Błaszczu i Lewy, którzy weszli do szatni wołając na rozgrzewkę.
  • Co się stało - krzyknął zdenerwowany Łukasz.
  • Nic po prostu naciskaliśmy ją aby powiedziała co jest, że jak ktoś ją dotknie czy coś to krzyczy z bólu i nie pokazuje brzucha- wytłumaczył Hummels.
  • No i teraz żałujemy - odpowiedział Santana.
  • No to świetnie, a teraz ruchy na murawę - krzyknął zły Kuba.
  • Hmm. . . Jakbym miała chłopaka (spojrzałam na przyjaciółkę) to miała bym pewnie jego koszulkę, a tak to nie mam nic. O może pójdę do Piszcza może pożyczy mi swoją z BVB.
  • Czekaj - krzyknął Moritz, a piłkarze patrzyli jak pomocnik do mnie podbiega.
  • Tak - zapytałam lekko przestraszona.
  • Masz moją możesz sobie ją nawet zachować - powiedział dając mi buzi w policzek. Następnie ubrałam się zabandażowałam z powrotem i ruszyliśmy na rozgrzewkę.
******
Przepraszam, że tak późno, ale długo walczyłam, aby się przełamać. Mam wielkiego doła po wczorajszym dniu, a jeszcze mecz Borussii mnie totalnie dobił. Miałam nawet myśli skończenia bloga pokłóciłam się z chłopakiem mam dość nie wiem kiedy dodam kolejny, ale obiecuję, że nie zakończę w połowie bloga i będzie wiele ciekawych postów w dalekiej przyszłości. Na razie odpoczywam muszę trochę rzeczy przemyśleć. Liczę na komentarze :** I wybaczcie :(((((((((((((((

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 23

'' [. . .]Okey to ja lecę mój drogi trzymaj kciuki.- pocałowałam chłopaka i poleciałam do sali konferencyjnej. . . ''

 Rozdział z dedykiem dla :
WildChild09 ,
Anonimka :) ,
Pyska ,

 Błaszczykowskaa ;D ,
dominika borkowska ,
Daniella Diaz , 
Anna Wielądek , 
Tośka,
Szczypiorek i inne anonimy. 
Dziękuję Wam za swoją obecność i komentarze : *****
  
Najpierw zajrzałam na siłownię, bo była już 15:10, a tam byli już wszyscy.
  • O Zuzanna czekamy właśnie na Ciebie - zaczepili mnie trenerzy.
  • Czemu na mnie - zapytałam patrząc na zdenerwowanie Magdy, Damiana i Olka.
  • No bo idziesz z nami na wywiad - powiedział Klopp z uśmiechem na twarzy.
  • Ale co jak ja nie wiem o co chodzi - w tym momencie przytulił mnie Mo.
  • Ja nie dam rady wyjść i mówić do tych kamer, zacznę się jąkać nie potrafię występować przed tyloma ludźmi. Przepraszam trenerów i Was przyjaciele, ale Łukasz, Pan Fornalik i Klopp pewnie pamiętają o tym pierwszym dniu kiedy wszystko się zaczęło - mówiłam lekko smutna.
  • Mówisz o tej zmieszanej szatynce która zaniemówiła w drzwiach . . .- Jurgen mówił by dalej, ale Andreas Beck (trener sprawnościowy) puknął Go w ramię.
  • My o niczym nie pamiętamy - próbował uspokoić napięcie Piszczu i Fornalik.
  • Dobra i tak wiem swoje nie dam rady.
  • Zuzka wiem, że dasz pomyśl sobie, że znowu jesteś na jasełkach przebrana nikt Cię nie zna.
  • No posłuchaj Magdy ona ma rację nie możesz myśleć o tym co się dzieje ważne tylko żebyś na tyle inteligentnie odpowiadała, aby nikt się nie uczepił Twoich słów - powiedział Błaszczu.
  • Pff. . . - coraz bardziej się denerwowałam.
  • A kto idzie - zapytał nie poinformowany Moritz.
  • Idę Ja, Sebastian, trenerzy, Magda, Damian, Olek i Zuzka tylko musi się przełamać - mówił Kuba.
  • OMG . . . - z chwilą na chwilę coraz bardziej się denerwowałam.
  • Mała dasz radę też się denerwowałem przed pierwszym wywiadem - powiedział Mario podchodząc do mnie.
  • Ale wiesz w sumie łatwiej jest się wypowiadać po udanym meczu niż przed nim - odpowiedziałam.
  • No masz rację, ale przecież to Twój pierwszy mecz w wielkim tego słowa znaczeniu - zaczepił mnie Marco.
  • No tak pierwszy. . .- na chwilkę zamilkłam, a wtedy milion myśli napłynęło mi do głowy.
  • Dobra to co zdecydowałaś się - błogą ciszę przerwał Damian.
  • Dobra pójdę, ale coś czuję, że coś z tego wyniknie tylko nie wiem co dokładnie.
  • Matko jestem z Ciebie dumny - przytulił mnie Mo, Łukasz i Mario .
  • Ałć to boli - zero reakcji.
  • Chłopaki to boli - powtórzyłam nieco głośniej na co zareagowali w końcu.
  • Ojej przepraszamy - odpowiedzieli jak w przedszkolu.
  • Dobra idziemy droga młodzieży - krzyknęli trenerzy.
  • Panie przodem - odezwał się Damian gestykulując ręką jak dżentelmen.
  • Dziękujemy - zaśmiałyśmy się z Magdą.
  • Wariaci wokół nas wszędzie debile normalnie - powiedziałam nadal się śmiejąc.
  • Zaczekajcie - usłyszałyśmy w oddali tuż przed salą konferencyjną.
  • Co . . .- zaczęła Magda, ale Marco uciszył ją pocałunkiem.
  • Co jest - zapytałam się Moritza, gdy tylko zobaczyłam się za całującą parą
  • O jakie to romantyczne- odpowiedzieliśmy razem.
  • Coś chciałeś ode mnie czy tylko towarzystwo Reusowi dotrzymujesz - zapytałam uśmiechając się.
  • Tak znaczy nie, ale chciałem życzyć Ci powodzenia mała - po czym poczochrał mi włosy.
  • Ej NIE DOTYKAJ WŁOSÓW - krzyknęłam, bo nienawidzę jak ktoś niszczy mi włosy.
  • Oj zapomniałem wybacz pogadamy po meczu - zmieszany uciekł na siłownię.
  • Bleee. . . Starczy tych czułości na teraz. Chodźmy tam, bo chce mieć to za sobą, a zaraz się spóźnimy - mówiąc pociągnęłam przyjaciółkę za rękę.
  • To powodzenia - blondyn wysłał jej buziaka.
Po wejściu na salę usłyszałam flesze i dźwięk nagrywających kamer. Po czym usiedliśmy : Klopp, Ja, Kuba, Magda, Sebastian, Olek, Fornalik, Damian i Tomasz Rząsa.
  • Dzień dobry - ktoś rzucił wśród paparazzi.
  • Dzień dobry - odpowiedzieliśmy razem.
  • Widzimy nowe nieznane twarze można wiedzieć do kogo należą - padło kolejne pytanie.
  • A to są nasi nowi podopieczni Damian Kowalski, Aleksander Słabowski, Magdalena Padlowska, a także Zuzanna Padlowska - wymieniał Pan Rząsa na co każdy z nas wstawał.
  • Dobrze więc skąd jesteście - znów zapytali.
  • Jesteśmy ze szkoły w Wołowie, ale ogólnie pochodzimy z innej miejscowości - odpowiedziała Magda.
  • Panie Fornaliku czy zdecydował się Pan na mieszane drużyny - zapytała reporterka Onetu.
  • Tak oczywiście to był trudny wybór, ale wraz z Jurgenem pragnęliśmy sprawdzić naszych nowych podopiecznych.
  • A na jakich pozycjach wystąpią nasze młodziki - zapytano.
  • A no więc Magda jest napastnikiem , Zuzanna jest jak to się mówi uniwersalna - odpowiedział Klopp, ale brukowcy przerwali.
  • Jak uniwersalna. Nie da się przecież grać w jednym meczu na pozycji bramkarza i na przykład napastnika - pytali z oburzeniem
  • No o to właśnie chodzi, że jak zabraknie nam powiedzmy obrońcy będzie tam grać, jeśli napastnika to wsadzimy ją na taka pozycję, ale najlepiej jej idzie na bramce - dokończył Niemiec.
  • Czyli w dzisiejszym meczu zobaczymy ją na bramce - pytanie padło do Błaszczykowskiego.
  • Nie wiem to zawodnik Borussii, także lepiej pytać się Sebastiana - uśmiechnął się do kolegi.
  • Ja nie wiem to będzie dziś niespodzianka w 100 % chcemy Was zaskoczyć.
  • Zuzanno denerwujesz się - zapytano mnie na co pewnie wyskoczył mi burak na twarzy.
  • Troszeczkę się denerwuję. Próbuję jakoś nie myśleć o tym meczu i tylu kibicach na trybunach. Młodych kibicach, bo przecież gramy dla dzieci chorych na nowotwory.
  • Tak właśnie Zuzanno dlaczego wybraliście ten temat podobno mieliście bardzo wiele innych propozycji - ktoś znów zadał mi to pytanie.
  • Tak mieliśmy, ale wiem jak ciężko jest rodzicom chorych dzieci. Nie każdych stać na leki ani bardzo drogie leczenie, a nie zawsze wszystko pokrywa państwo.
  • Dobrze w takim razie powodzenia i do boju orły i  pszczoły.
  • Nie dziękujemy do widzenia - po czym wszyscy udaliśmy się do wyjścia.
Następnie wszyscy udaliśmy się do szatni gdzie poznaliśmy składy :
  • Mamy dla Was już ułożone składy mamy tylko nadzieję, że Wam się spodoba - zaczęli Klopp i Fornalik.
W podstawowym składzie  Borussia Dortmund / Polska

Na bramce : Zuzanna Padlowska / Roman Weidenfeller
Obrońcy : Łukasz Piszczek / Mat Hummels
Sebastian Boenisch / Aleksander Słabowski
Damien Perquis / Felipe Santana
Marcel Schmelzer / Neven Subotić
Pomocnicy : Moritz Leitner / Damian Kowalski
Sebastian Kehl / Ludovic Obraniak
Marco Reus / Mario Götze
Grzegorz Krychowiak / Jakub Kosecki
Napastnik : Magdalena Padlowska / Łukasz Teodorczyk
Robert Lewandowski / Kevin Großkreutz
  • I tyle - zapytałam 
  • Tak reszta oprócz Schiebera i Wawrzyniak zawieszeni w swoich obowiązkach - odpowiedział Klopp.
  • Ale trenerze - oburzyli się zawieszeni piłkarze.
  • Nie ma żadnego, ale musicie ponieść konsekwencje swojego zachowania.
  • No dobra możemy wrócić do hotelu czy mamy przebywać na trybunach - zapytali.
  • Zostańcie lepiej z nami tutaj - odpowiedział Fornalik.
  • No to fantastycznie stoję na bramce- krzyknęłam wpadając Piszczowi w ramiona.
  • No to super cieszę się, ale ogólnie jesteśmy razem w drużynie - uśmiechnął się.
  • Tak i to jest wspaniałe, a gdzie jest Moritz - zapytałam.
  • A już wszyscy wyszli na murawę idziesz - zapytał podając mi rękę.
  • Czekaj zapudruję tylko oko.
  • Dobra to poczekam - po 5 minutach wyszłam gotowa i ruszyliśmy w centrum stadionu.
  • O rany, ale dziwnie chodzi się w szpilkach po tym boisku.
  • Spokojnie nie jest pewnie tak źle tutaj chodzi tylko o wyluzowanie. Wybaczysz jak Cię teraz zostawię - zapytał niepewnie.
  • No okey rozumiem idź - odpowiedziałam.
  • No zaraz ktoś powinien do Ciebie wpaść - podejrzanie się uśmiechnął i poszedł dalej.
Stałam chwilkę, ale po chwili zrozumiałam, że mam telefon ze słuchawkami w torebce. Założyłam je puściłam ulubioną piosenkę i zaczęłam przyzwyczajać się do atmosfery. Kiedy to nagle ktoś mnie zaczepił 
  • Siemanko. Poznajesz starych znajomych. . . - zagadał.
  • O matko. . . .
*****
Jak myślicie kto to może być ?? Postaram się jutro dodać następny, ale to się okaże czekam na przynajmniej 4 komentarze. Mam nadzieję, że się uda. :***