''[. . . ]No i ruszyliśmy na
spacer po Wrocławiu. Ja w objęciach Marco, obok nas Mario, a z tyłu za
nami rozmarzony i zakochany Mo. Mam nadzieję, ze coś z tego w końcu
będzie. . .''
- Jesteśmy - krzyknęli.
- Co przecież nawet godzina nie minęła - mówiłam lekko zdziwiona.
- No wiesz nasz Łukasz nie wie co to spokojna i wolna jazda - rzekł Lewy.
- No w sumie to nawet dobrze, że jesteśmy tak szybko. Posiedzimy chwilkę u mnie dobra - zapytałam lekko niepewna ich reakcji.
- No oczywiście myślisz, że dlaczego brałem koszulkę, plakat i markera - uśmiechnął się Robert.
- Okey tylko ostrzegam przed swoją siostrą - powiedziałam wysiadając z samochodu.
- Czemu pewnie nie jest, aż tak straszna jak nasze poprzednie obozowiczki - dalej zagadywał mnie napastnik z obrońcą wylatując za mną .
- No właśnie popieram Lewego ich to nikt nie pobije. Oprócz tego, że ''wielkie znawczynie'' piłki nożnej to jeszcze tak brzydkie i niezdarne, że wolę nawet tego nie wspominać - śmiał się Piszczu.
- Aha to widzę, że nie źle. Ale i w tym roku jakieś dwie piękności się nie trafiły. Znaczy Magda jest bardzo ładna i w ogóle. Ja osobiście jestem brzydka, ale za to znam się troszeczkę na piłce, choć jeszcze wiele mi wiedzy brakuje - mówiłam, a piłkarze patrzyli na mnie z miną WTF.
- Nie przysmerfił Ci ktoś dawno - zapytał oburzony Lewandowski.
- No wiecie kilka dni temu Schieber, a potem dość mocno przytulając Wasyl.
- Dobra siadaj musimy pogadać - powiedział Piszczek takim tonem, że poczułam się jak na rozmowie z rodzicami.
- Okey po Twoim tonie domyślam się szczerej rozmowy - niepewnie się uśmiechnęłam siadając na ławkę pod domem.
- No więc teraz nas słuchaj - usiedli jeden po mojej lewicy, a drugi prawicy.
- Dobra słucham .
- A więc jak jeszcze raz powiesz mi, że jesteś brzydka to się obrażę i więcej do Ciebie nie odezwę. Po drugie nie jesteś brzydka i nawet nie masz prawa tak myśleć kochana - mówił Piszczek.
- A po trzecie jakbyś nie była tak ładna to Leitner, Damian i Mitchell nie latali za Toba jak na skrzydłach. A tym bardziej 24 godziny na dobę nie gadali na Twój temat - wtrącił się Lewy, a mnie lekko zamurowało.
- O i jeszcze ten cały Aleksander, który jakby mógł zjadł Cie wzrokiem - dodał Łukasz.
- Co to nie prawda to są tylko przyjaciele nic nie mam do Damiana ani Olka, a tym bardziej do Langeraka. Bardzo ich lubię i traktuję jak braci, bo w tak krótkim czasie tak bardzo mi pomogli i nic więcej - wytłumaczyłam im wszystko i ruszyłam do drzwi.
- O widzisz, ale nie zaprzeczyłaś nic na temat Mo - dalej drążyli, ale ja już nic nie odpowiedziałam. Udałam się do swojego domu. Nie pukając weszłam do mieszkania. Mama jak zawsze krzątała się po kuchni, tato siedział przed laptopem, a siostra z Eweliną buszowały po moim pokoju.
- Cześć jestem. I to nie sama - krzyknęłam nie widząc żadnej reakcji.
- Cześć co Ty znaczy Wy tak szybko - mama stała przy kuchence totalnie w szoku widząc polskich piłkarzy.
- A no, bo Łukasz zapomniał jak jeździ się pomału i jakoś tak wyszło, że już jesteśmy - mówiłam uśmiechając się do rodzinki.
- O matko czy to. . to. . to. . Ro. . .Ro. . Rob. . .Robert Lewandowski i Łu. . . Łu. . . Łukasz Piszczek - zaczęła krzyczeć moja siostra.
- Łucja uspokój się może co nie rób mi siary - próbowałam ją uspokoić.
- Spokojnie to nawet miłe - napastnik uśmiechnął się po czym wszedł do pokoju.
- Hejka Siostrzyczko - przywitałam się z Eweliną (zawsze do niej tak mówiłam)
- Witam - powiedziała lekko zawstydzona widząc chłopaków.
- Czyli nie muszę Wam chłopaków przedstawiać - uśmiechnęłam się do rodziców, a oni wybuchli śmiechem. Rodzice bardzo polubili moich przyjaciół i mieli nadzieję, że to nie ostanie takie odwiedziny. O 12:30 ruszyliśmy w drogę do Wro.
- Jak tam podobało Ci się u mnie - zagadałam do przyjaciółki.
- A okey masz bardzo miłych i troskliwych rodziców. A Łucja nie jest, aż tak straszna fajnie się z nią o Tobie plotkuje - mówiąc zaczęła się śmiać.
- No to się cieszę, że Ci się podobało.
- A my Ci obiecujemy nie zapomniany dzień w życiu - dopowiedział Łukasz. Dalej wracaliśmy tak gadając o wszystkim i niczym, ale co słowo się śmiejąc. Kiedy o 13:10 podjechaliśmy pod stadion wszyscy już czekali na nas i autokar, który jak zawsze się spóźniał.
- Siemanko gdzie trener - zapytał Lewy Marco.
- No właśnie nie wiem godzinę temu wraz z Fornalikiem pojechał do jakiegoś urzędu i nadal ich nie ma.
- A to nie źle - uśmiechnął się.
- Bez nich tez możemy pojechać - palnął po chwili namysłu Mario.
- Jejku Mario jak Ty coś palniesz to nie wiadomo jak zareagować - powiedziała Magda.
- Oj tam i tak nie pobije Zuzanny. Ona taka cicha, spokojna, opanowana, ale jak coś czasami powie to powala na kolana - szturchnął mnie widząc, że kogoś szukam.
- Co?? Przepraszam nie słuchałam Was - mówiąc czułam jak mi rumieńce na twarzy wychodzą.
- No my już wiemy na kogo się tak zapatrzyliśmy - spojrzeli na siebie Łukasz z Robertem.
- Na kogo - zapytał ciekawski Mario.
- Nic męska plotkaro - dźgnął przyjaciela Marco.
- Nie jestem męską plotkarą - zbuntował się młody Niemiec.
- No nie była bym tego taka pewna cały dzisiejszy spacer opowiadałeś nam nie stworzone historie - zareagowała Magda.
- Oj dobra już się nie odzywam do Was foch forever - udał oburzonego.
- Oo ktoś tu będzie forever alone - do przedrzeźniania dołączył,także Krychowiak.
- No, a Ty jak zawsze spóźniony - Powiedział Damien.
- Nie jak zawsze nie jak zawsze już nie przesadzajmy. Byłem tu dużo przed czasem, ale nikogo nie było więc poszedłem na basen troszkę się tam zasiedziałem no i tak jakoś wyszło, że przyszedłem dopiero teraz - mówił a wszyscy patrzyli na niego z politowaniem.
- Tak więc właśnie musiałem mieć wielkie wejście. A tak ogólnie gdzie trener??
- Ni ma czekamy na Niego właśnie - odpowiedziałam wracając do świata żywych.
- O widzimy ktoś tu wrócił do nas z zaświatów - powiedział Perquis.
- A tak ogólnie kto jedzie - zapytała Magda.
- No na pewno Zuzka, Ty, Piszczu, Błaszczu, Lewy, Krysia, Sebastian, Marco, Mario, Olek, Ewelina no i Damien - powiedział Damian, który doszedł niedawno z Olkiem.
- A i trenerzy - dodał uśmiechnięty Moritz z Leo wraz z Fornalikiem i Kloppem.
- No to co ruszamy - krzyknęli spóźnialscy.
- Oczywiście - odpowiedzieli wszyscy.
- Ej widzicie to co ja czy mam przywidzenia - mówiłam wskazując na chłopaka o kulach.
- Hm. . . mówisz o tym mężczyźnie co tam stoi bardzo podobny do Wojtka, który nie dawno był w głębokiej śpiączce, a teraz szwenda się po korytarzu - podszedł do mnie Lewy zarzucając rękę na moje ramię.
- Tak właśnie o nim - w tej chwili chłopak się obrócił, a ja od razu podbiegłam się do niego przytulić.
- Jezu . . . - rzuciłam się mu w ramiona od razu totalnie się rozklejając.
- Wystarczyło by Wojtek, księżniczko - powiedział śmiejąc się.
- Mój Książę się w końcu obudził i nawet chodzi. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- No widzę chcesz nie udusić - na co Go puściłam, a reszta podeszła się przywitać.
- Siema stary - po kolei podchodził Lewy, Piszczu, Błaszczu, Seba, Krysia itd.
- No nareszcie dobrze Cię widzieć w świecie zdrowych i szalonych - podszedł do Niego Klopp i uściskał.
- Miło mi słyszeć takie słowa z Pana ust - powiedział uśmiechnięty Wojtek.
- A mi bardzo serdecznie jest widzieć Ciebie Wojtku w lepszym stanie niż ostatnio. A w ogóle mów mi Jurgen - podał bramkarzowi dłoń.
- Co tu robicie - zapytał po chwili.
- A my tu do dzieci. Oglądałeś może tv ostatnio - zapytał Szczęsnego Fornalik.
- No oglądałem i muszę Was pochwalić, a zwłaszcza naszych obozowiczów - uśmiechnął się do nas.
- Oj tam to tylko mecz o bardzo ważnym celu dla dzieci.
- Czyli wpadliście do naszych małych potworków.
- Tak właśnie. A co chcesz się dołączyć- zapytałam po chwili.
- No jasne stęskniłem się za Wami a zwłaszcza za Tobą mała - przytulił mnie. Następnie Trenerzy podzieli nas na dwie następujące grupy. . .
To tyle na dziś mam nadzieję, że Wam się podoba, bo mi jakoś tak nie specjalnie. Tak trochę bez sensu. A tak ogólnie jak wrażenie po wczorajszym półfinale, bo u mnie jeszcze emocje nie opadły. Choć bez urazy denerwują mnie kibice Realu swoimi komentarzami.
Mi się rodział podobał.Nawet bardzo świetny był :********** <3 <3
OdpowiedzUsuńTwój Misiek :***** <3 <3 <3
Nie jest bez sensu jest świetny! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńMnie osobiście podczas meczu denerwował Ramos ;/
Ale tak ogólnie to jest super BVB w finale! <33
Nie tylko Ciebie :(
UsuńAle troszkę mi ich żal, ale niestety ich era się już kończy. Na każdego przyjdzie czas. . .
Kocham te opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, czekam na kolejny :3
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/ komentarz mile widziany :)
Pozdrawiam!
Bardzo się podobał ;)))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne ;) a co do półfinału, BVB mogło coś strzelić a Ramos i Alonso :P nie falować Roberta. :))
Pączuś ;)
Zgadzam się :D
UsuńBoski ten blog i życzę Wojtusiowi aby wracał do zdrowych i na więcej
OdpowiedzUsuńChOkOlAtE
... `nie jesteś brzydka i nawet nie masz prawa tak myśleć kochana`... Oo taaak ;p Ja nie zwlekam lece czytac 31 ;p
OdpowiedzUsuń