środa, 1 maja 2013

Rozdział 30


''[. . . ]No i ruszyliśmy na spacer po Wrocławiu. Ja w objęciach Marco, obok nas Mario, a z tyłu za nami rozmarzony i zakochany Mo. Mam nadzieję, ze coś z tego w końcu będzie. . .''





Podczas podróży siedziałam tyłu, bo chłopcy obgadywali ważny mecz kiedy wrócą do Dortmundu. Tak niestety jeszcze tylko 6 dni i wracamy do domów, a potem znów w maju mamy obóz tym razem w Warszawie, albo w Dortmundzie, czyli chłopaków zobaczymy dopiero za 4 miesiące. Oczywiście Damian, Olek, Magda i Ja jesteśmy bardzo ciekawi gdzie wylądujemy osobiście mogła bym jechać do Niemiec, ale w Polsce też mogę zostać. Dowiemy się także czy nasze Trio zostaje za granicą czy także będzie wracać na obóz do stolicy. Mam nadzieję, że zostaną w Dortmundzie, a do Polski przyleci 3 niemieckich zastępców. Na myśli mam oczywiście Leitnera, ale żeby nie czuł się samotny może być jeszcze Leo i Mitchell. Ale w sumie wszystko mi jedno kto zostanie lubię wszystkich chłopaków oprócz Schiebera. To może trochę nie miłe, ale i on mnie nie lubi od początku było to widać, a najbardziej wtedy jak się wkurzył i kopał piłki w bramkę robiąc mi krzywdę. Bardzo bym chciała, aby Mo został razem ze mną, bo przy nim czuję się potrzebna i w ogóle. Jak Go nie ma gdzieś w okolicach to jakoś mi tak smutno. Rozmyślała bym tak dłużej, ale chłopcy mi przerwali.
  • Jesteśmy - krzyknęli.
  • Co przecież nawet godzina nie minęła - mówiłam lekko zdziwiona.
  • No wiesz nasz Łukasz nie wie co to spokojna i wolna jazda - rzekł Lewy.
  • No w sumie to nawet dobrze, że jesteśmy tak szybko. Posiedzimy chwilkę u mnie dobra - zapytałam lekko niepewna ich reakcji.
  • No oczywiście myślisz, że dlaczego brałem koszulkę, plakat i markera - uśmiechnął się Robert.
  • Okey tylko ostrzegam przed swoją siostrą - powiedziałam wysiadając z samochodu.
  • Czemu pewnie nie jest, aż tak straszna jak nasze poprzednie obozowiczki - dalej zagadywał mnie napastnik z obrońcą wylatując za mną .
  • No właśnie popieram Lewego ich to nikt nie pobije. Oprócz tego, że ''wielkie znawczynie'' piłki nożnej to jeszcze tak brzydkie i niezdarne, że wolę nawet tego nie wspominać - śmiał się Piszczu.
  • Aha to widzę, że nie źle. Ale i w tym roku jakieś dwie piękności się nie trafiły. Znaczy Magda jest bardzo ładna i w ogóle. Ja osobiście jestem brzydka, ale za to znam się troszeczkę na piłce, choć jeszcze wiele mi wiedzy brakuje - mówiłam, a piłkarze patrzyli na mnie z miną WTF.
  • Nie przysmerfił Ci ktoś dawno - zapytał oburzony Lewandowski.
  • No wiecie kilka dni temu Schieber, a potem dość mocno przytulając Wasyl.
  • Dobra siadaj musimy pogadać - powiedział Piszczek takim tonem, że poczułam się jak na rozmowie z rodzicami.
  • Okey po Twoim tonie domyślam się szczerej rozmowy - niepewnie się uśmiechnęłam siadając na ławkę pod domem.
  • No więc teraz nas słuchaj - usiedli jeden po mojej lewicy, a drugi prawicy.
  • Dobra słucham .
  • A więc jak jeszcze raz powiesz mi, że jesteś brzydka to się obrażę i więcej do Ciebie nie odezwę. Po drugie nie jesteś brzydka i nawet nie masz prawa tak myśleć kochana - mówił Piszczek.
  • A po trzecie jakbyś nie była tak ładna to Leitner, Damian i Mitchell nie latali za Toba jak na skrzydłach. A tym bardziej 24 godziny na dobę nie gadali na Twój temat - wtrącił się Lewy, a mnie lekko zamurowało.
  • O i  jeszcze ten cały Aleksander, który jakby mógł zjadł Cie wzrokiem - dodał Łukasz.
  • Co to nie prawda to są tylko przyjaciele nic nie mam do Damiana ani Olka, a tym bardziej do Langeraka. Bardzo ich lubię i traktuję jak braci, bo w tak krótkim czasie tak bardzo mi pomogli i nic więcej - wytłumaczyłam im wszystko i ruszyłam do drzwi.
  • O widzisz, ale nie zaprzeczyłaś nic na temat Mo - dalej drążyli, ale ja już nic nie odpowiedziałam. Udałam się do swojego domu. Nie pukając weszłam do mieszkania. Mama jak zawsze krzątała się po kuchni, tato siedział przed laptopem, a siostra z Eweliną buszowały po moim pokoju.
  • Cześć jestem. I to nie sama - krzyknęłam nie widząc żadnej reakcji.
  • Cześć co Ty znaczy Wy tak szybko - mama stała przy kuchence totalnie w szoku widząc polskich piłkarzy.
  • A no, bo Łukasz zapomniał jak jeździ się pomału i jakoś tak wyszło, że już jesteśmy - mówiłam uśmiechając się do rodzinki.
  • O matko czy to. . to. . to. .  Ro. . .Ro. .  Rob. . .Robert Lewandowski i  Łu. . . Łu. . . Łukasz Piszczek - zaczęła krzyczeć moja siostra.
  • Łucja uspokój się może co nie rób mi siary - próbowałam ją uspokoić.
  • Spokojnie to nawet miłe - napastnik uśmiechnął się po czym wszedł do pokoju.
  • Hejka Siostrzyczko - przywitałam się z Eweliną (zawsze do niej tak mówiłam)
  • Witam - powiedziała lekko zawstydzona widząc chłopaków.
  • Czyli nie muszę Wam chłopaków przedstawiać - uśmiechnęłam się do rodziców, a oni wybuchli śmiechem. Rodzice bardzo polubili moich przyjaciół i mieli nadzieję, że to nie ostanie takie odwiedziny. O 12:30 ruszyliśmy w drogę do Wro.
  • Jak tam podobało Ci się u mnie - zagadałam do przyjaciółki.
  • A okey masz bardzo miłych i troskliwych rodziców. A Łucja nie jest, aż tak straszna fajnie się z nią o Tobie plotkuje - mówiąc zaczęła się śmiać.
  • No to się cieszę, że Ci się podobało.
  • A my Ci obiecujemy nie zapomniany dzień w życiu - dopowiedział Łukasz. Dalej wracaliśmy tak gadając o wszystkim i niczym, ale co słowo się śmiejąc. Kiedy o 13:10 podjechaliśmy pod stadion wszyscy już czekali na nas i autokar, który jak zawsze się spóźniał.
  • Siemanko gdzie trener - zapytał Lewy Marco.
  • No właśnie nie wiem godzinę temu wraz z Fornalikiem pojechał do jakiegoś urzędu i nadal ich nie ma.
  • A to nie źle - uśmiechnął się.
  • Bez nich tez możemy pojechać - palnął po chwili namysłu Mario.
  • Jejku Mario jak Ty coś palniesz to nie wiadomo jak zareagować - powiedziała Magda.
  • Oj tam i tak nie pobije Zuzanny. Ona taka cicha, spokojna, opanowana, ale jak coś czasami powie to powala na kolana - szturchnął mnie widząc, że kogoś szukam.
  • Co?? Przepraszam nie słuchałam Was - mówiąc czułam jak mi rumieńce na twarzy wychodzą.
  • No my już wiemy na kogo się tak zapatrzyliśmy - spojrzeli na siebie Łukasz z Robertem.
  • Na kogo - zapytał ciekawski Mario.
  • Nic męska plotkaro - dźgnął przyjaciela Marco.
  • Nie jestem męską plotkarą - zbuntował się młody Niemiec.
  • No nie była bym tego taka pewna cały dzisiejszy spacer opowiadałeś nam nie stworzone historie - zareagowała Magda.
  • Oj dobra już się nie odzywam do Was foch forever - udał oburzonego.
  • Oo ktoś tu będzie forever alone - do przedrzeźniania dołączył,także Krychowiak.
  • No, a Ty jak zawsze spóźniony - Powiedział Damien.
  • Nie jak zawsze nie jak zawsze już nie przesadzajmy. Byłem tu dużo przed czasem, ale nikogo nie było więc poszedłem na basen troszkę się tam zasiedziałem no i tak jakoś wyszło, że przyszedłem dopiero teraz - mówił a wszyscy patrzyli na niego z politowaniem.
  • Tak więc właśnie musiałem mieć wielkie wejście. A tak ogólnie gdzie trener??
  • Ni ma czekamy na Niego właśnie - odpowiedziałam wracając do świata żywych.
  • O widzimy ktoś tu wrócił do nas z zaświatów - powiedział Perquis.
  • A tak ogólnie kto jedzie - zapytała Magda.
  • No na pewno Zuzka, Ty, Piszczu, Błaszczu, Lewy, Krysia, Sebastian, Marco, Mario, Olek, Ewelina no i Damien - powiedział Damian, który doszedł niedawno z Olkiem.
  • A i trenerzy - dodał uśmiechnięty Moritz z Leo wraz z Fornalikiem i Kloppem.
  • No to co ruszamy - krzyknęli spóźnialscy.
  • Oczywiście - odpowiedzieli wszyscy.
Po czym udaliśmy się do autokaru, który przybył włącznie z trenerami. Usiadałam z Magdą i Eweliną na końcu przed nami siedzieli Marco z Mario, Mo z Leo, Kuba z Łukaszem, Lewy z Krysią, Damian z Olkiem, Damien z Sebastianem i Jurgen z Waldemarem. I udaliśmy się do szpitala. Po około dwóch godzinach stania w korkach dotarliśmy pod szpital Specjalistycznym. Przed wyjściem trochę obawialiśmy się ataku fanów, bo w prasie było napisane gdzie się wybieramy. Jednak ku naszemu zaskoczeniu tak nie było. Wychodząc z pojazdu panowała błoga cisza i co jakiś czas było słychać karetki. W wejściu do szpitala zauważyłam chłopaka podobnego do Wojtka(tak to był ten sam szpital)
  • Ej widzicie to co ja czy mam przywidzenia - mówiłam wskazując na chłopaka o kulach.
  • Hm. . . mówisz o tym mężczyźnie co tam stoi bardzo podobny do Wojtka, który nie dawno był w głębokiej śpiączce, a teraz szwenda się po korytarzu - podszedł do mnie Lewy zarzucając rękę na moje ramię.
  • Tak właśnie o nim - w tej chwili chłopak się obrócił, a ja od razu podbiegłam się do niego przytulić.
  • Jezu . . . - rzuciłam się mu w ramiona od razu totalnie się rozklejając.
  • Wystarczyło by Wojtek, księżniczko - powiedział śmiejąc się.
  • Mój Książę się w końcu obudził i nawet chodzi. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
  • No widzę chcesz nie udusić - na co Go puściłam, a reszta podeszła się przywitać.
  • Siema stary - po kolei podchodził Lewy, Piszczu, Błaszczu, Seba, Krysia itd.
  • No nareszcie dobrze Cię widzieć w świecie zdrowych i szalonych - podszedł do Niego Klopp i uściskał.
  • Miło mi słyszeć takie słowa z Pana ust - powiedział uśmiechnięty Wojtek.
  • A mi bardzo serdecznie jest widzieć Ciebie Wojtku w lepszym stanie niż ostatnio. A w ogóle mów mi Jurgen - podał bramkarzowi dłoń. 
  • Co tu robicie - zapytał po chwili.
  • A my tu do dzieci. Oglądałeś może tv ostatnio - zapytał Szczęsnego Fornalik.
  • No oglądałem i muszę Was pochwalić, a zwłaszcza naszych obozowiczów - uśmiechnął się do nas.
  • Oj tam to tylko mecz o bardzo ważnym celu dla dzieci.
  • Czyli wpadliście do naszych małych potworków.
  • Tak właśnie. A co chcesz się dołączyć- zapytałam po chwili.
  • No jasne stęskniłem się za Wami a zwłaszcza za Tobą mała - przytulił mnie. Następnie Trenerzy podzieli nas na dwie następujące grupy. . .
******
To tyle na dziś mam nadzieję, że Wam się podoba, bo mi jakoś tak nie specjalnie. Tak trochę bez sensu. A tak ogólnie jak wrażenie po wczorajszym półfinale, bo u mnie jeszcze emocje nie opadły. Choć bez urazy denerwują mnie kibice Realu swoimi komentarzami.

8 komentarzy:

  1. Mi się rodział podobał.Nawet bardzo świetny był :********** <3 <3

    Twój Misiek :***** <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest bez sensu jest świetny! Czekam na kolejny!

    Mnie osobiście podczas meczu denerwował Ramos ;/
    Ale tak ogólnie to jest super BVB w finale! <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko Ciebie :(
      Ale troszkę mi ich żal, ale niestety ich era się już kończy. Na każdego przyjdzie czas. . .

      Usuń
  3. Kocham te opowiadanie <3
    Rozdział wspaniały, czekam na kolejny :3
    Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/ komentarz mile widziany :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się podobał ;)))
    Czekam na kolejne ;) a co do półfinału, BVB mogło coś strzelić a Ramos i Alonso :P nie falować Roberta. :))

    Pączuś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski ten blog i życzę Wojtusiowi aby wracał do zdrowych i na więcej

    ChOkOlAtE

    OdpowiedzUsuń
  6. ... `nie jesteś brzydka i nawet nie masz prawa tak myśleć kochana`... Oo taaak ;p Ja nie zwlekam lece czytac 31 ;p

    OdpowiedzUsuń