czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 32

'' [. . . ] . Ale za bardzo go polubiłam i za wszelką cenę zdobyłam adres nowego szpitala i przed powrotem do domu obiecałam sobie Go odwiedzić. . .  ''


Do hotelu wróciliśmy około 20, bo nie mieliśmy serca tak szybko opuszczać dzieci. Dzień minął nam bardzo dobrze, ale Magda, Marco, Mario i Moritz podejrzanie dziwnie się zachowywali. Wojtek w środę miał do nas wrócić, w czwartek mecz ze Śląskiem, a w piątek wiadomość kto jedzie w czerwcu do Dortmundu, a kto leci do Warszawy. Bardzo się denerwowaliśmy, bo świat czekał na nas otworem, ale nie mieliśmy zamiaru kończyć szkoły (choć wolała bym skończyć już tę architekturę) nawet nie mogliśmy, bo jednym warunkiem rodziców było to, że nie przerwiemy nauki przez nasze hobby i pasje. Po powrocie wszyscy rozeszli się do pokoi tylko Magda jak zawsze mi znikła potem Damian z Eweliną i Olek. Tak oto w planach miałam samotny wieczór. Hmm. . . w sumie jak zawsze. Postanowiłam pójść się wykąpać jedną pozytywną rzeczą było to, że krwiaki zmniejszyły się do 4-5 wielkości dłoni, ale już lekko czerwonych. Po długiej kąpieli położyłam się i wzięłam tableta przeglądając zdjęcia z obozu. Ubrana byłam w niebieski topik na to białą koszulę do spania i krótkie biało-niebieskie spodenki i oczywiście ciepłe skarpetki, w tle leciała eska. Oglądając zdjęcia z dziećmi robiło mi się ciepło na sercu, że tak im pomogliśmy samą obecnością. Czasami nawet pchały mi się do oczu łzy, a w pewnych momentach nawet płakałam. Tak bardzo żałowałam, że szybciej nie zrobiłam z klasą chociażby takiej akcji. Choć tęsknota za bliską osobą bardzo boli i to najczęściej wygrywało, ale byłoby najlepszym sposobem na przełamanie się. Wtedy totalnie rozkleiłam i zaczęłam płakać chowając głowę w swoją poduszkę. Siedząc tak w ciemnym pokoju z włączoną muzyką zauważyłam jak wpada światło od uchylonych drzwi, ale nie zwracałam uwagi, bo myślałam, że to ktoś z moich współlokatorów.
  • Halo jest tu ktoś - usłyszałam męski głos. Na co machnęłam ręką, że jestem tutaj z myślą że to pewnie Olek skoro Ewelina nie weszła wraz z nim.
  • Hej. To ja Sebastian - podszedł do mnie Boenisch i usiadł na łóżku Magdy.
  • Hej - odpowiedziałam chlipiąc nadal w poduszkę.
  • Oj. . . Chyba wybrałem nie za dobry pomysł na zaproszenie Cię na imprezę.
  • Mhm. . . Ja nigdzie się nie wybieram - odparłam nadal  leżąc w jeden pozycji.
  • Maleńka co się stało - odgarnął włosy z mojej twarzy kiedy usiadłam naprzeciw niego.
  • Nic nie ważne - wytarłam twarz rękawem.
  • Widzę, że coś Cię męczy - przytulił mnie - I to coś jak stwierdzam jest ukryte w tym - wskazał na tablet leżący obok, a ja totalnie się rozkleiłam.
  • Ojejku nie płacz wszystko zawsze nabiera sensu jak się ludzie uśmiechają, a nie chodzą zapłakani - dalej zabierał włosy z mojej twarzy.
  • Oj tam - nadal byłam smutna i nie za bardzo miałam ochotę z kimkolwiek gadać.
  • A wiesz, że masz śliczne oczy jak płaczesz - na co zaczęłam się śmiać.
  • A jeszcze piękniejsza jesteś kiedy przez łzy się uśmiechasz - zaczął mnie gilgotać.
  • Ej no przestań. Jak nie gadasz jak moja mama to gilgoczesz jak Magda - krzyczałam ze śmiechu.
  • Nie masz za co dziękować - uśmiechnął się do mnie.
  • Oj jesteś kochany - rzuciłam się na chłopaka.
  • Ale lekka jesteś - zaczął się śmiać kiedy tylko wylądowałam na nim.
  • Ups przepraszam - niestety w momencie podnoszenia się było widać mój brzuch. A On był jedną z osób, które nic nie wiedziały o wypadku.
  • O rany co Ci się stało - zapytał z przerażeniem w oczach.
  • To nic nie przejmuj się, już nic przedtem było gorzej - ugryzłam się w język.
  • Było gorzej. Czemu nie poszłaś do lekarza - zaczął na mnie krzyczeć.
  • Ej nie krzycz na mnie dobrze proszę - zaczęłam płakać i pobiegłam do łazienki.
  • Debil ze mnie - gadał sam do siebie - Mała odezwij się - podszedł do drzwi.
  • Nie i daj mi spokój wracaj na imprezę, bo zaczną się martwić.
  • Coś Ty żartujesz wszyscy począwszy od sztabu, aż po Twoich przyjaciół są zalani w trupa. Chciałem z Tobą zatańczyć, ale chyba nici z tego. I przyszedłem tutaj zobaczyć czy jesteś, bo Moritza też nigdzie nie ma. Proszę nie gniewaj się na mnie powiedz tylko co Ci się stało - mówił błagalnym tonem.
  • A obiecujesz, że nie będziesz krzyczeć - zapytałam lekko uchylając drzwi.
  • Tak obiecuję z ręką na sercu - uśmiechnął się do mnie.
  • No to dobrze - wyszłam siadając na łóżku z kolanami pod siebie i wsadzając pod brzuch jeszcze poduszki.
  • No więc nawijaj - przyniósł mi szklankę wody i chusteczki. A ja zaczęłam mu opowiadać dlaczego płacze i skąd te siniaki, a On słuchał z wielkim przejęciem.
  • O matko - powiedział tylko kiedy skończyłam - Dobra to nie wiem czekaj zaniemówiłem. Wiesz ja tam byłem, ale w ogóle nie wiedziałem, że to Ciebie tak ten Julian poturbował. Jestem głupi mogłem kojarzyć kilka faktów, ale nie miałem jakoś pomysłów jak.
  • No cóż każdemu może się zdarzyć. A w ogóle chciałeś ze mną zatańczyć dlaczego - zapytałam odchodząc od tematu.
  • Bo. . . bo. . . no, bo ten. . . no. . . kurde. . . nigdy się tak nie jąkałem - powiedział po chwili.
  • Dobra nie ważne. A to nadal jest aktualne - zapytałam patrząc w podłogę.
  • Ważne - szybko zareagował - bo Ty mi się bardzo podobasz już od początku jak zemdlałaś trzymając moją dłoń wiedziałem to, ale chciałem o Tobie zapomnieć dlatego Cię unikałem. Przecież mam narzeczoną, ale nie da się tego wykonać. Głupie zakochać się w nastolatce, ale porażasz mnie swoją urodą, uśmiechem, radością z życia i tym, że nie udajesz nikogo po prostu jesteś sobą. Widać, że dla Magdy możesz zrobić wszystko widać to na każdym treningu, że jest dla Ciebie jak siostra. Nigdy nie widziałem dwóch tak dobrze zgranych dusz. Sam bardzo chciał bym mieć kogoś kto, aż tak się o mnie troszczy - mówił dalej, ale nie przestałam go słuchać. Fakt faktem był moim marzeniem bardzo Go lubiłam kiedyś nawet wymyślałam historyki, że jestem jego żoną miałam nawet sny do tego, ale teraz to tylko przeszłość jest moim idolem, ale nie mam więcej nadziei. Ma dziewczynę i nie chce mu tego zniszczyć. Następnie mu to powiedziałam, choć bałam się jego reakcji.
  • Rozumiem, mam nadzieję, że nie zraniły Cię moje słowa - zapytał po czym zaczął mnie całować na co za szybko nie zareagowałam. Był taki delikatny i czuły, lecz wtedy coś we mnie pękło i przerwałam tę chwilę.
  • Sebastian wybacz, nie mogę - powiedziałam odsuwając się od niego.
  • Spokojnie ja też nie powinienem- odpowiedział.
  • Hm. . . może zostaniemy tylko przyjaciółmi, bo nie zaprzeczę, że mi się nie podobałeś oraz, że nadal tak nie jest. A wracając to co nadal chcesz ze mną zatańczyć - zapytałam uśmiechnięta.
  • Zgoda nie mam nic przeciwko. A co do tańca z Tobą zawsze. Tylko Ty chcesz tam  iść tak ubrana - zapytał patrząc na moje ubranie i skarpetki.
  • A kto powiedział, że ja idę na dół - zapytałam.
  • Czekaj nie rozumiem - patrzył na mnie jak na wariatkę.
  • No to patrz - uśmiechnęłam się podeszłam do wieży pogłośniłam akurat leciał fajny kawałek do tańca. Po czym podeszłam do chłopaka.
  • Aaaa. . . jednak Cię rozumiem - po czym wziął moją rękę i zaczęliśmy tańczyć. Nie wiem ile nam to zajęło nie wnikałam było bardzo miło dawno nie czułam się tak miło przy jakimś mężczyźnie ( Oczywiście z Mo było lepiej) Potem jeszcze długo rozmawialiśmy, leżałam mu na kolanach i nawiązywałam nowy kontakt nawet bardzo dobrze nam się gadało. Nie pamiętam kiedy zasnęłam.

W pokoju z perspektywy Boenisha.

 Siedziałem u niej w pokoju i podziwiałem jej urodę. Dawno nie widziałem Polki o takich oczach, włosach, figurze, a w dodatku tak zafascynowanej piłką nożną. Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje, ale chyba zakochałem się. Bez niej świata nie widzę nie wyobrażam sobie tego jak się rozjedziemy na te 4 miesiące nawet wolę o tym nie myśleć. Jak nawet kilku godzin nie mogę przestać o niej myśleć. Dobra Sebastian opanuj się. Było już grubo po 4 nad ranem, a nadal nikt nie raczył wrócić z imprezy. Bałem się troszkę ruszyć, żeby jej nie obudzić. Musiałem spojrzeć jeszcze raz na jej brzuch nie mogłem uwierzyć, że tak drobna i wrażliwa osóbka może znieść taki ból, bo na pewno wiele wycierpiała. Zastanawiam się tylko dlaczego tego nie zgłosiła sztabowi medycznemu oraz czemu oni się nie domyślili się, że to tak wygląda. Dobra nie chce jej tam dotknąć, domyślam się jak to może boleć. Sam i pewnie nie jedyny nie raz nabiłem sobie krwiaka na nodze czy ręce, a co dopiero brzuch. Jezu aż mi smutno na samą myśl ile ona cierpi podczas tego obozu przez głupiego Schiebera. Myślałem jeszcze długo nad Zuzką kiedy ktoś zaczął głośno pokrzykiwać na korytarzu (rany dobrze, że sami byliśmy w tym hotelu), ale to nie był nikt z jej pokoju. Gdy nagle do pokoju wpadł narąbany Damian, Olek i Ewelina. Jak się potem okazało dziewczyna była trzeźwa.
  • Rany wiecie jak ja Was kocham - krzyczał na cały pokój Damian.
  • Tak wiemy wiemy, ale proszę bądź już cicho - prosiła Ewelina.
  • Maleńka spokojnie nikogo tu nie ma wszyscy są na dole i dobrze się bawią - w ciągu dalszym krzyczał na cały regulator.
  • Stary zamknij się może co - podszedłem do niego, aby go uciszyć.
  • Co Ty tutaj robisz - mówił siedząc na kanapie ledwo się trzymając.
  • Byłem u Zuzki potrzebowała Was, ale nie było nikogo kto by się nią zainteresował. Wszyscy myśleli tylko, aby się upić, dobrze bawić i nic więcej - wkurzyłem się.
  • O rany co jej jest - zapytała przejęta Ewelina ujrzawszy ją śpiącą w pokoju.
  • Potrzebowała się wygadać, a tylko ja się nią zainteresowałem. W ogóle wiedzieliście co jej się stało - zapytałem.
  • Mówisz o jej brzuchu - zapytał już nieco ciszej Damian.
  • Tak o jej brzuchu, czyli wszyscy wiedzieliście, ale nikt nie raczył nic z tym zrobić - powiedziałem oburzony.
  • Tak wiedzieliśmy, ale nie pozwoliła nam nic zrobić. Piszczu i Błaszczu bardzo się o nią martwili o Magdzie to już nawet nie wspomnę, ale jakby sztab się dowiedział to by zabił Juliana i Wasyla tak na początek potem nas, a na końcu ona by skończyła, albo w szpitalu ewentualnie wróciła by do domu, a ten obóz znaczy dla niej więcej niż dla nas wszystkich razem wziętych. Więc uspokój się usiądź, bo i tak już nikt jej nie pomoże - mówił w miarę trzeźwy Olek, gdy Damian zasnął.
  • No tego mi nie powiedziała wybaczcie mi - powiedziałem, bo trochę głupio mi się zrobiło, że tak na nich naskoczyłem.
  • Spoko, a teraz zostajesz czy wychodzisz - zapytała Ewelina, bo chłopaki zasnęli razem na jednym łóżku.
  • Wychodzę już jej nie pomogę. Jakby się pytała gdzie jestem to powiedz, że czekałem na Was i wtedy sobie poszedłem.
  • Okey przekażę - odpowiedziała na co ją przytuliłem i wyszedłem. Po drodze napotkałem Magdę i Marco, a także Mario, Matsa, Santanę, Lewego z Moritzem, Kehla z Benderem, a w pokoju Piszcza i Błaszcza, którzy najprawdopodobniej już od dawna spali. A no tak zapomniałem Ewa i Agata miały już w środę przyjechać na nasz trening.

Wtorek 13:00.

Obudziłam się rano znaczy myślałam, że to jest rano niestety dochodziło już południe. Wstałam i zobaczyłam śpiącą Magdę obok niej na materacu Ewelinę w części chłopaków na JEDNYM łóżku spał Damian i Olek. Postanowiłam się, więc ubrać i zejść na późne śniadanie. Zrobiłam to tak cicho i powoli, aby nikogo nie obudzić przy okazji zostawiając kartkę na drzwiach wyjściowych. Po drodze starałam się zachowywać jak mysz pod miotłą, aby nie obudzić żadnego skacowanego piłkarza. Gdy weszłam na stołówkę zauważyłam tylko krzątającą się obsługę hotelu. Wzięłam sobie sałatkę i sok pomarańczowy, usiadłam zajadając się pysznym posiłkiem. Tak jedząc zauważyłam skacowanego Lewego, a także nabijających się z niego Piszcza z Błaszczem oraz Sebastiana. Gdy mnie dostrzegli od razu do mnie podeszli.
  • Witaj mała co tak sama - podszedł do mnie Piszczu i Błaszczu.
  • A no Piszczyku siedzę sobie samotnie, bo moi współlokatorzy jeszcze słodką chrapią.
  • Aaaa. . . to wszystko wyjaśnia jak popili tak jak Lewuś to będzie ciężki dzień - zaczął się śmiać Kuba.
  • Heheh. . . Hej mała - podszedł Seba z ledwo żywym napastnikiem.
  • Siemanko chłopaki - powiedziałam najciszej jak potrafiłam - widzę że impreza udana.
  • Nic nie mów błagam dobrze, że dziewczyny jutro przyjeżdżają, bo mnie Ania by zabiła za takie zachowanie.
  • Dzień dobry - na stołówkę wszedł Klopp z Fornalikiem, którzy nie wyglądali lepiej od moich towarzyszy. Następnie na salę wbiegł Marco z Mario, a za nim Magda.
  • Ooo. . . Idą królowie parkietu - przedrzeźniał ich Błaszczu.
  • Kuba cicho proszę, bo głowa mi pęka - powiedziała Magda dosiadając się, bo chłopcy poszli po jedzenie i przede wszystkim wodę.
  • Hehe, a reszta wstała - zapytałam ją kiedy zabrała mi szklankę.
  • No wszyscy się obudzili niedawno, ale nie mają siły wstać. Gdyby nie Marco też bym nadal leżała - powiedziała.
  • No ba myszko nie dam Ci marnować tak pięknego dnia. Patrz jak pięknie słońce dzisiaj świeci, aż się prosi żeby iść na spacer - podszedł Marco dając jej picie i kanapki, a także tabletki na kaca.
  • Skąd to masz - zapytał Lewy.
  • A no od kucharek okazały się być bardzo miłe. Chcesz to masz - rzucił Polakowi opakowanie
Siedzieliśmy tam, aż do 16, czyli do obiadu. Potem niektórzy wrócili do pokoi, a inni czyli ja Marco, Mario Magda i Mo na orlika posiedzieć. . .   

*************


Hmm. . . Nie wiem jak Wam ale mi się wyjątkowo podoba. Przepraszam, że nie dałam wczoraj, ale mój Kochany Śląsk przegrał wczoraj z legią Puchar ;((((Chciałam też bardzo podziękować wszystkim którzy ostatnio komentowali za wsparcie. To mi było bardzo potrzebne. Najmocniej chciałam podziękować Anonimce :), bo to ona najbardziej mi pomogła. Dziękuję :**
A i oczywiście zapraszam do czytania dalszym rozdziałów, a także do komentowania dzisiejszego :D 

Oooo. . . I zapraszam na bloga bvbstory.blogspot.com  jest świetny :D

7 komentarzy:

  1. fantastyczny !
    zapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! <3
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + dziękuję Ci bardzo za polecenie mojego bloga <3
      Dużo to dla mnie znaczy :)

      Usuń
  3. Nie masz za co dziękować ;*
    Jest świetny!
    Każdy twój rozdział jest boski! <33
    Zaskoczyłaś mnie tym wyznaniem Sebastiana ;p
    Czekam na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały blog! :) Cudnie piszesz! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaaa...Świetny. <3


    Szczypiorek. :****

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rodział, długi był ale dałem rade.Czekam na kolejny :**************** <3 <3 <3

    Kocham Cię, Twój Misiek :******** <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń