'' [. . . ] Było
bardzo miło mały kilka razy zadawał nam pytanie czy jesteśmy razem i
czy się kochamy. Następnie udaliśmy się do hotelu, aby spakować torby
na trening. . . ''
W drodze do hotelu rozmyślania Zuzanny.
Ostatnio w ogóle siebie nie rozumiem nie wiem co się w koło dzieje. Moje życie to ciągła rutyna spanie, wstawanie, kąpiel, ubieranie, jedzenie, trening, powrót do domu, przebranie się, odpoczynek, spotkanie się z przyjaciółmi ( to nie zawsze ) i cały czas na obozie w kółko to samo. A w między tymi czynnościami ciągłe myślenie co ja tutaj właściwie robię jestem chora nie powinno mnie tu być, a jednak. Ewentualnie moje myśli zajmował Moritz teraz jestem w 100 % tego pewna zakochałam się i to tak bardzo bardzo. Kiedy Szymek zadawał nam te pytania miałam ochotę się do niego przytulić i potwierdzić wszystko o co pytał maluch. Chciałam się przytulić do piłkarza i poczuć się tak na prawdę szczęśliwa niestety nie mogłam tego zrobić, ponieważ nie byłam pewna Jego uczuć.Rozmyślania Moritza.
Prowadząc samochód w ogóle nie mogłem się skupić na drodze. Po głowie krążyły mi myśli o pięknej szatynce o imieniu Zuzanna. Podziwiałem ją za to jaka jest i jak pomaga tym małym dzieciom. Wiedziałem jak to dla niej ciężkie i nastawiłem się na całkiem inną reakcję z jej strony, a tu co miłość i radość biła od niej wielkim blaskiem. Oczy świeciły gdy tylko zobaczyła uśmiech tych maluchów. Ale kurcze kocham dzieci, a zwłaszcza Szymka. Taki mały, a jego ciekawość mnie porażała. Ogólnie każdy mały bohater jest kochany, miły, żyje sobie bez zbędnej troski i problemów. Przez Niego i jego zadawane pytania moja odwaga rosła i coraz bardziej chciałem powiedzieć Jej co tak na prawdę do niej czuję. Ale nie wiem jak się przekonać co do jej uczuć. Lecz nie poddam się i będę o nią walczyć bo warto.
****
Całą drogę siedzieliśmy w ciszy nie było słychać nawet naszych oddechów jedyny słyszalny odgłos to były przejeżdżające samochody, tramwaje i pociągi. Na miejscu wyszliśmy z auta i rozeszliśmy się do pokoju. Czułam się trochę dziwnie, bo bardzo miło minął nam dzień w szpitalu, ale cóż każdy uważa inaczej. Potem poszłam na stołówkę po coś do jedzenia, a tam nikogo nie było. Na wyjściu spotkałam Leitnera czekającego na mnie.
- No hej gotowa - zapytał.
- Tak oczywiście - odpowiedziałam niepewnie.
- Jedziemy w takim razie - mówiąc przytulił mnie i wtuleni w siebie ruszyliśmy do jego samochodu.
- Co tak patrzysz - zapytał widząc moje zafascynowanie.
- Ja nie nic - przestraszyłam się troszeczkę odpowiadając niepewnie.
- Co się stało - zapytał z troską w głosie.
- A nic takiego kocham audi. A Twoje jest genialne nawet nie wiem jak to opisać.
- A miło i dziękuję też je bardzo lubię, a teraz chodź bo jak będą korki to się spóźnimy i trenerzy nas zjedzą.
- Nie strasz mnie no mamy dopiero 15:40 a trening na 17.
- Oj tam gadasz wiesz nigdy nic nie wiadomo.
- No jestem przepraszam, ale dziś mamy otwarty trening ze Śląskiem i fani mnie zaatakowali - powiedział lekko zdyszany.
- Co czyli tylko moja czwórka i Wy czyli cała Borussia będąca na obozie - po czym zemdlałam. Mo się nieco przestraszył, ale podobno szybko się obudziłam.
- No to widzę, że ktoś się bardzo boi - zaśmiał pomagając mi wstać.
- Ja nie no coś Ty skąd Ci to przyszło do głowy.
- Ale wracając myślałem, że będę Ci mógł pomóc w ubieraniu się - mówił z bananem na twarzy.
- No no jakie marzenia tu się rodzą widzę - odpowiedziałam i usiadłam z powrotem na ławce.
- No co z Tobą zawsze - uśmiechnął się stając przede mną w samych spodenkach na co mi zmiękły od razu nogi.
- Dziękuję, a teraz się ubieraj (rzuciłam w niego koszulką) i chodź.
- Okey, a co do mojej wyobraźni to to co przed chwilą słyszałaś to pikuś przy tym co dzieje się w mojej głowie.
- Aha. . . nie chce wnikać co tam się dzieje. - odpowiedziałam ze śmiechem i skojarzeniami.
- Mój słodki zboczuch - zaczął się śmiać kiedy wyszliśmy ze szatni.
- Ha! Odezwał się ten święty - szturchnęłam chłopaka i zaczęłam się rozgrzewać w biegu.
- Ej pomału, bo Cię nie dogonię - krzyknął za mną.
- Chciał byś - pokazałam mu język na co On zaczął mnie gonić.
- Oooo. . . Moritz nam tu szaleje z młodą panną Padlowską widzimy - dało się w oddali słyszeć głos Kloppa.
- Trenerze to nam się tutaj rodzi nowa miłość - dodał jak zawsze Mario.
- No tylko trzeba im pomóc - powiedzieli pod nosem Marco z Magdą kiedy akurat byłam koło nich.
- Ja wszystko słyszę - odpowiedziałam
- No i o to chodziło kochana - podbiegła do mnie Magda i już razem prowadziłyśmy rozgrzewkę.
- Młode zwolnijcie, bo poumieramy zaraz naszym żonom tutaj - krzyczał za nami Piszczu z Błaszczem.
- Oj Kuba nie kombinuj nie przynoś wstydu - zaczepiał Go Lewy.
- No właśnie stary nie jesteś aż tak stary żeby narzekać - śmiał się Langerak biegnący obok nas.
- Jejku nie gadajcie tyle, bo się jeszcze bardziej męczycie - powiedziała Magda.
- Oj tam oj tam - powiedział Piszczu.
- Nie oj tam oj tam, ale taka prawda. Jesteście gorszymi plotkarami od kobiet. Więc się zamknąć i ruszać tyłki, a nie tylko narzekacie - ostatnie wykrzyczałam, bo się troszkę zdenerwowałam.
- Tak jest szeregowa Zuzanno - zasalutowali. Po 10 okrążeniach wszyscy rozgrzewali się w miejscu, a na pokrywę stadionu po kolei wchodzili piłkarze Śląska. Gdy tylko zobaczyłam Gikiewicza i Sobotę prawie zemdlałam.
- No Zuza tylko nie mdlej - zaśmiał się Damian stojący obok.
- Damian zostaw ją - uspokoiła Go Ewelina, która była tu aż do meczu.
- Dobra dobra - przytulił ją.
- Ej młody nie obijaj się i nie romansuj tylko ćwicz - poganiał Go o 2 miesiące starszy Olek.
- Okey już nic nie mówię - zwiesił głowę i do końca w ciszy się rozgrzewał.
- Heheh. . . kochany głuptas - przytuliłam smutnego przyjaciela.
- Oo. . . ja tak mogę zawsze - promiennie się uśmiechnął.
- OMG. . . Łukasz tu biegnie - krzyknęłam dość cicho, by mnie nie usłyszał.
- Zuza pamiętaj nie mdlej - w ostatniej chwili powiedziała Magda.
- Cześć jestem Łukasz słyszeliśmy, że jesteś bramkarzem, a potrzebujemy jednego tylko na rozgrzewkę możesz - podszedł do mnie i się zapytał patrząc mi prosto w oczy.
- Jaa. . . ja. . .- nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa i zaczęłam się jąkać.
- Przepraszam za przyjaciółkę, ale jesteś jej ulubionym piłkarzem dlatego tak reaguje - uratowała mnie Magda.
- No i kocha mdleć w objęciach piłkarzy - zagadał Boenisch.
- Cii. . .- uciszyli Go Mo z Marco.
- Dobra nic nie mówię - oddalił się od nas.
- No moge iść jeśli nikt nie będzie miał nic przeciw - otrząsnęłam się po chwili rozglądając po piłkarzach.
- My nigdy - podszedł do mnie Jurgen.
- Dobrze dziękuję trenerze - powiedziałam i udałam się za napastnikiem.
- Czemu akurat ja - zadałam pytanie Rafałowi Gikiewiczowi, który rozgrzewał się obok.
- A no bo nie ma Kelemena, a wyczytaliśmy na internecie troszkę o Tobie i nasz trener chciał Cię zobaczyć w akcji - mówił dalej rzucając się po piłkę.
- Okey to ja tylko pójdę po rękawice - powiedziałam i podbiegłam do swojej torby z piciem oraz rękawicami wzięłam je i ruszyłam na drugą stronę boiska.
- Jestem - powiedziałam ustawiając się na swojej pozycji.
- Okey to łap koszulkę Mariana i powodzenia - podał mi koszulkę Kowalczyk i zaczęliśmy mini mecz.
*****
I oto kolejny rozdział. Kocham dla Was pisać, a Wasze komentarze to ogromny napęd do pracy, choć tak niewiele mam tych komentarzy. Za to statystyki mówią same za siebie. Po ostatnich komentarzach zdałam sobie sprawę, że jednak szybciej zeswatam Zuze i Mo, ale nie zdradzę kiedy. Niestety jest jeszcze jeden minus mam dużo nauki i rysunków na zawodowe. Technikum to koniec świata, ale osobiście nie narzekam, bo to jedna z miłych rzeczy, które mnie w życiu spotkały. Także nie wiem kiedy dodam kolejny, ale na pewno tak jak dziś, gdy tylko znajdę chwilę odpoczynku między projektami.
Zapraszam do komentowania i czytania blogów w zakładce czytane i polecane są świetne :)
Jak zawsze super rozdział ;) czekam na więcej !!!
OdpowiedzUsuńPaczuś ;))))
Jak zwykle genialny rodział, masz talent kochanie. Czekam na ciąg dalszy :************ <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię, Twój Misiek :******* <3 <3
Super! Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i zapraszam http://bvbstory.blogspot.com/
Taki, taki słodki ten rozdział ;**
OdpowiedzUsuńCudowny <33
Wszystko zmierza w tym kierunku, ze będą razem ;) Z jednej strony chciałabym, żeby to było jak najszybciej, a z drugiej nie. Tak, wiem jestem człowiekiem paradoksem :d
Powodzenia w rysunkach ;** Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejny ;)