- ''[. . .]Co Ty tutaj robisz miałam przecież pójść po Ciebie o 15, a jest dopiero 11:30.
- No bo. . . ''
- No bo co mów, a nie owijasz w bawełnę - powiedziałam.
- No bo nie mogłem bez Was wytrzymać. Nawet nie wiecie jakie szpitale są nudne - odpowiedział uradowany Wojtek.
- A tam tak źle pewnie nie było - szturchnął Go Lewy.
- Nie??!! Ty nawet nie wiesz co mówisz stary. To nie Ciebie przez 1,5 tygodnia karmili kroplówkami, a potem jakimiś papkami z nie wiadomo czego. Kurde jak ja współczuje tym biedakom, którzy tam zostali.
- Heheh. . . i wrócił nasz kochany Wojtek - zaśmiał się Kuba.
- No ba wątpiliście we mnie - zapytał urażony.
- My ?? Nigdy coś Ty - odpowiedziałam na co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Chłopaki mam do Was bajerę - zapytałam po chwili namysłu.
- Tak księżniczko - odpowiedzieli wszyscy.
- Może nie wszyscy pamiętają ten nasz mecz towarzyski dla dzieci, ale potrzebuje małej pomocy.
- Słuchamy nadal.
- No więc wtedy poznałam Szymona. Tego chłopca na wózku - spojrzałam na Kubę i Piszcza - I obiecałam sobie, że Go odwiedzę mamy 12:40 do 17 wolne, bo mamy trening, a jutro nie mogę przez mecz. Chciała bym Was zapytać kto chciał by mnie zawieść do szpitala na Ołbińskiej - zapytałam.
- Hmm. . . - usłyszałam rozmyślania chłopaków.
- Wiesz mała dla Ciebie zawsze wszystko, ale zaraz muszę jechać z Kubą i Lewym po dziewczyny, bo przylecą. I tak za bardzo nie możemy - odpowiedział Łukasz.
- Oczywiście rozumiem może pojadę tramwajem spoko - odpowiedziałam lekko smutna i udałam się do pokoju po kurtkę.
- Kurde nawet żaden z nas nie może, bo wszyscy jedziemy po laski - odpowiedział Wojtek.
- Spoko poradzę sobie - krzyknęłam będąc już przy wyjściu.
Tymczasem cały czas przy stoliku.
- Gdzie ona poszła - zapytała Magda, która musiała iść do trenera razem z Mario, Marco i Mo.
- A Zuza poznała tego chłopca wtedy na meczu i chciała do niego pojechać- odpowiedział Wojtek.
- No i co związku z tym - zapytał Marco.
- Postanowiła sama sobie poradzić - powiedział bezradnie Piszczyk.
- A Wy nic - zapytała Magda.
- No nie możemy za bardzo niestety przykro nam - rzekł Kuba.
- Czemu, bo nadal nie rozumiem - zapytał Mario.
- Bo głupku jedziemy po Anie, Agatę i Ewę - powiedział Lewy.
- Mrr. . . zapowiada się ciekawy wieczór - zaśmiał się Mario.
- Ej nie zapominaj, że mamy dziś trening - sprowadził na ziemię przyjaciela Marco.
- Kurde no musiałeś nie no musiałeś zniszczyć mi południe - zaśmiał się młody Niemiec.
- A gdzie ona teraz jest - zapytał Mo.
- Zapewne poszła do pokoju - odpowiedziała Magda.
- Okey to na razie - machnął ręką i udał się do drzwi wyjściowych.
- Ej coś ich łączy - zapytał Szczęsny.
- Kumplu nie pytaj długa historia - zaśmiał się Robert.
- A mogę ją poznać.
- Nie wiem czy chcesz - zaśmiała się Magda.
- Ej to przecież moja Siostra muszę wiedzieć czy coś ją łączy z tym młodym Niemcem - powiedział bardzo poważnie bramkarz.
- Dobra powiem Ci On ją kocha nie widzi poza nią świata, tak samo jak ona jego. Niestety Mo uważa, że Zuza Go nie kocha i na odwrót to tak w wielkim skrócie - powiedziała Magda.
- Ale wiesz takim bardzo wielkim skrócie - zaśmiał się Marco.
- Aha spoko rozumiem. Normalnie jak jakieś romansidło - odpowiedział.
- Dobra to my spadamy pa - powiedziała zakochana para i udała się na ogród.
*****
- Siema - powiedział kiedy już mnie wyprzedził.
- Cześć - odpowiedziałam niepewnie.
- Słyszałem, że masz problem - powiedział patrząc na moje buty.
- Mam znaczy nie nie mam nie przejmuj się dam sobie sama radę jestem dużą dziewczynką - próbowałam Go spławić choć tak na prawdę tego nie chciałam. Udałam się do pokoju gdzie nikogo nie było, Damian z Eweliną poszli na spacer, a Olek podrywał recepcjonistki. Coś mi się czuję, że chciał wywołać u mnie zazdrość, ale słabo mu szło.
- Wiem, że jesteś dużą dziewczynką widząc jak radzisz sobie w życiu i jak pomagasz innym. Ale mogę Cię podwieźć o ile oczywiście chcesz - kiedy skończył spojrzał mi głęboko w oczy.
- Poważnie - zapytałam kiedy tylko wzięłam rzeczy.
- Oczywiście, że tak. Pomagałaś mi bezwarunkowo nawet się nie znaliśmy. Muszę Ci się jakoś odwdzięczyć.
- Mo dziękuję Ci bardzo bardzo - przytuliłam Go mocno i udaliśmy się do jego samochodu. Całą drogę siedziałam cichutko troszkę się wstydziłam. Ale on przerwał grobową ciszę.
- Jak tam się czujesz.
- A dobrze nawet bardzo ciekawa jestem na jakie składy odważą się jutro trenerzy na ten mecz ze Śląskiem.
- Hmm. . . Pewnie będziesz w pierwszym składzie, a jak nie posiedzimy razem - puścił mi oczko.
- No ewentualnie razem posiedzimy na trybunach - zaśmiałam się.
- Czemu tak uważasz - spojrzał zdziwiony kiedy stanęliśmy na światłach.
- Myślisz, że taka fajtłapa jak ja będzie grać w takim meczu. Jeszcze nawet na badaniach mogę nie przejść przez ten brzuch.
- Oj tam dla mnie i tak jesteś piękna, urocza, inteligentna i świetnie sprawujesz się na bramce.
- Przestań, bo zacznę się rumienić - odpowiedziałam zasłaniając twarz dłoniami.
- A i zapomniałem dodać do twarzy Ci z rumieńcami - puścił mi oczko.
- Ej dobra koniec komplementów, bo pewnie wyglądam jak burak.
- Nie.
- Tak
- Nie.
- Tak
- Nie, a nawet jeśli to jak mój piękny buraczek.
- Miło słyszeć takie miłe słowa od tak przystojnego piłkarza najlepszego klubu, ale starczy nie jestem taka idealna - powiedziałam kiedy byliśmy pod szpitalem.
- Dla mnie zawsze byłaś, jesteś i będziesz idealna mała - po czym bardzo mocno mnie przytulił. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać jak bardzo Go lubię i jak jemu na mnie zależy i stara się bym była szczęśliwa. A może On mnie kocha nie no co za bzdury nigdy taki chłopak jak On i dziewczyna jak ja to nie miało by sensu. Kiedy weszliśmy na odział podeszłam do recepcjonistki na początku była bardzo nie miła, ale jak Mo przestał się bawić w ninje od razu zmieniła nastawienie. Najpierw rzuciła się z koleżankami na piłkarza, kiedy tylko oderwaliśmy się z ich szponów udaliśmy się pod 7.
- Heheh. . . Ty tak zawsze - zapytałam śmiejąc się z chłopaka wycierającego błyszczyk z jego policzków.
- Nic nie mów czasami mam tego dość - odpowiedział zły.
- Poczekaj gdzieś w torebce mam mokre chusteczki - odpowiedziałam dając chłopakowi.
- Dziękuję - dał mi buziaka w policzek po czym weszliśmy na salę.
- Wow - powiedziałam na wejściu. Sala była olbrzymia po lewej stronie były 4 łóżka postawione pionowo do wejścia na wprost znajdowało się duże okno z widokiem na park przy szpitalu a po prawej była szafa, stolik i kącik z zabawkami.
- Dzień dobry - powiedział po Polsku Moritz do rodziców chłopca leżącego obok Szymona.
- Cześć mały - podeszłam do chłopca.
- Dzień dobry - powiedział niepewnie
- Poznajesz mnie - zapytałam.
- Tak poznaję jesteś nowym bramkarzem Borussi Dortmund, ale boję się tego Pana - wskazał na Leitnera.
- Jego nie masz się co bać. To taki zabawny klaun - zaśmiałam się do chłopaka wyjmując z torebki maskę.
- Skąd to wzięłaś - zapytał Niemiec.
- A nie pytaj - odpowiedziałam siedzieliśmy u chłopca tak około dwóch godzin, bo potem przyszli jego rodzice i wyszliśmy.
******
Hmm. . . To tyle przepraszam za błędy, ale płacze i literki mi się mieszają. Liczę na miłe komentarze pa :(
Nareszcie pierwszy udało sie :D :********** <3 <3 Rodział Genialny mam nadzieje że coś sie fabularnie rozwinie w sprawie Zuzki i Leitnera wkońcu :D :******* <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię, Twój Misiek :******************** <3 <3 <3 <3
świetny... czekam aż Zuzka albo Mo zrobi pierwszy ruch.Mam nadzieje,ze w końcu będa razem. :))
OdpowiedzUsuńSzczypiorek <3
PS. Będzie dobrze Pamietaj... zawsze mozesz na mnie liczyc :***
cudowny rozdział ! fantastyczny wręcz ! uwielbiam to <33
OdpowiedzUsuńczekam na więcej !
oczywiście w wolnym czasie zapraszam do siebie, gdzie mile widziane komentarze ;)
Jak zawsze świetnie ;))
OdpowiedzUsuńPowiem jak moi przed mówcy mam nadzieję że coś się wydarzy miedzy Zuzą a Mo ;))) Czekam na więcej !
Pączuś :)
Cudowne <33 Kocham to <33
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój sytuacji pomiędzy Zuzą i Mo ;**
Ciekawi mnie co odpowiedzieli małemu na jego pytania :p
Czekam na następny :)
Fantastyczny! Uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! :3