'' [. . .] Siedzieliśmy
tam, aż do 16, czyli do obiadu. Potem niektórzy wrócili do pokoi, a
inni czyli ja, Marco, Mario, Magda i Mo na orlika posiedzieć. . . ''
Przez cały dzień myślałam tylko jednym, a mianowicie o pocałunku Sebastiana. O tym co kazało mi przerwać tę cudowną chwilę. Nie wiem czy to było moje sumienie czy może zauroczenie inną osobą, albo jakaś inna nadprzyrodzona siła. To nie miało w sumie sensu, więc przerzuciłam się na myśli o Szymku. Zastanawiałam się czy jest mu dobrze w nowym szpitalu, czy ma jakiś przyjaciół, a przede wszystkim dlaczego Go przenieśli. Było mi bardzo przykro, że nie mogę Go odwiedzić razem z resztą dzieci. Chłopiec bardzo mi przypominał z charakteru moją świętej pamięci kuzynkę i to sprawiało, że od razu Go bardzo pokochałam. Nie mogłam pojąć jak tak małe stworzenie może znieść tyle bólu i cierpienia. Najbardziej dołujące było to, że przez to cholerstwo tracą najlepszą część życia - zabawę, dzieciństwo i bezgraniczną radość bez żadnych trosk. Choć w tamtej placówce zdarzały się przypadki, że szkraby już nie walczyły poddawały się i nasze odwiedziny przywracały im wiarę w walkę, a inne cieszyły się każdą minutą na przykład bawiąc się z nami. Czasami sama bym chciała tak walczyć o wiarę w ten dar i swój los, a nie poddawać się na samym początku. Choć dobre pytanie jest też takie dlaczego Bóg daje nam to życie skoro już w czasie narodzin mamy raka lub w bardzo młodym wieku chorujemy na niego. Po co dawać coś co tak szybko się zabiera??Kiedyś walka o swoje to nie był żaden problem, ale jak się traci kogoś bardzo bliskiego to ludzie szybko zmieniają nastawienie we wszystko. Podczas rozmyślania siedziałam na ławce i podziwiałam jak moja fantastyczna czwórka się wygłupia. Zdałam sobie sprawę, że gdyby nie przyjaciele i rodzina nie było by mnie tutaj teraz. Nie spełniała bym swoich marzeń i pragnień. I wtedy zaczęłam płakać schowałam twarz w dłonie i oddałam się chwili. Było ciemno jedyna rzecz jaka mnie oświetlała to rzucający się cień od lampy oświetlającej boisko. Ten ból był ogromny jak w chwili straty serce biło mocniej, a łzy same pchały się pod powieki. Nie byłam w stanie powstrzymać tego wszystkiego to była chwila, impuls, którego nie dało się powstrzymać. Czułam jak ciepłe łzy przedostają się przez szczeliny między moimi palcami, aby ujrzeć światło dzienne i poczuć minusową temperaturę unoszącą się w powietrzu. Nagle poczułam jak ktoś do mnie podbiega i mocno bez słów przytula. Wiedziałam, że to jest Magda ona zawsze była w odpowiedniej chwili przy mnie.
- Słońce nie płacz proszę - mówiła, a w tym czasie chłopcy zamykali kort.
- Jestem głupia nie przejmuj się mną - powiedziałam szlochając.
- Nie gadaj głupot nie jesteś głupia.
- Jestem każdy normalny człowiek dał by sobie radę po 4 latach ze stratą. Tylko jak zwykle nie ja. Jestem głupia i słaba.
- Właśnie jesteś inną osobą i to Cię czyni cudowną - powiedział Moritz siadając obok.
- Nie czyni jak się jest taką kretynką jak ja - odpowiedziałam.
- Kurcze Kochanie ogarnij się. Ona na pewno nie chce byś tyle cierpiała. Widać to jak cholernie za nią tęsknisz. Przeżywasz to bardziej niż jej własna siostra czy brat. Nie możesz, aż tak bardzo cierpieć, bo ja nie mogę patrzeć na Twoją smutną buźkę - próbowała mnie pocieszyć, choć wiedziała, że to nie ma sensu.
- Zuza nie płacz - pierwszy raz usłyszałam Mario mówiącego po Polsku i wtedy z wrażenia podniosłam swoją zapłakaną twarz.
- A jak się jeszcze ładnie dla Nas uśmiechniesz to będzie cudownie - dopowiedział Marco.
- Ale ja nie dam rady. Kiedyś wierzyłam, że dam obiecałam jej to, lecz to znów we mnie pękło. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak to bardzo mocno tu boli - wskazałam na serce- jak rozrywa je z bólu i tęsknoty - nie mogłam dokończyć, bo znów wybuchnęłam.
- O rany misia - rzekł zatroskany Mo.
- Zostawcie mnie dobrze chcę zostać sama - powiedziałam do przyjaciół, którzy bardzo, ale to bardzo się o mnie martwili.
- No chyba śnisz maleńka, że Cię w takim stanie zostawimy na orliku - powiedział Mario kucając obok mnie.
- Właśnie popieram Go - powiedziała Magda przybijając piłkarzowi żółwika.
- Ale ja i tak nigdzie nie idę.
- A kto powiedział moja droga, że Ty tam pójdziesz sama - powiedział Marco uśmiechając się do Mo. Ten od razu podszedł i przewiesił mnie przez ramię jak jakiś worek ziemniaków.
- Ej puść mnie - powiedziałam dość cicho, bo gardło zaczęło mi wysiadać.
- A widzisz mama mówiła, żebyś na zimę ubierała się ciepło, a także ruszała troszkę kiedy jest mróz - mówił Mario idąc za mną.
- Możesz nie iść za mną znaczy przed Mo, bo nie zręcznie się czuję kiedy gadasz do mojego tyłka.
- Hmm. . . wiesz Twoja prośba jest dla mnie rozkazem. Ale muszę - zrobił maślane oczka.
- No musisz nie masz innego wyjścia - powiedziałam kiedy już wchodziliśmy do hotelu.
- Kurde, a już myślałem, że będę miał miłe zakończenie dnia, ale niestety taka księżniczka jak Ty zniszczyła moje marzenia.
- Oj tam oj tam i tak mnie lubisz - powiedziałam kiedy znalazłam się w końcu pod swoimi drzwiami od pokoju.
- No oczywiście maleńka - przytulił mnie od razu kiedy stanęłam na ziemi.
- Dobra stary odsuń się teraz moja kolej - wepchnął się między nas Mo.
- Heheh. . . głuptas.
- Twój oczywiście.
- Oj już nie przesadzajmy. Mam nadzieję, że nie nabawiłeś się kontuzji, bo mnie trener zje.
- Oj chyba nas szybciej - powiedziała pozostała trójka wskazując na siebie.
- Heheh. . . ćwiczycie to - zapytałam.
- Ale co to - nadal mówili razem.
- Heheheheh. . . Nie no tamto głuptasy - przytuliłam przyjaciół.
- O ja tak mogę zawsze - powiedział Mo z Mario.
- Okey to macie jeszcze po buziaku i lecę, bo zanim oni się pożegnają to troszkę minie - zrobiłam jak powiedziałam i udałam się do pokoju, bo Magda i Marco za bardzo byli zajęci sobą. Moje słodziaki kochane, choć troszkę im zazdrościłam.
- Siemka chłopaki - powiedziałam do współlokatorów oglądających jakiś film.
- Hej - odpowiedzieli.
- Co oglądacie - zapytałam kradnąc im chipsy.
- A Władcę Pierścieni chcesz się dołączyć - zapytał z uśmiechem na twarzy Olek.
- Spoko tylko pójdę się ubrać - powiedziałam nadal smutna choć piłkarze poprawili mi nieco nastrój.
- To mogę razem z Tobą - zapytał Damian na co oberwał poduszką od Ewewliny.
- No i widzisz znasz już odpowiedź - zaśmiałam się wchodząc do pomieszczenia. Po 20 minutach byłam już wykąpana i w piżamie zajadając raz popcorn, raz chipsy, a czasami nawet paluszki.
- To witam państwa do pokoju - wpadła Magda z wyżerką.
- A Ty skąd wiedziałaś, żeby wziąć jedzenie - zapytałam leżąc Olkowi na kolanach.
- No Ewelina do mnie napisała, że robimy sobie piżama party, żebym coś do jedzenia przyniosła i oto jestem - rozłożyła ręce jak na rozstrzelanie.
- A co masz - zapytał Damian z Eweliną na kolanach.
- A knysze, pizze, pepsi, chipsy i inne - wymieniała.
- OOO. . . to gitaśnie wskakuj w piżamę i oglądamy - powiedziałam do przyjaciółki.
- Okey - odpowiedziała i znikła za drzwiami łazienki.
- Jezu!! Cześć - rzuciłam się na bramkarza.
- Hej maleńka. Też się cieszę, że Cię widzę, ale to boli - powiedział najdelikatniej jak potrafił.
- Ups. . . wybacz - uśmiechnęłam się grzecznie siadając na krześle.
- Co Ty tutaj robisz miałam przecież pójść po Ciebie o 15, a jest dopiero 11:30.
- No bo. . . .
Tyle na dziś przepraszam, że tylko tyle, ale uczyłam się, a potem robiłam prace na polski i jakoś tak zleciało. Obiecuje, że następny będzie dłuższy. Ale prosze o wybaczenie, że nie skomentuje waszych, ale niestety na telefonie nie mogę komentować, ale regularnie czytam. Kocham Was paa :***
PS Jutro wszystko nadrobię :D
Super rozdział ! :)))
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co będzie dalej hyhy ;)
Pączuś :)
Uuuuu...
OdpowiedzUsuńSłodko <3
Szczypiorek :**
Kurde nigdy nie mogę być pierwszy :(. Rodział mega oby jak najszybciej ukazał sie kolejny :******** <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię, Twój Misiek :******* <3 <3 <3 <3
Biedna Magda.. :( Rozumiem jak się czuje.. Czytając to popłakałam się (często to robię w smutnych momentach) Fajnie, że ma takie wsparcie u swoich przyjaciół :) W tym opowiadaniu poruszasz tak ważne tematy, o których mało się mówi. Dziękuję ci za to!
OdpowiedzUsuńrozdział oczywiście cudowny ;** Musiałaś przerwać w takim momencie? Czekam na kolejny! ;**
Tak.. i właśnie teraz wyszła moja głupota i nieprzespana noc.. :( Chodziło mi o biedną Zuzę..
UsuńPrzepraszam cie bardzo, za to pomylenie imion.. Jest mi strasznie głupio teraz.. Mam nadzieję, że mi wybaczysz..
Spoko to nic takiego każdemu się pomyłki zdarzają :**
UsuńSuper <3 Zapraszam do mnie ;) http://forevermarcoreus.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam to!
Zapraszam do mnie
http://bvbstory.blogspot.com/
http://dlugi-sen-lukasza.blogspot.com/ :)