niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 40

'' [. . .] W pewnym momencie myślałam, że Go zabije wzrokiem, ale Mario powstrzymywał przyjaciela. Ale ogólnie wszyscy świetnie się bawili. . .''



Rozdział z podziękowaniami dla WildChild09 i Anonimki ;) za wczorajszą pomoc. To dzięki Wam powróciła mi wena. A Wasze pomysły na pewno wykorzystam. Jeszcze raz bardzo mocno Dziękuję ;*****


Około 4 nad ranem postanowiliśmy wracać do hotelu. Atmosfera była niesamowita Marco i Mario byli tak pijani, że postanowili sobie przedłużyć imprezę wieczornym spacerkiem po Wrocławskich ulicach. 
  • Kochani mamy świetny pomysł - trzymali się razem ledwo stojąc.
  • Już się boje - zażartował Piszczu.
  • Spokojnie Piszczynio nie masz się czego bać - podszedł do niego wesolutki Mario.
  • No to opowiadaj co takiego wspaniałego uroiło Ci się w głowie - powiedział Kuba.
  • Wracamy pieszo - nagle rzucił Marco stojący z Magdą.
  • Co Wy na to - zapytał Mario dotrzymujący towarzystwa Ann.
  • My nie mamy nic przeciw - powiedziała Ania szukając Lewego.
  • My też nie - dodały Ewa z Agatą wraz z chłopakami.
  • Ej, a widzieliście Lewego - zapytała po chwili Stachurska.
  • Ja widziałam stoi na dworze razem z Moritzem - powiedziałam wchodząc na sale.
  • Okey dzięki - uśmiechnęła się po czym wyszła przed budynek.
  • A co tutaj się dzieje tak ogólnie - zauważyłam jak wszyscy się zbierają.
  • A Mario z Marco wpadli na pomysł powrotu do hotelu z buta - powiedział Łukasz.
  • Aha to okey, bo i tak nie mamy wyjścia, bo busy odjechały godzinę temu z ostatnimi gośćmi - powiedziałam chowając sukienkę do torby.
  • O Zuzka pójdziesz się jeszcze mną przebrać - podeszła do mnie Magda z torbą.
  • No spoko ja już byłam, ale dotrzymam Ci towarzystwa.
  • Ooo. . . Idę z Wami - zaczął się za nami toczyć Marco.
  • O nie Ty nigdzie nie idziesz siedzisz tu jasne - rozkazała mu dziewczyna.
  • Dobra Misiu już się nie ruszam. Potulnie będę Ciebie wyczekiwać - powiedział i usiadł.
  • Hehe. . .  Słodziak z Niego. Ale Wam zazdroszczę - powiedziałam kulejąc za przyjaciółką.
  • Oj nie przesadzajmy. Ty z Mo pewnie nie masz gorzej. A w ogóle jesteście już razem - zapytała już w pokoju.
  • No nie jesteśmy mamy jutro znaczy już dziś ze sobą pogadać, ale jak się spakujemy mamy iść na spacer.
  • Uuu. . . Co romantyczny spacer do Lewiatana - zaśmiała się Magda wspominając szkolne wspomnienia. 
  • Co zazdrościsz, bo Marco Cię nie zabrał - powiedziałam śmiejąc się.
  • No kurcze nawet nie wiesz jak bardzo to jest jedno z moich największych marzeń jakie do tej pory miałam.
  • Dobra koniec tych żartów przebieraj się, bo do jutra tam nie dojdziemy do hotelu - powiedziałam i doczłapałam się do łóżka.
  • Heheh. . . Dobra, a w ogóle widziałaś tego nowego co z Leitnerem wszędzie chodzi.
  • Widziałam, bo to jego kuzyn Syriusz - uśmiechnęłam się.
  • O no właśnie nie pamiętałam imienia.
  • Co podoba Ci się  - zapytałam.
  • Mi??!! Nie no coś Ty mam Marco - zaczęła się rumienić.
  • Oj weź przestań mi tego kitu nie musisz wsadzać i tak wiem swoje.
  • No dobra masz mnie - puściła mi oczko.
  • Eee. . . Wiedziałam nie żeby coś, ale jest niczego sobie. Ale Moritz ładniejszy - zaczęłam marzyć.
  • Syriusz jest bardzo miły i w ogóle, ale jestem z Marco i to Jego kocham.
  • A wiesz o tym, że Syriusz jest Polakiem.
  • Nieee poważnie - nie wierzyła w to co jej mówię.
  • No jest okazało się w ogóle, że będzie nowym uczniem w naszej szkole, bo gadałam z Nim przed chwilą, znaczy zanim poszłam się przebrać.
  • Co - zapytała zdziwiona ale było widać, że się cieszy.
  • No, bo jego matka i On przeprowadzili się z powrotem do Polski właśnie do Wrocławia, ale Serginio jak to mówi Mo chce chodzić z Nami do szkoły i będzie dojeżdżał byle z Nami przebywać.
  • O matko niech tylko Marco się o niczym nie dowie - zaśmiała się, gdy już zbierałyśmy się do wyjścia.
  • No, bo jeszcze nie wróci do Dortmundu - zaśmiałam się.
  • Ej nie żartuj - powiedziała dość poważnie.
  • No przecież nie żartuję - odpowiedziałam po czym ruszyłam do wyjścia.
  • Uważaj na próg - krzyknęła Magda, gdy wychodziłam już z restauracji.
  • Dobra spokojnie - odpowiedziałam dość poważnie.
  • Co tak długo - zapytał Reus.
  • A musiałyśmy sobie poplotkować - odpowiedziałam na jego pytanie.
  • I jak tu zrozumieć kobiety - dodał Mario.
  • Ty Mario lepiej ich nie próbuj zrozumieć - poprawił Niemca Kuba.
  • Wystarczy, że będziesz je kochać - dodał Lewy.
  • Właśnie - odpowiedziałyśmy wszystkie razem.
  • Heheh. . . to się nazywa zgranie - zaśmiał się Moritz.
  • Jakie zgranie my o niczym nie wiemy - powiedziałam równo z Magdą i Ewą.
  • My także - dodała Ann z Anią.
  • Chodźmy, bo zaczynam wariować machnął ręką Götze
Po czym ruszyliśmy w wędrówkę pod tytułem Nocą przez Wrocław. Wszyscy oprócz mnie całą podróż śpiewali niemieckie pieśni, a także polskie hity na cały regulator. W między czasie nawet tańczyli nie wiadomo co. W pewnych momentach zaczęłam żałować, że się z nimi na ulicach pokazuje. Podczas powrotu wszyscy podróżujący z buta szli z przodu, a ja wraz z Mo szłam na końcu i  wszystkiemu się przyglądałam. Przynajmniej nie narzekałam, że coś mnie ominęło, bo mogłam się wszystkiemu przyglądać z daleka, a jak czegoś nie słyszałam to Moritz poganiał Syriusza do przodu, żeby się przysłuchał.
  • O rany. Wy też widzicie to co ja - powiedziałam wskazując na Mario trzymającego się nogi Marco. 
  • Chyba nie chce wiedzieć, ale Serginio idź się przysłuchać - nakazał Leitner.
  • No dobra powiedzcie, że chcecie zostać sami, a nie  - zaśmiał się.
  • Idź i nie interesuj się młody.
  • No dobra stary już idę.
  • Zaraz dam Ci starego - krzyknął towarzysz drogi do kuzyna. Przy czym zostawił mnie i zaczął Go gonić.
  • Heheh . . . Wariaty - zaśmiałam się trzymając Jego torbę z naszymi ubraniami z imprezy.
  • Co zostawił Cię - podeszła do mnie po chwili Magda.
  • No pobiegł nakopać Syriuszowi.
  • Ale Oni się kochają - powiedziała moja przyjaciółka.
  • No w to nie wątpię - zaśmiałam się.
  • Ej czyżby Marco się do nich dołączył - powiedziała po chwili.
  • Aha noo. . . - odpowiedziałam i wybuchłam śmiechem.
  • Zuzka w co my żeśmy się wpakowały - dodała blondynka.
  • Ja tam nie wiem, ale szczerze nie żałuję.
  • W sumie ja też nie bo, znalazłam miłość swojego życia i nareszcie wszystko zaczyna się układać.
  • No to powodzenia trzymam kciuki - pokazałam jej zaciśnięte dłonie, po czym udałyśmy się w dalszą drogę bez chłopaków.
  • Laski dołączymy się do Was - podeszły do nas Ania, Ewa, Agata i Ann które także piłkarze zostawili, aby się troszkę powygłupiać.
  • Heheh. . . spoko nie mamy nic przeciw - odpowiedziała Magda.
  • No komórki jajowe trzymają się razem - dopowiedziałam.
  • No, a plemniki razem - dodała jeszcze przyszła Pani Lewandowska.
  • Dobre Anka piąteczka - krzyknęłam śmiejąc się i przybijając piąteczkę z karateczką.
Po 2 godzinnym spacerku dotarliśmy do hotelu. Każdy udał się do swojego pokoju. A dziewczyny w samochody i do swoich apartamentowców. Po wejściu do swojego zauważyłam brak Olka i Damiana. 
  • Magda wiesz gdzie oni są - zapytałam przyjaciółkę, która szła w stronę swojego łóżka.
  • Nie, nie widziałam pewnie znajdą się potem - uśmiechnęła się.
  • No pewnie tak dobra idę się kąpać.
  • A ja spać dobranoc - powiedziała dziewczyna Marco i zasnęła. Ja za to udałam się pod prysznic. Po szybkiej kąpieli 30 minutowej położyłam się spać. Około 10 rano obudziły mnie strzały.
  • Magda - powiedziałam cicho do śpiącej współlokatorki.
  • Co jest znowu - od bełkotała śpiąca.
  • Słyszysz - zapytałam, gdy strzały robiły się coraz bardziej wyraźne.
  • O matko ktoś tu jest - przestraszyła się.
  • No ja się boję - powiedziałam, gdy usłyszałam krzyki.
  • To co idziemy do chłopaków są pod 13 - zapytała cicho Magda.
  • Okey wezmę tylko telefon - powiedziałam po czym po cichu wyszłyśmy z pokoju i podreptałyśmy do Marco, Mario, Mo i Leo.
  • Dziewczyny jak to dobrze, że nic Wam nie jest - rzucili się na nas.
  • Wiecie co się dzieje - zapytałyśmy.
  • Nie właśnie, ale w tv mówili, że jakiś gang uciekł z więzienia - powiedział Leo.
  • O matko, tylko nie to - powiedziała Magda przytulając się do Marco.
  • No to mamy ciekawą sobotę - powiedziałam próbując rozluźnić atmosferę.
  • Ej ani Lewy, ani Piszczu z Błaszczem nie odbierają telefonów - powiedział przerażony Mario.
  • A jak coś im się stało - zaczęła panikować Magda.
  • Ej bądźmy dobrych myśli co - próbował nas uspokoić Leo.
  • Ale Wojtek też nie odbiera - przeraziłam się.
  • Cii ktoś idzie - uciszył nas Marco, a za drzwiami było słychać kolejne strzały. . .

*****
To tyle jak mówiłam na początku odzyskałam wenę i mam mnóstwo pomysłów. Pewnie mnie zabijecie za taki obrót akcji, ale cóż trzeba było jakoś rozwinąć akcję, żeby Was nie zanudzić. Liczę na obiektywne komentarze :** I jeszcze raz dziękuję za pomoc i życzenia urodzinowe :P

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 39

 '' [. . .]Gdy nagle Jurgen Klopp zaczął mówić. . .''



  • No to moi kochani mam dla niektórych złą, a dla niektórych dobrą wiadomość - powiedział trener, gdy wszyscy weszli na płytę boiska.
  • No to słuchamy - powiedział ciekawski Mario.
  • Oj Mario Ty już cicho siedź dobrze daj się trenerowi wypowiedzieć, a nie się wtrącasz - zaczepił Go Marco.
  • Dobra cicho, bo chce wiedzieć co z tym obozem w czerwcu - uciszyła chłopaków Magda.
  • No, a więc no ten tego i wiecie o co chodzi - zażartował trener.
  • No niech Pan mówi proszę - w końcu się odezwałam.
  • Dobra spokojnie.  Więc do Dortmundu jedzie z całą drużyną BVB nie kto inny jak Aleksander Słabowski i . . . chwila wytchnienia niech wszyscy wstrzymają oddech - cały czas żartował sobie niemiecki selekcjoner.
  • Trenerze  - krzyknęliśmy Ja, Magda i Damian. 
  • Już spokojnie złość piękności szkodzi - zwrócił się do mnie i Magdy.
  • No mi to już nie zaszkodzi - zaśmiałam się.
  • W sumie mi także - dodała Magda. 
  • Chyba sobie Kochanie żartujesz - spojrzał oczami modliszki Marco.
  • Niee - zaprzeczyła.
  • No, ale ja nie żartuje jesteś najpięniejszą dziewczyną jaką poznałem, a także jedyną, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia - powiedział po czym ją przytulił i pocałował w czoło.
  • Blee. . . rzygam tęczą - powiedziałam w żartach razem z Mo. 
  • Oj tam oj tam i tak nas kochacie  - pokazali nam języki.
  • Oczywiście - odpowiedzieliśmy razem.
  • Okey już mogę mówić, bo dostałem kopertę z imionami dziewczyn, która jedzie razem z Nami do Niemiec, a która niestety zostanie na szkoleniu. Marco chodź tu - przywołał do siebie chłopaka. 
  • Tak - powiedział lekko zdziwiony sytuacją.
  • Wybierzesz z kopertę imieniem dziewczyny, która rozpocznie karierę  razem z Nami - powiedział do Niego uśmiechnięty jak zawsze Jurgen.
  • No to teraz już w ogóle się denerwuje - powiedziała Magda przytulając się do mnie z całej siły.
  • Ała wiesz starczy mi złamana noga nie chce mieć jeszcze żeber połamanych - zaśmiałam się.
  • UPS. . . Wybacz, ale denerwuje się - odpowiedziała cała w nerwach, a w tym czasie pomocnik miał dylemat, którą kopertę wybrać.
  • No, a więc wybrałem - odpowiedział Niemiec trzymając kopertę z imieniem w ręku. Po czym oddał ją trenerowi i podszedł do swojej dziewczyny.
  • No to zaraz zobaczymy kogo wybrał - zaśmiał się Piszczu.
  • Ale by było jakby zamiast Magdy wypadła Zuza - skomentował Błaszczu.
  • Ale macie marzenia mam kontuzję i tak bym nie pojechała - odpowiedziałam smutna.
  • Nie dołuj się do czerwca 4 miesiące jeszcze nam pokażesz co to prawdziwa gra - zaczepił mnie Langerak
  • No oczywiście - uśmiechnęłam się.
  • Wiesz co Marco, Ty to masz chyba rentgen w oczach - zaśmiał się Pan Watzke, który trzymał druga kopertę.
  • Jak szczęście, bo nie rozumiem - zapytał piłkarz.
  • No ja trzymam kopertę z imieniem - wziął wielki oddech i nic nie odpowiedział.
  • No niech ktoś w końcu powie, bo na zawał zaraz zejdę  - powiedział blady Mario, który chyba od początku nie wziął oddechu. 
  • Nie tylko Mario ja się już nie mogę doczekać - zagadał Kehl.
  • No oczywiście z imieniem naszej gwiazdy - dodał Klopp trzymając papier wybrany przez Reusa.
  • Obie są gwiazdami - skomentował Lewy.
  • Zgadzamy się z Lewym - poparli kumpla Błaszczykowski z Piszczkiem.
  • Jasne w szczególności ja - odpowiedziałam pod nosem.
  • Kochana ja wszystko słyszę - powiedział Moritz stojący za mną.
  • Oj tam - puściłam mu oczko.
  • Dla mnie jesteś taką małą kochana gwiazdką.
  • No, a więc koniec tych miłości do Dortmundu nie jedzie niestety Zuzanna - powiedział nagle Pan Watzke, a niemieckiemu trenerowi zbrzydła mina.
  • Przykro mi, że nie wypadło na Ciebie chętnie bym Cię zabrał, ale sama rozumiesz - popatrzył na gips i odszedł.
  • Aaaaaaaaaaaaaa. . . Jadę z Tobą Misiek!! Nie wierzę nie wierzę póki nie zobaczę - zaczęła krzyczeć Magda.
  • Proszę tu jest Twoje imię - Jurgen pokazał jej dokument z wyraźnymi danymi.
  • Gratuluję - powiedziałam przytulając się do Niej.
  • Dziękuję nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedziała cała w skowronkach.
  • Może i nie wiem, ale widzę - powiedziałam próbując się nie rozpłakać.
  • A do Warszawy kto w takim razie leci - zapytał Mario.
  • Oczywiście Damian Kowalski i Zuzanna Padlowska - dodał Klopp.
  • A mam jeszcze jedno pytanie - podszedł do nas Kehl.
  • Słucham Sebastian - powiedział trener.
  • Czy Nasze Polskie trio jedzie do Niemiec czy zostaje w Polsce - zapytał Kapitan.
  • Oczywiście, że jedzie z nami, a kto w zastępstwie się jeszcze zobaczy - powiedział Pan Joachim i poszedł do siebie.
  • Zuza co się stało - podszedł do mnie Mitchell widząc jak płaczę.
  • Nic się nie stało, szkoda,  że muszę się z Wami pożegnać - powiedziałam przez łzy.
  • Oj nie smutaj zobaczymy się jeszcze 30 czerwca na ogólnym zgrupowaniu w Warszawie - próbował mnie pocieszyć bramkarz.
  • No, ale i tak nie zagram mam kontuzję, a potem 4 tygodnie rehabilitacji i samotne treningi.
  • Dla mnie i tak jesteś świetna - przytulił mnie.
  • No cóż ktoś musiał zostać, żeby ktoś inny mógł grać zawodowo - powiedziałam, gdy podszedł do nas Leitner.
  • No to ja Was zostawię. Trzymaj się kochana - powiedział Langerak i odszedł do cieszącej się Magdy, Marco i Mario.
  • Dziękuję pa - przytuliłam się na do widzenia.
  • Hej nie przeszkadzam - podszedł do mnie niepewnie młody pomocnik.
  • Nie no coś Ty. Taki chłopak jak Ty nigdy nie będzie mi przeszkadzać - uśmiechnęłam się.
  • Okey jak tam cieszysz się z decyzji sztabów  - zapytał.
  • Tak cieszę się, że Olek i Magda będą się rozwijać. Ale tak mi smutno z tego, że będę musiała się jeszcze uczyć - odpowiedziałam i totalnie się rozkleiłam.
  • Oj nie płacz - przytulił mnie mocno do siebie.
  • Ej Mo nie fisiuj tam - nagle krzyknął ktoś z trybun.
  • Kto to - zapytałam ocierając łzy.
  • A nikt ważny - odpowiedział machając do tego kogoś.
  • Co do kuzyna się nie przyznasz - dalej krzyczał tajemniczy chłopak.
  • Oo. . . To Twój kuzyn, który mówi po Polsku - powiedziałam uśmiechając się do piłkarza.
  • Tak to mój 18-nastoletni kuzyn Syriusz. Jak to moja rodzina mówi kolejny piłkarski talent w rodzinie - powiedział po czym nastolatek do nas podszedł.
  • No to wiem dlaczego tak szybko nauczyłeś się Polskiego - zaśmiałam się.
  • Cześć jestem Syriusz, a Ty jesteś pewnie Zuzanna, przyszła dziewczyna M. . .- dostał z łokcia od Mo.
  • Mały nie mówisz przypadkiem za dużo - uciszył Go Leitner.
  • Dobra, dobra to Zuzę  już znam i  to zaszczyt stać koło tej klasy bramkarza, ale gdzie jest Magda - zapytał szczerząc się w poszukiwaniach.
  • Tam - pokazałam na przyjaciółkę na co 18-nastolatek udał się w stronę tłumów.
  • Okey powiedzmy, że rozumiem - wzruszyłam ramionami.
  • A tak ogólnie chcesz zobaczyć tą sukienkę - zapytał gdy ruszyliśmy w stronę szatni.
  • Oczywiście nawet nie wiesz jak bardzo - przyspieszyłam jak nowo narodzona. Po 20 minutach zatarasował mi drzwi do szatni swoim ciałem.
  • Ej co robisz - zapytałam.
  • Nic chcę Cię ostrzec, że ta sukienka jest w 100% wybrana przez mnie i pasuje do mojego dzisiejszego garnitur. I jeżeli Ci się nie spodoba to mi powiesz i jej nie założysz okey - zapytał.
  • Tak .
  • Ale na pewno??
  • Tak obiecuję wierzę, że jest piękna tak samo jak Ty w tym zestawie - uśmiechnęłam się na co On się odsunął od drzwi, a ja weszłam do środka, a tam na moim numerku wisiał pokrowiec.
  • To jest to - zapytałam trzymając zamek.
  • Tak - puścił mi oczko. Kiedy zaczęłam rozsuwać zapięcie moim oczom ukazała się piękna cieniowana sukienka  z wrażenia, aż zaniemówiłam.
  • Podoba się - zapytał nie pewnie - bo już 15:00 trzeba się zbierać.
  • Już, ale moja torba z butami i resztą dodatków została na boisku - popatrzyłam na niego słodkimi oczkami trzymając sukienkę.
  • Okey ja już lecę, a ty nie uciekaj - powiedział po czym wybiegł. Po nie całych 10 minutach wrócił.
  • Sorki, że tak długo, ale Magda pytała czy to na pewno mój kuzyn i takie tam  - zaśmiał się.
  • Okey to idź na boisko zaraz przyjdę - uśmiechnęłam się i dałam mu buzi w usta na co zareagował inaczej niż się spodziewałam. Zamiast przerwać i nadal ciągnął pocałunek. Na co nie chętnie musiałam przestać.
  • Sorki muszę  się ubrać - poczułam jak się rumienie.
  • Dobrze nie rozpraszam Cię - powiedział.
Po 40 minutach męki z gipsem byłam gotowa założyłam sukienkę, cielistą podkolanówke i granatowe botki na płaskim, a na wierzch założyłam czarny płaszczyk i biały szalik. Poprawiłam makijaż i fryzurę. Następnie w jedną rękę wzięłam sukienkę, a w druga jedną kulę, oraz do torby Mo wsadziłam balerinki  i udałam się do piłkarza.
  • Uuuooo. . . - słyszałam reakcje chłopaków, gdy zbliżałam się do grupy.
  • Co źle wyglądam - zapytałam patrząc po sobie.
  • Zuza wyglądasz pięknie - powiedział Piszczek.
  • Normalnie jak nie Ty - zażartował Ilkay.
  • Ej może ona gdzieś tam się ukryła - udawał poszukiwacza Lewy.
  • Przestańcie. Wyglądasz pięknie - podeszła do mnie narzeczona Roberta.
  • No nie sądziłam, że Mo masz taki gust - zaśmiała się Ann.
  • Co wątpiłaś we mnie - zaśmiał się.
  • Nie, ale na modelu nie wyglądała tak pięknie jak na niej - odpowiedział Mario.
  • Ej nie zapędzaj się - sprowadziła Go na ziemię dziewczyna.
  • Dobra przepraszam - dał jej buzi.
  • Oj tam nie żartujcie ten gips niszczy urok - powiedziałam smutna.
  • Nie prawda dla mnie zawsze jesteś piękna - wtórował Leitner przytulając mnie od tyłu.
  • I dla mnie też - dodała Magda.
  • Dobra kochani jedziemy, bo się spóźnimy - krzyknął Jurgen idąc wraz ze swoją żoną.
Po godzinie znajdowaliśmy się już na miejscu. Sala była pięknie przystrojona w barwy Borussii, każdy odświętnie ubrany, kobiety dostały po żółtej lub czarnej różyczce do włosów, a mężczyźni po takim samym bukieciku do butonierki. Bawiliśmy się do białego rana co chwila ktoś porywał mnie do tańca. Jak nie Mo, to Mario, Marco, Syriusz, Nuri, Ilkay, Piszczu, Błaszczu, Magda, Mitchell, a także niektórych towarzyszki, które okazały się być bardzo miłe. Od razu znalazłam język z Agatą i Ewą razem wyglądałyśmy jak siostry miałyśmy te same sukienki tylko w innych odcieniach. Ewa czarną, a Agata zółtą. Najlepsze były miny Marco kiedy kuzyn Moritza podrywał Magdę. W pewnym momencie myślałam, że Go zabije wzrokiem, ale Mario powstrzymywał przyjaciela. Ale ogólnie wszyscy świetnie się bawili. . .

******
Tyle. Sorki od kilku dni nie mam weny i wymyślam. Ten pomysł z kuzynem dał mi Pączek dziękuję jeszcze raz. A co tego co tak szybko to w piątek mam imprezę urodzinową(choć urodziny mam 15 czerwca) i nie miała bym jak napisać czy dodać dlatego już dziś, a w sobotę nie będę miała kiedy.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 38

''[. . .] Głęboko w sercu wierzę wierzę, że w końcu zacznę w siebie wierzyć i wrócę do gry i dostanę to powołanie.''




Tak wspaniale mi się spało, ale niestety dobra passa nie trwa wiecznie. Z całkowitego przypadku obudziła mnie Magda, rzucając mi na łóżko korki.
  • Hej. Co się dzieje - zapytałam totalnie zaskoczona takim obudzeniem.
  • Cześć nie chciałam Cię obudzić przepraszam - powiedziała przestraszona Magda.
  • Spoko nic się nie stało, ale co się tutaj dzieje - zapytałam rozglądając po pokoju gdzie panował istny bajzel.
  • Pakujemy się, bo dostaliśmy wiadomość o zgrupowaniu sama zobacz - powiedziała składając ubrania.
  • Dobra tylko niech znajdę telefon - rozejrzałam się po pokoju, ale nie było go widać.
  • Ej nie widział ktoś mojej komórki - zapytałam przyjaciół.
  • Chodzi Ci o tą niebieską nokię - zapytał Damian trzymając mój telefon.
  • Tak o ten już idę - powiedziałam wstając.
  • Nie!! Nie wstawaj ja Ci przyniosę - uśmiechnął się.
  • Dziękuję, ale ja mam złamaną nogę, a nie jej brak, więc umiem jakoś, bo jakoś, ale chodzić umiem.
  • Wiem, ale mamy dziś imprezę, więc się nie przemęczaj. A tu masz jakieś wiadomości - pokazał na wyświetlacz i poszedł szukać ubrań. Kiedy spojrzałam na ekranik zauważyłam dwa smsy jeden od Mo, a drugi od Jurgena Kloppa. 
***
Siemka tu Moritz :*
Chciałem Cię zaprosić na dzisiejszy bankiet o 16. O ile oczywiście masz ochotę. Wybrałem Ci nawet sukienkę mam nadzieję, że Ci się spodoba. Dam Ci ją na zgrupowaniu o 14.
Całuski Mo ;*****

***
Dzień Dobry z tej strony trener Jurgen Klopp.
Po pierwsze zapewne zastanawiasz się skąd mam Twój numer. Spokojnie zabrałem Piszczowi za Jego zgodą. A po drugie zapraszam Cię dziś o 14 na ostatnie zgrupowanie na tym obozie, a następnie o godzinie 16 na bankiet pożegnalny.
Pozdrawiam Jurgen :)
***
  • No to twórczo - pomyślałam dość głośno z powrotem kładąc się do łóżka.
  • Co jest - zapytał Olek wychylając głowę z łazienki.
  • Dostałam zaproszenie od Leitnera na imprezę.
  • No to super kochana - rzuciła się na mnie przyjaciółka.
  • No nie za super, bo po pierwsze ma dla mnie sukienkę i da mi ją na zgrupowaniu o 14, a ja mam przecież gips - pokazałam na białe ustrojstwo na nodze.
  • Oj tam nie narzekaj ja idę się pierwsza ubrać, a Ty masz tam przyszykowany zestaw jak wyjdę pójdziesz się ubrać, bo mamy już 11 - blondynka uśmiechnęła się i poszła ubrać.
Po 30 minutach wyszła gotowa  Magda w niebieskiej sukience, czarnych rajstopach i krótkich kremowych kozakach. Potem była moja kolej, po godzinie męki wyszłam ubrana w to co mi przyszykowała blondynka. Po wyjściu ujrzałam chłopaków gotowych do wyjścia. I doznałam szoku wyglądali jak nie oni.
  • Co źle wyglądamy - zapytał Damian poprawiając się.
  • Zostaw wyglądacie wspaniale wszyscy, aż nie wiem co powiedzieć. Najchętniej to bym Was przytuliła, ale lepiej nie, bo Wam wygniotę stroje - zaśmiałam się.
  • Oj nie wygłupiaj się chodź, bo jeszcze trzeba śniadanie zjeść - powiedział Damian przytulając mnie.
  • A w ogóle skąd macie te ubrania - zapytałam.
  • A wiesz było się wczoraj na zakupach z chłopakami plus Marco, Mario i Mo oraz innymi - powiedziała Magda.
  • A czyli wiesz jaką kupił mi sukienkę i chce mnie w niej zobaczyć - zapytałam patrząc na nią podejrzanym wzrokiem.
  • Dobra chodź, bo jeszcze musisz coś zjeść - powiedział Olek, który wziął moją torbę treningową z kurtką i wyszliśmy.
  • Co czyli mnie nie powiecie - nie ustępowałam.
  • No nie powiemy, a co - zaśmiał się Damian.
  • Jesteście wredni wiecie - zaśmiałam się.  Po 10 minutach znajdowaliśmy się na stołówce pełnej piłkarzy i ich Wags.
  • No powiedzcie mi - zagadywałam do Olka i Damiana.
  • Co Ona wam tak suszy głowę - zagadał Szczęsny.
  • Byłeś z nami wczoraj na zakupach i Leitner kupował sukienkę dla niej i chce wiedzieć jaka ona jest - powiedział Słabowski. 
  • A no to teraz wiem o co kaman. Mała spokojnie na pewno jest ładna nie masz się o co bać.
  • Dzięki za pocieszenie - odpowiedziałam, a około 13:00 wszyscy najedzeni udaliśmy się do autokaru.
  • Magda siadasz ze mną - podbiegł do niej Marco kiedy wyszliśmy z budynku.
  • Eee. . . - spojrzała na mnie ze smutną minką.
  • Idź spokojnie dam sobie radę - powiedziałam ze szklankami w oczach i wzięłam swoją torbę przewieszając ją sobie jakoś przez ramię i zarzuciłam płaszczyk na ramiona, kiedy tylko się ode mnie oddalili. W sumie to każdy szedł w ramionach swoich ukochanych tylko nie ja. Już chciałam  wchodzić, ale pasek od torby jak na złość urwał się i wplątał w kule przez co upadłam prosto na tyłek.
  • Ała - powiedziałam pod nosem nie wytrzymując popłakałam się nie próbując już nawet wstać.
  • Ej Zuzka co się stało - usłyszałam znajomy głos za sobą.
  • Nic mi nie jest zostaw mnie dam sobie sama radę - odpowiedziałam próbując wstać.
  • Mów sobie co chcesz, ale nie zostawię Cię w takim stanie na środku parkingu i to w dodatku w zimie.
  • Sebastian proszę zostaw mnie jestem duża nie potrzebuje Twojej pomocy - odpowiedziałam po czym w końcu udało mi się wstać z Jego pomocą.
  • Dzięki i na razie - powiedziałam po czym założyłam słuchawki ruszyłam w stronę busu polskiej reprezentacji na szczęście na końcu było wolne miejsce usiadłam i próbowałam naprawić pasek. 
Zastanawiałam się tylko dlaczego jedyny Boenisch mnie zauważył przecież byłam bardzo blisko autokaru BVB. Może nie chcieli tego widzieć albo na prawdę nie widzieli. Nie wiem nie wnikam mam dość chcę już wrócić do domu położyć się na łóżku nikomu nic nie mówić i po prostu popłakać. Chyba jednak nie jestem taka twarda jak poprzednio. W pewnym momencie koło mnie usiał Teodorczyk,  Kosecki i jakieś dziewczyny zapewne ich partnerki. Wszyscy oczywiście odświętnie ubrani tylko nie ja. Jak zawsze musiało coś się stać i nie pójść po mojej myśli. Zauważyłam, że na mnie patrzą, ale chyba zauważyli, że coś jest nie tak, bo nie pytali wiedząc, że jak zawsze w takim stanie nie chce gadać. Niestety Wasyl z partnerką siedzieli naprzeciwko i nie chcieli zostawić mnie w takim stanie, to piłkarz zabrał mi torbę widząc jak się męczę.
  • Wasyl daj mi ją - powiedziałam przez łzy.
  • Nie i nie kłóć się ze mną mała, bo i tak wiesz, że nie wygrasz, a ja już nie raz naprawiałem takie paski - puścił mi oczko na co odpuściłam i z powrotem odpłynęłam w świat muzyki.
  • Przepraszam za męża on czasami tak ma. Ale i ja nie moge patrzeć jak tak młoda osóbka jest smutna. - zagadała do mnie miło wyglądająca blondynka siedząca z piłkarzem.
  • Nic nie szkodzi rozumiem. I przepraszam nie mam ochoty rozmawiać - odpowiedziałam i spojrzałam za okno wyjmując słuchawki z uszu.
  • Kochanie w ogóle poznaj to jest Zuzanna Padlowska jeden z najlepszych bramkarzy zamieszkujących Polskę, a grających dla Borussii - powiedział po chwili Marcin oddając mi naprawioną torbę.
  • O to zaszczyt poznać i siedzieć obok takiej gwiazdy - powiedzieli wszyscy w około.
  • Oj już nie przesadzajmy - uśmiechnęłam się.
  • Nie przesadzamy taka prawda - zagadał Łukasz.
  • Teo chciała bym być wspaniałym bramkarzem, ale z tą noga nie da się.
  • No, ale przed złamaniem byłaś wspaniała i sama nie zaprzeczysz - powiedział Kuba.
  • Słyszałam wiele o Tobie i przyjaciółce, znaczy przeczytałam. Wiesz początkowo byłyście na każdej okładce gazet sportowych - powiedziała żona Wasyla.
  • A no tak ogólnie to wiesz już to moja żona - zaśmiał się Polski obrońca.
  • Wiesz umiem się przedstawiać - poczochrała mu ułożone włosy - Joanna jestem - następnie podała mi rękę.
  • Zuza miło poznać - uśmiechnęłam się.
  • Ej, a tak w ogóle jesteś z Krychowiakiem - zagadał Polski napastnik.
  • Jeżeli chodzi Ci o ten artykuł z gazet to nie - odpowiedziałam.
  • A tak ogólnie - zaczepił mnie Kosecki.
  • Także nie. Nie uważasz, że jestem trochę za młoda na niego, a ogólnie no już bez przesady. - odpowiedziałam zdziwiona ich pytaniami. Resztę drogi było bardzo miło cały czas Teo mnie zaczepiał. Gdy dojechaliśmy pomógł mi nawet wyjść z pojazdu.
  • Dziękuję już sobie poradzę - powiedziałam, gdy tylko wysiadłam.
  • Wiem, że dasz, ale torby Ci nie oddam póki do szatni nie wejdziemy - powiedział uparcie Łukasz.
  • Okey dobra tylko uważaj, bo się pasek urywa.
  • Co wątpisz we mnie - udał urażonego Marcin.
  • Nie no co Ty w Ciebie nigdy, ale jest jeszcze druga strona tego paska.
  • Oj tam nie zepsuje się ja o nią zadbam - powiedział po czym przytulił moją torbę.
  • Okey nie wnikam co Was łączy - zaśmiałam się i za kuśtykałam na stadion.
  • No nie źle sobie radzisz widzę - podszedł do nas Mario z Ann.
  • No oczywiście po prostu latam - zaśmiałam się z ironią w głosie.
  • Lewy coś mówił, że chyba upadłaś to prawda - zagadała partnerka Niemca.
  • No tak niedaleko Waszego autobusu.
  • Czemu mi nic nie powiedziałaś - zapytał zdenerwowany Mario.
  • Bo nie wiedziałam, że się znacie.
  • No to już wiesz - krzyknął na nią.
  • Ej Götze nie krzycz na nią nie jest niczemu winna - uspokoiłam chłopaka.
  • Dobra, ale mogło Ci się coś stać - powiedział patrząc na mnie.
  • No, ale nic się nie stało.
  • Okey skoro tak uważasz to chodź - powiedział i machnął ręką na mnie. Gdy weszliśmy na murawę wszyscy już byli. Piłkarze na boisku, a ich partnerki na trybunach. Gdy nagle Jurgen Klopp zaczął mówić. . .
*****
To tyle. Sorki, że tak krótko, ale ktoś mnie tu denerwuje i jeszcze idę na festyn. Całuski licze na komentarze :***

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 37

''[. . .] A dla Śląska 2x Gikiewicz , 1x Sobota i Mila. Po meczu''


Po meczu widziałam tę cudowną radość Borussii i ich kibiców, którzy przyjechali za nimi, aż do Wrocławia, abyod razu kontuzjaesprzeć ukochaną drużynę nawet w towarzyskim meczu ze Śląskiem. Chciałam już schodzić do szatni po kule, gdy :
  • Zuza poczekaj dobra - krzyknął Kosecki.
  • Spoko, ale po co - zapytałam.
  • Poczekaj nie odwracaj się i o nic nie pytaj dobra - odpowiedział po czym się oddalił. Najlepsze było to, że wcięło gdzieś Wojtka i Krysię. Stałam tak, a po kilku minutach usiadłam sobie na schodach, bo noga coraz bardziej bolała.
  • Jesteśmy chodź z nami - usłyszałam głos Kuby i Łukasza Teodorczyka.
  • Ale o co chodzi - powiedziałam po czym z małym problemem wstałam ze schodków.
  • Chodź zobaczysz - Teo podał mi rękę.
  • Okey idę spokojnie - następnie udaliśmy się w stronę murawy. Tam podszedł do mnie Łukasz z Rafałem.
  • Wiesz co słyszeliśmy, że bardzo nas lubisz i chciałaś nasze koszulki - powiedzieli razem.
  • O kurde skąd to wiecie - powiedziałam z rumieńcem na twarzy.
  • Twoi przyjaciele chcieli Ci zrobić niespodziankę, a my się zgodziliśmy za to ile teraz przez nas będziesz cierpieć - dalej mówił Łuki, po czym mocno mnie przytulił ściągnął koszulkę i mi ją oddał.
  • OMG. . . Ja chyba śnie, ale nie budźcie mnie poważnie nie chce. A jeszcze Rafał mam do Ciebie małą prośbę moja siostra Cię uwielbia podszedł byś ze mną do niej - zapytałam niepewna jego reakcji.
  • Oczywiście, że tak z takim bramkarzem to zaszczyt gdziekolwiek iść - mówił po czym wziął moją rękę i przełożył sobie za szyję, a jego synek dziwnie na nas patrzył.
  • Tatuś, a co tej pani się stało - zapytał po chwili wskazując palcem na gips.
  • Po pierwsze nie pokazuj paluszkiem, a po drugie wujek ''Pepe'' za mocno kopnął Jej piłkę przez co upadła i złamała sobie nogę.
  • Aaa. . . bardzo Cię boli - zapytał mnie.
  • Nieee. .  - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
  • To twarda jesteś tatuś z wujkiem od razu by płakali - mówił trzymając w rączkach piłkę.
  • Ej mały nie mówisz może troszkę za dużo - zaśmiał się bramkarz Śląska.
  • Nie, albo chociaż troszkę. No dobra już nic nie mówię.
  • O tu jest - powiedziałam wskazując na swoją siostrę z olbrzymim plakatem.
  • Podobna jest ta Twoja siostra do Ciebie, ale nie tak bardzo jak tatuś do wujka - zaczepił mnie malec.
  • Hehehe. . . ale często nam mówią, że jesteśmy podobne do siebie.
  • To się mylą jesteś ładniejsza - szepnął do mnie, gdy Rafał podszedł do Łucji i oddał jej koszulkę. Widziałam jak na mnie patrzy z burakiem na twarzy i dziękuje w odpowiedzi puściłam jej oczko. 
  • Rafał mam pytanie.
  • Słucham Cię - odpowiedział, gdy stał już obok mnie machając do kibiców robiących nam zdjęcia.
  • Pomógł byś mi wrócić na moją trybunę - zapytałam niepewnie.
  • No pewnie sam chciałem się pytać czy nie potrzebujesz może pomocy - uśmiechnął się po czy odprowadził mnie na moje miejsce i poszedł do kumpli, którzy wygłupiali się wraz z kibicowskim młynem.
Siedziałam sobie sama na trybunach patrząc na Borussię i Śląsk jak świetnie się bawią, gdy nagle przypomniało mi się, ze w torebce mam słuchawki. Podłączyłam więc telefon i włączyłam '' James Arthur - Impossible'' to piosenka przy której dużo ostatnio przemyślałam. Widząc szczęśliwą Magdę z Marco, a za nimi wygłupiającego się Mario bardzo się cieszyłam, że tutaj trafiłam, że zaryzykowałam, wybrałam ten obóz. Tyle zyskać przez jeden mały odruch - ciekawość. Podczas rozmyślań wszyscy zaczęli schodzić z płyty boiska. Piszczyk na plechach Błaszcza, Leo niosący Mo, Magda na plecach Marco, Lewy ganiający Mario, który zabrał mu buta z resztą Borussi i Ślaska. Kiedy wszyscy znikli z murawy oglądałam trybuny szczęśliwych kibiców. Gdy jeszcze raz spojrzałam na tunel wstałam i udałam się pod ogrodzenie. Nagle zauważyłam jak Magda, Marco, Piszczu, Błaszczu, Nuri, Ilkay, Mario, Mo i Leo idą w moją stronę.
  • O matko co Ci się stało - zawołał Ilkay.
  • Co komu mi nic nie wiadomo. O co chodzi ?? - uśmiechnęłam się do bohaterów dzisiejszego dnia.
  • No ja Ci zaraz nakopie zobaczysz - powiedział przyjaźnie Piszczyk.
  • No ja Ci nakopie sama zaraz - zaśmiała się Magda.
  • Ej spokojnie spokojnie, bo zaraz będę musiał interweniować - zareagował Marco.
  • Spokojnie Misiek - pocałowała Go w policzek.
  • A tak poważnie to co się stało - zapytał Leo otwierając mi bramkę od wyjścia z trybun.
  • Aaaa. .  piłkarska kontuzja zamiast połamanych żeber mam wybite kolano - uśmiechnęłam się i z pomocą Mo weszłam na płytę stadionu.
  • O rany to narobiłaś sobie problemu - powiedział Nuri, który pomagał mi razem z Leitnerem przejść murawę.
  • No cóż życie to nie sen jak z bajki, gdzie wszystko toczy się idealnie niestety. A jakby sama chciała narobić sobie problemów to nie wpakowała bym się w gips taką porą - uśmiechnęłam się.
  • No, ale jedna rzecz została taka sama - zaśmiał się Mario.
  • Co nie humor jej nie opuszcza - zaśmiał się Marco.
  • Oj tam chyba nie narzekacie choć już mało czasu razem będziemy - rzekłam lekko smutna.
  • I niestety noga w gipsie nie pobawisz się z nami - zagadał smutny Kuba.
  • No i będziemy bardzo tęsknić - dodała Magda.
  • A no właśnie Kochana idziesz z nami jutro na imprezę - zapytał Mo przez co wszyscy na niego spojrzeli.
  • Przykro mi nie z tą nogą nie dziękuję  - odpowiedziałam zawiedziona i zdziwiona Jego pytaniem.
  • Ej ej tak po za tematem imprez to przyjechałaś tu dziś z Krychowiakiem i Szczęsnym - powiedział Łukasz z gazetą w reku.
  • No tak, a co - zapytałam.
  • No bo jesteś już dziewczyną Grześka. Masz i patrz na okładkę - podał mi gazetę na której widniało moje i Krysi zdjęcie z podpisem Czyżby nowa dziewczyna Krychowiaka miała złamaną nogę?? I dlaczego Polski pomocnik ją tak ukrywa??!!
  • Co to ma być - gazetę zabrała mi Magda widząc brak mojej reakcji.
  • Nie wiem sam chciał bym wiedzieć - odpowiedział Piszczek i weszliśmy do szatni.
  • No no no kogo ja tu widzę - zaczepił mnie Pan Jurgen, gdy dotarliśmy do szatni.
  • Dzień dobry - podałam mu rękę.
  • Jak się czujesz - zapytał.
  • Boli i to bardzo, ale daję radę - uśmiechnęłam się - ale mam coś jeszcze do powiedzenia. Przepraszam, że zawiodłam Pana i Was kochani- rozejrzałam się po piłkarzach, którzy grzecznie siedzieli w szatni - Bardzo mi przykro, że nie było mnie z Wami w ostatnim meczu tego obozu. Zrozumiem jutro jeżeli nie zostanę powołana na następny obóz w czerwcu po co komuś taki bramkarz, który ledwo gdzieś wyjdzie, a już nie może grać, bo od kontuzja. Ale czego oczekiwać gdy w wieku 13 lat kończy się z grą i po 4 latach wraca bez kondycji i w ogóle. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie - nie mogłam dalej mówić, bo zaczęłam płakać.
  • Zuza, kochanie nie płacz - podbiegła do mnie Magda.
  • Mała - podszedł do mnie Julian i mocno mnie przytulił. Nie wiedziała w ogóle dlaczego to robi, ale odwzajemniłam uścisk.
  • To ja na oczach wszystkich bardzo bym chciał Cię przeprosić za to co zrobiłem i jak się zachowywałem w stosunku do Ciebie miałem gorszy moment w życiu i znalazłem sobie nie odpowiedniego kozła ofiarnego. Mam nadzieję, że Ty - spojrzał mi prosto w oczy - a także Wy kochani przyjaciele mi wybaczycie - powiedział i udał się do wyjścia.
  • Julian poczekaj - krzyknęła za nim Magda i podziękowała za odwagę w tym czasie podeszłam do niego.
  • Nic się nie stało każdemu mogło się zdarzyć. Niestety akurat padło na mnie bałam się, ale to co zrobiłeś przed chwilą to pokazało, że żałujesz i wybaczam - przytuliłam Niemca.
  • No to co mi pozostało powiedzieć powiem jutro, a dziś dziękuję - powiedział smutny trener BVB i wyszedł.
  • Moja droga Panno Padlowska jest Pani najlepszym bramkarzem w kobiecym ciele jakiego poznałem w całym swoim życiu tak walecznej i odważnej dziewczyny nie widziałem. No nawet ja tak nie radzę sobie z bólem biodra jak Ty. Nie możesz się poddawać rozumiesz nie możesz! Pokaż nam i swoim młodym kibicom, że potrafisz walczyć tak jak oni z chorobą. Pokonasz to co w Tobie siedzi wygrasz wierzę w Ciebie tak jak Ty w to co kochasz tak samo jak My tutaj wszyscy - piłkę nożna. Mała rozumiesz musisz walczyć - mówił do mnie w pełni spokojny Łukasz.
  • Ja Was rozumiem, ale wpakowali mnie w gips na około 3-4 tygodnie, a potem mam 4 miesiące rehabilitacji nie zagram z Wami i nie zobaczę Was więcej - zaczęłam płakać wzięłam kule i udałam się do wyjścia.
  • Zuzka wróć proszę - krzyknął Piszczu.
  • Zostaw ją potrzebuje chwili spokoju - zatrzymała Go Magda.
  • Ale. . .
  • Nie ma, ale znam ją dłużej i lepiej potrzebuje zostać sama na chwilę.
Po wyjściu nie miałam ochoty z nikim gadać, a tym bardziej z dziennikarzami.
  • Oo witam młodą bramkarkę Borussi Dortmund - zawołał jeden z nich.
  • Ma Pani może ochotę z nami porozmawiać - zapytał kolejny.
  • Nie i do widzenia - odpowiedziałam bez podnoszenia głowy, bo znów były by głupie kolejne plotki.
  • Ale. . .- próbowali jakoś mnie przekonać.
  • Nie słyszeli Państwo nie ma ochoty z nikim rozmawiać - w mojej obronie stanął Sebastian Kehl, który wyszedł za mną.
  • Dziękuję - to było jedyne co z siebie wydukałam.
  • Choć zawiozę Cię do pokoju, bo sama z tym ustrojstwem nie dotrzesz.
  • Ale. . .
  • Nie ma żadnego ale idziesz ze mną sama, albo sam Cię tam zaniosę i tak jestem z żoną czeka koło samochodu - powiedział co zabrzmiało bardzo groźnie.
  • No dobra nie zrezygnuje z takiej propozycji. Jeszcze raz dziękuję.
  • Nie dziękuj mi tyle, bo się przyzwyczaję - zaśmiał się.
Idąc zauważyłam auto Sebastiana, gdy się zbliżyliśmy za auta wyskoczyła piękna Niemka uśmiechająca się do nas.
  • Hej kotku - pocałował żonę w usta i mocno przytulił.
  • Hej jak mniemam to jest ta Zuzanna o której tyle słyszałam - uśmiechnęła się do mnie.
  • Tak jestem Zuzanna Padlowska miło mi Panią poznać - podałam jej rękę.
  • Ojej, ale ze mnie gapa Tina jestem i równie miło mi Ciebie poznać - powiedziała.
  • To co jedziemy do hotelu - zapytał piłkarz.
  • No chyba jednak nie tak od razu - powiedziała kobieta.
  • A co się stało - zapytał przestraszony.
  • Nic przydało by się do sklepu podjechać - spojrzała na mnie.
  • Ale po co - zapytał dalej nic nie rozumiejący piłkarz.
  • Ty chyba sobie żartujesz widzisz tę dziewczynę ona chyba od rana nic nie jadła oczy podkrążone, policzki wpadnięte trzeba pojechać po coś do jedzenia, bo nam jeszcze zemdleje i w ogóle się połamie.
  • Ale nie trzeba nie jestem głodna nie będę robić problemów sama sobie coś kupię jak będziemy w hotelu.
  • Oj kochana to nie będzie żaden problem tylko przyjemność, a już widzę jak z tym na nodze pójdziesz gdzieś o własnych siłach - powiedziała i otworzyła mi drzwi.
  • Dziękuję - powiedziałam zrezygnowana i wsiadłam do samochodu. Całą drogę Państwo Kehl rozmawiali o czymś, bo jeszcze nie za dobrze rozumiałam język niemiecki. Podjechaliśmy do pobliskiego sklepu gdzie Sebastian wyszedł sam po coś do jedzenia. A po 30 minutach wrócił.
  • Coś Ty tak długo robił tam - zapytała Tina.
  • A nie wiedziałem co Zuza lubi i nie mogłem nic dobrego znaleźć - uśmiechnął patrząc przez lusterko na mnie.
  • Mówiłam, że nie chcę być problemem - odpowiedziałam zamyślona.
  • Mała, bo zaraz się tam do Ciebie dosiądę i nakarmię jak własne dziecko - zaśmiał się.
  • Dobra to zjem sama - odpowiedziałam
  • No to masz tu 2 bułki słodkie i duże frugo jakaś dobra starsza kobieta powiedziała mi, że Polska młodzież to lubi, więc masz - po czym podał mi torbę z jedzeniem.
Nie miałam wyboru musiałam zjeść, a w dodatku byłam bardzo głodna. Po 30 minutach znajdowałam się już w pokoju. Oczywiście jak zawsze sama, bo wszyscy poszli na imprezę po meczu świętować, więc miałam spokój na resztę wieczoru. Więc poszłam się kąpać i do łózka, bo jutro czeka mnie wielki dzień, czy zostanę w domu na kolejnym obozie czy zostanę powołana na kolejny obóz. Głęboko w sercu wierzę, że w końcu zacznę w siebie wierzyć i wrócę do gry i dostanę to powołanie.

*****
To tyle. Podoba się?!! Sami to oceńcie w komentarzach liczę na wiele, choć pewnie będzie inaczej ;( Troszkę się rozpisałam więc macie co czytać.