'' [. . .] I wróciłam na kolejne zajęcia wyczekując dalszych wiadomości. ''
***
Siedzę w szkole i mam dość tego co już się wydarzyło, a nawet tego co może się zdarzyć. Nauczyciele wiedzą co się stało z moją siostrą, więc dali sobie spokój z pytaniami co z Zuzanną, trzyma się i tym podobne. Dziś po szkole ma przyjechać po mnie Bittencourt, bo rodzice są w pracy. Podczas wyczekiwania ostatniego dzwonka zaczęłam rozmyślać nad aktualnym i dawnym życiem. Tylko dzięki Zuzce zaczęłam być na prawdę szczęśliwa to ona pomogła spełnić moje najszczersze i bardzo ukryte marzenia. Zapoznała mnie z kilkoma wspaniałymi piłkarzami, z którymi od razu się zaprzyjaźniłam. Spotkałam Leo, który jest idealnym przyjacielem, a być może nawet i chłopakiem. Nie to nie realne On ma wspaniałą dziewczynę. Szkoda, bo jest moim ideałem. Mogła bym tak o Nim myśleć całe życie, ale cóż ktoś mi przerwał. Poczułam w kieszeni wibracje spojrzałam na ekran moim oczom ukazał się nieznany mi numer. Przestraszyłam się, że to może Moritz wie co z Zuzą.
- Przepraszam proszę Pani mogę wyjść - zapytałam lekko przestraszona zaistniałą sytuację.
- Oczywiście idź - odpowiedziała jak nigdy bardzo miłym głosem nauczycielka.
- Tak - powiedziałam już za drzwiami.
- Hej księżniczko o której kończysz - usłyszałam głos Niemca.
- Leo nakopie Ci do dupy kiedyś. Myślałam, że to Mo dzwoni, że coś z Zuzką nie tak, a to Ty - krzyknęłam do słuchawki.
- Maleńka złość piękności szkodzi. Nie denerwuj się już dobrze - powiedział całkowicie spokojnie.
- Mi to nie szkodzi, ale kończę za 30 minut - odpowiedziałam.
- Okey to ja będę za 10 i Cię zwolnię - powiedział i się rozłączył.
- Dzień doberek - powiedział z uśmiechem na twarzy. Starał się mówić po Polsku najlepiej i najwyraźniej jak tylko potrafił.
- Dzień dobry - odpowiedziała zdziwiona nauczycielka.
- Ja po Łucje Padlowską - powiedział lekko zdyszany, a ja w ostatniej ławce pokładałam się ze śmiechu.
- Oo - zabrzmiały krzyki dziewczyn z mojej klasy.
- Tak wiem, wiem jestem gwiazdą, ale dajcie sobie siana co - odpowiedział całkowicie wyluzowany.
- A dałbyś autograf - zapytał jeden z moich kumpli siedzących na wprost stojącego piłkarza.
- Mogę dać wejściówkę VIP na mecz BVB, który odbędzie się w czerwcu we Wrocławiu. Jak chcesz oczywiście, bo tylko to mam - odpowiedział od tak sobie.
- Oczywiście, że chcę - odpowiedział szczęśliwy Marcin.
- Leo - powiedziałam błagalnie pakując się.
- No co piękna no nie mam nic lepszego niestety - odpowiedział chytrze się uśmiechając.
- A ile ich Pan ma - zapytała nauczycielka.
- Na pewno starczy dla wszystkich, więc zaraz wracam - rzucił i w trybie ekspresowym wybiegł do samochodu.
- Łucja skąd Ty żeś takiego wytrzasnęła co - zapytała Martyna siedząca obok.
- Znikąd to przyjaciel mojej siostry i Jej chłopaka - odpowiedziałam czekając na kolegę.
- I Ty tak na luzie o tym znaczy o Nim mówisz - zarzuciła mi Ola wielka fanka Borussii, a dokładnie tylko mojego niemieckiego przyjaciela.
- A jak mam mówić. Mam się podniecać tak samo jak Ty - odpowiedziałam zdziwiona.
- Oto jestem dam Waszej uroczej Pani od - mówił po czym zrobił kocie oczy.
- Uczę niemieckiego - uśmiechnęła się germanistka.
- W takim razie co ja się tak tutaj gimnastykuję swoim nagannym Polskim, gdy tutaj jest taka ładna i mądra Pani - puścił Jej oczko po czym zaczął rozdawać wejściówki VIP i zwykłe na mecz.
- No to tyle ja żegnam miłe towarzystwo. Bardzo się cieszę, że mogłem Was poznać. Do widzenia - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
- Do widzenia i cześć Wam - zdążyłam tylko powiedzieć, ponieważ piłkarz zamknął mi drzwi przed nosem.
- Matko jak Ty z nimi wszystkimi wytrzymujesz - zapytał totalnie przerażony, gdy szliśmy w stronę wyjścia.
- Normalnie jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam. I już jakoś kilka miesięcy daję radę - odpowiedziałam.
- Ja bym ich wszystkich pozabijał, a zaczął bym od tej małej blondi jak Jej tam było - zapytał patrząc mi prosto w oczy przez co o mało nie zemdlałam.
- Mówisz o Olce - odpowiedziałam trzymając się poręczy od schodów.
- O właśnie ona to katastrofa. Ciekawe czy ma lustro w domu - zaśmiał się.
- Nie wiem nie wnikam, ale dziś i tak wyglądała w miarę normalnie, bo nie wymalowała ust i nie ustawiła fontanny na głowie - zaśmiałam się.
- Dobra to da się wyglądać gorzej - zapytał przerażony.
- No najwidoczniej da - uśmiechnęłam się wsiadając do samochodu.
- A my w Niemczech uważamy, że Polki są piękne chyba przestanę tak uważać - powiedział z grymasem na twarzy.
- Dzięki, czyli uważasz, że Zuzka, Magda, Ja i wiele innych Polek jesteśmy brzydkie. Dobra zapamiętam to sobie - powiedziałam bardzo urażona Jego słowami.
- Wybacz nie miałem na myśli wszystkich. Ty jesteś najpiękniejsza, a ta cała Aleksandra to porażka jakiś wyjątek. Skąd ona się urwała - trzymał się za głowę.
- Trzymaj tą kierownicę, a nie - krzyknęłam widząc to co robi.
- Spokojnie kochanie - powiedział i spełnij moją prośbę.
- To co robimy - chłopak podszedł znienacka przytulając mnie od tyłu.
- Zaraz dostaniesz z tasaka i na tym się skończy - krzyknęłam puszczając nóż.
- Czemu - zapytał dziecinnym głosem.
- Nigdy nie podchodź do kobiet znienacka, gdy coś gotują, bo rzucą pierwszym lepszym czymś w Twoją stronę - powiedziałam dalej krojąc kapustę na sałatkę.
- Pomóc - zapytał po chwili.
- Po co dam sobie radę - powiedziałam.
- No w to nie wątpię, ale widzę jak się spieszysz by zdążyć, to może ja potłukę kotlety co - zaproponował.
- Jak chcesz i potrafisz no to nie ma sprawy możesz nawet je skończyć - uśmiechnęłam się, gdy wyjmował mięso z lodówki.
- Tak - powiedział i udał się do mojego i Zuzki pokoju. Nie jestem wścibska, więc pilnowałam ziemniaki.
- Kto to jak mogę wiedzieć - zapytałam.
- Już nikt ważny - odpowiedział smutnym głosem.
- Okey, ale nie przejmuj się - odpowiedziałam.
- To co wracamy do obiadu - zapytał po chwili widocznego namysłu.
- Oczywiście, ale mam drobne pytanie. Jak chcesz nie musisz odpowiadać - powiedziałam troszkę zdenerwowana.
- Słucham odpowiem na wszystko - powiedział jak zawsze uśmiechnięty.
- Masz dziewczynę - rzuciłam nagle.
- Nie, a Ty masz chłopaka - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ja również nie mam nikogo. Za młoda jestem na związki, a nie chce skończyć jak moja siostra - uśmiechnęłam się.
- Opowiesz mi o Jej poprzednim związku - zapytał ciekawie.
- Jasne, to idź do pokoju, a ja przyszykuję jakąś przekąskę - odpowiedziałam.
- A ona nie będzie zła - zawołał z pokoju.
- On nie jest jak inne spokojnie. A w ogóle leży w szpitalu, więc jak się nie wygadasz to się nawet nie dowie - uśmiechnęłam się.
- Masz mnie za paple - zapytał, gdy weszłam do pokoju z chipsami i popcornem.
- Tak kochana gaduło - odpowiedziałam szczerząc się. Po czym on zaczął mnie gilgotać. Następnie mu wszystko po kolei zaczęłam opowiadać.
***
Jeny to już mija 7 godzina operacji, a tutaj nadal nic. Jak dobrze pójdzie to za godzinę z sali powinien wyjść lekarz. Mam nadzieję, że nic już Jej tam nie będzie. Tak bardzo ją kocham, że nie wiem jak przeżyje Jej odejście. Odpukać to jak ja mogłem w ogóle o czymś takim pomyśleć. Podczas oczekiwań zastanawiałem się gdzie będę nocować, a że miałem godzinę postanowiłem pospacerować po szpitalu. Zobaczyć gdzie co jest poszukać jakieś stołówki czy coś takiego. Po głowie chodziła mi jeszcze jedna myśl co będzie z Marco i Magdą. Jednak ktoś mnie wybił z z namysłu, a okazał tym kimś mój kumpel po fachu.
- Siema - trzepnął mnie w ramię.
- Matko Robert co Ty tutaj robisz i to w dodatku sam - zapytałem podając dłoń na przywitanie.
- A przeczytałem w gazecie, że słynna nowość Borussii Zuzanna Padlowska leży w Warszawskiej Klinice i walczy o każdą minutę życia. I postanowiłem ją odwiedzić, ale nie spodziewałem się Ciebie tutaj - uśmiechnął się.
- Aha to ładnie tyle dobrego, że nic o mnie nie piszą, bo wtedy było by tu kibiców co nie miara - odpowiedziałem.
- A właściwie co Ty tutaj robisz - zapytał Polak.
- Przyleciałem tutaj z Nią, bo jesteśmy razem - odpowiedziałem dumnie.
- No to stary gratuluję. Jak zacznie się czerwcowy obóz to musi to uczcić - zaczął się cieszyć jak małe dziecko.
- No o ile przeżyje - powiedziałem smutnym głosem.
- Nie gadaj głupot, bo Jej wtedy nie pomożesz - ochrzanił mnie napastnik.
- No masz rację idziemy na górę - zapytałem widząc gapiów.
- Czekaj Ania zaraz będzie - powstrzymał mnie.
- Jest tutaj - zapytałem.
- No oczywiście martwi się o Nią bardziej niż my wszyscy. Zżyły się przez tak krótki okres znajomości - zaśmiał się Lewy.
- A co zazdrosny jesteś - Stachurska podeszła do niego od tyłu łapiąc za rękę.
- O kogo kochanie. Ja nigdy - zaśmiał się.
- To co idziemy - zapytałem.
- Oczywiście - para odpowiedziała na moje pytanie widząc dziennikarzy.
- Jezu wszędzie nas znajdą - powiedziała wściekła karateczka.
- No to chyba minus życia piłkarza - odpowiedziałem razem z Lewandowskim.
- No nas zawsze znajdą skoro szykujemy się do ślubu - powiedziała dziewczyna Roberta.
- Oo czego ja się dowiaduję - powiedziałem siadając.
- No co miałem Wam za niedługo powiedzieć - Polak się zarumienił.
- Oczywiście - zaśmiałem się razem z Jego dziewczyną.
- O tu Pan jest szukałam Pana - podeszła do mnie miło wyglądająca kobieta w białym fartuchu.
- Tak - odpowiedziałem.
- Mam dla Pana wiadomość odnośnie Zuzanny Padlowskiej - powiedziała, a ja zadrżałem.
Koniec. I jak mi się podoba. Rozwinęłam wątek Łucji i Leo specjalnie dla moich dwóch wspaniałych Anonimek :** Mam nadzieję, że się podoba.