piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 46

'' [. . .] Potem poszłam spać, bo niestety mogli mi podawać tylko jedną kroplówkę na raz, a było to jedzenie, więc żeby nie czuć bólu zasnęłam. Potem przyszedł do mnie Mo z Magdą Marco i . . . ''



Leżałam na łóżku podziwiając sufit i rozmyślając nad tym co się dzieje. Układałam sobie wszystko w głowie każdy szczegół po kolei. Najpierw spojrzałam na jedyną kolorową rzecz w tym pokoju -  żółtoczarny zegar. Wskazywał godzinę 5:00 podobno wtedy ma się najlepszy sen, ale nie u mnie. O tej porze odkąd tu leżę nie robię nic ciekawszego niż śpię, zwijam się z bólu oraz rozmyślam nad wszystkim. Byłam na etapie czy znajdzie się dawca oraz jak tam z Magdą. Nikt nie chciał mnie informować na tematy porwania czy wypadku, bo uważali, że jestem za słaba na takie wiadomości. Nie zważali na to, że nie informując mnie o stanie bliskich bardziej się denerwuję niż tak jak bym wiedziała. W sumie w pewnym momencie nawet nie chciałam wiedzieć co się dzieje. Najbardziej interesowało mnie tylko to co dzieje się z Magdą. Dałam sobie spokój ze wspominaniem i nie tylko im bliżej świtu robiłam się coraz bardziej senna, aż w końcu odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Około 7 obudziłam się tym razem zauważyłam sprzątaczkę myjącą podłogę, gdy ta wychodziła na salę weszła siostra Anna, która chciała zmienić mi opatrunki.
  • Cześć Maleńka - zagadała do mnie widząc, że nie śpię.
  • Witam bardzo serdecznie - uśmiechnęłam się.
  • Jak się spało - zapytała.
  • Spałam tylko kilka godzin, ale dobrze, że w ogóle coś. Ale normalka ostatnio w nocy nie mogę spać, bo ta złamana noga i rana tak bolą, że nie mogę usnąć.
  • Oj to trzeba było mówić dała bym Ci coś na poprawę snu i uśmierzenie bólu.
  • Nie trzeba. Nie musi się Pani fatygować, a ja nie chcę sprawiać problemów.
  • Nie narzekaj wieczorem powiem Lisie, albo Natalii, żeby Ci coś dały - uśmiechnęła się do mnie po czym odwróciła w stronę stolika z opatrunkami.
  • Daj mi jeszcze chwilkę i zostawiam Cię już w spokoju - odpowiedziała widząc moje zamyślenie.
  • Ale wcale mi Pani nie przeszkadza nawet miło się tak leży w czyimś towarzystwie.
  • Rozumiem, ale pewnie przyjaciele zaraz do Pani przyjdą. Dawno nie widziałam pacjenta z tyloma gośćmi i to jeszcze takimi - mówiła z dumą i podziwem w głosie.
  • Ma Pani na myśli piłkarzy - zapytałam.
  • Tak oczywiście mój mąż pewnie bardzo by Ci zazdrościł, bo jest wielkim kibicem Borussii.
  • Już nie zwracam uwagi na to czy są piłkarzami czy nie. Ale na początku obozu byłam w siódmym niebie jak ich zobaczyłam - zaśmiałam się.
  • No to dobrze, że postrzegasz ich jako przyjaciół, a nie gwiazdy dzięki którym sama możesz się pokazać - pogratulowała mi.
  • W sumie nawet taka nie jestem wolę sama do wszystkiego dojść niż prosić innych o pomoc, kiedy samodzielnie mogę osiągnąć to samo.
  • Dokładnie zgodzę się. Ja już skończyłam, więc Cię opuszczam. Odpocznij dobrze - powiedziała.
  • Hmm. . .  Dobrze postaram się.
  • Ale obiecujesz - zapytała ponownie.
  • Tak obiecuję na miłość do piłki i nie tylko - uśmiechnęłam się.
  • Heheh. . . Dobrze to ja już lecę. Cześć - pożegnała się i wyszła.
  • Do widzenia - odpowiedziałam.
Nie wiem ile minęło, ale znów się obudziłam, bo noga sobie nie odpuszczała. Rozejrzałam się po pomieszczeniu nikogo nie było, a to dlatego, że przyjaciele, rodzice i obsługa szpitala chciała mi zapewnić spokój i ciszę. A jeśli miała bym jakiegoś natrętnego fana lub fankę w pokoju to nie było by to w ogóle możliwe, albo jakby trafił się sezonowiec i przyczepił by się do chłopaków to już totalnie sobie tego nie wyobrażam. Przebywałam w sterylnym pustym pokoju, gdy nagle na salę zaczęli wchodzić Mo z Magdą, Marco z Syriuszem oraz Łukasz Gikiewicz z Sebastianą Milą.
  • Oj ona chyba śpi - odezwała się Magda.
  • Nie chyba tylko na pewno - powiedział smutnym głosem Łukasz.
  • Myślałem, że wygląda trochę lepiej niż piszą w gazetach, ale na serio jest źle - skomentował Sebastian.
  • A jest chociaż przytomna - zapytała Magda.
  • Oczywiście, że jest już nie raz chciała stąd wychodzić, dobrze, że ma załamaną nogę - odpowiedział Leitner.
  • A jak się czuje - dalej zadawała pytania.
  • Jak jest na lekach przeciwbólowych to fantastycznie, ale jak przepinają ją na wartości odżywcze to tragedia. Lekarze i pielęgniarki mówią, że nawet przez sen z bólu płacze i krzyczy.
  • No to za wesoło nie jest - skomentowali piłkarze Śląska.
  • Nie niestety, ale musi czekać na dawcę - dodał Mo.
  • A jak długo - zapytał Syriusz, który akurat stawiał kwiaty na oknie.
  • Tylko miesiąc - odpowiedział Marco.
  • Czemu tak krótko - zapytali pozostali prócz Moritza.
  • Jest za słaba, żeby dłużej walczyć. Teraz aparatura spełnia funkcje wątroby, a jeśli nie znajdą dawcy Jej rodzice zadecydują co dalej. Czy ma się męczyć czy odłączyć ją od tego wszystkiego - wytłumaczył Reus.
  • O matko no to nie za dobrze - powiedział Syriusz po czym reszta zamilkła.
  • No to my może pójdziemy coś zjeść i do innych zajrzeć, a jak się obudzi i pogadacie to zadzwonisz do nas okey - zaproponował Marco.
  • Okey dobra nie ma sprawy odezwę się - powiedział Leitner po czym reszta udała się do wyjścia.
  • Cześć Śpiąca Królewno - dotknął mojej zimnej dłoni przez co przeszedł mnie dreszcz.
  • Słodko wyglądasz jak śpisz - dodał.
  • Dziękuję - odpowiedziałam uśmiechając się.
  • Nie masz za co dziękować stwierdzam tylko samą szczerą prawdę - kończąc swoją wypowiedź podszedł do mnie dając mi buzi.
Rany jak ja uwielbiam tego chłopaka. Głównie to za całokształt, za to jaki jest i że nie udaje nikogo. Kiedy odezwał się do mnie czułam lekkie drgania strachu w Jego głosie, było to przesłodkie. Tak wiem jestem dziwna. Ale cóż mówi się pech i żyje się dalej. W końcu u normalnych ludzi żebra nie przebijają organów i nie muszą walczyć o życie. Zdarzają się wyjątki i ja takim jestem. Nie narzekam przynajmniej moje życie czeka wiele niespodzianek. Dzieje się tak głównie dzięki bliskim zazwyczaj przyjaciołom. A u mnie dzięki nim i chorobie. Gadałam tak z Moritzem na wszystkie możliwe tematy. Cały czas po głowie błądziła mi myśl kto odezwie się pierwszy. Kto dokładnie przełamie pierwsze lody i rozpocznie ten trudny jak i za razem emocjonujący dla nas temat.
***
Totalnie nie wiedziałem jak mam z Nią rozmawiać. Górę nade mną wziął strach, a gdy patrzę w Jej oczy gubię się i nie wiem co mówić. Widziałem jak śpi wtedy wydawała się taka delikatna, bezbronna na ludzkie nieszczęścia. Podchodząc do łóżka czułem jak miękną mi nogi błagałem samego siebie, żeby nie zemdleć. Dotknąłem Jej zimnej dłoni i gdyby nie urządzenia wskazujące czynności życiowe pomyślał bym, że nie żyje. Zacząłem do Niej mówić niepewnym głosem, po chwili usłyszałem Ją. Tak tę cudowną dziewczynę, w której się zakochałem, a wstydzę się Jej to powiedzieć. Kochałem tą radość bijącą od niej i uśmiech który powalał mnie na kolana. Była taka młoda, a już tyle w życiu przeszła. Tak krótko się znaliśmy, a ona pomogła mi lepiej niż przyjaciele z którymi przyjaźnie się kilka lat. Mimo tego, że wyglądała okropnie dla mnie w każdym stanie była by i jest idealna. Już dziś mieliśmy pogadać na temat Nas, ale nie wiedziałem od czego zacząć. W końcu po dłuższej rozmowie na temat wszystkiego tylko nie tego co trzeba przełamałem się.
  • Musimy pogadać, bo nie wytrzymam - wypaliłem nagle.
  • Ciekawa byłam które z nas szybciej się odezwie - zaśmiała się.
  • Ej ja również się nad tym zastanawiałem - odpowiedziałem.
  • Dobra to teraz moja kolej - powiedziałam czując jak serce przyspiesza bicie - Więc zaczynając od początku powiem, że okropnie się denerwuję czego aktualnie nie moge ukryć przez to wszystko przyczepione do mnie. Ale od kiedy interesuję się piłką nożną, a dokładnie Borussią Dortmund to zawsze mi się podobałeś.  A kiedy u nas w szkole zobaczyłam Kloppa i Piszczka z Fornalikiem myślałam, że zemdleję. Następnie, gdy się tutaj znalazłam to byłam w siódmym niebie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nasza pierwsza rozmowa nie zaczęła się zbyt dobrze, bo zemdlałam, ale od tamtej pory myślałam tylko o Tobie i naszym pierwszym spotkaniu. Wtedy w stołówce jak do Ciebie podeszłam i zacząłeś mi mówić o swoich prywatnych rzeczach zrobiło mi się bardzo miło. Wierzyłam, że już od pierwszego spotkania mi ufasz. Gdy widziałam jak odżywasz po stracie Lisy byłam najszczęśliwszą osobą na świecie przez to, że byłam w stanie Ci pomóc. Mo ja nie jestem pewna czy też czujesz to co ja więc nie będę tego mówić póki nie usłyszę Twojego zdania - gdy mówiła poczułem jak dociera do mnie to co do niej czuje.
  • Zuzka nie wiem co powiedzieć, ale jesteś dziewczyną z moich najskrytszych snów. Nigdy nie sądziłem, że istnieją dziewczyny tak miłe, beztroskie, kochane i ładne jak Ty. Gdy ujrzałem Cię pierwszy raz zapytałem Leo czy to dziewczyna czy anioł. Nie mogłem znieść tego co przeszłaś na początku obozu. Ale nie sądziłem, że jesteś aż tak twardą  i odporną na ból dziewczyną. Gdy widziałem Cię z Wojtkiem, Damianem, Olkiem, Piszczkiem lub Lewandowskim byłem bardzo zazdrosny. Jak się dowiedziałem, że Boenisch do Ciebie zarywa myślałem, że serce mi pęknie załamałem się i nie chciałem nikogo widzieć. Kiedy z Nim rozmawiałem powiedział, że Ty do Niego nic nie masz i jesteście przyjaciółmi to o mało nie posiadałem się z radości. Potem dowiedziałem się, że Aleksander się w Tobie zakochał, ale wiem już, że to nie prawda z Magda na ten temat rozmawiałem. Po tym wszystkim musiałem sobie wszystko poukładać. Chciałem od razu z Tobą pogadać, ale jakoś nie było okazji, bo cały czas ktoś nam przeszkadzał - powiedziałem to co leżało mi na sercu, bo po tych słowach zaczęliśmy się całować. Niestety dobra passa nie trwa wiecznie. W tak pięknej chwili na sale musieli wejść piłkarze z lekarzem.
***
Zaraz po wyjściu od Zuzki ruszyliśmy na piętro wyżej do Pana Fornalika, który jako jedyny z ocalałej czwórki leżał jeszcze w szpitalu, ale już jutro albo nawet dziś popołudniu mógł wyjść.
  • Dzień dobry - weszłam z chłopakami na salę.
  • O witam Was kochani - uśmiechnął się.
  • Jak się Pan czuje - zapytał Marco.
  • Dobrze dziś o 15 mam dostać wypis i mogę jutro wrócić do Warszawy na zakończenie obozu.
  • No to doskonale cieszymy się - powiedziałam wraz z Reusem.
  • Ja również stęskniłem się za moim piłkarzami, a także za Tobą Magda za Zuzanną, Olkiem i Damianem. Wiecie może co u nich, bo od początku jak tu jestem to nie widziałem ich.
  • Yyyyy. . . no rozumie Pan nie wiemy czy można Nam mówić - zaczął się jąkać Marco.
  • No wiecie pewnie tak, ale nie wiem lekarze nic nie mówią, a nawet nie mogę korzystać z mediów, więc chętnie Was posłucham.
  • Więc może co Pan pamięta - zapytaliśmy.
  • Pamiętam, że schodziłem z Jurgenem po schodach na śniadanie, gdy usłyszeliśmy krzyk dochodzący z dołu zbiegliśmy zobaczyć co się dzieje wtedy zauważyliśmy mężczyzn w kominiarkach z bronią w dłoniach. Chcieliśmy się schować, ale niestety jeden postrzelił postrzelił mnie, a Jurgen dostał czymś w tył głowy. Następnie usłyszałem krzyk chłopaków i obudziłem się tutaj.
  • No to nie wiem od czego zacząć - powiedziałam
  • No to może ja zacznę - odpowiedział Marco po czym zaczął opowiadać z najdrobniejszymi szczegółami. 
  • Rany boskie chłopaki i Zuza żyją - zapytał przerażony Waldemar.
  • No chłopaki są już w hotelu znaczy teraz pewnie w domu, bo wczoraj skończył się obóz, a jutro piłkarze wracają do swoich klubów - powiedziałam.
  • A co z Zuzą - zapytał.
  • A grzecznie leży sobie na piętrze poniżej czekając na dawce wątroby - powiedział spokojnie Syriusz.
  • Ale nic już Jej nie zagraża - zadawał pytanie po pytaniu.
  • Nic, ale jeśli nie znajdzie się dawca w ciągu tego miesiąca to ona umrze, bo jest za słaba - powiedziałam po czym zaczęły lecieć mu łzy z oczu.
  • Można ją odwiedzać ??
  • Tak my codziennie tam siedzimy - odpowiedzieliśmy i właśnie idziemy.
  • Dobrze odwiedzę ją dziś jak mnie wypiszą. Pozdrówcie ją - powiedział, a my udaliśmy się do wyjścia.
***
Było już tak cudownie, ale musieli zepsuć taką chwilę.
  • Dzięki - powiedziałam śmiejąc się.
  • Spoko nie ma sprawy zaśmiał się Gikiewicz na co zamarłam.
  • Co Ty znaczy Wy tutaj robicie  - wskazałam na Milę.
  • A zobaczyliśmy artykuły w necie i postanowiliśmy do Ciebie zajrzeć.
  • Aha miło z Waszej strony - uśmiechnęłam się do niech.
  • A ja Zuzanno mam dla Ciebie dobrą wiadomość - powiedział Lekarz.
  • Co wypuścicie mnie - zapytałam.
  • Nie niestety tego nie możemy zrobić, bo tutaj aparatura trzyma Cię przy życiu. Ale jeśli nam się uda Cię przetransportować to mamy dawcę dla Ciebie - uśmiechnął się wpisał coś na moją kartę i wyszedł.
  • Słyszeliście to co ja - zapytałam przeszczęśliwa.
  • No tak chyba tak. Mają dawcę, ale muszą Cię przewieść do innego szpitala - powiedziała Magda.
  • A ogólnie cieszę się, że Cię widzę - powiedziałam rozkładając ręce do przytulenia.
  • Ja za Tobą również - zaczęła płakać ze szczęścia.
Następnie zaczęliśmy gadać o tym jak się cieszymy. Potem wpadli moi rodzice z Łucją, Pan Fornalik, Mario z Leo. Następnie Piszczu z Błaszczem i rodzinką. Było bardzo miło póki nie przyszła Lisa, ale daliśmy sobie z nią radę. Syriusz gdy tylko Marco znikał za drzwiami zajmował się Magdą, a ona zauważyła, że między mną, a Mo coś iskrzy. Oczywiście nie myliła się razem z Niemcem powiedzieliśmy wszystkim zgromadzonym, że jesteśmy parą. Nie obeszło się bez ogromnej radości i miliona gratulacji.

*****
Koniec. Ten rozdział to była męka usunął mi się potem nie chciał otworzyć. Ale wszystko małymi kroczkami zaczyna się układać. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Z góry przepraszam za błędy, ale pisane było na telefonie :)

8 komentarzy:

  1. huehue...
    Będę pierwsza. :)


    No naaaaareszcie.:***

    to szczęścia dla Zuzki i Mo <3



    Szczypiorek<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zuzka i Mo... awww <3
    Mam nadzieję, że będą szczęśliwi razem ;)
    Cudny, po prostu boski rozdział <3
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuzia i Moritz jak wspaniale! :>
    Cudownie że są razem! <3
    Czekam na następny! :D
    +zapraszam do mnie:
    http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie Mo i Zuza są razem :*. boski rozdział.
    już nie mogę doczekać się następnego :):* Uwielbiam Cię :* - Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny ;)
    no nareszcie są razem ;*
    już czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ! ;)))
    Czekam na następne hehe pewnie się domyślasz na co tak czekam :D
    Nareszcie Mo i Zuza razem ! :)))
    Już się niecierpliwie i zastanawiam co z tego wszystkiego wyjdzie :)))
    Pączuś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku jak słodko ;* nareszcie są razem :) ;**
    Rozdział genialny ;**
    Ciesze się, ze wszystko powoli zaczyna się wszystkim układać. Mam nadzieję że uda się Zuzke przetransportować do innego szpitala i przeszczep się uda ;)
    Czekam na kolejny ;**
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Wkońcu musiało do tego dojść ale trudno. Rodział bardzo fajny :*******

    Twój Misiek :**** :D

    OdpowiedzUsuń