wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 49

'' [. . .] I wróciłam na kolejne zajęcia wyczekując dalszych wiadomości. ''



***
Siedzę w szkole i mam dość tego co już się wydarzyło, a nawet tego co może się zdarzyć. Nauczyciele wiedzą co się stało z moją siostrą, więc dali sobie spokój z pytaniami co z Zuzanną, trzyma się i tym podobne. Dziś po szkole ma przyjechać po mnie Bittencourt, bo rodzice są w pracy. Podczas wyczekiwania ostatniego dzwonka zaczęłam rozmyślać nad aktualnym i dawnym życiem. Tylko dzięki Zuzce zaczęłam być na prawdę szczęśliwa to ona pomogła spełnić moje najszczersze i bardzo ukryte marzenia. Zapoznała mnie z kilkoma wspaniałymi piłkarzami, z którymi od razu się zaprzyjaźniłam. Spotkałam Leo, który jest idealnym przyjacielem, a być może nawet i chłopakiem. Nie to nie realne On ma wspaniałą dziewczynę. Szkoda, bo jest moim ideałem. Mogła bym tak o Nim myśleć całe życie, ale cóż ktoś mi przerwał. Poczułam w kieszeni wibracje spojrzałam na ekran moim oczom ukazał się nieznany mi numer. Przestraszyłam się, że to może Moritz wie co z Zuzą.
  • Przepraszam proszę Pani mogę wyjść - zapytałam lekko przestraszona zaistniałą sytuację.
  • Oczywiście idź - odpowiedziała jak nigdy bardzo miłym głosem nauczycielka.
  • Tak - powiedziałam już za drzwiami.
  • Hej księżniczko o której kończysz - usłyszałam głos Niemca.
  • Leo nakopie Ci do dupy kiedyś. Myślałam, że to Mo dzwoni, że coś z Zuzką nie tak, a to Ty - krzyknęłam do słuchawki.
  • Maleńka złość piękności szkodzi. Nie denerwuj się już dobrze - powiedział całkowicie spokojnie.
  • Mi to nie szkodzi, ale kończę za 30 minut - odpowiedziałam.
  • Okey to ja będę za 10 i Cię zwolnię - powiedział i się rozłączył.
Ekstra koleżanki mnie zjedzą, że taki przystojniak przyjechał po mnie do szkoły. Wróciłam do klasy przeprosiłam za przeszkodzenie w zajęciach po czym wyczekiwałam, aż Leonardo wbije mi się do klasy. Jeszcze chwilę przed całą akcją napisał smsa, która to klasa i na którym piętrze. Szybko mu odpisałam i długo czekać nie musiałam po chwili do sali bez pukania wpadł piłkarz.
  • Dzień doberek - powiedział z uśmiechem na twarzy. Starał się mówić po Polsku najlepiej i najwyraźniej jak tylko potrafił.
  • Dzień dobry - odpowiedziała zdziwiona nauczycielka.
  • Ja po Łucje Padlowską - powiedział lekko zdyszany, a ja w ostatniej ławce pokładałam się ze śmiechu.
  • Oo - zabrzmiały krzyki dziewczyn z mojej klasy.
  • Tak wiem, wiem jestem gwiazdą, ale dajcie sobie siana co - odpowiedział całkowicie wyluzowany.
  • A dałbyś autograf - zapytał jeden z moich kumpli siedzących na wprost stojącego piłkarza.
  • Mogę dać wejściówkę VIP na mecz BVB, który odbędzie się w czerwcu we Wrocławiu. Jak chcesz oczywiście, bo tylko to mam - odpowiedział od tak sobie.
  • Oczywiście, że chcę - odpowiedział szczęśliwy Marcin.
  • Leo - powiedziałam błagalnie pakując się.
  • No co piękna no nie mam nic lepszego niestety - odpowiedział chytrze się uśmiechając.
  • A ile ich Pan ma - zapytała nauczycielka.
  • Na pewno starczy dla wszystkich, więc zaraz wracam - rzucił i w trybie ekspresowym wybiegł do samochodu.
  • Łucja skąd Ty żeś takiego wytrzasnęła co - zapytała Martyna siedząca obok.
  • Znikąd to przyjaciel mojej siostry i Jej chłopaka - odpowiedziałam czekając na kolegę.
  • I Ty tak na luzie o tym znaczy o Nim mówisz - zarzuciła mi Ola wielka fanka Borussii, a dokładnie tylko mojego niemieckiego przyjaciela.
  • A jak mam mówić. Mam się podniecać tak samo jak Ty - odpowiedziałam zdziwiona.
  • Oto jestem dam Waszej uroczej Pani od - mówił po czym zrobił kocie oczy.
  • Uczę niemieckiego - uśmiechnęła się  germanistka.
  • W takim razie co ja się tak tutaj gimnastykuję swoim nagannym Polskim, gdy tutaj jest taka ładna i mądra Pani - puścił Jej oczko po czym zaczął rozdawać wejściówki VIP i zwykłe na mecz.
  • No to tyle ja żegnam miłe towarzystwo. Bardzo się cieszę, że mogłem Was poznać. Do widzenia - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
  • Do widzenia i cześć Wam - zdążyłam tylko powiedzieć, ponieważ piłkarz zamknął mi drzwi przed nosem.
  • Matko jak Ty z nimi wszystkimi wytrzymujesz - zapytał totalnie przerażony, gdy szliśmy w stronę wyjścia.
  • Normalnie jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam. I już jakoś kilka miesięcy daję radę - odpowiedziałam.
  • Ja bym ich wszystkich pozabijał, a zaczął bym od tej małej blondi jak Jej tam było - zapytał patrząc mi prosto w oczy przez co o mało nie zemdlałam.
  • Mówisz o Olce - odpowiedziałam trzymając się poręczy od schodów.
  • O właśnie ona to katastrofa. Ciekawe czy ma lustro w domu - zaśmiał się.
  • Nie wiem nie wnikam, ale dziś i tak wyglądała w miarę normalnie, bo nie wymalowała ust i nie ustawiła fontanny na głowie - zaśmiałam się.
  • Dobra to da się wyglądać gorzej - zapytał przerażony.
  • No najwidoczniej da - uśmiechnęłam się wsiadając do samochodu.
  • A my w Niemczech uważamy, że Polki są piękne chyba przestanę tak uważać - powiedział z grymasem na twarzy.
  • Dzięki, czyli uważasz, że Zuzka, Magda, Ja i wiele innych Polek jesteśmy brzydkie. Dobra zapamiętam to sobie - powiedziałam bardzo urażona Jego słowami.
  • Wybacz nie miałem na myśli wszystkich. Ty jesteś najpiękniejsza, a ta cała Aleksandra to porażka jakiś wyjątek. Skąd ona się urwała - trzymał się za głowę.
  • Trzymaj tą kierownicę, a nie - krzyknęłam widząc to co robi.
  • Spokojnie kochanie - powiedział i spełnij moją prośbę. 
Resztę drogi siedzieliśmy cicho. Pod domem robił za dżentelmena i puścił mnie pierwszą w drzwiach co mnie nieco zdziwiło. Następnie w domu chwilkę posiedzieliśmy, aż przyszła chwila na zrobienie obiadu w końcu dochodziła 13.
  • To co robimy - chłopak podszedł znienacka przytulając mnie od tyłu.
  • Zaraz dostaniesz z tasaka i na tym się skończy - krzyknęłam puszczając nóż.
  • Czemu - zapytał dziecinnym głosem.
  • Nigdy nie podchodź do kobiet znienacka, gdy coś gotują, bo rzucą pierwszym lepszym czymś w Twoją stronę - powiedziałam dalej krojąc kapustę na sałatkę.
  • Pomóc - zapytał po chwili.
  • Po co dam sobie radę - powiedziałam.
  • No w to nie wątpię, ale widzę jak się spieszysz by zdążyć, to może ja potłukę kotlety co - zaproponował.
  • Jak chcesz i potrafisz no to nie ma sprawy możesz nawet je skończyć  - uśmiechnęłam się, gdy wyjmował mięso z lodówki.
Siedzieliśmy razem w kuchni dobrze się razem bawiąc. Aż zadzwoniła Jego komórka.
  • Tak - powiedział i udał się do mojego i Zuzki pokoju. Nie jestem wścibska, więc pilnowałam ziemniaki.
  • Kto to jak mogę wiedzieć - zapytałam.
  • Już nikt ważny - odpowiedział smutnym głosem.
  • Okey, ale nie przejmuj się - odpowiedziałam.
  • To co wracamy do obiadu - zapytał po chwili widocznego namysłu.
  • Oczywiście, ale mam drobne pytanie. Jak chcesz nie musisz odpowiadać - powiedziałam troszkę zdenerwowana.
  • Słucham odpowiem na wszystko - powiedział jak zawsze uśmiechnięty.
  • Masz dziewczynę - rzuciłam nagle.
  • Nie, a Ty masz chłopaka - odpowiedział pytaniem na pytanie.
  • Ja również nie mam nikogo. Za młoda jestem na związki, a nie chce skończyć jak moja siostra - uśmiechnęłam się.
  • Opowiesz mi o Jej poprzednim związku - zapytał ciekawie.
  • Jasne, to idź do pokoju, a ja przyszykuję jakąś przekąskę - odpowiedziałam.
  • A ona nie będzie zła - zawołał z pokoju.
  • On nie jest jak inne spokojnie. A w ogóle leży w szpitalu, więc jak się nie wygadasz to się nawet nie dowie - uśmiechnęłam się.
  • Masz mnie za paple - zapytał, gdy weszłam do pokoju z chipsami i popcornem.
  • Tak kochana gaduło - odpowiedziałam szczerząc się. Po czym on zaczął mnie gilgotać. Następnie mu wszystko po kolei zaczęłam opowiadać.
***
Jeny to już mija 7 godzina operacji, a tutaj nadal nic. Jak dobrze pójdzie to za godzinę z sali powinien wyjść lekarz. Mam nadzieję, że nic już Jej tam nie będzie. Tak bardzo ją kocham, że nie wiem jak przeżyje Jej odejście. Odpukać to jak ja mogłem w ogóle o czymś takim pomyśleć. Podczas oczekiwań zastanawiałem się gdzie będę nocować, a że miałem godzinę postanowiłem pospacerować po szpitalu. Zobaczyć gdzie co jest poszukać jakieś stołówki czy coś takiego. Po głowie chodziła mi jeszcze jedna myśl co będzie z Marco i Magdą. Jednak ktoś mnie wybił z z namysłu, a okazał tym kimś mój kumpel po fachu.
  • Siema - trzepnął mnie w ramię.
  • Matko Robert co Ty tutaj robisz i to w dodatku sam - zapytałem podając dłoń na przywitanie.
  • A przeczytałem w gazecie, że słynna nowość Borussii Zuzanna Padlowska leży w Warszawskiej Klinice i walczy o każdą minutę życia. I postanowiłem ją odwiedzić, ale nie spodziewałem się Ciebie tutaj - uśmiechnął się.
  • Aha to ładnie tyle dobrego, że nic o mnie nie piszą, bo wtedy było by tu kibiców co nie miara - odpowiedziałem.
  • A właściwie co Ty tutaj robisz - zapytał Polak.
  • Przyleciałem tutaj z Nią, bo jesteśmy razem - odpowiedziałem dumnie.
  • No to stary gratuluję. Jak zacznie się czerwcowy obóz to musi to uczcić - zaczął się cieszyć jak małe dziecko.
  • No o ile przeżyje - powiedziałem smutnym głosem.
  • Nie gadaj głupot, bo Jej wtedy nie pomożesz - ochrzanił mnie napastnik.
  • No masz rację idziemy na górę - zapytałem widząc gapiów.
  • Czekaj Ania zaraz będzie - powstrzymał mnie.
  • Jest tutaj - zapytałem.
  • No oczywiście martwi się o Nią bardziej niż my wszyscy. Zżyły się przez tak krótki okres znajomości - zaśmiał się Lewy.
  • A co zazdrosny jesteś - Stachurska podeszła do niego od tyłu łapiąc za rękę.
  • O kogo kochanie. Ja nigdy - zaśmiał się.
  • To co idziemy - zapytałem.
  • Oczywiście - para odpowiedziała na moje pytanie widząc dziennikarzy.
  • Jezu wszędzie nas znajdą - powiedziała wściekła karateczka.
  • No to chyba minus życia piłkarza - odpowiedziałem razem z Lewandowskim.
  • No nas zawsze znajdą skoro szykujemy się do ślubu - powiedziała dziewczyna Roberta.
  • Oo czego ja się dowiaduję - powiedziałem siadając.
  • No co miałem Wam za niedługo powiedzieć - Polak się zarumienił.
  • Oczywiście - zaśmiałem się razem z Jego dziewczyną.
  • O tu Pan jest szukałam Pana - podeszła do mnie miło wyglądająca kobieta w białym fartuchu.
  • Tak - odpowiedziałem.
  • Mam dla Pana wiadomość odnośnie Zuzanny Padlowskiej - powiedziała, a ja zadrżałem.
*****
Koniec. I jak mi się podoba. Rozwinęłam wątek Łucji i Leo specjalnie dla moich dwóch wspaniałych Anonimek :** Mam nadzieję, że się podoba.

9 komentarzy:

  1. Ooo jak się robi słodko *.* Leo i Łucja są niesamowici, cieszę się że jakoś to rozkręciłaś :) Ciekawe co z Zuzą...
    Czekam na kolejny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak miło :D
    Fajnie, ze to rozwinęłaś :D
    Jasne, ze się podoba :d Jest boski <33
    Lewy rumieniący się na wieść o ślubie jest taki słodki <333
    Ciekawe co z Zuzką..
    Czekam na kolejny <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, co z Zuzą się dzieje! Mam nadzieję, że szybko się dowiem :>
    Leo i Łucja są mega <3
    Zajebisty rozdział jak zawsze <3
    Czekam na nn z niecierpliwością!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty.Nie moge doczekać sie następnego ciekawe czy LEO i Łucja będą razem. I jak trwa operacjia Zuzki.Pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle genialny fajnie tak poczytać o nowych osobach.Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością już 50 :**

    Twój Misiek :*****

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Szczęścia Łucji i Leo. :))
    Czekam na kolejny :**



    Szczypiorek<33

    OdpowiedzUsuń
  7. wreszcie mogłam przeczytać ;)
    cudo ;3
    Łucja i Leo to taka słodka para xD
    czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej
    Bardzo lubię twoje opowiadanie. Super piszesz, masz talent. Mam nadzieję, że powstanie jeszcze niejedno twoje opowiadanie.

    Chciałabym też zaprosić się od mnie. Jest to moje pierwsze opowiadanie więc mam nadzieję, że wpadniesz i dasz mi jakieś wskazówki, abym mogła poprawić jeszcze to i owo. Z góry dziękuję ;*

    http://leaaninim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, zapraszamy na rozdział pierwszy.
    http://www.diespannungsteigt.blogspot.co.uk/ :)

    OdpowiedzUsuń