wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 56

''[. . .]A Wy czego tu szukacie - nagle z góry zlazła babajaga. . . ''



'Oh jak ja się cieszę , że Cię widzę' pomyślałam sobie jak tylko ujrzałam tą czarownicę w różowym szlafroczku. Ukochany chyba widział moją minę, bo od razu zareagował.
  • O cześć Caro co tam u Ciebie - mówił trzymając mnie za rękę i uśmiechając się do niej. Nie wiem, ale był chyba jedyną osobą, która ją toleruje zaraz po Marco.
  • Hej Mo, a u mnie wszystko dobrze, bo widzę Ciebie i oczywiście Marco - zalotnie się uśmiechnęła.
  • Też się cieszę myszko, że Cię widzę - Marco pocałował ją w policzek, gdy usiadła mu na kolanach. 
W tym samym momencie mała uciekła na górę, a ja widząc tę zdzirę miałam ochotę zwymiotować na te jej blond pukle. Normalnie sam jej głos mnie denerwował nie tylko za to co robi z moją maleńką siostrzyczką. Ale to jak kokietuje mojego chłopaka z naciskiem na mojego i starczy mi już do końca życia, że odebrała ukochanego mojej przyjaciółce. Tylko i wyłącznie za te trzy powody powinnam Jej wydłubać oczy niech się lepiej cieszy, że Leitner mnie trzyma, bo zabiła bym ją tymi kulami. 
  • Przepraszam pójdę do małej - powiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
  • Mhm. . . - odpowiedziała tymczasowa Pani domu z takim wzrokiem jakby mogła to by mnie zabiła. 
  • Tylko uważaj na siebie - pocałował mnie w czoło Mo podając przy okazji kule.
  • Spokojnie kochanie - jak na złość tej blondi odwzajemniłam pocałunek chłopaka z tym tylko, że w usta.
  • To ja Ci pokaże gdzie - Caroline wstała i ruszyła przede mnie.
  • Ooo Moritz zazdroszczę Ci takiej laski - usłyszałam głos Marco.
  • Wiesz czasami sam sobie zazdroszczę  - dosłyszałam nawet rozmarzony głos ukochanego.
  • Mam uszkodzoną nogę nie słuch kochani - krzyknęłam dając znać, że wszystko słyszę.
  • Też Cię kochamy bramkareczko - odpowiedzieli chórkiem.
  • To tu - wskazała na pokój małej ze wzrokiem modliszki skierowanym na mnie.
  • Dzięki - wydusiłam z siebie sztuczny uśmiech.
Po wejściu do pokoju moim oczom ukazało się mnóstwo różu i Hello Kitty. No tak Sara uwielbiała ten kolor i kotka. Meble pasowały do reszty, gdyż były w lekkim odcieniu kremu. Moją uwagę zwróciła mała komoda w żółto-czarnych barwach, a na niej zdjęcia Łukasza i Ewy, a także moje i Mo. Wiedziałam, że mała mnie lubi, ale nie zdawałam sobie, że aż tak. Na samą myśl łzy napłynęły mi do oczu.
  • Hej - nagle z łazienki usłyszałam cichutki głosik. Zdałam sobie sprawę, że to mała Piszczkówna.
  • Hej kochanie - podeszłam do niej o własnych silach i mocno uścisnęłam.
  • Ciese się, ze tak sybko do mnie pzyjechaliście - popłakała się.
  • Już spokojnie jestem tu. Kochanie już Zuza jest obok nic, a nic Ci nie grozi - nadal trzymałam maleństwo w objęciu i czułam jak zaczyna się uspokajać.
  • Dobzie ufam Ci - w końcu się uśmiechnęła.
  • Dobra to zadzwonić do tatusia z pytaniem czy mogę Cię porwać do siebie znaczy Mo na te kilka dni - puściłam jej oczko podając chusteczki z Hello Kitty.
  • No mozes, ale nie mów mu, ze płacę, bo obiecałam, ze będę grzeczna kiedy wyjadą.
  • Nie ma sprawy - odpowiedziałam i od razu postanowiłam zadzwonić do przyjaciela.
Początkowo nie mogłam się dodzwonić do niego, ale po kilku próbach się udało. Nie mówiłam mu, że mała ma kłopoty ze swą tymczasową opiekunką. Głównie mówiłam o tym, że stęskniłam się za wszystkimi i przyleciałam na dwa tygodnie do nich. Oczywiście Łukasz bez żadnych problemów zgodził się, by porwała mu dziecko z tym tylko, że potem dobrowolnie oddam. Szybko, więc spakowałam małą i zeszłam na dół.
  • A Ty gdzie się wybierasz - rzuciła się Caroline.
  • Ona ze mną, a ja Ci coś nie pasuje to dzwoń do Łukasza nawet podam Ci numer - mówiłam jej prosto w oczy szyderczo się uśmiechając.
  • Ty szmato - krzyknęła wracając po chwili próbując uderzyć małą. Na szczęście stała za mną, a przede mną Mo. Przez co on oberwał.
  • Jesteś idiotką - rzucił Leitner trzymając się za policzek.
  • Caro co Ty wyprawiasz - zareagował Reus wychodzący z kuchni.
  • Nic kochanie - na widok piłkarza zmieniła swoje zachowanie o 180 stopni.
  • Ona oszalała - nadal mówił mój chłopak trzymając się za twarz, a ja tuliłam małą,  która była zszokowana całą sytuacją.
  • Marco wiesz nie przepadam za Tobą za to co zrobiłeś Magdzie, ale proszę - pokazałam mu zdjęcia jego dziewczyny z obcym mężczyzną.
  • Co to jest - zapytał nas przerażony.
  • No tego nie powinieneś się dowiedzieć od nas tylko Jej - powiedział Mo i wyszliśmy zostawiając ich samych.
  • A i bym zapomniała Ewa mówiła, żebyś już wróciła do siebie. Bo nie masz już czego tu szukać - wróciłam by jej to powiedzieć.
  • Ale Ty kochanie jesteś wredna - przytulił mnie Mo, gdy do nich wróciłam.
  • Ja??!! Wydaje Ci się po prostu walczę o coś na czym mi zależy, a nie pozwolę, żeby ktoś krzywdził mi siostrzyczkę.
  • Kocham Cię Zuza - powiedziała Sara tuląc mi się do nogi.
  • Choć do wujka na rączki - piłkarz podniósł ją i posadził na ramionach.
Po czym udaliśmy się do domu chłopaka. Jego rodzice troszkę się zdziwili, ale gdy poszłam przygotować małej łóżko i kąpiel on im wszystko wytłumaczył. Mimo tego, że za bardzo nie rozumieli postanowili mu zaufać. Najwidoczniej widzieli ile dla niego znaczę. Co wnioskowało z tym jak ja kocham małą dziewczynkę. Około 1 w nocy Sara z ogromnymi problemami zasnęła w naszej sypialni tłumacząc się, że miała zły sen. Następnego dnia obudziłam się około 9:00 nikogo nie było obok. Pomyślałam, że pewnie się bawią na dole. Wskoczyłam w szorty i koszulkę z krótkim. Schodząc na dół zauważyłam, że nikogo nie ma. Na stole znalazłam kartkę. 


'' Kochanie okazało się, że mam ważne spotkanie na Idunie dziś musiałem pojechać. Nie martw się Sara jest ze mną, a rodzice w pracy. Jakby coś to dzwoń przyjadę po Ciebie ewentualnie masz tutaj adres. 
Buziaki Twój ukochany :**
PS. W lodówce masz kanapki, a na półce obok leki ;***'' 

Och jaki on dobrotliwy i kochany uśmiechnęłam się sama do siebie, a dokładnie do kartki. Po chwili namysłu poszłam się wykapać i przebrać. Gdy byłam  odpowiednio ubrana posiedziałam przed tv, lecz z chwili nudów wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Szybko odłożyłam kule by nie hałasować i podeszłam do drzwi. A ujrzałam w nich. . . 

*****
Nie będę Was przepraszać, bo to i tak nic nie da pewnie jesteście na mnie wściekli, że tak długo nic nie dodawałam. Po prostu październik to mój najgorszy miesiąc. Ale ostatnio byłam na świetnej imprezie i jeszcze lepiej się bawiłam to przywróciło mi chęć do pisania.
A i chciałam powiedzieć, że zaczynam pracę już nad kolejnym blogiem, więc jak się domyślacie z tym bardzo pomału zbliżamy się do końca. :)

3 komentarze:

  1. świetny ;)
    i znów upewniam się że Caroline to zdzira :D
    weny ♥
    i do następnego <3

    P.S. przepraszam ze mój a wcześniejszą nieobecność i brak komentarzy... siłą wyższa xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to zegnamy? nie! Ja nie chcę...
    A rozdział oczywiście genialny <3
    Dobrze, ze Zuzka zabrała stamtąd Sarę :D
    I chyba wiem kto do niej przyszedł...
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. ale fajny, dobrze, że dałaś mi link, bo bym tak zaglądała i nie zaglądnęła
    ja zapraszam ciebie do mnie http://zycienaplanecie1d.blogspot.com.
    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń