'' [. . .] Mam dla Pana wiadomość odnośnie Zuzanny Padlowskiej - powiedziała, a ja zadrżałem.''
Tak na początek powinnam Wam coś ważnego powiedzieć. Pewnie uznacie mnie za głupią i w ogóle, ale pierwsza wersja 50 rozdziału była opublikowana jak za pewne niektórzy z Was wiedzą. Ale na następny dzień był weszłam było okey, potem wieczorem znów zajrzałam, a rozdziału nie było. To dla mnie trudne, bo nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Totalnie się załamałam chciałam nawet usunąć bloga, bo takie incydenty mogą nie raz się powtórzyć, ale postanowiłam napisać jeszcze raz. Do niektórych z Was pisałam czy coś pamiętają okazało się, że kilka osób bardzo mi pomogło. Dziękuję Pauli, Tomkowi, Karolowi i Annie Wielądek za ogromną pomoc. Za to ja mam nauczkę by zawsze zapisywać rozdziały przed opublikowaniem w osobnych programach. Mam nadzieję, że nie stracę Was jako czytelników i mi wybaczycie ;(((
Stałem patrząc tej kobiecie w oczy, z których nic nie mogłem wyczytać. Była taka obojętna, na twarzy widniała powaga, a w oczach tajemnica. To co działo się w środku nie wiem nie dało się tego opisać, bo nie okazywała uczuć.
- Słucham coś nie tak - zapytałem lekko zdenerwowany, bo nie wiedziałem co się z Nią tam dzieje. Czy żyje, czy operacja się powiodła, a może coś poszło nie tak i ona odeszła w trakcie operacji dlatego tak szybko wyszli do nie.
- Także chciała bym panu powiedzieć - zaczęła, gdy nagle na korytarz wbiegło kilku dziennikarzy.
- Przepraszam, ale musicie się schować - podszedł do nas ochroniarz po czym pociągnął wszystkich do schowka.
- Super po prostu super nigdy się nie dowiem co z nią się tam dzieje noo - zacząłem panikować.
- Moritz uspokój się - pocieszała mnie Ania siedząca na oknie, gdyż nie było zbyt wiele miejsca tam dla 4 osób.
- Właśnie jak będziesz się tam martwić to w życiu Jej nie pomożesz - powiedział Lewy.
- Pff. . . dobra już postaram się dla Niej - powiedziałem.
- No i tak trzymaj- karateczka pokazała mi kciuk w górę.
- Czemu Pan się tam nam przygląda - zapytaliśmy po chwili.
- Przepraszam, ale nie wierzę z kim tutaj siedzę - odpowiedział mężczyzna.
- Z kim my tutaj nikogo nie widzimy - zaczęliśmy się rozglądać.
- Mówię o światowej karateczce i dwóch piłkarzy Bundesligi, w tym jeden z nich jest gwiazdą piłki nożnej - zachwycał się ochroniarz.
- Super to nam się trafiło - skomentował pod nosem Lewy.
- Przepraszam już nie będę Państwa denerwować - strażak bezpieczeństwa zwiesił głowę.
- Nic się nie stało - podszedłem do Niego - Jestem Moritz Leitner jak za pewne wiadomo, a Pana jak zwą - uprzejmie zapytałem.
- O rany jestem Waldemar Kołek miło mi - podał każdemu po kolei rękę.
- Mogę zapytać dlaczego akurat wybrał Pan ten szpital jako ochroniarz - zapytała nasza towarzyszka.
- Oczywiście. Ogólnie pracuje firmie ochroniarskiej i codziennie dostaje inne zlecenie. Wczoraj wraz z dwoma kumplami dostaliśmy zlecenie pilnowania młodej gwiazdy - odpowiedział.
- Aha czyli ma Pan na myśli Naszą przyjaciółkę Zuzę - zapytał Robert.
- Chyba tak wiemy, że jest młoda ma 17 lat, leży w sali numer 7 , a aktualnie ma przeszczep nic więcej nam nie mówiono. Dlatego taka była moja reakcja na Wasz widok.
- No to na pewno mowa o Zuzce - dodała Anna. Po tej krótkiej wymianie zdań na temat pracy zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy.
- Przepraszam, ale bardzo dobrze Pan mówi po polsku. To Polskie trio czy sam Pan się uczył - towarzysz dobra zwrócił się do mnie.
- Proszę mówić mi po imieniu Mo jestem. A Polski to kilka słówek umiem od chłopaków, ale głównie reszty nauczyła mnie dziewczyna i jej przyjaciółka - uśmiechnąłem się na myśl o ukochanej.
- Aha ta dziewczyna co tam leży to Twoja wybranka - zapytał, a mnie przeszedł zimny dreszcz.
- Tak to moja dziewczyna - odpowiedziałem smutny.
- Ojej przykro mi - odpowiedział rozumiejąc powagę sprawy.
- Poczekajcie zaraz przyjdę tylko sprawdzę czy już opanowali sytuację - Waldemar potajemnie wyszedł, a ja zdałem sobie sprawę, że nie mam gdzie spać.
- Nad czym tak myślisz - zapytała Stachurska.
- A nad niczym - odpowiedziałem.
- No mów stary.
- Mieszkacie tutaj trochę prawd ??
- No tak.
- No to możecie mi polecić jakiś hotel w pobliżu szpitala. Cena nie gra żadnej roli - powiedziałem.
- Nie wygłupiaj się nie będziemy Ci polecać żadnego hotelu, kiedy możesz spać u nas - para powiedziała razem.
- Nie chce sprawiać problemów. Wy nacieszcie się sobą póki możecie, a ja prześpię się w hotelu. I tak jutro wieczorem muszę się zbierać na treningi - wytłumaczyłem.
- Nie przesadzaj już - Ania zeszła z parapetu.
- Okey. Dziękuję.
- Nie ma sprawy młody, a jutro pojedziemy razem - Lewy szturchnął mnie.
- Możecie wychodzić - Waldemar machnął znacząco ręką.
- Ale pusto - skomentowaliśmy.
- I o to Nam chodziło - zaśmiał się Pan Kołek.
- Więc wracając do rozmowy nie mam dobrych wiadomości. A dokładnie Zuzanna ma poważne krwotoki, które uniemożliwiają przeszczep. Lekarze robią co w ich mocy, ale nie wiadomo ile może to potrwać. Doktor prowadzący kazał Panu przekazać, żeby pojechał Pan do domu i przyjechał jutro o 9. Zgłaszając się do Niego w gabinecie 27. Tutaj ma Pan karteczkę z godziną, numerem sali oraz telefon w razie czego. Proszę być dobrych myśli i do widzenia.
- Dziękujemy do widzenia - odpowiedzieli towarzysze z Polski, bo ja nie byłem w stanie kontaktować.
- Nie wierzę - wydukałem kiedy tylko wyszliśmy.
- Spokojnie wracamy do domu odpoczniesz trochę - pocieszał Lewy. Gdy wracaliśmy siedziałem z tyłu, Lewy kierował, a Ania siedziała na miejscu pasażera. Przez całą drogę Panowała grobowa cisza. Wjechaliśmy w jakieś osiedle, a moim oczom ukazał się piękny domek jednorodzinny.
- Widzę, że się spodobał - zaśmiała się narzeczona Roberta widząc jak stoję i patrzę.
- Żebyś wiedziała jest fantastyczny - dalej się zachwycałem.
- Wiem jestem wspaniały - zaśmiał się Lewy.
- Robercik już nie przesadzaj - dziewczyna przytuliła się do Niego.
- No co mam rację. Chciałem by moja rodzina była bezpieczna i czuła się dobrze w idealnym domu kiedy tylko ja wyjadę na mecze.
- Dobra chodź, bo ten znów się zachwyca.
- Dzień dobry - powiedziała, a ja za nią gdy tylko wszedłem w głąb przedpokoju.
- Ania Robert co tak długo martwiłam się - w wejściu zaczepiła nas nieznajoma mi kobieta.
- Mamo nic takiego coś w szpitalu nas powstrzymało pogadamy potem - uspokoił ją Lewandowski.
- Dobrze już dobrze. A to kto - wskazała na mnie.
- To mój przyjaciel z drużyny. Wspiera Zuzę w czasie operacji - odpowiedział napastnik.
- Jestem Iwona mama Roberta miło mi poznać - podała mi rękę.
- A ja Moritz Leitner kolega z Borussi - odwzajemniłem gest.
- Chodź oprowadzę Cię. A ogólnie jestem Milena - podbiegła do mnie dziewczyna. Wyglądająca na starszą.
- A więc tu po lewej mamy łazienkę, po prawej kuchnię, za kuchnią ten łuk to salon z jadalnią naprzeciw salonu jest moja sypialnia, potem Lewego, następna mojej mamy i gościnny na końcu. Tutaj będziesz spać - wskazała na ostatnie pomieszczenie.
- Dzięki - podziękowałem Jej uśmiechem. Postanowiłem skoczyć po walizkę, gdy to zrobiłem spojrzałem na zegarek wskazywał 18, więc postanowiłem wysłać wszystkim wiadomość odnośnie stanu zdrowia Zuzy.
W tym samym czasie u Łucji, Leo i rodziców.
Siedziałam z Leo w pokoju oglądając powtórki Ekstraklasy i Bundesligi, a także Jego nagrania z obozu.- Nie poznaje własnej siostry - powiedziałam po chwili.
- Czemu - zapytał Leo.
- W domu nie trzyma się tak jak tam. Zazwyczaj siedzi na łóżku patrzy na swoje zdjęcia z dzieciństwa i płacze. Po prostu sobie nie radzi z chorobą.
- Nie powiedział bym tego samego - skomentował mój chłopak.
- Ukrywa to, gdy tylko wyjdzie na dwór, ale jak zobaczy dzieci ganiające za piłką ma szklanki w oczach i chce jak najszybciej ukryć się w swoich wspomnieniach. Może i przy Was tego nie okazuje, bo próbuje być twarda pokazać innym na co ją stać. Pokazać, że jest silna i potrafi sobie radzić sama, że nie potrzebuje niczyjej pomocy. Możesz mi wierzyć lub nie, ale znam ją najlepiej i to w domu, a teraz na obozie to dwie różne osoby - powiedziałam.
- Widzę kotku właśnie - gadaliśmy tak jeszcze chwilkę, aż przyszli rodzice.
- Obiad zrobiłaś - rzucili na dzień dobry.
- Też się cieszę, że Was widzę - zażartowałam.
- Posprzątałaś. Ou witam - mama wpadła do pokoju i chyba się zdziwiła widokiem piłkarza.
- Dzień dobry - odpowiedział. A ja poszłam nakładać obiad. Po chwili jednak znów zaczęli komentować.
- Kto to gotował - zapytał tato.
- Ja - powiedział Leo.
- Nie bo ja - dodałam.
- No to kto - zapytała mama.
- My - powiedzieliśmy razem.
- To jest świetne, a my czujemy się jak jury z Masterchefa oceniając kucharzy amatorów - zażartowali.
- Dzięki - powiedzieliśmy razem.
- Jesteście razem - rzuciła moja rodzicielka.
- Tak - odpowiedział Bittencourt, a rodzice zaczęli gratulować.
- Ogólnie macie może jakieś plany - zapytał po chwili tato.
- Tak chcę poznać trochę Polski i jedziemy do Wrocławia, bo poznałem tam wspaniałych ludzi - zaproponował Niemiec.
- Dobrze tylko pilnuj Jej młody. Nie daj jej skrzywdzić tak jak Zuzę - zagrozili.
- Dobra jedziemy pa - wyszliśmy wyczekując wiadomość od Mo.
W tym samym czasie również u Magdy i Syriusza.
Przenudziłam się w tej szkole co nie miara. Dobrze, że przyjechała po nas mama Syriusza, bo jeszcze musiała bym siedzieć nie wiadomo ile na przystanku czekając na autobus. Gdy tylko podjechała wsiadłam do tyłu nadal rozmyślając czemu Marco się nie odzywa, oraz co tam z Zuzą. Byliśmy prawie na miejscu, gdy odezwała się mama Serga - Edyta.
- Magda mamy dla Ciebie dobrą wiadomość - powiedziała uśmiechnięta.
- Jaką - zapytałam.
- Jedziesz z Nami i swoimi rodzicami na wczasy w góry. Co Ty na to - zapytała.
- Jeżeli moi rodzice się zgodzili to ja nie mam nic przeciw - odpowiedziałam wiedząc, że nawet jak bym się nie zgodziła Syriusz by mi nagadał.
- Super to 16 będziemy po Ciebie i resztę ferajny. Masz dwie godziny na przyszykowanie się - ucieszył się przyjaciel.
- Dobrze to do zobaczenia i do potem - powiedziałam wysiadając pod domem.
- Dobrze pa - powiedzieli i odjechali.
- Mamo, tato jestem - krzyknęłam, gdy wbiegłam do domu.
- Super córcia. Obiad masz w kuchni, ale leć się szybko spakować - powiedziała mama pakując prowiant na drogę.
- Już lecę - po 1,5 godziny byłam już spakowana i jadłam obiad, gdy tato zajrzał mi do pokoju.
- Jak tam - usiadł na łózku.
- Trzymam się tak jak widać - odpowiedziałam smutna.
- A jak z Zuzanną - zapytał.
- Nie wiem czekam na wiadomość od Moritza, ale jeszcze nic nie napisał.
- Aha dobra to zbieraj się pomału i jedziemy - powiedział uradowany i wyszedł. Sprawdziłam jeszcze kilka razy czy wszystko mam i zaczęłam się zbierać.
- To co gotowa - zapytała mama widząc mnie gotową do wyjścia.
- Tak - odpowiedziałam.
- To idziemy, bo już są - zakomunikował tato zamykając okno w swoim pokoju.
- Witam Państwa Padlowskich - przed samochodem stał ojciec Serga - Jurgen.
- Miło mi Ja jestem Adam, a to moja małżonka Ela - rodzice się przedstawiali, a ja z kumplem zajmowaliśmy najlepsze miejsca.
- Widzę, że młodzież już się rozgościła - zaśmiał się Pan Leitner.
- Tak tato pozajmowaliśmy najlepsze miejsca - powiedział Syriusz.
- No to Adam może usiądzie obok mnie, Panie za nami, a młodzież niech już siedzi na końcu - zaśmiała się Pan Jurgen.
- No dobrze niech tak będzie - wszyscy przytaknęli i ruszyliśmy w drogę. Wszystko toczyło się dobrze. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, gdy nagle o 17:30 przyszedł do mnie sms od Marco.
'' Cześć Maleńka
Przepraszam, że w ten sposób, ale muszę Ci to w końcu powiedzieć. Nie kocham Cię jednak to co
czuje do Caroline jest silniejsze od tego co miałem do Ciebie. Tak zdradziłem Cię i zdaje sobie z tego całkowitą
sprawę. Wole żebyś usłyszała to ode mnie niż od któregoś z chłopaków. Mam
nadzieje że spotkasz kogoś kogo pokochasz i będziesz z nim szczęśliwa. Może kiedyś mi wybaczysz o ile Zuzka mnie nie zabije
Jeszcze raz Przepraszam Marco:) ''
Nie wierzyłam w to co widzę. Czytałam wiele razy wiadomość, aż w końcu oniemiałam. On mnie nie kocha tak bezwzględnie mnie zdradził z Caro nie wierzę, a tak opowiadał mi, że mnie kocha, że świata po za mną nie widzi.
- Spokojnie mała - młody Leitner przytulił mnie najprawdopodobniej widząc wiadomość.
- Ale ja Go tak kochałam. W sumie nadal kocham - zaczęłam szlochać.
- Wiem widziałem to wszystko, ale nie płacz. Nie mogę patrzeć jak łzy leją się z tak pięknych oczu. Potem siedzieliśmy sobie w ciszy, gdy znów dostałam wiadomość tym razem od Mo.
'' Witam Was kochani :**
Pewnie
wyczekujecie dobrej wiadomości. Niestety takiej nie dostaniecie dziś. Z Zuzą
jest źle ma silne krwotoki, które uniemożliwiają przeszczep. Lekarze robią co w
ich mocy, ale wszystko okaże się jutro. O 9 mam się zgłosić do lekarza
prowadzącego Ją i wtedy mi wszystko powie. Więc musimy być dobrych myśli i
wyczekiwać wiadomości.
Pozdrawiam Smutny Moritz :** ''
- No nie znów płaczesz - Syriusz posmutniał.
- Patrz - pokazałam mu wiadomość, a On sam uronił kilka łez.
- Co się tam z tyłu dzieje - zapytał Jurgen.
- A no bo nasza przyjaciółka walczy o życie i nie jest dobrze - powiedział Serginio.
- Chodzi o Zuzkę - zapytali moi rodzice.
- Tak, patrzcie - podałam również im aparat z wiadomością.
- O rany - odpowiedzieli oddając telefon.
- Możemy wiedzieć o co chodzi - zapytali Państwo Leitner.
- Tak oczywiście powiem wszystko. A Magda Ty już lepiej zaśnij - powiedział partner w podróży. Po czym ja zasnęłam, a On wszystko zaczął opowiadać.
Nie wiem czy udało mi się odtworzyć ten rozdział tak samo jak pierwszą wersję. Ale mam nadzieję, że i ten się spodoba. Liczę na obiektywne komentarze. Ogólnie mamy za sobą po raz kolejny połowę bloga. Nie wiem jak dalej pójdzie, ale dziękuję wszystkim za komentarze i odwiedziny to dla mnie wiele dla mnie znaczy. Mogę Wam już tylko obiecać, że już nigdy nie powtórzy się sytuacja z wczoraj. Błagam o przebaczenie i pozdrawiam Daga :***
A i Polecam Bloga
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com
Świetny rodział biedna Magda, dobrze że ma przy sobie Syriusza i mam nadzieje że bedzie dobrze z nią i Zuzią ;*****
OdpowiedzUsuńKarolek :*** :)))
Współczuję Magdzie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że ma wsparcie!
Rozdział jest wspaniały jak zawsze <3 I nie próbuj mi tu zaprzeczać!
Czekam już na nn!
Pozdrawiam i dziękuję Ci bardzo za polecenie mojego bloga! Dużo to dla mnie znaczy ;*
Świetny :***
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam więcej pisać ty wiesz co ja o tym myślę :))
Szczypiorek <3
teraz to naprawdę lecę z tą poduszką do Reusa, a nawet z dwiema xD
OdpowiedzUsuńjutro już nie żyje :P
Kurcze no... oby z Zuzą było wszystko w porządku!
mam nadzieje, że się uda wszystko i będzie sobie żyła długo i szczęśliwie z Mo ;]
czekam na kolejny rozdział ;3
Oby się wszystko wyjaśniło.. Szkoda mi Magdy.. I jeszcze Zuzka.. ;P Czekam na kolejny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńKomentarze zachowały się z poprzedniego rozdziału, także była bym bardzo wdzięczna jakbyście ocenili ten nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :))
OdpowiedzUsuńA polecam się na przyszłość :D ale mam nadzieję że nie będę musiał hehe :))
Wiedziałem że Marco to dupek ale na szczęście jest Serg :P
Czekam na następny !! :D
Pączuś :))
Napiszę mniej wiecej to samo co wtedy bo ta nowa wersją jest również świetna. Takie rzeczy się zdarzają ale mam nadzieje że już się nie zdarzą :****
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolek :***** :))
Rozdział świetny! :)
OdpowiedzUsuńSergiusz jest świetnym kandydatem dla Magdy, ale Marco mógłby się ogarnąć :p
Podoba mi się! ;*
Zapraszam do siebie:
http://wiezienswojegotalentu.blogspot.com/
http://czas-na-prawdziwych-bohaterow.blogspot.com/
Kurcze no.. Zuzka musi przeżyć..
OdpowiedzUsuńMarco to skończony idiota. Jak można zrywać przez sms?!
Mam nadzieję, ze Syriusz pomoże Magdzie :)
Rozdział jest świetny!
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**
Enjoy !
OdpowiedzUsuńTrzeci odcinek już dodany :D
http://www.diespannungsteigt.blogspot.co.uk/
Paulina obiecała, że skomentuję odcinek :)
1.Zuza ma przeżyć
OdpowiedzUsuń2.Łucja ma by z Leo
3.Współczuję Magdzie z tym co jej zrobił Marco.
CaŁuSkI ChOcOlATe