piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 51

'' [. . . ]A Magda Ty już lepiej zaśnij - powiedział partner w podróży. Po czym ja zasnęłam, a On wszystko zaczął opowiadać. '' 



Obudziłam się na miejscu spojrzałam na zegarek dochodziła 21. Wychodząc z auta zauważyłam olbrzymi szklany budynek jak na tą porę nie był przysypany śniegiem tak jak pozostałe budynki. Widać, że obsługa o Niego dbała.
  • O matko my tutaj będziemy mieszkać - zapytałam zdziwiona atrakcyjnością hotelu.
  • Mówiłam, że Jej się spodoba - uśmiechnęła się Pani Edyta.
  • Tak to co tutaj widzisz to i tak nic wielkiego - powiedział Jurgen wskazując na atrakcje wokoło.
  • Ah te widoki - zachwycali się moi rodzice.
  • Staraliśmy się, żeby było najlepiej - odezwał się Syriusz, gdy jego rodzice poszli załatwić formalności.
  • To nie realnie nie wierzę, że tu jestem - odezwałam się zachwycona.
  • Jesteśmy już możemy iść zobaczyć pokoje, a potem wrócimy najwyżej po walizki - powiedziała Pani Edyta.
  • O rany - taka była reakcja rodziców, gdy ujrzeli swoje pokoje.
  • Nie wierzę, że tutaj jest salon i łazienka (tak jak u Magdy i Syriusza) - cieszyła się moja mama.
  • One są identyczne - zaśmialiśmy się. 
  • O to chodziło nie chcieliśmy, żeby ktoś był poniżany względem pokoju. A pod 27 macie swój pokój - Jurgen podał nam jedne kluczyki.
  • Razem - zapytałam zdziwiona.
  • Tak jak coś nie pasuje możemy wymienić - wytłumaczyła Pani Leitner.
  • Nie no wszystko okey - uśmiechnęłam się widząc radość Syriusza.
  • No to idziemy - zakomunikował chłopak.
  • Pamiętajcie, że my mamy 15 piętro niżej - powiedzieli moi rodzice.
  • A my 16 - puścili oczko opiekunowie Serga na co od razu ruszyliśmy na górę.
  • To jak wchodzimy - zapytaliśmy siebie nawzajem pod drzwiami.
  • No okey to na 3 - zapytałam.
  • No na 3.
  • Okey to raz, dwa i trzy - razem wsadziliśmy kartę w czytnik i drzwi się otworzyły. Wchodząc ujrzałam salonkuchnią wraz z obłędnym widokiem na Polskie góry, sypialnie z dwoma łóżkami, a także niewielką łazienkę z widokiem na Giewont.
  • Podoba się - zapytał mój współlokator.
  • Tak, tak tak - zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko.
  • Okey widzę - zaśmiał się.
  • Przepraszam, ale nigdy nie miałam takich warunków.
  • Spokojnie ze mną będziesz mieć takie na każdym możliwym wypoczynku.
  • Żartujesz. Nie będę Cię naciągać.
  • Nie żartuję i nie marudź. Odpoczynek z Tobą to same przyjemności.
  • A z Zuzą będziemy jeździć, jak tylko wyjdzie ze szpitala - zapytałam z troską.
  • Oczywiście od razu jak wyjdzie ze szpitala to załatwimy Jej ekstra wypoczynek, ale o to nie trzeba się martwić Moritz już o Nią zadba.
  • No w końcu trafiła na tego właściwego - uśmiechnęłam się.
  • No ja również. Trafiłem na mądrą, piękną i jeszcze grającą w piłkę.
  • Dziękuję Serg jesteś kochany - pocałowałam chłopaka w policzek
  • No przecież wiem, ale tylko w policzek - pokazał swoje śnieżno białe ząbki.
  • Skromnością to nie grzeszysz. I nie zapędzaj się - zaśmiałam się.
  • Oj tam talentem również, ale to zaraz pogadamy pójdę tylko po torby.
  • Idź już, zaraz dołączę - krzyknęłam za nim.
  • Ani mi się waż. Siedzisz tutaj na dworze jest zimno, a mi to nie szkodzi zawsze mi gorąco - odpowiedział.
  • Okey zacznę się Ciebie bać - wybuchłam śmiechem. Tylko wracaj szybko - powiedziałam na tyle kusząco, że wrócił po dosłownie 5 minutach.
  • No to co teraz robimy - rzucił się na swoje łóżko.
  • Nie wiem może ogarniemy ten budynek - zaproponowałam.
  • Spoko z Tobą wszystko - zaśmiał się.
Udaliśmy się na wieczorne zwiedzanie hotelu. Najpierw udaliśmy się do piwnicy gdzie znajdowało się pomieszczenie do masażu, pomieszczenia z jacuzzi z numerkami pokoi, które miały klucze. 
  • Ej nasi rodzice i my możemy tu wpadać - zauważyłam numery 15, 16 i 27. 
  • Oczywiście, ale to nie dziś - pociągnął mnie dalej.
Udaliśmy się na dwór do odkrytego basenu z masażami, a dokładnie do drewnianego budynku stojącego obok tam znaleźliśmy saunę.
  • Mrr - usłyszałam zachwycenie Syriusza.
  • Co jest - zapytałam.
  • Nic po prostu można się tu zamknąć. Zawiesić ogłoszenie ''zajęte'' i siedzieć ile się chce - szczerzył się jak mysz do sera.
  • Oj Serg Serg - lamentowałam.
  • No co. Idziemy na górę jeszcze popatrzeć - zapytał.
  • Bardzo chętnie - zaśmiałam się.
  • No co powiedziałem coś nie tak - zapytał, ale odpowiedzi nie otrzymał. 
Pod koniec byliśmy w sali konferencyjnej oraz na dachu znaczy na tarasie, który się tam znajdował. A resztę wieczoru spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Młody Leitner popisał się talentem kulinarnym. Upichcił nam przepyszną kolację po czym zaczęła się wojna o łazienkę.
  • Ja idę pierwsza - zarządziłam.  
  • O nie nie ja pierwszy - zaprotestował. 
  • Nie bądź taki no. Rozpakuj się, podziwiaj piękne widoki, wejdź na laptopa i obcykaj wi-fi nie wiem no zrób coś ze sobą, a ja szybko się wykąpię. 
  • Nie ja znam tą Waszą kobiecą chwilkę nie ma mowy.
  • No proszę.
  • Nie raz musiałem mieszkać u Moritza. I ta Jego Lisa od siedmiu boleści całe życie chyba spędzała w łazience. Teraz nie dam się namówić - udał urażonego.
  • No, ale ja taka nie jestem jak chwilka to chwilka. Możesz się zapytać Zuzki - rzuciłam, ale nie przemyślałam tego.
  • Nie mogę przecież ona dobra nie ważne. To nie zmienia faktu, że ja Syriusz Leitner idę pierwszy.
  • Przepraszam, ale to ja jestem kobietą, więc bądź tym dżentelmenem i daj mi iść w końcu pierwszej - krzyknęłam, po czym od razu ruszyłam w stronę łazienki.
  • Ehh. . . Te kobiety.
Po 20 minutach wyszłam i spojrzałam na zegarek było 30 minut po północy i położyłam się spać. Następnego dnia rano obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy. Wstając zauważyłam, że nie ma Syriusza obok, więc domyśliłam się kto rozpowszechnia takie zapachy po apartamencie.
  • Cześć - stanęłam w progu od kuchni, a salonu.
  • Hej księżniczko. Przygotowałem Ci śniadanie, a potem pójdziemy gdzieś mam dla Ciebie świetną niespodziankę - powiedział podając mi pięknie pachnący posiłek.
  • Dzień dobry dzieci. Mamy dla Was dobrą wiadomość my idziemy w góry, a Wy jak macie jakieś plany - zapytali rodzice Serga, gdy akurat my konsumowaliśmy śniadanie.
  • Tak zamierzam zrobić Magdzie niespodziankę.
  • Właśnie to Magda pieniądze masz w walizce jakbyś potrzebowała - rzekł tato.
  • Dobrze dziękuję - odpowiedziałam.
  • Dobrze to bawcie się dobrze - odpowiedzieli rodzice i wyszli.
  • A i uważajcie na siebie - dodały mamy.
  • To jaka to niespodzianka - zapytałam chowając naczynia do zmywarki.
  • Jakbym Ci powiedział to nie była by już niespodzianka.
  • No, ale muszę się jakoś ubrać nie - zaprotestowałam.
  • I o to martwić się nie musisz. Byłem rano w sklepie i kupiłem odpowiedni strój. Jest w salonie - puścił mi oczko.
  • Chyba będę się bać - odpowiedziałam i ruszyłam do pokoju.
  • O matko - krzyknęłam widząc zestaw na narty z odpowiednim sprzętem.
  • Coś nie tak - do pomieszczenia wpadł jak poparzony Serginio.
  • To jest świetne - rzuciłam mu się na szyję.
  • Ooo. . . Też się cieszę, że Ci się podoba.
  • Pewnie kosztowało fortunę - odezwałam się podnosząc ubrania.
  • Nie mówmy o pieniądzach, bo to nie one są najważniejsze. Liczy się tylko Twój uśmiech, a teraz leć się przebrać. Pamiętaj tylko o koszulce z długim i jakieś bluzie jeszcze - odezwał się kiedy zniknęłam w sypialni.
  • Pamiętam nie martw się  - zaśmiałam się.
  • Ogólnie wiesz, że nie umiem jeździć - zapytałam wychodząc gotowa.
  • Tak wiem Twoi rodzice mówili. Nauczę Cię spokojnie nie masz się czego ze mną bać. A tak po za tym ślicznie wyglądasz.
  • Dziękuję, a mój rozmiar też od moich rodziców??
  • Tak - wydukał.
  • Okey spoko to co idziemy??
  • Oczywiście.
O 9 udaliśmy się na pobliski stok narciarski. Tam spędziliśmy miło praktycznie cały dzień, prócz jednego małego wypadku. Zjeżdżałam pierwszy raz sama, gdy nie zauważyłam tego, że za zakrętem jest mostek, a pod nim płynął pobliski strumyk. Wypadłam za niego z pełną szybkością nie wiem skąd, ale Syriusz w ostatniej chwili mnie złapał za nadgarstek.
  • Trzymaj się zaraz Ci pomogę - trzymał mnie mocno patrząc prosto w oczy. Wtedy coś dotarło do mnie. Dopiero wtedy poczułam jak mu na mnie zależy. Widziałam w Jego oczach strach i to jak się o mnie martwił.
  • Trzymam nie mam zamiaru się zabić - odpowiedziałam, a w tej samej chwili On mnie pociągnął na kupkę śniegu za Nim. Momentalnie rzuciłam mu się na szyję totalnie rozklejając.
  • Spokojnie już nic Ci nie grozi. Słyszysz jesteś bezpieczna - mocno trzymał mnie w objęciach.
  • To co wracamy - zapytał po chwili ciszy na co ja tylko ruszyłam potakując głową.
Około 14 wróciliśmy do hotelu rodziców jeszcze nie było. Byłam ciekawa gdzie poszli, ale najpierw musiałam znaleźć komórkę przecież Mo miał pisać co z Zuzą. Teraz to by mnie pewnie zabiła wiedząc, że o mało się nie zabiłam. Dobrze, że był Serg który mnie złapał, bo nie wiem i nawet nie chce wiedzieć jak by to się skończyło. Kiedy znalazłam komórkę zauważyłam dwie wiadomości. Jedna była od Niemca, a druga od. Nikogo innego jak gwiazda futbolu Zuza. Bardzo zdziwiły mnie obie wiadomości, choć czytając tą od Zuzki łzy poleciały mi jak z kranu.

Tymczasem u Moritza i Lewandowskich.

Punkt 6 rano obudziły mnie hałasy dobiegające z innych pomieszczeń.
  • Lewy gdzie jest moja nowa odżywka z jedwabiem - krzyczała Ania. 
  • Nie wiem. Nie widziałem jej przecież. 
  • Uspokójcie się Moritz i mama śpią - próbowała ich uspokoić Milena.
  • Dobra to nie zmienia faktu, że Robert bawił się wczoraj moją nową odżywką, a dziś już nigdzie jej nie ma - dalej wkurzała się Anna.
  • No dobra przecież te cudowne włosy z niczego się nie biorą nie.
  • Zaraz nie będziesz ich miał - słyszałem jak Milena powstrzymuje ich by się nie pozabijali.
  • Rany co się dzieje - zapytałem zaspany wraz z Panią Iwoną.
  • Bo Robert zabrał Ani odżywkę i się kłócą od rana. Najpierw obudzili mnie i sąsiadów, a potem Was przepraszam - tłumaczyła się siostra Lewandowskiego.
  • Okey nic się nie stało - powiedziałem ruszając w stronę kuchni. Przechodząc koło sypialni Lewandowskiego mało co nie oberwałem poduszką. Przyspieszyłem tempo wziąłem butelkę wody ze stołu i wróciłem do pokoju tym razem dokładnie się oglądając czy nic nie leci w moją stronę. 
W pokoju próbowałem dalej zasnąć, ale nic to nie dawało. Postanowiłem wejść na pocztę i zobaczyć co tam się dzieje. Dostałem miliony e-maili od zatroskanych, zazdrosnych, miłych i tych gorszych fanek. Głównie pisały o tym jak bardzo mi współczują, a także wiele obelg na temat Zuzki. Głównie o tym, że jest brzydka, wygląda na dziwkę, która leci jedynie na kasę i nic więcej. Bardzo uraziły mnie słowa pseudofanek, ale niektóre bardzo podniosły na duchu. Gdy wszytsko przeczytałem i na niektóre odpowiedziałem zauważyłem późną porę, a dokładnie 8:30. Musiałem najpierw umówić się na wizytę, więc zadzwoniłem pod numer, który dała mi tamta kobieta. Po trzech próbach w końcu odebrała asystentka lekarza umawiając mnie na 11, bo aktualnie przeprowadza pacjentce szczegółowe badania. Gdy się rozłączyła poszukałem najlepszego, a zarazem luźnego ubrania. Niestety nie miałem nic prócz zwykłego garnituru, więc zamiast białej, szykownej koszuli wziąłem zwykły biały T-shirt. Nim poszedłem do łazienki ogarnąłem czy narzeczeni się kłócą, zawiało ciszą, więc wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i udałem się do łazienki. O 10:00 siedziałem sam w domu, a dokładnie w kuchni, bo wszyscy udali się na zakupy. Kiedy zajadałem kanapki zadzwonił Robert z wiadomością, że o 15 mamy samolot do Wrocławia. Kiedy zbliżała się godzina wizyty w szpitalu zamówiłem taksówkę i wyruszyłem pod szpital. Po 30 minutach czekałem pod salą 27 na przybycie doktora, który miał przerwę. Chwilę potem wrócił.
  • Dzień dobry. Miło mi Pana widzieć - powiedział uśmiechając się. 
  • Witam mnie również - wszedłem za nim do pomieszczenia. 
  • Proszę siadać. Mam dla Pana dobrą, ale i złą wiadomość - zakomunikował.
  • Jak można wybrać chcę pierwsza tę dobrą - powiedziałem.
  • Właśnie oczywiście, że można, więc operacja się powiodła. Zuzanna ma się dobrze niedawno wybudziła się ze śpiączki.
  • A ta zła - zapytałem się.
  • Jest taka, że przeszczep miał wiele przeszkód na swej drodze. I pacjentka musi zostać na obserwacji przez przynajmniej 2 tygodnie.
  • Okey rozumiem, a moge się z Nią zobaczyć??
  • Oczywiście zapraszam za mną - machnął ręką i ruszyliśmy. Po kilku minutach spacerku byliśmy pod Jej salą.
  • To do widzenia, bo jak się domyślam dziś Pan wraca do swojego kraju - powiedział lekarz.
  • Tak niestety będę musiał ją opuścić, ale cieszę się, że choć teraz będzie wszystko dobrze - odpowiedziałem, pożegnałem się i wszedłem do niej.
  • O matko jesteś jeszcze - zapytała się.
  • No oczywiście kochanie. Tak się cieszę, że już wszystko w porządku - zbliżyłem się do Niej dając buziaka w czoło.
  • Kocham Cię walczyłam głównie dla Ciebie i Magdy. Choć słyszałam, że lekarze nie mają dla mnie dobrych rokowań nie poddawałam się. Bolało co nie miara niby ze znieczuleniem, ale niektóre ruchy lekarzy dało się czuć - mówiąc trzymała się za ranę.
  • Też Cię kocham myszko. Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem. Jestem na prawdę szczęśliwy, że już wszystko się układa. 
  • A pisałeś już moim rodzicom i Magdzie wiadomość, że ze mną wszystko okey za pewne bardzo się martwią.
  • Nie już pisze, ale jak chcesz mam Twoją komórkę możesz sama do Przyjaciół napisać - puściłem Jej oczko podając urządzenie.
'' Witam :** 
Mam dla Państwa bardzo dobrą wiadomość. Z Zuzą wszystko okey, trzyma się bardzo dobrze teraz musi zostać 2 tygodnie na kontroli czy organizm nie odrzuci wątroby. Można już z nią siedzieć, a wieczorem zadzwonić. 
Pozdrawiam Mo :))''

Od razu napisałem wiadomość do Jej rodziców i siostry. Na co od razu otrzymałem pozytywne wiadomości tego jak się cieszą z tego powodu. Za to Zuza pisała do Magdy.

'' Witaj Kochanie :**
Pewnie się dziwisz czytając tego smsa, że wczoraj umierałam, a teraz piszę. Spokojnie to na pewno ja Zuza :) wszystko ze mną dobrze. Trzymam się znakomicie niedawno się obudziłam, więc nie czuję jeszcze bólu, ale mam nadzieję, że nie będzie tak boleć tak jak poprzednio. Musisz wiedzieć, że żyję dla Ciebie i Moritza. Tylko dla Was walczyłam o życie pamiętam niektóre momenty operacji i wiem, że lekarze we mnie wątpili, ale ja nie wiedziałam, że mam dla kogo walczyć i udało się. Teraz nie będę pisać, bo chcę się nacieszyć Mo póki nie odleci.
Pa Kocham Cię Moje Kochanie jak chcesz odezwij się po 15 :D
Jeszcze raz pa Twoja Zuza :**''

Kiedy to pisała widziałem jak bardzo zależy Jej na Magdzie. Pewnie tak samo jak mi na Niej. Resztę czasu siedzieliśmy gadając o wszystkim po czym o 14 przyjechał Robert z moimi rzeczami i udaliśmy się na samolot.

****
Nie wiem, ale wydaje mi się, że to mój najdłuższy i najlepszy rozdział. Ale liczę na Waszą opinie, ale za pewne się ze mną zgodzicie.

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 50

'' [. . .] Mam dla Pana wiadomość odnośnie Zuzanny Padlowskiej - powiedziała, a ja zadrżałem.''




Tak na początek powinnam Wam coś ważnego powiedzieć. Pewnie uznacie mnie za głupią i w ogóle, ale pierwsza wersja 50 rozdziału była opublikowana jak za pewne niektórzy z Was wiedzą. Ale na następny dzień był weszłam było okey, potem wieczorem znów zajrzałam, a rozdziału nie było. To dla mnie trudne, bo nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Totalnie się załamałam chciałam nawet usunąć bloga, bo takie incydenty mogą nie raz się powtórzyć, ale postanowiłam napisać jeszcze raz. Do niektórych z Was pisałam czy coś pamiętają okazało się, że kilka osób bardzo mi pomogło. Dziękuję Pauli, Tomkowi, Karolowi i Annie Wielądek za ogromną pomoc. Za to ja mam nauczkę by zawsze zapisywać rozdziały przed opublikowaniem w osobnych programach. Mam nadzieję, że nie stracę Was jako czytelników i mi wybaczycie ;(((


Stałem patrząc tej kobiecie w oczy, z których nic nie mogłem wyczytać. Była taka obojętna, na twarzy widniała powaga, a w oczach tajemnica. To co działo się w środku nie wiem nie dało się tego opisać, bo nie okazywała uczuć.
  • Słucham coś nie tak - zapytałem lekko zdenerwowany, bo nie wiedziałem co się z Nią tam dzieje. Czy żyje, czy operacja się powiodła, a może coś poszło nie tak i ona odeszła w trakcie operacji dlatego tak szybko wyszli do nie.
  • Także chciała bym panu powiedzieć - zaczęła, gdy nagle na korytarz wbiegło kilku dziennikarzy.
  • Przepraszam, ale musicie się schować - podszedł do nas ochroniarz po czym pociągnął wszystkich do schowka.
  • Super po prostu super nigdy się nie dowiem co z nią się tam dzieje noo - zacząłem panikować.
  • Moritz uspokój się - pocieszała mnie Ania siedząca na oknie, gdyż nie było zbyt wiele miejsca tam dla 4 osób.
  • Właśnie jak będziesz się tam martwić to w życiu Jej nie pomożesz - powiedział Lewy.
  • Pff. . . dobra już postaram się dla Niej - powiedziałem.
  • No i tak trzymaj- karateczka pokazała mi kciuk w górę.
  • Czemu Pan się tam nam przygląda - zapytaliśmy po chwili.
  • Przepraszam, ale nie wierzę z kim tutaj siedzę - odpowiedział mężczyzna.
  • Z kim my tutaj nikogo nie widzimy - zaczęliśmy się rozglądać.
  • Mówię o światowej karateczce i dwóch piłkarzy Bundesligi, w tym jeden z nich jest gwiazdą piłki nożnej - zachwycał się ochroniarz.
  • Super to nam się trafiło - skomentował pod nosem Lewy.
  • Przepraszam już nie będę Państwa denerwować - strażak bezpieczeństwa zwiesił głowę.
  • Nic się nie stało - podszedłem do Niego - Jestem Moritz Leitner jak za pewne wiadomo, a Pana jak zwą - uprzejmie zapytałem.
  • O rany jestem Waldemar Kołek miło mi - podał każdemu po kolei rękę.
  • Mogę zapytać dlaczego akurat wybrał Pan ten szpital jako ochroniarz - zapytała nasza towarzyszka.
  • Oczywiście. Ogólnie pracuje  firmie ochroniarskiej i codziennie dostaje inne zlecenie. Wczoraj wraz z dwoma kumplami dostaliśmy zlecenie pilnowania młodej gwiazdy - odpowiedział.
  • Aha czyli ma Pan na myśli Naszą przyjaciółkę Zuzę - zapytał Robert. 
  • Chyba tak wiemy, że jest młoda ma 17 lat, leży w sali numer 7 , a aktualnie ma przeszczep nic więcej nam nie mówiono. Dlatego taka była moja reakcja na Wasz widok.
  • No to na pewno mowa o Zuzce - dodała Anna. Po tej krótkiej wymianie zdań na temat pracy zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy.
  • Przepraszam, ale bardzo dobrze Pan mówi po polsku. To Polskie trio czy sam Pan się uczył - towarzysz dobra zwrócił się do mnie.
  • Proszę mówić mi po imieniu Mo jestem. A Polski to kilka słówek umiem od chłopaków, ale głównie reszty nauczyła mnie dziewczyna i jej przyjaciółka - uśmiechnąłem się na myśl o ukochanej.
  • Aha ta dziewczyna co tam leży to Twoja wybranka - zapytał, a mnie przeszedł zimny dreszcz.
  • Tak to moja dziewczyna  - odpowiedziałem smutny.
  • Ojej przykro mi - odpowiedział rozumiejąc powagę sprawy.
  • Poczekajcie zaraz przyjdę tylko sprawdzę czy już opanowali sytuację - Waldemar potajemnie wyszedł, a ja zdałem sobie sprawę, że nie mam gdzie spać.
  • Nad czym tak myślisz - zapytała Stachurska.
  • A nad niczym - odpowiedziałem.
  • No mów stary.
  • Mieszkacie tutaj trochę prawd ??
  • No tak.
  • No to możecie mi polecić jakiś hotel w pobliżu szpitala. Cena nie gra żadnej roli - powiedziałem.
  • Nie wygłupiaj się nie będziemy Ci polecać żadnego hotelu, kiedy możesz spać u nas - para powiedziała razem.
  • Nie chce sprawiać problemów. Wy nacieszcie się sobą póki możecie, a ja prześpię się w hotelu. I tak jutro wieczorem muszę się zbierać na treningi - wytłumaczyłem.
  • Nie przesadzaj już - Ania zeszła z parapetu.
  • Okey. Dziękuję.
  • Nie ma sprawy młody, a jutro pojedziemy razem - Lewy szturchnął mnie.
  • Możecie wychodzić - Waldemar machnął znacząco ręką.
  • Ale pusto - skomentowaliśmy.
  • I o to Nam chodziło - zaśmiał się Pan Kołek.
  • Więc wracając do rozmowy nie mam dobrych wiadomości. A dokładnie Zuzanna ma poważne krwotoki, które uniemożliwiają przeszczep. Lekarze robią co w ich mocy, ale nie wiadomo ile może to potrwać. Doktor prowadzący kazał Panu przekazać, żeby pojechał Pan do domu i przyjechał jutro o 9. Zgłaszając się do Niego w gabinecie 27. Tutaj ma Pan karteczkę z godziną, numerem sali oraz telefon w razie czego. Proszę być dobrych myśli i do widzenia.
  • Dziękujemy do widzenia - odpowiedzieli towarzysze z Polski, bo ja nie byłem w stanie kontaktować.
  • Nie wierzę - wydukałem kiedy tylko wyszliśmy.
  • Spokojnie wracamy do domu odpoczniesz trochę - pocieszał Lewy. Gdy wracaliśmy siedziałem z tyłu, Lewy kierował, a Ania siedziała na miejscu pasażera. Przez całą drogę Panowała grobowa cisza. Wjechaliśmy w jakieś osiedle, a moim oczom ukazał się piękny domek jednorodzinny.
  • Widzę, że się spodobał - zaśmiała się narzeczona Roberta widząc jak stoję i patrzę.
  • Żebyś wiedziała jest fantastyczny - dalej się zachwycałem.
  • Wiem jestem wspaniały - zaśmiał się Lewy.
  • Robercik już nie przesadzaj - dziewczyna przytuliła się do Niego.
  • No co mam rację. Chciałem by moja rodzina była bezpieczna i czuła się dobrze w idealnym domu kiedy tylko ja wyjadę na mecze.
  • Dobra chodź, bo ten znów się zachwyca.
  • Dzień dobry - powiedziała, a ja za nią gdy tylko wszedłem w głąb przedpokoju.
  • Ania Robert co tak długo martwiłam się - w wejściu zaczepiła nas nieznajoma mi kobieta.
  • Mamo nic takiego coś w szpitalu nas powstrzymało pogadamy potem - uspokoił ją Lewandowski.
  • Dobrze już dobrze. A to kto - wskazała na mnie.
  • To mój przyjaciel z drużyny. Wspiera Zuzę w czasie operacji - odpowiedział napastnik.
  • Jestem Iwona mama Roberta miło mi poznać - podała mi rękę.
  • A ja Moritz Leitner kolega z Borussi - odwzajemniłem gest.
  • Chodź oprowadzę Cię. A ogólnie jestem Milena - podbiegła do mnie dziewczyna. Wyglądająca na starszą.
  • A więc tu po lewej mamy łazienkę, po prawej kuchnię, za kuchnią ten łuk to salon z jadalnią naprzeciw salonu jest moja sypialnia, potem Lewego, następna mojej mamygościnny na końcu. Tutaj będziesz spać - wskazała na ostatnie pomieszczenie.
  • Dzięki - podziękowałem Jej uśmiechem. Postanowiłem skoczyć po walizkę, gdy to zrobiłem spojrzałem na zegarek wskazywał 18, więc postanowiłem wysłać wszystkim wiadomość odnośnie stanu zdrowia Zuzy.

W tym samym czasie u Łucji, Leo i rodziców.

Siedziałam z Leo w pokoju oglądając powtórki Ekstraklasy i Bundesligi, a także Jego nagrania z obozu.
  • Nie poznaje własnej siostry - powiedziałam po chwili.
  • Czemu - zapytał Leo.
  • W domu nie trzyma się tak jak tam. Zazwyczaj siedzi na łóżku patrzy na swoje zdjęcia z dzieciństwa i płacze. Po prostu sobie nie radzi z chorobą.
  • Nie powiedział bym tego samego - skomentował mój chłopak.
  • Ukrywa to, gdy tylko wyjdzie na dwór, ale jak zobaczy dzieci ganiające za piłką ma szklanki w oczach i chce jak najszybciej ukryć się w swoich wspomnieniach. Może i przy Was tego nie okazuje, bo próbuje być twarda pokazać innym na co ją stać. Pokazać, że jest silna i potrafi sobie radzić sama, że nie potrzebuje niczyjej pomocy. Możesz mi wierzyć lub nie, ale znam ją najlepiej i to w domu, a teraz na obozie to dwie różne osoby - powiedziałam.
  • Widzę kotku właśnie - gadaliśmy tak jeszcze chwilkę, aż przyszli rodzice.
  • Obiad zrobiłaś - rzucili na dzień dobry.
  • Też się cieszę, że Was widzę - zażartowałam.
  • Posprzątałaś. Ou witam - mama wpadła do pokoju i chyba się zdziwiła widokiem piłkarza.
  • Dzień dobry - odpowiedział. A ja poszłam nakładać obiad. Po chwili jednak znów zaczęli komentować.
  • Kto to gotował - zapytał tato.
  • Ja - powiedział Leo.
  • Nie bo ja  - dodałam.
  • No to kto - zapytała mama.
  • My - powiedzieliśmy razem.
  • To jest świetne, a my czujemy się jak jury z Masterchefa oceniając kucharzy amatorów - zażartowali.
  • Dzięki - powiedzieliśmy razem.
  • Jesteście razem - rzuciła moja rodzicielka.
  • Tak - odpowiedział Bittencourt, a rodzice zaczęli gratulować.
  • Ogólnie macie może jakieś plany - zapytał po chwili tato.
  • Tak chcę poznać trochę Polski i jedziemy do Wrocławia, bo poznałem tam wspaniałych ludzi - zaproponował Niemiec.
  • Dobrze tylko pilnuj Jej młody. Nie daj jej skrzywdzić tak jak Zuzę - zagrozili.
  • Dobra jedziemy pa - wyszliśmy wyczekując wiadomość od Mo.

W tym samym czasie również u Magdy i Syriusza.


Przenudziłam się w tej szkole co nie miara. Dobrze, że przyjechała po nas mama Syriusza, bo jeszcze musiała bym siedzieć nie wiadomo ile na przystanku czekając na autobus. Gdy tylko podjechała wsiadłam do tyłu nadal rozmyślając czemu Marco się nie odzywa, oraz co tam z Zuzą. Byliśmy prawie na miejscu, gdy odezwała się mama Serga - Edyta.
  • Magda mamy dla Ciebie dobrą wiadomość - powiedziała uśmiechnięta.
  • Jaką - zapytałam.
  • Jedziesz z Nami i swoimi rodzicami na wczasy w góry. Co Ty na to - zapytała.
  • Jeżeli moi rodzice się zgodzili to ja nie mam nic przeciw - odpowiedziałam wiedząc, że nawet jak bym się nie zgodziła Syriusz by mi nagadał.
  • Super to 16 będziemy po Ciebie i resztę ferajny. Masz dwie godziny na przyszykowanie się - ucieszył się przyjaciel.
  • Dobrze to do zobaczenia i do potem - powiedziałam wysiadając pod domem.
  • Dobrze pa - powiedzieli i odjechali.
  • Mamo, tato jestem - krzyknęłam, gdy wbiegłam do domu.
  • Super córcia. Obiad masz w kuchni, ale leć się szybko spakować - powiedziała mama pakując prowiant na drogę.
  • Już lecę - po 1,5 godziny byłam już spakowana i jadłam obiad, gdy tato zajrzał mi do pokoju.
  • Jak tam - usiadł na łózku.
  • Trzymam się tak jak widać - odpowiedziałam smutna.
  • A jak z Zuzanną - zapytał.
  • Nie wiem czekam na wiadomość od Moritza, ale jeszcze nic nie napisał.
  • Aha dobra to zbieraj się pomału i jedziemy - powiedział uradowany i wyszedł. Sprawdziłam jeszcze kilka razy czy wszystko mam i zaczęłam się zbierać.
  • To co gotowa - zapytała mama widząc mnie gotową do wyjścia.
  • Tak - odpowiedziałam.
  • To idziemy, bo już są - zakomunikował tato zamykając okno w swoim pokoju.
  • Witam Państwa Padlowskich - przed samochodem stał ojciec Serga - Jurgen.
  • Miło mi Ja jestem Adam, a to moja małżonka Ela - rodzice się przedstawiali, a ja z kumplem zajmowaliśmy najlepsze miejsca.
  • Widzę, że młodzież już się rozgościła - zaśmiał się Pan Leitner.
  • Tak tato pozajmowaliśmy najlepsze miejsca - powiedział Syriusz.
  • No to Adam może usiądzie obok mnie, Panie za nami, a młodzież niech już siedzi na końcu - zaśmiała się Pan Jurgen.
  • No dobrze niech tak będzie - wszyscy przytaknęli i  ruszyliśmy w drogę. Wszystko toczyło się dobrze. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, gdy nagle o 17:30 przyszedł do mnie sms od Marco.
'' Cześć Maleńka
Przepraszam, że w ten sposób, ale muszę Ci to w końcu powiedzieć. Nie kocham Cię jednak to co czuje do Caroline jest silniejsze od tego co miałem do Ciebie. Tak zdradziłem Cię i zdaje sobie z tego całkowitą sprawę. Wole żebyś usłyszała to ode mnie niż od któregoś z chłopaków. Mam nadzieje że spotkasz kogoś kogo pokochasz i będziesz z nim szczęśliwa.  Może kiedyś mi wybaczysz o  ile Zuzka mnie nie zabije

 Jeszcze raz Przepraszam Marco:) ''

Nie wierzyłam w to co widzę. Czytałam wiele razy wiadomość, aż w końcu oniemiałam. On mnie nie kocha tak bezwzględnie mnie zdradził z Caro nie wierzę, a tak opowiadał mi, że mnie kocha, że świata po za mną nie widzi.
  • Spokojnie mała - młody Leitner przytulił mnie najprawdopodobniej widząc wiadomość.
  • Ale ja Go tak kochałam. W sumie nadal kocham - zaczęłam szlochać.
  • Wiem widziałem to wszystko, ale nie płacz. Nie mogę patrzeć jak łzy leją się z tak pięknych oczu. Potem siedzieliśmy sobie w ciszy, gdy znów dostałam wiadomość tym razem od Mo.
'' Witam Was kochani :**
Pewnie wyczekujecie dobrej wiadomości. Niestety takiej nie dostaniecie dziś. Z Zuzą jest źle ma silne krwotoki, które uniemożliwiają przeszczep. Lekarze robią co w ich mocy, ale wszystko okaże się jutro. O 9 mam się zgłosić do lekarza prowadzącego Ją i wtedy mi wszystko powie. Więc musimy być dobrych myśli i wyczekiwać wiadomości.

 Pozdrawiam Smutny Moritz :** ''

  • No nie znów płaczesz - Syriusz posmutniał.
  • Patrz - pokazałam mu wiadomość, a On sam uronił kilka łez.
  • Co się tam z tyłu dzieje - zapytał Jurgen.
  • A no bo nasza przyjaciółka walczy o życie i nie jest dobrze - powiedział Serginio. 
  • Chodzi o Zuzkę - zapytali moi rodzice.
  • Tak, patrzcie - podałam również im aparat z wiadomością.
  • O rany - odpowiedzieli oddając telefon.
  • Możemy wiedzieć o co chodzi - zapytali Państwo Leitner.
  • Tak oczywiście powiem wszystko. A Magda Ty już lepiej zaśnij - powiedział partner w podróży. Po czym ja zasnęłam, a On wszystko zaczął opowiadać.
 *****
Nie wiem czy udało mi się odtworzyć ten rozdział tak samo jak pierwszą wersję. Ale mam nadzieję, że i ten się spodoba. Liczę na obiektywne komentarze. Ogólnie mamy za sobą po raz kolejny połowę bloga. Nie wiem jak dalej pójdzie, ale dziękuję wszystkim za komentarze i odwiedziny to dla mnie wiele dla mnie znaczy. Mogę Wam już tylko obiecać, że już nigdy nie powtórzy się sytuacja z wczoraj. Błagam o przebaczenie i pozdrawiam Daga :*** 


A i Polecam Bloga
 http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 49

'' [. . .] I wróciłam na kolejne zajęcia wyczekując dalszych wiadomości. ''



***
Siedzę w szkole i mam dość tego co już się wydarzyło, a nawet tego co może się zdarzyć. Nauczyciele wiedzą co się stało z moją siostrą, więc dali sobie spokój z pytaniami co z Zuzanną, trzyma się i tym podobne. Dziś po szkole ma przyjechać po mnie Bittencourt, bo rodzice są w pracy. Podczas wyczekiwania ostatniego dzwonka zaczęłam rozmyślać nad aktualnym i dawnym życiem. Tylko dzięki Zuzce zaczęłam być na prawdę szczęśliwa to ona pomogła spełnić moje najszczersze i bardzo ukryte marzenia. Zapoznała mnie z kilkoma wspaniałymi piłkarzami, z którymi od razu się zaprzyjaźniłam. Spotkałam Leo, który jest idealnym przyjacielem, a być może nawet i chłopakiem. Nie to nie realne On ma wspaniałą dziewczynę. Szkoda, bo jest moim ideałem. Mogła bym tak o Nim myśleć całe życie, ale cóż ktoś mi przerwał. Poczułam w kieszeni wibracje spojrzałam na ekran moim oczom ukazał się nieznany mi numer. Przestraszyłam się, że to może Moritz wie co z Zuzą.
  • Przepraszam proszę Pani mogę wyjść - zapytałam lekko przestraszona zaistniałą sytuację.
  • Oczywiście idź - odpowiedziała jak nigdy bardzo miłym głosem nauczycielka.
  • Tak - powiedziałam już za drzwiami.
  • Hej księżniczko o której kończysz - usłyszałam głos Niemca.
  • Leo nakopie Ci do dupy kiedyś. Myślałam, że to Mo dzwoni, że coś z Zuzką nie tak, a to Ty - krzyknęłam do słuchawki.
  • Maleńka złość piękności szkodzi. Nie denerwuj się już dobrze - powiedział całkowicie spokojnie.
  • Mi to nie szkodzi, ale kończę za 30 minut - odpowiedziałam.
  • Okey to ja będę za 10 i Cię zwolnię - powiedział i się rozłączył.
Ekstra koleżanki mnie zjedzą, że taki przystojniak przyjechał po mnie do szkoły. Wróciłam do klasy przeprosiłam za przeszkodzenie w zajęciach po czym wyczekiwałam, aż Leonardo wbije mi się do klasy. Jeszcze chwilę przed całą akcją napisał smsa, która to klasa i na którym piętrze. Szybko mu odpisałam i długo czekać nie musiałam po chwili do sali bez pukania wpadł piłkarz.
  • Dzień doberek - powiedział z uśmiechem na twarzy. Starał się mówić po Polsku najlepiej i najwyraźniej jak tylko potrafił.
  • Dzień dobry - odpowiedziała zdziwiona nauczycielka.
  • Ja po Łucje Padlowską - powiedział lekko zdyszany, a ja w ostatniej ławce pokładałam się ze śmiechu.
  • Oo - zabrzmiały krzyki dziewczyn z mojej klasy.
  • Tak wiem, wiem jestem gwiazdą, ale dajcie sobie siana co - odpowiedział całkowicie wyluzowany.
  • A dałbyś autograf - zapytał jeden z moich kumpli siedzących na wprost stojącego piłkarza.
  • Mogę dać wejściówkę VIP na mecz BVB, który odbędzie się w czerwcu we Wrocławiu. Jak chcesz oczywiście, bo tylko to mam - odpowiedział od tak sobie.
  • Oczywiście, że chcę - odpowiedział szczęśliwy Marcin.
  • Leo - powiedziałam błagalnie pakując się.
  • No co piękna no nie mam nic lepszego niestety - odpowiedział chytrze się uśmiechając.
  • A ile ich Pan ma - zapytała nauczycielka.
  • Na pewno starczy dla wszystkich, więc zaraz wracam - rzucił i w trybie ekspresowym wybiegł do samochodu.
  • Łucja skąd Ty żeś takiego wytrzasnęła co - zapytała Martyna siedząca obok.
  • Znikąd to przyjaciel mojej siostry i Jej chłopaka - odpowiedziałam czekając na kolegę.
  • I Ty tak na luzie o tym znaczy o Nim mówisz - zarzuciła mi Ola wielka fanka Borussii, a dokładnie tylko mojego niemieckiego przyjaciela.
  • A jak mam mówić. Mam się podniecać tak samo jak Ty - odpowiedziałam zdziwiona.
  • Oto jestem dam Waszej uroczej Pani od - mówił po czym zrobił kocie oczy.
  • Uczę niemieckiego - uśmiechnęła się  germanistka.
  • W takim razie co ja się tak tutaj gimnastykuję swoim nagannym Polskim, gdy tutaj jest taka ładna i mądra Pani - puścił Jej oczko po czym zaczął rozdawać wejściówki VIP i zwykłe na mecz.
  • No to tyle ja żegnam miłe towarzystwo. Bardzo się cieszę, że mogłem Was poznać. Do widzenia - powiedział i pociągnął mnie za rękę.
  • Do widzenia i cześć Wam - zdążyłam tylko powiedzieć, ponieważ piłkarz zamknął mi drzwi przed nosem.
  • Matko jak Ty z nimi wszystkimi wytrzymujesz - zapytał totalnie przerażony, gdy szliśmy w stronę wyjścia.
  • Normalnie jednym uchem wpuszczam, a drugim wypuszczam. I już jakoś kilka miesięcy daję radę - odpowiedziałam.
  • Ja bym ich wszystkich pozabijał, a zaczął bym od tej małej blondi jak Jej tam było - zapytał patrząc mi prosto w oczy przez co o mało nie zemdlałam.
  • Mówisz o Olce - odpowiedziałam trzymając się poręczy od schodów.
  • O właśnie ona to katastrofa. Ciekawe czy ma lustro w domu - zaśmiał się.
  • Nie wiem nie wnikam, ale dziś i tak wyglądała w miarę normalnie, bo nie wymalowała ust i nie ustawiła fontanny na głowie - zaśmiałam się.
  • Dobra to da się wyglądać gorzej - zapytał przerażony.
  • No najwidoczniej da - uśmiechnęłam się wsiadając do samochodu.
  • A my w Niemczech uważamy, że Polki są piękne chyba przestanę tak uważać - powiedział z grymasem na twarzy.
  • Dzięki, czyli uważasz, że Zuzka, Magda, Ja i wiele innych Polek jesteśmy brzydkie. Dobra zapamiętam to sobie - powiedziałam bardzo urażona Jego słowami.
  • Wybacz nie miałem na myśli wszystkich. Ty jesteś najpiękniejsza, a ta cała Aleksandra to porażka jakiś wyjątek. Skąd ona się urwała - trzymał się za głowę.
  • Trzymaj tą kierownicę, a nie - krzyknęłam widząc to co robi.
  • Spokojnie kochanie - powiedział i spełnij moją prośbę. 
Resztę drogi siedzieliśmy cicho. Pod domem robił za dżentelmena i puścił mnie pierwszą w drzwiach co mnie nieco zdziwiło. Następnie w domu chwilkę posiedzieliśmy, aż przyszła chwila na zrobienie obiadu w końcu dochodziła 13.
  • To co robimy - chłopak podszedł znienacka przytulając mnie od tyłu.
  • Zaraz dostaniesz z tasaka i na tym się skończy - krzyknęłam puszczając nóż.
  • Czemu - zapytał dziecinnym głosem.
  • Nigdy nie podchodź do kobiet znienacka, gdy coś gotują, bo rzucą pierwszym lepszym czymś w Twoją stronę - powiedziałam dalej krojąc kapustę na sałatkę.
  • Pomóc - zapytał po chwili.
  • Po co dam sobie radę - powiedziałam.
  • No w to nie wątpię, ale widzę jak się spieszysz by zdążyć, to może ja potłukę kotlety co - zaproponował.
  • Jak chcesz i potrafisz no to nie ma sprawy możesz nawet je skończyć  - uśmiechnęłam się, gdy wyjmował mięso z lodówki.
Siedzieliśmy razem w kuchni dobrze się razem bawiąc. Aż zadzwoniła Jego komórka.
  • Tak - powiedział i udał się do mojego i Zuzki pokoju. Nie jestem wścibska, więc pilnowałam ziemniaki.
  • Kto to jak mogę wiedzieć - zapytałam.
  • Już nikt ważny - odpowiedział smutnym głosem.
  • Okey, ale nie przejmuj się - odpowiedziałam.
  • To co wracamy do obiadu - zapytał po chwili widocznego namysłu.
  • Oczywiście, ale mam drobne pytanie. Jak chcesz nie musisz odpowiadać - powiedziałam troszkę zdenerwowana.
  • Słucham odpowiem na wszystko - powiedział jak zawsze uśmiechnięty.
  • Masz dziewczynę - rzuciłam nagle.
  • Nie, a Ty masz chłopaka - odpowiedział pytaniem na pytanie.
  • Ja również nie mam nikogo. Za młoda jestem na związki, a nie chce skończyć jak moja siostra - uśmiechnęłam się.
  • Opowiesz mi o Jej poprzednim związku - zapytał ciekawie.
  • Jasne, to idź do pokoju, a ja przyszykuję jakąś przekąskę - odpowiedziałam.
  • A ona nie będzie zła - zawołał z pokoju.
  • On nie jest jak inne spokojnie. A w ogóle leży w szpitalu, więc jak się nie wygadasz to się nawet nie dowie - uśmiechnęłam się.
  • Masz mnie za paple - zapytał, gdy weszłam do pokoju z chipsami i popcornem.
  • Tak kochana gaduło - odpowiedziałam szczerząc się. Po czym on zaczął mnie gilgotać. Następnie mu wszystko po kolei zaczęłam opowiadać.
***
Jeny to już mija 7 godzina operacji, a tutaj nadal nic. Jak dobrze pójdzie to za godzinę z sali powinien wyjść lekarz. Mam nadzieję, że nic już Jej tam nie będzie. Tak bardzo ją kocham, że nie wiem jak przeżyje Jej odejście. Odpukać to jak ja mogłem w ogóle o czymś takim pomyśleć. Podczas oczekiwań zastanawiałem się gdzie będę nocować, a że miałem godzinę postanowiłem pospacerować po szpitalu. Zobaczyć gdzie co jest poszukać jakieś stołówki czy coś takiego. Po głowie chodziła mi jeszcze jedna myśl co będzie z Marco i Magdą. Jednak ktoś mnie wybił z z namysłu, a okazał tym kimś mój kumpel po fachu.
  • Siema - trzepnął mnie w ramię.
  • Matko Robert co Ty tutaj robisz i to w dodatku sam - zapytałem podając dłoń na przywitanie.
  • A przeczytałem w gazecie, że słynna nowość Borussii Zuzanna Padlowska leży w Warszawskiej Klinice i walczy o każdą minutę życia. I postanowiłem ją odwiedzić, ale nie spodziewałem się Ciebie tutaj - uśmiechnął się.
  • Aha to ładnie tyle dobrego, że nic o mnie nie piszą, bo wtedy było by tu kibiców co nie miara - odpowiedziałem.
  • A właściwie co Ty tutaj robisz - zapytał Polak.
  • Przyleciałem tutaj z Nią, bo jesteśmy razem - odpowiedziałem dumnie.
  • No to stary gratuluję. Jak zacznie się czerwcowy obóz to musi to uczcić - zaczął się cieszyć jak małe dziecko.
  • No o ile przeżyje - powiedziałem smutnym głosem.
  • Nie gadaj głupot, bo Jej wtedy nie pomożesz - ochrzanił mnie napastnik.
  • No masz rację idziemy na górę - zapytałem widząc gapiów.
  • Czekaj Ania zaraz będzie - powstrzymał mnie.
  • Jest tutaj - zapytałem.
  • No oczywiście martwi się o Nią bardziej niż my wszyscy. Zżyły się przez tak krótki okres znajomości - zaśmiał się Lewy.
  • A co zazdrosny jesteś - Stachurska podeszła do niego od tyłu łapiąc za rękę.
  • O kogo kochanie. Ja nigdy - zaśmiał się.
  • To co idziemy - zapytałem.
  • Oczywiście - para odpowiedziała na moje pytanie widząc dziennikarzy.
  • Jezu wszędzie nas znajdą - powiedziała wściekła karateczka.
  • No to chyba minus życia piłkarza - odpowiedziałem razem z Lewandowskim.
  • No nas zawsze znajdą skoro szykujemy się do ślubu - powiedziała dziewczyna Roberta.
  • Oo czego ja się dowiaduję - powiedziałem siadając.
  • No co miałem Wam za niedługo powiedzieć - Polak się zarumienił.
  • Oczywiście - zaśmiałem się razem z Jego dziewczyną.
  • O tu Pan jest szukałam Pana - podeszła do mnie miło wyglądająca kobieta w białym fartuchu.
  • Tak - odpowiedziałem.
  • Mam dla Pana wiadomość odnośnie Zuzanny Padlowskiej - powiedziała, a ja zadrżałem.
*****
Koniec. I jak mi się podoba. Rozwinęłam wątek Łucji i Leo specjalnie dla moich dwóch wspaniałych Anonimek :** Mam nadzieję, że się podoba.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 48

''[. . .] W myślach miałem cały czas myśl Gdzie jest ten mój idiota. Gdy wszedłem od roszukaażyłem. ''




Hmm. . .Nie wiem  jak rozpocząć to wszystko, więc może zacznę od początku. To tak od kilku dni Marco nie był sobą zachowywał się bardzo podejrzanie. Kiedy z Nim rozmawiałem powiedział mi, że nie jest pewien swoich uczuć. Gdy tylko zostawaliśmy sami w kółko powtarzał jedno : '' Jestem debilem nie powinienem Jej robić nadziei póki sam sobie nie udowodnię swoich prawdziwych uczuć. Nadal chyba kocham Caro, ale Ona mnie nie i to jest szalone.'' A ja mu na to, żeby się z tym przespał i porozmawiał z Magdą. Niestety wydarzyło się to co wydarzyło porwanie, okaleczenie Zuzki bardzo się tym wszystkim przejął. Wydawało mu się, że powinien wspierać dziewczynę w tak trudnym momencie, a przede wszystkim uratować ją z opresji. Niestety w dniu porwania, gdy wróciliśmy do pokoi zadzwoniła Caroline i chciała się z Nim spotkać. Okazało się, że nawet przyjechała do Wrocławia, żeby się z Nim zobaczyć. Lecz w tamtym momencie młoda Padlowska była o wiele ważniejsza od spotkania z byłą. Ale jednak wspomnienia są zbyt silne by je przezwyciężyć. A teraz wszedłem do pokoju i co zobaczyłem.Właśnie co ja zobaczyłem. Nie wierzę w o co widzę niech mi ktoś oczy wydłubie. Nigdy nie lubiłem tej dziewczyny, a teraz.Coś takiego. Nie spodziewałem się tego po własnym przyjacielu.
  • Marco co to ma być  - krzyknąłem będąc w szoku.
  • Mario co Ty tutaj robisz - zapytał przerażony. 
  • No chyba powinienem sam o to zapytać. I to w dodatku z Nią, a nie z Magdą - wykrzyczałem.
  • Jaką Magdą - wtrąciła się Caro.
  • Ty się lepiej zamknij - krzyknąłem do nagiej dziewczyny.
  • Przyjacielu to nie tak jak myślisz - zaczęły się głupie tłumaczenia.
  • Dość nie mamy o czym rozmawiać. Ciekawy jestem kto Jej to powie Ja czy Ty - rzuciłem i wyszedłem. 
Postanowiłem nic nie mówić Magdzie. Miałem problem gdzie teraz będę spać. Zadzwoniłem do Leo miałem szczęście odebrał po pierwszym sygnale.
  • Siema co Ty tak późno dzwonisz - zapytał radośnie.
  • Mam sprawę - powiedziałem bardzo poważnie.
  • No domyślam się. Wal śmiało.
  • Nie mam gdzie spać. Jest może jeszcze Moritz - zapytałem.
  • Nie nie ma Go, ale zaraz mam po Niego jechać. Jak chcesz możesz kimnąć się u nas.
  • No to siedź gdziekolwiek siedzisz ja Go przywiozę. Pogadamy jak wrócę. Dzięki
  • Spoko nie ma sprawy to do zobaczenia - odpowiedział i się rozłączył.
I ratują mi skórę znów. To dość rozmyślań muszę się spieszyć po Leitnera. Muszę z kimś pogadać, bo zaraz oszaleję.
***
Siedziałem sobie z Zuzką, aż w końcu zasnęła. Przed zaśnięciem oczywiście się pożegnaliśmy. Wpatrywałem się cały czas w Jej uśmiechniętą twarz, aż nagle zadzwonił mój przyjaciel Leo.
  • Tak - zapytałem cicho by Jej nie obudzić.
  • Mo przykro mi nie zabiorę Cię coś mi wypadło - wystrzelił nagle.
  • Co do jasnej cholery - krzyknąłem na co obudziłem swoja ukochaną.
  • Co się dzieje - zapytała zaspanym głosem.
  • Nic kochanie śpij - pocałowałem ją w czoło po czym wyszedłem.
  • Bittencourt Ty sobie chyba żartujesz - powtórzyłem swoje okrzyki złości.
  • Nie Ja po Ciebie nie przyjadę, ale zrobi to ktoś inny - powiedział śmiejąc się jak głupi.
  • W takim razie kto. Przez Ciebie obudziłem Zuzkę - powiedziałem zdezorientowany.
  • Mario. A Ją przeproszę osobiście jak wyjdzie w końcu ze szpitala - powiedział.
  • Dobra to ja się zbieram i wychodzę już pomału - powiedziałem i się rozłączyłem.
Mamy już 22 matko coraz bliżej operacji. Boję się o moją kruszynkę, że coś pójdzie nie po myśli. Ciekawe czemu Mario po mnie przyjedzie. No dobra mniejsza już jedzie.
  • Siema - powiedziałem wsiadając. 
  • Hej - odpowiedział, ale nie wyglądał zbyt dobrze.
  • Co się stało wyglądasz jakbyś ducha zobaczył - zapytałem, gdy panowała grobowa cisza.
  • Nie uwierzysz - powiedział.
  • No to opowiadaj - wygodnie rozsiadłem się na siedzeniu.
  • Nie wiem od czego zacząć - mówił smutny.
  • No najlepiej od początku.
  • Marco zdradził Magdę - powiedział po chwili zastanowienia.
  • Co - krzyknąłem podrywając się z wygodnego miejsca.
  • No poważnie. Wróciłem do Brzegu, bo odwoziłem Syriusza i Magdę. Wszedłem do pokoju, a tam co nic innego jak bzykający się Marco z tą swoją blondi - mówił, a ja nie wierzyłem Jego słowom.
  • Masz na myśli Caro - zapytałem dobrze wiedząc o kogo chodzi.
  • Tak o Nią. Nigdy Jej nie lubiłem, a teraz do Niej najwidoczniej wrócił. W dodatku zabawiając się Magdą.
  • No to świetnie. Ona wie - zapytałem.
  • Nie nic nie wie coś mi się czuje, że chyba Jej nic sam nie powie - odpowiedział.
  • No to na co czekamy trzeba Jej powiedzieć - rzuciłem od razu.
  • Uspokój się. To nie takie proste - od razu uspokoił mój zapał.
  • Jak nie jak tak - powiedziałem całkiem spokojnie.
  • Chcesz ją załamać. Nie dość, że martwi się o Zuzkę to zdrada Marco ją totalnie zniszczy - powiedział, a ja Go poparłem.
  • No to się narobiło. A jutro co wracasz z nami czy jedziesz do Warszawy - zapytał Mario.
  • Właśnie zostaję, mam na dwa dni urlopu, bo i tak nic nie będziemy robić. Wiesz siedzieć z rodzinami, a ja nie mam do kogo wrócić. Syriusz jest tutaj, rodzice pojechali na jakieś wyspy, tutaj mam Zuzkę nie spieszy mi się. Po dwóch dniach mam wrócić na treningi - odpowiedziałem.
  • Rozumiem Cię. Ja mam Ann i rodziców z rodzeństwem w domu także bardzo chętnie wrócę na te dwa dni - uśmiechnął się.
Podczas drogi dużo żartowaliśmy i wspominaliśmy. Ten obóz przy stworzył nam na prawdę bardzo wiele miłych przygód, które będziemy wspominać bardzo długo. Damian i Olek pokazali nam jak na prawdę się bawią Polacy, Zuza to dziewczyna moich marzeń pokazała mi jak walczyć do końca mimo bólu, a Magda to osobowość bardzo kreatywnej, szalonej i troskliwej postaci. A dzięki nim wszystkim nauczyliśmy się tego ich trudnego języka. Kiedy dojechaliśmy na miejsce udaliśmy się do pokoju mojego i Leo. Przechodząc koło pokoju Marco i Mario miałem ochotę wejść tam i mu wygarnąć, ale Mario mnie powstrzymał.
  • Zostaw nie warto - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek.
  • Kurde mam ochotę Jej wydłubać oczy, a jemu normalnie nie wiem co zrobię jak zobaczę ten oszukany wzrok - powiedziałem cały rozzłoszczony.
  • Ja tak samo od początku kiedy ją poznałem miałem ochotę udusić ją własnymi, gołymi rękoma. Tylko dla Marco udawałem, że ją lubię - powiedział Mario ciągnąc mnie do pokoju 7.
Tam wskazałem mu Jego łóżko i łazienkę. Potem usiedliśmy, pogadaliśmy i zeszliśmy na kolację. Wtedy Mario opowiedział wszystko Leonardowi, a ten prawie udławił się kanapką ze zdziwienia. I  ruszyliśmy z powrotem do pokoju. Następnego dnia się obudziłem o 4 rano, gdy kumple już się pakowali. Wskoczyłem szybko pod prysznic również się spakowałem i wyruszyliśmy wszyscy do Wrocławia. Mario zabrał Leo swoim autem, a ja do Zuzy pojechałem swoim. Tam już była gotowa do transportu.
  • Cześć - podszedłem do niej.
  • Hej. Pytałam się doktora czy możesz lecieć ze mną powiedział, że nie ma sprawy - uśmiechnęła się mimo tego strachu bijącego z Jej oczu.
  • No to wspaniale. Nawet spakowałem się w torbę treningową, żeby walizek do helikoptera nie brać - powiedziałem dumny z siebie.
  • Jak miewam Pan Leitner - podszedł do mnie mężczyzna.
  • Tak, a kim pan jest - zapytałem zdziwiony.
  • Oj przepraszam nie przedstawiłem się jestem Daniel Wawro miło mi Was poznać to będzie Wasz najlepszy lot - uśmiechnął się.
  • Mam nadzieję - powiedziała moja dziewczyna.
  • No to jak idziesz z Nią czy ja mogę ją zanieść - zaśmiał się bardzo podejrzliwie jakby chciał mi ją dobić, ale na szczęście nie mam się czego obawiać był po 40.
  • Wezmę ją - odpowiedziałem.
  • Ale wiecie ja nie mam połamanych dwóch nóg tylko jedną - zaśmiała się kiedy już ją niosłem. W helikopterze siedziałem z Nią z tylu, a Daniel cały czas coś podśpiewywał nam z przodu. Nie narzekamy było bardzo przyjemnie. Miałem ją cały czas na kolanach i przytulałem. 
  • Boję się - powiedziała po chwili ciszy.
  • Wiem kotku wiem, ale spokojnie wszystko się uda będę przy Tobie - uspokajałem ją.
  • Kocham Cię - powiedziała, a mnie zamurowało.
  • Ja Ciebie też - po czym zaczęliśmy się całować.
  • Ej zakochańce nie miziać mi się tam, bo nie można Jej rozpraszać, a zaraz lądujemy.
  • Kurde - powiedzieliśmy razem - tak by nie usłyszał.
  • To, że jestem stary nie oznacza, że od razu głuchy - powiedział do nas głupio się uśmiechając.
  • My nic takiego nie powiedzieliśmy - odpowiedziałem.
  • No oczywiście jak zawsze. Młode zakochane gwiazdy footbolu- przedrzeźniał nas.
  • Oj tam - odpowiedziała. 
Po nie całej godzinie wylądowaliśmy, po czym Zuzannę zabrano bezpiecznie na ostatnie badania. Około 8 widziałem Ją ostatni raz, ponieważ zabrano ją na operację. Lekarz mi powiedział, że mam się uzbroić w cierpliwość, bo takie operacje trwają od 8 do 12 godzin. Gdzie potem przez kolejne tyle Zuzka może spać. Podczas długich wyczekiwać napisałem do Magdy.

Została już zabrana na operację będę Was informować co się z nią dzieje. Ale operacja może potrwać 8-12 godzin, więc się nie denerwujcie.

Pozdrawiam Mo :*

***
Wstałam około 6 bardzo martwiłam się o Zuzkę. Mario mi napisał, że Marco jest w hotelu i nic mu nie jest, więc byłam o wiele spokojniejsza. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyczekiwałam jakiejkolwiek wiadomości od Mo lub Zuzki. Gdy nagle zadzwonił do mnie Syriusz.
  • Witaj Piękna - powiedział bardzo szczęśliwy.
  • Hej Serg co się stało, że dzwonisz tak wcześnie - zapytałam.
  • Jesteś w domu - zapytał.
  • No tak, ale zaraz będę wychodzić na autobus, a czemu pytasz?
  • Więc o 7:30 wyjdź przed dom. Przyjadę po Ciebie i tak moja mama ma coś do załatwienia w okolicy - powiedział szczęśliwym głosem.
  • Okey dobra to do zobaczenia - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Po 30 minutach zeszłam na dół gdzie czekał już Serginio z mamą. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy do szkoły. Na miejscu wszyscy dziwnie na nas patrzyli jakbyśmy nie wiadomo z czego się urwali.
  • Ej źle wyglądam - zapytał mnie po chwili Syriusz.
  • Nie. A gadasz jak Zuzka ona zawsze jak ktoś tak na nią patrzy pyta się czy źle wygląda - zaśmiałam się po czym poczułam łzy na policzkach.
  • Poważnie - zapytał.
  • Tak tęsknię za Nią - powiedziałam i zaczęłam płakać.
  • Co jest - zapytały mnie dziewczyny z grupy.
  • Nic - odpowiedziałam smutna.
  • A gdzie Zuza - zapytał akurat przechodzący Patryk z Pablito.
  • Nigdzie nie ważne - odezwał się Serg.
  • Znamy się - rzucili do Niego.
  • Zostawcie Go dobra. Zuzka jest w szpitalu jak chcecie wiedzieć więcej zajrzyjcie do internetu.
  • Co - udawali jak zwykle wielce zdziwionych.
  • Dajcie mi spokój dobra - rzuciłam po czym poszli.
  • Spokojnie nie pomożesz Jej nerwami - próbował mnie uspokoić przyjaciel.
  • Siemka - podszedł do nas Olek z Damianem.
  • Cześć - odpowiedzieliśmy razem smutnym głosem.
  • Nie znaleźli dawcy - padło ich pierwsze pytanie.
  • Znaleźli jest w Warszawie pewnie już operowana - odpowiedziałam spoglądając na zegarek. Akurat wskazywał 8:10.
  • Pogadamy na długiej dobra, bo teraz lecimy na zajęcia. Trzymaj się mała cześć - dali mi buzi w policzek i poszli. Po chwili przyszła nasza Pani od zawodowych i zaczęły się kolejne katorgi.
  • Zuzanna Padlowska jest - zapytała Pani.
  • Nie ma i nie będzie - odpowiedziałam po czym zaczęłam płakać.
  • A tak przykro mi z powodu tego co Wam się stało. Jak się trzymacie - zapytała znając szczegóły.
  • Ja jak widać, a ona nie wiem. Jest w Warszawie operowana ma przeszczep - powiedziałam, a w klasie zaczęły się szepty.
  • No zachciało się gry to teraz mają - mówiły. 
  • Jakby siedziały na dupie to by nic im nie było - szeptały dalej.
  • Dajcie sobie spokój - powiedział lekko poddenerwowany Serg.
Rozmawiałam z Panią tak do końca lekcji, a potem wyszłam na przerwę. Siedząc tak dostałam smsa od Moritza na co od razu odpisałam.

Dobrze dziękujemy :** 

I wróciłam na kolejne zajęcia wyczekując dalszych wiadomości. . .


***
Tyle. Podoba się, bo mi bardzo. Dane Pana pilota pochodzą od moich dwóch wspaniałych blogerek. Dziękuję Wam :**
A Wam osobiście polecam ich bloga :D Polecam, bo na prawdę warto tam zajrzeć ;)
 http://marioioliwia.blogspot.com/