wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 4

''[. . .]A Magda, Damian i Olek ruszyli za mną trochę niepewnie.''


    Całą drogę zalewali mnie milionem pytań m.in: 
Ile jeszcze??Co Ty kombinujesz??, Zaczynam się Ciebie bać, A Ty w ogóle wiesz gdzie jesteś ?? itd. Podczas zadawania tych pytań miałam ich po dziurki w nosie. Chciałam mieć chwilkę namysłu, bo droga była bardzo krótka, a mi ciągła się kilometrami. Przychodziło mi kilka pomysłów , ale także ponosiła mnie wyobraźnia. Miałam dość tych ich głupich pytań, które wybijały mnie z zamyśleń. Nie wytrzymałam i usiadłam na pobliskim murku :
  • Co jest - zapytał Damian.
  • Mam dość tych wszystkich pytań bez sensu. Dajcie mi chwilę spokoju. Tak nie wiem gdzie jestem, bo jestem tu pierwszy raz jakby nie patrzeć nigdy nie weszłam na murawę, bo wszyscy się bali, że to się źle skończy. Nawet nie wiecie jakie to trudne kiedy muszę Was tam zaprowadzić wiedząc, że i tak nigdy nie zagram. A zalewacie mnie milionem pytań bez zbędnego znaczenia i to mnie jeszcze bardziej denerwuje - wykrzyczałam im to prosto w twarz.
  • Nie wiem co Ci mogę powiedzieć - Olek odezwał się jako pierwszy lekko przestraszony i smutny.
  • Tak na dobry początek to może przepraszamy. Wybacz Nam po prostu nie wiedzieliśmy, że to tyle dla Ciebie znaczy i myśleliśmy, że nas nie słuchasz dlatego nic nie odpowiadasz -  potem odezwał się Damian, po czym mnie przytulił, a ja kompletnie się rozkleiłam. Po dłuższej chwili ogarnęłam się.
  • Mój plan  jest taki, żeby wejść na murawę i pograć chcę zobaczyć jak to się skończy. Bo jak mawiała moja kuzynka kto nie próbuje ten nic nie ma - wygłosiłam swój plan. Odpowiedziała mi cisza.
  • Hallo. ŻYJCIE - zawołałam.
  • I właśnie taką Cię uwielbiam - Magda odpowiedziała lekko w szoku
  • Taką walczącą i dążącą do swoich marzeń - chłopcy odpowiedzieli razem.
   Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy w stronę boiska. Przeskoczyliśmy przez bandę i stanęliśmy na środku murawy.  Podczas wchodzenia czułam niezwykłą radość przepełniającą moje ciało.
  • To jak Zuzia co robimy - zapytał Damian.
  • Wiesz nie wiem w sumie daj mi się nacieszyć nie wierzę, że tu jestem. 
   Dobrze że mieliśmy dresy spokojnie mogliśmy się powygłupiać. Podczas zabawy w berka na boisko zaczęli wchodzić reprezentanci Polski i drużyna Borussii Dortmund.
  • Ej ej - znów zaczęłam się jąkać.
  • Co jest - Zapytał Damian który stał najbliżej mnie.
  • Widzicie to samo co ja. Czy tylko ja mam jakie przywidzenia.?
  • Jeżeli mówisz o tych chłopakach co właśnie wchodzą ma murawę to znaczy, że widzimy wszyscy to samo, a to znaczy że nie mamy żadnych przywidzeń - powiedziała Magda równo z Aleksandrem. 
  • Hahaha. . . Ale jesteście zgodni - zaczęłam się wraz z towarzyszem śmiać.W tym samym momencie podszedł do nas Łukasz i Pan Fornalik.
  • O widzę że się dobrze bawicie - obrońca mówiąc patrzył na nas z politowaniem.
  • Aż za dobrze po prostu energia ich rozpiera - trener sam się uśmiechnął.
  • To ja mam dobry pomysł - powiedział szyderczo się do nas uśmiechając.
  • Jaki - ta nasza wspólna synchronizacja była przerażająca.
  • Chcecie może uczestniczyć w naszym treningu. Jeżeli nie chcecie w tych ubraniach możemy się z Wami podzielić naszymi na pewno się coś znajdzie.
  • Nie no dobra możemy w tym ćwiczyć i tak już się trochę pobrudziliśmy może innym razem. - odpowiedziałam przytulona do Damiana. A w głowie modliłam się by nic mi tylko nie było.
  • O no właśnie  popieramy naszego przedmówcę - odparła reszta.
  • Kurcze Zuzka ja Cię nie poznaję - przyjaciółka puściła mi oczko widząc jak Damian mnie przytula i się o mnie troszczy.
  • No cóż chyba jednak muszę czasami się w sobie przełamać i otworzyć do ludzi.
  • Dobra to ja idę po resztę - selekcjoner odszedł od nas po czym wrócił z całą Polską reprezentacją.
  • Kuba Błaszczykowski, Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak  i Marcin Wasilewski: O witamy Panie i Panów. Miło Nam Was poznać - po czym zaczęli się wszyscy schodzić i przedstawiać.
  • Damien Perquis, Sebastian Boenisch, Eugen Polanski i Ludovic Obraniak : Dzień Dobry - powiedzieli lekko kalecząc Polski. Po czym każdy z nich podał nam rękę na przywitanie.
Po widoku na raz Ludo, Sebastiana, Damiena zemdlałam to było za dużo emocji na jeden dzień. Nie wiem ile byłam nie przytomna, ale obudziło mnie coś zimnego.
  • Aaaa. . . !! Zimno - rozdarłam się chyba na cały stadion.
  • Jejku malutka, ale nas wszystkich przestraszyłaś - Fornalik powiedział z troską w głosie
  • Ale miałaś świetną minę jak Sebek podał Ci rękę - Wasilewski wtrącił się chichotając.
  • Dawno nie widziałem dziewczyny która mdleje na nasz widok - zażartował Krychowiak.
  • Ej dla Niej to chyba za dużo jak na jeden dzień. Lepiej nie dostarczajcie Jej więcej emocji na to popołudnie - Magda stanęła w mojej obronie.
  • Czy ja coś mówię -  Grzesiek nie otrzymał odpowiedzi i wrócił do reszty kolegów.
  • A co się w sumie stało, bo nie za wiele pamiętam - przerwałam im rozmowę
  • To chyba ja Ci powiem. A więc wracając to podszedł do Ciebie Kuba, Lewy, Ludo, Damien i Seba podali Ci rękę, a Ty na widok biednego Boenischa osunęłaś się na ziemię blada jakbyś zaraz miała odejść w zaświaty - Piszczu powiedział to z najbardziej poważną miną jaką potrafił zrobić.
  • Pewnie bardzo się przestraszył. Nie chciałam nikogo przestraszyć - odpowiedziałam ze smutkiem w głosie
  • Nie no coś Ty jako jedyny rzucił się żeby Ci pomóc. I tak też w sumie zrobił, ale przyniósł Cię tutaj, bo nikogo nie było w gabinecie lekarskim. I to tyle w sumie Cie ominęło.
  • A to czym mnie oblaliście to woda - zapytałam lekko zmieszana widząc mokre ubrania.
  • Tak mała, a co byś chciała - Marcin powiedział ciągle się śmiejąc
  • Dobra dzięki, ale nie mam się w co teraz przebrać.
  • Oj już nie narzekaj zaraz cos znajdziemy chodź do szatni tam siedzi teraz Borussia, bo wszyscy się trochę przestraszyli tym Twoim omdleniem.
  • Kurcze Łukasz jesteś świetnym przyjacielem wiesz - powiedziałam po czym Go przytuliłam
  • Oj tam przesadzasz - machnął ręką.
  • No, a jaki skromny- odpowiedziałam uśmiechając się.
   Pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę szatni. Za to ja w myślach nastawiałam się, że zaraz w pełni spełni się moje marzenie o poznaniu swoich ulubionych piłkarzy. Po wejściu zauważyłam Marco Reusa, Mario Gotze, Matsa Hummelsa i Moritza Leitnera. 
  • Hej  panowie mamy gościa -  Piszczek mówił uśmiechając się do mnie
  • Tak wiemy to jest. . . hmm. . . kurcze nie pamiętam - Lewy próbował przypomnieć sobie jak mam na imię. 
  • Zuzanna ta co nam godzinę temu zemdlała - Kuba szybko rzucił się do mnie na przywitanie.
  • Kuba spokojnie ona dopiero niedawno się ocknęła nie strasz jej - krzyknął na przyjaciela.
  • Spokojnie Łukasz. Dziękuję Kuba. Ale proszę mów mi Zuzka albo Zuzia. A tak w ogóle jestem Zuzia Padlowska miło mi Was poznać - .ówiłam, a Kuba tłumaczył, żeby wszyscy rozumieli. Pierwszy podszedł Moritz z Mario i Marco, a ja poczułam jak mi znów nogi miękną. . . 

*****
To tyle. Dziś taki trochę nudny i krótki, bo mam gorszy dzień. Nie wiem kiedy dodam kolejny i przepraszam, że nie dodałam w sobotę, ale byłam na meczu, a niedzielę spędzałam z chłopakiem, robiłam prezentację i nie było czasu na nowy post. Także jutro też nic nie dodam, bo jadę po szkole na  mecz, ale postaram się dodać coś jak najszybciej.

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 3

'' [. . .] Po wejściu do domu od razu poszłam spać nawet nie miałam siły rozmawiać i pochwalić się rodzince. Nawet nie usłyszałam że dostałam wiadomość. . .''




   Budząc się nad ranem wszyscy inni spali, więc postanowiłam zobaczyć godzinę. Przy okazji zauważyłam 2 nieprzeczytane wiadomości. Była 4:50 i nawet spać mi się odechciało kiedy zobaczyłam od kogo wiadomości. Jedna była od Łukasza, a druga od Olka. Trochę się zdziwiłam, bo nie wierzyłam, że na serio się odezwą.  I to jeszcze tego samego dnia.



''Hej Mała :* Nie wiem czy śpisz czy nie, ale jak się obudzisz to zadzwoń lub odpisz.                                                                                                Piszczu :D''

''Hejka :) Nie sądziłam, że tak szybko się odezwiesz.
Daga :D''

''Oj widzę, że ktoś tu spać nie może. Nikt Cię nie uczył że w nocy się śpi, a nie smsuje z piłkarzami?? :D''

''No nie z piłkarzami tylko jednym. A w ogóle napisałeś '' jak się obudzisz napisz'', więc skoro się obudziłam piszę :P Następnym razem inaczej interpretuj swoje zdania.''

''Nie z piłkarzem tylko przyjaciel moja droga. A idź Ty już lepiej spać, bo potem nie będziesz miała sił, żeby pojechać z Nami do Wrocławia.''

''Kiedy ja właśnie nie mogę spać !!!''

''A co mam Ci zaśpiewać??!!''

''Może i wyglądam jak dziecko, ale nie nie trzeba. Choć fajnie by było Cię posłuchać.''

''Dobra słuchaj się starszych i idź spać, bo na serio nie będziesz mogła normalnie funkcjonować.''

''Dobra dobra już idę tato :P''

''To do potem synu odezwę się :D'' - Uwielbiał mnie przedrzeźniać.


W tym samym czasie pisałam także z Olkiem :D


 ''Hej piękna. :** Co tam u Ciebie? 

''Witam witam :P A u mnie nic ciekawego w sumie obudziłam się  i nie ma co robić, a jakoś nie chce mi się za bardzo spać. A u Ciebie??''

''A w sumie to samo nie mogę spać, bo rozmyślam o kimś.''

''A któż to taki znam ją, ładna, chodzi z Nami do szkoły??!''

   Zalewałam Go mnóstwem pytań, lecz już mi nie odpisał, a wręcz zmieniał temat. Po kilku smsach nie wiem nawet kiedy usnęłam, a obudził mnie mój budzik, bo nikogo już w domu nie było. Było jakoś przed 8, więc najpierw postanowiłam się spakować, ale nie miałam żadnego pomysłu co wziąć. Pierwsze co wyjęłam z szafki to wszystkie moje dresy i koszulki od wf. Po godzinie miałam już wszystko naszykowane, ale niestety czas bardzo szybko zbliżał się do 10. Poleciałam szybko się wykąpać i przynieść walizkę. Schodząc usłyszałam swój dzwonek.
  • Tak słucham - odebrałam komórkę.
  • Zuzka wstałaś!! Bo tato pewnie zapomniał Cię obudzić jak zwykle - mama była wyraźnie zestresowana.
  • Tak wstałam na szczęście ustawiłam sobie budzik - odpowiedziałam bardzo spokojnie.
  • Dobra, a masz wszystko spakowane - pytała coraz bardziej zdenerwowana.
  • Mamo spokojnie przyszykowałam wszystko już jestem nawet wykąpana tylko ubrać się, wsadzić rzeczy do walizki i wychodzę - odpowiedziałam cała w skowronkach.
  • Dobra dobra. A kto po Was przyjedzie. Bo ja mogę zadzwonić do taty jak coś, żeby się na godzinę zwolnił - mówiła z troską w głosie jak każda mama chyba przed wyjazdem dziecka.
  • Mamo spokojnie wszystko jest załatwione, a zostawiłaś mi pisemną zgodę??
  • Tak leży na komodzie w pokoju. A kto Was zabiera?? Tato Magdy??
  • Yyyy. . . Nie ktoś inny :) - odpowiedziałam lekko podekscytowana.
  • Kto - zapytała bardzo zdziwiona
  • Łukasz Piszczek - odpowiedziałam uśmiechając sie do podłogi.
  • Co Łukasz Piszczek. Ten Łukasz Piszczek - krzyczała bardziej podekscytowana niż ja.
  • Tak ten Mamo dobra muszę kończyć, bo jeszcze muszę się ubrać a jest już po 9, a nawet nie schowałam ubrań, a ma jeszcze Łukasz zadzwonić.
  • Dobra dobra już kończę. Jak będziecie we Wrocławiu i będziesz miała chwilę  to zadzwoń - powiedziała po czym się pożegnałam i rozłączyłam.
Po rozłączeniu rzuciłam telefon nie patrzyłam nawet gdzie i poszłam ułożyć włosy. Kiedy znów ktoś zadzwonił. Nie wiedziałam kto, bo nie mogłam znaleźć komórki. Kiedy ją znalazłam w pokoju był istny bajzel porozrzucanych ubrań, które wcześniej znajdowały się w mojej walizce. Kiedy znów zaczął dzwonić, tym razem odebrałam.
  • Tak słucham - odebrałam.
  • Zuzanna - rozpoznałam głos piłkarza.
  • Nie Jej mama mam coś przekazać - zażartowałam powstrzymując się od śmiechu.
  • Nie dziękuję proszę powiedzieć, żeby jak najszybciej do mnie oddzwoniła. - odpowiedział szybko
  • Hahahahaha. . .Głuptasie to ja Zuzia - krzyknęłam ledwo łapiąc oddech ze śmiechu.
  • Ty chcesz żebym na zawał zszedł. Nigdy się tak nie stresowałem. Gorzej to się chyba na rozmowie z teściową stresowałem. Choć nie wiem to chyba było gorsze. Jadę po Ciebie to pogadamy zaraz paa - od razu się rozłączył.
O kurka, a ja nie gotowa. Zaczęłam biegać po domu jak opętana. Zdąrzyłam się tylko ubrać, a miałam telefon żebym zeszła, bo czeka na mnie na dole. 
  • Przepraszam korki. Tak sądziłem, że to tu, ale nie byłem pewny nie chciałem pytać sąsiadów, bo wiesz. . .- nie dokończył, bo mu przerwałam.
  • Spokojnie korki dobra wymówka. Tak fani rozumiem. A teraz choć, bo muszę się ogarnąć.
  • Przecież dobrze wyglądasz - odpowiedział idąc posłusznie za mną.
  • Nie była bym tego taka pewna. Od razu mówię mój pokój wygląda jak po trzęsieniu ziemi. Chwilę po tym byłam w pokoju, a on stał wryty w drzwiach.
  • To ma być niby to ''trzęsienie ziemi''?? 
  • No, a bo co??!! - Zapytałam zajęta pakowaniem.
  • To Ty chyba u Kuby czy Marco nie byłaś.
  • No nie byłam chciała bym zauważyć i nie wnikam. Dobra właź, a nie stoisz jak słup i podpierasz mi ściany - uśmiechnęłam się do chłopaka stojącego w drzwiach.
    Po czym wszedł i zaczął mi pomagać się pakować. Gdyby nie On nie wiem jak byśmy się wyrobili. Po 20 minutach byliśmy juz spakowani i jechaliśmy po Magdę, która już na nas czekała. To, aż dziwne, bo zawsze to ja na Nią czekałam, a nie odwrotnie. Po drodze zadawałyśmy mnóstwo pytań Łukaszowi co do całego projektu, ale On milczał jak grób i grzecznie jechał do szkoły po chłopaków. Po przyjeździe sami byli bardzo ciekawi co tak późno i w ogóle. Nie obeszło się bez głupich komentarzy i kocich oczek Olka kiedy tylko mnie widział. Tym razem nie protestowałam od razu wsiadłam do przodu, byle nie widzieć chłopaków. 
    Po przyjeździe do Wrocławia siedziałam w samochodzie troszkę poddenerwowana, bo związali mi oczy, żebym nie wiedziała gdzie jedziemy. Miała to być w sumie niespodzianka dla mnie, ale ich nie lubię. Wysiadając z auta ktoś wziął mnie na ręce i zaniósł w to miejsce. Totalnie nie wiedziałam gdzie jestem, gdzie mnie niosą, ani co się zaraz wydarzy nie podobało mi się to. Na miejscu okazało się, że niósł mnie Olek co mnie trochę poddenerwowało. Ale to, że stałam właśnie w towarzystwie przyjaciół na stadionie we Wrocławiu, który kochałam poprawił mi humor i rozluźnił atmosferę .
  • Jejku jejku to jest sen, ale nie nie budźcie mnie ja chcę śnić dalej - gadałam jak nakręcona
  • Ej uspokój się - Magda przytuliła mnie.
  • Widzicie mówiłem, że to będzie dobry pomysł - Olek powiedział patrząc mi prosto w oczy.
  • Doba tu macie identyfikatory, a ja idę do szatni zaraz przyjdę.
  • A po co nam to - zapytał zdziwiony Damian.
  • Trochę tu zamarudzimy. I żebyście mogli wchodzić kiedy chcecie bez żadnych problemów. Zuzka pewnie obcykana w tym stadionie to Was zaprowadzi na murawę.
  • Co ja. Nigdy nie wychodziłam na murawę. Ale okey coś wymyślę - po wszystkim Łukasz poszedł do szatni, a ja zaczęłam zastanawiać się jak tam wejść.
  • To co robimy - towarzysze zapytali dość ciekawie.
  • Chodźcie mam pomysł - powiedziałam podejrzanie uśmiechając się do przyjaciół.
  • Nie wiem jak Wy, ale ja się trochę zaczynam bać Jej pomysłu - powiedziała Magda lekko przestraszona
  • A co kombinujesz?? - Damian i jego ciekawość czasami mnie denerwowała.
  • Mamy się bać - zapytał Aleksander.
  • Spokojnie, jak lubicie wyzwania jak to mówił Pan Klopp to nie macie się czego bać - odpowiedziałam i przyspieszyłam trochę tempo. A Magda, Damian i Olek ruszyli za mną trochę niepewnie.
*****
To tyle na dziś mam nadzieję, że się podoba takie tam pisane na angielskim. Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział .

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 2

'' [. . .] Po wejściu doznałam szoku nie wiedziałam co mówić i co robić. Po prostu osoby siedzące na kanapie kompletnie powaliły mnie na kolana. . . .
  


       Stałam w tych drzwiach jak skończona kretynka i totalnie nie wiedziałam co mam zrobić. No ale cóż się dziwić na kanapie siedział Waldemar Fornalik, Jurgen Klopp i Łukasz Piszczek, bo jak się później okazało Kuba nie mógł. Stałam bez słowa w wejściu, aż w końcu Magda pchnęła mnie do środka.
  • Dzie. . .dzie. . . - jąkałam się jak małe dziecko.
  • Przepraszam za przyjaciółkę Ona tak zawsze. Jestem Magda, a to Zuza -szturchnęła mnie - Dzień dobry my w sprawie tego projektu.
  • Dzień dobry jestem Zuzanna - po chwili zajarzyłam co się dzieje.
  • O dzień dobry dziewczynki! Proszę do mojego gabinetu zaraz do Was przyjdziemy - wyszła do na Pani dyrektor. Po wejściu do gabinetu dyrektora dostałam ostrą reprymendę od Magdy
  • Co Ty odwalasz - prawie na mnie krzyczała.
  • Przepraszam widziałaś kto tam siedział to był Piszczu totalnie mnie na jego widok zamurowało nie wiedziałam co się dzieje. Jeszcze raz przepraszam już więcej nie będę ale szczerze to nie wiem. Mogę na Ciebie liczyć - zapytałam lekko wystraszona.
  • Na mnie no pewnie. Staram się Ciebie zrozumieć, ale nie wiem jak można się tak zachować przed normalnym chłopakiem grającym w piłkę.
  • Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć. . . Pomyśl sobie, że to najprzystojniejszy chłopak na całej Ziemi właśnie stanął przed Tobą i zapytał Cię o imię. A Ty nie wiesz jak zareagować. Tak właśnie teraz ja się czuję przed Łukaszem uwielbiam Go i tyle dla mnie to nie zwykły chłopak jak Ci których spotykam na co dzień - gadałam jak nakręcona kiedy Magda mi przerwała.
  • Oj dobra. Już rozumiem - po czym obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem, ale szybko musiałyśmy przestać. 
   Odgłosy za drzwi zaczęły robić się coraz bardziej wyraźne, a do gabinetu zaczęli wchodzić po kolei Pani dyrektor, Jurgen Klopp, Waldemar Fornalik, Łukasz Piszczek i inni chętni których nie znałam. Siedziałam na tym krześle powstrzymując się żeby nie zemdleć i myśleć co by odpowiadać. Po chwili rozmów trenerzy zaczęli nam zadawać pytania. Po kilku znów zaczęli rozmawiać miedzy sobą. Nagle spojrzeli na nas, a na ich ustach pojawił się lekki uśmiech. Nie wiem za bardzo o czym gawędzili, bo nie rozumiem języka niemieckiego, ale kolega Damian i Olek, bo tak im było na imię wszystko nam tłumaczyli. Na początku nie wydawali się zbyt uprzejmi, ale jak Łukasz i Pani dyrektor zadawali nam pytania i zaczęłam odpowiadać zmienili się o 180 stopni (ale to miło pewnie ich zdziwiło to, że dziewczyna wie tyle na temat piłki nożnej i nie tylko). Kiedy dorośli drążyli nie zrozumiały dla nas temat Ja, Magda, Olek i Damian poznawaliśmy siebie nawzajem i dobrze się bawiliśmy. Po około dwóch godzinach skończyła się debata na temat projektu.
  • A więc moja droga młodzieży widać, że interesujecie się piłką nożna - zaczął trener Fornalik - Mam dla Was dobrą i złą wiadomość.
  • Powinniśmy się tego bać - zapytał lekko przestraszony Damian.
  • Nie nie powinniście chyba, że nie lubicie wyzwań - Jurgen po tłumaczeniu Pani dyrektor jak zawsze się uśmiechnął do mnie i Magdy.
  • To znaczy że nie ma się czego bać lubię wyzwania - powiedziałam niepewnie.
  • Od której mamy zacząć - odezwał się Piszczek.
  • Zła - krzyknęliśmy wszyscy chórem, po czym wybuchneliśmy śmiechem.
  • Dobrze, a więc nie spędzacie ferii w domu - dodał Polski selekcjoner.
  • Chyba nie rozumiem - powiedział Olek nieśmiało.
  • Jaka jest dobra. Oczekiwałam gorszej tej złej - spojrzałam na towarzyszy.
  • Dobra jest taka, że poznacie Reprezentacje Polski i Drużynę Borussi Dortmund - po raz kolejny Klopp poraził nas swym uśmiechem. Na tą wiadomość łzy mi poleciały i nie wiedziałam co robić. Ale uratował mnie Damian.
  • Ojejku ktoś się chyba wzruszył - powiedział lekko rozbawiony Piszczu.
  • To co robimy - zapytał Damian.
  • Łukasz może coś powiesz, a nie patrzysz tak na nasze dziewczyny - zaśmiał się Fornalik.
  • Dobra choć nie wiem czy to będzie dobry pomysł. One się mnie chyba boją, bo ta panna Zuzanna jakoś podejrzanie wygląda.
  • Jak ich nie przestraszysz bardziej to źle nie będzie - trenerzy zaczęli się śmiać i skierowali się do wyjścia razem z resztą, a z nami został tylko obrońca.
  • No więc o sobie nic mówić nie będę, bo wiele o mnie wiecie - spojrzał na mnie.
  • A my poznamy się w swoim czasie, bo teraz mamy obóz przed sobą. Chcecie wiedzieć coś - spojrzał pytająco na nas, a mnie w końcu odblokowało.
  • Może co robimy. Bo nie wiem w końcu.
  • O widzę ktoś odzyskał mowę - piłkarz zaczął mnie przedrzeźniać.
  • Dobra koniec tych zalotów, bo w końcu chce znać szczegóły - Damian powiedział tak jak by był zazdrosny i lekko wkurzony.
  • Przechodząc do rzeczy kto miejscowy kto dojeżdża??
  • My dojeżdżamy a koledzy są miejscowi - powiedziała Magda.
  • O tak właśnie - chłopcy odpowiedzieli lekko uśmiechając się do nas.
  • Dziewczyny mogę was odwieść, bo już trochę późno i pewnie nie macie powrotu. Wracając do projektu to jutro tutaj moglibyście być o 10?? 
  • No oczywiście będziemy - Panowie powiedzieli z zacieszem na twarzy.
  • Ale wiecie, że spakowani na kilka dni po za domem, bo jedziemy do Wrocławia do hotelu?? Jutro dowiecie się reszty. Jak byście mogli weźcie dresy i bardziej luźne ubrania.
  • No i będzie problem, bo nie mamy czym przyjechać - powiedziałyśmy tak specjalnie, bo spodobała nam się propozycja odwożenia przez piłkarza.
  • O to się nie martwcie jak będzie trzeba transport zawsze się znajdzie. Zaczynałem bać, że nie będziecie miały co założyć na siebie - ale on mnie lubi denerwować.
  • Bardzo zabawne czy my wyglądamy jak inne przecięte nastolatki z naciskiem przeciętne. Co do projektu to ok. My się zbieramy i widzimy jutro.
Po czym wszyscy wyszliśmy w idealnych humorach z budynku pożegnałyśmy się z Damianem i Olkiem wymieniliśmy numerami i udaliśmy się trójką do samochodu Piszczka. Na widok czarnego Audi TT prawie się rozpłynęłam. . .
  • Mi także bardzo podoba się ten samochód - Łukasz widząc moje oczy na widok auta.
  • Audi to jedne z aut do których mam słabość - odezwałam się podziwiając pojazd.
  • Dobra jedziemy bo musimy się spakować. Macie trochę czasu żeby się zapoznać - zaśmiała się Magda.
  • No dobra jedziemy może Zuza z przodu. No chyba że masz coś przeciw - podejrzanie spojrzał na Magdę.
  • Nie no dla mnie to lepiej rozgoszczę się na tyłach. A Wy sobie pogadacie. - powiedziała to z ukrytym uśmiechem, a ja nie wiedziałam jak zareagować.
  • No rozgościć się nie da, bo miejsca mało, ale jak wolisz - uśmiechnął się.
Cała drogę do Magdy domu przegadaliśmy z Łukaszem o piłce i nie tylko. Czułam, że się zaprzyjaźnimy. Po odstawieniu Magdy pojechaliśmy do mnie. Tam Piszczu wziął mój plecak wyszedł z auta i odprowadził mnie pod same drzwi przytulając się na do widzenia totalnie mnie zdziwił, ale było to bardzo miłe z Jego strony. Po czym odszedł.
  • Mała nie chcesz mojego numeru w razie czego - zawołał po chwili.
  • No pewnie, że tak - odpowiedziałam cała w skowronkach.
  Wymieniliśmy się numerami po czym znów mnie przytulił i obiecał, że się odezwie jak będzie we Wrocławiu. Po jego odejściu czułam się jak w niebie w końcu poznałam jednego z najbardziej ulubionych piłkarzy. Po wejściu do domu od razu poszłam spać nawet nie miałam siły rozmawiać i pochwalić się rodzince. Nawet nie usłyszałam że dostałam wiadomość. . .

*****
To na dziś tyle mam nadzieję, że spodoba Wam się. Jutro postaram się dodać coś nowego. A teraz spadam. Dobranoc kochani ;)

Rozdział 1

    Cieszę się, że wracam do szkoły, a w sumie może to się wydawać dziwne, bo kto normalny cieszy się z tego. Ale to trzeba przyznać, że ja do normalnych nie należę. Bardzo stęskniłam się za moimi przyjaciółmi: Magdą, Patrykiem i Pablito. To są chyba najbardziej walnięte osoby jakie znam (oczywiście bardzo pozytywnie). Dawno nie rozmawiałam z przyjaciółką, bo tu święta, przygotowania, a potem Sylwester i jakoś czasu nie było. A mimo tego, że mamy to nazwisko nie jesteśmy rodziną. Ale bardzo dobrze się dogadujemy można powiedzieć, że nawet lepiej niż siostry. Bo z moją siostrą nie mam jakiś bliższych kontaktów prócz rozmów wieczorem czy rano, albo pomocy w lekcjach. 
   Mimo tego że się wczoraj tak cieszyłam ta radość właśnie mnie opuściła. Mama obudziła mnie punkt szósta rano.  wielkimi problemami zwlekłam się z łóżka i powędrowałam do łazienki. Oczywiście nie obeszło się bez porannych kłótni z tatą kto pierwszy wchodzi. Ale tym razem nie chciało mi się sprzeczać i ustąpiłam. W ten czas zdążyłam posłuchać muzyki, poszukać ubrań i zrobić śniadanie. Po wyjściu taty była już 6:40, więc szybko pobiegłam się ogarnąć wychodząc była już 6:55 i miałam smsa od Magdy:

''Hej :* Zbieram się mój kochany Słoniku''  - czytając od razu wyskoczył mi uśmiech na twarzy, bo uwielbiałam jak tak do mnie mówi, choć nie zawsze to okazywałam.

Odpisałam jej na to: 

''Witam Cię moja wariatko:** Okey ja też się już zbieram :P''
   Po 10 minutach spotkałyśmy się w umówionym miejscu i ruszyłyśmy w stronę przystanku. Po drodze oczywiście gadałyśmy o minionych dniach i rzeczach, które się wtedy wydarzyły. Czekając na autobus pogrążone w plotkach zauważyłyśmy, że jest już 7:50.
  • Nie wydaje Ci się może, że nie idziemy dziś na polski - zapytałam przyjaciółkę.
  • A no właśnie miałam zadać Ci to samo pytanie - odparła z uśmiechem.
  • To co robimy - zapytałam niepewnie.
  • No wiesz możemy posiedzieć tu cały dzień. Co jest oczywiście bardzo ciekawą opcją, albo jeszcze trochę i zobaczymy czy przyjedzie jak nie to zadzwonię po tatę - zaproponowała.
  • Okey mi się tam nie spieszy na polski - odparłam. W tym samym czasie dowiedziałyśmy się że autobus się zepsuł i nie przyjedzie.
  • Taa. . . Jasne chyba kierowca zabalował i nie miał jak dojechać, a najlepiej wszystko zgonić na biedny autobus - głośno pomyślałam.
  • Pewnie poniósł biedaka melanż po Sylwestrze - zaśmiała się Magda dzwoniąc po tatę.
Po niecałej godzinie byłyśmy już w szkole. Z jeszcze lepszym humorem niż na przystanku.
  • Cześć Laski. Gdzie to się było - zagadał do nas Pablito.(nasz przyjaciel.)
  • Witamy Was Miśki - przytuliłyśmy się do chłopaków.
  • No wiesz byłyśmy się integrować - zażartowała Magda.
  • Ze środowiskiem wiesz w końcu architektura trzeba coś działać związanego z naturą - dodałam. 
  • A tak bardziej poważnie - zareagował Patryk. ( najlepszy kumpel zarówno dla nas jak i Pawła - Pablito)
  • Szłyśmy z buta 13 km - odparłyśmy zgodnie, a ich miny były bezcenne.
  • Ale tak w 100 % poważnie to autobus nie dojechał i Magdy tato nas przywiózł - nie mogłam patrzeć na ich miny z poważną miną.
  • To wszystko wyjaśnia - uśmiechnął się Pablito.
Ogólnie dzień minął nam dobrze kilka razy wpadłyśmy na chłopaków i sobie pogadaliśmy. Po szkole wróciłam spokojnie do domu. Zjadłam obiad, usiadłam do kompa logując się na Fb. Nie zdąrzyłam się wkręcić w konferencje, a było już ze 100 wiadomości. No cóż Magda, Patryk i Pablito dobrze się dogadywali i ja tam nie narzekam, bo kocham ich to najlepsi przyjaciele jakich mam. Podobno z miłym towarzystwie czas szybko leci, a przy Nich to już na pewno. Po kilku godzinach gadania o szkole, piłkarzach, a chłopcy o grach było już grubo po 22. A następny dzień do szkoły. . .
   Następny dzień szykował wiele niespodzianek, których w ogóle bym się nie spodziewała. Ranek minął jak każdy inny, lecz tym razem nie dałam tacie pierwszemu wejść do łazienki, bo trochę zaspałam.
   Pierwsze lekcje w szkole przeleciały dość wolno i były cholernie nudne. Potem była długa przerwa i wizyta chłopaków, którzy podobno bardzo się za nami stęsknili.( Ojej jak miło ). Po przerwie okazało się, że ma być apel o czymś ważnym. Kiedy wszystkie klasy raczyły dojść zaczęło się spotkanie. Dotyczyło ono jakiegoś projektu czy wymiany międzynarodowej czy czegoś takiego. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi  bo Patrykowi bardzo się nudziło i cały czas mnie zaczepiał tak samo jak Pablito Magdę. Po apelu więcej informacji można było dostać w sekretariacie. Więc udało mi się namówić Magdę na to mówiąc Jej, że to może być nie zła zabawa i wiele nowych znajomości. Po dłuższym namyśle zgodziła się. O 13 zwolniłyśmy się z ostatnich lekcji i szybko poszyłyśmy. 
  • To kto pierwszy - zapytałam niepewna tego co chcę.
  • Twój pomysł to Ty pierwsza - zauważyła blodynka. Na co już nie zareagowałam tylko weszłam do sekretariatu.
Po wejściu doznałam szoku nie wiedziałam co mówić i co robić. Po prostu osoby siedzące na kanapie kompletnie powaliły mnie na kolana. . . . 

*****
Mam nadzieję, że Wam się podoba. To mój pierwszy rozdział i nawet mi się podoba . Liczę na obiektywne oceny.

sobota, 16 lutego 2013

Prolog

   Moja pasja - piłka nożna powróciła po jednej szkolnej wizycie na stadionie. Choć zawsze kochałam ten sport musiałam to skończyć. Teraz moje marzenia znów się spełniają, a największym jest osobiste poznanie swoich idioli.
   Wszystko zaczęło się kiedy miałam 9 miesięcy. Tato zawsze zabierał mnie na boisko i pokazywał jak się gra. Na początku nie podobało się mi się to bieganie za piłką po całym boisku. Po prostu nie sprawiało przyjemności jak innym. Wybrałam więc podstawową pozycje - bramkarza. Kochałam bronić gole przeciwników i odbierać podania od swoich. Uwielbiałam oglądać radość przyjaciół z drużyny i gniew przeciwników to sprawiało mi ogromną satysfakcje. A najgorsze odczucie jakie mi towarzyszyło to było po przegranym meczu kiedy byłam zła na siebie, że nie dałam z siebie wszystkiego.
   Niestety w wieku 13 lat musiałam przerwać w grę. Nie mogłam w to uwierzyć cały czas chciałam do tego wrócić, ale wiedziałam, że to definitywny koniec. Wolny czas zabijałam na spotkaniach z przyjaciółmi lub chodzeniem na orlika i graniem w siatkówkę. Niestety nowy sport nie dawał mi takiej satysfakcji co piłka nożna. W trzeciej klasie gimnazjum zdarzyło się coś co mnie bardzo odmieniło. Moje marzenia znów powróciły.
   Od tamtej pory mimo choroby i tak robię to co kocham. Aktualnie jeżdżę z rodzicami na mecze i dopinguje swoją ukochaną drużynę, ale kiedy nie mogę oglądam ją w telewizji.
   Ale czuję że za niedługo rozpocznie się nowy etap mojego życia, które odmieni je o 180 stopni.

*****
Nie wiem jak mi poszło, bo to mój pierwszy blog proszę o wyrozumiałość.

Bohaterowie

 Zuzanna Padlowska

Urodzona 15.06.1995 roku.
Miła, spokojna, uparta, nieśmiała, 
bardzo delikatna. W życiu przeszła wiele przeszkód.
Kocha grać w piłkę nożną na pozycji bramkarza. 
Przyjaźni się z Magdą :D

Magdalena Padlowska

Urodzona 17.02.1995 roku.
Szalona, wesoła, ale mimo tego łatwo ją zranić. 
Nie interesuje jej piłka tak jak Zuzkę, ale stara się fascynować jak ona.
Kocha tańczyć i rysować a także lubi grać na gitarze. 
Przyjaźni się z Zuzką :D


Moritz Leitner

Urodzony 8.12.1991.
 Zabawny i miły. Zakochany od pierwszego wejrzenia w Zuzie.
 Zawodnik Borussii Dortmund.
 Przyjaźni się z Łukaszem, Mario i Marco.:P

 Syriusz Leitner

Urodzony 6.08.1995 roku.
Kuzyn Moritza.  Pół Polak, pół Niemiec,
 ponieważ mama - Edyta jest Polką, a tato - Jurgen Niemcem.
Gra w piłkę i swoje marzenia próbuje spełnić w grze dla
 Borussi tak jak kuzyn. Gra na pozycji napastnika.
 Zakochany w Magdzie i po za Nią nie widzi świata. 
Z każdym szybko nawiązuje dobre kontakty.
Najlepszy przyjaciel Magdy i Zuzy.
 
Łukasz Piszczek

Urodzony 3.06.1985.
Zabawny i bardzo przyjacielski.
 Gra w Borussia Dortmund. Koleguje się z 
Moritzem, Kubą  i Mario.

Mario Gotze

Urodzony 3.06.1992.
 Śmiały, zabawny, odważny.Piłkarz Borussii Dortmund.
 Najlepszy przyjaciel Marco, Łukasza i Mortiza. :D 

Marco Reus

Urodzony 31.05.1992( trochę Go odmłodziłam).
Ciepły, miły i sympatyczny.Nienawidzi samotności.
 Najlepszy przyjaciel Mario i Mortiza :D

Łucja Padlowska 

Urodzona 8.11.1997.
Młodsza siostra Zuzanny. 
Ogólne przeciwieństwo siostry z obsesją na punkcie
 Borussi i Śląska Wrocław. 
Zakochana w Leonardzie Bittencourt.

Leonardo Bittencourt

Urodzony 19.12.1992.
Zabawny, szalony z ogromnym poczuciem humoru. 
Najlepszy przyjaciel Moritza, a także po uszy zakochany w Łucji. 

a także:

Borussia Dortmund


Trener Borussii Dortmund
Jurgen Klopp


Natalia Frąckowiak

Urodzona 28.04.1996 roku.
Przyjaciółka Zuzanny od dwóch lat.
 Gra w żeńskiej drużynie Lecha Poznań
 - na pozycji napastnika, 
a męskiej drużynie kibicuje od dzieciństwa.
Od zawsze marzy o wyjeździe do Barcelony i 
poznaniu swych idoli z tamtejszej drużyny.


Inni są mniej ważni i będą przedstawiani w treści bloga.

Oczywiście wszystko to tylko moja szalona wyobraźnia