''[. . .]To
był by najlepszy sposób, ale nie potrafię. Leżałam tak płacząc nie
wiadomo ile, aż ktoś przyszedł dał mi jakieś leki i usnęłam. . .''
Nie wiem która była godzina, ale obudziły mnie czyjeś rozmowy i śmiechy. Bałam się otworzyć oczy więc tylko nasłuchiwałam co się dzieje.
- Stary masz w ogóle jakieś ubrania dla niej - usłyszałam zmartwiony głos Reusa.
- Mam luźne spodnie i koszulkę, a także kosmetyki. Nie za bardzo wiedziałem czego może potrzebować. Najwyżej wykąpie się w domu, a jak będzie chłodno zarzucę jej jeszcze swoją bluzę - odpowiedział Moritz.
- Ale mi się przypomniało jak siedzieliśmy nad nią tak, gdy leżała w śpiączce. Kiedy żaden z nas nie miał nadziei, że przeżyje noc. A tu pokazała, że jest silna i jest z nami - moim uszom dobiegł jak zwykle wesoły głos Mario.
- Szkoda, że teraz wygląda gorzej - posmutniał Marco.
- Ja tam różnicy nie widzę dla mnie zawsze jest równie piękna. Nie liczy się to, że ma rany na twarzy czy nie ogarnięta rano wstaje zawsze jest najpiękniejszą kobietą - po tych słowach postanowiłam otworzyć oczy.
- Ta miłość jest straszna - skomentował blondyn.
- Przesadzasz. Może nie trafiłeś na tą odpowiednią kobietę, a jeśli nawet nie doceniłeś prawdziwego uczucia jakim Cię mogła darzyć - skomentował zakochany Götze.
- O nasza śpiąca królewna pokazała swe piękne niebieskie oczy - nagle zaśmiał się Reus.
- Jejku, ale masz. . . - Mario zaczął coś mówić, ale oberwał po głowie od chłopaków.
- No co ma piękne, duże oczy chciałem powiedzieć - rzekł urażony masując tył głowy.
- Tak oczywiście wszyscy wiedzą co chciałeś powiedzieć - uśmiechnął się mój luby.
- Oj tam, oj tam - zaśmiał się poszkodowany.
- Dobra skarbie chcesz się przebrać - odezwał się do mnie Mo widząc jakikolwiek brak reakcji. Na co odpowiedziałam mu potwierdzającym skinieniem głowy.
- Okey chłopaki wynocha. Zuza musi się przebrać - szybko pogonił kumpli.
- Ale - próbowali się wykręcić.
- Nie ma żadnego ale. Nie będziecie oglądać mojej nagiej dziewczyny. I Reus nie mów tego co chcesz powiedzieć, bo pożałujesz, że żyjesz - skarcił kumpla widząc jego chytry uśmiech.
- Oj no dobra chodźmy. Dajmy im chwilę prywatności. Staniemy na czatach - zaśmiał się na odchodne Mario.
- Kocham Cię - powiedziałam, gdy chłopak wyjmował rzeczy z torby.
- Ja Ciebie też i obiecuję już nigdy Cię tak nie zostawię. A w ogóle gdzie była wtedy Magda - zapytał.
- Widziałam jak Syriusz się zdenerwował, gdy powiedziała mu, że była z nami i Marco na zdjęciach. Domyśliłam się, że muszą pogadać. Postanowiłam, więc poczekać na zewnątrz na Was. Wyjęłam aparat przeglądając zdjęcia. Zawsze tak robię, gdy mamy aparat na treningu, ale więcej się to nie powtórzy. Nie chce tego przechodzić kolejny raz. Za bardzo boli mnie wszystko - mówiąc czułam jak lecą mi łzy.
- Kochanie nie płacz - natychmiast mocno mnie przytulił.
- Przepraszam nie chciałam sprawiać problemów jakbym wiedziała w ogóle bym do Ciebie wtedy nie podchodziła ani nie zgłaszała bym się na obóz. Nawet Magda i chłopaki wiele wycierpieli o wiele za dużo. Niby chłopaków nie znałam na początku to i tak bandyci szukali mnie i Magdy. Gdybym nie ja ze swoimi pomysłami to miała bym swoją wątrobę, Marco by nie postrzelili, a moja przyjaciółka nie została by porwana, ani nie widziała by jak umiera Julia - totalnie się rozpłakałam.
- Kotek spójrz mi w oczy - podniósł mi głowę cały czas trzymając za podbródek, na co uniosłam jedynie wzrok.
- Nic Ci już nie grozi. Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Nie żałuj, że zgłosiłaś się na zgrupowanie nigdy nie zapomnę jak zemdlałaś trzymając moją dłoń, jak zaczepiłaś mnie, gdy Lisa ze mną zerwała, jak byłem zazdrosny o Piszcza i Damiana, jak byliśmy na spacerze było Ci zimno, ale wstydziłaś się cokolwiek powiedzieć i wiele innych. Nie żałuję niczego związanego z Tobą - mówiąc to zaczął mnie delikatne całować. To co powiedział było wspaniałe dawno dla nikogo tyle nie znaczyłam. Ani nikt dla mnie się tak bardzo nie poświęcił.
- Ej, a jak ktoś wejdzie - zareagowałam, gdy ściągał mi koszulkę.
- Nie obchodzi mnie to - nie przerywał czułości.
- Zboczuch z Ciebie - zaśmiałam się.
- W końcu Twój - wyszczerzył swe piękne, białe ząbki. W chwili nieuwagi szybko mu się wyśliznęłam.
- O Ty spryciaro. Choć w sumie mógł bym tak na Ciebie patrzeć całe życie - rozłożył się na łóżku spoglądając jak stoję w bieliźnie zakładając przygotowany przez niego zestaw.
- Kurcze gapił bym się tak w Ciebie do jutra, ale sama nie dasz rady się ubrać - widział jak się siłuje z koszulką.
- Dam radę - odpowiedziałam.
- W to nie wątpię - pocałował mnie w czoło.
Następnie postanowił pomóc mi się przyodziać. Czułam się głupio, bo mam 18 lat, a przez te wypadki nie mogę się nawet sama zawiązać obuwia czy wciągnąć bluzkę. Gdy już sama nakładałam makijaż przeraziłam się. Myślałam, że prócz mnóstwa siniaków oraz otarć na rękach i nogach nic więcej nie mam, ale jeszcze na twarzy znajdowało się kilka ran. Jak się potem okazało miałam złamany nos i zabandażowaną głowę co wiązało się z podkrążonymi na fioletowo oczami.
- Co za przystojniak mi się tu wypina - skomentowałam, gdy piłkarz pakował moje rzeczy.
- A nie wiem, który to taki - zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
- Nie przesadzaj pysiaczku - rzekłam, a on stanął nade mną schylając się. Gdy byliśmy w dwuznacznej pozycji na sale wszedł lekarz z próbującymi zatrzymać go piłkarzami.
- Wybaczcie chcieliśmy go zatrzymać - rzekli Gotzeus widząc zaistniałą sytuację.
- Hehe. . .Wariaci - skomentował Mo odrywając się ode mnie, a ja bez słowa obserwowałam całą sytuację. Tylko i wyłącznie przy chłopaku czułam się bezpieczna. Nie wiem czemu przy innych odbierało mi mowę i cała się trzęsłam.
- O jak nasza pacjentka szybko wyładniała - zaśmiał się specjalista.
- My myśleliśmy, że ona jest zawsze piękna - rzekli oburzeni piłkarze.
- Oj dobra. Nie znam jej tak długo jak Wy - próbował się usprawiedliwić.
- Stało się coś, że nas pan odwiedza tak wczesną porą - zapytał po chwili Leitner.
- A tak wypis mam dla naszej księżniczki - powiedział dając mi kawałek papieru.
- O to już się zbieramy - dodał smutno Mario.
- Aż przykro się robi, gdy takie osoby nas opuszczają - mówił lekarz kierując się na korytarz.
- Spokojnie nie raz zawitamy w tym szpitalu znając nasze szczęście - skomentował Marco przepuszczając mnie w drzwiach.
- No lepiej żeby tylko w dobrych sytuacjach, a nie takich jak dotychczas - zaśmiał się doktor żegnając z nami.
- To co teraz robimy - rzekł zniecierpliwiony jak zwykle Götze, gdy stanęliśmy przy wyjściowych drzwiach.
Kiedy uniosłam głowę ujrzałam mnóstwo ludzi, trochę się przeraziłam natychmiast przytulając do ukochanego.
- Mam wspaniały plan - wypalił nagle Reus.
- Jaki - zareagował Leitner.
- Zuzka wskoczy w Twoją bluzę i moje okulary, zarzuci kaptur by nie było widać ran oraz bandaży. Wraz z Mario wyjdziecie pierwsi, bo te hieny rzucą się na was pierwszych. Bo Ty jesteś jej chłopakiem, a mały trochę im nagadał Wtedy odciągniecie ich od wyjścia. Ja w tym czasie bezpiecznie wyprowadzę małą do samochodu. Kiedy tylko będziemy w samochodzie napiszę wam smsa, że możecie wracać.
- Myślisz, że to wypali - zapytał niemiecki Messi.
- A macie ciekawsze propozycje - rzucił blondyn.
- No nie - odpowiedział.
- No to właśnie to jak Moritz zgadzasz się - tym razem pytanie skierował do pomocnika grającego z 7.
- Okey zgodzę się na to, ale jeśli coś jej się stanie nie wiem co Ci zrobię - powiedział Mo, gdy byłam ubrana jak chciał farbowany blondyn. Mówiąc to dał mi buziaka w czoło i wyszedł wraz z Mario.
- Dobra gotowa - zapytał mnie Reus zakładając swojego full capa i drugie okulary
- Nie cholernie się boję, ale pragnę być już bezpieczna w domu.
- Spokojnie - przytulił mnie po czym razem wyszliśmy. Jak przewidział jego bystry plan dziennikarze byli tak przejęci maltretowaniem piłkarzy milionem pytań, że nawet nas nie zauważyli. Po zatrzaśnięciu drzwi samochodu poczułam jakiegoś rodzaju ulgę. Bardzo się cieszyłam, że zaraz będę w domu.
- Dobra czas ich poinformować, bo zaraz ich tam zabiją - zaśmiał się chłopak z fryzurą a'la lama.
- Dłużej się nie dało - rzekł wkurzony Mario rozsiadając się z przodu.
- Dało, ale żal mi było Waszych min, więc się zlitowałem.
- Zapamiętamy to sobie - zaśmiał się Mo.
- Mała połóż się, bo nas zaraz rozszyfrują, a wtedy nawet w Polsce nie dadzą Ci spokoju - poradziła lama. Tak jak kazał szybko położyłam się na kolanach siedzącego obok chłopaka. Cały czas spoglądałam na sytuację za oknem. Ale było mi tak ciepło i wygodnie, a do tego piłkarz smyrał mnie po dekolcie, że nie wiedząc kiedy usnęłam. Będąc już w domu mimowolnie się obudziłam.
- Jak się spało - po uniesieniu powiek ujrzałam uśmiechniętą twarz Moritza.
- Wspaniale masz bardzo wygodne kolana. Gdzie reszta - zapytałam nie widząc chłopaków.
- Postanowili wrócić do siebie - przytulił mnie.
- Dobrze to ja może pójdę się wykąpać - powiedziałam zastanawiającym się tonem.
- Pójść z Tobą - złapał mnie delikatnie za rękę, gdy szłam już w kierunku łazienki.
- Nie trzeba dam radę sama - wymusiłam uśmiech.
- Dobrze to ja idę przyszykować obiad - zaczął mnie namiętnie całować, a jego dłonie wędrowały pod moją koszulką. Uwielbiam takie chwile z nim, ale przerwałam tę, bo nagle źle się poczułam. Natychmiast pobiegłam do łazienki przytulając się do muszli.
- Wszystko dobrze - zapytał przestraszonym głosem przez zamknięte drzwi.
- Spokojnie to tylko nerwy puszczają - krzyknęłam zaprzyjaźniając się z toaletą.
- Okey czekam na Ciebie. Jak się wykąpiesz będę na dole - dodał zostawiając mnie z nowym przyjacielem.
Po kilkunastu minutach weszłam pod ciepły prysznic. Czułam jak szczypie mnie każda nawet najmniejsza ranka. Chciałam umyć głowę, ale cholernie bolała mnie skóra od wyrwanych włosów. Po 2 godzinnej męczarni i wylewaniu łez wyszłam w bieliźnie i szlafroku wprost do sypialni. Tam usiadłam na łóżku wraz z laptopem postanowiłam obejrzeć co się dzieje w świecie. To co biło rekordy w oglądalności na You Tubie doprowadziło do mnie do łez. Nie wierzę, że to nagrywały, a w dodatku dodały z podpisem "Młoda gwiazdka od siedmiu boleści dostaje to na co zasłużyła" w ogóle nie wiedziałam jak reagować. Komentarze były różnorakie od wyrażających współczucie aż po takie gdzie serce się krajało. Ułożyłam się w kulkę na łóżku cicho popłakując. W tej chwili chciałam odejść do świata gdzie nie ma bólu, trosk i problemów. Do świata gdzie ludzie żyją w zgodzie i miłości. Pragnęłam być z ludźmi za którymi tak bardzo tęskniłam. Kochałam swoje życie na prawdę nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa jak jestem teraz z Mo. Ale ta nienawiść ludzi, którzy nawet mnie nie znali, a kierowali w moją stronę samą złość, niszczyła mi psychikę. Nic tym dziewczynom nie zrobiłam nawet nie znałam ich imion, a tak potraktowały mnie jak bezużytecznego śmiecia bez nawet najmniejszej wartości. Zalewałam się słonymi łzami, gdy poczułam ukochany zapach i ciepło.
- Już spokojnie kochanie nie płacz nic ci już nie grozi. Słyszysz jesteś bezpieczna - usłyszałam jego czuły głos, ale to w ogóle nie pomagało.
Byłam bezradna na to co się dzieje. Jakbym wiedziała to bym się nawet nie pakowała w ten świat. Wolała bym być już grzeczną, cichą i nieznaną nastolatką. Niż dziewczyną piłkarza i przyjaciółką Wojtka Szczęsnego i Łukasza Piszczka. Nie miałam już sił płakać. Zasnęłam w ramionach chłopaka.
Tymczasem u Magdy.
Ciekawe jak tam Zuza. Martwię się o nią niemiłosiernie, ale niech pobędzie trochę z Mo na pewno jej pomoże. O 12 miała wyjść to może po obiedzie ich odwiedzę. A co do Syriusza to jest źle. Byliśmy na tych zdjęciach, ale paparazzi także. Udostępnili kilka zdjęć z treningu Serga i naszej sesji z tytułem " Czy Magda Padlowska jedzie na dwa fronty??!! Gdy chłopak trenuje idzie po pocieszenie do byłego - Marco Reusa. Zobaczymy co z tego wyniknie" Ta sytuacja w ogóle nie pomogła, a tylko pogorszyła sytuację. Wieczorem było niemal idealnie, ale tylko jak wstałam w powietrzu wisiała ciężka atmosfera. Gdy państwo Leitner wyszli do pracy dostałam nie zły ochrzan i od tamtej pory nie odzywamy się do siebie, a w dodatku on gdzieś wyszedł. Siedziałam w salonie pijąc lemoniadę, gdy około 15 przyszedł sms od Marco,
Siemanko.
Mam ważną sprawę, a dokładnie chodzi o naszą biedną Zuzkę. Potrzebuje nas wraz z Moritzem. Jeśli możesz to za 10minut pod ich domem.
Pozdrawiam i liczę na Ciebie :**
Wskoczyłam, więc w buty zamknęłam drzwi i wyszłam. Pod tymczasowym domem mojej przyjaciółki stał Mario, Marco, Piszczu i co najlepsze Wojtek.
- Siemanko co Wy tu robicie - pytanie głównie skierowałam do Łukasza i Szczęsnego.
- A widziałem film w internecie i jestem - odpowiedział golkiper Arsenalu.
- Za to mi tą okropną scenę pokazała przez całkowity przypadek Sara - posmutniał Piszczu.
- A dodatkowo wysłałem im wiadomości - uśmiechnął się Reus.
- To jeszcze nasze maleństwo musiało to oglądać - posmutniałam.
- Niestety dobrze, że szybko zareagowałem z Ewką i nie widziała kto tam jest. Wystarczy, że ciągle pyta kiedy przyjdziemy do Zuzi.
- Ojej dobra to idziemy - nakazał Marco ciągnąc mnie za rękę.
- Kiedy tylko mnie dotknął poczułam coś niesamowitego. Coś co czułam będąc z nim. Nie potrafię nawet tego nazwać takiego uczucia nie da się opisać.
- Halo - krzyczeli piłkarze po wejściu do domu. Panowała tam błoga cisza i spokój. Zastanawiałam się gdzie oni są, gdy po chwili wraz z prawie wszystkimi chłopakami stanęliśmy przy uchylonych drzwiach od sypialni Moritza.
- Siemanko. . . Chyba w czymś przeszkodziliśmy - powiedzieli piłkarze wpadając do pokoju
- Jesteście głupi czy ślepi. Albo do reszty Wam mózgi powyżerało. Nie widzicie w jakim ona jest stanie. Może dla Was nie jest ważny wygląd partnerki, a także stan psychiczny, ale dla nas jest - bardzo mnie zdenerwowało ich nastawienie.
- Przepraszamy - powiedzieli razem.
- Co Was tu sprowadza - zapytał pan domu zakrywając dziewczynę kocem.
- A ten tu oto blondyn poinformował nas, że mała nas potrzebuje, więc jesteśmy - w skrócie wytłumaczył chłopak grający w Anglii.
- Grzech było by się nie zgodzić - uśmiechnął się Mo.
- Idziesz z nami na dwór - zaproponował Marco.
- Oczywiście tylko muszę ją z siebie ściągnąć - wskazał na śpiącą bramkarkę.
- To ja Ci pomogę, a Wy idźcie pomóc Łukaszowi z grillem. Bo sobie wpadł na taki pomysł przed chwilą - zaproponował Wojtek.
- Oo to ja skoczę po jakieś przekąski z Magdą - rzucił Marco.
- Widzimy się w takim razie potem - uśmiechnął się chłopak mojej przyjaciółki.
W tym czasie u Marco.
Widziałem cały czas, że coś trapi Magdę. Nie mogłem zgadnąć co to takiego, ale gdy przyszła bez Syriusza mogłem się domyślić, że chodzi o niego, albo o nasz wypad na zdjęcia. Błagałem los o to, aby zostawił nas na chwilę sam na sam. Na całe szczęście Szczęsny z Piszczkiem wpadli na pomysł o grillu, więc Mario rozdzwonił się po przyjaciołach ostrzegając, żeby nie zwracali uwagi na Zuzkę. Wszyscy na szczęście mniej więcej wiedzieli co się wydarzyło. Pożyczyłem samochód kumpla i ruszyłem z mą towarzyszką po prowiant.
- Czemu nic nie mówisz - zapytałem, gdy stanęliśmy na parkingu pobliskiego marketu.
- A co mam mówić - odrzekła smutna.
- Co tam, jak tam, dlaczego jesteś smutna. Wiele jest tematów do rozmów - uśmiechnąłem się do niej.
- Nie ma o czym rozmawiać. Syriusz jest okropnie zazdrosny, a nasze zdjęcia pogorszyły sytuację plus te umieszczone w internecie.
- Widziałem, ale one nic nie znaczą - sam nie wierzyłem w to co mówiłem.
- Niby tak, ale wiesz - zauważyłem u niej jedną dużą łzę.
- Dobra chodź nie myśl o tym. Pomyśl lepiej jak pomóc Zuzce - starałem się ją wesprzeć, bo w takim nastroju nie pomoże małej.
Chodziliśmy po sklepach trochę się wygłupiając, żeby rozluźnić atmosferę. Nie powiem, że nie brakowało mi tego typu chwil, ale najwidoczniej musiało się tyle wydarzyć, by teraz być razem.
- Dziękuję - powiedziała, gdy znajdowaliśmy się na posesji Leitnerów.
- Nie ma za co od tego są w końcu przyjaciele - przytuliłem ją otwierając bagażnik pełen pożywienia.
- O matko więcej tego nie było - zdziwiły się dziewczyny chłopaków widząc mnóstwo skrzynek z alkoholowymi napojami, które wnoszę do środka.
- Marina musisz przywyknąć, bo oni często robią takie zakrapiane imprezy - uspokajała przyjaciółkę Ania.
- Choć to dopiero początek - zaśmiała się Ewa niosąca zapałki.
- Ej bez przesady, bo wyjdzie, że jesteśmy przystojnymi pijakami grającymi w piłkę - oburzyłem się.
- A co nie jesteście - rozwaliła mi włosy Magda niosąca kiełbaski.
- Nie - rzekłem urażony.
- Kto Cię tak oszukał - krzyknęła Ann.
- Właśnie ja też nie wiem - za rogu wyszedł Götze.
Dalej przenieśliśmy kłótnie na ogród gdzie byli wszyscy prócz angielskiego golkipera.
W tym samym czasie u Wojtka.
Kiedy Magda z Marco wyszli podszedłem do śpiącej przyjaciółki. To co zobaczyłem przeraziło moje najśmielsze oczekiwania. Spodziewałem się wszystkiego na prawdę, ale nie czegoś takiego. Leżała w czerwono czarnej bieliźnie i białym szlafroku, a całe ciało było posiniaczone. Nie potrafiłem pohamować złości do oprawców tego jak wygląda.
- OMG. . . moja księżniczka co jej się stało. Nie sądziłem, że jest tak źle - mówiłem trzymając ją na rękach, a wtedy Moritz wstał.
- I tak to jak wygląda to nic przy tym w jakim jest stanie psychicznym - podszedł do nas niemiecki pomocnik.
- Mogę z nią zostać sam - zapytałem niepewnie.
- Tak oczywiście - uśmiechnął się zakładając bluzę.
- Dziękuję.
- A i jakby chciała to jesteśmy w ogrodzie. Jak się obudzi nie zostawiaj jej samej. Nawet jeśli by Cię o to błagała - powiadomił mnie i wyszedł.
Siedziałem nad nią płacząc jak głupi (Matko ja ryczę). Nie wierzę, że znowu ona tyle cierpi. To jest na pewno jakiś cholerny sen w którym wszyscy utknęliśmy. Zaraz się obudzę i nic jej nie będzie. Jak można było w ogóle dopuścić, aby ktoś ją tak pobił. Myślałem tak dalej roniąc łzy, gdy śpiąca królewna raczyła się obudzić.
- Ja chyba śnię - wyszeptała wyciągając się na łóżku.
- Nie kochana na serio tu siedzę - przytuliłem ją.
- Co Ty tu robisz - zapytała będąc w moich ramionach.
- Jak kiedyś obiecałem, że zawsze przy Tobie będę kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Tak, więc, przybyłem by Cię wyciągnąć z tego bagna - podszedłem do szafy gdzie były idealnie poukładane ubrania Zuzki i Mo.
- Co chcesz ubrać na grilla - rzuciłem wyciągając głowę z garderoby.
- Nigdzie nie idę - rzuciła zakrywając ciało szlafrokiem.
- O nie, nie ma mowy, że będziesz tu siedzieć i płakać Za słodka jesteś na te okropne słone łzy. Idziesz i nie chcę nawet słyszeć odmowy - uśmiechnąłem się do niej.
- No jak już muszę to chcę szarą czapkę, szarą koszulkę z długim rękawem, oraz spodnie dresowe.
- I to mi się podoba - wyjąłem wybrany zestaw. Akurat w tym momencie wstała w samej bieliźnie, gdy do pokoju. . . .
****
Troszkę długie, ale przepraszam jeśli Was zawiodłam po prostu jestem w lekkiej rozsypce. Pisałam to przez święta, więc powinno być wesołe, ale nie jest przez wydarzenia, które przeszłam w pierwszy dzień świąt. Ale dobra koniec dopiero minęły święta nie będę nikomu psuć nastroi po świątecznych. A to oddaję waszej opinii.
Obstawiam, że wejdzie Marina, ale mogę się mylić. Swoja drogą tej to szczególną sympatia nie darzę, ale to tylko moja zdanie....
OdpowiedzUsuńBiedna Zuza :( Zawsze ma pod górkę. Na szczęście ma wspaniałego chłopaka i przyjaciół, na których może polegać, a to wielki dar od losu.
Zupełnie nie ogarniam jak ludzie mogą wrzucać filmiki z czymś takim do netu. Ogólnie jak oni mogą tak robić?! Niszczenie życia niczemu winnym ludziom widać staje się ich pasją. Takich to powinno się zamykać w specjalnych ośrodkach (bo nie powiem, ze w psychiatryku)
Mam nadzieję, że Zuza nam się nie zamknie w sobie, bo rany na ciele się zagoją, gorzej jednak tymi w umyśle. Mam nadzieję, że przyjaciele u których ma wsparcie pomogą jej.
Coś czuje,że pomiędzy Magdą a Marco znowu zaczyna iskrzyć <3 Nie powiem bardzo mi się to podoba ;D
A więc czekam na kolejny rozdział ;]
Trzymaj się :*
Pozdrawiam :*
Rozdział jest jak zawsze genialny! <3 Uwielbiam to co piszesz!
OdpowiedzUsuńCiekawe, kto to wejdzie... mam nadzieję że dodasz szybko kolejny bo ciekawa bardzo jestem!
Współczuję Zuzi -.- dobrze że ma wsparcie. oby doszła do siebie z pomocą przyjaciół.
Czekam na kolejny! Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :****
no ciekawy koniec rozdziału nie powiem tak jak cały rozdział xdd
OdpowiedzUsuńi wole nie zgadywać kto ta wejdzie :P
już czekam na kolejny ♥♥
pamiętaj cokolwiek się wydarzy możesz do mnie napisać ♥
teraz musisz być twarda!
http://www.youtube.com/watch?v=b2rBkvUmTs8