'' [. . .] Wolę być mała niż ociekać tłuszczem - uśmiechnęłam się wstając. . .''e teraz to przesadziłaś. . .''
Kiedy wstałam z ławki wyczuwając najgorsze poczułam bardzo mocne uderzenie w twarz, a nie była to ręka, ale raczej torebka lub coś innego nie wiem. Poczułam tylko ciepły strumień wypływający z mojego nosa. Domyśliłam się, że to krew.
- Teraz już się nie odezwiesz co. Boisz się, że Twój kochaś nie zdąży Cię uratować. Oj to się nie bój dobrze się bawi z inną. Na pewno jest ciekawsza od Ciebie - dalej mi ubliżały po czym wszystkie się na mnie rzuciły.
Tymczasem u chłopaków - z perspektywy Moritza.
Nie wiem czemu, ale nigdy się tak o nikogo, a tym bardziej o dziewczynę nie martwiłem. Od kiedy przeszła przeszczep wszystko układa się w dobrą stronę, ale wiem, że nawet najmniejsze uderzenie może zrobić jej krzywdę. Tak bardzo pragnę spędzić z nią resztę życia, ale nie wiadomo czy przetrwa każdy kolejny dzień. Czasami w nocy płacze zwijając się z bólu, a ja nie moge nic na to poradzić. Po chwili jednak wtula się w moje ciepłe ciało zasypiając.- Mo żyjesz - krzyknął Marco.
- Tak co jest - zapytałem zdezorientowany.
- Mówię do Ciebie, żebyś podał mi żel, a Ty nic bujasz w obłokach - zaśmiał się
- Wybacz zamyśliłem się - odpowiedziałem kopiąc butelkę w jego stronę.
- Boisz się o nią - zapytał smutnym wzrokiem.
- Nie no coś Ty umieram ze strachu. Wychodząc z domu na trening boję się, że jak wyjdzie może się jej coś stać. Codziennie dostaje e-maile od psycholi, że chętnie by sprawdzili czy jest dobra w obrotach, albo od zazdrosnych fanek, że pokażą gdzie jest jej miejsce - mówiąc udałem się do szatni.
- A może jakąś ochronę trzeba jej załatwić - zaproponował Marco.
- Tak tutaj będzie miała mnie Ciebie czy Piszczka, a w Polsce kogo Magdę, Syriusza przecież oni mają swoje życie nie będą zawsze jej pilnować - czułem jak łzy napływają mi do oczu.
- Dobra spokojnie jest teraz z Magdą nic jej nie grozi - uspokajał mnie po czym zaczęliśmy się ubierać.
- Staram się, ale nie da się ona jest taka delikatna nie powinna cierpieć przez to, że związała się ze mną - poczułem jak płyną mi łzy.
- Oj młody nie płacz. Domyślam się, że jest Ci ciężko sam nie wiem co bym zrobił gdybym miał taką dziewczynę jak ona - próbował mnie pocieszyć.
- Moritz ja mam jeszcze pytanie. Mogę dziś do Was wpaść - zapytał po chwili rodak.
- No ja już myślałem, że się do nas przeprowadzisz, bo bywasz częściej u nas niż u siebie - skomentowałem.
- Przesadzasz nie jestem tak często - zaśmiał się zakładając skarpetki.
- Nie no coś Ty Zuza ma Cię czasami ochotę zabić. Ty się ciesz, że nie ma już kul, bo by Ci znów nimi nakopała - zacząłem się śmiać zakładając resztę wierzchniej garderoby.
- Nie przypominaj mi tych czasów. Ciesze się, że już mi wybaczyła - uśmiechnął się wciskając w spodnie.
- No dziewczyna marzenie - uśmiechnąłem się.
- Grzech zaprzeczyć. To co idziemy do niej na pewno się ucieszy jak się dowie, że wpadam do Was.
- Może, ale łaskawie się najpierw ubierz - rzuciłem mu koszulką.
- Co zazdrościsz - wypiął swoją wyblakłą klatę.
- No tego bladego torsu to nie ma co zazdrościć, ale jak to woli - uśmiechnąłem się.
- Zuza może lubi jasne karnacje sama ma w końcu taką - powiedział na co oberwał meczowym trykotem.
- Oj spokojnie złość piękności szkodzi - zaśmiał się. A głosy za drzwiami zaczęły się nasilać.
- Chyba o czymś zapomnieliśmy - wspomniałem zakładając kurtkę.
- O wielkie nieba dziś zaczyna się tydzień kibica - Reus złapał się za głowę.
- Zuzka - krzyknąłem przerażony.
- O kurcze. Szybko tam są ubrania sprzątaczy i innych - wskazał na kantorek.
- Ej to nie jest torba Zuzki i mój aparat - blondyn wskazał na ławkę, gdzie biły się dziewczyny.
- O nie tylko nie to - natychmiast pobiegłem do nich.
- Mo nic sam nie zdziałasz - krzyknął Marco, ale nie reagowałem.
- No to dzwoń po wsparcie.
- O patrzcie kto do nas biegnie - skomentowała bardzo głośno jedna z nich.
- Patrz dziwko - druga szarpnęła szatynkę za włosy, aby ujrzała co ze mną próbują zrobić.
- Odczepcie się od niej. Co ona Wam zrobiła - zareagowałem przerażony stanem w jakim znajdowała się młoda piłkarka.
- Zabrała Ciebie - jakaś półtonowa blondi zaczęła się do mnie przymilać.
- Niby komu - zareagowałem.
- Na przykład nam - odezwała się czarna.
- Wam. Fajnie, ale nie wiem nawet kim jesteście - odpowiedziałem zdziwiony.
- Jesteśmy Twoimi fankami - dodały.
- Nie wydaje mi się, ale i tak kocham jedną i jest nią Zuzanna - kucnąłem przy ukochanej.
- No to spójrz na to coś na ziemi i na nas - każda z nich ustawiła się w innej pozie.
- Co to ma być - przybiegł do nas Marco z Syriuszem i Magdą.
- Weźcie ją stąd - pomogłem wstać Zuzce bezpiecznie przekazując przyjaciołom.
- Jejku co jej się stało - pytała Magda widząc rany na twarzy i najprawdopodobniej złamany nos.
- Pokazałyśmy gdzie jest jej miejsce - odezwały się.
- Wy już lepiej nic nie mówicie - rzekłem wściekły.
- I tak mnie pokochasz - komentowały. Na co nie miałem sił już odpowiadać. Wszyscy udaliśmy się do samochodów.
Perspektywa Zuzki.
One nie zwracały uwagi na to, że jestem chora i mogą zabić osobę, której nawet nie znają. Obrzucały mnie wszystkim co miały pod ręką. Czułam na sobie kamienie, śmieci, ich szpilki. Zwinęłam się jedynie w kulkę, ale żeby zobaczyć moje zapłakane oczy szarpały mnie za włosy, plując prosto w twarz. Jedyne o co w tej chwili błagałam to była obecność Mo. Nagle usłyszałam jego słodki za razem przerażony głos. Zaczęłam płakać ze szczęścia, ale i bólu. Po kłótni chłopaka i tych kretynek poczułam się w końcu bezpieczna w objęciu piłkarza. Po kilku minutach znajdowaliśmy się w szpitalu.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie znana pielęgniarka, ale nic nie odpowiedziałam.
- Proszę wybaczyć ona jest w szoku - wytłumaczyła Magda.
- Domyślam się, ale kto tak pokiereszował tak śliczną twarzyczkę - nadal zadawała mi pytania.
- A zazdrosne fanki - powiedział poważnie Marco, bo Mo nadal trzymał mnie na kolanach.
- Dobrze to chodź zabierzemy Cię na badania - podszedł do mnie obcy mężczyzna. Tak się przestraszyłam, że wpadłam w histerię. Zaczęłam płakać i błagać by mnie nie zostawiali samą.
- Spokojnie nic Ci nie będzie - przytulił mnie Mo wraz z Marco.
- Nie nie - powtarzałam jak mantrę.
- Kochanie spokojnie - przytuliła mnie Magda.
- Nie zostawiajcie mnie samą proszę tak bardzo się boję.
- Nic już Ci nie grozi - bezsilne próbowali mi pomóc.
- Dobrze Ann przygotuj leki uspokajające, a kogoś bliskiego proszę za mną - po chwili wstrzyknęli mi coś i zasnęłam.
Tymczasem u Magdy.
Po pożegnaniu się z Zuzką poszłam z Syriuszem do szatni po torbę.
- Co robiliście na tych zdjęciach - zapytał złym tonem chłopak.
- Nic takiego najpierw chłopcy mieli sesję, potem ja z Zuzką, a na koniec nasi zakochańce, a co - wytłumaczyłam mu spokojnie.
- No zobaczymy wieczorem - oschle rzucił piłkarz.
- O co Ci chodzi nic złego nie zrobiłam - powiedziałam urażona jego zachowaniem.
- Mi o nic sama doskonale wiesz - rzucił trzaskając drzwiami, a w tej samej chwili dzwonił do mnie Marco.
- Gdzie jesteście - zapytał przerażonym głosem.
- Ja w szatni, a Serg wyszedł przed chwilą. Stało się coś - zapytałam wychodząc z pomieszczenia.
- Tak i to szybko Zuzka potrzebuje pomocy. Czekam przed stadionem - rzucił rozłączając się.
- Serg szybko Zuzka nas potrzebuje - rzuciłam przebiegając obok chłopaka.
- Ale po co - ruszył za mną.
- Nie pytaj chodź - machnęłam ręką.
To co zobaczyliśmy było okropne. Bramkarka siedziała cała brudna i skulona na ziemi zalana krwią, a jakieś dziwki ją maltretowały. Gdy podeszliśmy bliżej Mo kazał nam ją zabrać, więc z Marco i Syriuszem szybko przetransportowali ranną do auta, a następnie do szpitala. Całą drogę siedziała wtulona w Mo i nic nie mówiła. Przerażał mnie stan w jaki się w tej chwili znajdowała. Nigdy nie widziałam tak przerażonego człowieka. W oczach widniał strach, a na całej twarzy miała zaschniętą krew. Na miejscu, gdy podszedł do niej doktor wpadła w szał nie mogliśmy jej uspokoić. Po zaaplikowaniu leku uspokajającego udałam się z lekarzem do gabinetu gdzie. . . .
*****
To tyle mi się bardzo podoba :** Ciekawa jestem czy Wam również????
Od dzisiaj jestem Twoim stałym czytelnikiem .. To co piszesz jest po prostu bossskie ;) Nie przestawaj tego robic ;)
OdpowiedzUsuńpodoba, podoba...
OdpowiedzUsuńz resztą to wiesz ;D
co za suki no.... i to są fanki?
szkoda słów.
weny ♥
Znowu musiałaś zakończyć w takim momencie?
OdpowiedzUsuńMam ochotę Ci coś zrobić, za to co wymyśliłaś z Zuzą a jednocześnie uwielbiam Cię za to wszystko co piszesz i jakim jesteś człowiekiem :)
Mam nadzieję, że tamte idiotki aż tak poważnie jej nie zaszkodziły... Jak one się mogą nazywać fankami? ;/ a rozdział jak zawsze świetny :**
Czekam na kolejny i pozdrawiam <3 :*
jejku, ale suuper od akcji +18, ciekawie się dzieje ;*
OdpowiedzUsuńczekam na 62
pozdrawiam i całuję ♥
DJ Malik ;*