wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 64

''[. . . ] Akurat w tym momencie wstała w samej bieliźnie, gdy do pokoju. . . .''




Jak na nieszczęście weszła moja dziewczyna - Marina.
  • Co się tutaj dzieje - dawno nie widziałem tak zdenerwowanej kobiety.
  • Na pewno nie to co myślisz - próbowałem ją jakoś uspokoić.
  • Ja nie muszę myśleć, gdy me oczy dostrzegają coś takiego - krzyczała. 
  • To lepiej zaczdelikatnie mój mózgu, a nie wymyślać niestworzone historie. Nawet nie wiesz co się dzieje - odpowiedziałem stając przed młodą bramkarką czując co się święci.
  • Ta oczywiście. Wystarczy zostawić Cię na chwilę, a już zabawiasz się z tą poobijaną lafiryndą - tymi słowami przeszła wszelkie granice.
  • Przesadzasz Marina - złapałem ją za rękę, zamachnęła się w stronę mojej księżniczki.
  • Nie obchodzi mnie to. A Ty mała jeszcze pożałujesz. Zajmij się lepiej swoim kochasiem, a nie czyimś chłopakiem. Bo jeszcze pożałujesz, że w ogóle weszłaś w ten świat - swą złość skierowała w nastolatkę, a Zuzka pobiegła do łazienki.
  • I co żeś dobrego narobiła. Jak coś jej się stanie to nie wiem jak to wszystko się zakończy - tym razem to ja się zdenerwowałem.
  • Co tu się dzieje - do pokoju wpadł Leitner z Lewandowskim.
  • Jego pytaj - krzyknęła piosenkarka trzaskając drzwiami.
  • Pójdę z nią - spokojnie dodał Lewy.
  • Co się tu wydarzyło - zapytał Niemiec.
  • A więc ja wyjaśnię.
  • No bardzo chętnie się dowiem.
  • Kiedy wyszedłeś siedziałem nad nią dopóki się nie przebudziła, potem chwilę rozmawialiśmy po czym postanowiłem poszukać jej jakieś ubrania. Kiedy wybrała zestaw stałem przy szafie. Ona wstała podchodząc do mnie w takim przebraniu w jakim spała, ale Marina akurat weszła. Zrobiła mnóstwo krzyku i Zuza się przestraszyła - zademonstrowałem mu całą zaistniałą sytuację.
  • Dobra ufam Wam na pewno nic złego nie zrobiliście, a za tą dziewczyną nie specjalnie przepadam. Nawet trochę się zdziwiłem jak Lewandowscy z nią przyszli. A może idź teraz pogadaj ze swą kobietą co - zapytał Niemiec.
  • Nie widzę takiej potrzeby. Robiła mi już wyrzuty, że chce Was odwiedzić, gdy dolecimy do Dortmundu. Gdy zobaczyłem film to nawet się ucieszyła, że ktoś w ten sposób szatynkę ustawił na odpowiedni tor - wytłumaczyłem wszystko.
  • Rozumiem. To może idź coś zjeść na pewno jesteś głodny, a ja zaraz zejdę z dziewczyną - uśmiechnął się do mnie. Udając do nastolatki, a ja poszedłem do przyjaciół.
  • I jak - od razu zapytał Piszczu.
  • Lepiej udało mi się namówić ją do zejścia do nas - pochwaliłem się wszystkim.
  • A te krzyki - zapytał Marco.
  • Moja dziewczyna wybrała sobie nie odpowiedni moment na sprawdzenie mnie - po czym wszystko im wytłumaczyłem.
  • I co zostawiłeś ją dodatkowo w takim stanie - Magda natychmiast wstała kierując się do domu.
  • Spokojnie Moritz z nią jest - szybko zareagowałem.
  • Widzisz nic jej już nie będzie - z powrotem przyniósł ją Marco, gdyż twardo stawała przy swoim.
  • Masz napij się z nami, a nie - Mario przyniósł mi piwo.
  • Ja bym mu alko nie dawał - zaśmiał się mój najlepszy przyjaciel, który akurat wrócił, lecz bez mojej partnerki, ale to mnie najmniej interesowało.
  • Czemu - zapytali niemieccy koledzy. Po czym Lewy zaczął opowiadać moje odpały pod wpływem procentów.

Tymczasem u Zuzki.

Zrobiło mi się bardzo miło z tego jak im wszystkim zależy bym się uśmiechnęła. Kiedy Wojtek wiedząc jaka jestem czasami uparta spokojnym tonem kazał mi się ogarnąć. Postanowiłam nie załamywać się by im nie było przykro. Co prawda znałam chłopaków i dziewczyny byli dla mnie jak rodzina, ale wstydziłam pokazać jak wyglądam czy nawet bałam odezwać się. Kiedy Marina zaczęła krzyczeć wspomnienia wróciły, wzięłam ubrania i pobiegłam do łazienki. Gdy poczułam się bezpieczna w zacisznym pomieszczeniu, rozpoczęłam ubierać się w wygodny strój. Chciałam się jeszcze pomalować, ale ktoś zaczął pukać. 
  • Tak - zawołałam.
  • Kochanie mogę wejść - usłyszałam głos ukochanego.
  • Oczywiście - odkrzyknęłam wyrzucając zabrudzone plastry.
  • Któż mi się tak tu stroi  - przytulił mnie od tyłu.
  • A nie wiem - uśmiechnęłam się odwracając do chłopaka mocno tuląc.
  • Ojej jak ja za tym tęskniłem - pocałował mnie w głowę.
  • Wiesz, że ja też - chciałam pocałować go w policzek, ale obrócił głowę. Zaczęliśmy się całować w ogóle nie zwracając uwagi na rzeczywistość.
  • Idziemy - podał mi rękę, kończąc miłe chwile.
  • Ale muszę się jeszcze pomalować -powiedziałam.
  • Nie potrzebujesz tego - puścił mi oczko.
  • Ale . . . - chciałam coś powiedzieć, ale przerzucił mnie przez ramię wynosząc na podwórko. 
  • O kto nam raczył pokazać swą piękną twarzyczkę - natychmiast przytuliły mnie dziewczyny i żony chłopaków.
  • Też się cieszy, że Was widzi - szybko zareagował Mo widząc, że coś mnie blokuje by odpowiedzieć.
  • Dziękuję - wyszeptałam, gdy zbliżył się do mnie.
  • Dla mojej księżniczki wszystko - uśmiechnął się pociągając mnie na swe kolana.
Po kilku godzinnej rozmowie z Mo i obserwacji znajomych bawiących się wokoło zaczęłam po mału im ufać. Długo sielanka na kolanach ukochanego nie potrwała.
  • Mogę Ci ją porwać - podleciał do nas lekko podchmielony Piszczu, gdy sączyłam drinka, a Mo piwo.
  • No nie wiem czy mogę ci zaufać, że mi ją potem oddasz - zaśmiał się piłkarz nadal trzymając moją dłoń
  • Możesz obiecuję, że może do północy ci ją oddam. A teraz muszę z nia poważnie porozmawiać - krzyknął ciągnąc mnie za sobą. 
  • Mam się bać - przestraszyłam się trochę.
  • Oczywiście, że nie kochanie. Jak można się bać tak słodkiego mężczyzny - zrobił urocze oczka.
  • A o czym chciałeś ze mną porozmawiać - zapytałam po chwili.
  • Dobrze Ci z nim - wskazał na piłkarza gadającego z Marco i Magdą.
  • Jasne, skąd to pytanie - zdziwiłam się tym co mi powiedział.
  • Bo mam oczy i widzę jak wyglądasz. Nie jesteś tą Zuzką, która poznałem w szkole. Nie jesteś skrytą, nieśmiałą nastolatką o idealnej figurze. Teraz wyglądasz jak szkieletor, który zaraz ma się połamać, albo jak mocniej zawieje odleci. Wiem doskonale, że masz dietę cud, a do tego rehabilitację, ale nie możesz doprowadzać się do takiego stanu - dotknął delikatbie pocięty policzek.
  • Wiem, ale to, że tak wyglądam to nie moja wina. Gdybym wiedziała, że tak się to potoczy na pewno bym się w to nie pakowała. Teraz tyle się już wydarzyło, ale nie mam zamiaru z tego rezygnować - uśmiechnęłam się.
  • Zaufam Ci, ale jeśli coś jeszcze Ci się stanie, a co najgorsze zabiją Cię to się załamie - przytulił mnie, powracając do tańca.
Nie powiem, bo z pijanymi piłkarzami bawiło się lepiej niż z trzeźwymi. Po rozmowie z Łukaszem postanowiłam bardziej o siebie zadbać, a także uważać na siebie. Choć widząc pijanych piłkarzy szczerze współczuję Rhiannon żeby zawlec Mitch'a na drugi koniec miasta, Ani żeby ściągnąć Lewego z Wojtkiem dwie ulice dalej. Dobrze, że było lato, więc jak powskakiwali do zimnego basenu to troszkę wytrzeźwieli, bo dziewczyny na prawdę były by biedne. Najlepsze było to, że Magda i Marco zachowywali się jakby żyli w innym świecie ewentualnie pływali w obłokach, albo specjalnie nie zwracali uwagi na nas.
  • Co tak patrzysz na nasze zakochane ptaszki - zapytał Piszczu kręcąc mną o 360 stopni.
  • A niedawno płakała przez niego w ramionach Serga, a teraz pociesza się w ramionach Marco - skomentowałam.
  • Wiesz sam się dziwię z tego co widzę, ale pasują do siebie, więc nie narzekam, że darzą się ponownie sympatią. Reusy ma swoje wady, ale każdy je ma, także nie mam nic więcej do dodania - puścił mi oczko.
Resztę wieczoru, a w sumie to nocy spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Głównie na siedzeniu nad/w basenie. Nie pije zbyt dużo, więc zaraz po pozostałych dziewczynach byłam trzeźwa. Ciężko było z moją blondwłosą przyjaciółką, która załapała świetne kontakty z Mario i Ann.  W sumie tamta czwórka straciła orientację około 22 także ładnie zabalowali. Gdzieś około 5 zakończyła się impreza. Błaszczykowscy z Piszczkami zwinęli się dość szybko o północy, bo opiekunki chciały iść do domu, Lewandowscy około 3 (zapomniałam dodać, ale 22.06 odbędzie się ich ślub), bo mieli coś do załatwienia rano, ale Wojtek został u nas. Tak samo jak Reus, Magda, Mitchell, Rhiannon, Mario i Ann nie będący w stanie o własnych siłach wstać.

Następny dzień rano 20.06 - czwartek.

Obudziłam się o 11 w łóżku wraz z Ann, Rhi (tak sobie ją nazywam). Po cichu wstałam zakładając czapkę chciałam się szybko odświeżyć, ale moje plany pokrzyżował Mario zaprzyjaźniony z moją toaletą. Wyszłam, więc do łazienki w gościnnym tam spał Marco z Magdą. Ciekawe gdzie Mitch i Mo z Wojtkiem tymczasowo nie wnikałam w szybko przemyłam twarz i wskoczyłam w najluźniejsze ubranie jakie tylko znalazłam w szafie. Denerwowały mnie trochę te zadrapania tym bardziej, że w sobotę wesele Lewandowskich, a ja wyglądałam jakbym pracowała w różach albo z jakimiś cierniami. Zrobiłam wszystkim śniadanie i przyszykowałam kubki z wodą. Po kilku minutach przyszły lekko skacowane moje towarzyszki z sypialni, a potem jeszcze bardziej skacowani ich partnerzy oraz Marco z Magdą.
  • Hej wyspaliście się - podawałam każdemu tabletki i szkło z bezbarwną cieczą.
  • Dobrze można powiedzieć, że nawet idealnie - uśmiechnął się lekko czerwony Mario.
  • Okey spoko  - uśmiechnęłam się, bo doskonale wiedziałam gdzie on resztę nocy przebywał.
  • Dziewczyny wiecie mam fajny pomysł wybierzmy się dziś na zakupy - rzuciła Ann pijąc herbatę.
  • Wiesz o tym samym myślałam, ale boję się trochę - posmutniałam siadając między zakochanymi.
  • Z nami nie masz się czego bać - przytulił mnie Mario.
  • Okey, ale niech mi ktoś powie gdzie jest Mitchell - zareagowała Rhiannon.
  • Właśnie, a mi mógł by ktoś łaskawie rzec gdzie zagubił się Moritz ze Szczęsnym - zapytałam przyjaciół.
  • Nie wiem, a oni tak dobrze się dogadywali, że nie jestem pewny czy przypadkiem nie zostali na dworze  - zaśmiał się Marco.
  • Nie żartuj - wyczołgałam się z towarzystwa wychodząc na taras, a to co co ujrzałam było . . . .
******
Początkowo mówię, że nie lubię Mariny dlatego też taka reakcja.  Po drugie rozdział bardziej wesoły niż te poprzednie, bo radośnie trzeba zakończyć nasz 2013 rok. Po trzecie mi osobiście bardzo podoba się ten rozdział, bo mam też dobry nastrój.  A teraz życzę 

Przyjemnego szumu w głowie,
wygodnego miejsca w rowie.
Żeby pies z kulawą nogą,
Cię nie olał idąc drogą.
Dużo czadu i uroku
w nadchodzącym Nowym Roku.
Wszystkiego czego sobie jeszcze zapragniecie
Moim czytelnikom więcej odwagi do pozostawiania 
komentarzy pod rozdziałami.
A najukochańszym blogerkom jeszcze więcej weny i 
czasu do pisania tak znakomitych rozdziałów.
 I oczywiście spotkania chłopaków z BVB
Życzy Dagrasia :******

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 63

''[. . .]To był by najlepszy sposób, ale nie potrafię. Leżałam tak płacząc nie wiadomo ile, aż ktoś przyszedł dał mi jakieś leki i usnęłam. . .''





Nie wiem która była godzina, ale obudziły mnie czyjeś rozmowy i śmiechy. Bałam się otworzyć oczy więc tylko nasłuchiwałam co się dzieje.
  • Stary masz w ogóle jakieś ubrania dla niej - usłyszałam zmartwiony głos Reusa. 
  • Mam luźne spodnie i koszulkę, a także kosmetyki. Nie za bardzo wiedziałem czego może potrzebować. Najwyżej wykąpie się w domu, a jak będzie chłodno zarzucę jej jeszcze swoją bluzę - odpowiedział Moritz.
  • Ale mi się przypomniało jak siedzieliśmy nad nią tak, gdy leżała w śpiączce. Kiedy żaden z nas nie miał nadziei, że przeżyje noc. A tu pokazała, że jest silna i jest z nami - moim uszom dobiegł jak zwykle wesoły głos Mario.
  • Szkoda, że teraz wygląda gorzej - posmutniał Marco.
  • Ja tam różnicy nie widzę dla mnie zawsze jest równie piękna. Nie liczy się to, że ma rany na twarzy czy nie ogarnięta rano wstaje zawsze jest najpiękniejszą kobietą - po tych słowach postanowiłam otworzyć oczy.
  • Ta miłość jest straszna - skomentował blondyn.
  • Przesadzasz. Może nie trafiłeś na tą odpowiednią kobietę, a jeśli nawet nie doceniłeś prawdziwego uczucia jakim Cię mogła darzyć - skomentował zakochany Götze.
  • O nasza śpiąca królewna pokazała swe piękne niebieskie oczy - nagle zaśmiał się Reus.
  • Jejku, ale masz. . . - Mario zaczął coś mówić, ale oberwał po głowie od chłopaków.
  • No co ma piękne, duże oczy chciałem powiedzieć - rzekł urażony masując tył głowy.
  • Tak oczywiście wszyscy wiedzą co chciałeś powiedzieć - uśmiechnął się mój luby.
  • Oj tam, oj tam - zaśmiał się poszkodowany.
  • Dobra skarbie chcesz się przebrać - odezwał się do mnie Mo widząc jakikolwiek brak reakcji. Na co odpowiedziałam mu potwierdzającym skinieniem głowy.
  • Okey chłopaki wynocha. Zuza musi się przebrać - szybko pogonił kumpli.
  • Ale - próbowali się wykręcić.
  • Nie ma żadnego ale. Nie będziecie oglądać mojej nagiej dziewczyny. I Reus nie mów tego co chcesz powiedzieć, bo pożałujesz, że żyjesz - skarcił kumpla widząc jego chytry uśmiech.
  • Oj no dobra chodźmy. Dajmy im chwilę prywatności. Staniemy na czatach - zaśmiał się na odchodne Mario.
  • Kocham Cię - powiedziałam, gdy chłopak wyjmował rzeczy z torby.
  • Ja Ciebie też i obiecuję już nigdy Cię tak nie zostawię. A w ogóle gdzie była wtedy Magda - zapytał.
  • Widziałam jak Syriusz się zdenerwował, gdy powiedziała mu, że była z nami i Marco na zdjęciach. Domyśliłam się, że muszą pogadać. Postanowiłam, więc poczekać na zewnątrz na Was. Wyjęłam aparat przeglądając zdjęcia. Zawsze tak robię, gdy mamy aparat na treningu, ale więcej się to nie powtórzy. Nie chce tego przechodzić kolejny raz. Za bardzo boli mnie wszystko - mówiąc czułam jak lecą mi łzy.
  • Kochanie nie płacz - natychmiast mocno mnie przytulił.
  • Przepraszam nie chciałam sprawiać problemów jakbym wiedziała w ogóle bym do Ciebie wtedy nie podchodziła ani nie zgłaszała bym się na obóz. Nawet Magda i chłopaki wiele wycierpieli o wiele za dużo. Niby chłopaków nie znałam na początku to i tak bandyci szukali mnie i Magdy. Gdybym nie ja ze swoimi pomysłami to miała bym swoją wątrobę, Marco by nie postrzelili, a moja przyjaciółka nie została by porwana, ani nie widziała by jak umiera Julia - totalnie się rozpłakałam.
  • Kotek spójrz mi w oczy - podniósł mi głowę cały czas trzymając za podbródek, na co uniosłam  jedynie wzrok.
  • Nic Ci już nie grozi. Nie pozwolę Cię skrzywdzić. Nie żałuj, że zgłosiłaś się na zgrupowanie nigdy nie zapomnę jak zemdlałaś trzymając moją dłoń, jak zaczepiłaś mnie, gdy Lisa ze mną zerwała, jak byłem zazdrosny o Piszcza i Damiana, jak byliśmy na spacerze było Ci zimno, ale wstydziłaś się cokolwiek powiedzieć i wiele innych. Nie żałuję niczego związanego z Tobą - mówiąc to zaczął mnie delikatne całować. To co powiedział było wspaniałe dawno dla nikogo tyle nie znaczyłam. Ani nikt dla mnie się tak bardzo nie poświęcił.
  • Ej, a jak ktoś wejdzie - zareagowałam, gdy ściągał mi koszulkę.
  • Nie obchodzi mnie to - nie przerywał czułości.
  • Zboczuch z Ciebie - zaśmiałam się.
  • W końcu Twój - wyszczerzył swe piękne, białe ząbki. W chwili nieuwagi szybko mu się wyśliznęłam.
  • O Ty spryciaro. Choć w sumie mógł bym tak na Ciebie patrzeć całe życie - rozłożył się na łóżku spoglądając jak stoję w bieliźnie zakładając przygotowany przez niego zestaw.
  • Kurcze gapił bym się tak w Ciebie do jutra, ale sama nie dasz rady się ubrać - widział jak się siłuje z koszulką.
  • Dam radę - odpowiedziałam.
  • W to nie wątpię - pocałował mnie w czoło.
Następnie postanowił pomóc mi się przyodziać. Czułam się głupio, bo mam 18 lat, a przez te wypadki nie mogę się nawet sama zawiązać obuwia czy wciągnąć bluzkę. Gdy już sama nakładałam makijaż przeraziłam się. Myślałam, że prócz mnóstwa siniaków oraz otarć na rękach i nogach nic więcej nie mam, ale jeszcze na twarzy znajdowało się kilka ran. Jak się potem okazało miałam złamany nos i zabandażowaną głowę co wiązało się z podkrążonymi na fioletowo oczami.
  • Co za przystojniak mi się tu wypina - skomentowałam, gdy piłkarz pakował moje rzeczy. 
  • A nie wiem, który to taki - zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
  • Nie przesadzaj pysiaczku - rzekłam, a on stanął nade mną schylając się. Gdy byliśmy w dwuznacznej pozycji na sale wszedł lekarz z próbującymi zatrzymać go piłkarzami.
  • Wybaczcie chcieliśmy go zatrzymać - rzekli Gotzeus widząc zaistniałą sytuację.
  • Hehe. . .Wariaci - skomentował Mo odrywając się ode mnie, a ja bez słowa obserwowałam całą sytuację. Tylko i wyłącznie przy chłopaku czułam się bezpieczna. Nie wiem czemu przy innych odbierało mi mowę i cała się trzęsłam.
  • O jak nasza pacjentka szybko wyładniała - zaśmiał się specjalista.
  • My myśleliśmy, że ona jest zawsze piękna - rzekli oburzeni piłkarze.
  • Oj dobra. Nie znam jej tak długo jak Wy - próbował się usprawiedliwić.
  • Stało się coś, że nas pan odwiedza tak wczesną porą - zapytał po chwili Leitner.
  • A tak wypis mam dla naszej księżniczki - powiedział dając mi kawałek papieru.
  • O to już się zbieramy - dodał  smutno Mario.
  • Aż przykro się robi, gdy takie osoby nas opuszczają - mówił lekarz kierując się na korytarz.
  • Spokojnie nie raz zawitamy w tym szpitalu znając nasze szczęście - skomentował Marco przepuszczając mnie w drzwiach.
  • No lepiej żeby tylko w dobrych sytuacjach, a nie takich jak dotychczas - zaśmiał się doktor żegnając z nami.
  • To co teraz robimy - rzekł zniecierpliwiony jak zwykle Götze, gdy stanęliśmy przy wyjściowych drzwiach.
Kiedy uniosłam głowę ujrzałam mnóstwo ludzi, trochę się przeraziłam natychmiast przytulając do ukochanego.
  • Mam wspaniały plan - wypalił nagle Reus. 
  • Jaki - zareagował Leitner.
  • Zuzka wskoczy w Twoją bluzę i moje okulary, zarzuci kaptur by nie było widać ran oraz bandaży. Wraz z Mario wyjdziecie pierwsi, bo te hieny rzucą się na was pierwszych. Bo Ty jesteś jej chłopakiem, a mały trochę im nagadał Wtedy odciągniecie ich od wyjścia. Ja w tym czasie bezpiecznie wyprowadzę małą do samochodu. Kiedy tylko będziemy w samochodzie napiszę wam smsa, że możecie wracać.
  • Myślisz, że to wypali - zapytał niemiecki Messi.
  • A macie ciekawsze propozycje - rzucił blondyn.
  • No nie - odpowiedział.
  • No to właśnie to jak Moritz zgadzasz się - tym razem pytanie skierował do pomocnika grającego z 7.
  • Okey zgodzę się na to, ale jeśli coś jej się stanie nie wiem co Ci zrobię - powiedział Mo, gdy byłam ubrana jak chciał farbowany blondyn. Mówiąc to dał mi buziaka w czoło i wyszedł wraz z Mario.
  • Dobra gotowa - zapytał mnie Reus zakładając swojego full capa i drugie okulary
  • Nie cholernie się boję, ale pragnę być już bezpieczna w domu.
  • Spokojnie - przytulił mnie po czym razem wyszliśmy. Jak przewidział jego bystry plan dziennikarze byli tak przejęci maltretowaniem piłkarzy milionem pytań, że nawet nas nie zauważyli. Po zatrzaśnięciu drzwi samochodu poczułam jakiegoś rodzaju ulgę. Bardzo się cieszyłam, że zaraz będę w domu.
  • Dobra czas ich poinformować, bo zaraz ich tam zabiją - zaśmiał się chłopak z fryzurą a'la lama.
  • Dłużej się nie dało - rzekł wkurzony Mario rozsiadając się z przodu.
  • Dało, ale żal mi było Waszych min, więc się zlitowałem.
  • Zapamiętamy to sobie - zaśmiał się Mo.
  • Mała połóż się, bo nas zaraz rozszyfrują, a wtedy nawet w Polsce nie dadzą Ci spokoju - poradziła lama. Tak jak kazał szybko położyłam się na kolanach siedzącego obok chłopaka. Cały czas spoglądałam na sytuację za oknem. Ale było mi tak ciepło i wygodnie, a do tego piłkarz smyrał mnie po dekolcie, że nie wiedząc kiedy usnęłam. Będąc już w domu mimowolnie się obudziłam.
  • Jak się spało - po uniesieniu powiek ujrzałam uśmiechniętą twarz Moritza.
  • Wspaniale masz bardzo wygodne kolana. Gdzie reszta - zapytałam nie widząc chłopaków.
  • Postanowili wrócić do siebie - przytulił mnie.
  • Dobrze to ja może pójdę się wykąpać - powiedziałam zastanawiającym się tonem.
  • Pójść z Tobą - złapał mnie delikatnie za rękę, gdy szłam już w kierunku łazienki.
  • Nie trzeba dam radę sama - wymusiłam uśmiech.
  • Dobrze to ja idę przyszykować obiad - zaczął mnie namiętnie całować, a jego dłonie wędrowały pod moją koszulką. Uwielbiam takie chwile z nim, ale przerwałam tę, bo nagle źle się poczułam. Natychmiast pobiegłam do łazienki przytulając się do muszli.
  • Wszystko dobrze - zapytał przestraszonym głosem przez zamknięte drzwi.
  • Spokojnie to tylko nerwy puszczają - krzyknęłam zaprzyjaźniając się z toaletą.
  • Okey czekam na Ciebie. Jak się wykąpiesz będę na dole - dodał zostawiając mnie z nowym przyjacielem.
Po kilkunastu minutach weszłam pod ciepły prysznic. Czułam jak szczypie mnie każda nawet najmniejsza ranka. Chciałam umyć głowę, ale cholernie bolała mnie skóra od wyrwanych włosów. Po 2 godzinnej męczarni i wylewaniu łez wyszłam w bieliźnie i szlafroku wprost do sypialni. Tam usiadłam na łóżku wraz z laptopem postanowiłam obejrzeć co się dzieje w świecie. To co biło rekordy w oglądalności na You Tubie doprowadziło do mnie do łez. Nie wierzę, że to nagrywały, a w dodatku dodały z  podpisem "Młoda gwiazdka od siedmiu boleści dostaje to na co zasłużyła" w ogóle nie wiedziałam jak reagować. Komentarze były różnorakie od wyrażających współczucie aż po takie gdzie serce się krajało. Ułożyłam się w kulkę na łóżku cicho popłakując. W tej chwili chciałam odejść do świata gdzie nie ma bólu, trosk i problemów. Do świata gdzie ludzie żyją w zgodzie i miłości. Pragnęłam być z ludźmi za którymi tak bardzo tęskniłam. Kochałam swoje życie na prawdę nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa jak jestem teraz z Mo. Ale ta nienawiść ludzi, którzy nawet mnie nie znali, a kierowali w moją stronę samą złość, niszczyła mi psychikę. Nic tym dziewczynom nie zrobiłam nawet nie znałam ich imion, a tak potraktowały mnie jak bezużytecznego śmiecia bez nawet najmniejszej wartości. Zalewałam się słonymi łzami, gdy poczułam ukochany zapach i ciepło.
  • Już spokojnie kochanie nie płacz nic ci już nie grozi. Słyszysz jesteś bezpieczna - usłyszałam jego czuły głos, ale to w ogóle nie pomagało.
Byłam bezradna na to co się dzieje. Jakbym wiedziała to bym się nawet nie pakowała w ten świat. Wolała bym być już grzeczną, cichą i nieznaną nastolatką. Niż dziewczyną piłkarza i przyjaciółką Wojtka Szczęsnego i Łukasza Piszczka. Nie miałam już sił płakać. Zasnęłam w ramionach chłopaka.

Tymczasem u Magdy.

Ciekawe jak tam Zuza. Martwię się o nią niemiłosiernie, ale niech pobędzie trochę z Mo na pewno jej pomoże. O 12 miała wyjść to może po obiedzie ich odwiedzę. A co do Syriusza to jest źle. Byliśmy na tych zdjęciach, ale paparazzi także. Udostępnili kilka zdjęć z treningu Serga i naszej sesji z tytułem " Czy Magda Padlowska jedzie na dwa fronty??!! Gdy chłopak trenuje idzie po pocieszenie do byłego - Marco Reusa. Zobaczymy co z tego wyniknie" Ta sytuacja w ogóle nie pomogła, a tylko pogorszyła sytuację. Wieczorem było niemal idealnie, ale tylko jak wstałam w powietrzu wisiała ciężka atmosfera. Gdy państwo Leitner wyszli do pracy dostałam nie zły ochrzan i od tamtej pory nie odzywamy się do siebie, a w dodatku on gdzieś wyszedł. Siedziałam w salonie pijąc lemoniadę, gdy około 15 przyszedł sms od Marco,
Siemanko.
Mam ważną sprawę, a dokładnie chodzi o naszą biedną Zuzkę. Potrzebuje nas wraz z Moritzem. Jeśli możesz to za 10minut pod ich domem.  
Pozdrawiam i liczę na Ciebie :**
Wskoczyłam, więc w buty zamknęłam drzwi i wyszłam. Pod tymczasowym domem mojej przyjaciółki stał Mario, Marco, Piszczu i co najlepsze Wojtek.
  • Siemanko co Wy tu robicie - pytanie głównie skierowałam do Łukasza i Szczęsnego. 
  • A widziałem film w internecie i jestem - odpowiedział golkiper Arsenalu.
  • Za to mi tą okropną scenę pokazała przez całkowity przypadek Sara - posmutniał Piszczu.
  • A dodatkowo wysłałem im wiadomości - uśmiechnął się Reus.
  • To jeszcze nasze maleństwo musiało to oglądać - posmutniałam.
  • Niestety dobrze, że szybko zareagowałem z Ewką i nie widziała kto tam jest. Wystarczy, że ciągle pyta kiedy przyjdziemy do Zuzi.
  • Ojej dobra to idziemy - nakazał Marco ciągnąc mnie za rękę. 
  • Kiedy tylko mnie dotknął poczułam coś niesamowitego. Coś co czułam będąc z nim. Nie potrafię nawet tego nazwać takiego uczucia nie da się opisać.
  • Halo - krzyczeli piłkarze po wejściu do domu. Panowała tam błoga cisza i spokój. Zastanawiałam się gdzie oni są, gdy po chwili wraz z prawie wszystkimi chłopakami stanęliśmy przy uchylonych drzwiach od sypialni Moritza.
  • Siemanko. . .  Chyba w czymś przeszkodziliśmy - powiedzieli piłkarze wpadając do pokoju
  • Jesteście głupi czy ślepi. Albo do reszty Wam mózgi powyżerało. Nie widzicie w jakim ona jest stanie. Może dla Was nie jest ważny wygląd partnerki, a także stan psychiczny, ale dla nas jest - bardzo mnie zdenerwowało ich nastawienie.
  • Przepraszamy - powiedzieli razem.
  • Co Was tu sprowadza - zapytał pan domu zakrywając dziewczynę kocem.
  • A ten tu oto blondyn poinformował nas, że mała nas potrzebuje, więc jesteśmy - w skrócie wytłumaczył chłopak grający w Anglii.
  • Grzech było by się nie zgodzić - uśmiechnął się Mo.
  • Idziesz z nami na dwór - zaproponował Marco.
  • Oczywiście tylko muszę ją z siebie ściągnąć - wskazał na śpiącą bramkarkę.
  • To ja Ci pomogę, a Wy idźcie pomóc Łukaszowi z grillem. Bo sobie wpadł na taki pomysł przed chwilą - zaproponował Wojtek.
  • Oo to ja skoczę po jakieś przekąski z Magdą - rzucił Marco. 
  • Widzimy się w takim razie potem  - uśmiechnął się chłopak mojej przyjaciółki.

W tym czasie u Marco.

Widziałem cały czas, że coś trapi Magdę. Nie mogłem zgadnąć co to takiego, ale gdy przyszła bez Syriusza mogłem się domyślić, że chodzi o niego, albo o nasz wypad na zdjęcia. Błagałem los o to, aby zostawił nas na chwilę sam na sam. Na całe szczęście Szczęsny z Piszczkiem wpadli na pomysł o grillu, więc Mario rozdzwonił się po przyjaciołach ostrzegając, żeby nie zwracali uwagi na Zuzkę. Wszyscy na szczęście mniej więcej wiedzieli co się wydarzyło. Pożyczyłem samochód kumpla i ruszyłem z mą towarzyszką po prowiant.
  • Czemu nic nie mówisz - zapytałem, gdy stanęliśmy na parkingu pobliskiego marketu.
  • A co mam mówić - odrzekła smutna.
  • Co tam, jak tam, dlaczego jesteś smutna. Wiele jest tematów do rozmów - uśmiechnąłem się do niej.
  • Nie ma o czym rozmawiać. Syriusz jest okropnie zazdrosny, a nasze zdjęcia pogorszyły sytuację plus te umieszczone w internecie.
  • Widziałem, ale one nic nie znaczą - sam nie wierzyłem w to co mówiłem.
  • Niby tak, ale wiesz - zauważyłem u niej jedną dużą łzę.
  • Dobra chodź nie myśl o tym. Pomyśl lepiej jak pomóc Zuzce - starałem się ją wesprzeć, bo w takim nastroju nie pomoże małej.
Chodziliśmy po sklepach trochę się wygłupiając, żeby rozluźnić atmosferę. Nie powiem, że nie brakowało mi tego typu chwil, ale najwidoczniej musiało się tyle wydarzyć, by teraz być razem.
  • Dziękuję - powiedziała, gdy znajdowaliśmy się na posesji Leitnerów. 
  • Nie ma za co od tego są w końcu przyjaciele - przytuliłem ją otwierając bagażnik pełen pożywienia.
  • O matko więcej tego nie było - zdziwiły się dziewczyny chłopaków widząc mnóstwo skrzynek z  alkoholowymi napojami, które wnoszę do środka.
  • Marina musisz przywyknąć, bo oni często robią takie zakrapiane  imprezy - uspokajała przyjaciółkę Ania.
  • Choć to dopiero początek - zaśmiała się Ewa niosąca zapałki.
  • Ej bez przesady, bo wyjdzie, że jesteśmy przystojnymi pijakami grającymi w piłkę - oburzyłem się.
  • A co nie jesteście - rozwaliła mi włosy Magda niosąca kiełbaski.
  • Nie - rzekłem urażony.
  • Kto Cię tak oszukał - krzyknęła Ann.
  • Właśnie ja też nie wiem - za rogu wyszedł Götze.
Dalej przenieśliśmy kłótnie na ogród gdzie byli wszyscy prócz angielskiego golkipera.

W tym samym czasie u Wojtka.

Kiedy Magda z Marco wyszli podszedłem do śpiącej przyjaciółki. To co zobaczyłem przeraziło moje najśmielsze oczekiwania. Spodziewałem się wszystkiego na prawdę, ale nie czegoś takiego. Leżała w czerwono czarnej bieliźnie i białym szlafroku, a  całe ciało było posiniaczone. Nie potrafiłem pohamować złości do oprawców tego jak wygląda.
  • OMG. . . moja księżniczka co jej się stało. Nie sądziłem, że jest tak źle - mówiłem trzymając ją na rękach, a wtedy Moritz wstał. 
  • I tak to jak wygląda to nic przy tym w jakim jest stanie psychicznym - podszedł do nas niemiecki pomocnik.
  • Mogę z nią zostać sam - zapytałem niepewnie.
  • Tak oczywiście - uśmiechnął się zakładając bluzę.
  • Dziękuję.
  • A i jakby chciała to jesteśmy w ogrodzie. Jak się obudzi nie zostawiaj jej samej. Nawet jeśli by Cię o to błagała - powiadomił mnie i wyszedł.
Siedziałem nad nią płacząc jak głupi (Matko ja ryczę). Nie wierzę, że znowu ona tyle cierpi. To jest na pewno jakiś cholerny sen w którym wszyscy utknęliśmy. Zaraz się obudzę i nic jej nie będzie. Jak można było w ogóle dopuścić, aby ktoś ją tak pobił. Myślałem tak dalej roniąc łzy, gdy śpiąca królewna raczyła się obudzić.
  • Ja chyba śnię - wyszeptała wyciągając się na łóżku. 
  • Nie kochana na serio tu siedzę - przytuliłem ją.
  • Co Ty tu robisz - zapytała będąc w moich ramionach.
  • Jak kiedyś obiecałem, że zawsze przy Tobie będę kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Tak, więc, przybyłem by Cię wyciągnąć z tego bagna - podszedłem do szafy gdzie były idealnie poukładane ubrania Zuzki i Mo.
  • Co chcesz ubrać na grilla - rzuciłem wyciągając głowę z garderoby.
  • Nigdzie nie idę - rzuciła zakrywając ciało szlafrokiem.
  • O nie, nie ma mowy, że będziesz tu siedzieć i płakać Za słodka jesteś na te okropne słone łzy. Idziesz i nie chcę nawet słyszeć odmowy - uśmiechnąłem się do niej.
  • No jak już muszę to chcę szarą czapkę, szarą koszulkę z długim rękawem, oraz spodnie dresowe.
  • I to mi się podoba - wyjąłem wybrany zestaw. Akurat w tym momencie wstała w samej bieliźnie, gdy do pokoju. . . .

****
Troszkę długie, ale przepraszam jeśli Was zawiodłam po prostu jestem w lekkiej rozsypce. Pisałam to przez święta, więc powinno być wesołe, ale nie jest przez wydarzenia, które przeszłam w pierwszy dzień świąt. Ale dobra koniec dopiero minęły święta nie będę nikomu psuć nastroi po świątecznych. A to oddaję waszej opinii.

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 62

'' [. . .] Na miejscu, gdy podszedł doktor wpadła w szał nie mogliśmy jej uspokoić. Po zaaplikowaniu leku uspokajającego udałam się z lekarzem do gabinetu gdzie. . .''



Bałam się diagnozy Zuzanny przez co dość zdenerwowana usiadłam na miejscu wskazanym przez specjaliste.
  • Proszę spokojnie nic jej nie będzie - lekarz życzliwie się uśmiechnął widząc moje nerwy.
  • Dobrze, ale my niestety tu tylko na tydzień po czym 27 wracamy do domów. Martwię się, że rodzice będą się o nią martwić, jeżeli będzie wyglądać jak wygląda aktualnie.
  • Rozumiem rodzicielska troska czasami przechodzi samą siebie, ale wygląda na to, że przyjaciółka jest w totalnym szoku i ma kilka małych ran, ale nic więcej. Zostanie na noc na obserwację jeśli wszystko będzie w porządku to jutro o 12 dostanie wypis. Taka jest moja diagnoza, ale lepiej niech sama teraz nie przebywa, bo może się zamknąć w sobie - uśmiechnął się podając mi rękę.
  • Dziękuję na pewno nie będzie sama. Do wiedzenia - odpowiedziałam udając się do zmartwionych piłkarzy.
  • I jak - pierwszy podszedł Marco, bo Moritz siedział jeszcze na sali z Zuzką.
  • Zostaje, a jutro o 12 jak dobrze pójdzie dostanie wypis, ale nie może zostać sama przez najbliższe dni - przytuliłam się do Syriusza.
  • Dobra to może wracajcie już do domu, a ja zaraz zgarnę Pana zakochanego i też wrócimy do siebie - zasugerował Marco.
  • No raz się z nim zgodzę. Ona teraz śpi, więc i tak nic nie zdziałamy siedząc za drzwiami - Serg mówiąc to patrzył w stronę pomieszczenia bramkarki.
  • No dobrze chodźmy - ruszyłam do wyjścia.
  • Reus jak będziesz coś wiedzieć to dzwoń do nas - poprosił młody Leitner podając blondynowi rękę.(No to mnie zadziwił)
  • Nie ma sprawy pa - pomachał nam na do widzenia. 
  • Przepraszam - wydusił z siebie mój chłopak, gdy bez słowa wracaliśmy do domu.
  • Wybaczam troszkę rozumiem Twoją złość po tym co mi zrobił, ale On na prawdę się zmienił. A Ty musisz mi ufać, żeby podobne sytuacje już nigdy nie miały miejsca - mocno go przytuliłam. Resztę spaceru wygłupialiśmy się jak gdyby nigdy nic. A w domu piłkarz uszykował przepyszną kolację i oglądaliśmy filmy.

W tym samym czasie u Marco i Mo.

Po wyjściu Magdy wszedłem na sale, a tam zobaczyłem dwie pielęgniarki zmywające krew i błoto z twarzy Zuzy. Nie powiem, bo wyglądała bardzo marnie lepiej to już wyglądała po napadzie, choć nie co ja gadam wtedy to była o wiele inna sytuacja. 
  • Hej. Jak się trzymasz - podszedłem do kumpla kładąc dłoń na Jego ramieniu.
  • Na pewno lepiej od niej - odwrócił w moja stronę swój smutny wzrok.
  • Będzie dobrze. Doktor mówił, że zostanie tu, a o 12 jak nie będzie żadnych komplikacji da Jej wypis - uśmiechnąłem się.
  • To wiesz co Jej jest - zapytał z nadzieją w głosie.
  • Tak nic poważnego jest w ogromnym szoku i ma kilka ran, które trzeba oczyścić. Nie może zostać tylko przez najbliższe dni sama, bo może zamknąć się w sobie - wszystko w skrócie mu wytłumaczyłem.
  • Jak dobrze - odetchnął z ulgą.
  • Panowie może udacie się do domu. Ona już dzisiaj się nie obudzi, więc nie macie po co tu siedzieć - uśmiechnęła się do nas starsza kobieta, która zmierzała w kierunku wyjścia.
  • W sumie chciałem to samo powiedzieć - zaśmiałem się.
  • Okey w takim razie chodźmy - ucałował ją w czoło wychodząc razem ze mną.
Oczywiście nie obeszło się bez ataków jak zawsze ciekawskich tabloidów. Moritz całkowicie nie żyjący w rzeczywistości przechodził obok nie zwracają na nich uwagi. Jak nigdy nie dawał nawet autografów, a dzień bez tego był jakimś cudem dla nas czy kibiców. Mnie szczerze bardzo denerwowała głupota dziennikarzy, bo pytania typu czy sądzi Pan że panna Padlowska specjalnie podłożyła się bandzie napastników czy może stała się ich kolejną ofiarą. Miałem ochotę im powiedzieć co państwa to interesuje. Zajmijcie się własnymi dupami, a nie na czyimś żyjecie, ale to by małej w ogóle nie pomogło. Co najwyżej pogorszyło by całą sytuację. Odstawiłem przyjaciela do mieszkania po czym udałem się w końcu do swojego apartamentu, gdzie odwiedził mnie Mario.
  • Siema stary - usłyszałem, gdy wchodziłem po schodach.
  • O siemanko co Ty tutaj robisz - zdziwiłem się jego obecnością.
  • A Ann ma dziś zdjęcia na okładkę wyjechała na kilka dni, a ja widziałem na internecie filmik jak jakieś dziwki maltretują naszą Zuzkę.
  • W internecie - krzyknąłem.
  • Cicho chodź pokażę Ci - przyjaciel wprowadził mnie do środka. Od razu włączając film obrazujący całe zajście.
  • Co to do cholery jasnej ma być - krzyknąłem cały rozzłoszczony.
  • Ann zrobiła dosłownie to samo, gdy jakaś koleżanka jej to wysłała - skomentował Mario.
  • Matko i w dodatku jest już 5 milionów wyświetleń  - znów krzyknąłem na cały dom.
  • Uspokój się. Masz piwo na rozluźnienie - piłkarz zawsze wiedział co robić by mi pomóc.

Następny dzień rano 19.06.2013. Z perspektywy Moritza

Obudziłem się o 10:50 z lekkim kacykiem, bo wczoraj sobie troszkę popiłem zabijając smutki. Zbiegłem na dół rozglądając się po mieszkaniu. Co mnie zdziwiło to to, że panował nadzwyczajny porządek ze spokojem. Gdzie wywiało mi rodzinkę zastanawiałem się. Po czym przypomniało mi się, że wyjechali. Cieszyłem się z tego, że w końcu mamy wakacje. Jak tylko moja ukochana dojdzie do siebie i skończy szkołę pojedziemy gdzieś tylko we dwoje. Nie wyobrażam sobie życia bez niej, a każdy dzień bez takiej osoby jak Ona to dzień stracony. Zadzwoniłem szybko do Marco, że za 30 minut podjadę po niego. Oczywiście obudziłem go jak zawsze. Nie wiem jak on wstawał na treningi skoro potrafi całymi dniami spać. Ubrałem się w to co miałem pod ręką i wyszedłem zamykając dom. Po 20 minutach byłem przy domu Reusa. Na zajeździe zauważyłem auto Mario, więc domyśliłem się, że pewnie razem z nami pojedzie do szpitala po moją dziewczynę. Zadzwoniłem dzwonkiem, ale nikt nie otwierał złapałem za klamkę i sam się wprosiłem(jak zawsze)
  • Jestem - krzyknąłem wchodząc do salonu.
  • Stary nie krzycz tak - w salonie leżał skacowany Mario, a na nim ubrany Marco.
  • Spoko, a temu co - zapytałem wskazując na wrak człowieka.
  • A odebrał telefon, poszedł się kąpać, wskoczył w ubrania i padł - zaśmiał się Mario zrzucając go ze swoich kolan.
  • Co kurde - wrzasnął już leżąc na podłodze.
  • Nic mamy trochę czasu, więc może się obudź na początek - skomentowałem.
  • Przecież nie śpię - powiedział oburzony przecierając zaspane oczy.
  • Nie wcale - zaśmiał się piłkarz grający z  10.
  • Dobra nie nabijajcie się ze mnie  - skrzywił się farbowany blondyn.
  • Ależ my się nie śmiejemy - skomentowałem z boiskowym kumplem.
Śmialiśmy się dość długo z piłkarza po czym razem wpakowaliśmy się do auta i wyruszyliśmy w stronę szpitala. Tam oczywiście nie jest codziennością przebywanie 3 gwiazd Bundesligi, więc paparazzi znów nas zaatakowało, ale tym razem Mario nie wytrzymał i wybuchł.
  • Co do jasnej cholery nie macie co robić tylko nękać Bogu Ducha winnych ludzi. Zajmijcie się lepiej swoimi dupami, a nie ludźmi, których nawet nie znacie. Może uważacie, że to fajnie, że cały świat widział jak znęcają się nad nastolatką, ale jej to na pewno nie pomoże. Jeśli coś Jej się przez  Was stanie to nie ręczę za siebie - wykrzyczał prosto w kamery.
  • Mario spokojnie chodź - wciągnąłem go do budynku.
  • No stary nie spodziewałem się tego po Tobie - skomentował Reus.
  • Co nie wytrzymałem sami byście pewnie zrobili to samo.
  • To na pewno. Nie wiem tylko jak my ją wyprowadzimy stąd z dala od tych dekli - powiedziałem smutny. 
  • O to się nie bój - dodał Gotzeus.
  • Heheh. . . Jesteście świetni - zaśmiałem się wchodząc na 3 piętro.
  • Ojejki jak ona słodko śpi - zauroczył się Gotze.
  • Ej nie zapominaj, że ta słodycz jest zajęta - dodałem.
  • Pamiętam. Jakby nie patrzeć i ja mam swą drugą połówkę - wypiął się dumnie.

Tymczasem u Zuzanny.

Obudziłam się około 22 nie wiedziałam co tutaj robię. Bardzo się bałam, że ten koszmar może się powtórzyć, że te dziewczyny mnie znajdą i zniszczą. Nie wierzyłam w to, że fanki Moritza mogą mnie tak cholernie nienawidzić. Leżałam tak w łóżku rozmyślając nad tym co się wydarzyło po czym nie wiedząc kiedy usnęłam. Nad ranem obudziła mnie starsza pielęgniarka, która przyłożyła mi coś zimnego do twarzy.
  • Niech mnie pani zostawi - skuliłam się w mgnieniu oka.
  • Spokojnie nic Ci nie zrobię - dotknęła mnie ciepłą dłonią.
  • Proszę mnie nie dotykać - błagałam ją prawie płacząc.
  • Nie moge patrzeć jakie masz siniaki na twarzy to tylko woreczek z lodem - pokazała opakowanie.
  • Ależ proszę mnie nie dotykać. Boję się - rozpłakałam się.
  • Marianna wyjdź proszę. Zostaw ją - na sale wszedł znajomy mi lekarz.
  • Dobrze panie doktorze - zwiesiła głowa, wychodząc.
  • Witam naszą młodą gwiazdę - uśmiechnął się do mnie biorąc kartę pacjenta.
  • Dzień dobry - wyszeptałam przerażona.
  • No to jednak za długo z nami nie pobędziesz - posmutniał.
  • Dlaczego - zdziwiłam się.
  • Wyniki masz niemal idealne, a wakacje idą chyba wolisz być w domu niż tutaj - zaśmiał się.
  • No może - odpowiedziałam.
  • Może pójdź spać, a o 12 przyniosę Ci wypis - rzekł w wyjściu.
To był by najlepszy sposób, ale nie potrafię. Leżałam tak płacząc nie wiadomo ile, aż ktoś przyszedł dał mi jakieś leki i usnęłam. . .


*****
Na początek zostałam poproszona o rozesłanie #PolandNeedsJust10Concert. Proszę abyście też to zrobili zarówno dla mnie jak i mojej przyjaciółki. 
Rozdział trochę ponury, bo i taki mam też nastrój. Przepraszam za błędy pisałam od razu z pamięci. Cóż miałam nadzieję, że choć Borussia dziś wygra, a tu lipa. Ale dziękuję moim przyjaciółką i mężowi za wszelkie starania mające na celu wywołanie mego uśmiechu. W sumie jestem najszczęśliwszą dziewczyna na ziemi, bo trzymałam w rękach nową piłkę Mistrzostw Świata 2014 Brazuce i to było cudowne. Kocham tą piłkę. Nie wiem kiedy kolejny. A teraz składam Wam kochani życzenia i lecę na Titanica.

Zima o nas nie pamięta,
a tu zaraz będą święta.
Renifery zadziwione,
że do sań nie zaprzężone.
Święty myśli – Ja nie wierzę,
paczki wiezie na rowerze?
Mimo wszystko życzę tobie
oraz bliskiej ci osobie
świat spokojnych w cieniu
jodły, świerku, sosny.
Mikołaja ogromnego no
i roku udanego.
Wszystkiego co najlepsze i czego tylko chcecie
Życzy Daga :**

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 61

'' [. . .] Wolę być mała niż ociekać tłuszczem - uśmiechnęłam się wstając. . .''e teraz to przesadziłaś. . .''


Kiedy wstałam z ławki wyczuwając najgorsze poczułam bardzo mocne uderzenie w twarz, a nie była to ręka, ale raczej torebka lub coś innego nie wiem. Poczułam tylko ciepły strumień wypływający z mojego nosa. Domyśliłam się, że to krew.
  • Teraz już się nie odezwiesz co. Boisz się, że Twój kochaś nie zdąży Cię uratować. Oj to się nie bój dobrze się bawi z inną. Na pewno jest ciekawsza od Ciebie - dalej mi ubliżały po czym wszystkie się na mnie rzuciły.

Tymczasem u chłopaków - z perspektywy Moritza.

Nie wiem czemu, ale nigdy się tak o nikogo, a tym bardziej o dziewczynę nie martwiłem. Od kiedy przeszła przeszczep wszystko układa się w dobrą stronę, ale wiem, że nawet najmniejsze uderzenie może zrobić jej krzywdę. Tak bardzo pragnę spędzić z nią resztę życia, ale nie wiadomo czy przetrwa każdy kolejny dzień. Czasami w nocy płacze zwijając się z bólu, a ja nie moge nic na to poradzić. Po chwili jednak wtula się w moje ciepłe ciało zasypiając.
  • Mo żyjesz - krzyknął Marco. 
  • Tak co jest - zapytałem zdezorientowany.
  • Mówię do Ciebie, żebyś podał mi żel, a Ty nic bujasz w obłokach - zaśmiał się
  • Wybacz zamyśliłem się - odpowiedziałem kopiąc butelkę w jego stronę.
  • Boisz się o nią - zapytał smutnym wzrokiem.
  • Nie no coś Ty umieram ze strachu. Wychodząc z domu na trening boję się, że jak wyjdzie może się jej coś stać. Codziennie dostaje e-maile od psycholi, że chętnie by sprawdzili czy jest dobra w obrotach, albo od zazdrosnych fanek, że pokażą gdzie jest jej miejsce - mówiąc udałem się do szatni.
  • A może jakąś ochronę trzeba jej załatwić - zaproponował Marco.
  • Tak tutaj będzie miała mnie Ciebie czy Piszczka, a w Polsce kogo Magdę, Syriusza przecież oni mają swoje życie nie będą zawsze jej pilnować - czułem jak łzy napływają mi do oczu.
  • Dobra spokojnie jest teraz z Magdą nic jej nie grozi - uspokajał mnie po czym zaczęliśmy się ubierać.
  • Staram się, ale nie da się ona jest taka delikatna nie powinna cierpieć przez to, że związała się ze mną - poczułem jak płyną mi łzy.
  • Oj młody nie płacz. Domyślam się, że jest Ci ciężko sam nie wiem co bym zrobił gdybym miał taką dziewczynę jak ona - próbował mnie pocieszyć.
  • Moritz ja mam jeszcze pytanie. Mogę dziś do Was wpaść - zapytał po chwili rodak. 
  • No ja już myślałem, że się do nas przeprowadzisz, bo bywasz częściej u nas niż u siebie - skomentowałem.
  • Przesadzasz nie jestem tak często - zaśmiał się zakładając skarpetki. 
  • Nie no coś Ty Zuza ma Cię czasami ochotę zabić. Ty się ciesz, że nie ma już kul, bo by Ci znów nimi nakopała - zacząłem się śmiać zakładając resztę wierzchniej garderoby.
  • Nie przypominaj mi tych czasów. Ciesze się, że już mi wybaczyła - uśmiechnął się wciskając w spodnie.
  • No dziewczyna marzenie - uśmiechnąłem się.
  • Grzech zaprzeczyć. To co idziemy do niej na pewno się ucieszy jak się dowie, że wpadam do Was.
  • Może, ale łaskawie się najpierw ubierz - rzuciłem mu koszulką.
  • Co zazdrościsz - wypiął swoją wyblakłą klatę.
  • No tego bladego torsu to nie ma co zazdrościć, ale jak to woli - uśmiechnąłem się.
  • Zuza może lubi jasne karnacje sama ma w końcu taką - powiedział na co oberwał meczowym trykotem.
  • Oj spokojnie złość piękności szkodzi - zaśmiał się. A głosy za drzwiami zaczęły się nasilać. 
  • Chyba o czymś zapomnieliśmy - wspomniałem zakładając kurtkę. 
  • O wielkie nieba dziś zaczyna się tydzień kibica - Reus złapał się za głowę.
  • Zuzka - krzyknąłem przerażony.
  • O kurcze. Szybko tam są ubrania sprzątaczy i innych - wskazał na kantorek. 
Prędko się przebraliśmy w znalezione przebranie i prawie nie zauważeni przeszliśmy na parking tam dojrzałem grupę podejrzanych dziewczyn znęcających się nad kimś. Miałem cichą nadzieję, że to nie moja dziewczyna.
  • Ej to nie jest torba Zuzki i mój aparat - blondyn wskazał na ławkę, gdzie biły się dziewczyny. 
  • O nie tylko nie to - natychmiast pobiegłem do nich.
  • Mo nic sam nie zdziałasz - krzyknął Marco, ale nie reagowałem.
  • No to dzwoń po wsparcie.
  • O patrzcie kto do nas biegnie - skomentowała bardzo głośno jedna z nich.
  • Patrz dziwko - druga szarpnęła szatynkę za włosy, aby ujrzała co ze mną próbują zrobić.
  • Odczepcie się od niej. Co ona Wam zrobiła - zareagowałem przerażony stanem w jakim znajdowała się młoda piłkarka.
  • Zabrała Ciebie - jakaś półtonowa blondi zaczęła się do mnie przymilać.
  • Niby komu - zareagowałem.
  • Na przykład nam  - odezwała się czarna.
  • Wam. Fajnie, ale nie wiem nawet kim jesteście - odpowiedziałem zdziwiony.
  • Jesteśmy Twoimi fankami - dodały.
  • Nie wydaje mi się, ale i tak kocham jedną i jest nią Zuzanna - kucnąłem przy ukochanej.
  • No to spójrz na to coś na ziemi i na nas - każda z nich ustawiła się w innej pozie.
  • Co to ma być - przybiegł do nas Marco z Syriuszem i Magdą.
  • Weźcie ją stąd - pomogłem wstać Zuzce bezpiecznie przekazując przyjaciołom.
  • Jejku co jej się stało - pytała Magda widząc rany na twarzy i najprawdopodobniej złamany nos.
  • Pokazałyśmy gdzie jest jej miejsce - odezwały się. 
  • Wy już lepiej nic nie mówicie - rzekłem wściekły. 
  • I tak mnie pokochasz - komentowały. Na co nie miałem sił już odpowiadać. Wszyscy udaliśmy się do samochodów.

Perspektywa Zuzki.

One nie zwracały uwagi na to, że jestem chora i mogą zabić osobę, której nawet nie znają. Obrzucały mnie wszystkim co miały pod ręką. Czułam na sobie kamienie, śmieci, ich szpilki. Zwinęłam się jedynie w kulkę, ale żeby zobaczyć moje zapłakane oczy szarpały mnie za włosy, plując prosto w twarz. Jedyne o co w tej chwili błagałam to była obecność Mo. Nagle usłyszałam jego słodki za razem przerażony głos. Zaczęłam płakać ze szczęścia, ale i bólu. Po kłótni chłopaka i tych kretynek poczułam się w końcu bezpieczna w objęciu piłkarza. Po kilku minutach znajdowaliśmy się w szpitalu.
  • Dzień dobry - uśmiechnęła się do mnie znana pielęgniarka, ale nic nie odpowiedziałam.
  • Proszę wybaczyć ona jest w szoku - wytłumaczyła Magda.
  • Domyślam się, ale kto tak pokiereszował tak śliczną twarzyczkę - nadal zadawała mi pytania.
  • A zazdrosne fanki - powiedział poważnie Marco, bo Mo nadal trzymał mnie na kolanach.
  • Dobrze to chodź zabierzemy Cię na badania - podszedł do mnie obcy mężczyzna. Tak się przestraszyłam, że wpadłam w histerię. Zaczęłam płakać i błagać by mnie nie zostawiali samą.
  • Spokojnie nic Ci nie będzie - przytulił mnie Mo wraz z Marco.
  • Nie nie - powtarzałam jak mantrę.
  • Kochanie spokojnie - przytuliła mnie Magda.
  • Nie zostawiajcie mnie samą proszę tak bardzo się boję.
  • Nic już Ci nie grozi - bezsilne próbowali mi pomóc.
  • Dobrze Ann przygotuj leki uspokajające, a kogoś bliskiego proszę za mną - po chwili wstrzyknęli mi coś i zasnęłam.

Tymczasem u Magdy.

 Po pożegnaniu się z Zuzką poszłam z Syriuszem do szatni po torbę. 
  • Co robiliście na tych zdjęciach - zapytał złym tonem chłopak.
  • Nic takiego najpierw chłopcy mieli sesję, potem ja z Zuzką, a na koniec nasi zakochańce, a co - wytłumaczyłam mu spokojnie.
  • No zobaczymy wieczorem - oschle rzucił piłkarz.
  • O co Ci chodzi nic złego nie zrobiłam - powiedziałam urażona jego zachowaniem. 
  • Mi o nic sama doskonale wiesz - rzucił trzaskając drzwiami, a w tej samej chwili dzwonił do mnie Marco.
  • Gdzie jesteście - zapytał przerażonym głosem.
  • Ja w szatni, a Serg wyszedł przed chwilą. Stało się coś - zapytałam wychodząc z pomieszczenia.
  • Tak i to szybko Zuzka potrzebuje pomocy. Czekam przed stadionem - rzucił rozłączając się.
  • Serg szybko Zuzka nas potrzebuje - rzuciłam przebiegając obok chłopaka.
  • Ale po co - ruszył za mną.
  • Nie pytaj chodź - machnęłam ręką.
To co zobaczyliśmy było okropne. Bramkarka siedziała cała brudna i skulona na ziemi zalana krwią, a jakieś dziwki ją maltretowały. Gdy podeszliśmy bliżej Mo kazał nam ją zabrać, więc z Marco i Syriuszem szybko przetransportowali ranną do auta, a następnie do szpitala. Całą drogę siedziała wtulona w Mo i nic nie mówiła. Przerażał mnie stan w jaki się w tej chwili znajdowała. Nigdy nie widziałam tak przerażonego człowieka. W oczach widniał strach, a na całej twarzy miała zaschniętą krew. Na miejscu, gdy podszedł do niej doktor wpadła w szał nie mogliśmy jej uspokoić. Po zaaplikowaniu leku uspokajającego udałam się z lekarzem do gabinetu gdzie. . . .

*****
 To tyle mi się bardzo podoba :** Ciekawa jestem czy Wam również????