sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 59

''[. . .] Oczywiście - odpowiedziałam lekko przestraszonym głosem. Totalnie nie wiedziałam o co może mu się rozchodzić. . .''




   To było bardzo dziwne Marco Reus chciał rozmawiać ze mną i to jeszcze w cztery oczy. Ciekawe o czym, bo na pewno nie o mnie i Mo. Myślałam jeszcze o Magdzie, ale nie byłam pewna przecież on ją zdradził czemu miał by do tego wracać. Może tylko dlatego, że dręczyło go sumienie, że kiedyś byliśmy bliskimi przyjaciółmi, a teraz jesteśmy zupełnie obcymi ludźmi których łączą jedynie przyjaciele z boiska. Ewentualnie był tak podchmielony, że wzięło go na nocne pogawędki, bo w końcu była 23.
  • No to słucham o czym chcesz ze mną porozmawiać - zapytałam, gdy Mo szedł wraz z resztą obserwując nas.
  • Zupełnie nie wiem od czego zacząć. Nigdy się tak nie denerwowałem podczas rozmowy z dziewczyną. No dobra raz tak miałem, ale to było dawno - mówił bardzo zdenerwowanym głosem.
  • Hmm. . . Reus weź przejdź do sedna, bo nie specjalnie chce mi się czekać na to co chcesz mi powiedzieć do rana - uśmiechnęłam się, choć mnie troszkę denerwował.
  • No bo. . . Ja. . . Ten tego. . . No . . . Hmm. . . Wiesz. . . Nie wiem jak to zacząć. . . Bo. . . Ja bym bardzo. . . Chciał Ci powiedzieć - jąkał się jak dziecko w przedszkolu. 
  • Marco kurcze mów, bo Cię zaraz palnę - podniosłam troszkę głos.
  • Chcę Ciebie bardzo przeprosić za Caroline nie wiedziałem, że mnie zdradza. Teraz wiem jak czuła się Magda. I co Ty przechodziłaś nie mogąc jej pomóc, bo leżałaś w szpitalu. Ja sam teraz nie mam nikogo, bo Mario jest z Ann większość czasu poświęca jej i treningom, gdyż ma zamiar przenieść się do Bayernu. Bardzo mi brakuje Magdy i Ciebie Waszego towarzystwa, dlatego też tak często Was odwiedzam, bo Moritz jest wspaniałym przyjacielem - mówił po czym mnie przytulił.
  • Marco wiesz, że Cię nienawidziłam i na każdym kroku dawałam Ci to odczuć. Ale zdajesz sobie także sprawę z tego, że nie jestem wrednym człowiekiem. Więc okey było minęło Magda jest szczęśliwa i Ty również sobie kogoś znajdziesz, a ja Ci wybaczam - uśmiechnęłam się.
  • O wyczuwam, że ktoś się tu pogodził - dogonił nas MarioAnnLeo (zestaw z marynarką) z Łucją.
  • A tam gadasz - Niemiec przyciągnął mnie do siebie. 
  • Ej ej nie pozwalaj sobie - zaśmiał się Mo wciskając się między nas.
  • Stary Ty nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że znam takich ludzi jak ona - cieszył się farbowany blondyn.
  • Nie przesadzajmy. Wszyscy jesteśmy tak samo wspaniali - odpowiedziałam na pochwały.
  • Nie słodźcie jej tak, bo nam jeszcze w piórka obrośnie i odleci - skomentowała Łucja.
  • Spokojnie ja ją złapię - mówił Leitner trzymając mnie w objęciach. 
  • Nie była bym tego taka pewna - odpowiedziała moja siostra dość sarkastycznym tonem.
  • A co zazdrosna - przytulił ją chłopak.
  • Tak, żebyś wiedział - udała oburzoną.
  • Oj siostra nie przesadzaj spójrz jakiego masz przystojniaka obok - zaśmiałam się.
  • No i to nie jednego nawet - zaśmiał się Mario z Marco.
  • Wiecie co my też tu jesteśmy  - powiedziałam wraz z panną Brömmel .
  • Chłopaki ja bym się bał Wasze gwiazdki się obrażają - rzucił Marco.
  • Jakie gwiazdki. Ja tu widzę jedną - skomentowałam.
  • Kotku nie grzesz nam tu skromnością - dostałam ukrytego klapsa od chłopaka. 
  • Oj dobra no - uśmiechnęłam się do niego, na co on mnie pocałował.
  • Ej bo rzygam tęczą - powiedzieli razem nasi przyjaciele.
  • Hahahaha. . . wariaci - dodaliśmy.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy do klubu, gdzie czekał już Lewy z Anią, Magda z Syriuszem, Kuba z Agatą, Łukasz z Ewą i  kilku innych chłopaków wraz z partnerkami. Nie obyło się oczywiście od ataku fanów, ale i z nimi było ekstra. Co chwila porywali to mnie to Magdę czy Ann do tańca wyznając przy tym miłość czy podziw w zależności od płci. Mo i Marco dziwnie się zachowywali, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi, bo prędzej czy później bym się wszystkiego dowiedziała. Bawiliśmy się do białego rana chłopcy troszkę przesadzili z napojami alkoholowymi, ale przynajmniej było się z kogo pośmiać. Moritz, Serg, Lewy i Mats urządzali nam striptiz na środku parkietu. Marco, Sven i Łukasz tańczyli Gangam style, a  dziewczyny wszystko nagrywały. Całą imprezę przetańczyłam z Marco, Cathy, Magdą, Ewą i Agatą, gdyż mój chłopak wolał bawić się ze swoim kuflem piw niż ze mną. Nad ranem za prośbą dziewczyn ochrona siłą wyciągnęła chłopaków z klubu, bo same sobie z nimi nie dawaliśmy rady. Każda próba wyglądała tak.
  • Nuri choć już do domu - błagała Tugba.
  • Ależ kochanie dzieci w domu nie płaczą choć potańczyć ze mną.
  • Mo raczysz może uraczyć mnie swoją obecnością w wyjściu z imprezy - prosiłam chłopaka.
  • Nie ja się cudownie bawię. Jak chcesz wróć z dziewczynami - odpowiadał za każdym razem, gdy do niego podchodziłam.
  • Syriusz do cholery choć już - krzyczała Magda, którą już denerwował stan w jakim znajdował się chłopak.
  • Łukasz kurcze podnieś te swoje cielsko i chodź do domu - sprzeczała się Ewa z pijanym mężem.
Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz czekały już taksówki zamówione dobre 40 minut temu. Wrzuciłam Mo i Marco do tyłu, a sama usiadłam obok starszego kierowcy. Podałam mu adres od razu płacąc pojechaliśmy pod apartament Leitnera. Przy pomocy pana Sebastiana( tak nazywał się taksówkarz) wprowadziłam chłopaków do salonu.
  • Dziękuję Panu za pomoc sama na pewno nie dała bym rady ich tutaj przytaszczyć - podałam starszemu Panu rękę odprowadzając Go do drzwi.
  • Tak pięknej kobiecie jak Pani warto pomagać - uśmiechnął się.
  • Jeszcze raz bardzo dziękuję i dobranoc - odwzajemniłam uśmiech zamykając drzwi na klucz. 
  • No i co ja teraz mam z Wami zrobić - powiedziałam sama do siebie widząc totalnie zalanych piłkarzy. 
  • Moja kochana. . . - zaczął coś majaczyć Mo, gdy ściągałam mu buty, gdyż Marco zasnął w fotelu nie miałam serca go budzić. 
Następnie przykryłam obu chłopaków kocami i poszłam na górę spojrzałam na zegarek wskazywał 7:26. Postanowiłam zajść do łazienki, po szybkim prysznicu położyłam się spać. Gdzieś o 13 obudził mnie zapach naleśników.  Wstałam wybrałam pierwsze lepsze ubranie i zeszłam na dół.
  • Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do kuchni i biorąc bardzo późne śniadanie, a w sumie to już obiadu. Rozejrzałam się, ale w pomieszczeniu nikogo nie było. Lecz na kanapie w salonie siedział piłkarz ze szklanką wody w dłoni.
  • Hej misiek - dałam mu buzi w policzek na co on przyciągnął mnie do siebie namiętnie całując.
  • Tak też się cieszę, że Cię widzę - zaśmiałam się odrywając się od niego. 
  • Wyspała się moja księżniczka - zapytał, gdy położyłam głowę na jego ramieniu.
  • Oczywiście, ale brakowało mi Ciebie obok - zrobiłam smutną minkę.
  • Przepraszam, ale ja nawet za bardzo nie pamiętam co się działo wczoraj - mocno mnie przytulił.
  • Kacyk wyczuwam  - zaśmiałam się.
  • Nic nie mów głowę to mi rozsadza, a nogi jak mnie bolą. Nie źle mnie wykończyłaś - powiedział lekko oburzony.
  • Jaa?!! Śmieszny jesteś. Ja ani razu przez całą imprezę nie zatańczyłam z Tobą.
  • Ale jak to - zdziwił się. 
  • No normalnie wolałeś swój pucharek z piwem ode mnie - posmutniałam.
  • O matko Zuza ja nic nie pamiętam wybacz mi kochanie - przytulił mnie bardzo mocno w ramach przeprosin.
  • Oj dobrze, a pamiętasz może rozmowę z Marco. Podejrzanie wyglądaliście.
  • Pamiętam byłem jeszcze trzeźwy - wybuchł śmiechem.
  • A powiesz mi o czym toczyła się ta jakże poważna rozmowa - pytałam patrząc mu prosto w oczy z ogromną powagą.
  • No w sumie moge powiedzieć, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz - mówił trzymając mi palce na ustach.
  • Kochanie ja nie mam tak długiego języka jak Ty - puściłam mu oczko.
  • Okey, a Marco opowiadał mi jak mu ciężko, gdy widzi Magdę z tym moim kuzynem. Nie może na to patrzeć, bo  smutek i żal do siebie ściska mu dupę. Dzisiaj popołudniu  nawet umówiłem się z nim na zdjęcia.
  • Wy na zdjęcia - zapytałam zdziwiona.
  • No w sumie to chodziło o Ciebie i Magdę - uśmiechnął się.
  • Aaa. . . Już rozumiem. Czyli mam zadzwonić po Nią.
  • O jaką mam mądra i bystrą dziewczynę - ucałował mnie w czoło.
  • Dobra to idź się ubierać, bo dochodzi już 14, a Ty śmigasz jeszcze w bokserkach - zaproponowałam mu ubranie się.
  • A co rozpraszam Cię - wstał prostując się.
  • Oczywiście słodziaku jakbyś był nago to może wtedy, a tak to z czym Ty tu do mnie - zaśmiałam się wchodząc na górę.
  • Też Cię kocham ślicznotko - krzyknął wbiegając za mną do sypialni.
  • Co chcesz przystojniaku - zapytałam wyciągając telefon z szafki.
  • Ciebie - znów ujrzałam ten jego błysk w oku. 
  • Pysiek nie teraz muszę do niej zadzwonić - protestowałam choć uwielbiałam jak mnie smyra po szyi.
  • I tak wiem, że to lubisz - uśmiechnął się. 
  • O jak Ty mnie dobrze znasz - pocałowałam Go. 
  • Jak nikogo innego ślicznotko - mówiąc ściągał ze mnie ubrania. 
  • Mo nie teraz dobra - wyrwałam mu się, gdy wiedziałam, że sprawy zachodzą za daleko. Ale musiałam pozostać w jego objęciu podczas telefonu wykonanego do przyjaciółki.

Tymczasem u Magdy.

Leżałam sobie sama w łóżku, bo Serg pojechał na testy na Signal Idunę. Była tak ładna pogoda, że wybrała bym się na zdjęcia, ale to jak wróci Leitner, bo samej to nie opłaca się. Wstając spojrzałam na termometr za oknem wskazywał blisko 30 stopni. 
  • Matko cieplej to już być nie mogło - pomyślałam udając się do szafy wybierając odpowiedni zestaw . Szybko się przebrałam i weszłam do kuchni aby coś zjeść. Wzięłam sobie tosty i kawę i usiadłam w salonie. Z nudów przeglądałam dosłownie wszystkie programy na telewizorze, ale nie było nic ciekawego, a jak już coś znalazłam to nie w polskim języku. Obijałam się tak, gdy zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu ujrzałam zdjęcie Zuzki.
  • Słucham Cię - odebrałam.
  • Siemka co dziś robisz - zapytała ze słyszalnym uśmiechem na twarzy.
  • A nudzę się rodzice Syriusza w pracy, a on na testach w Borussi, a co??
  • To genialnie bądź za 15 minut gotowa przyjdziemy pod Wasz dom.
  • Ale po co - zapytałam zdezorientowana.
  • Zobaczysz buziaki - powiedziała rozłączając się.
Zrobiłam tak jak mi kazała. Zostawiłam domownikom karteczkę, że jestem z Zuzką. Zebrałam się i wyszłam przed budynek, w tej samej chwili co moja przyjaciółka z chłopakiem i Marco. Właśnie Marco co on tutaj właściwie robił. Nie wnikam zaufam Zuzannie i Moritzowi, bo nic innego mi nie zostaje.
  • Hejka - pierwszą przytuliłam Zuzę, potem Mo i podałam rękę Reusowi.
  • Witam witam - odpowiadali po kolei.
  • Powiecie mi co planujecie - zapytałam, gdy usiedliśmy na schodach.
  • Oczywiście, ale masz coś do picia - zapytał Mo.
  • Tak zaraz przyniosę - odpowiedziałam wracając do budynku.
  • Macie, a teraz powiecie co planujecie - mówiłam podając szklanki.
  • No pewnie. Chłopaki sobie wymyślili, że pójdziemy na sesję zdjęciową, bo Marco ma nowy aparat - odpowiedziała Zuza.
  • Ej to super wiadomość, bo miałam dziś ochotę wybrać się na sesyjkę, ale to dopiero jak Serg by wrócił.
  • O to fajny zbieg okoliczności - zaśmiał się kuzyn mojego chłopaka.
  • Super to idziemy - ogłosił Marco na co szybko odniosłam szkło i ruszyliśmy na polankę by porobić zdjęcia. . .
*****
Tyle. Oglądaliście mecz Borussia- Bayern, bo ja tak. Znaczy pisząc to pierwszą połowę zaraz zacznie się druga i nie moge się doczekać. A rozdział oddaję Waszej opinii, bo wydaje mi się, że wyszło masło maślane.

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 58

'' [. . .] Gościom to że przechodzę (głupie kule, ale bez opatrunku nie mogłam na nodze stanąć). Będąc na dole zauważyłam. . . ''




A na dole ujrzałam Mario z Ann, Marco, Łucję z Leonardo i mego ukochanego. Na początku trochę się speszyłam, bo w końcu byłam w samym ręczniku. Po chwili jednak wszystko do mnie dotarło.
  • Siemka wszystkim wybaczcie, ale w takim ubraniu nie wypada mi zejść do Was - wskazałam na niebieski ręcznik oplatający moje ciało.
  • A tam narzekasz przy nas nie masz się czego wstydzić - wypalił Leo na co oberwał od Łucji z poduszki. 
  • Haha. . . - zaśmiałam się. Misiek może byś mi dał klucze od sypialni - powiedziałam z uśmiechem na twarzy skierowanym do wszystkich.
  • Mrr. . . już biegnę - na odpowiedź jak nigdy czekać długo nie musiałam. Niemiec szybko przerwał grę z chłopakami i jak na skrzydłach wbiegł na górę.
  • Kochanie, bo sobie nogi połamiesz, a już starczy nam jedna kaleka w domu - patrzyłam jak się podtyka o schodki.
   Staliśmy tak razem przy drzwiach od sypialni w ogóle nie zwracając uwagi na przyjaciół siedzących na dole przy dobrej muzyce i Fifie. Ukradkiem spoglądałam na chłopaka z ogromną tęsknotą i pragnieniem. Tak rzadko bywał w domu, że czułam się jakbym sama mieszkała w tak olbrzymim mieszkaniu. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały jakby cały świat przestał istnieć. Gdy otwierał drzwi był tak blisko mnie, biło od niego takie ciepło, a oczy miały w sobie ten wspaniały blask pożądania. Mocno złapał mnie jedną ręką za biodra, a druga delikatnie przyłożył do mojego policzka. Poczułam się tak jakby się bał, że mnie straci. Zaczął mnie namiętnie całować zsuwając rękę na pośladek, pomału wprowadzając do sypialni, zatrzaskując za nami drzwi. Moje dłonie dłużne nie były szybko powędrowały pod jego koszulkę. Nagle zaczął mnie smyrać po ciele, a ja z ogromną czułością drapać po torsie. Po czym położyliśmy się delikatnie na łóżku, leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę patrząc sobie głęboko w oczy. W tym samym momencie dostrzegłam ich prawdziwą barwę, czułam jak wzrok piłkarza krąży po moim opalonym ciele od stóp do głów i z powrotem. Oddałam się jego pocałunkom, które przyszły tak niespodziewanie. Uwielbiałam ten moment jego usta smakowały wyjątkową słodkością i miłością skierowaną do mojej osoby. Z każdym pocałunkiem sytuacja nabierała tępa w ułamku sekundy skończyliśmy bez ubrań rozrzucając je gdzie popadnie. Gładził moje nagie ciało, chytrze się uśmiechając, a ja z każdym dotykiem odczuwałam dreszcze, których nie umiem nawet wyjaśnić, bo nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. W końcu nadeszła ta długo wyczekiwana chwila.
  • Kotku na pewno tego chcesz - zapytał przerywając czułość.
  • Tak niczego nigdy bardziej nie pragnęłam - z powrotem zaczęłam go całować gdzie popadnie.
Wiedziałam, że ma poczucie takie, że zrobi mi krzywdę. Ale ja byłam pewna, on na pewno nigdy mnie nie skrzywdzi. Jeszcze nie miałam takiego odczucia w stosunku do innych, ale on miał w sobie to coś co sprowadzało mnie tylko do tych dobrych myśli. Już samo to, że był ze mną po wypadku utwierdzało mnie w pozytywnych przekonaniach. Wracając  poczułam jak powoli i delikatnie we mnie wchodzi wypełniając mnie od środka uczuciem. Początkowo było nieprzyjemnie i boleśnie, lecz z każdym zbliżeniem było lepiej. Przyspieszając ruchu wydawaliśmy z siebie głośniejsze dźwięki, których w żadnym stopniu nie kontrolowaliśmy. Nie wiedziałam co się dzieje, a chłopak znalazł mój punkt G. Poczułam jak jego ''przyjaciel'' wypełnia mą ''przyjaciółkę'' płynem, dalej nie przerywając stosunku. Po wszystkim padliśmy bez sił w swoje ramiona.
  • Kocham Cię - wyszeptał mi do ucha głęboko oddychając.
  • Ja Ciebie również - odpowiedziałam.
  • Idziemy do nich - zaproponował mój luby. 
  • Nie - odrzekłam leniwym głosem. Przyciągając się do niego namiętnie całując.
  • Oooł. . . Chyba wybrałem nieodpowiedni moment - usłyszałam głos Marco nie przerywając czułości.
  • Zabiję - wyszeptał mój luby przerywając cudowny moment, następnie rzucając w kolegę z drużyny poduszką.
  • Oj spokojnie miśki złość piękności szkodzi - zaśmiał się farbowany blondyn.
  • Wyjdź, proszę - rozkazałam śmiejąc się.
  • Piękna, ale nie denerwuj się na mnie - dodał za drzwi.
  • Tylko ja tak moge do niej mówić - od siebie krzyknął jeszcze Moritz.
  • Głupki - nadal się brechtałam.
  • To co idziesz kąpać się pierwsza - mówił zakładając bokserki.
  • Hmm. . . mam o wiele ciekawszy pomysł - puściłam mu oczko.
  • Mrau. Cóż to takiego - zapytał siadając na rogu łóżka.
  • Może zadbajmy  o środowisko i pójdźmy się razem kąpać - rzuciłam zakładając bieliznę. 
I znów na reakcje długo czekać nie trzeba było. Chłopak wziął mnie w swe ramiona i zaniósł do łazienki, gdzie odbyliśmy gorącą i przyjemną kąpiel. Po czym ja wybrałam chłopakowi zestaw z gładką koszulką, a on mi gotowy zestaw. Następnie zeszliśmy do przyjaciół.
  • O nasze zakochane skowronki raczyły uraczyć nas swoją obecnością - zaśmiał się Mario.
  • Co tęskniłeś - zapytałam podchodząc do reszty przywitać się.
  • Oczywiście za Tobą w takiej sukience zawsze - zaśmiał się dając mi buziaka w policzek.
  • Wiem bo ja wybierałem - pomocnik przytulił mnie od tyłu.
  • To co idziemy na imprezę - zawołał Marco widząc nas w salonie.
  • No na to wygląda - odpowiedziałam uśmiechając się.
  • W takim razie na co czekamy idziemy - zawołała Ann porywając chłopaka. Za nią poszła Łucja z Leo i Mo, gdyż mnie zatrzymał Marco.
  • Możemy pogadać - zapytał całkowicie zmieniając ton z zabawnego na poważny.
  • Oczywiście - odpowiedziałam lekko przestraszonym głosem. Totalnie nie wiedziałam o co może mu się rozchodzić. . .
******
Tyle liczę na Wasze opinie, bo pierwszy raz piszę coś takiego. Oczywiście dziękuję wszystkim osobom, które brały udział w tworzeniu tego dzieła. Dziękuję, bo bez Was nigdy bym czegoś takiego nie wymyśliła. I z całego serca dziękuję za 4 komentarze pod poprzednim rozdziałem.

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 57

''[. . .] Szybko odłożyłam kule by nie hałasować i podeszłam do drzwi. A ujrzałam w nich. . . ''



A ujrzałam w nich nikogo innego jak Magdę. Zdziwiłam się troszkę, bo byłam pewna, że Syriusz zabrał ją na stadion, a tu nie stoi w progu domu Mo.
  • Wpuścisz mnie do domu czy będziesz się na mnie gapić - zapytała lekko zdezorientowana.
  • A już już. Zapraszam do salonu i kuchni - odsunęłam się wskazują na pomieszczenie.
  • O widzę, że nie masz już kuli- mówiła puszczając mnie w przejściu.
  • A no staram się już chodzić bez - uśmiechnęłam się.
  • To wspaniale, ale o nic nie pytam, bo widzę zabawki małej. A do tego Moritz ma bardzo długi język - zaśmiała się.
  • A no tak wiedziałam, że się wygada, ale i tak go kocham. Chcesz coś może do picia - zaproponowałam z uśmiechem na twarzy.
  • Oo chętnie. Jak masz to poproszę kawę z lodem - poprosiła lekko ziewając.
  • Oczywiście, że mam. U Ciebie za to wyczuwam nieprzespaną noc - puściłam jej oczko, po czym udałam się zrobić napoje. Niestety ja musiałam wziąć sobie sok z kiszonego buraka. Resztę poranku przesiedziałyśmy przy zimnych napojach i plotkach jak na kobiety przystało. 
  • Chcesz może przejść się na stadion - zapytałam. 
  • Wiesz też nad tym myślałam, ale nie wiem jak tam Twoja noga - mówiła patrząc na bandaż.
  • Spokojnie dam radę, jak chcesz dowodu to moge nawet zatańczyć - powiedziałam wstając i skacząc coś przypominającego taniec.
  • Heheh. . . Głupek - zaśmiała się.
 Po czym wzięła mnie pod rękę i udałyśmy się na spacer. Po godzinie dotarłyśmy(no mimo wszystko musiałam iść z kulami) na Signal Idunę Park. Moim oczom od razu ukazało się czarne Audi mojego lubego, a dodatkowo kilka innych aut. Z wejściem na obiekt nie było żadnego problemu, bo ochrona już mnie znała. Po wejściu długo na czyjąś reakcję nie musiałyśmy czekać, bo Sara bardzo szybko mnie wypatrzyła.
  • Zuza, Zuza - zaczęła krzyczeć.
  • A gdzie reszta - zapytałam jak przybiegła, żeby się przytulić.
  • Wujek Syriusz jest w toalecie, a reszta na siłowni, bo mieli badania - powiedziała tak wyraźnie, że aż się zdziwiłam.
  • No no widzę, że mówisz coraz ładniej - uśmiechnęłam się mocno ją przytulając.
  • Wiem wujkowie mnie uczyli - zaśmiała się.
  • Dobra to co idziemy się pobawić - podeszła do nas Magda z Oliwką na rękach.
  • Oczywiście, a Omer idziesz z nami - uśmiechnęłam się do małego Sahina.
  • Tak- krzyknął zrywając się mamie z nóg.
  • Omer tylko ostrożnie - krzyknęła Tugba, gdy mały już był na boisku.
Po zejściu na dół postanowiłam zajść do szatni chłopaków i się przebrać. Znalazłam koszulkę chłopaka i swoje stare korki. Szybko to założyłam, zostawiłam kulę i wbiegłam na płytę boiska.
  • O Zuzka wraca do formy - zaśmiał się Serg stojący z Magda.
  • A co już się stęskniłeś - puściłam mu oczko.
  • Za Tobą oczywiście, ale bardziej za Magdą w takim wdzianku. Wiesz, bo jak będę Ci słodził to się jeszcze Mo i Ona obrażą na nas. Dopiero będzie - zaśmiał się.
  • Głupek - odkrzyknęłam uciekając przed dziećmi. Tracąc rachubę czasu wygłupiałam się z maluchami. Gdy po chwili wpadłam w czyjeś ramiona.
  • Hej kotku - usłyszałam słodki głos swojego chłopaka, a po chwili poczułam ciepło Jego ciała i  delikatny zapach perfum.
  • Hej - dałam mu buziaka w usta.
  • Co Ty tu robisz - zapytał się widząc brak moich kul.
  • Wygłupiam się z dziećmi, bo nudziło mi się w domu - uśmiechnęłam się.
  • A no i do twarzy Ci w koszulce Mo - uśmiechnął się Lewy.
  • Dziękuję cała przyjemność po mojej stronie - zaśmiał się Leitner mocno przytulając. Byłam tak szczęśliwa, że jestem obok niego, że nie zwracałam uwagi na paparazzich.
Resztę wieczoru spędziłam na wygłupach na boisku. Po czym powróciliśmy do domu, gdy weszliśmy do przedpokoju zauważyliśmy dwie spakowane torby i buty. Zdziwiliśmy się trochę, ale okazało się, że w salonie siedzą Piszczki z rodzicami Mo. Gdy tylko Sara ujrzała rodziców od razu pobiegła się przytulić.
  • Siemanko - przytuliłam się do Ewy i Łukasza.
  • Ojej ale Ci się schudło - stwierdził obrońca trzymając mnie w ramionach.
  • Dzięki też się cieszę, że Cię widzę - zaśmiałam się.
  • Mamo gdzie się wybieracie - Leitner spojrzał na torby w korytarzu pytając rodziców gdzie jadą.
  • A wiesz za niedługo mamy rocznicę ślubu i wraz z ojcem postanowiliśmy pojechać na kolejną podróż poślubną - odpowiedziała rodzicielka mojego chłopaka. Następnie wzięła torebkę i wraz z ojcem Mo postanowiła się pożegnać.
  • No to pa Zuzanno miło było Cię poznać. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz nas odwiedzisz - powiedział Erwin(Ojciec Moritza)
  • Na pewno nie raz się zobaczymy - uśmiechnęłam się, a mama mojego chłopaka wycałowała mnie i resztę po czym oboje wyszli.
  • To co kumplu to my Was zostawiamy nacieszcie się sobą - Piszczu puścił mu oczko, wziął małą na ręce i udał się do wyjścia.
  • Pa Zuzka i dziękuję Ci - Sara i Ewa pocałowały mnie na do widzenia.
Kiedy zamknęłam drzwi poszłam na górę do sypialni po piżamę, gdyż dochodziła już 21. Wychodząc z pokoju wpadłam na ukochanego.
  • Misiek, ale mnie wystraszyłeś - powiedziałam dość głośnym wystraszonym głosem.
  • Czy ja jestem, aż taki straszny - zapytał trzymając mnie w objęciu.
  • Nie, ale myślałam, że jesteś na dole w kuchni, a Ty tutaj - uśmiechnęłam się.
  • Byłem, ale stęskniłem się za moim skarbem, więc jestem - pocałował mnie w czoło trzymając na dłonie.
  • Oj słodziaku poczekasz jeszcze, bo muszę się wykąpać normalnie czuję jak brzydko pachnę - mówiłam ruszając do łazienki znajdującej się na tym samym piętrze.
  • Tylko szybko - krzyknął schodząc z powrotem na dół.
Weszłam do łazienki ułożyłam ubrania i wzięłam gorący prysznic. Czułam jak każda kropla zmywa ze mnie pot i kurz a także troszkę krwi, bo rozwaliłam sobie rękę na treningu. Gdy wyszłam spod prysznica zauważyłam, że mam tylko ręcznik.
  • No cóż zostało mi wyjść w tym ręczniku - powiedziałam szeptem sama do siebie. 
Otwierając drzwi usłyszałam śmiechy na dole. Postanowiłam zajrzeć kto to, ale najpierw ubrać coś na siebie, jak na moje nieszczęście schody znajdowały się na wprost wejścia do salonu i nie umknęło gościom to że przechodzę( głupie kule, ale bez opatrunku nie mogłam na nodze stanąć). Będąc na dole zauważyłam. . . 

*****
Troszkę dłuższy niż ostatnio i ma kilka obrazków. Mam nadzieję, że się podoba i zostawiam to Waszej opinii. Rozdział dodaje dla tych co ostatnio komentowali to dzięki Wam dodałam te rozdział. Jeśli teraz również będzie mniej niż 3 komentarze usuwam bloga.

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 56

''[. . .]A Wy czego tu szukacie - nagle z góry zlazła babajaga. . . ''



'Oh jak ja się cieszę , że Cię widzę' pomyślałam sobie jak tylko ujrzałam tą czarownicę w różowym szlafroczku. Ukochany chyba widział moją minę, bo od razu zareagował.
  • O cześć Caro co tam u Ciebie - mówił trzymając mnie za rękę i uśmiechając się do niej. Nie wiem, ale był chyba jedyną osobą, która ją toleruje zaraz po Marco.
  • Hej Mo, a u mnie wszystko dobrze, bo widzę Ciebie i oczywiście Marco - zalotnie się uśmiechnęła.
  • Też się cieszę myszko, że Cię widzę - Marco pocałował ją w policzek, gdy usiadła mu na kolanach. 
W tym samym momencie mała uciekła na górę, a ja widząc tę zdzirę miałam ochotę zwymiotować na te jej blond pukle. Normalnie sam jej głos mnie denerwował nie tylko za to co robi z moją maleńką siostrzyczką. Ale to jak kokietuje mojego chłopaka z naciskiem na mojego i starczy mi już do końca życia, że odebrała ukochanego mojej przyjaciółce. Tylko i wyłącznie za te trzy powody powinnam Jej wydłubać oczy niech się lepiej cieszy, że Leitner mnie trzyma, bo zabiła bym ją tymi kulami. 
  • Przepraszam pójdę do małej - powiedziałam najspokojniej jak tylko potrafiłam.
  • Mhm. . . - odpowiedziała tymczasowa Pani domu z takim wzrokiem jakby mogła to by mnie zabiła. 
  • Tylko uważaj na siebie - pocałował mnie w czoło Mo podając przy okazji kule.
  • Spokojnie kochanie - jak na złość tej blondi odwzajemniłam pocałunek chłopaka z tym tylko, że w usta.
  • To ja Ci pokaże gdzie - Caroline wstała i ruszyła przede mnie.
  • Ooo Moritz zazdroszczę Ci takiej laski - usłyszałam głos Marco.
  • Wiesz czasami sam sobie zazdroszczę  - dosłyszałam nawet rozmarzony głos ukochanego.
  • Mam uszkodzoną nogę nie słuch kochani - krzyknęłam dając znać, że wszystko słyszę.
  • Też Cię kochamy bramkareczko - odpowiedzieli chórkiem.
  • To tu - wskazała na pokój małej ze wzrokiem modliszki skierowanym na mnie.
  • Dzięki - wydusiłam z siebie sztuczny uśmiech.
Po wejściu do pokoju moim oczom ukazało się mnóstwo różu i Hello Kitty. No tak Sara uwielbiała ten kolor i kotka. Meble pasowały do reszty, gdyż były w lekkim odcieniu kremu. Moją uwagę zwróciła mała komoda w żółto-czarnych barwach, a na niej zdjęcia Łukasza i Ewy, a także moje i Mo. Wiedziałam, że mała mnie lubi, ale nie zdawałam sobie, że aż tak. Na samą myśl łzy napłynęły mi do oczu.
  • Hej - nagle z łazienki usłyszałam cichutki głosik. Zdałam sobie sprawę, że to mała Piszczkówna.
  • Hej kochanie - podeszłam do niej o własnych silach i mocno uścisnęłam.
  • Ciese się, ze tak sybko do mnie pzyjechaliście - popłakała się.
  • Już spokojnie jestem tu. Kochanie już Zuza jest obok nic, a nic Ci nie grozi - nadal trzymałam maleństwo w objęciu i czułam jak zaczyna się uspokajać.
  • Dobzie ufam Ci - w końcu się uśmiechnęła.
  • Dobra to zadzwonić do tatusia z pytaniem czy mogę Cię porwać do siebie znaczy Mo na te kilka dni - puściłam jej oczko podając chusteczki z Hello Kitty.
  • No mozes, ale nie mów mu, ze płacę, bo obiecałam, ze będę grzeczna kiedy wyjadą.
  • Nie ma sprawy - odpowiedziałam i od razu postanowiłam zadzwonić do przyjaciela.
Początkowo nie mogłam się dodzwonić do niego, ale po kilku próbach się udało. Nie mówiłam mu, że mała ma kłopoty ze swą tymczasową opiekunką. Głównie mówiłam o tym, że stęskniłam się za wszystkimi i przyleciałam na dwa tygodnie do nich. Oczywiście Łukasz bez żadnych problemów zgodził się, by porwała mu dziecko z tym tylko, że potem dobrowolnie oddam. Szybko, więc spakowałam małą i zeszłam na dół.
  • A Ty gdzie się wybierasz - rzuciła się Caroline.
  • Ona ze mną, a ja Ci coś nie pasuje to dzwoń do Łukasza nawet podam Ci numer - mówiłam jej prosto w oczy szyderczo się uśmiechając.
  • Ty szmato - krzyknęła wracając po chwili próbując uderzyć małą. Na szczęście stała za mną, a przede mną Mo. Przez co on oberwał.
  • Jesteś idiotką - rzucił Leitner trzymając się za policzek.
  • Caro co Ty wyprawiasz - zareagował Reus wychodzący z kuchni.
  • Nic kochanie - na widok piłkarza zmieniła swoje zachowanie o 180 stopni.
  • Ona oszalała - nadal mówił mój chłopak trzymając się za twarz, a ja tuliłam małą,  która była zszokowana całą sytuacją.
  • Marco wiesz nie przepadam za Tobą za to co zrobiłeś Magdzie, ale proszę - pokazałam mu zdjęcia jego dziewczyny z obcym mężczyzną.
  • Co to jest - zapytał nas przerażony.
  • No tego nie powinieneś się dowiedzieć od nas tylko Jej - powiedział Mo i wyszliśmy zostawiając ich samych.
  • A i bym zapomniała Ewa mówiła, żebyś już wróciła do siebie. Bo nie masz już czego tu szukać - wróciłam by jej to powiedzieć.
  • Ale Ty kochanie jesteś wredna - przytulił mnie Mo, gdy do nich wróciłam.
  • Ja??!! Wydaje Ci się po prostu walczę o coś na czym mi zależy, a nie pozwolę, żeby ktoś krzywdził mi siostrzyczkę.
  • Kocham Cię Zuza - powiedziała Sara tuląc mi się do nogi.
  • Choć do wujka na rączki - piłkarz podniósł ją i posadził na ramionach.
Po czym udaliśmy się do domu chłopaka. Jego rodzice troszkę się zdziwili, ale gdy poszłam przygotować małej łóżko i kąpiel on im wszystko wytłumaczył. Mimo tego, że za bardzo nie rozumieli postanowili mu zaufać. Najwidoczniej widzieli ile dla niego znaczę. Co wnioskowało z tym jak ja kocham małą dziewczynkę. Około 1 w nocy Sara z ogromnymi problemami zasnęła w naszej sypialni tłumacząc się, że miała zły sen. Następnego dnia obudziłam się około 9:00 nikogo nie było obok. Pomyślałam, że pewnie się bawią na dole. Wskoczyłam w szorty i koszulkę z krótkim. Schodząc na dół zauważyłam, że nikogo nie ma. Na stole znalazłam kartkę. 


'' Kochanie okazało się, że mam ważne spotkanie na Idunie dziś musiałem pojechać. Nie martw się Sara jest ze mną, a rodzice w pracy. Jakby coś to dzwoń przyjadę po Ciebie ewentualnie masz tutaj adres. 
Buziaki Twój ukochany :**
PS. W lodówce masz kanapki, a na półce obok leki ;***'' 

Och jaki on dobrotliwy i kochany uśmiechnęłam się sama do siebie, a dokładnie do kartki. Po chwili namysłu poszłam się wykapać i przebrać. Gdy byłam  odpowiednio ubrana posiedziałam przed tv, lecz z chwili nudów wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Szybko odłożyłam kule by nie hałasować i podeszłam do drzwi. A ujrzałam w nich. . . 

*****
Nie będę Was przepraszać, bo to i tak nic nie da pewnie jesteście na mnie wściekli, że tak długo nic nie dodawałam. Po prostu październik to mój najgorszy miesiąc. Ale ostatnio byłam na świetnej imprezie i jeszcze lepiej się bawiłam to przywróciło mi chęć do pisania.
A i chciałam powiedzieć, że zaczynam pracę już nad kolejnym blogiem, więc jak się domyślacie z tym bardzo pomału zbliżamy się do końca. :)