''[. . .]Oczywiście można było na nim polegać i wszystko szło po mojej myśli"
- Kocham Cie normalnie - zawołałam, gdy poczułam jak mnie przytula.
- Ale co się stało - udawał, że nie wie o co mi się rozchodzi.
- Dobrze wiesz co - uśmiechnęłam się wtulając niego patrząc na kosz.
- A mówisz o tym to dla mnie pikuś - przedrzeźniał mnie.
- Ooo skromny Ty. Nie musiałeś tego robić, ale zrobiłeś choć pewnie miałeś mnóstwo rzeczy na głowie - westchnęłam.
- Kochanie zrobiłem to dla Ciebie i dziewczyn, bo wiem jak będą za Tobą tęsknić. Sam prawie umarłem z tęsknoty - pocałował mnie na co prawie się rozpłynęłam.
- Czekaj maluchy patrzą - zaśmiałam się wychodząc z pokoju.
- Który maluch będzie dla której - zapytał, gdy ubierałam się już do wyjścia.
- A zobaczysz - wzięłam śpiącego malucha na ręce zbierając się do wyjścia.
- Gdzie się znów wybieracie tak wcześnie - zapytał tato wychodząc ze swojej sypialni.
- Spokojnie najpierw jadę do Magdy, a potem do szkoły po świadectwo - zaśmiałam się.
- No już się chciałam martwić, że ze szczeniakiem chcesz się żegnać ze szkołą - zażartowała mama.
- Bez przesady mamo - broniłam się, gdy Łucja z Leo zeszli na dół.
- Młoda tam jest Twój wskazałam na malca piszczącego w drzwiach.
- On jest dla mnie - zdziwiła się widząc szczeniaka.
- Nie dla mnie - podszedł do niego uradowany Leo.
- My spadamy widzimy się popołudniu - ogłosił Moritz.
- Nie zamęczcie pieska - dodałam schodząc na dół. Na koniec dało się usłyszeć tylko radość siostry i śmiech reszty domowników.
- Ale Ty kochasz rodzinę - zaśmiał się mój ukochany, gdy wchodziliśmy do auta.
- Tak kocham rodzinkę i przyjaciół, a najbardziej takiego jednego osobnika - pogłaskałam pieska, który zaczął się wiercić.
- Wiem wiem, że mówisz o tym buldogu - udał urażonego.
- Oczywiście kochanie mówię o tym nadąsanym buldogu siedzącym za kierownica - pokazałam mu język.
- Ale dzisiaj dostaniesz - powiedział bardzo groźnym tonem.
- Uuu zabrzmiało groźnie - droczyłam się z nim dzisiaj jak nigdy.
- Denerwujesz mnie dzisiaj - odparł lekko poddenerwowany.
- Kocham jak się denerwujesz jesteś wtedy taki uroczy - pokazałam mu język.
- Zaraz będziesz iść z buta do szkoły - pogroził z ukrytym uśmiechem patrząc na drogę.
- Jesteś pewien czy tak - poprawiłam spódniczkę.
- No dobra nie będziesz - fuknął.
- To okey idziesz ze mną czy zostajesz w aucie - zapytałam, gdy dojeżdżał pod domek Magdy.
- Hmm. . . - spojrzał na mnie od góry do dolu, gdy wysiadłam po czym niczym poparzony wyskoczył ze swojego samochodu.
- Tak myślałam - ruszyłam pierwsza do wejścia dzwoniąc. Po drodze piłkarz zabrał mi szczeniaka do przygotowanego wcześniej pudełka z kojcem.
- Cześć Zuzka co Ty tu robisz - uśmiechnął się ojciec blondynki.
- Ja do Magdy jest??
- Oczywiście wchodźcie - zaprosił nas do środka.
- Dziękujemy - powiedział Mo.
- Magda, Marco chyba ktoś do Was - zawołał jeszcze starszy mężczyzna znikając w kuchni.
- Dzień dobry - zawołałam będąc w salonie i wyczekując na przyjaciółkę.
- O hejka mała - usłyszałam Marco.
- Mała to - ugryzłam się w język miałam zbyt dobry nastój by się denerwować.
- Co ona taka nie miła dzisiaj - zareagował pytając Leitnera.
- Mnie nie pytaj, a gdzie Twoja ukochana - chłopak opadł na kanapę stawiając najpierw pudełko obok siebie.
- A co tam masz - zapytała ciekawa mama Magdy.
- To dla Madzi taka niespodzianka, bo się wyprowadzam za niedługo - odezwałam się.
- Co dla mnie co - akurat weszła do nas dziewczyna.
- Pięknie wyglądasz - zaniemówiłam widząc ją.
- Dziękuję Ty również - zaśmiała się.
- Mam coś dla Ciebie - uśmiechnęłam się.
- Tylko lepiej usiądź i nie mdlej - dodał Moritz.
- No to tak ode mnie byś za mną bardzo nie tęskniła, gdy już wyjadę - uśmiechnęłam się powstrzymując łzy.
- Wariatko zwariowałaś - zaczęła piszczeć również się wzruszając.
- Nie to tak z miłości do Ciebie - podeszłam do niej obejmując od tyłu by nie zgnieść maluszka.
- Dziękuję bardzo - westchnęła.
- Ależ nie ma za co to taki prezent ode mnie. Łucja też dostała - puściłam jej oczko.
- Zbieramy się, bo mało czasu jest - rzucił Marco.
- Matko - to słyszałam od dwóch godzin od kiedy jesteśmy w żółto-czarnym mieście.
- Nati spokojnie - westchnęłam.
- Tu sie nie da być spokojnym, ani opanowanym - chodziła jak obłąkana po ogrodzie Leitnerów.
- Da my też tak miałyśmy na początku - zaśmiała się Magda siadając na schodach obok mnie.
- Jesteście niesamowite - zawołała rzucając się na nas.
- Ja??!! Wydaje Ci się, ale ona owszem - poklepałam blond przyjaciółkę po plecach.
- Dostaniesz - krzyknęła Magda, gdy zachowałam bezpieczną pozycję.
- O rany - Natalia nagle usiadła.
- Coś nie tak - zareagowałam, ale nie odpowiedziała wskazała tylko palcem na dwóch mężczyzn.
- A mówisz o Mo i Marco - wzruszyłam ramionami, gdy tylko się dosiedli.
- Ty jesteś zapewne Natalia Frąckowiak - Moritz pochwalił się swoja nienaganną polszczyzną.
- Oczywiście - podała mu rękę, ale ten ją przytulił.
- Miło mi Cię w takim razie w końcu poznać - zaśmiał się Niemiec.
- Kochanie gotowa - odezwał się Marcel.
- Tak tak - odezwała się, a my spojrzeliśmy po sobie.
- Gdzie się wybieracie - zaciekawili się panowie.
- Zabieram ją ze sobą do Hiszpanii - powiadomił Marcel.
- Cooo - wymsknęło mi się.
- Coś nie tak - zdziwiła się dziewczyna.
- Tak myślałam, że zostaniesz ze mną póki nie wyjadę - posmutniałam.
- To moja wina, ale odwiedzimy Cię - chłopak obejmując dziewczynę.
- Jasne- westchnęłam.
- Noo z tym tylko, że my już jutro wyjeżdżamy do Stuttgartu - dodał Moritz obejmując mnie.
- Szkoda - westchnęła Nati żegnając się ze wszystkimi.
- To już jutro - zawołała Magda ze smutkiem.
- No niestety to już jutro - powiedziałam wchodząc do domu, bo na dworze było coraz zimniej jak na 22 w nocy.
- Będę tęsknić - przytuliła mnie mocno powalając na puchaty dywan.
- Ja też - ledwo łapiąc oddech.
- Ej dziewczynę mi udusisz - zaśmiał się Mo, gdy Marco podnosił Magdę.
*****
Wybaczcie, że tak krótki, ale chciałam zbudować napięcie trochę. Rozdział dedykuję wszystkim tym co są ze mną i mnie wspierają:*** kocham Was kochane;))) A jeszcze tablet mi się buntuje;(( widzimy się więc pod koniec czerwca. Już tęsknię;(((
Takiej niespodzianki bym się nie spodziewała. Jakie kochane pieski <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, ale Ty to wiesz :*
No nic.. pozostaje mi czekać na kolejny. Chyba umrę z tęsknoty przez ten miesiąc... I co ja będę czytała? :C
Powodzenia na egzaminach :*
jeju! jeju! jej!
OdpowiedzUsuńjaki świetny rozdział *___________*
i tak mi się go świetnie czytało <3
cudo ♥
jeju... te pieski *.*
weny kochanie ♥
Uuuu... slodziaki. :***
OdpowiedzUsuńMoja kochana. :*** Jest.... pieknie. No nie do konca. :((( Ale będziemy tesknnic. ;(((
Buziii... :**
Przeczytałam właśnie ten rozdział i bardzo mi się spodobał! Zwłaszcza dialogi :)
OdpowiedzUsuńWięc zaczynam czytac od początku! :)
Zabieram sie za nadrabianie tymczasem zapraszam na nowy blog u mnie, jest już 2--->:http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Buziaki!!!:*