wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 75

''[. . .]Po zakończeniu wszyscy do mnie podbiegli gratulując, ale ja nie kontaktowałam  pokazałam tylko przyjaciółce rozpadające się serce widząc jej strach. . . .''  


Momentalnie zanikający pod ledwo widoczną warstwą łez. Tak bardzo chciałam tego uniknąć, ale nie mogłam, bałam się konsekwencji związanych z moim zdrowiem. Aż nie chce myśleć co się będzie działo jak wybudzę się ze śpiączki(Zuzka i Marco mnie zabiją).

Z perspektywy Zuzanny.

Widząc gest Magdy początkowo nie wiedziałam co właściwie się dzieje. Dopiero, gdy upadła zaczęłam kojarzyć fakty i wydarzenia, które miały miejsce przed meczem. Nie tak miało to wszystko wyglądać być najlepszy dzień Natalii i ogromna satysfakcja dla nas, że spełniają się jej marzenia.
  • Magda - podbiegłam do niej łapiąc wiotkie ciało w swoje drobne ramiona.
  • Nie reaguje - wyszeptał Marco.
  • Co do cholery tak patrzycie pomóżcie jej - krzyczałam widząc zdezorientowanie przyjaciół obserwujących wszystko. Nawet sędziowie i trenerzy nie reagowali, a na trybunach zapanowała cisza.
  • No zróbcie coś do cholery - ponowiłam swoja prośbę nasłuchując echo na stadionie.
  • Ale co - wymamrotał Marco.
  • Zadzwońcie po pogotowie. Lećcie po pomoc nawet za stadionu - krzyczałam nie kontrolując uczuć.
  • Zuzka uspokój się błagam - Natalia nie wiedziała jak mnie wyciszyć.
  • Kurwa nie zostawiaj mnie - zaczęłam płakać nad nieprzytomną przyjaciółka.
  • Zuzka - Piszczu próbował mnie od niej zabrać, ale się nie dawałam.
  • Magda kurwa nie wygłupiaj się do cholery wstań proszę - czułam, że zaraz wybuchnę w niekontrolowanym płaczu.
  • Zuza tylko nie pozwól łzom opuścić twe piękne oczy. Zrób to dla mnie - Natalia niemal przez łzy błagała mnie bym się uspokoiła.
  • Jak mam się uspokoić skoro nie wiem co się z nią dzieje - coraz bardziej panikowałam, patrząc na jej ukryty uśmiech, który nie raz był powodem mojej radości.
  • Nerwami nic nie zdziałasz - błagali wszyscy.
  • A wy spokojem coś robicie - wrzasnęłam.
Łatwo im wszystkim mówić uspokój się, gdy ją teraz bardzo potrzebuje. I nie wiem co się z dzieje, a nie mogę stracić kolejnej bliskiej mi osoby. Podniosłam głowę na Marco, który stał niedaleko, patrzył w ogromnym szoku jakby nie wiedział co właściwie się wydarzyło. Nati jedna mądra ogarnęła się i zadzwoniła szybko po karetkę. Nagle poczułam męski dotyk na ramieniu. To był Marco.
  • Nic jej nie będzie - powiedział to tak jakby się mnie o to pytał.
  • Nie wiem mam nadzieję, że nie - klęknął koło mnie, złapał mocno za dłoń, wolną rękę położył na policzku dziewczyny. Miał szklanki w oczach kiedy na niego rozpatrzyłam (wcześniej nie widziałam, żeby kiedykolwiek był tak poruszony. Wtedy zrozumiałam jak bardzo mu na niej zależy)
  • Karetka już jedzie - z moich przemyśleń wyrwała nas Nati.
  • Nareszcie - wtuliłam się w brzuch nie przytomnej przyjaciółki.
  • Kochanie jadą już błagam Cię nie odchodź - usłyszałam cienki głos Reusa. Był na pograniczu histerii.
  • W końcu - usłyszałam głos z trybun. Po czym zwróciłam uwagę na zbliżającą się karetkę.
Sebastian pomógł mi wstać i kiedy poczułam jego mocne ramię, którym mnie objął nie wytrzymałam dałam upust emocjom.
  • Spokojnie księżniczko - wyszeptał.
  • Wszystko będzie dobrze pamiętaj nie dopuszczaj innych myśli do siebie - dodała Natalia. A gdy zbliżaliśmy się do pojazdu zabrzmiały gromkie brawa.
  • Oni Cię kochają - dodał Marcel Hummels, który niósł torbę Magdy z szatni.
  • Teraz liczy się tylko ona - ale podniosłam głowę uśmiechając się mimo wszystko do kamer.
Marco z  szedł przed nami, niósł ją na rekach (była taka bezwładna). Nie mogłam patrzeć na to w jakim aktualnie jest stanie.  Po wyjeździe karetki wszyscy weszliśmy z powrotem na murawę w niemrawych nastrojach. Pomachaliśmy kibicom na znak, że dziękujemy im za to, że są(niektórzy przyjechali, aż z Dortmundu). W szpitalu wszyscy siedzieliśmy przed wielkimi, białymi drzwiami. Farbowany blondyn cały czas chodził w tą i z powrotem, a Marcel i Mats wkurzali mnie stukając korkami. Już chciałam ich opieprzyć, ale drzwi od sali gdzie od kilku godzin leżała blondynka się otworzyły.
  • Pani Zuzanna Padlowska - zapytał, a ja oderwałam wzrok z ziemi.
  • To ja- zerwałam się na równe nogi.
  • Zapraszam na chwilę - poprosił po czym weszliśmy do jego gabinetu.
  • Na pewno chcesz wiedzieć co z przyjaciółką - troskliwie się uśmiechnął (głupie pytanie)
  • Oczywiście a co jej, bo na prawdę się martwimy.
  • Spokojnie nic jej nie jest. Aktualnie potrzebuje kilku dni dobrego wypoczynku i opieki.
  • A kiedy ją wypiszecie??
  • Jutro, bo wiemy doskonale, że nie mieszkacie w Polsce, że jesteście tutaj dla kogoś i zakończenia szkoły - puścił mi oczko.
  • No tak muszę się z panem zgodzić - czułam jak rumieńce oblewają moją jasną cerę.
  • Chcesz może do niej zajrzeć - zauważył, że nie jestem pewna swojego pytania(matko lekarze mnie przerażają)
  • Jeśli można Panie doktorze - uśmiechnęłam się.
  • Pewnie, że tak. Ale mam jeszcze pytanie do Pani (Nie Paniuj mi tak, bo na pewno nie wiele starszy jesteś od mojego chłopaka i właściwie co robisz na takim stanowisku w tak młodym wieku).
  • Zuza jestem - wystawiłam rękę oznajmiając, żeby mówił do mnie po imieniu.
  • Patryk miło mi - zaśmiał się.
  • Wiec co chciałeś - wstałam niecierpliwa z krzesełka.
  • Po pierwsze więcej Was pod tymi drzwiami nie było??
  • No najwidoczniej nie - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam w danej sytuacji.
  • Po drugie jesteście po meczu, że  w takich strojach??
  • Tak niestety wszystko działo się po meczu. Nawet z kibicami nie pogadaliśmy jak było w planie.
  • I po trzecie. . . .
  • No dawaj śmiało, bo się spieszę.
  • Moja dziewczyna Cię kocha w sumie ja też jestem Waszym wiernym kibicem. Może mogła byś nam  załatwić autografy - to ostatnie zbiło mnie z tropu i z powrotem usiadłam.
  • Coś nie tak Zuza - przestraszył się dając mi plastikowy kubek wody.
  • Nie po prostu nie od dziś dostaje takie pytania - napiłam się.
  • To jak - ponowił pytanie po kilku sekundach.
  • A mogę zrobić to jutro?? Możesz nawet przyprowadzić dziewczynę porobimy sobie zdjęcia - zaśmiałam się.
  • Oczywiście jutro jestem od rana - zerwał się podekscytowany i mocno mnie przytulił.
  • Oj spokojnie, bo jeszcze mnie zgnieciesz - wykrztusiłam na jednym wydechu.
  • Właściwie co dzisiaj jest.??
  • Przyjechaliście tu wczoraj w nocy, a mamy środę 26 czerwca 7  rano, więc muszę zadzwonić po moją dziewczynę teraz.
  • Czekaj ale to dopiero popołudniu - zawołałam.
  • Dobra, dobra - wybiegł.
  • I co z nią - na korytarzu dorwał mnie Marco.
  • Wszystko w porządku jest tylko trochę wyczerpana i chce się widzieć tylko ze mną.
  • No okey idź - zauważyłam w jego oczach nie złe zdziwienie.
Z ogromnym bólem w sercu weszłam na sale. Jedyne co było słychać to stukot moich korków i uderzenia serca. Leżała na ostatnim łóżku w pustej sali, patrząc w okno tak jakby nic się nie wydarzyło.
  • Hej - przywitałam się.
  • O cześć - położyła się na plecach patrząc na mnie swoimi wymęczonymi oczami.
  • Jak się spało - zaśmiałam się lekko ziewając.
  • Dobrze.
  • Całkiem przyjemnie tu masz - rozejrzałam się po bardzo ładnie urządzonym pomieszczeniu. 
  • Patryk powiedział, że specjalnie dla mnie taka przestronna - mówiła ze zdziwieniem w głosie.
  • No nie dziwię się na korytarzu jest nas 22.
  • Co??!! Zwariowaliście - krzyknęła.
  • Spokojnie mów lepiej co Ci jest - rozsiadłam się na fotelu.
  • A no bo ja chora nie jestem tylko jestem bardzo osłabiona.
  • Czekaj tylko tyle i Patryk taką aferę wokół tego zrobił.
  • No robili mi jeszcze badania, ale wyniki będą za 2-3 tygodnie dopiero, więc musimy czekać - zaśmiała się.
  • Przeszkadzam - Patryk zajrzał do nas.
  • Chcesz w łeb - krzyknęłam na co spojrzał na mnie zdezorientowany.
  • Za co?? 
  • Nastraszyłeś mnie idioto - rozdarłam się po czym wszyscy wpadli na salę.
  • Co tutaj jest grane - zawołał Mitchell.
  • Nic lekarza Zuzka chce zabić - zaśmiała się Magda.
  • Cała Zuzka - zaśmiał się Lewy.
  • Gdzie reszta - spojrzałam za ramię polskiego snajpera.
  • A pojechali zawieść młodą jak poszłaś do doktorka - skomentował Piszczu. Więc zostało tylko Polskie trio, Mitchell, Sebastian, Nuri, Ilkay i Mario.
  • A Lechici pojechali już do siebie - dodał Marco rzucając się na Magdę.
  • No to my was zostawimy - wyszliśmy z sali.
  • Ale może pójdziemy do Natalii szkoły w tym czasie - zaproponował Kuba.
  • Właśnie zapomniałam. Patryk wybacz wpadniemy potem, ale teraz lecę załatwić resztę rzeczy.
  • Nie ma sprawy miałem mówić, że Anna - moja dziewczyna będzie dopiero za 3-4 godziny - uśmiechnął się.
  • Zuza idź jeszcze powiedz im, że wychodzimy - odezwał się Mario.
  • Ehh. . . no dobra, a Wy zadzwońcie do tamtych.
  • Spoko.
  • Zakochańce moje ja nie patrzę, ale my jedziemy do szkoły Nati jak coś dzwońcie - weszłam z zasłoniętymi oczami.
  • Nie ma sprawy jesteśmy pod telefonem - odezwał się wyraźnie zdenerwowany Marco.
Po wszystkim pojechaliśmy do hotelu przebrać się. Okazało się, że panowie wszystkiego dopilnowali. Każdy miał swój własny pokój, choć teraz wyszło na to, że ja Marco i Mario byliśmy razem, bo Magda w szpitalu i zwolniły się dwa pokoje. Choć podobno i tak połączyli się w niektórych pokojach jak było więcej łóżek, więc nie wiem ile w końcu zwolniło się pomieszczeń. Wpadłam do pokoju porwałam ubrania i szybko się wykąpałam, przebierając w odpowiedni strój.
  • Mario kurde sprężaj się nie mamy całego dnia - stałam już gotowa do wyjścia w oczekiwaniu na piłkarza, który tam siedział dłużej ode mnie.
  • Zluzuj sobie chustkę na głowie mała, bo to, że Ty masz talię osy i we wszystkim wyglądasz świetnie nie oznacza, że ja też mam tak łatwe życie - wyszedł w samych bokserkach i skarpetkach.
  • Dzięki za ten nie zamierzony komplement. Ale rusz się, bo ona nie ma zamiaru spędzić w szkole całego dnia.
  • Oj już chwila - wziął ciemne spodnie białe conversy i tego samego koloru zwykłą koszulkę z granatową marynarką znów znikając za drzwiami łazienki.
Siedziałam cała w nerwach na kanapie czekając na pomocnika, aż uraczy mnie swoją obecnością. No na moje i jego szczęście zadzwonił Moritz.
  • Hej kochanie zajęta jesteś - zapytał przejęty.
  • Nie czekam na Mario, a co u Ciebie dawno nie dzwoniłeś - zrobiłam smutną minkę.
  • Na Mario po co - zdziwił się. Prędko mu jednak wszystko wytłumaczyłam, bo zapomniałam(jak zwykle) wtajemniczyć go w swój plan.
  • Kochanie jesteś niesamowita, a jak tam Magda??
  • Lepiej niż wczoraj jutro powinna wyjść, więc akurat za dwa dni się zobaczymy.
  • Nareszcie nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię misiu. Tyle spraw miałem na głowie wybacz, że nie pisałem nawet. Choć i Ty ilością czasu wolnego nie grzeszyłaś - usłyszałam mały sarkazm w jego głosie.
  • A załatwione coś jest już - zapytałam.
  • Oczywiście. Śmiesz we mnie wątpić - oburzył się.
  • Nie, ale nie wiedziałam wolałam się upewnić.
  • Tak mieszkanie mamy będziemy mieszkać z dwoma piłkarzami, bo to wyszło lepiej niż kupno czy wynajem czegoś małego.
  • Z Tobą dwóch piłkarzy czy Ty i dwóch piłkarzy - zdziwił mnie tym troszkę.
  • No Ty kochanie ja i dwóch moich nowych kumpli - zaśmiał się.
  • Ja jedna - posmutniałam.
  • Nie no, mają swoje dziewczyny, ale nie mieszkają razem jeszcze - oświadczył jak gdyby nigdy nic.
  • Super biedna ja.
  • Kochanie nie przejmuj się. Ogólnie jestem w Dortmundzie jakieś Twoje rzeczy zabrać - zapytał.
  • Tak tam są już nasze ubrania zimowe spakowane oraz niektóre zdjęcia wszystko podpisane zima - odpowiedziałam, gdy akurat Mario raczył wyjść z łazienki.
  • Zostawić Cię na chwilkę, a już gadasz przez telefon - zaśmiał się biorąc kartę od drzwi.
  • Siema Mario - powiedział Mo, gdy przełączyłam na głośnik.
  • O jak miło Cię znów słyszeć stary - zaśmiał się Niemiec.
  • No Ciebie również. Co tam??
  • Wszystko w jak najlepszym porządku, ale Twoja dziewczyna chciała mnie dziś zabić - spojrzał na mnie.
  • Pewnie miała jakieś powody. Wybaczcie moi rodzice właśnie wrócili. Muszę kończyć.
  • Pozdrów rodziców. Kocham Cię pa - powiedziałam.
  • No Wy też tam pozdrówcie wszystkich buziaki pa - powiedział i się rozłączył.
Zeszliśmy na dół, a tam czekała już zamówiona taksówka. Po 20 minutach staliśmy już pod szkołą, gdzie dostrzegłam moje auto i Marcela z Matsem, którzy jak gdyby nigdy nic rozdawali autografy i robili zdjęcia.
  • Cześć chłopaki - przytuliłam się do nich.
  • Co Wy tak długo - zaśmiał się Mats.
  • Jego pytaj - wskazałam na stojącego za mną Gotze.
  • I wszystko się wyjaśniło - skomentował Marcel.
  • Czemu tu jesteście i gdzie reszta.
  • Wrócili  już do Niemiec, bo mieli coś tam, a Kuba, Piszczu i Lewy zaraz dojadą, bo w sumie nie wiem czemu ich nie ma - wytłumaczył starszy Hummels.
  • Dobra to grzecznie panowie ja idę wszystko załatwić
  • Jak zawsze księżniczko - odpowiedzieli chórem.
Gdy weszłam do budynku jak na złość zadzwonił dzwonek i na korytarze wybiegli uczniowie, aż mi się przypomniały moje dawne czasy w szkole. Na moje szczęście znalazłam w tym tłumie moją przyjaciółkę, która pomogła mi odnaleźć gabinet Pani dyrektor. 
  • Jak byś chciała oni są przed szkołą - zaproponowałam.
  • Nie trzeba - zarumieniła się.
  • Ej ślicznie dzisiaj wyglądasz.
  • Dziękuję, a Ty masz śliczną bluzę - zaśmiała się lekko rumieniąc.
  • Dzień dobry - powiedziałam po wejściu do gabinetu.
  • O witam Panią - podała mi rękę na przywitanie, a do Natalii się uśmiechnęła.
  • Chciałam się dowiedzieć co z tymi odwiedzinami piłkarzy, bo jest taki problem, że ja jutro jadę do siebie do szkoły na zakończenie i od razu potem wylatuje. . .
*****
Koniec . . . .

7 komentarzy:

  1. Świetny...Wczułam się trochę. :))
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.:)
    Coś czuje,że Magda nie wszystko powiedziała :))


    Kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesi skończ pisać bloga bo szkoda słów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "wesi" ? na prawdę?
      więc:
      "Wesi" dziewczynko się ogarnij, bo chyba masz jakieś kompleksy...
      a "Wesi" nie wchodź na tego bloga jeśli Ci się coś nie podoba...
      i "wesi" się nie pogrążaj bardziej proszę cię....

      Usuń
  3. to ten.. te chusteczki się przydały.... dzięki za uprzedzenie...
    oj faktycznie mieszkać z Mario to męczarnia xd.... ale wiesz można gorzej
    :P
    do następnego xdd
    ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog jest trochę nudny

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :**
    No więc teraz czas na mój komentarz :)
    1. "Zluzuj sobie chustkę na głowie, mała" <3 Kocham to zdanie zupełnie nie wiem dlaczego :)
    2. Co do Magdy to martwię się o nią. Mam wrażenie, że nie wszystko jest tak jak ona mówi...
    3. Marco strasznie kocha Magdę i mi się to strasznie podoba. Jakoś tak przyjemnie mi wyobrażać sobie
    4. Edith xD - popieram twoją wypowiedź :)
    5. Pisz dalej i nie przejmuj się hejtami, bo blog jest bardzo fajny :)
    Buziaki kochana :**

    OdpowiedzUsuń
  6. super pisz dalej ;)
    zapraszam do mnie http://magicznetchnienie.blogspot.com/ to jets mój pierwszy blog więc proszę o wsparcie ;*

    OdpowiedzUsuń