''[. . .]Po zakończeniu wszyscy do mnie podbiegli gratulując, ale ja nie
kontaktowałam pokazałam tylko przyjaciółce rozpadające się serce widząc
jej strach. . . .''
Momentalnie zanikający pod ledwo widoczną warstwą łez. Tak bardzo chciałam tego uniknąć, ale nie mogłam, bałam się konsekwencji związanych z moim zdrowiem. Aż nie chce myśleć co się będzie działo jak wybudzę się ze śpiączki(Zuzka i Marco mnie zabiją).
Z perspektywy Zuzanny.
Widząc gest Magdy początkowo nie wiedziałam co właściwie się dzieje. Dopiero, gdy upadła zaczęłam kojarzyć fakty i wydarzenia, które miały miejsce przed meczem. Nie tak miało to wszystko wyglądać być najlepszy dzień Natalii i ogromna satysfakcja dla nas, że spełniają się jej marzenia.
- Magda - podbiegłam do niej łapiąc wiotkie ciało w swoje drobne ramiona.
- Nie reaguje - wyszeptał Marco.
- Co do cholery tak patrzycie pomóżcie jej - krzyczałam widząc zdezorientowanie przyjaciół obserwujących wszystko. Nawet sędziowie i trenerzy nie reagowali, a na trybunach zapanowała cisza.
- No zróbcie coś do cholery - ponowiłam swoja prośbę nasłuchując echo na stadionie.
- Ale co - wymamrotał Marco.
- Zadzwońcie po pogotowie. Lećcie po pomoc nawet za stadionu - krzyczałam nie kontrolując uczuć.
- Zuzka uspokój się błagam - Natalia nie wiedziała jak mnie wyciszyć.
- Kurwa nie zostawiaj mnie - zaczęłam płakać nad nieprzytomną przyjaciółka.
- Zuzka - Piszczu próbował mnie od niej zabrać, ale się nie dawałam.
- Magda kurwa nie wygłupiaj się do cholery wstań proszę - czułam, że zaraz wybuchnę w niekontrolowanym płaczu.
- Zuza tylko nie pozwól łzom opuścić twe piękne oczy. Zrób to dla mnie - Natalia niemal przez łzy błagała mnie bym się uspokoiła.
- Jak mam się uspokoić skoro nie wiem co się z nią dzieje - coraz bardziej panikowałam, patrząc na jej ukryty uśmiech, który nie raz był powodem mojej radości.
- Nerwami nic nie zdziałasz - błagali wszyscy.
- A wy spokojem coś robicie - wrzasnęłam.
Łatwo im wszystkim mówić uspokój się, gdy ją teraz bardzo potrzebuje. I nie wiem co się z dzieje, a nie mogę stracić kolejnej bliskiej mi osoby. Podniosłam głowę na Marco, który stał niedaleko, patrzył w ogromnym szoku jakby nie wiedział co właściwie się wydarzyło. Nati jedna mądra ogarnęła się i zadzwoniła szybko po karetkę. Nagle poczułam męski dotyk na ramieniu. To był Marco.
- Nic jej nie będzie - powiedział to tak jakby się mnie o to pytał.
- Nie wiem mam nadzieję, że nie - klęknął koło mnie, złapał mocno za dłoń, wolną rękę położył na policzku dziewczyny. Miał szklanki w oczach kiedy na niego rozpatrzyłam (wcześniej nie widziałam, żeby kiedykolwiek był tak poruszony. Wtedy zrozumiałam jak bardzo mu na niej zależy)
- Karetka już jedzie - z moich przemyśleń wyrwała nas Nati.
- Nareszcie - wtuliłam się w brzuch nie przytomnej przyjaciółki.
- Kochanie jadą już błagam Cię nie odchodź - usłyszałam cienki głos Reusa. Był na pograniczu histerii.
- W końcu - usłyszałam głos z trybun. Po czym zwróciłam uwagę na zbliżającą się karetkę.
Sebastian pomógł mi wstać i kiedy poczułam jego mocne ramię, którym mnie objął nie wytrzymałam dałam upust emocjom.
- Spokojnie księżniczko - wyszeptał.
- Wszystko będzie dobrze pamiętaj nie dopuszczaj innych myśli do siebie - dodała Natalia. A gdy zbliżaliśmy się do pojazdu zabrzmiały gromkie brawa.
- Oni Cię kochają - dodał Marcel Hummels, który niósł torbę Magdy z szatni.
- Teraz liczy się tylko ona - ale podniosłam głowę uśmiechając się mimo wszystko do kamer.
- Pani Zuzanna Padlowska - zapytał, a ja oderwałam wzrok z ziemi.
- To ja- zerwałam się na równe nogi.
- Zapraszam na chwilę - poprosił po czym weszliśmy do jego gabinetu.
- Na pewno chcesz wiedzieć co z przyjaciółką - troskliwie się uśmiechnął (głupie pytanie)
- Oczywiście a co jej, bo na prawdę się martwimy.
- Spokojnie nic jej nie jest. Aktualnie potrzebuje kilku dni dobrego wypoczynku i opieki.
- A kiedy ją wypiszecie??
- Jutro, bo wiemy doskonale, że nie mieszkacie w Polsce, że jesteście tutaj dla kogoś i zakończenia szkoły - puścił mi oczko.
- No tak muszę się z panem zgodzić - czułam jak rumieńce oblewają moją jasną cerę.
- Chcesz może do niej zajrzeć - zauważył, że nie jestem pewna swojego pytania(matko lekarze mnie przerażają)
- Jeśli można Panie doktorze - uśmiechnęłam się.
- Pewnie, że tak. Ale mam jeszcze pytanie do Pani (Nie Paniuj mi tak, bo na pewno nie wiele starszy jesteś od mojego chłopaka i właściwie co robisz na takim stanowisku w tak młodym wieku).
- Zuza jestem - wystawiłam rękę oznajmiając, żeby mówił do mnie po imieniu.
- Patryk miło mi - zaśmiał się.
- Wiec co chciałeś - wstałam niecierpliwa z krzesełka.
- Po pierwsze więcej Was pod tymi drzwiami nie było??
- No najwidoczniej nie - uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam w danej sytuacji.
- Po drugie jesteście po meczu, że w takich strojach??
- Tak niestety wszystko działo się po meczu. Nawet z kibicami nie pogadaliśmy jak było w planie.
- I po trzecie. . . .
- No dawaj śmiało, bo się spieszę.
- Moja dziewczyna Cię kocha w sumie ja też jestem Waszym wiernym kibicem. Może mogła byś nam załatwić autografy - to ostatnie zbiło mnie z tropu i z powrotem usiadłam.
- Coś nie tak Zuza - przestraszył się dając mi plastikowy kubek wody.
- Nie po prostu nie od dziś dostaje takie pytania - napiłam się.
- To jak - ponowił pytanie po kilku sekundach.
- A mogę zrobić to jutro?? Możesz nawet przyprowadzić dziewczynę porobimy sobie zdjęcia - zaśmiałam się.
- Oczywiście jutro jestem od rana - zerwał się podekscytowany i mocno mnie przytulił.
- Oj spokojnie, bo jeszcze mnie zgnieciesz - wykrztusiłam na jednym wydechu.
- Właściwie co dzisiaj jest.??
- Przyjechaliście tu wczoraj w nocy, a mamy środę 26 czerwca 7 rano, więc muszę zadzwonić po moją dziewczynę teraz.
- Czekaj ale to dopiero popołudniu - zawołałam.
- Dobra, dobra - wybiegł.
- I co z nią - na korytarzu dorwał mnie Marco.
- Wszystko w porządku jest tylko trochę wyczerpana i chce się widzieć tylko ze mną.
- No okey idź - zauważyłam w jego oczach nie złe zdziwienie.
- Hej - przywitałam się.
- O cześć - położyła się na plecach patrząc na mnie swoimi wymęczonymi oczami.
- Jak się spało - zaśmiałam się lekko ziewając.
- Dobrze.
- Całkiem przyjemnie tu masz - rozejrzałam się po bardzo ładnie urządzonym pomieszczeniu.
- Patryk powiedział, że specjalnie dla mnie taka przestronna - mówiła ze zdziwieniem w głosie.
- No nie dziwię się na korytarzu jest nas 22.
- Co??!! Zwariowaliście - krzyknęła.
- Spokojnie mów lepiej co Ci jest - rozsiadłam się na fotelu.
- A no bo ja chora nie jestem tylko jestem bardzo osłabiona.
- Czekaj tylko tyle i Patryk taką aferę wokół tego zrobił.
- No robili mi jeszcze badania, ale wyniki będą za 2-3 tygodnie dopiero, więc musimy czekać - zaśmiała się.
- Przeszkadzam - Patryk zajrzał do nas.
- Chcesz w łeb - krzyknęłam na co spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Za co??
- Nastraszyłeś mnie idioto - rozdarłam się po czym wszyscy wpadli na salę.
- Co tutaj jest grane - zawołał Mitchell.
- Nic lekarza Zuzka chce zabić - zaśmiała się Magda.
- Cała Zuzka - zaśmiał się Lewy.
- Gdzie reszta - spojrzałam za ramię polskiego snajpera.
- A pojechali zawieść młodą jak poszłaś do doktorka - skomentował Piszczu. Więc zostało tylko Polskie trio, Mitchell, Sebastian, Nuri, Ilkay i Mario.
- A Lechici pojechali już do siebie - dodał Marco rzucając się na Magdę.
- No to my was zostawimy - wyszliśmy z sali.
- Ale może pójdziemy do Natalii szkoły w tym czasie - zaproponował Kuba.
- Właśnie zapomniałam. Patryk wybacz wpadniemy potem, ale teraz lecę załatwić resztę rzeczy.
- Nie ma sprawy miałem mówić, że Anna - moja dziewczyna będzie dopiero za 3-4 godziny - uśmiechnął się.
- Zuza idź jeszcze powiedz im, że wychodzimy - odezwał się Mario.
- Ehh. . . no dobra, a Wy zadzwońcie do tamtych.
- Spoko.
- Zakochańce moje ja nie patrzę, ale my jedziemy do szkoły Nati jak coś dzwońcie - weszłam z zasłoniętymi oczami.
- Nie ma sprawy jesteśmy pod telefonem - odezwał się wyraźnie zdenerwowany Marco.
- Mario kurde sprężaj się nie mamy całego dnia - stałam już gotowa do wyjścia w oczekiwaniu na piłkarza, który tam siedział dłużej ode mnie.
- Zluzuj sobie chustkę na głowie mała, bo to, że Ty masz talię osy i we wszystkim wyglądasz świetnie nie oznacza, że ja też mam tak łatwe życie - wyszedł w samych bokserkach i skarpetkach.
- Dzięki za ten nie zamierzony komplement. Ale rusz się, bo ona nie ma zamiaru spędzić w szkole całego dnia.
- Oj już chwila - wziął ciemne spodnie białe conversy i tego samego koloru zwykłą koszulkę z granatową marynarką znów znikając za drzwiami łazienki.
- Hej kochanie zajęta jesteś - zapytał przejęty.
- Nie czekam na Mario, a co u Ciebie dawno nie dzwoniłeś - zrobiłam smutną minkę.
- Na Mario po co - zdziwił się. Prędko mu jednak wszystko wytłumaczyłam, bo zapomniałam(jak zwykle) wtajemniczyć go w swój plan.
- Kochanie jesteś niesamowita, a jak tam Magda??
- Lepiej niż wczoraj jutro powinna wyjść, więc akurat za dwa dni się zobaczymy.
- Nareszcie nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknię misiu. Tyle spraw miałem na głowie wybacz, że nie pisałem nawet. Choć i Ty ilością czasu wolnego nie grzeszyłaś - usłyszałam mały sarkazm w jego głosie.
- A załatwione coś jest już - zapytałam.
- Oczywiście. Śmiesz we mnie wątpić - oburzył się.
- Nie, ale nie wiedziałam wolałam się upewnić.
- Tak mieszkanie mamy będziemy mieszkać z dwoma piłkarzami, bo to wyszło lepiej niż kupno czy wynajem czegoś małego.
- Z Tobą dwóch piłkarzy czy Ty i dwóch piłkarzy - zdziwił mnie tym troszkę.
- No Ty kochanie ja i dwóch moich nowych kumpli - zaśmiał się.
- Ja jedna - posmutniałam.
- Nie no, mają swoje dziewczyny, ale nie mieszkają razem jeszcze - oświadczył jak gdyby nigdy nic.
- Super biedna ja.
- Kochanie nie przejmuj się. Ogólnie jestem w Dortmundzie jakieś Twoje rzeczy zabrać - zapytał.
- Tak tam są już nasze ubrania zimowe spakowane oraz niektóre zdjęcia wszystko podpisane zima - odpowiedziałam, gdy akurat Mario raczył wyjść z łazienki.
- Zostawić Cię na chwilkę, a już gadasz przez telefon - zaśmiał się biorąc kartę od drzwi.
- Siema Mario - powiedział Mo, gdy przełączyłam na głośnik.
- O jak miło Cię znów słyszeć stary - zaśmiał się Niemiec.
- No Ciebie również. Co tam??
- Wszystko w jak najlepszym porządku, ale Twoja dziewczyna chciała mnie dziś zabić - spojrzał na mnie.
- Pewnie miała jakieś powody. Wybaczcie moi rodzice właśnie wrócili. Muszę kończyć.
- Pozdrów rodziców. Kocham Cię pa - powiedziałam.
- No Wy też tam pozdrówcie wszystkich buziaki pa - powiedział i się rozłączył.
- Cześć chłopaki - przytuliłam się do nich.
- Co Wy tak długo - zaśmiał się Mats.
- Jego pytaj - wskazałam na stojącego za mną Gotze.
- I wszystko się wyjaśniło - skomentował Marcel.
- Czemu tu jesteście i gdzie reszta.
- Wrócili już do Niemiec, bo mieli coś tam, a Kuba, Piszczu i Lewy zaraz dojadą, bo w sumie nie wiem czemu ich nie ma - wytłumaczył starszy Hummels.
- Dobra to grzecznie panowie ja idę wszystko załatwić
- Jak zawsze księżniczko - odpowiedzieli chórem.
- Jak byś chciała oni są przed szkołą - zaproponowałam.
- Nie trzeba - zarumieniła się.
- Ej ślicznie dzisiaj wyglądasz.
- Dziękuję, a Ty masz śliczną bluzę - zaśmiała się lekko rumieniąc.
- Dzień dobry - powiedziałam po wejściu do gabinetu.
- O witam Panią - podała mi rękę na przywitanie, a do Natalii się uśmiechnęła.
- Chciałam się dowiedzieć co z tymi odwiedzinami piłkarzy, bo jest taki problem, że ja jutro jadę do siebie do szkoły na zakończenie i od razu potem wylatuje. . .
Koniec . . . .
Świetny...Wczułam się trochę. :))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.:)
Coś czuje,że Magda nie wszystko powiedziała :))
Kocham :***
Wesi skończ pisać bloga bo szkoda słów
OdpowiedzUsuń"wesi" ? na prawdę?
Usuńwięc:
"Wesi" dziewczynko się ogarnij, bo chyba masz jakieś kompleksy...
a "Wesi" nie wchodź na tego bloga jeśli Ci się coś nie podoba...
i "wesi" się nie pogrążaj bardziej proszę cię....
to ten.. te chusteczki się przydały.... dzięki za uprzedzenie...
OdpowiedzUsuńoj faktycznie mieszkać z Mario to męczarnia xd.... ale wiesz można gorzej
:P
do następnego xdd
♥♥
Blog jest trochę nudny
OdpowiedzUsuńHej :**
OdpowiedzUsuńNo więc teraz czas na mój komentarz :)
1. "Zluzuj sobie chustkę na głowie, mała" <3 Kocham to zdanie zupełnie nie wiem dlaczego :)
2. Co do Magdy to martwię się o nią. Mam wrażenie, że nie wszystko jest tak jak ona mówi...
3. Marco strasznie kocha Magdę i mi się to strasznie podoba. Jakoś tak przyjemnie mi wyobrażać sobie
4. Edith xD - popieram twoją wypowiedź :)
5. Pisz dalej i nie przejmuj się hejtami, bo blog jest bardzo fajny :)
Buziaki kochana :**
super pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://magicznetchnienie.blogspot.com/ to jets mój pierwszy blog więc proszę o wsparcie ;*