'' [. . .] Wyglądasz pięknie - skomentował Marcel wychodząc w mojego pokoju, a ja totalnie oniemiałam na jego widok. . .''
W drzwiach mojego dawnego pokoju stał Marcel - brat Matsa, który wyglądał jak zawsze przepięknie. Nie wiedziałam jak zareagować na jego widok, bo nie widzieliśmy się dawno. W końcu jest gwiazda Barcelony, więc co się dziwić, że nie pamięta zwykłej nastolatki jaką jestem.
- Będziesz tak mnie podziwiać - zapytał.
- Nie, ale kurcze skąd Ty tutaj - zadziwiłam się.
- Przyjechałem Twoim autem kilka minut temu.
- Moim aute??!! Gdzie ono jest ??
- Na dole - zaśmiał się tato.
- Ale tym prezentem czy moim - ponowiłam pytanie.
- Tym sportowym - odpowiedział na co ja natychmiast zbiegłam na dół.
- Mój skarbek - rzuciłam się do pojazdy przytulając go pomijając fakt, że miałam sukienkę i szpilki.
- Wariatka - zaśmiała się Magda widząc co wyprawiam.
- No tak mnie nie przytula tylko samochód. Ciekawe czy z Moritzem jest to samo - stanął obrażony Marcel, krzyżując ręce na klacie.
- Oj wybacz, ale dawno go nie widziałam - natychmiast spełniłam marzenie przyjaciela.
- Dobra skoro jesteśmy na dworze to chodźmy - zawołał Marco.
- Chciałeś powiedzieć jeźdźmy - zawołał Leo.
- Gdzie jedziemy - zapytałam.
- Do Wrocławia chyba nie myślisz, że akurat byśmy mieli zostać w tych spelunach tutaj - dodała Łucja.
- No ja byłam tego przekonana - zaśmiała się Magda.
- Nie Ty jedna - szturchnęłam przyjaciółkę.
- Dobra ja w takim razie mogę wziąć małą z bratem i pojechać jej autem, a Wy zabierzcie się w czwórkę - zaproponował młody Hummels.
- Ja jestem za, a nawet przeciw - zaśmiał się Reus.
- Tylko ani myśl o postojach, bo nie ręczę za siebie - zakomunikowała blondynka wsiadając do swojego BMW.
Całą drogę rozmawiałam z Marcyśką (uwielbiałam Go przedrzeźniać), wspominając stare dobre czasy z tamtego roku, gdy poznawałam cała drużynę,a jego przypadkiem. Na miejscu zaparkowaliśmy samochód na parkingu strzeżonym, by ktoś podczas naszej nieobecności miał na nie oko. Po wejściu na sale poczułam odór potu i dymu tytoniowego. Nie chciałam wychodzić z tego klubu, bo wiedziałam, że im zależy bym się troszkę rozchmurzyła. Obawiałam się tylko tego, że przerobione zdjęcia wypłyną do sieci, ale największą ilość czasu spędziłam z Marcelem, który miał dość natarczywych lasek.
- Siadamy - zapytał się mój kierowca.
- A tak już - usiadałam na rogu kanapy. Po lewej dosiadł się Marco z Magda, a prawej Mats z bratem.
Po chwili namysłu rodzeństwo skoczyło po napoje. Męczyła mnie myśl gdzie wcięło parę na weselu Lewandowskich.
- Czemu się nam tak bardzo przyglądasz - zapytał piłkarz.
- To ja Was powinnam pytać gdzie to się było na poprawinach Roberta.
Widać było w ich oczach jak się zmieszali nie wiedząc co mi odpowiedzieć.
- Widzę jeszcze nie oślepłam jesteście razem - bardziej stwierdziłąm niż zapytałam ciesząc się jak małe dziecko.
- Cicho głupku - rzuciła się na mnie Magda widząc zbliżających się braci.
- Dobra nic nie powiem, ale mamy do pogadania - przypomniało mi się, że też w tym zniknięciu brałam udział. Ale kij z tym w końcu są razem szczęśliwi, młodzi i co najważniejsze zakochani po uszy.
Po kilku mocnych drinkach całkowicie odpłynęłam. Najwięcej przetańczyłam z Marcelem i Magdą. Nie obeszło się oczywiście bez zboczonych dziadów, wspaniałych kibiców i zazdrosny fanek. Oczywiście wszystko w swoich granicach, lecz panowie przesadzali. Jednym chodziło tylko o wymacanie mojego szczupłego ciała, drugim o rozmowę i autografy, a trzecim jedynie na dobrej zabawie tego wieczoru. Tak samo jak każdemu z nas. Nie wnikam jak i o której wróciłam do domu, ale obudziłam się w domu w swoim byłym pokoju aktualnym salonie na kanapie. Pamiętam tylko, że Marcel i Leo z Łucją nie pili, bo ona nie mogła, a oni byli kierowcami.
- Matko, ale boli mnie głowa - wysyczałam pod nosem.
- Dzień dobry księżniczko - dostałam buziaka w czoło od Marcela, ale przeraziłam się tym, że jestem w samej bieliźnie.
- My coś ten - zaczęłam panikować natychmiastowo się podrywając do pozycji siedzącej.
- Nie no coś Ty jesteśmy tylko przyjaciółmi, a w ogóle nie jestem głupi by zrobić coś takiego podczas Twojego upojenia alkoholem. Moritz by mnie zabił nie wspominając o Matsie - zaśmiał się podając mi szklankę z woda.
- Wybacz, lecz nie pamiętam nic od chyba godziny 2 w nocy- zrobiło mi się głupio.
- Nie szkodzi jak będziemy jechać wszystko Ci opowiem.
- Dobra, a czym przyjechałeś??
- Twoją audicą i muszę przyznać, że świetna maszyna, ale ważne, że 4 osoby wchodzą na luzie tylko mało miejsca z tyłu, ale damy radę. Wiesz możemy jechać z Marco i Magda.
- Nie no pojedziemy z Matsem będzie miał dużo miejsca z tyłu, albo ja - uśmiechnęłam się wiedząc, że to lepszy pomysł dać im spokój. Tym bardziej wiedząc, że dopiero jak wrócimy do Dortmundu dowie się reszta przyjaciół o ich związku.
- Nie wiem dlaczego chcesz tak, ale mając taki samochód sam bym wolał tak niż inaczej choć patrząc na Twój wyraz twarzy można się spodziewać wszystkiego.
- A tam gadasz. Nie wiem jak Ty - spojrzałam na zegarek, wskazywał 7 - ale ja lecę się ubierać, bo to już moja pora na wyjazd.
- Dobra czekam - zawołał, gdy już biegłam na górę.
- O dzień dobry - zawołali robotnicy.
- Rany miałam zawał - krzyknęłam chowając się w pokoju, bo w końcu byłam w samej bieliźnie. Wskoczyłam w koszulkę Mo, którą zapomniał i wzięłam najwygodniejszy zestaw, który wpadł mi pod rękę.
- Dzień dobry - wyszłam lekko zarumieniona, bo nie wiedziałam, że oni już są na górze.
- Nie złe ciało - wymsknęło się jednemu na co oberwał od drugiego w bok.
- Wybacz, ale on jest tu pierwszy raz dlatego taki inny - wytłumaczył jego zachowanie.
- Nic nie szkodzi, ale pogadamy zaraz, bo się spieszę - zbiegłam na dół zamykając się w łazience.
- Zuzka - zawołała jeszcze mama.
- Tak - wychyliłam się, gdy już leciała ciepła woda do wanny.
- Chciałam się dowiedzieć kto zajmuje łazienkę, a przy okazji zapytam czy dzisiaj jedziesz do Poznania.
- Tak jadę dziś, lecz nie wiem jak, bo głowa mi pęka - złapałam się za bolącą część ciała.
- Okey śniadanie na drogę przyszykować mam zapewne - zaśmiała się przewidując moją odpowiedź.
- Jak mnie mama dobrze zna, a teraz przepraszam, ale się spieszę - dodałam.
'' Właśnie żartowałam z Marco, że fajnie by było jakbyśmy ubrały się ta samo. :****''
''A Marco napisał już to o czym rozmawialiśmy wczoraj?? - zapytałam w odpowiedzi.
''Tak powiedzieli, że będą w umówionym miejscu, ale boję się co planujesz <3''
'' Spokojna Twoja rozczochrana kochana. Ja mam nad wszystkim prawie dzisiaj kontrolę''
'' Domyślam się, bo wczoraj nie źle zabalowałaś. Jak główka??''
''Nie mal idealnie, ale podeślij focie jak jesteś ubrana''
''Jak zawsze pięknie moja droga, ale proszę''
''No no no pięknie kochana''
''Dziękuję, Marco wybierał :)))''
''Dobra muszę kończyć, bo się zbieramy jak coś widzimy się na miejscu lub dzwoń jakby coś''
''No na pewno z tym głodomorem. Buziaki, Kocham Cię''
''Ja Ciebie też ;**''
Zakończyłam smsowanie z przyjaciółką, bo przyjaciele się bardzo niecierpliwili.
- Co Wy tacy niecierpliwi - zawołałam, gdy już wsadzałam ostatnie rzeczy do walizki.
- Stoimy już od dobrych 30 minut, a Ty jeszcze nie gotowa - oburzył się Mats.
- Dobra lecę - pomachałam panom od remontu porwałam kurtkę i zbiegłam na dół.
- Mamy od tak sobie tam wejść - zaczęli panikować Niemcy.
- A co pożrą Was tam - założyłam okulary i ruszyłam w stronę budynku, gdy zadzwonił dzwonek.
- Marcyśka chodź - zawołał starszy brat.
- Nie mów tak do niego tylko ja tak moge - oburzyłam się, gdy przepuszczał mnie w drzwiach.
- Wiesz w ogóle jak ona wygląda - zapytał 19-latek.
- Mniej więcej po zdjęciach, ale opisała mi swój wygląd, więc spokojnie.
- Dobra nie odzywamy się - zamknęli sobie usta.
- O jest - zawołałam rzucając się jej w objęcia, gdy jej znajomi z klasy dziwnie patrzyli.
- Matko Ty już - odpowiedziała widząc moją postać ukrytą za okularami.
- A no ja i moi goście - wskazałam na piłkarzy.
- Mats. . . Mats. . .Mats . . .Hu. . .Hum. . .Hummels - zaczęła piszczeć jak mała dziewczynka.
- Tak Mats i Marcel Hummels - przedstawiłam dobrze jej znane postacie.
- Natalia kim są Twoi znajomi, bo ja nie wiem czy są warci Twojego towarzystwa - zapytały jej koleżanki, ale zanim podeszły widziałam niezadowolenie w oczach szatynki.
- To raczej nie Twój interes. Zajmij się swoim pudrem na ryju, a nie cudzymi przyjaciółmi - rzuciłam się do małolaty.
- Zuza spokojnie - próbowała mnie uspokoić młodsza koleżanka.
- Jestem spokojna, ale wkurwiła mnie swoim zachowaniem - odpowiedziałam lekko odsuwając się od tłumów.
- Dobra teraz mi powiedz co oni tutaj robią - wskazała jeszcze raz na nic nie rozumiejących chłopaków.
- A wiesz mówiłam Ci o niespodziance oto ona, ale to dopiero początek, zaraz załatwię Ci zrywkę ze szkoły i pokaże resztę niespodzianki.
- A co to będzie??
- Nie powiem Ci, bo nie będzie niespodzianki - pocałowałam ją w policzek.
- Kurcze Zuza - widziałam jak się niecierpliwi, ale podeszłam do przyjaciół tłumacząc im wszystko.
- Ta kobieta tam to Twoja wychowawczyni - zapytałam widząc zbliżającą się kobietę.
- Tak, a co ??
- Zaraz wracam - machnęłam ręką.
- Dzień dobry - podeszłam do kobiety.
- Dzień dobry znam Panią??
- Może z telewizji jeśli interesuje się pani sportem. Jestem przyjaciółką Natalii, a bramkarką Borussi Dortmund - nie zdąrzyłam dokończyć.
- Zuzanna Padlowska - zawołał jeden z uczniów z klasy koleżanki.
- O właśnie tak się nazywam - uśmiechnęłam się życzliwie.
- Klasa zapraszam - pani zawołała uczniów do klasy- A co panią do nas sprowadza??
- Chciała bym zwolnić Natalię z lekcji - uśmiechnęłam się.
- A skąd mam mieć pewność, że nic jej nie grozi - dalej drążyła troskliwie temat.
- Jeśli słyszała pani o mnie co nieco to może mieć Pani pewność, że będzie z Nami bezpieczna - odwróciłam się do oblężonych piłkarzy.
- Dobrze zwolnię ją, ale wpadnijcie do nas jutro jeśli możecie - zaproponowała.
- Nie ma sprawy będziemy, ale muszę uciekać, bo przyjaciele są w potrzebie - widziałam, że sobie nie radzą w oblężeniu fanek.
- Natalia Mats, Marcel chodźcie - złapałam wszystkich i wyszłam.
*****
Tyle. Kochana musisz poczekać, aż dowiesz się gdzie Cię zabrałam. Ale mam nadzieję, że się podoba, bo mi bardzo. Marcel to brat Matsa, którego wymyśliłam na potrzeby bloga, żeby nikt nie myślał, ze to jakiś kochanek Zuzki. Spokojnie to tylko jej przyjaciel. A tak wygląda.
Zapraszam jeszcze na bloga, gdzie moja przyjaciółka opisuje naszą przyjaźń i nie tylko. Po prostu o życiu 6 najlepszych przyjaciółek jest na serio świetny.
Zapraszam i mile widziane komentarze.
http://wspanialehistorieonedirection.blogspot.com
Kocham Cię normalnie!! ♥♥
OdpowiedzUsuńto jest niesamowite :')
cały rozdział ogólnie genialny!!!! :D
aaaleee mi się podoba :>
i jeszcze Marcel wygląda jak mój Marc ^^
Boże... :P
to gdzie mnie zabierasz? xdd
weny ♥♥
Super.Sama nie wiem co ona wtmyslila. :))) ale na pewno ci sie spodoba. :***
OdpowiedzUsuńBuziaki. :***
Chciałabym widzieć jak obściskuje ten samochód ;>
OdpowiedzUsuńNo i dobrze że ten Marcel to tylko jej przyjaciel. Uff!
Czekam na tę niespodziankę i kolejny rozdział! Na pewno będzie ciekawie :)
Kocham to co piszesz <3 Buziaki i zapraszam do mnie
http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/2014/03/rozdzia-17.html
Jejku! Marcel wygląda jak Bartra! Chyba się zakochałam *__*
OdpowiedzUsuńDobrze, ze Marcel to tylko kolega, bo kolejnego kryzysu w związku Zuzki z Mo chyba bym nie przeżyła!
Buziaki kochana! <3