'' [. . .] Nastawiliśmy się, że Leitner będzie wściekły, ale to co zobaczyliśmy przeszło nasze oczekiwania."
Po wejściu do mieszkania piłkarz natychmiast wtulił się w młodą bramkarkę. Nie wierzę własnym oczom wczoraj jak by mógł pozabijał by wszystkich, a teraz ją przytula.
- Myszko gdzie byłaś nawet nie wiesz jak się martwiłem z Łucją.
- Ciekawe po co przecież nic mi nie jest. Możesz mnie puścić chce się wykąpać, a pokrzyczysz sobie innym razem - stała zdziwiona, ale widać było, że bardzo tęskni za nim.
- Oczywiście. Krzyczeć już nie będę - puścił ją dając buziaka w czoło.
- Zobaczymy - dodała znikając nam z oczu.
- Gdzie ona była - zapytał Niemiec.
- Ze mną biegałyśmy i plotkowałyśmy sobie troszkę - usiadłam spokojna w salonie.
- Czemu nic nie napisałaś. My tu od zmysłów odchodziliśmy.
- Nie wiedziałam, że nie wiesz o tym wyjściu. Zadzwoniła do mnie, a że miałam te same zamiary zgodziłam się, nawet zastanawiało mnie czemu tak spontanicznie z rana ją wzięło na ćwiczenia. Próbowałam to z niej wyciągnąć, ale tłumaczyła, że musi się przewietrzyć i trochę ze mną pobyć, bo miałyśmy ostatnio mało czasu tylko dla siebie, więc się zgodziłam.
- Nie wiedziałem, bo się trochę posprzeczaliśmy wczoraj, a nie miałem odwagi na przeprosiny. A spaliśmy osobno - słychać było w jego głosie, że bardzo żałuje tego co zrobił wczorajszego dnia. Ale nie będę się wtrącać tym bardziej, że mimo wszystko będę po stronie Zuzki, bo to dzięki niej znalazłam się tu gdzie jestem. Tak nigdy bym nie poznała Marco, a to byłby mój największy błąd.
- Dacie mi jeszcze chwilę - zapytała wyskakując z łazienki.
- Oczywiście nie spiesz się tak - uśmiechnęła się Ann parząc kolejną kawę.
- Dobra zaraz będę - poleciała na górę.
- Powoli, bo się nam jeszcze zabijesz - krzyknął za nią Leo z Łucją.
- Spoko - odpowiedziała.
- I jak jej nie kochać - skomentowałam.
- No nie da się - westchnął Moritz.
- Jestem - zbiegła gotowa do podróży.
- Szybka jesteś - zareagowała piosenkarka.
- Kochanie możemy pogadać - nagle złapał ją za rękę. Bałam się jej reakcji, bo znam ją trochę i wiem do czego jest zdolna jak ktoś przekroczy granice cierpliwości.
- Nie mamy o czym - nie spojrzała nawet na niego podnosząc swoją torbę.
- Mamy. Kocham Cię i nie chce byś cierpiała przez moje wybuchy, ale zrozum też mnie. Bardzo pragnę się przenieść, ale jak nie chcesz to zostaniemy tutaj. Jestem gotowy wszystko dla Ciebie rzucić wystarczy słowo, a nie będę piłkarzem.
- Nie pozwolę Ci zaprzepaścić takiej okazji. Skoro nie mogę zostać to przeprowadzę się. Misiek nie mogę pozwolić byś nie spełniał marzeń. Kocham cię wariacie głupi, ale obiecaj nigdy więcej nie uniesiesz głosu na mnie - nastolatka wtuliła się w ukochanego.
- Przyrzekam - zaczęli się całować.
- Zostawmy ich samych - zaproponowałam na co wszyscy przytaknęli.
- Jeszcze jedna taka sprzeczka tamtej dwójki, a skończę w piachu - skomentował Mario schodząc po schodach.
- Hahaha. . . aż tak źle nie było - zaśmiał się blondyn.
- Właśnie to była ich dopiero pierwsza kłótnia - dodałam.
- No tak nie krzyczeli, ani się nie bili - dodał Götze.
- Serio pierwsza - zdziwiła się Ann.
- Tak jakby on podniósł na nią rękę to sam bym mu przywalił - powiedział Reus przepuszczając mnie w drzwiach.
- Dopiero pierwsza. O jaki z Ciebie dżentelmen - zaśmiałam się.
- A co jak szaleć to na maksa, a nie odgrywać sztywniaka.
- Kto szaleje - chwilę po nas zeszła Łucja z resztą.
- Nikt - uśmiechnęliśmy się.
- Marco co tak pachnie?
- Chcesz frytki Kochanie ?
- Jej Ty znowu jesz. Ile już zrobiłeś przystanków?
- No tak z 4, ale wiesz czułem nieodpartą ochotę na jedzenie, więc musiałem ją zaspokoić.
- Jezu. . . Misiek ja prowadzę. Takim tempem nigdy nie dojedziemy.
- Spokojnie nie panikuj.
- Ciekawe jak mam być spokojna skoro wy byście tylko jedli. A po drugie nie panikuje po prostu nie mam zamiaru się wlec dlatego, że jesteś wiecznie głodny.
Usiadałam za kierownicą i pojechaliśmy. Chwilę rozmawialiśmy i mój ukochany zasnął. Tak słodko wyglądał, że co chwilę na niego zerkałam przez co nie mogłam skupić się na jeździe.
- Magda zatrzymasz się - usłyszałam po godzinie głos Mario.
- Po co ??
- Mam silną potrzebę skorzystania w trybie natychmiastowym z pobliskiej toalety - wskazał na pobliskiego McDonalda.
- Ja Was kiedyś zabije - orzekłam na tyle cicho by nie obudzić reszty.
- Błagam Cię zatrzymaj się tam - dostrzegłam dobrze mi znany błagalny wzrok pomocnika
- Oj dobra, ale to będzie ostatni. Napisz jeszcze Zuzce by skręciła, bo pojedzie sama do Warszawy.
- Spokojnie wiadomość ma już od dawna - zakomunikował chłopak.
Po zauważeniu bocznej drogi natychmiast zjechaliśmy. Mario wybiegł jak porażony. Po 10
minutach wrócił z jedzeniem w ustach i reklamówkach. Zdenerwowałam się i obudziłam przez tą cholerna kłótnie Marco z Ann.
minutach wrócił z jedzeniem w ustach i reklamówkach. Zdenerwowałam się i obudziłam przez tą cholerna kłótnie Marco z Ann.
- Co jest grane do cholery - zawołali lekko zaspani.
- Wybaczcie mały mnie wkurza - napiłam się kawy.
- O nie młody siadasz tu. A Ty kochana idź do przodu zostało jeszcze 10 km, więc zero nerwów, bo jeszcze udzieli się nowożeńcom - "lama" najładniej jak potrafił zwrócił się do panny Brömmel o zmianę miejsc.
Z perspektywy Zuzanny.
Po pogodzeniu się z Mo emocje opadły, a ja się rozpłakałam. Szybko się ogarnęłam i weszliśmy do samochodów. Tym razem nie chciałam kierować, bo byłam zmęczona. Kilka razy czytałam wiadomości o postojach, ale w pewnych momentach miałam.ochotę ich zabić. Gdzieś po 5 godzinach strasznie dłużącej się podróży staliśmy już pod domem Lewego obleganym przez tłumy. Po okazaniu zaproszeń przepchaliśmy się z pomocą ochrony na posesję. Drzwi otworzyła nam mama Roberta - pani Iwona.
- Dzień dobry dzieciaki - jak zawsze z uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry. Pięknie pani wygląda - zwrócił się do niej Leitner.
- Dziękuję Wy również - zwróciła się do nas.
- Siemanko masz tak zawsze - zaśmiał się Mario wskazując na wszystko za oknem.
- Witam Was. Nie codziennie mam ciszę i spokój - zaśmiał się pan młody.
- Tak pewnie ukrywa to, żeby nie odstraszyć gości - zaśmiałam się.
- Robert zaprosił byś gości do środka, a nie tak w wejściu - krzyknęła z kuchni pani Lewandowska.
- A już zapraszam - wskazał na salon. Gdy w tej chwili Marco przytulał Magdę.
- Ee...to wy jesteście razem - zdziwił się Robert.
- Kolejny. . . Nie przyjaźnimy się tylko - skomentowała Magda.
- Tak ten kit to nie nam teraz - puściłam jej oczko.
- Dobra to tylko my jesteśmy - zapytał Leo.
- Stary mamy dopiero 13:40 - zaśmiał się Lewy.
- Serio - krzyknęli piłkarze.
- No tak, a co stało się coś - zauważył nasze miny.
- Błagam Cię nic nie mów, bo normalnie zabije zaraz chłopaków - Magda weszła do salonu.
- Yyy - napastnik zareagował lekko się przekrzywiając.
- Tyle co oni przez te dwie podróże zjedli to my przez miesiąc nie zjemy - szybko wytłumaczyłam piłkarzowi o co chodzi.
- Spokojnie na weselu będzie trochę jedzenia. Pomyślałem o Was chłopaki - poklepał niemieckich przyjaciół po plecach.
- Matko boję się - wyszeptała Łucja wtulając w ramiona Leo.
- Ups zapomniałem, że ona nigdy nie przebywała w takim olbrzymim towarzystwie - złapał się za głowę pomocnik.
- Dasz radę mała. Pomyśl o tym, że Ci ludzie w ogóle na Ciebie nie patrzą, a jak jakiś dziennikarz z aparatem do Was podejdzie ładnie się uśmiechnij - złapałam ją za ręce dodając otuchy.
- Działało - zapytała Magda.
- U mnie tak zawsze tak robiłam, gdy były mecze - puściłam przyjaciółce oko.
- No dasz radę - blondynka poklepała młodą po ramieniu.
- Dobra chodźmy, bo widzę Mitcha z Rhiannon - zawołał Marco.
- Hejka - przywitaliśmy się.
- O cześć Mitchell właśnie poszukiwał Was w tym tłumie - zaśmiała się dziewczyna bramkarza.
- Ej widzicie to co ja - szturchnęłam Magdę wskazując na Cezarego Pazurę z żoną, Kubę Wojewódzkiego, a także Seweryna Gancarczyka, Grzegorza Tkaczyka, Dariusza Dudka, Grzegorza Wojtkowiaka, Ivana Djurdjevic'a z partnerkami.
- Noo właśnie. Kurcze będziemy z samymi vipami - zaczęłyśmy się cieszyć jak małe dzieci.
- Dziewczyny spokojnie - złapał mnie za rękę Mo, widząc paparazziego z aparatem.
- Uśmiech - zawołał po czym zrobił każdemu zdjęcie. Przed Kościołem znów musieliśmy się legitymować.
- Jejku jakby nie było widać, że jesteśmy piłkarzami czy ta ochrona nie ogląda telewizji.
- Dobra Zuza spokojnie taka ich praca - Magda próbowała mnie uspokoić.
- Wybacz, ale normalnie mam dość tyle razy nas już sprawdzili Ci sami panowie, że mam dość - westchnęłam wchodząc do świątyni.
- Ale odjazd - powiedział Mario wysiadając przy sali.
- No grzech było by się nie zgodzić - dodał Moritz przytulając mnie.
- Jaki wstyd - wyszeptała Magda.
- Nie zwracaj uwagi ja to robię już od wejścia, gdy rzucili się na szampana - uśmiechnęłam się.
- Staram się, ale potem będzie marudzić, że brzuch go boli. Tak jak to było po przyjeździe do Polski.
- A tam gadasz. Ann świetnie się bawi z Mitchellem, Wojewódzki porwał Riri, Mario i Marco oblegają barek, Moritz tańczy z panną młodą, a Łucja z Leo podbijają parkiet - zaśmiałam się widząc ich wygibasy.
*****
To tyle jutro mija 1 rocznica od opublikowania pierwszych rozdziałów. Bardzo się ciesze, że piszę dla tak cudownych osób jakimi jesteście. Gdyby nie Wy to nie wiem co bym robiła przez ten rok. Zapewne się obijała.
Rozdział jak obiecałam po 5 rozdziałach trochę wymęczony, bo mam problemy zdrowotne niektórzy z Was o nich wiedzą. :((( Niestety przykro mi nie wiem jak długo jeszcze pociągnę tego bloga, ale mam nadzieję, że jak najdłużej.
Co do półmetka to był bardzo udany. A to jedno zdjęcie moje i blogowej Magdy. Kocham Cię.
Najlepszy blog. Nigdy go nie kończ. Czekam na następny rozdział.;) pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nast. Jesteś genialna;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Miło by było jakbyś się jeszcze podpisał Anonimku :D
UsuńMoja kochana. :*** Będzie dobrze. Nie jesteś z tym sama. Damy sobie radę :****
OdpowiedzUsuńSzczypiorek. <3
Kocham <3
Usuńświetny jest :D
OdpowiedzUsuńweny ♥
ej... co ona tam zobaczyła? xdd
Co ona zobaczyła czekam na dalszy ciąg <3
OdpowiedzUsuńMożesz mi powiedzieć kim jesteś Anonimku :D
UsuńJestem twoją fanką która nie ma konta i musi z anonima ;)
OdpowiedzUsuńMożesz wymyślić sobie jakiś podpis. Tak jak na przykład Szczypiorek;))
UsuńJa przepraszam jestem na telefonie;)
Pozdrawiam Dagrasia:**
Dobrze to ja będę malinka :*
UsuńPozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nast. ;))
Jejku... wiedziałam, że się pogodzą. Przecież oni nie potrafią bez siebie żyć!
OdpowiedzUsuńTak szczerze, to nie wyobrażam sobie chłopaków jak tyle jedzą. Oni są tacy wysportowani i cudowni i... och... chyba się rozmarzyłam :D
Magda z Marco mogli by być już tak oficjalnie razem (no chyba, ze są, bo się troszeczkę w tym pogubiłam xd)
Trzymaj mi się tam !
Buziaki :**
Dagrasia dodaj następny bo nie wytrzymuje napięcia ;**
OdpowiedzUsuńMalinka :*
Jak dobrze, że się pogodzili! <3
OdpowiedzUsuńOj ci Marco i Mario, wiecznie spragnieni tego jedzenia ;) normalnie można w tej kwestii ich porównać do Kudłatego i Scooby'ego! :D
I ciekawe, co zobaczyła w końcówce! Mam nadzieję, że szybko dodasz następny :)
Co do problemów zdrowotnych... sama je mam. O swoich coś wspominałaś mi na blogu. Możesz śmiało mi się z nich wyżalić, doskonale Cię zrozumiem. Nie mam już gg, ale jeśli potrzebujesz porozmawiać to łap mojego FB
https://www.facebook.com/sylwunia09 mam nadzieję że się odezwiesz :)
Pozdrawiam cieplutko, życzę dużo weny i zdrowia :***