'' [. . .] A przy okazji zajrzeliśmy do McDonalda, bo Marco strasznie nalegał. Po 30 minutach Marco pojechał do domu Magdy, a my do siebie.''
Po dojechaniu na parking zauważyłam, że wszyscy prócz Moritza śpią. Super ja tu umieram, a oni sobie pływają w innym świecie.
- Tak najedli się, a teraz chrapią - głośno pomyślałam.
- Halo wstajemy - otworzyłam drzwi i zaczęłam potrząsać siostrą.
- Co jest - rzekła zaspana.
- Dzień dobry śpiochu.
- Co kolejny przystanek - rozejrzał się Leo.
- Nie idioto - zaśmiał się Mo wysiadając.
- Matko już - młoda zaczęła się ogarniać.
- Tak nareszcie dojechaliśmy - mówiłam trzymając się za brzuch, bo coś źle się czułam.
- Wypakowujemy wszystko - zapytali.
- Nie tylko torby z ubraniami na jutro - uśmiechnęłam się.
- Okey to wy może idźcie już, a my zaraz dojdziemy - zaproponował Leitner.
- Idealnie - pobiegłam szybko do domciu.
- Mamo co jest grane - odezwała się Łucja.
- A może tak cześć kochani rodzice - zaśmiał się tato.
- Oj tak wiem tęskniliście, ale lepiej mówcie co się tutaj stało - przytuliłam ich.
- Wiecie zbieraliśmy trochę, aby przerobić mieszkanie. No i już zaczęliśmy.
- A my, znaczy nasze rzeczy. Co z nimi - zapytałam lekko zszokowana, że w końcu spełniają marzenia idealnego domu.
- Wy chcecie tu w ogóle wracać, znaczy Ty Zuzka, bo Łucja na pewno nigdzie się nie wybiera - zagadał tato.
- Dzień dobry - akurat weszli piłkarze.
- O cześć cześć - moi opiekunowie przywitali się z nimi. Wracając do rozmowy z rodzicami. Nie chcieli nam powiedzieć gdzie są nasze, głównie moje ubrania.
- Co tu się dzieje - zapytał Bittencourt nic nie rozumiejąc.
- Dobra chodźcie, bo ten młody nas nie rozumie. To czas wszystko ujawnić - mama machnęła ręką.
- Kto to jest??
- A panowie remotnują - krzyknął tato z drugiego końca pustych przestrzeni.
- Miło mi - życzliwie się uśmiechnęłam, bo dziwnie na mnie i Łucje się patrzyli.
- No to proszę tam są wasze ubrania - mama wskazała na dwie pary drzwi. Na jednych było Zuzanna, a na drugich Łucja.
- I jak podoba się - zapytała rodzicielka, gdy przyglądałam się pucharom.
- Oczywiście - wpadłam w jej ramiona. Może nie zawsze było super, ale znała mnie najlepiej.
- Zastanawiałam się gdzie powiesić to zdjęcie - za pleców wyjęła fotografię z mojego dzieciństwa. Jedyną, której nie zniszczyłam z Nelą i pucharem większym ode mnie. Pamiętam do dziś o tym jaka byłam szczęśliwa, gdy wygraliśmy zawody.
- Dziewczyny ktoś chce Was poznać - zawołał tato, a my wraz z chłopakami wyszliśmy.
- Kto to taki - zaciekawiłyśmy się.
- Witamy jeszcze raz - zauważyłam robotników.
- A okey - usiadłam w salonie na dole. Zaczęliśmy rozmawiać, a było na prawdę super, bo Leo nie rozumie polskiego, więc Łucja robiła za tłumacza. Po kolacji postanowiłam wziąć szybki prysznic i pójść spać. Nie ukrywałam ran, bo to i tak nie miało sensu. Kiedy położyłam się do łóżka ktoś wszedł za mną do pokoju, ale byłam za bardzo zmęczona, żeby spojrzeć kto to.
Sobota 22.06
Samoistnie obudziłam się przed 5. Rozejrzałam się po pokoju do którego wpadały promienie słoneczne ogrzewając moja blada cerę. Zdziwiłam się trochę nikogo prócz mnie nie było, ale za to dwie puste torby zostały. Byłam pewna, ze Moritz kładł się wieczorem do mnie. Poleżałam chwilę w łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Ubrałam więc strój treningowy i po cichu zeszłam na dół, gdyż reszta smacznie spała. Zajrzałam do kuchni zrobiłam sobie kanapki, gdy wstała moja mama. Wstawiłam wodę wiedząc, że zawsze rano pije kawę tym bardziej przed pracą.- Dzień dobry - wyszeptałam.
- O cześć. Myślałam, że śpisz jeszcze - przestraszyłam rodzicielkę.
- Nie mogłam spać. Wiec pobiegam trochę. Dawno tego nie robiłam
- To się nie zmieniło - zalała sobie kawę śmiejąc się ze mnie.
- Oj tam trzeba dbać o kondycję - puściłam jej oczko.
- Co się stało, ze chłopcy śpią na dole, a nie z Wami - zapytała, gdy już zbierałam się do wyjścia.
- To, że Leo z Łucja nie śpi nie pytaj, a ja z Mo mamy kryzys. Choć myślałam, ze zasypiał ze mną, bo ktoś był u mnie wczoraj wieczorem.
- Co takiego. Przecież Wy się nigdy nie kłóciliście. A to może tato był, bo był ciekawy po co się tak wymalowałaś - zdziwiła się zbierając do pracy.
- A teraz już wiesz - wskazałam na kilka zagojonych ran. Uwielbiam swój organizm, bo siniaki i rany szybko zanikają. Choć niektóre były zbyt głębokie, więc były dość widoczne. Zapomniałam nałożyć podkład, ale nie opłacało się. Rodzice prędzej czy później dowiedzieli by się prawdy. Tym bardziej tato, wolał mnie naturalną, a ja sama zawsze się z nim zgadzałam.
Opowiedziałam jeszcze mamie w skrócie wszystko, patrzyła na mnie z ogromnym niedowierzaniem. Po czym założyłam słuchawki i udałam się na poranne ćwiczenia. Oczywiście nie sama najpierw zadzwoniłam po Magdę, która sama chciała przypomnieć mi o treningu.
Tymczasem u Moritza.
Kiedy poszedłem jeszcze na ogród dzwonił menadżer. Czekałem na ten telefon dość długo, bo był na wczasach. Oznajmił mi, że mam dwa tygodnie na zdecydowanie o przeniesieniu. Wkurzyłem się, bo miałem miesiąc, więc Zuzka mogła spokojnie pomyśleć. Codziennie o tym rozmawialiśmy, ale to był ciężki temat dla niej, bo nikogo tam nie będzie znała, a tu ma przyjaciół i Magdę. Nie miałem zamiaru wyjeżdżać bez niej, bo nie potrafię bez niej żyć, lecz zrezygnować też było by mi było ciężko, a także nie pozwoliła by mi. Po rozmowie walczyłem sam ze sobą by nie wybuchnąć.
- Stało się coś - towarzysz zauważył, że coś się dzieje.
- Nie - wrzuciłem meble ogrodowe do schowka.
- Przecież widzę. A te meble raczej nic ci nie zrobiły - złapał mnie za ramię.
- Zostaw mnie do cholery. I tak nic nie rozumiesz - krzyknąłem.
- Ciszej chcesz żeby dziewczyny zobaczyły Cię w takim stanie - próbował mnie uciszyć.
- Masz rację - usiadłem na schodach od tarasu zakrywając twarz.Wyciszając organizm.
- Mów co się dzieje - przyjaciel objął mnie ramieniem. Wszystko mu wytłumaczyłem, ale reakcji się nie spodziewałem.
- Muszę Ci coś powiedzieć - zawiesił głowę.
- Dawaj- ponaglałem.
- Dostałem propozycję od Hannoveru '96 o kontrakt, ale Łucja jest niepełnoletnia nie może jechać. A jeszcze nawet nie skończyła szkoły, żeby dalej zacząć tam. Kocham ją jak nikogo innego, lecz powiedziała, że jeśli nie zgodzę się to nasz związek dobiegnie końcu. Jej bardzo zależy na mojej karierze i nie chce bym cierpiał potem z powodu niewykorzystanej okazji. Spróbuj zrozumieć nasza mała księżniczkę, a zobaczysz co tak naprawdę czuje od kiedy dowiedziała się o wypożyczeniu. Rozmawiała o tym z Łucja i na serio ma twardy orzech do zgryzienia. Więc ogarnij się o idź do niej kiedy Cię potrzebuje, a nie się wkurzasz. Po tym pobiciu naprawdę nawet ja bym bał się zmiany otoczenia w dodatku bez bliskich - powiedział, ale nie odpowiedziałem.
Udaliśmy się do samochodu w oczekiwaniu na resztę. Zobaczyłem dziewczynę uśmiechnięta za kierownicą, ale to że będzie prowadzić tyle kilometrów znów doprowadziło mnie do niekontrolowanego wybuchu. Nie chciałem tego, bo wiem, że nie lubi, gdy się na nią krzyczy. Tak jakoś wyszło. Nie mogłem patrzeć jak płacze, ale para dała mi nieźle popalić w samochodzie. Następnie przyjechała Magda z reszta i zaczęły się durne pytania Mario. Szczerze mogłem się nie odzywać, ale znów mnie poniosło i nie potrzebnie skoczyłem do Ann. Przez co pogorszyłem sytuację, która i tak nie była nnajlepsza. Wtedy Mario z Marco nie wytrzymali i siłą zaciągnęli mnie na pobliska ławkę i dostałem niezły ochrzan od wszystkich. Po powrocie rzuciłem krótkie sorry w kierunku Polki rozsiadając się na swoim poprzednim miejscu. Założyłem słuchawki, kładąc kluczyki na siedzeniu pasażera z przodu. Nie zwracając uwagi na to, że już wyruszamy siedziałem bez słowa rozmyślając nad tym co powiedzieli mi przyjaciele. Po około 4 godzinach usłyszałem dzwonek smsa Zuzanny, ale nie wnikałem od kogo. Minęła chwila, a oświadczyła o najbliższym postoju. Coś nie gra, zacząłem się denerwować, bo wiem, że od kilku dni miała problemy z przeszczepem, choć nic nie mówiła. Jest uparta, ale za dobrze ją znam. Jak coś ukrywa to się rumieni, jak denerwuje obgryza paznokcie przez co często dostaje po łapach. Gdy się zatrzymaliśmy dziewczyny poleciały do łazienki, Mario z Marco i Leo po jedzenie, a ja przejść się. Widziałem jak Magda z Reusem gadają z Zuza, ale nie wiem o czym. Po 20 minutach wszyscy wrócili na swoje miejsca, ale młodsza Padlowska poprosiła mnie o zmianę miejscami chętnie poszedłem. Przeniosłem się do przodu widząc jak moja dziewczyna chowa kolejne puszki energetyków do schowka przeraziłem się, bo nie może ich pić. Spojrzałem na nią widziałem ze coś nie gra, ale urażona duma mnie pozwalała mi się odezwać. Bardzo się bałem o późniejsze konsekwencje jej teraźniejszego zachowania. Po dość długiej podróży i kilku wypoczynkach dojechaliśmy do Wrocławia. Tam piłkarze rzucili się na fast foody, bo wiecznie głodni. Nie dość, że zjedli swoje zapasy na dwudniowe podróże. Następnie Marco z resztą pojechali do rodziców Magdy, a my do państwa Padlowskich. Po wyjściu wraz z Leo zadeklarowaliśmy się sami przynieść walizki, bo dziewczyny na pewno trochę się za nimi stęskniły.
- Ochłonąłeś - niepewnie zapytał przyjaciel wyciągając swoje torby.
- No, ale głupio mi jest się teraz do tego przyznać - znalazłem walizkę Zuzki i swoją.
- Rozumiem, ale wiesz, że Wy się nigdy nie kłóciliście, a jutro jest wesele Lewego i nie możecie się tak zachowywać.
- Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale muszę ochłonąć na rozmowę z nią - uśmiechnąłem się zamykając pojazd.
Wchodząc do domu puściłem pierwszego przyjaciela, bo bałem się ze Zuzka zrzuci mnie jeszcze ze schodów. Zdziwiliśmy się widząc częściowo wyremontowane przestrzenie. Dostrzegłem kilku robotników, którzy dziwnie patrzyli na dziewczyny.
- Ej widzisz to co ja - szturchnął mnie Leo.
- Jeśli widzisz śliniących się mężczyzn na widok nastolatek to tak - zaczęło mnie nosić, więc zszedłem po torby.
- Hej Moritz - uśmiechnęli się do mnie rodzice dziewczyn. Najwidoczniej o niczym nie wiedzieli, bo pewnie by mnie zabili.
- Dzień dobry - odpowiedziałem lekko kalecząc.
- Co tam u Was - zapytał pan Grzegorz.
- Mieliśmy małą sprzeczkę, ale jest dobrze - doszedłem do wniosku, że nie warto ich okłamywać.
- Pamiętaj, że jak ją zranisz nie masz po co pokazywać się w Polsce - groźnym tonem ostrzegł mnie jej ojciec.
Następnie poszedłem z powrotem do dziewczyny zostawiłem walizki w jej pokoju i dosiadłem się do przyjaciół, którzy rozmawiali z robotnikami. Było mnóstwo śmiechu, bo Leonardo nie mówi i nie rozumie polskiego trzeba było ciągle tłumaczyć wszystko, a dodatkowo każdy z nas dodawał coś od siebie. Po kolacji wziąłem szybki prysznic i położyłem się w salonie na dole.
- Mo, a czemu Ty tutaj - zapytała pani Marta, która szykowała łóżko drugiemu piłkarzowi.
- A wie Pani nie wiem jak Zuzka by zareagowała jakbym się położył obok po sprzeczce - odpowiedziałem smutnym głosem.
- Nie Pani mów mi po imieniu. A po drugie jestem pewna, że na pewno Cię nie pogoni za bardzo Cię kocha - zaśmiała się.
- Wolę nie ryzykować - odpaliłem laptopa przeglądając stronki plotkarskie. Myślałem, że nikt nie widział jak się kłócimy, ale było inaczej. Około 23 przyszedł do mnie Leo i nie wiem kiedy zasnąłem.
Niedziela 23.06
Obudził mnie ooczywiście nikt inny jak Bittencourt spadając z łóżka.- Stary co jest - zawołałem otwierając zaspane oczy.
- Sory miałem koszmar. Którą mamy godzinę - zapytał.
- Nie wiem telefon zostawiłem u góry - wstałem udając się na górę. Ale nikogo tam nie było. Spojrzałem na zegarek była 7, a łóżko Zuzki było zimne. Po chwili weszła do mnie Łucja.
- Ee widziałaś może. . . O siemanko gdzie Zuzka??
- Nie wiem właśnie.
- Jak to nie wiesz - przestraszyła się.
- No normalnie nie wiem.
- Przecież siedzisz tu jak kretyn w samych bokserkach zamiast do niej zadzwonić.
- Tak, żeby jeszcze odbierała - zacząłem się denerwować.
- Dobra ja spróbuje, a Ty się ogarnij, bo musimy zaraz ruszać - młoda zaczęła panikować. Założyłem szybko wygodny strój i zbiegłem na dół. Okazało się, że nikogo prócz nas nie było, ale to lepiej, bo by nas zabili. Kończąc nerwowo śniadanie czekaliśmy na wiadomość od bramkarki.
Tymczasem u Magdy.
Byłam bardzo zmęczona po podróży, ale nie było tak strasznie. Marco bardzo o mnie dba ostatnimi czasy. Kiedy byliśmy w rodzinnym mieście zadzwoniłam do rodziców, że jesteśmy, ale oni zachowywali się dziwnie i powiedzieli, że mamy czekać na nich na dole. Oni nas zaprowadzą gdzieś.
- Ej będziemy jechać z moimi rodzicami - powiadomiłam przyjaciół.
- Kotku ja nie wiem czy Ty wiesz o tym, ze to auto jest tylko 5 osobowe - uśmiechnął się blondyn wysiadając z pojazdu.
- Wiesz jesteśmy szczupłe, więc ściśniemy się na tyłach - stanęłam wraz z Ann lekko chichocząc.
- Dzień dobry - dołączyli się do nas moi opiekunowie. Tak za nimi tęskniłam, ze natychmiast rzuciłam się w ich objęcia. Ale ich miny po ujrzeniu Marco były niesamowite. Dawno nie widziałam tak ogromnego ludzkiego zdziwienia. Cóż się jednak dziwić po tym wszystkim co się wydarzyło. Spojrzałam na nich tylko tłumaczącym wzrokiem.
- To jak jedziemy - zawołał mój tato.
- Tak jest - zasalutowali Niemcy. Choć Mario musiał tłumaczyć wszystko narzeczonej.
- Jesteśmy - wskazali na olbrzymi domek z przepięknym ogrodem.
- Co - byłam w ogromnym szoku.
- Tak jest nasz już skończony - przytulił mnie tato.
- Nawet ze mną - Marco stanął w drzwiach ze smutną minką.
- Oj dobra dla Ciebie znajdzie się trochę miejsca - przesunęłam się.
- Matko, ale jestem zmęczony - złapał się za głowę. Ale byłam zamyślona zastanawiałam się co tam u mojego dziubka. Czy już wszystko okey, a może jednak nie.
- Woda się leje - piłkarz próbował zwrócić moją uwagę. Nie wychodziło mu to, bo na prawdę się martwiłam.
- Ej Ty mnie w ogóle nie słuchasz - obraził się.
- Przepraszam zamyśliłam się - wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
- Tak też martwię się o młodą, ale jest silna nie raz nam to udowadniała i nie raz udowodni.
- No wiem. Za to w końcu ją kocham - pocałowałam go w policzek wstając na kolację.
- Za co to było - zdziwił się trzymając za policzek.
- A tak bez powodu - puściłam mu oczko na co mnie klepnął.
- Ałć co to miało być - oburzyłam się.
- Wybacz nie mogłem się oprzeć - przytulił mnie od tyłu.
- No ej nie obściskiwać się tu publicznie - zażartował Mario wychodząc z pokoju obok.
- Kto my?? Przecież jesteśmy grzeczni.
- Tak chyba jak śpicie choć i w to bym wątpiła - zaśmiała się mama słysząc kawałek naszej rozmowy.
- Jedźcie, żeby mieć siły na jutro - tato na stół postawił pizzę, na co chłopakom wyrosły wilcze ząbki. Po przepysznym posiłku poszłam się wykąpać, a następnie do łóżka.
- Siemanko śpisz - zapytała.
- Nie, ale jak chcesz idę biegac.
- No wiesz chciałam Ci to zaoferować. Dobra to za 15 minut pod moim domem.
- Okey będę - powiedziała i się rozłączyła.
- Co tam - zapytała po chwili.
- Dobrze, a nawet wspaniale.
- Co się działo - podejrzanie na mnie spojrzała.
- Moi rodzice wybudowali dom - skakałam z radości.
- Co poważnie??!! Gratulacje, moi remontują jeszcze mieszkanie.
- Dobra chodźmy- ruszyłyśmy w stałą trasę 13 km.
Właśnie i jak - zapytałam.
- Dzwoni ciągle, ale nie mam ochoty słuchać jak znów na mnie krzyczy - powiedziała pijąc sok.
- Ej nawet do mnie dzwoni - do salonu weszła w Ann ubrana w szlafrok
- Dobra ubierzemy się i jedziemy Cię odwieźć, a przy okazji od razu wyruszymy w drogę - zaproponował Reus wstając.
- Spoko - poleciałam do pokoju. Szybko założyłam rzeczy i ruszylismy w drogę. Nastawiliśmy się, że Leitner będzie wściekły, ale to co zobaczyliśmy przeszło nasze oczekiwania.
*****
Dodaje teraz trochę nie dopracowany, ale jutro nie będę mieć czasu, bo idę na półmetek. Wiecie przygotowania pełną para, a nie mam nawet obmyślonej dobrze fryzury. Rozdział dłuższy, bo miałam błąd i tamtego końcówka się skasowała za co serdecznie chciała bym przeprosić. Mieszam troszkę, ale wiecie czasem trzeba, bo zawiało by nudą. A tak to coś się dzieje. Jeszcze trochę i będzie niespodzianka.
Jaki niedopracowany? Jest cudowny! <33
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze oni się pogodzą, a Mo zrozumie, że Zuzce ciężko jest wszystkich zostawić ;)
Już się nie mogę doczekać Twojej niespodzianki! :D
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;***
Udanej zabawy! <3
świetny jest :D
OdpowiedzUsuńi nie gadaj głupot, bo się pokłócimy szybciej niż 16 xdd
do następnego ;3
Świetny. :***
OdpowiedzUsuńSzczypiorek <3
Oni się muszą pogodzić ale ja nie wiem co ty wymyślisz. :D Rozdział amazing! <33 Zniecierpliwiona czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuję :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały jak zawsze. Mam nadzieję że oni się pogodzą w końcu! Końcówka mnie zaintrygowała... ciekawe co ostatecznie się wydarzy? Dawaj szybko kolejny!
Uwielbiam to co piszesz <3 Buziaki kochana! Weny życzę ;*