'' [. . . ] Okey jak zawsze - uśmiechnęłam się i ruszyłam do łazienki. Potem poszłam spać. ''
4 miesiące późnej.
W czasie mojego pobytu w szpitalu nie działo się nic zbytnio ciekawego. Oglądałam mecze i ich powtórki, leżałam odwiedzałam małe dzieci. Poznałam kilka całkiem słodkich potworków, które uwielbiały ciągać mnie za kucyka. Pod koniec pobytu przenieśli mnie na salę ogólną do niezbyt miłej nastolatki. Na widok odwiedzającej mnie Ani, a czasami nawet Roberta zachowywała się jak niedorozwinięta gówniara, która dostaje wszystko czego tylko chce. Po walentynkach miałam totalnie nie spodziewanych gości, a mowa oczywiście o Magdzie i Syriuszu. Przyjechali szczęśliwi, uśmiechnięci i co najlepsze okazało się, że nie są już tylko przyjaciółmi tylko parą. Bardzo uradowała mnie ta wiadomość, bo wiedziałam jak ona cierpi po stracie Marco. Ale to że młody Leitner był z Nią nie zmienia faktu, że jak wyjdę ze szpitala zabiję Marco. Pourywam mu co nieco i tak przywalę, że popamięta Zuzannę Padlowską do końca życia. Najlepszą niespodzianką były odwiedziny Wojtka, który zawitał dzień przed moim wyjściem. Dokładnie pamiętam ten dzień. Leżałam i słuchałam muzyki, bo ta blondi z łózka obok działa mi na nerwy. Gwiazda od siedmiu boleści, a nawet nucić nie potrafi. No ale wracając do piłkarza. Wszedł dość niepewnie na salę kiedy to Nina( tak było Jej na imię) zaczęła piszczeć jak nie normalna i zemdlała. A Wojtka zamurowało.
- Okey chyba złą porę na odwiedziny sobie znalazłem - zaśmiał się wchodząc.
- Kiedyś byś nie przyszedł ona by tak samo zareagowała. Poczekaj idę po pielęgniarkę.
- A tak ogólnie co Cię do mnie sprowadza - zapytałam po powrocie.
- Piszczu zgarnął Twoje rzeczy w czasie wypadku i oddał mi, bo ma mecze, a ja mała kontuzję. Zostałem w Warszawie, ale ostatnio spotkałem Anię i powiedziała mi, że jestes tutaj. Pozałatwiałem wszystkie swoje sprawy i oto jestem - powiedział witając się ze mną.
- Okey, a co już po sprawie??
- Nie jeszcze potrzebują Twoich i Magdy zeznań, ale podobno mają to zrobić jak będziecie w domach - ogłosił.
- Wiesz co ja chyba wyrzucę te ubrania i telefon. Raczej ich nie potrzebują skoro je oddali.
- Spoko nie chcę do tego wracać - zaśmiałam się po czym wspominaliśmy stare dobre czasy na obozie.
Dziś mamy 15 czerwca sobota, moje 19 -naste urodziny. Wstałam o 11, a dokładnie obudziła mnie siostra z Leo oblewając wodą.
- Zabije - to pierwsze słowa jakie wypowiedziałam. Wstając w całej mokrej piżamie.
- Wszystkiego najlepszego - wyszczerzyli się jak mysz do sera.
- Ładny masz brzuszek - skomentował Niemiec na wyjście na co oberwał poduszką od Łucji.(Tak nadal są razem)
- Zabiję Was kiedyś - krzyknęłam przechodząc do łazienki z suchymi ubraniami. Założyłam dres i pomogłam mamie w przygotowaniach. O 16 postanowiłam założyć sukienkę od Mo, moje ulubione czarne szpilki, mama pomogła mi zrobić fryzurkę i delikatny makijaż.
- Wow pięknie wyglądasz - skomentował Leonardo, który zanosił akurat talerze na stół.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się.
- Wiesz o której oni będą - zapytała mama.
- Nie wiem mieli coś jeszcze do załatwienia po zebraniu, ale mówili, że napiszą - odpowiedziałam i dosiadłam się do zakochańców. Siedzieliśmy śmialiśmy się no w skrócie dobrze bawiliśmy.
- Zuzka ktoś przyszedł - krzyknęła mama z kuchni. No oczywiście kto mógł przyjść przed czasem jak nie dziadkowie.
- O rany Zuzanna co Ci się stało - zapytała babcia widząc jak schudłam i chodzę o kulach.(Zapomniała bym moi rodzice nie informowali nikogo z rodziny o wypadku).
- Widzisz mówiłem Ci przecież o tym napadzie we Wrocławiu na hotel piłkarzy w którym przebywa nasza wnuczka z przyjaciółmi, ale jak Ci mówiłem, że to ona walczy o życie to Ty nie to na pewno pomyłka przecież jest wiele dziewczyn o tym imieniu. Szkoda tylko, że nie tyle samo gra w piłkę - komentował mój dziadek, a wszyscy słuchali w lekkim osłupieniu.
- Dobra i co teraz będziesz chodził po kolegach i opowiadał niestworzone historie na temat naszej kochanej wnuczki - babcia mnie ścisnęła, ale troszkę za mocno.
- Ej możecie mnie tak nie ściskać, bo nie chce kolejnego przeszczepu, a raczej śmierci.
- Dobrze dobrze - skomentowali po czym złożyli życzenia i się rozgościli. Oczywiście każdy po kolei reagował tak samo, a mama poczekała, aż się wszyscy zejdą i powie wszystkim razem, a nie każdemu z osobna. Około 19 zadzwoniła moja komórka to była Magda.
- Hej. Gdzie jesteście - zapytałam.
- A dojeżdżamy do Brzegu mogła byś wyjść po nas na stację - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Dobra to ja się zbieram - odpowiedziałam po czym wskoczyłam w balerinki, bo były wygodniejsze. Po 20 minutach gdzie normalnie mam 5 byłam na miejscu i czekałam na przyjaciół. W pewnej chwili na stacji pojawiła się grupka dzieci z opiekunami. Nie wiem kiedy, ale wszystkie podbiegły do mnie i chciały autografy.
- Przepraszam, ale chyba mnie z kimś pomyliliście - zareagowałam lekko przestraszona.
- Jesteś Zuzanna Padlowska - zapytał miły chłopiec.
- No tak.
- I masz chłopaka Mo Leitnera - zapytała dziewczynka ubrana na różowo.
- Tak, ale co to ma do rzeczy - uśmiechnęłam się.
- My Panią podziwiamy jest Pani naszym wzorem. Możemy autograf - zareagowały chórkiem.
- Oczywiście, ale nie mam nic do pisania - posmutniałam.
- Ale my mamy - A z każdej strony widniały długopisy, każdy z innym piłkarzem lub w innym kolorze czy wzorze. Rozdawałam podpisy, robiłam zdjęcia, aż nie zauważyłam, że moi przyjaciele przyjechali.
- Dobrze dzieci zostawcie ją - zareagowali w końcu opiekunowie.
- No dobrze. Pa Zuzka miło było Cię poznać - pomachały mi i udały się do nadjeżdżającego pociągu.
- No kochanie nie sądziłem, że masz już tylu fanów - Mo podszedł do mnie delikatnie przytulając. Kiedy tylko zbliżyłam się do Jego torsu poczułam mocny zapach perfum, który tak bardzo uwielbiałam.
- Hallo wiecie my nie chcieli byśmy przeszkadzać, ale my tu też jesteśmy - odezwał się Serg.
- No miałeś się nie odzywać - dostał kuksańca od Magdy.
- A to za co. Przecież nie będę tu stał i czekał, aż komary nas zjedzą - zaśmiał się.
- Hej kochani - przytuliłam się do reszty i ruszyliśmy do domu.
- Co tak pachnie - zapytała moja siostra śpiąca najbliżej drzwi.
- A gdzie są nasi Panowie - zapytała Magda.
- Nie wiem, która godzina - zareagowałam.
- Matko, ale pospałyśmy. Dochodzi 17 - zaśmiała się blondynka.
- Jezu, muszę wziąć tabletki, ale nie chce mi się wychodzić z łóżka - poderwałam się, ale momentalnie znów położyłam.
- Wariatka, ale jestem ciekawa jak stąd wyszedł Leo z Syriuszem kiedy leżałam mu na torsie - powiedziała Magda z Łucją.
- Heheh. . . to macie rozkmine - zaśmiałam się udając do wyjścia.
- Dziewczyny chodźcie tu na chwilkę - cicho zawołałam towarzyszki.
- No co jest - pierwsza wyszła Magda.
- Patrz co oni robią - wskazałam na podłogę w pokoju rodziców.
- Matko jak oni słodko wyglądają - zaśmiała się Łucja, która ledwo żywa raczyła zawitać swoją osobą.
- No nie powiem, ale uwiecznię te chwilę - powiedziałam i ruszyłam po komórkę.
- I wiem co tak pachnie - zaśmiała się moja siostra.
- Co takiego - wyszeptałam podchodząc do Mo i Serga, którzy leżeli na sobie.
- Zrobili nam na śniadanie kanapki kawę w kubkach wystarczy zalać wodą i na obiad makaron i sos. Jacy oni kochani - zachwycała się dziewczyna Bittencourta.
- Matko ja Wam współczuję - zaśmiała się Łucja.
- Myślisz, że chciałyśmy tak zaczynać. Gdzie się tylko nie pokaże atak kibiców i kiboli, gdy nie ma chłopaków - odpowiedziałam wraz z dziewczyną grającą w ataku.
- No myślałam, że to jest fajne.
- To się myliłaś w tym nie ma nic fajnego - odpowiedziała Magda.
- Choć na początku było bardzo fajnie nie ma co w to wątpić, ale to jest męczące gdzie byśmy nie wyszły same czy z przyjaciółmi to koniec świata, a jeśli na mieście pokażemy się z jakimś chłopakiem to już w ogóle. Wtedy nie liczy się czy to był Twój kuzyn, wujek, brat, czy nawet tato lub przyjaciel ze wszystkich zrobią kochanka - dodałam.
- A to nie jest fajnie - skomentowała siostra.
- Wracamy - zapytałam, gdy zaczęło się ściemniać.
- Oczywiście jutro mamy wolne, więc posiedzimy z chłopakami, a Łucję się tylko odprowadzi do szkoły - skwitowała Magda.
- Heheh. . . A no tak egzaminy zawodowe zapomniałam - zaśmiałam się i wraz z dziewczynami udałam do domu.
******
Póki pamiętam to zapraszam do Bohaterów ukazali się nowi, bo zapomniałam poprzednio napisać, a także do zakładki Kontakty dodałam swojego ask'a. A rozdział wybaczcie, że tak późno, ale braki weny dawały się we znaki. Bardzo Dziękuję Anonimce J dzięki gadaniu o Mo wróciły wszystkie pomysły. Resztę oddaję Waszej opinii :** A i nie wiem kiedy będzie kolejny, bo 26 wyjeżdżam w góry i nie wiem czy uda mi się coś napisać do końca tygodnia. Jak nie to najwyżej napisze coś tam, a dodam jak wrócę.
Superaśny :)))
OdpowiedzUsuńKocham ...:***
Szczypiorek <33
Super jak zwykle ;)))
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne
Paczek ;))
świetny ;P
OdpowiedzUsuńnic dodać nic ująć ;)
weny ♥
Ciekawe, jak ich obudzą? Czekam z niecierpliwoscia na kolejny! :-* buziaki :-*
OdpowiedzUsuńGenialny! :D
OdpowiedzUsuńTyle się dzieje, też jestem bardzo ciekawa jak ich obudzą xd
Czekam na kolejny! :)
Nie masz za co dziękować ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny! Czytając go ciągle się uśmiechałam, a najbardziej jak Zuzce przypadkowo wyślizgnęła się kula :D
Ciekawe jak ich obudza :P
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**
Udanego wyjazdu ;)
To tak wczoraj znalazlam twojego bloga . Przeczytalam wszystko od początku. Jest po prostu genialny ... chyba sie uzależnię *.* jesli masz chwilke wpadnij do mnie dopiero zaczynam :
OdpowiedzUsuńmegan-marco-marc-story.blogspot.com
Kaii ( sorki że z anonimka, ale pisze z komorki a kaii to moje przezwisko )
Świetny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Pozdrawiam
Zapraszam na http://marcoiolastory.blogspot.com/