''[. . .] Tam w oczekiwaniu na zakochanych . . . "
Moim oczom ukazał się nikt inny jak Syriusz i Caroline razem za ręke. Co ja gadam. Oni razem??!! Matko ale po co. Znaczy ja z Mitchem zauważyliśmy, bo dziewczyny były zajęte poznawaniem siebie oraz ubrań i biżuterii za szybą sklepu przy którym czekaliśmy.
- Stary myślisz to co ja - szturchnął mnie bramkarz udając, że nie patrzy w stronę zdrajców.
- Teraz to myślę tylko o tym by Magda tego nie widziała oraz, że mam ochotę mu przywalić - uśmiechnąłem się pocierając pięści.
- No ja myślałem bardziej o Rhiannon, bo mogła by się wygadać, ale z tym drugim się zgodzę - przybił mi żółwia.
- Niby jest tym kuzynem Moritza, ale to jak woda i ogień. Dwa odmienne światy - jednego podziwiam przyjaźnie się nim, a drugiego mam ochotę zabić. Jakoś od początku nie przepadałem za tym człowiekiem, a teraz to totalnie mnie wkurza - głośno pomyślałem.
- Idą tu - Langerak zaczął panikować.
- Chodź - pociągnęłam wszystkich do pobliskiego jubilera.
- Co wy robicie - zapytały zmieszane dziewczyny.
- My nic - dowiedzieliśmy udając, że nic nie widzimy.
- Jasne - skomentowały.
- No tak, ale wy podejrzliwe jesteście - obraziliśmy się.
- Oj już kochani - dziewczyny nas przytuliły.
- Teraz mógł bym umierać - skomentowałem.
- Wariat z Ciebie - zaśmiała się blondynka.
- Wiem - nadal trzymałem ją w objęciach.
- Moritz i reszta już idzie - zawołała Riri wskazując na drzwi przy których bliscy stanęli.
Całe szczęście weszli innymi drzwiami niż te przygłupy, bo nie wiem co bym teraz wymyślił. Zaczęliśmy się witać akurat wtedy "para" przeszła głupio się gapiąc. Chwilę rozmawialiśmy, musiałem strzelić gafę i nie poznać Zuzki. Wyglądała jakby nic jej się nie stało. Miała kilka siniaków na rękach i nogach, a także jak się przypatrywać to na twarzy widać plastry, ale idealne ubrania i makijaż potrafią działać cuda. Przeprosiłem bramkarkę po czym zaproponowałem rozdzielenie się by nie pałętać się taką zgrają po galerii (mam w tym swoje zamiary, żeby nie było). Oczywiście chodziłem w objęciach ukochanej nie zwracając uwagi na natrętnych dziennikarzy z aparatami. Riri i Mitch pytali się czy jesteśmy razem zaprzeczaliśmy, ale oni i tak stawiali na swoje. Kilka razy rozdawałem z przyjaciółmi autografy. Byłem szczęśliwy z tego, że cały czas spędzam z ukochaną osobą. Po zakupowym szaleństwie dostrzegłem, że dziewczyny znalazły wspólny język. Nie chodzi już nawet o to, że Magda nie mówiła dużo po niemiecku, ale rozumiała co się do niej mówi, ale najprościej odpowiadała. Zachowywały się jak dobre przyjaciółki, czasami nawet jak siostry. Bardzo z bramkarzem cieszyliśmy się, że dziewczyny się polubiły. Gdy dotarliśmy do kawiarni para musiała wracać. A ja wraz z Magdą umówiliśmy się na imprezę u Leitnerów, bo Zuzka bardzo nalegała. Następnie wróciliśmy do domów.
Z perspektywy Magdy.
Widziałam Syriusza z Caroline. To w ogóle nie było miłe odczucie tym bardziej, że jeszcze kilka dni temu sama byłam z nim w tej galerii po sukienkę na wesele Lewego i Ani. A teraz co był z tą blond zdzirą jak na złość udając zakochanych. Wredna szmata raz odebrała mi ukochanego teraz zrobiła to samo. Nie dopuszczę, żeby się to znów powtórzyło nie pozwolę, aby mnie i Marco rozdzieliła. Nie pokazywałam Reusowi, że tęsknię za tym dupkiem, choć to było silniejsze ode mnie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Zuza pewnie się domyśla dlatego była taka nieswoja i stąd ta zabawa. Po zakupach wróciliśmy do jego domu. Pomyślałam, że przydało by się odświeżyć przed imprezą u Leitnera.
- Mogę skorzystać z łazienki - zapytałam niepewnie zaglądając do kuchni.
- Oczywiście przecież Ci mówiłem, że masz czuć się jak u siebie - zaśmiał się przygotowując małe co nieco.
- No tak, ale wolałam się upewnić - uśmiechnęłam się.
- To się już nie upewniaj tylko leć - pogonił mnie na górę.
- A ręczniki są tam gdzie kiedyś??
- Tak, ale po kąpieli schodź na dół żebym nie musiał na ciebie czekać z obiadem - zawołał prawie jak ojciec.
- Wchodząc do łazienki zauważyłam wszystko poukładane jak dawniej po czym do oczu napłynęły mi łzy. Wzięłam szybki prysznic na uspokojenie, wskoczyłam w dres, a następnie położyłam się w sypialni płacząc.
- Magda gdzie jesteś - usłyszałam jego wołanie, ale nie odpowiadałam, bo chciałam zostać sama.
- Coś się stało - zapytał po zapukaniu.
- Nic idź proszę zaraz zajrzę do ciebie - machnęłam ręką by szybko się ogarnąć.
- Jak nic skoro widzę - wszedł do pokoju.
- Nie ważne - zakryłam się kocem.
- No mów, bo nie dam Ci spokoju. Wiesz, że jestem uparty - uśmiechnął się dosiadając.
- Oj dobra powiem Ci - wszystko mu wytłumaczyłam.
- Ojej przepraszam - natychmiast mnie przytulił.
- Nie masz za co. Przygarnąłeś mnie w takim momencie. Gdyby nie Ty nie wiem gdzie bym się podziała - zaszlochałam.
- No jak to gdzie. Przecież Zuzka nigdy by Cię nie zostawiła - nadal trzymał mnie w objęciach.
- No tak, ale ona ma Moritza i jego rodziców tam. A ja bym była problemem.
- Nie gadaj głupot to ostatnia osoba, która nigdy by Cię nie opuściła.
- Kiedy poczułam ciepło jego ciała, oraz ulubione perfumy to lekko się uśmiechnęłam. Bardzo za nim tęskniłam za tą czułością i radością, którą zarażał wszystkich. Gdy czule głaskał moja głowę odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Śnił mi się wieczór Zuzki, który pomogłam przygotować dla Mo, a w sumie to na jego prośbę.
- Jaką mamy godzinę - zapytałam otwierając oczy,
- Dochodzi 17, a co - zapytał patrząc prosto w moje oczy.
- Siedziałeś tak ze mną - zdziwiłam się.
- Tak uwielbiam na Ciebie patrzeć, a jeszcze tak słodko wyglądałaś, że nie miałem serca Cię budzić - odgarnął moje włosy z twarzy,
- Ojejki słodki jesteś - rozciągnęłam się szeroko uśmiechając.
- Wiem, ale czemu pytałaś o godzinę??
- Bo wiesz wpadłam, znaczy przyśnił mi się świetny pomysł - zareagowałam nagle podrywając się do góry.
- Jak zawsze - wziął mnie na ręce.
- Ale ja potrafię jeszcze chodzić - zaśmiałam się.
- Zdaje sobie z tego sprawę piękna, ale obiadu do jutra nie zjemy, a teraz chwal się pomysłami - usadowił mnie na kanapie w salonie.
- Myślałam, że tą imprezę zrobimy u siebie, a Zuzka i Mo zostaną sami - puściłam mu oczko.
- Jesteś genialna i taka romantyczna. Kocham Cię za te pomysły - mówiąc to widziałam jak się rumieni.
- To bardzo miłe z Twojej strony - życzliwie się uśmiechnęłam, lecz nic nie odpowiedział, przynosząc ciepły posiłek.
- To jak - zapytał uradowany piłkarz.
- Dobrze wszystko załatwione.
- Super to co robimy, bo mamy dwie godziny.
- Może coś obejrzymy - zaproponowałam.
- Okey poszukaj coś, a ja skoczę do sklepu po zakupy. Proszę nikomu nie otwieraj drzwi - ucałował mnie w policzek wybiegając do pobliskiego marketu.
- Podobno jesteś na diecie - skomentowałam, gdy włączył film.
- Bo jestem, ale mam wakacje trener nie widzi - zgasił światło kładąc się obok. Gdy w swoich objęciach oglądaliśmy Igrzyska Śmierci ktoś wparował do pokoju, ale było za ciemno by go rozpoznać.
- Oj my chyba nie w porę - usłyszałam głos Mario i Mitcha.
- A wy jak zwykle - zatrzymaliśmy seans rozświetlając pokój.
- Wybaczcie chcieliśmy ich zatrzymać, ale wiecie jacy oni są - reszta stała na korytarzu.
- Spoko przecież nie jesteśmy razem - wytłumaczyłam schodząc z dziewczynami na dół, a chłopaki siedzieli na górze.
- A Lewandowskich gdzie wcięło - zapytał Marco schodząc po piwo.
- Przecież są w Polsce w sobotę jest wesele - skomentował Piszczu jak zawsze do pomocy.
- Zapomniałem, że mieliśmy jechać jutro. Kurcze, czyli nie popijemy - posmutniał Mario, który był drugim cieniem chłopaków.
- Spokojnie Zuza z siostrą i chłopakami jadą jutro z rana jednym, a Ja Marco Mario i Ann drugim samochodem za nimi - wytłumaczyłam chłopakom.
- Ufff. .. to jednak popijemy - uradowali się piłkarze.
- My za to popołudniu samolotem do Warszawy lecimy - poinformował Mitchell z narzeczoną.
- No to git wszystko ustalone - zaśmiał się Łukasz otwierając butelkę.
- My wychodzimy za jakieś 1,5-2 godziny będziemy, a klucze są w doniczce, a potrzebne rzeczy w schowku w schodach. I dziękuję:**
- Marco wychodzę za niedługo wrócę - powiedziałam piłkarzowi, gdy siedział z nieznajomymi mi chłopakami.
- O właśnie Cię szukałem chciałem przedstawić. . . - nie dokończył, bo przerwałam mu.
- Potem okey. Teraz się bardzo spieszę - pocałowałam go w policzek wybiegając na dwór.
- Mogę wejść - zapukałam pytając przez uchylone drzwi.
- Tak, stało się coś - zareagował odkładając laptopa, a wtedy dostrzegłam, że jest półnagi. Pomijając fakt, że miałam topik i krótkie spodenki.
- Nie choć w sumie to nie mogę zasnąć, chciał byś się nade mną zlitować - zapytałam nieśmiało.
- Pewnie, że bym chciał chodź - rozłożył szeroko ręce.
- Położyłam głowę na jego klacie. Leżąc tak przypomniało mi się wszystko z nim, a potem Syriuszem. Zaczął mnie smyrać po ciele to było strasznie pociągające.
- Nie płacz, bo mi serce pęka - próbował mnie pocieszyć.
- Rozumiem Cię, ale nie potrafię.
- O mam bardzo dobry pomysł - wyszeptał mi do ucha.
- Jaki ??
- Na chłopaków zawsze działa - rzekł dumnie opowiadając kawały. Nie powiem, bo smyranie po brzuchu i rękach bardzo mi się podobało. Niestety też usypiało. Z każdym żartem coraz ciszej się śmiałam, aż usnęłam.
Następny dzień 21.06.2013
- Spokojnie księżniczko nic się nie działo. A teraz lepiej się pakuj, bo za godzinę wyjeżdżamy. Ja pójdę zrobić śniadanie i zadzwonię do Mario - dodał zamykając swoją walizkę.
- Dobra już się ogarniam. Gdy zszedł na dół otworzyłam swoją poprzednią torbę. Wyjęłam z niej tylko zestaw wybrany przez Syriusza, a wpakowałam ten od Marco. Po czym wzięłam szybki prysznic, założyłam wygodne ubrania i zeszłam do właściciela domu.
- Ojejki pamiętałeś - zauważyłam, że robi moje ulubione danie - gofry.
- Jak mógł bym zapomnieć o czymś tak pysznym.
- Kochany jesteś - chciałam dać mu buziaka w policzek, ale on w tym czasie bez słowa gwałtownie się obrócił i pocałowaliśmy się. Jednak po chwili odsunięci od siebie spojrzeliśmy głęboko w oczy. On przyłożył swą dłoń do mego policzka i nie myśląc zaczęliśmy dalej się całować. To było niesamowite odczucie czegoś nawet podobnego dawno nie czułam. Gdy byliśmy oddani chwili Marco posadził mnie na blacie mebli, a jego lekko zimne dłonie wędrowały po moim rozgrzanym ciele. Przechodził mnie dreszcz już miałam pozbywać go koszulki, lecz rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Kocham Cię - wyszeptał udając się do wejścia.
- Ja Ciebie również - uświadomiłam sobie, że nawet będąc z Sergiem myślałam o blondynie.
- Siemanko - do kuchni wpadł wiecznie głodny Mario.
- Witam - odpowiedziałam machając do Ann.
- Wyczuwam coś dobrego - zaczął podkradać moje gofry.
- Ej zrób sobie. Ciasto jeszcze jest, a te są moje - oburzyłam się zabierając opakowanie z jedzeniem na drogę.
- Götze przyjechałeś swoim - zapytał Reus.
- Nie zepsuło się - wytłumaczyła jego dziewczyna, bo chłopak się obżerał.
- Dobra to pozostaje nam czekać na wiadomość od Zuzki - uśmiechnął się siadając na kanapie w salonie, gdy pakowałam drobne rzeczy.
Tymczasem u Zuzanny
Po powrocie ze sklepów szybko dopakowałam ubrania. I napisałam wiadomość do siostry, żeby jutro o 8 już u nas była. Szczerze to nawet zapomniałam, że ona przyleciała z Leo na te kilka dni do Dortmundu. Lepiej dla mnie przynajmniej nie widzi w jakim jestem stanie, choć pewnie widziała wraz Bittencourtem, bo w internecie i telewizji aż huczało od tego.
- Kochanie idziemy na spacer - zaproponował Mo, gdy skończyłam się pakować.
- W sumie to czemu nie - uśmiechnęłam się.
Gdy spacerowaliśmy zaciemnionymi uliczkami miasta Mo mi oświadczył, że został propozycję wypożyczenia od rundy zimowej do Stuttgartu na 3 lata.
- I co ja mam do tego - zapytałam.
- Chcę znać twoje zdanie na ten temat - objął mnie ramieniem.
- No co jeśli uważasz, że to wypożyczenie może coś zmienić to jedź - uśmiechnęłam się.
- Właśnie o to chodzi, że wszystko zależy od Ciebie - uśmiechnął się.
- Czemu??
- Jeżeli się nie zgodzisz to zostaniemy tutaj - pocałował mnie.
- Dasz mi czas do powrotu z wakacji - zapytałam, bo to był ciężki temat.
- Oczywiście. Przepraszam ktoś dzwoni - zauważyłam, że dziwnie się zachowuje, ale myślałam o wypożyczeniu. Po chwili do mnie wrócił i skierowaliśmy się do miejsca zamieszkania.
- Księżniczko ubierz się ładnie, a mam dla Ciebie niespodziankę i za godzinę gdzieś Cię porwę - zawołał będąc na dworze.
- Mam się bać - zapytałam wychodząc na taras.
- Mnie nigdy - przytulił się do mnie.
- A mogę wiedzieć gdzie bym dobrze dobrała strój??
- Nie, bo spalę niespodziankę - ucałował mnie w czoło kierując się do kuchni. Ja za to udałam się do garderoby po jakiś ładny, a zarazem wygodny strój,
- No wyglądasz pięknie - pocałował mnie w usta po czym pomógł zakładać szpilki.
- To dowiem się gdzie mnie porywasz - zapytałam, gdy już jechaliśmy.
- Oj kotku jakaś Ty niecierpliwa - uśmiechnął się.
- Misiek co my tutaj robimy - zapytałam lekko poddenerwowana.
- Otwórz schowek - zrobiłam jak kazał.
- A teraz przewiąż sobie tym oczy - powiedział.
- Szalikiem. Przecież mamy środek lata - zaśmiałam się.
- Oj narzekasz zawiąż, a zaraz się dowiesz co planuje.
- Hmm. . . chcesz mnie zostawić na pożarcie dzikim zwierzętom w lesie - zażartowałam choć serce i rozum podpuszczało mi najczarniejsze scenariusze.
- Oczywiście - po zawiązaniu oczu chyba z milion razy zapytał się mnie czy coś widzę.
- No niestety nie widzę, ale bardzo się boję - odpowiedziałam w końcu.
- Zuza nie bój się. Wiesz, że Cię nie skrzywdzę - złapał mnie za rękę, a drugą chyba kierował.
- Chodź pomogę Ci - usłyszałam jego głos. Po czym wziął mnie na ręce i postawił na ziemi.
- Okey stoję przed Tobą możesz rozwiązać szalik - rozkazał. Gdy rozwiązałam supeł moim oczom ukazał się Dortmund ogrzewany promieniami zachodzącego słońca.
- Ojej gdzie my jesteśmy - zapytałam.
- Na nieznanych Ci obrzeżach mojego pięknego miasta - przytulił mnie od tyłu wręczając białą różę.
- Skąd wiedziałeś - zdziwiłam się.
- A ma się swoje sposoby - zaśmiał się.
- Bo wiedzą o tym tylko dwie osoby moja siostra i . . . - Magda kurcze normalnie chyba ją uduszę.
- Proszę się rozgościć - wskazał na koc.
- Oh jaki ty kochany - powiedziałam widząc wszystkie swoje ulubione owoce.
- A teraz zasłużyłem - zbliżył się do mnie.
- Tylko po to to wykonałeś - posmutniałam jedząc truskawki.
- Oczywiście, że nie - próbował ratować sytuację.
- Tak teraz to już za późno, więc nie - odpowiedziałam odwracając się do niego tyłem.
- Oj myszko no. Dobra pójdę po wino do samochodu - odpowiedział widząc moją zawziętość. Po chwili wrócił nalewając alkohol do kieliszków. Siedzieliśmy tam trochę , bo zaczęło się ściemniać, a Dortmund nocą to jest coś niesamowicie pięknego.
- Zimno ci - przytulił mnie widząc jak się trzęsę.
- Nie no coś ty oddam Ci ten strój, a Ty mi swój - zaproponowałam.
- No to już - zaczął ściągać swój biały T-shirt.
- Głupku żartowałam - pocałowałam Go, gdy był już w samych jeansach i butach.
- Dobra wracajmy, bo zaraz nie wiem schrupię Cię na środku polany - skomentował dając mi kocyk, a sam resztę chował do koszyka.
*****
Taki dłuższy, bo miałam mega pomysłów na niego. Chciałabym podziękować Pauli, która przez swój sen pomogła mi go udoskonalić. A także powiedzieć, że to dla niej i Edith pojawił się ten rozdział, bo pod poprzednim były tylko 3 komentarze w tym jeden mój. Uroczy ten rozdział, bo doszłam do wniosku, że chyba nic teraz nie namieszam. A także dużo o Magdzie i Marco, bo jak się domyślacie ich życie znów schodzi na wspólną drogę, ale nie tak prędko. Także zdjęcia będę dodawać w innej postaci, bo miałam problem z linkami, a mam ponad 200 zestawów ubrań na komputerze.
Taki dłuższy, bo miałam mega pomysłów na niego. Chciałabym podziękować Pauli, która przez swój sen pomogła mi go udoskonalić. A także powiedzieć, że to dla niej i Edith pojawił się ten rozdział, bo pod poprzednim były tylko 3 komentarze w tym jeden mój. Uroczy ten rozdział, bo doszłam do wniosku, że chyba nic teraz nie namieszam. A także dużo o Magdzie i Marco, bo jak się domyślacie ich życie znów schodzi na wspólną drogę, ale nie tak prędko. Także zdjęcia będę dodawać w innej postaci, bo miałam problem z linkami, a mam ponad 200 zestawów ubrań na komputerze.
Zajebisty rozdział jak zawsze! Uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńJakie łakomczuchy z tych Marco i Mario ;>
Marco jaki słodziak, bardzo mi się to podoba! :) Dobrze że Magda ma kogoś takiego jak on.
Moritz i Zuza, jak słodko... dobry pomysł z tą wycieczką na obrzeża :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny! Buziaki kochana ;*
Aaaaaa... genialny az miałam ciarki. :***
OdpowiedzUsuńKocham cie. :* Mamm nadzieje na wiecej takich snów. ;)))
Szczypiorrek. :***
wiadomo, że jak twój to zajebisty ♥♥
OdpowiedzUsuńtylko mógłby być ciut szybciej xdd
Cieszę się, że Magda znów jest z Marco :D
wenki kochanie ♥
omg.. Syriusz z Caro? Nie.. tego bym się nie spodziewała...
OdpowiedzUsuńKurcze, czyi nie popijemy <3 Kocham ten tekst, nie wiem za co. Po prostu ma cos w sobie :P
Nie tylko znajomi wiedzą, ze cos łączy Marco i Magdę ^^ Wiedziałam, że się kiedyś pocałują! <3
Jejku jak romantycznie się zrobiło... Kocham Cię normalnie! To co piszesz jest cudowne...
Życzę duuużo weny!
Buziaki :****
muszę się przyznać, że przeczytałam tylko ten rozdział, bo dopiero dzisiaj tu trafiłam, ale mam zamiar zabrać się za nadrabianie zaległości bo historia mi się podoba. ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że lakonicznie komentuję ale mobilnie jestem.
przy okazji serdecznie zapraszam na nowy odcinek mojego humorystycznego opowiadania o Realu Madryt, który ukazał się po dość długiej przerwie.
kogo Ana zastanie w swoim biurze? i co tym razem szykują Królewscy? odpowiedzi na te i inne pytania na
te-quiero-para-siempre.blogspot.com
jestem bardzo zaskoczona obrotami spraw w tych rozdziałach... chodzi mi oczywiście o pozytywizm pisania, bo naprawdę masz kochana talent...
OdpowiedzUsuńw najbliższych dniach muszę poczytać od początku wszystko jeszcze raz...
pozdrawiam <3
Daria