wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 84

''[. . .] W ogóle nie spodziewając się tego co on następnie zrobił. . .''


   Po prostu zaczął płakać i bez najmniejszego wyjaśnienia wyszedł. Zostawiając mnie w totalnym szoku spowodowanym jego reakcją. Przez myśl mi przeszło, że może śnię, albo mam jakieś urojenia, a on tak na prawdę krzyczy na mnie. Nie chcę nawet wiedzieć jaką miałam minę, ale na pewno bardzo zabawną, bo Alexandru ze Svenem mieli nie lepsze.
  • Zuza co mu zrobiłaś - Alex pokazując palcem na oddalającego kumpla.
  • Powiedziałam, że jestem w ciąży - westchnęłam.
  • Co zrobiłaś - Sven otwierając szeroko usta.
  • To co usłyszałeś - powtórzyłam.
  • No świetnie - ucieszyli się.
  • Chyba jednak nie bardzo, a teraz zapraszam do jadalni. Obiad - dodałam niosąc gorące naczynie żaroodporne.
  • Tak jest królowo - często się tak do mnie zwracali. 
   Posiedziałam z chłopakami słuchając jak było na zgrupowaniu. Niestety panowie mnie bardzo nie lubią, nie dali popatrzeć na swe przystojne mordki zbyt długo. Nie liczyło się to, że bardzo tęskniłam, bo im zależało na szczęściu przyjaciela. No tak, bo to ja mam dziewiętnaście lat, jestem w ciąży, a mój chłopak ma gorsze wachania nastroju niż ciężarna. Gdy stanęłam pod drzwiami naszej sypialni zastanawiałam się czy, aby napewno tego chcę. Jak to w miłości bywa serce nie sługa. Bez pukania (no w końcu mi wolno) weszłam dostrzegając ukochanego siedzącego z podpartą głową na skraju łóżka. W Jego dłoniach dostrzegłam zdjęcie naszego maleństwa. Po chwili namysłu dosiadłam się do piłkarza i bez słowa po prostu patrzyłam na tą malutką fasoleczkę. Zdjęcie USG, które mu dałam było wykonanie tuż przed wyjazdem z Dortmundu, czyli w połowie szóstego tygodnia, więc prócz wykształcającej się głowy i ogonka nie dawało się nic więcej wyróżnić.
  • Dlaczego płaczesz - zapytałam zachowując dystans między nami.
  • Bo jestem skończonym idiotą - pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał na mnie co spowodowało przyjemne dreszcze na moim ciele.
  • Niestety choćbym nie wiem jak bardzo chciała zaprzeczyć to nie ma szans.
  • Wiem żałuję - przewał mi.
  • Daj mi dokończyć - powiedziałam spokojnie.
  • Przepraszam - pozwolił mi dalej mówić.
  • Traktowałeś mnie jak śmiecia. Mdłości nie były przez ciąże. Zatrułam się czymś. Nawet nie wiesz jaką przykrość mi sprawiłeś swoim zachowaniem. Zamiast ze mną być i wspierać to wolałeś olać sprawę. Doprowadzając do kłótni. Kocham Cię. Nie mogę, nie potrafię odsunąć się od Ciebie. Odejść. Uwierz mi, że nawet wyprowadzkę do Polski planowałam, a gdyby nie Alex ze Svenem to już byś mnie nie zobaczył - dodałam. Gdy nie zauważyłam żadnej reakcji wstałam by dać mu chwile na przemyślenia.
  • Przepraszam - złapał mnie za nadgarstek przyciągając do siebie, ale nie przytulając.
  • Nie wiem czy to jedno słowo wszystko zmieni - miałam ochotę się rozpłakać.
  • Też Cię strasznie kocham. Podczas obozu myślałem, że umrę bez Ciebie. Codziennie gapiłem się w Twoje zdjęcia, ale to i tak nie rekompensowało Twojej obecności. Nie wiem co mną wtedy kierowało nie potrafię tego wytłumaczyć. Obiecuję, że Was już nie skrzywdzę, ani nie zostawię - odsunął się patrząc mi prosto w oczy. Po czym dotknął brzucha przyrzekając na co ja mocno się do niego przytuliłam.
  • Tęskniłam - wyszeptałam w Jego rozgrzaną klatę.
  • Nawet nie wiesz jak ja bardzo tęskniłem za Tobą - dodał obejmując mnie.
  • Dobra koniec czułości - westchnęła sobie przypominając o posiłku na dole.
  • Dlaczego - zrobił minkę zbitego psiaka.
  • Leć na dół, bo obiad Ci wystygnie - wytarłam mu łzy z policzków klepiąc w tyłek na zachęte.
  • Jeżeli to miało mnie zachęcić do zejścia to się rozmyśliłem - wrócił do mnie namiętnie całując.
  • Idź sobie już, bo na serio będziesz jadł zimne - odparłam niechętnie.
  • A Ty nie idziesz - zapytał zatrzymując się w progu.
  • Nie jestem głodna - uśmiechnęłam się szukając pudełeczka z witaminami.
  • Tego szukasz - podał mi pojemnik.
  • Tak dziękuję Ci bardzo, a teraz sio - pogoniłam ukochanego.
  • Powiesz mi chociaż co to jest - zażyłam tabletki chowając je do szafki przy łóżku.
  • Kwas foliowy.
  • Po co to jesz - zapytał
  • Muszę go brać by dziecko odpowiednio się rozwijało - uśmiechnęłam się wychodząc.
  • Rozumiem, a wiesz, że bardzo Cię kocham - zapytał schodząc za mną.
  • Hmm. . . owszem, ale i tak mam ochotę Was pozabijać - odparłam po chwili po czym spojrzałam na chłopaków, którzy rozsiedli się na kanapie.
  • Oj no wybacz. Słodko wyglądasz jak się złościsz nie mogliśmy się powstrzymać no - Sven kończąc posiłek.
  • Słaba coś ta Wasza wymówka - westchnęłam.
  • Dobra jesteśmy zbyt wielkimi leniami dlatego zostawiliśmy tu taki nieporządek - Mo mocno mnie przytulił od tyłu.
  • Pogodziliście się - zapytał Alexandru widząc miły gest.
  • Tak - odpowiedzieliśmy razem.
  • No i teraz aż miło na Was popatrzeć - zaśmiał się bramkarz odnosząc talerze do zmywarki.
   Teraz przynajmniej mogłam się napatrzeć na moich chłopaków, a także udało mi się ich namówić na mały spacerek po mieście. Oczywiście zaprowadzili mnie do Muzeum Porsche gdzie o mało nie dostałam zawału widząc tyle modeli tych wspaniałych samochodów. Jakbym nie musiała to bym w ogóle stamtąd nie wychodziła, ale niestety są wyznaczone godziny otwarcia. O 18 poszliśmy na Mercedes-Benz-Arene, bo chłopaki mieli ważne spotkanie. 
  • Poczekasz tutaj - zapytał Moritz, który cały dzień traktował mnie jak księżniczkę na ziarnku grochu.
  • Tak po raz sety mówię Ci, że nic mi się nie stanie spokojnie - westchnęłam podziwiając stadion. Choć nie robił na mnie takiego wrażenia jak Signal Iduna Park.
  • Ale na pewno - zapytał po raz kolejny.
  • Misiek zaraz dostaniesz idź w końcu na to spotkanie - westchnęłam rozsiadając się wygodnie na krzesełku.
  • A dostanę buziaka - kucnął przede mną.
  • Jak obiecasz, że w końcu zejdziesz do nich, bo czekają na Ciebie - dostrzegłam zbierających się piłkarzy.
  • No dobrze - zrobił smutną minkę po czym dostał buziaka i zbiegł na dół.
   Spędziłam tam około półtorej godziny o ile nie więcej, ale źle nie było. Poznałam resztę drużyny, a nawet trenera, który okazał się być całkiem miły. Oczywiście Mo nie tylko naszym współlokatorom truł tyłek moją osobą, ale chłopakom z druzyby i sztabowi również. Znalazłam nawet kilku swoich fanów w Vfb Stuttgart co było całkiem miłe, ale zbyt długo nie będę mogła z nimi grać. Choć na razie nic nie mówię, bo trzeba się cieszyć chwilą. . .


*****
No to jestem :)) Po dośc sporej przerwie. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. 
Muszę się przyznać, że mój ostatni tydzień był najbardziej pechowy niż całe życie. A gdybym wiedziała, że spadnę sobie ze schodów to bym w ogóle z gór nie wracała :))
Nie wiem co tutaj mogę jeszcze napisać, więc liczę na Wasze opinie. :D

3 komentarze:

  1. No nareszcie się pogodzili! :D :)
    Nie wiem co miała oznaczać końcówka, ale mam nadzieję że to nie jest nic straszne strasznie poważnego! Nie zrobisz nam tego, prawda?
    Nie zawiodłaś nas :D Rozdział jest wspaniały :*
    Uważaj na siebie! Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  2. jak słooodkooo :D
    no i wreszcie jest tak jak powinno być :D
    "ale zbyt długo nie będę mogła z nimi grać. Choć na razie nic nie mówię, bo trzeba się cieszyć chwilą. . ." nie będzie mogła grać przez ciąże prawda? bo jeśli planujesz coś przez co dostanę depresji to wiedz, ze cię znajdę <3
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy pojawi się coś z Natalią? polubiłam tę bohaterkę :D

    rozdział boski :D

    OdpowiedzUsuń