''[. . .] W ogóle nie spodziewając się tego co on następnie zrobił. . .''
Po prostu zaczął płakać i bez najmniejszego wyjaśnienia wyszedł. Zostawiając mnie w totalnym szoku spowodowanym jego reakcją. Przez myśl mi przeszło, że może śnię, albo mam jakieś urojenia, a on tak na prawdę krzyczy na mnie. Nie chcę nawet wiedzieć jaką miałam minę, ale na pewno bardzo zabawną, bo Alexandru ze Svenem mieli nie lepsze.
- Zuza co mu zrobiłaś - Alex pokazując palcem na oddalającego kumpla.
- Powiedziałam, że jestem w ciąży - westchnęłam.
- Co zrobiłaś - Sven otwierając szeroko usta.
- To co usłyszałeś - powtórzyłam.
- No świetnie - ucieszyli się.
- Chyba jednak nie bardzo, a teraz zapraszam do jadalni. Obiad - dodałam niosąc gorące naczynie żaroodporne.
- Tak jest królowo - często się tak do mnie zwracali.
- Dlaczego płaczesz - zapytałam zachowując dystans między nami.
- Bo jestem skończonym idiotą - pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał na mnie co spowodowało przyjemne dreszcze na moim ciele.
- Niestety choćbym nie wiem jak bardzo chciała zaprzeczyć to nie ma szans.
- Wiem żałuję - przewał mi.
- Daj mi dokończyć - powiedziałam spokojnie.
- Przepraszam - pozwolił mi dalej mówić.
- Traktowałeś mnie jak śmiecia. Mdłości nie były przez ciąże. Zatrułam się czymś. Nawet nie wiesz jaką przykrość mi sprawiłeś swoim zachowaniem. Zamiast ze mną być i wspierać to wolałeś olać sprawę. Doprowadzając do kłótni. Kocham Cię. Nie mogę, nie potrafię odsunąć się od Ciebie. Odejść. Uwierz mi, że nawet wyprowadzkę do Polski planowałam, a gdyby nie Alex ze Svenem to już byś mnie nie zobaczył - dodałam. Gdy nie zauważyłam żadnej reakcji wstałam by dać mu chwile na przemyślenia.
- Przepraszam - złapał mnie za nadgarstek przyciągając do siebie, ale nie przytulając.
- Nie wiem czy to jedno słowo wszystko zmieni - miałam ochotę się rozpłakać.
- Też Cię strasznie kocham. Podczas obozu myślałem, że umrę bez Ciebie. Codziennie gapiłem się w Twoje zdjęcia, ale to i tak nie rekompensowało Twojej obecności. Nie wiem co mną wtedy kierowało nie potrafię tego wytłumaczyć. Obiecuję, że Was już nie skrzywdzę, ani nie zostawię - odsunął się patrząc mi prosto w oczy. Po czym dotknął brzucha przyrzekając na co ja mocno się do niego przytuliłam.
- Tęskniłam - wyszeptałam w Jego rozgrzaną klatę.
- Nawet nie wiesz jak ja bardzo tęskniłem za Tobą - dodał obejmując mnie.
- Dobra koniec czułości - westchnęła sobie przypominając o posiłku na dole.
- Dlaczego - zrobił minkę zbitego psiaka.
- Leć na dół, bo obiad Ci wystygnie - wytarłam mu łzy z policzków klepiąc w tyłek na zachęte.
- Jeżeli to miało mnie zachęcić do zejścia to się rozmyśliłem - wrócił do mnie namiętnie całując.
- Idź sobie już, bo na serio będziesz jadł zimne - odparłam niechętnie.
- A Ty nie idziesz - zapytał zatrzymując się w progu.
- Nie jestem głodna - uśmiechnęłam się szukając pudełeczka z witaminami.
- Tego szukasz - podał mi pojemnik.
- Tak dziękuję Ci bardzo, a teraz sio - pogoniłam ukochanego.
- Powiesz mi chociaż co to jest - zażyłam tabletki chowając je do szafki przy łóżku.
- Kwas foliowy.
- Po co to jesz - zapytał
- Muszę go brać by dziecko odpowiednio się rozwijało - uśmiechnęłam się wychodząc.
- Rozumiem, a wiesz, że bardzo Cię kocham - zapytał schodząc za mną.
- Hmm. . . owszem, ale i tak mam ochotę Was pozabijać - odparłam po chwili po czym spojrzałam na chłopaków, którzy rozsiedli się na kanapie.
- Oj no wybacz. Słodko wyglądasz jak się złościsz nie mogliśmy się powstrzymać no - Sven kończąc posiłek.
- Słaba coś ta Wasza wymówka - westchnęłam.
- Dobra jesteśmy zbyt wielkimi leniami dlatego zostawiliśmy tu taki nieporządek - Mo mocno mnie przytulił od tyłu.
- Pogodziliście się - zapytał Alexandru widząc miły gest.
- Tak - odpowiedzieliśmy razem.
- No i teraz aż miło na Was popatrzeć - zaśmiał się bramkarz odnosząc talerze do zmywarki.
- Poczekasz tutaj - zapytał Moritz, który cały dzień traktował mnie jak księżniczkę na ziarnku grochu.
- Tak po raz sety mówię Ci, że nic mi się nie stanie spokojnie - westchnęłam podziwiając stadion. Choć nie robił na mnie takiego wrażenia jak Signal Iduna Park.
- Ale na pewno - zapytał po raz kolejny.
- Misiek zaraz dostaniesz idź w końcu na to spotkanie - westchnęłam rozsiadając się wygodnie na krzesełku.
- A dostanę buziaka - kucnął przede mną.
- Jak obiecasz, że w końcu zejdziesz do nich, bo czekają na Ciebie - dostrzegłam zbierających się piłkarzy.
- No dobrze - zrobił smutną minkę po czym dostał buziaka i zbiegł na dół.
Spędziłam tam około półtorej godziny o ile nie więcej, ale źle nie było. Poznałam resztę drużyny, a nawet trenera, który okazał się być całkiem miły. Oczywiście Mo nie tylko naszym współlokatorom truł tyłek moją osobą, ale chłopakom z druzyby i sztabowi również. Znalazłam nawet kilku swoich fanów w Vfb Stuttgart co było całkiem miłe, ale zbyt długo nie będę mogła z nimi grać. Choć na razie nic nie mówię, bo trzeba się cieszyć chwilą. . .
*****
No to jestem :)) Po dośc sporej przerwie. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Muszę się przyznać, że mój ostatni tydzień był najbardziej pechowy niż całe życie. A gdybym wiedziała, że spadnę sobie ze schodów to bym w ogóle z gór nie wracała :))
Nie wiem co tutaj mogę jeszcze napisać, więc liczę na Wasze opinie. :D
No nareszcie się pogodzili! :D :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co miała oznaczać końcówka, ale mam nadzieję że to nie jest nic straszne strasznie poważnego! Nie zrobisz nam tego, prawda?
Nie zawiodłaś nas :D Rozdział jest wspaniały :*
Uważaj na siebie! Pozdrawiam :**
jak słooodkooo :D
OdpowiedzUsuńno i wreszcie jest tak jak powinno być :D
"ale zbyt długo nie będę mogła z nimi grać. Choć na razie nic nie mówię, bo trzeba się cieszyć chwilą. . ." nie będzie mogła grać przez ciąże prawda? bo jeśli planujesz coś przez co dostanę depresji to wiedz, ze cię znajdę <3
weny ♥
kiedy pojawi się coś z Natalią? polubiłam tę bohaterkę :D
OdpowiedzUsuńrozdział boski :D