sobota, 7 marca 2015

Rodział 89


''[. . .] Ale Ty jesteś piękna, gdy się denerwujesz - odparł Moritz oparty o futrynę drzwi.
  • A Ty seksowny w tym ubraniu - pomyślałam. . .'' 

   Zaczyna mnie przerażać mój umysł. Nie wiem co jeszcze ma w swoich archiwach własna wyobraźnia. Pomijając fakt, że najchętniej rzuciła bym się na swojego chłopaka wśród przyjaciół i rodziców Magdy. Dobrze, że właśnie wyszliśmy z tego domu, bo chyba on tak na mnie działa, albo chłodny wiatr opamiętał mój rozpalony organizm wraz z rozumem.

Następny dzień 6.09.2014 Popołudnie

   Nie mam pojęcia jak udało mi się tą szaloną, pijaną trójcę zaprowadzić w jednym kawałku do mieszkania, ale mogę być z siebie dumna. 
   Mamy gdzieś 13 na zegarku, a ja nadal w łóżku. Moritz zrobił sobie ze mnie wygodną poduszkę.
  • Mo pijaku zszedł byś ze mnie - próbowałam go obudzić.
  • Mmm. . . 
  • Nie mrucz tylko się podnieś.
  • Ale mi tak jest wygodniej - wymruczał ledwo słyszalnie zacieśniając swój uścisk.
  • Za to mi nie za bardzo - westchnęłam chcąc się wyswobodzić.
  • Oj poleż ze mną jeszcze co Ci szkodzi - zawołał smutno, ale z lekką drwiną.
  • Nie kochany jest dokładnie 13:46, a ja nie mam zamiaru przeleżeć całego dnia w łóżku. W dodatku ze skacowanym chłopakiem - powiedziałam dość spokojnie, ale stanowczo wychodząc z łóżka.
  • Dobrze dobrze.
  • Dziękuję.
  • Czuję się jak na jakimś treningu, albo co najmniej w wojsku - zakrył głowę poduszką zlewając moją obecność.
  • Jak Ci coś nie pasuje nie musisz ze mną być. Po co się męczyć ze zbytecznym balastem - odsłoniłam okna mówiąc szeptem.
  • I tu się mylisz. Muszę, bo jesteś w ciąży - warknął. Ałć to był cios poniżej pasa.
  • Dam sobie radę i bez Ciebie - powstrzymywałam łzy, które zaczęły się zbierać w kącikach oczu.
  • No to skoro jesteś taka pewna to szerokiej drogi. Ciekawe jak szybko do mnie wrócisz - warknął szyderczo się śmiejąc.
  • Nie będę z Tobą w ten sposób rozmawiać - wyszeptałam powstrzymując łzy.
  • To nie rozmawiaj wcale i wyjdź, bo nie mogę na Ciebie patrzeć - krzyknął.
  • Mógł byś chociaż zachować tyle szacunku i na mnie nie krzyczeć - odparłam.
  • Bo co??!! Biedna królewna jest w ciąży i wszystko jej wolno - wrzasnął wstając z łóżka.
  • Co Ci się stało - nie wiedziałam co w niego wstąpiło. Nigdy na mnie nie unosił głosu.
  • Jeszcze masz czelność pytać co się stało - zatrzasnął drzwi przy których się ubierałam.
  • Może mnie oświecisz - przyznam, że przerażał mnie taki Leitner.
  • Zdradzasz mnie z moim najlepszym przyjacielem z drużyny i jeszcze głupio pytasz - stanął kilka centymetrów ode mnie swoje ręce opierając o ścianę z obydwu stron mojej głowy. 
  • Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy - zapytałam lekko unosząc głos.
  • Widziałem jak się przytulacie na ogrodzie, a potem jakiś dobry człowiek przesłał mi ciekawsze zdjęcia smsem - zawołał oddalając się w samej bieliźnie w której spał.
  • Nie zrobiłam nic złego. Jesteśmy tylko przyjaciółmi - odparłam broniąc się.
  • Zamknij się i wyjdź - nagle sytuacja przybrała inny obieg. Chłopak odwrócił się do mnie twarzą, a w oczach widziałam ogromny wstręt do mojej osoby. 
  • Jeśli to zrobię to nigdy więcej nas nie zobaczysz - odparłam zła na to, że mi nie ufa.
  • Wynocha stąd - w tym momencie przegiął. Zrobił krok w moją stronę i uderzył mnie w twarz.
   Nie wiedziałam co nim pokierowało, ale wiedziałam, że to koniec. Momentalnie po uderzeniu opadłam na ziemię zakrywając obolałe miejsce, a także czując ciepło rozlewające się z nosa. To była krew. Szybko podniosłam się z ziemi biorąc swoje torby. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka, ale nadal widziałam w jego oczach nienawiść po czym opuściłam pomieszczenie. Zapłakana wpadłam na Alexandru i Svena, którzy wychodzili akurat z kuchni.
  • Hej mała co się tam u Was działo - zapytał wesoło Sven.
  • Zostawcie mnie nie chcę nikogo z Was widzieć - podniosłam twarz zamazaną krwią i łzami.
  • Co się stało - zawołał Alexandru, ale zatrzasnęłam już za sobą drzwi wyjściowe.
  Nie wiedziałam co ze sobą począć. Byłam pewna, że nie mogę wrócić do Stuttgartu, ani pozostać tu na długo. Dobrze, że się nie rozpakowywałam, bo nie miała bym nawet ubrań nie wspominając o pieniądzach. Postanowiłam na razie pójść do Magdy choć wiedziałam, że nie ucieszy ją taki mój widok. Po kilku minutach dość szybkiego spacerku z walizką stałam już pod drzwiami Reusa zastanawiając się czy chcę tam wejść. Jednak po chwili odważyłam się wcisnąć guzik z napisem dzwonek.
  • O siemanko - drzwi otworzył Marco z ogromnym zacieszem na ustach.
  • Cześć mogę wejść - zapytałam zanosząc się ciągle płaczem z głową do dołu.
  • Jasne wchodź, a gdzie Twój alkoholik - zażartował.
  • No właśnie ja w tej sprawie - weszłam do środka podnosząc głowę ku chłopakowi.
  • Chryste co się stało, siadaj - podszedł do mnie ściągając marynarkę, gestem ręki zapraszając do środka.
  • Jest Magda - zapytałam.
  • Oczywiście wszyscy siedzimy na ogrodzie - zapomniałam, że rodzice Magdy, Mario z Ann jeszcze są w Dortmundzie.
  • Marco przepraszam, ale ja zapomniałam, że macie gości z tego wszystkiego lepiej pójdę - chciałam wstać, ale piłkarz mnie powstrzymał.
  • Zaczekaj tutaj przyprowadzę zaraz Magdę dobrze - zapytał patrząc na mnie w ogromnym szoku.
  • Dobrze - wyszeptałam patrząc na swoje odbicie w telefonie sama się wystraszyłam, ale to się teraz nie liczyło. 
  • Zuzka. Co tu robisz czemu się nie dołączysz do nas - wiedziałam, że to będzie zły pomysł przychodzić tutaj. 
Z perspektywy Marco,a także Magdy.
 
   Od rana żyjemy tylko swoim towarzystwem nie mogąc się nacieszyć sobą. Nie mogę uwierzyć, że leże ze swoją narzeczoną w objęciach w jednym łóżku. Mógł bym całe życie patrzeć na nią, bo jest kimś dla kogo mógł bym umrzeć. Nie wiem co by ze mną było gdyby nie ona.
  • Marco mógł byś się tak na mnie nie patrzeć - usłyszałem jej miękki, a zarazem delikatnie zachrypnięty jak co poranek głos.
  • No, ale co ja poradzę, że jesteś taka piękna - zapytałem z uśmiechem.
  • Piękna ciekawe z której strony, przecież jestem w nieładzie dopiero co się obudziłam - zaprotestowała zakrywając twarz poduszką.
  • Co Ty na to by Twój kochany narzeczony zrobił śniadanioobiad, a w tym czasie moja księżniczka się ubierze i posiedzimy w ogrodzie - zapytałem patrząc, że to już 13.
  • Jestem całkowicie za tym - uśmiechnęła się wyskakując z łóżka.
  • A buziaka to dostanę czy nie - zapytałem ubierając się.
  • Masz kochany masz - podeszła do mnie namiętnie całując w usta.
  • Kusisz skarbie wiesz - zapytałem pomiędzy pocałunkami.
  • Wiem, wiem słodziaku - zaśmiała się idąc do łazienki.
  • Będę na dole jakbyś mnie potrzebowała - zawołałem wychodząc.
  • O Marco siemanko - usłyszałem głos Mario.
  • Siema bracie jak się spało - zapytałem przyjaciela.
  • Dobrze brakowało mi takich wspólnych wypadów.
  • Wiesz, że mi też - odparłem smutno wspominając to jak codziennie siedzieliśmy razem pykając w Fifę wraz z Robertem, Kubą i Łukaszem.
  • Dobrze, że się oświadczyłeś, bo pewnie jeszcze na weselu się pobawimy - dodał.
  • Nie zapominaj jeszcze o chrzcie - przypomniałem mu wchodząc do kuchni.
  • Dzień dobry panowie - odezwali się moi rodzice wraz z teściami.
  • Dobry i smacznego - odparł Mario, a ja razem z nim.
  • Idziemy na ogród idziecie z nami - zapytała mama.
  • Nie no ja coś przygotuje sobie i Magdzie i zaraz dołączymy.
  • Żebyśmy nie musieli długo czekać - zażartował tato szturchając mnie.
  • Dobra rozumiem będziemy grzeczni - odparłem śmiejąc się.
  • Zawsze jesteśmy - dodała Magda dołączając do mnie.
  • Dobra idę po Ann widzimy się zaraz - Mario nagle też doszedł do wniosku, że lepiej będzie zostawić nas samych.
  • A im co - zaśmiała się blondynka.
  • No nie wiem właśnie. Chcą nam dawać więcej prywatności - puściłem jej oczko.
  • Czy to ma być jakaś propozycja z Twojej strony - uśmiechnęła się.
  • Tak, że wyglądasz tak słodko, że wziął bym Cie tu i teraz, ale mamy jedno maleństwo - dotknąłem jej już lekko widocznego brzucha.
  • Mrr. . . zboczeniec - zaczęła się jeszcze bardziej uroczo śmiać.
  • Twój, a raczej Wasz - pocałowałem ją, ręce nadal trzymając na brzuszku.
  • Idę do rodziców nie pogniewasz się - zapytała po chwili.
  • Oczywiście, że nie. To był mój pomysł żeby tu przyjechali - dodałem całując ją w czoło po czym się oddaliła.
   Właśnie planowałem napisać smsa do Moritza by wpadł do nas z Zuzką, ale usłyszałem dzwonek do drzwi. Zanim je otworzyłem przejrzałem przez judasza kto to, bo ostatnio mamy troszkę nie proszonych gości. A ujrzałem tam Zuzannę. Zdziwiłem się, bo wiem, że za mną nie przepada jakoś specjalnie.
  • O siemanko - otworzyłem drzwi z uśmiechem, ale zamiast Mo stojącego obok niej zauważyłem jej walizkę.
  • Cześć mogę wejść - zapytała jakby płakała. Nie wiem co się stało, ale muszę się  dowiedzieć i to jak najszybciej.
  • Jasne wchodź, a gdzie Twój alkoholik - zapytałem przypominając sobie sytuację wczoraj jak biedna musiała go odprowadzać. To było zabawne, choć trochę jej współczuję.
  • No właśnie ja w tej sprawie - w tym momencie spojrzała na mnie, a jej dotąd piękną twarz pokrywała krew, rozmazany makijaż i łzy.
  • Chryste co się stało, siadaj - prawie zemdlałem przyglądając się jej twarzy. Pomogłem ściągnąć jej marynarkę zapraszając do ustronnego salonu.
  • Jest Magda - zapytała na skraju załamania. Wiedziałem, że nie powie mi co się stało, ale ten idiota ją uderzył, bo skąd ta cholerna krew.
  • Oczywiście wszyscy siedzimy na ogrodzie - odparłem.
  • Marco przepraszam, ale ja zapomniałam, że macie gości z tego wszystkiego lepiej pójdę - chciała się wycofać, ale to by był najgorszy pomysł. Jeśli pozwolił bym jej wyjść w takim stanie to Magda by mnie zabiła. Zatrzymałem ją w swoich objęciach i cieszyłem się, że założyłem dziś czarny T-shirt.
  • Zaczekaj tutaj przyprowadzę zaraz Magdę dobrze - zapytałem niepewnie.
  • Dobrze - zgodziła się na szczęście. Szybko odszedłem od niej idąc po narzeczoną.
  • Magda kochanie możesz na chwilkę pozwolić. Mamy gościa.
  • Dobrze, ale kogo - zapytała wstając.
  • Zuzę, ale chodź sama zobaczysz - wyszeptałem zostając na ogrodzie, gdy ona weszła do środka.
***  
Po wejściu do domu dostrzegłam moja przyjaciółkę siedzącą na kanapie. Zagadałam do niej, ale nie odpowiedziała. Siedziała tam z walizką i płakała.
  • Hej miśka co się stało - zapytałam próbując spojrzeć na jej twarz.
  • On. . . On . . . mnie uderzył - podniosła głowę twarzą do mnie, aż mnie zamurowało.
  • Dlaczego co się stało - zapytałam przerażona.
  • Uważa, że go zdradzam z Alexandru. Ktoś mu wysłał zdjęcia jak byłam z nim wczoraj na spacerze - płakała, a im bardziej zanosiła się płaczem tym krew mocniej leciała jej z nosa.
  • I dlatego Cię uderzył - zapytałam zdziwiona jego reakcją.
  • Tak kazał mi się wynosić i podniósł rękę na mnie. 
  • Spokojnie skarbie. Okazał się być idiotą. Zapomnij - przytuliłam ją.
  • Tak chciała bym kiedyś, ale jestem w ciąży.
  • No tak ciąża. Niestety mamy problem - westchnęłam. . .
******
Rozdział, bo dawno nie było ukazał się tu chodź planowałam na odliczaniu coś dodać. Mam nadzieję, że się podoba i nikt mnie nie zabije za to. Idealne odzwierciedlenie mojego nastroju ostatnio.